Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
First topic message reminder :

FONTANNA ARADII
Mieszcząca się w centralnym punkcie placu fontanna przedstawia sławetną postać Aradii — męczennicy, córy Lucyfera i Lilith. Rzeźbiona w kamieniu kobieta przy piersi ściska pentakl, a z jej ran wypływa krew, szybko mieszającą się z wodą, co symbolizować ma sposób, w jaki jej poświęcenie zesłało na ten świat magię. Wokół fontanny, ustawionych jest kilka ławek, z których czarownicy mogą podziwiać ten historyczny element Deadberry, na stałe już wpisany w krajobraz regionu. Plac uległ podpaleniu 26 lutego 1985, ale dzięki wzmożonym wysiłkom Kościoła, zgliszcza zostały szybko oczyszczone, aby nie razić kapłańskich oczu.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Serafino Paganini
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t307-serafino-paganini#873
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t470-serafino-paganini#1893
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t469-poczta-serafino-paganiniego#1891
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f105-mieszkanie-serafino-paganiniego
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t307-serafino-paganini#873
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t470-serafino-paganini#1893
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t469-poczta-serafino-paganiniego#1891
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f105-mieszkanie-serafino-paganiniego
Usta Serafino wykrzywiają się w grymasie przelotnej konsternacji, gdy metaliczny posmak krwi rozchodzi się po całym podniebieniu. Można odnieść wrażenie, że pojawia się znikąd, jednak nie opuszcza go świadomość, że wsłuchiwanie się drażniący bębenki ptasi skwir, na pewno nie podziałało na jego korzyść. Instynktownie ociera wargi dłonią, wydaje mu się to naturalną koleją rzeczy: otarcie strużki krwi spływającej z lekko rozchylonych kącików ust. Ta jednak wcale się nie pojawia, pozostając na języku, gromadząc się w jego zagłębieniach jakby chcąc mu dobitnie dać do zrozumienia, że coś jest nie tak.  
A więc to właśnie ta specyficzna nuta rozchodzi się po kubkach smakowych tych, którym Paganini z taką pasją wybijają kolekcję często zupełnie niezadbanych zębów.
Nie może powstrzymać lekkiego parsknięcia na to absurdalne porównanie.
Przełyka ślinę, próbując usunąć ten metaliczny posmak spod podniebienia, równocześnie nie spuszczając wzroku z rozsierdzanych orłów.
Niewątpliwa ulga, którą odczuwa po zneutralizowaniu dwóch orłów, nieco ochładza wcześniejszy gniew, a nagły skok adrenaliny wydaje się słabnąć. Serafino coraz dotkliwiej odczuwa ból przypalonego przedramienia, w głowie dzwoni mu nieznośnie, umysł, mimo że przyzwyczajony do budowania wokół siebie obronnych murów, nie podobał ptasiemu piskowi, który jeszcze kilka sekund temu przenikał niemal każdy nerw ciała. Wciąż wybrzmiewa w jego głowie, dając mu nieznośnie do zrozumienia, że mimowolnie zaczyna tracić kontrolę, chociaż sama sytuacja już przecież dawno wyślizgnęła się poza jakiekolwiek ramy.
- Pulvis - wypuszcza z ust inkantację, docierając w końcu do szeroko otwartych drzwi wyważonych przez nieznajomego. Próbuje skierować wiązek czaru w stronę osiadłego na bruku piasku i drobin pyłu, aby ugasić nimi rozprzestrzeniający się wokół ogień. Wątpi w powodzenie, skoro woda okazała się w jego przypadku nieskuteczna, niewiele więcej przychodzi mu jednak w tej chwili do głowy. Nieprzyjemny ból wciąż pulsuje pod czaszką, metaliczny posmak nie znika.
- Chyba lepiej rzeczywiście się ukryć - rzuca w stronę Cecila i Terence’a, w końcu przypomina sobie jego imię, uważnie obserwując poczynania Fograty’ego. Lekko marszczy brwi, dostrzegając błysk brązu na ciele orła, do którego przyskoczył mężczyzna. - Aura Glaciei - powtarza po nim jak echo, niepewny czy czar rzucony przez blondyna na pewno przynosi efekty. A chociaż w pierwszej chwili działania Cecilia wydają mu się niedalekie od obłędu, w końcu dociera do niego do czego zmierza.  

1 rzut: Pulvis, próg 50
2 rzut: Aura Glaciei, próg 35
Serafino Paganini
Wiek : 29
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : LITTLE POPPY CREST
Zawód : SKRZYPEK, EGZEKUTOR CYROGRAFÓW
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Serafino Paganini' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 68

--------------------------------

#2 'k100' : 94
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Podpalone orły zamieniają się w żywe pochodnie, straszliwe, lecz osłabione przez śmiertelne języki płomieni. Próbują wznieść się w powietrze, ale spalone pióra uniemożliwiają im oderwanie się od ziemi. W końcu upadają brzuchami na beton, wprost na płonące pióra, jak gdyby zdecydowały przyspieszyć nieuchronny proces, stapiając się z krajobrazem placu. Ogień sunie po ich ciałach, coraz bardziej widoczne staje się miedziane połyskiwanie wśród spalonych ubytków na tułowiu i skrzydłach. Ludzie dookoła zaczynają działać, grupa odważnych podejmuje próbę ugaszenia wszechobecnego ognia — bezskutecznie, woda zdaje się jedynie go wzmacniać, zamiast tłumić płomienie.

Terry, widzisz krew na swoich dłoniach, lepką i karminową ciecz kontrastującą z jasną skórą. Magia otula Cecila, ponownie udaje ci się uleczyć Fogarty’ego.
Zimny wiatr nie wypływa na płomienie — te żywione nieznajomą siłą, nadal błyszczą na tle kostki brukowej placu Aradii. Próby nieszczęśników wokół, również wydają się spisane na straty — lód, woda, ani wiatr — żadne z zaklęć, które powinny pozbyć się ognia, nie przynoszą efektów.

Cecil, tym razem magia ci się poddaje — udaje ci się uleczyć Terry’ego. Kolejne zaklęcie nie okazuje się jednak jakkolwiek użyteczne — płomienie nadal wzbijają się w górę, uniemożliwiając ci bezpieczne podejście do ptaka i wbicie w niego tasaka.

Cecil i Terry, jeśli któreś z was znów zdecyduje się spojrzeć w kierunku Madlen, dostrzeżecie, że ściska coś w ręce — kartkę papieru, wyraźnie pożółkłego czasem. Składa ją na pół, chowając za pazuchą, po czym ogniskuje na was spojrzenie. Uśmiecha się lekko, kiwając głową, a następnie obraca na pięcie, znikając za budynkiem kościoła — najwidoczniej uznaje, że jej rola została już spełniona, nawet jeśli wysiłki zaliczyły fiasko.

Hamill, powoli udaje ci się odzyskać trzeźwość myślenia po nieznośnym skwirze orłów. Wstajesz, chwilę później rzucając zaklęcie — szukając potencjalnego zagrożenia. Słyszysz lekki szum w głowie, wysoki dźwięk podobny do brzęku dzwonka — znak, że wciąż znajdujecie się w niebezpieczeństwie. W końcu duża część Placu Aradii tuż za tobą nadal płonie.

Serafino, kurz i pył zbierają się wedle twojej woli, osiadając na płomieniach. Wbrew twoim wątpliwościom, dostrzegasz, że coś się zmienia — choć ogień nie znika całkowicie, to rzucone przez ciebie zaklęcie wyraźnie go przydusza. Pomarańczowe języki w obrębie jakichś trzech metrów od ciebie maleją, sięgając nieco ponad pięć, może dziesięć centymetrów.
Aura Glaciei, tak jak w pozostałych przypadkach okazuje się zupełnie nieskuteczna.

Hamil i Serafino, możecie odetchnąć z ulgą. Pomimo że czar rzucony przez Hamilla zdawał się wskazywać coś odwrotnego, w magazynie jesteście bezpieczni.

Plac Aradii wciąż płonie, choć coraz więcej osób zdaje się usiłować walczyć z ogniem. Ktoś krzyczy głośno, że straż jest podobno w drodze, ktoś zauważa poczynania Serafino, naśladując zaklęcie, którym udało mu się przydusić płomienie. Pejzaż przed waszymi oczami nadal jest przerażający: spopielony już woal pierza nadal napędza płonący ognień, kilka ciał leży porozrzucanych na połaci betonu. Dwa orły wciąż płoną, trzeciego okrąża wściekła grupka, okładając go kopniakami, torebkami i wszystkim, co tylko mają pod ręką. Widzicie rany na skórach nieznajomych, czarne strupy, jaskrawo czerwone wykwity świecące pomiędzy spływającą krwią. W powietrzu unosi się smród — spalonej skóry, włosów, piór. Jakaś młoda dziewczyna pada histerycznie pośrodku całego zgiełku, zanosząc się donośnym szlochem.

Niebo nad waszymi głowami stopniowo się rozjaśnia, czerwień sklepienia zaczyna ustępować. Spomiędzy chmur wyłania się punkt — przez chwilę możecie go pomylić z kolejną strzałą, choć jest znacznie od niej jaśniejszy, o owalnym kształcie, jakby tym razem kosmos wypluł na Hellridge kometę. Pędzi z zawrotną szybkością, znikając gdzieś na horyzoncie, prawdopodobnie w okolicach Wallow.

Możecie wciąż próbować ugasić ogień, lecz żadne znane wam zaklęcie nie przynosi spektakularnych efektów. Pył, mimo że skuteczny, nie jest zdolny ugasić pożaru całkowicie. Na Plac, po jakichś czterdziestu minutach przybywają służby, które pomagają się wam ewakuować z dzielnicy magicznej.

Możecie ukryć się w magazynie, czekając na przybycie służb, które zajmą się wszechobecną pożogą. Potrwa to około czterdziestu minut. Nawet oni nie będą zdolni — przynajmniej początkowo — ugasić pożaru, ale pomogą wam bezpiecznie ewakuować się z dzielnicy magicznej.

Możecie skręcić w arterię uliczki obok magazynu i na własną rękę spróbować wydostać się z Deadberry. Po drodze nie spotka was już żadne niebezpieczeństwo.

Tura dziewiąta i ostatnia
Dziękuję za grę, kreatywność i sprawne odpisy!

Macie teraz czas na opisanie wszystkich działań, jakie wasze postacie podjęły w ciągu około godziny-dwóch od mojego posta. Zaznaczcie wyraźnie jakie były wasze dalsze kroki, czy udaliście się do szpitala, czy z kimś się kontaktowaliście, czy uciekliście z tego miejsca, czy próbowaliście kogoś powiadomić itp. Możecie używać NPC z dowolnej komórki Kościoła (Czarna Gwardia, kapłani, szkółka kościelna), służb miasta (policja, szpital, straż pożarna, ratusz), Kręgu (nestorzy rodzin). Jeśli się na to zdecydujecie, nie określajcie ich reakcji, tylko swoje akcje. Dla wspólnej wygody proszę o podsumowanie podjętych akcji w adnotacji na dole posta.

Nie ma ograniczenia co do ilości podjętych akcji, ale proszę o rozsądek względem czasu ich trwania - macie tylko 1-2 godziny.

Wszystkie wasze działania i kwestie techniczne zostaną przeze mnie podsumowane w kolejnym poście, który będzie oficjalnym zakończeniem 1. części wydarzenia. Do tej pory proszę Was o niepodejmowanie wątków mających miejsce później dnia 26.02.1985.roszę o rozsądek względem czasu ich trwania - macie tylko 1-2 godziny.

W tym momencie możecie już dokonywać rozwoju postaci, zakupów i rzemiosła, które będziecie mogli wykorzystać w 2. części wydarzenia. Ewentualne rzemiosło albo zakupy nie muszą  być wykonane w trakcie dwóch godzin określonych przeze mnie wyżej, fabularnie mogło to odbyć się wcześniej.
Przypominam, że zgodnie z ogłoszeniem w temacie wydarzenia, na 2. część wydarzenia obowiązują zapisy.

Punkty życia:
Cecil Fogarty 129/174 + 15 M
Hamill Oatrun 136/166
Serafino Paganini 115/159
Terence Forger 149/164 + 15 M


Czas na odpis macie do 27.04 (czwartek) do 23:59
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Terence Forger
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
Odwzajemnił blady uśmiech Cecila. Nie przeszkadzał mu dym owiewający jego twarz. Zapach podrażnił jego nozdrza, przypominając mu o dawno nie nakarmionym nałogu, który przypomniał o sobie zaciśnięciem węzła w okolicach żołądka. Powolne obniżenie poziomu kortyzolu do stanu, jaki towarzyszył mu na co dzień zakotwiczyło go na nowo w chwili obecnej. Przymknął powieki czując jak magia Fogarty'ego oddziałuje na niego i przynosi ulgę. Na to wszystko przyjął od swojego towarzystwa połowę papierosa. Bez pośpiechu zaciągnął się używką i zatrzymał dym na dłużej w swoich płucach, a kąciki ust powędrowały jeszcze mocniej ku górze. Do upragnionego spokoju zawsze było zbyt daleko, ale miał wrażenie pewnego przybliżenia się do niego, gdy pędzące w szaleńczym tempie serce zaczęło powoli zwalniać.

Nie przepraszał ani nie komentował upomnienia ze strony Hamilla; dopiero teraz przypomniał sobie o jego odpowiedzi na jego prezentację w domu madame Mathildy. Skinął głową, ale było już za późno na naprawienie tej drobnej pomyłki. Zrzucą to na karb zmęczenia szaleństwem jakie się rozegrało przed kilkunastoma minutami. Ogień dalej szalał, smród spalenizny powodował mdłości, a odwrócenie się na chwilę od Oatruna i Serafino Terence uznał prędko za nie najlepszy pomysł. Ludzie byli ranni, kilkoro zginęło – każdy prawdopodobnie w jakiś sposób potrzebował pomocy. Działania osób zachęcanych przez Madlen dalej były nieefektywne, a jego własny czar nie przyniosł oczekiwanego skutku. Zimny powiew nie zdusił płomienia. Zmarszczył nos lekko poirytowany, ale nie podejmował kolejnych prób. Dopiero zaklęcie rzucone przez Serafino wskazało innym kierunek. Obrzucił jeszcze raz swoich towarzyszy spojrzeniem, zdając sobie sprawę, że był już tutaj zbędny. Należało to wszytko opanować, podjąć jakieś działanie, wyjść stąd, a przede wszystkim…

Perfumiarka, to znaczy Narcissa, która nam pomagała… Ktoś powinien zająć się ciałem. Pójdę, powiadomię lekarzy z oddziału magicznego — powiedział blady na twarzy, dopalając resztki papierosa. Zwilżył wargi i westchnął głośno. Do całej gamy niezaspokojonych potrzeb fizjologicznej doszło najprostsze w świecie zmęczenie. Coś, a konkretniej przemykający przez niebo jaśniejący punkt, mówiło mu, że nie jest to absolutnie koniec. Zogniskował spojrzenie na Cecilu, który z pomocą tasaku Hamilla próbował najwyraźniej wykonać amatorską sekcję zwłok orła. Zbliżył się do niego, rzucając niedopałek w ogień uniemożliwiający zbliżenie się do ptaka. — Zostaw — mruknął do Cecila, spoglądając na Madlen. Znał ten enigmatyczny uśmiech, nawet jeśli nie wiedział nigdy dokładnie, co on oznacza. Zniknięcie kobiety podsumował cichym prychnięciem. — Wracam do Eaglecrest, powiadomię listownie Zuge o całym zajściu z naszej perspektywy. Nic tu po mnie — wyjaśnił mu, wsuwając puste już dłonie do kieszeni płaszcza. — Uważaj na siebie.

Skręcił za magazynem, szukając najbezpieczniejszej drogi, którą mógłby opuścić dzielnicę. Gdzieś w międzyczasie uświadamił sobie, że papierowa torba z książką zniknęła. Przedmiot, po który specjalnie udał się tutaj dzisiaj i z tego też powodu mógłby zginąć, zniknął. Być może gdyby rozejrzał się po Placu Aradii, mógłby znaleźć swoją zgubę, ale należały do niego inne zadania. Minęła kilkadziesiąt minut zanim dotarł do szpitala, prześlizgnął się od razu na oddział magiczny, informując o tym skąd wrócił i co dokładnie miało miejsce. Sam również poprosił o to, aby postawić go na nogi, oddając się w dłonie jednej ze znajomych lekarek.

Wrócił do swojego mieszkania jakiś czas później, dalej skołowany. Zrzucił z siebie cały strój, umył się porządnie i przebrał w świeżą koszulę i spodnie. Nim zasiadł do biurka przed kartkę papieru, nalał do szklaneczki nieco whisky. Gorycz trunku orzeźwiła go dodatkowo, gdy próbował przywołać z pamięci jak najwięcej szczegółów, które mogłyby zainteresować prefekt jego kowenu. Ku własnemu rozgoryczeniu zauważył jednak, że nawet w tak małym odstępie czasu nie potrafił pewnych rzeczy opisać tak dokładnie jak tego by chciał. Gdy treść wydała mu wystarczająca, udał się, aby przesłać wiadomość do Zuge.

Podsumowanie: Terence na własną rękę wydostał się z magicznej dzielnicy. Upewnił się, że lekarze z magicznego oddziału są świadomi, że również na Deadberry miała miejsce tragedia, poddał się ewentualnemu leczeniu, a następnie wrócił do swojego mieszkania. Tam, w towarzystwie alkoholu, postarał się opisać jak najlepiej wydarzenia, których był świadkiem. Następnie go wysłał do prefekt Kowenu Nocy.
Terence Forger
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : eaglecrest, saint fall
Zawód : egzorcysta / pielęgniarz
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
Madlen uchwycił spojrzeniem na chwilę. Dostrzegł, że w dłoni trzymała pożółką kartkę. Stronice porwaną z książki? Stare zapiski? Pytanie kłebiące się w umyśle nie były wstanie zaspokoić jego ciekawości, ale zanim podjął decyzje, by dołączyć do prawej ręki Zuge, jej sylwetka zniknęła z zasięgu wzroku, a on podszedł do nieznajomego, wyjął spomiędzy jego dłoni tasak i zamachnał się na orła, wsparcia posłużył mu Serafino.
- Kurwa - zaklął pod nosem, kiedy jego działania nie przyniosły żadnego efektu. Był pod wrażeniem tego, jaka cechowała te płomienie upartość. Znajomy głos wyswobodził jego zmysły z otępiania. Krótkie "zostaw" przyniosło efekt pożądany. Słowa Foggy'ego skwitował ledwie skinięciem głowy. – Bądź ostrożny.
Chociaż chciał zatrzymać go przy sobie, wiedział, że osiągnąć tego nie zdoła. Przez moment obserwował, jak jego sylwetka znika w tłumie, ale nie mógł pozwolić sobie na pielęgnowanie go tego sentymentu, nie mógł pozwolić, by lęk stępił jego zmysły, uniemożliwił rozsądkowi działanie i odebrał umiejętność trzeźwego myślenia.
Teresa żyła. Czuł jej emocje.
Lyra. Co z Lyrą? Dosięgł ją boski gniew? Nie mógł się rozproszyć. Nie teraz. Wierzył, że jest cała i zdrowa. Wierzył w to równie mocno, co w Lilith. Musiał.
Thea najprawdopodobniej nie opuściła terenu cmentarza. Czy Gabriel był aż takim kutasem, by znieważyć miejsce takiego kalibru?  Zapewne tak.
Mallory. Co z nim? Był na uczelni, ale może…?
Swąd dymu zakłócił przepływ myśli. Strach, tęsknota i troska były sentymentami, na jakie nie mógł sobie pozwolić. Uratować ich też nie mógł. Swoją bezradności pokazał w starciu z orłami. Czuł ją w obolałym od upadku ciele.
- Czuwaj nad ciałem, Pagnini. Potem skonfrontujemy się z złodziejami biżuterii twojej siostry - zwrócił  się do Serafino stojącego tuż obok. Teraz musiał przynajmniej spróbować nawiązać z nimi kontakt. – Zwracam – podszedł do mężczyzny, któremu zarekwirował nóż. Wcisnął mu go w dłoń. – Widziałem, jak umierałeś – powiadomił go o tym fakcie głos zniżając do szeptu. Pamiętał ten dzień. Stał oparty o ścianę. Mżyło. Pamiętał ten dzień, bo tytoń smakował wyjątkowo paskudnie. Pamiętał ten dzień, bo pokłócił się w rym dniu z Teresą.
Zniknął z oczu obu mężczyzn chwilę później. Rozejrzał się za Madlen. Próbował podjąć trop, ale skutku żadnego nie osiągnął. Zamiast tego namierzył dwie uliczki dalej butelkę telefoniczną. Wykręcił numer, ale nikt nie podniósł słuchawki aparatu – odpowiedział mu głuchy pogłos własnego oddechu słyszanego w słuchawce.
Myślał co dalej.  W pierwszej chwili chciał wrócić do mieszkania. Druga była pełna wątpliwości. W końcu decyzja została przez niego podjęta. Komunikacją miejską przyjechał pod znajomy adres – dom pokryty bluszczem. Do miejsca, którego zwykł nazywać domem z czystego przyzwyczajenia, a nie przywiązania.
Słońce wyszło zza chmur, poczuł jego ciepło na swojej skórze. Skonfrontował się jednym ze swoich najgłębiej zakorzenionych lęków - wystawił twarz ku ognistej kuli zawieszonej kilkaset kolimatorów nad ziemią. Ręce zacisnął w pieść tak mocno, że płytki paznokcie pozostawiły zagłębienie tam, gdzie biegła linia życia. Musiał zmrużyć oczy, by przezwyciężyć oślepiający blask, jaki zakradł pod powieki, wywołując łzawienie. Dłoń zanurzył w głębokiej kieszeni płaszcza, ale tym razem to nie papieros stał się obiektem jego zainteresowań. Obracał w palcach niewielki przedmiot - pierścionek zaręczynowy, jaki udało mu się ukraść z palcu Aradii, gdy wybuchło zamieszenia. Podejrzewał, że jego właścicielką miała się stać ta dziewczyna, której z włosów wyjął pojedyncze pióro.
- Pamiętasz,  jak mówiłaś, że chcesz zostać zapamiętana? - słowa wymamrotane pod nosem opuściły jego wykrzywione w imitacji uśmiechu usta. Uniósł pierścionek powyżej poziomu oczu. Zabłyszczał w promieniach słońca. – Paradoksalnie w miejscu, gdzie odnaleziono twoje ciało, zakwitły niezapominajki.
Cień uśmiechu zatańczył na krawędzi cecilowych ust. Jego szczerość potwierdzona została przez krótkotrwały rozbłysk - pojawił się w piwnych oczach pod postacią pojedynczego błysku, ale przygasł równie szybko, co się  w nich pojawił.
- Śmiałaś się, twierdząc, że mój lęk przed ogniem jest irracjonalny - szept na granicy słyszalności towarzyszył mu, gdy znalazł się na tyłach rodowej posiadłości Fogartych. Objął wzrokiem przybudówkę dobudowanej z inicjatywy jego ojca. – Nie miałaś racji. Mój świat stoi w płomieniach. Nie mogę ich ugasić. To kwestia czasu, kiedy spłonę.
Płomienie gniewu i szaleństwa konkurowały o jego uwagę. Usiłował skoncentrować myśli wokół swojego celu. Utrudniały to podszepty podświadomości. Ciche Tam jest szczelina. Ujrzyzysz przez nią Królową Śmierci pobrzmiewało natarczywie w jego głowie. Pierścionek schował na powrót do kieszeni. W palcach tym razem pojawił się klucz - skradziony, jak element biżuterii. Wsunął go do zamka i przekręcił dwukrotnie. Szczęk, który się rozległ, utwierdził go w przekonaniu, że ojciec, lekkomyślny jak zawsze, nie zadbał o środki bezpieczeństwa. Podłoga zaskrzypiała pod naporem obuwia, kiedy przekroczył próg skromnego lokum o niewielkim metrażu i ubogim asortymencie.
- Wróciłem - powiadomił o swojej obecności, choć wiedział, że w odpowiedzi otrzyma zaledwie ciszę. Mężczyzny nie było w środku, ale kubek niedopitej kawy świadczył o jego niedawnej obecności w swojej pracowni .Spojrzeniem prześlizgnął po tablicach anatomicznych zajmujących niemal całą powierzchnie ścian.
Przysiadł na drewnianym taborecie. Jego kleptomańskie nawyki nie przeszły obojętnie obok prowadzonego przez ojca dziennika. Otworzył go na przypadkowej stornie zapełnionym niechlujnym, pochyłym pismem. Kika przeczytanych wpisów później nie był już sam. Ojciec wrócił. Skrzyżował spojrzenia ze szarością jego oczu.
- Musisz mnie wysłuchać. - Opowiedział ojcu, co wydarzyło się na placu Aradii. Pominął jeden szczegół - wizji, jakiej doświadczył. Całą resztę wyznał jak na spowiedzi. Mężczyzna bez słowa interweniował w sprawie jego stanu zdrowia. Cecilowi wydawało się, że ujrzał na jego twarzy rezygnację. - Uśmiechnął się niemal radośnie.

tdr; będąc na placu Aradia, spróbował wytropić Madlen, ale skuteczności nie dało mu się w tym zakresie zarzucić. Komunikacją miejską dostał się do Broken Alley. Jego celem był dom rodzinny, gdzie nawiązał kontakt z ojcami, któremu opowiedział o tragedii, jaka wydarzyła się na placu Aradii.

Pierwszy rzut -  umiejętność Cienia
Drugi rzut – umiejętność tropienia


/kości zostały rzucone dla formalności
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Cecil Fogarty' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 83, 70
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Serafino Paganini
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t307-serafino-paganini#873
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t470-serafino-paganini#1893
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t469-poczta-serafino-paganiniego#1891
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f105-mieszkanie-serafino-paganiniego
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t307-serafino-paganini#873
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t470-serafino-paganini#1893
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t469-poczta-serafino-paganiniego#1891
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f105-mieszkanie-serafino-paganiniego
Chaos.
Nie tego spodziewał się po dzisiejszym dniu. Chociaż może nie powinien się dziwić. Przecież jego życie rozwidla się ostatnimi czasy zupełnie niespodziewanie, kierując go na ścieżki, którymi jeszcze jakiś czas temu nie spodziewałby się kroczyć, mimo że cichy głos w głowie podpowiada mu, że nie powinien zbaczać z dotąd obranego kierunku. Wrócił do Ameryki, mimo że jeszcze rok temu dałby sobie rękę uciąć, że trudno będzie go wyrwać ze słonecznej Italii. Dał się omamić uczuciu chwilowej przynależności do tego świata. Spotkania z Tilly, czas spędzony z Valerio, matka spoglądająca na niego ze smutkiem czającym się z niebieskich tęczówkach, nie potrafiąca wyrazić na głos bólu po utracie córki, to wszystko sprawiło, że na moment pozornie zapomniał o początkowej pewności, że dla Saint Fall stał się kimś zupełnie obcym. Pozwolił przekonaniu, że jest tutaj potrzebny, wtargnąć do swojego umysłu.
Rozglądając się wokół, zadaje sobie pytanie, czy powinien zrewidować swoje dotychczasowe przekonania, obrać ponownie azymut na Włochy, wrócić do swojego dalszego życia, bo Hellridge zdaje się szykować dla swych mieszkańców coś zdecydowanie niedobrego.
Nie odczuwa już nawet satysfakcji, gdy okazuje się, że rzucone zaklęcie chociaż w minimalnym stopniu działa tak, jak sobie tego życzy. Pył i kurz zgarnięty lekkim powiewem zdaje się lekko tłumić ogień, nie jest go jednak w stanie zdusić.
- Zajmę się tym - rzuca w odpowiedzi, skinąwszy głową w stronę Cecila. Podnosi z ziemi swój podziurawiony przez ogień płaszcz, posyła krótkie spojrzenie w stronę Hamila i kieruje się w stronę ciała Narcissy. - Do zobaczenia. - Odwraca się jeszcze, spoglądając mężczyźnie w oczy, chociaż nie może być pewny, że ich drogi jeszcze kiedykolwiek się skrzyżują. Ma jedynie takie przeczucie.
Gdy kuca przy bezwładnym ciele, z ust wystaje mu końcówka papierosa. Wyżebrał go od jednego z przechodniów. Zacisnął na moment palce sprawnej ręki na ramieniu mężczyzny, bo dłonie trzymające paczkę drżały niebezpiecznie. I jego palce drżą, gdy mimowolnym gestem odgarnia z twarzy kobiety niesforny kosmyk, aby po chwili ukryć tę pozbawioną życia twarz pod materiałem płaszcza. Nie chce narażać jej na spojrzenia obcych. Pierwszy szok minął ustępując miejsca zawistnej ciekawości.
Zaciąga się papierosem czekając na odpowiednie służby. Ciało Narcissy zostanie prawdopodobnie przetransportowane do szpitalnej kostnicy. Serafino, mimo że usilnie stara się nie spoglądać w stronę przedramienia wmawiając sobie, że nic mu nie jest (chociaż w nozdrza wciąż uderza go nieprzyjemna woń spalenizny, a skóra piecze niemiłosiernie), doskonale wie, że na te obrażenia musi spojrzeć medyk.
Podnosi się z kucek, przymykając oczy i przykładając do skroni dłoń, w której wciąż tli się papieros. W umyśle wciąż kołacze mu nie tylko echo ptasiego skwiru, ale i doznanej przed kilkunastoma minutami wizji. Jedyna osoba, z którą się nią podzielił leży teraz bez życia na bruku. Serafino próbuje się skupić, chce zrozumieć sens tych kilku strzępów obrazów i dźwięków, którego odbiły się w na powierzchni umysłu niczym w rozbitym na kawałki lustrze. Są niewyraźne, pozbawione ostrości i konturów. Dudnienie w głowie mąci w głowie, wciąż obecny w ustach metaliczny posmak nie przestaje wytrącać go z równowagi.
Gdy na placu w końcu pojawiają się medycy, udaje się wraz z nimi do szpitala. Woli dmuchać na zimne, chociaż chciałby przede wszystkim jak najszybciej udać się do siedziby rodu Paganinich i wtajemniczyć nestora w wydarzenia na Placu Aradii. Wplata w opowieść streszczenie doznanej wizji.

Podsumowanie: Serafino czuwa przy ciele Narcissy, aż to zostanie przetransportowane do szpitalnej kostnicy przed odpowiednie służby; zabiera się z nimi do szpitala, aby opatrzeć swoją ranę i wspomnień o posmaku krwi w ustach; po wizycie w szpitalu udaje się do nestora Paganinich, aby streścić mu wydarzenia na placu.
Serafino Paganini
Wiek : 29
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : LITTLE POPPY CREST
Zawód : SKRZYPEK, EGZEKUTOR CYROGRAFÓW
Hamill Oatrun
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t241-hamill-oatrun#569
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t360-hamill-oatrun#1080
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t361-punktacja-osobowa#1084
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t359-poczta-hamilla-oatruna-lucasa#1079
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t241-hamill-oatrun#569
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t360-hamill-oatrun#1080
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t361-punktacja-osobowa#1084
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t359-poczta-hamilla-oatruna-lucasa#1079
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Ellery skrytykowałby podjęte działania, z naciskiem na twoje. W jego oczach narażałbyś się niepotrzebnie, rzucając się do oka cyklonu bez przemyślenia. Nie masz planu, nie masz żadnego przygotowania. Działasz impulsywnie, tak jak obecnie wydaje ci się, że czujesz. Nie ma wyjaśnienia, nie licząc jednego. Jedynego. Wyjaśnienia, co nie przejdzie ci teraz przez gardło, a do którego tak starannie niegdyś się szykowałeś. Następuje stop. Ktoś wciska niewidzialny przycisk w walkmanie i taśma przestaje się przesuwać. Następuje cisza. Na moment jeszcze patrzysz na najbardziej wyrazistą postać, co miotała czarami jak popadnie. W akcie pomszczenia tamtej kobiety? Próby uratowania was wszystkich? Próby uratowania siebie?
Zgadywanki pozostawiasz za sobą. Nie czas na nie. Nigdy nie jest dobry czas. Nie dla ciebie. Procesy przebiegają wolno. Jeszcze wolniej po nowym przebudzeniu. Obecnie pragniesz jedynie, żeby wszystko ucichło, straciło prawo głosu. Szczęśliwie nie trafia cię wiązka posłana przez ciemnowłosego, korzystającego ze swojego szczęścia i umiejętności. Tobie towarzyszą jedynie magiczne kaprysy od czasu postawienia pierwszego kroku w odrobinę zmienionej rzeczywistości.
Pozostawiasz ptaszory płomieniom, zupełnie jak tymczasowo swój tasak obcemu towarzyszowi Terence'a. O szaleńczym spojrzeniu, nieobecnym wyrazie twarzy. Nie gonisz również za cieniami. Nie sprawdzasz jak dużo spojrzeń może być w ciebie wycelowanych. Uznajesz, tak jest bezpieczniej, że wszystko gra. Już gra. Obecni koncentrują się na innych sprawach, więc możesz odetchnąć. Do czasu aż nie używasz sam zaklęcia. Zaklęcia, które postanawia dla odmiany zadziałać, wytwarzając dzwonienie.
Nieznośne dudni w uszach. Ostrzegawczo. Wiesz, że użyta formułka ma swoje wady. Krążysz pospiesznie oczami, chaotycznie, nigdzie na dłużej. Aż na nowo nie natrafiasz na blondyna, pogrążonego w swej misji. Opętanego przez nieznane moce. Może i przez samego władcę piekieł.
Terence trzyma się go blisko przez jakiś czas. Ta obserwacja daje ci wiedzę. Stwierdzasz samoistnie, że muszą być blisko.
Czy wystarczająco blisko, żeby Terence za niego poręczył? Postawił na szali swoje życie?
Odsuwasz poczyniony dramatyzm we własnym głowie. Nie uspokajasz się. Nie, niepokojące, świerzbiące wrażenie towarzyszy ci przy myśleniu o powstałej sytuacji. Tak samo starasz się nie myśleć o nikim więcej. Szanse, że ktoś na kim ci zależy byłby na tym placu, są nikłe. Jesteś beznadziejny w matematyce, ale potrafisz dodać 1 do 1.
Odkryta kryjówka staje się kryjówką dla pozostałych zaledwie na moment. Sam zamierzasz przeczekać krótki moment i wrócić do siebie. Miejsca tymczasowego. Przystanku na trasie.
Zaciągasz się, nie będąc przygotowanym na tak bezceremonialny zwrot. Znienacka. Mimowolnie się najeżasz. Nie czujesz się dobrze i bezpiecznie w jego towarzystwie. Ani trochę. Nie lubisz jak na ciebie patrzy ani jak wymawia zdania. Jest w tym teatralna maniera godna Overtonów. Lecz te wrażenia to nic. Nic, w porównaniu do szeptu, jakim cię obdarzył.
Że co? Że co, kurwa?
Oczy ci się zwężają. Dłonie poddają się konwulsjom. Szczęki się zaciskają.
- Coś ty właśnie powiedział? - wychrypiasz mimowolnie, gotów złapać go za kołnierz, przednie płaty płaszcza, cokolwiek, co ma na sobie, byleby go przycisnąć do ściany. Naprostować sytuację. Zaprowadzić porządek. Zagłuszyć szum w głowie. Przypominasz sobie tamten ostrzegawczy sygnał. Niebezpieczeństwo.
To on. To pewnie on.
Wyśmiać go? Udać, że żart nie wyszedł?
Albo bredzi?
Zaciskasz mocniej palce na resztce skręta, parząc sobie opuszki palców. Pada na wskazujący i środkowy. Spokój z ciebie wyparowuje natychmiastowo, lecz nie chcesz się poddać. Drugą dłoń trzymasz solidnie na tasaku. Nie mówisz nic więcej. Nie zdążasz.
W jednej chwili odpowiadasz wzrokiem ciemnowłosego nieznajomego, pada między słowami Paganini, nie umiejąc wydusić z siebie pożegnania. Przetrzymujesz za to jego obce oczy, próbujące cię przebić na wylot. Nie dajesz się. Kiwasz wreszcie głową. W drugiej chwili orientujesz się, że tamten cwaniak zdążył zniknąć. Wyparować.
Problem rozwiązuje się sam. Na ten moment. Skręt zdążył się skończyć, tak jak płomienie na zewnątrz odrobinę uspokoić. Zerkasz przez pozostawioną przerwę między drzwiami a framugą. Badasz sytuację. Słyszysz coś o straży i o ofiarach. Słyszysz jęki mieszające się z łkaniem. Tworzy się jeden strumień życzeń, gwałtownych pragnień. Niebo może i się rozjaśnia, ale dla ciebie ma nadal kolor krwi.
Przez smród zamykasz się w magazynie, chcąc się przygotować. Pakujesz tasak z powrotem do plecaka, nie przejmując się jego stanem. Wcześniej wszelki brud, w tym krew, wycierasz w pierwszą lepszą szmatę, którą znajdujesz.


Po tym jak się nieco uspokaja na zewnątrz, myślisz, że minęło z pół godziny, wynurzasz się ze środka. Jak gdyby nigdy nic, strzepujesz z głowy popiół i kurz, przesuwając się w stronę jednej z uliczek. Naciągasz kaptur, sprawdzasz kieszenie harringtonki i przesuwasz się poza obszar destrukcji. Musisz odpocząć. Żadne szpitale nie wchodzą w grę. Żadne opowieści. Po drodze zahaczasz do jednej z zaufanych osób, bez zbędnych pytań, dochodzi do wymiany. Coś leczniczego dla ciebie w zamian za kasę. Targowanie się trwa krótko. Tak jak i rozmowa, po której zmierzasz po znajomych ulicach do siebie.
Unikasz służb. Nie wiadomo co z twoim ojcem. Nie wiadomo co z Ellerym. Czarnej Gwardii nigdy nie ufałeś, a obecnie tym bardziej czujesz się niespokojnie w towarzystwie służbistów. Wątpisz, że będą w stanie ci pomóc. Spoglądasz sporadycznie do tyłu, żeby mieć pewność co do tego, że nikt za tobą nie idzie.  
Nikt nie może za tobą iść.
W mieszkaniu skupiasz się na tym, żeby zmyć z siebie, co się da. Wyłączasz myślenie, spoglądasz na widok za oknem i kłócących się ze sobą starszych ludzi. Jeden wymachuje laską w kierunku drugiego. Po tym jak w akcję zostają włączone puszki, zostawiasz ich na rzecz fotela i przeglądu sportowego.


Podsumowanie: Hamill nie reaguje za specjalnie na to, co się dzieje. Zwyczajnie obserwuje, rozmyśla, chwilę siedzi w magazynie, a następnie ewakuuje. Zahacza w drodze do domu o miejscówkę znajomego, od którego bierze coś leczniczego, płaci mu i upewniając się, że nikt za nim nie idzie, trafia do siebie. Z nikim nie rozmawia.
Hamill Oatrun
Wiek : 33
Odmienność : Wskrzeszeniec
Miejsce zamieszkania : Hellridge
Zawód : Kelner, pisarz, zleceniobiorca
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Plac stopniowo pogrąża się w chaosie, z którego każde z was zaczyna umykać.
Samo miasto natomiast, mimo że wydaje się nie być tknięte równie tragicznymi wydarzeniami, jakich sami doświadczyliście, jest upiornie ciche. Ulice opustoszały, gdzieś w oddali słychać jedynie dźwięki przejeżdzających karetek.
Niebo nad waszymi głowami wraca do coraz neutralniejszych barw.
W szpitalu roi się od ludzi, gromadzą się niczym mrówki wciąż napływając przez wielkie, dwuskrzydłowe drzwi.
Dziwne uczucie ściska wasze klatki piersiowe.
Mimo, że Hellridge wydaje się wylizywać własne rany, macie przeczucie, że cokolwiek się wydarzyło, nie jest końcem, a jedynie skromnym preludium.
Czego?

Cecil, w wyniku bliskości z magicznym ogniem, a także byciem wystawionym na spotkanie z mistycznymi stworzeniami, otrzymujesz dodatkowy punkt zatrucia magicznego i od tej pory wynosi ono 3.
Oprócz tego do połowy fabularnego marca będziesz odczuwać nieprzyjemne ciarki w pobliżu ognia oraz będziesz regularnie śnić koszmary, w których to ty będziesz rozszarpywał czyjeś ciało, podobnie jak orły, które dzisiaj widziałeś. Będziesz robić to gołymi rękami, które będą stawać się ostre. Stopniowo anonimowe osoby w snach zaczną przybierać znajome ci twarze, najbliższe i najbardziej ukochane. Nie będziesz pewien czy to jawa, czy sen. Im dłużej będziesz je śnić, tym bardziej będzie rozwijać się w tobie myśl, żeby nie poprzestać na sennych marzeniach. Twoja interpretacja tej myśli jest oczywiście dowolna.
Otrzymujesz ode mnie 150 punktów doświadczenia oraz osiągnięcie Dobrze wysmażony.

Terence, w wyniku bliskości z magicznym ogniem, a także byciem wystawionym na spotkanie z mistycznymi stworzeniami, otrzymujesz dodatkowy punkt zatrucia magicznego i od tej pory wynosi ono 3.
Oprócz tego do połowy fabularnego marca będziesz odczuwać nieprzyjemne ciarki w pobliżu ognia oraz będziesz regularnie śnić koszmary, w których pojawiać będą się potężne ptaki dowolnego gatunku, rozdziobujące twoje ciało. Niezależnie od tego, jak wiele ran ci zadadzą, będziesz żył, okropnie się męcząc. Nie będziesz pewien czy to jawa, czy sen. W następnym okresie fabularnym powinieneś odegrać taki sen (do udziału w nim możesz zaprosić Zjawę lub inną postać), a także wspomnieć o nim na fabule. W tym śnie powinien pojawić się motyw poświęcenia własnego życia za cudze w myśl, że orłom wystarczy jedna ofiara. Sposób, w jaki to zrobisz oraz twoja interpretacja jest oczywiście dowolna.
Otrzymujesz ode mnie 150 punktów doświadczenia oraz osiągnięcie Dobrze wysmażony.

Serafino, w wyniku bliskości z magicznym ogniem, a także byciem wystawionym na spotkanie z mistycznymi stworzeniami, otrzymujesz dodatkowy punkt zatrucia magicznego i od tej pory wynosi ono 3.
Oprócz tego do połowy fabularnego marca będziesz odczuwać nieprzyjemne ciarki w pobliżu ognia oraz będziesz regularnie śnić koszmary, w których najbliższe ci osoby będą porywane przez potężne ptaki dowolnego gatunku i rzucane na bruk, a następnie rozdziobywane. Od pomocy im będą odgradzać cię kraty, ale wyraźnie będziesz czuć fantomowy ból, jaki czują wyśnione ofiary, zwłaszcza w okolicy brzucha. Nie będziesz pewien czy to jawa, czy sen. Nieprzyjemne ściski brzucha będą odczuwalne dla ciebie przez ten czas również w ciągu dnia, często w losowych i zupełnie niespodziewanych sytuacjach. W przypadku sprawdzenia tych dolegliwości przez medyka — nic on nie stwierdzi.
Otrzymujesz ode mnie 150 punktów doświadczenia oraz osiągnięcie Dobrze wysmażony.

Hamill, w wyniku bliskości z magicznym ogniem, a także byciem wystawionym na spotkanie z mistycznymi stworzeniami, otrzymujesz dodatkowy punkt zatrucia magicznego i od tej pory wynosi ono 4.
Oprócz tego do połowy fabularnego marca będziesz odczuwać nieprzyjemne ciarki w pobliżu ognia oraz będziesz regularnie śnić koszmary, w których będziesz znajdować się na cmentarzu. Wszystkie groby będą rozkopywane przez padlinożerne zwierzęta, łącznie z twoim, przy którym będziesz się znajdować. Niezależnie od tego, jak daleko od niego odejdziesz, cmentarz nie będzie mieć końca, a ty szybko zauważysz, że każda tabliczka zawiera twoje imię. Nie będziesz pewien czy to jawa, czy sen. Oprócz tego coraz bardziej będziesz odczuwać skutki zatrucia magicznego.
Otrzymujesz ode mnie 150 punktów doświadczenia oraz osiągnięcie Dobrze wysmażony.

Narcisso, w wyniku poniesionych obrażeń, poniosłaś śmierć. Jeśli chciałabyś spróbować stać się wskrzeszeńcem — poinformuj mnie o tym prywatnie. Twoje ciało zostało zabrane do szpitalnej kostnicy, a następnie zbadane. Bliskie ci osoby mogą wyprawić pogrzeb, ale nikt nie będzie ich informować o szczegółach zdarzenia, chyba że usłyszą je od którejś z postaci obecnych w wątku.
Otrzymujesz ode mnie 50 punktów doświadczenia oraz osiągnięcie Dobrze wysmażony.

Punkty i odznaka w najbliższych chwilach pojawią się w waszych profilach, podobnie jak aktualizacja punktów zatrucia magicznego.
Jeszcze raz dziękuję za udział w wydarzeniu i życzę miłych fabuł!


/ Wszyscy z tematu
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Zagreus Zafeiriou
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 190
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 9
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1295-zagreus-zafeiriou#13565
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1307-zagreus-zafeiriou
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1310-zag#13728
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1306-poczta-zagreusa-zafeiriou
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f209-mieszkanie-zagreusa-zafeiriou
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1309-rachunek-bankowy-zagreus-zafeiriou#13726
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 190
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 9
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1295-zagreus-zafeiriou#13565
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1307-zagreus-zafeiriou
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1310-zag#13728
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1306-poczta-zagreusa-zafeiriou
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f209-mieszkanie-zagreusa-zafeiriou
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1309-rachunek-bankowy-zagreus-zafeiriou#13726

1 kwietnia 1985 r.



Pierwsze wiosenne tygodnie sprawiały, że Zagreus coraz chętniej wychylał się z wynajmowanego mieszkania. Coraz wyżej pnące się słońce zachęcało go spędzania więcej czasu na zewnątrz i tak, w każdy słoneczny dzień dało się go spotkać w rożnych zakamarkach Saint Fall. Przy okazji załatwiania spraw dla kuzynów i sowich własnych pojawił się w Deadberry. Lubił przesiadywać w antykwariacie, przez ponad sto lat nazbierało się tam sporo ciekawych przedmiotów i literatury. Część nawet była dość przydatna w jego zawodzie, więc nie raz skorzystał z okazji, by poszerzyć swoja wiedzę. Czul się tam trochę jak w gabinecie ojca, który był jego oazą, pełną antyków i ksiąg.
W dobrym humorze przemierzał główną ulicę, aż dotarł do fontanny Aradii. Jego uwagę przykuł nietypowy widok stoiska ze słodyczami. A właśnie słodycze były ogromną słabością Zagreusa, więc bardzo szybko zainteresował się stoiskiem przyglądając się wystawionym słodkościom.
- Z każdego po jednym pan zapakuje... albo nie, po trzy. - Wycagnal portfel chcąc od razu zapłacić. Lecz ku jego zdziwieniu sprzedawca nie chciał spełnić prośby Zagreusa i zaproponował mu tylko jedną sztukę. Zafeiriou przez próbował z dziadem dyskutować, przekonywać go i jakoś wyżebrać więcej słodyczy aż w końcu skapitulował i pozwolił się nakarmić tylko tym jednym.
Ku zaskoczeniu mężczyzny, po otworzeni oczu stragan zniknął. Zagreus rozejrzał się zaskoczony wokół, chcąc namierzyć ponownie sprzedawcę i jego słodki stragan. Przeszedł się kilka razy wokół fontanny i zaczepił nawet kilka osób, wypytując ich o słodycze. Niektórzy patrzyli na niego jak na szaleńca, a niektórzy nawet z przejęciem kręcili głową, niekoniecznie zachwyceni, że nie mogą mu pomoc.
Skołowany Zagreus przysiadł na brzegu fontanny zastanawiając się czy jest jeszcze szansa znów natknąć się na słodki kram.
Zagreus Zafeiriou
Wiek : 29
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Łowca/Łowca duchów
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
Chłodne powietrze otulało ramiona Overtona, wdzierając się pod trochę zbyt cienki, lecz absurdalnie kosztowny płaszcz. Przepiękne zdobienia wielobarwnymi nićmi niewiele mogły pomóc na typowo kwietniową pogodę i nieustanne wahnięcia temperatury. Maurice najwidoczniej potrzebował zakląć rzeczywistość podczas oczekiwania na przyjemnie letnie dni, na gorąc piekący jego zbyt bladą skórę. Nawet jego żarliwe modlitwy do Kozła niewiele mogły zdziałać na drżenie, któremu ulegał przy każdym silniejszym powiewie wiatru. Ostatecznie wyrzucił swoją dumę do kosza. Zachodząc pod kilka tanich stoisk, pokornie zakupił butelkowozielony, gryzący w szyję, ale absurdalnie ciepły szalik, którym opatulił się tak szczelnie, że ledwo było zza niego widać jego nos. To właśnie w okolicy straganów napotkał dziwacznego faceta ze słodyczami. Malarz nie był szczególnie przekonany do zakupu czegokolwiek słodkiego, zwłaszcza od nieznajomego, tak dosłownie spod lady, ale kiedy okazało się, że ma dać się nakarmić, to już prawie odwrócił się na pięcie i poszedł w cholerę. Dopiero gdy minął ich go jakiś facet, dosłownie błagający, aby dano mu zakupić trochę więcej, niż tylko jedną piankę, Maurycy uznał, że może to tylko jego paranoja, a nie uzasadniona obawa przed nieznanym. Westchnął ciężko i zaczekał cierpliwie na swoją kolej, a potem dał się skusić na nie za słodki herbatnik. Słodycz dosłownie rozpływał mu się w ustach. Może, gdyby facet z cukierkami wciąż tutaj był, mógłby wziąć od niego cały karton. Super byłoby pochrupać je w teatrze przy dzbanku herbaty, tak pomiędzy próbami. Jego zaskoczenie, gdy okazało się, że został sam, było aż nadto widoczne. Sprowadziło go też w okolice fontanny, gdzie przysiadł na ławce, zgarniając resztki herbatnika spomiędzy zębów i łamiąc sobie głowę nad tym, co to do licha miało być. Czy nie powinno mu zależeć, aby opylić jak najwięcej ciastek? Dopiero po chwili uwagę Maurysia przykuł kręcący się wokół skamieniałej Aradii dziwnie znajomy facet. Jak zwykle zadziałał szybciej, niż zdążył się nad tym zastanowić.
- Hej, ty! Tak, ty. Jesteś tym mężczyzną od pianek, prawda? - Zawołał do Zagreusa, celując w niego bezceremonialnie orękawicznionym palcem, gdy ten zaczepiał akurat jakąś młodą kobietę z dzieckiem na rękach. - Gdzie on się podział? Wydawało mi się, czy on dosłownie zniknął?
Maurice Overtone
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Zagreus Zafeiriou
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 190
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 9
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1295-zagreus-zafeiriou#13565
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1307-zagreus-zafeiriou
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1310-zag#13728
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1306-poczta-zagreusa-zafeiriou
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f209-mieszkanie-zagreusa-zafeiriou
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1309-rachunek-bankowy-zagreus-zafeiriou#13726
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 190
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 9
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1295-zagreus-zafeiriou#13565
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1307-zagreus-zafeiriou
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1310-zag#13728
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1306-poczta-zagreusa-zafeiriou
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f209-mieszkanie-zagreusa-zafeiriou
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1309-rachunek-bankowy-zagreus-zafeiriou#13726
Znikający stragan, tego jeszcze nie grali. Zagreus był zawiedziony, że słodycze zwiały mu sprzed nosa. a niestety był okrutnym łakomczuchem i bardzo łatwo poddawał się pokusom. Lecz jednocześnie był zaintrygowany, że typ zniknął i to jeszcze z całym kramem i słodyczami. I dlaczego nie chciał sprzedać mu więcej słodkości?
Głowiąc się tak nad sensem istnienia słodkiego stoiska został zaczepiony przez jakiegoś faceta, którego nie znał. Kojarzył go, że stał zaraz za nim przy straganie i potem jakoś zniknął. Uniósł spojrzenie na Maurice, kiedy celował w niego paluchem.  
- Nie mam pojęcia. Przepadł, zniknął. - Rozłożył ręce na boki.
Zafeiriou w tej chwili odczuł odrobinę ulgi, ponieważ nie był jedyną osobą, która padła ofiarą skąpego cukiernika. Już się zaczynał bać, że w tych cukierkach były jakieś środki halucynogenne i wszystko mu się przewidziało.
Podszedł bliżej Overtone'a chowając jedną dłoń do kieszeni w spodniach. Stanął tak, by móc obserwować większa część placu. Może gdzieś znów zlokalizuje typa ze słodyczami, zwłaszcza że to szukanie tym bardziej nakręcało go na więcej słodkich przekąsek.
- Tobie też nie chciał sprzedać więcej słodyczy? Poza tym, co za dziwny typ. Jeden cukierek i to jeszcze łapami do gęby. - Zagreus może i nie czuł się za bardzo obrzydzony procesem, w jakich sprzedawano słodycze. Ale patrząc po jego rozmówcy, na pewno go to poruszy. - Co dał tobie? - Zapytał zaciekawiony a skoro Maurice zaczął do niego do per "ty", to Zafeiriou nie zamierzał wykazywać się nadmierną grzecznością.
W pierwszym momencie Zag nie zauważył, że się odrobinę oderwał od ziemi. Było to dosłownie kilka centymetrów ponad powierzchnią chodnika przy fontannie. Nieświadomy i przejęty znikającymi słodyczami powolutku i konsekwentnie unosił się coraz wyżej.
Zagreus Zafeiriou
Wiek : 29
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Łowca/Łowca duchów
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
Ta rozmowa ewidentnie nie znajdzie się w pierwszej piątce najbardziej pasjonujących i elokwentnych rozmów, jakie Maurice przeprowadził - zwłaszcza że od kilku dni szarplica nocna mu nie odpuszczała. Wiedział to od razu, gdy ją rozpoczynał, a jednak i tak zastanawiał się właśnie po kiego licha obgadywać wspólnie fakt, że jak dwa bęcwały dali się nakarmić jakiemuś losowemu sprzedawcy łakoci. Niewiedza Zagreusa na temat miejsca docelowego rzeczonego znikania jedynie bardziej go zmartwiła. Szkoda, że nawet szansa nasłania na niego kontroli mu przepadła. Odwrócił wzrok w dal, czując się niespodziewanie przytłoczony krzyżowaniem wzroku z nieznajomym. Delikatne wrażenie bycia obserwowanym powoli zaczynało go przytłaczać. W tym momencie nie wiedział jeszcze, że to poczucie nie wynika z jego wrodzonej skłonności do dramatyzowania, a wkrótce przerodzi się w coś niezwykle absurdalnego.
- Nie zdążyłem nawet zapytać, czy ma jakiś sklep stacjonarny, nic już nie mówiąc o zaproponowaniu mi czegoś więcej, niż jeden herbatnik. Przydałoby się, żeby ktoś sprawdził, czy ten facet ma przynajmniej zezwolenie na sprzedaż żywności. Ta ucieczka była bardzo podejrzana. - Rozgadał się swobodnie, czując, że potrzebuje to z siebie wyrzucić, aby pozbyć się drażniącej frustracji związanej z poczuciem niewiedzy. Maurice dość dobrze panował nad mimiką twarzy, dzięki czemu udawało mu się malowniczo nie krzywić, chociaż rzeczywiście sam proces serwowania słodyczy był skrajnie niehigieniczny. Wypierał z siebie cały ten moment, kiedy musiał wystawić język i dać się poczęstować. Było to widać po pewnym zacięciu, z jakim patrzył najpierw przed siebie, a potem w oczy Zygzaka.
- Herbatnik z kremem. Miał taki śmieszny kształt… - urwał, obserwując przed moment czubek głowy mężczyzny. Czy mu się wydawało, czy zaczynał rosnąć mu w oczach? Zamrugał kilkukrotnie, ale nie dość, że zwidy go nie opuszczały to jeszcze…
- Hej! Co ty robisz? Odsuń się, odejdź! - Krzyknął niespodziewanie, podrywając się ze swojego miejsca z nadmierną egzaltacją w tym geście. Wyprostował się, zadzierając nos wyżej, niż powinien i… nakrył głowę dłońmi, jak gdyby chciał ją przed czymś ochronić. - Ty też chcesz wyrwać mi włos, tak? Dlatego stałeś w tej samej kolejce, obserwowałeś mnie, chodziłeś za mną.
Paranoja szybko w nim narosła, a irracjonalność jego zachowania mogła wskazywać na chorobę psychiczną, zatrucie magiczne, albo no… nagłą odklejkę. Odklejka wydawała się całkiem prawdopodobna, gdyby aż tak szybko nie postępowała. Wzdrygnął się dziwnie, ewidentnie poruszony tym, co zobaczył w osobie Zagreusa.
- Nie pozwolę wam zrobić kolejnego ołtarzyka! Módlcie się do NIEGO, nie do mnie. - Pokręcił głową na boki, wciąż ukrywając włosy przed jego spojrzeniem i nagle cofnął się o kilka kroków. - Co ty robisz?! Myślisz, że ta sztuczka w czymś ci pomoże?
Złamał swoją formację obronną, aby pokazać na niego palcem. Teraz już mu się nie wydawało. Zafeiriou naprawdę zaczął lewitować, a z taką przewagą jeszcze łatwiej mógł wyrwać mu włos!
Maurice Overtone
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Zagreus Zafeiriou
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 190
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 9
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1295-zagreus-zafeiriou#13565
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1307-zagreus-zafeiriou
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1310-zag#13728
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1306-poczta-zagreusa-zafeiriou
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f209-mieszkanie-zagreusa-zafeiriou
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1309-rachunek-bankowy-zagreus-zafeiriou#13726
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 190
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 9
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1295-zagreus-zafeiriou#13565
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1307-zagreus-zafeiriou
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1310-zag#13728
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1306-poczta-zagreusa-zafeiriou
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f209-mieszkanie-zagreusa-zafeiriou
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1309-rachunek-bankowy-zagreus-zafeiriou#13726
Sytuacja, w której znalazł się Zagreus na pewno nie była ani zaplanowana, ani przyjemna. Zdezorientowany krążył w okolicach fontanny i widocznie nie był sam. Zaczepiony przez Maurice spróbował wziąć to wszystko na logikę. Pokuszony słodyczami wcale nie przemyślał wielu podejrzanych okoliczności, przecie kto normalny bierze słodycze wprost do gęby od jakiegoś typa. Nie wspominając już o tym, że rąk to pewnie on nie mył za często. Zag skupił się na rozmowie dostrzegając delikatną zmianę w zachowaniu swojego rozmówcy.
- Masz rację, wszystko to wygląda bardzo podejrzanie. - Zgodził się z Maurycym. Zagowi najbardziej szkoda było jednak tego, że nie mógł dostać więcej pianek ani innych słodyczy.
- O to musiało być dobre. - Zag kiwnął głową z miną konesera. Po chwili jednak spojrzał na towarzysza, który w tej chwili był jakby mniejszy niż przed chwilą. A jego mina sugerowała, że coś z Zafeiriou było nie tak. Ale po chwili to już całkiem zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Maurice wrzasnął na niego i zaczął zasłaniać rękami głowę.
- He? O co ci chodzi? - Zagreus spróbował się cofnąć, lecz nie poczuł pod stopami twardej powierzchni i zachwiał się w powietrzu rozrzucając ręce na boki. - Co do cholery?
- Co ty bredzisz... - Zagreus uniósł się na tyle wysoko, że bez problemu mógł wykonać pełen obrót w powietrzu. Jemu się to jednak wcale nie podobało i rad nie rad, złapał Maurice za rękę, którą w niego w wskazywał. Może i wariat i jakiś paranoik, ale na tę chwilę jednak był najbliższym obiektem, którego Zagreus się mógł złapać.
- Dlaczego ja się unoszę? Ej, stary! Trzymaj, bo odlecę. - Zag nie raz w życiu wykonywał różnego rodzaju przeloty, planowane bądź i nie. Ale nigdy nie zdarzyło mu się nagle lewitować w miejscu z daleka od wszelkich zjaw i potworów. Przecież byli na środku placu, czyżby to jakiś żartowniś postanowił zrobić mu psikusa?
Trzymając się kurczowo ręki Overtona próbował za wszelką cenę skierować nogi ku ziemi, lecz te pomimo jego silnych starań wciąż wznosiły się w górę.
Zagreus Zafeiriou
Wiek : 29
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Łowca/Łowca duchów
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Zagreus Zafeiriou' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 46
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty