Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
First topic message reminder :

FONTANNA ARADII
Mieszcząca się w centralnym punkcie placu fontanna przedstawia sławetną postać Aradii — męczennicy, córy Lucyfera i Lilith. Rzeźbiona w kamieniu kobieta przy piersi ściska pentakl, a z jej ran wypływa krew, szybko mieszającą się z wodą, co symbolizować ma sposób, w jaki jej poświęcenie zesłało na ten świat magię. Wokół fontanny, ustawionych jest kilka ławek, z których czarownicy mogą podziwiać ten historyczny element Deadberry, na stałe już wpisany w krajobraz regionu. Plac uległ podpaleniu 26 lutego 1985, ale dzięki wzmożonym wysiłkom Kościoła, zgliszcza zostały szybko oczyszczone, aby nie razić kapłańskich oczu.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Terence Forger' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 57

--------------------------------

#2 'k100' : 81
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Narcissa Laurier-Hart
ODPYCHANIA : 4
POWSTANIA : 20
WARIACYJNA : 4
PŻ : 152
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 22
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t441-narcissa-laurier-hart?nid=11#2224
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t503-narcissa-laurier-hart#2233
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t502-poczta-narcissy-laurier-hart#2232
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
ODPYCHANIA : 4
POWSTANIA : 20
WARIACYJNA : 4
PŻ : 152
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 22
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t441-narcissa-laurier-hart?nid=11#2224
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t503-narcissa-laurier-hart#2233
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t502-poczta-narcissy-laurier-hart#2232
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Nie patrzyła na pióra, była skupiona na ucieczce. Nie mogła tutaj zginąć, musiała jakoś uciec. Zaklęcie podziałało, widziała trzy drogi. Musiała zdecydować, nie mieli dużo czasu. Odpowiedzialność przygniotła ją, przyszpiliła i sprawiła, że nie ruszyła się z miejsca. To był jej błąd, brak reakcji. Nagle poczuła ból, ogromny ból. Spojrzała na swoją prawą dłoń i ujrzała pióro, które powoli zaczyna wtapiać się w jej dłoń. Zaczęła krzyczeć, nie mogła przestać. Teraz była jak każdy inny w tym tłumie, bezbronna osobą, którą zranił ogień. Czym sobie na to zasłużyła? Zaczęła doszukiwać się powodu, kary. Może ten szaleniec miał wcześniej rację? Może to naprawdę był czas na zapłatę? Odsunęła się od wiary, nie była tak jej oddana jak kiedyś. Może to właśnie był czas zapłaty? Nie tylko dla niej, ale dla wszystkich tu zebranych? Zamiast uciekać może powinni po prostu przyjąć ją, oddać się jej.
Spojrzała na Serafino, nie wiedziała co ma zrobić. Ból paraliżował jej dłoń, nie mogła nią nawet poruszyć, jedynie drżała. Nie znała ani jednego zaklęcia, które mogło jej pomóc. Nie miała przy sobie nic czym mogła opatrzeć ranę. Co najwyżej mogła się ponownie pomodlić. Łzy jej pociekły po policzkach.
- To boli...- zaszlochała. Nie była wstanie powiedzieć nic więcej. Bała się unieść, lewą rękę, by wskazać mu drogę ucieczki. Co jak kolejny raz spadnie na nią pióro? Trzymała więc dłoń Serafino. Wzięła kilka głębokich wdechów, musiała się skupić. Pociągnęła za sobą mężczyznę i ruszyła w stronę Starego Miasta. Widziała tam przejście, uznała, że to będzie najlepsza droga. Przy kościele wciąż było od cholery tłumu, a Little Poppy Crest było zbyt daleko. Potrzebowali uciec już w tej chwili.
- Uciekamy w stronę Starego Miasta! Jest tam przejście!- dała znać Serafino dokąd się kierują. Biegła, jednocześnie starając się uniknąć piór. Nie mogła dać kolejny raz się zranić. Nadal odczuwała ból, ale starała się go ignorować, myśląc o czym innym. Wpadła na kogoś, mężczyzna o brązowych oczach i brązowych włosach. Odruchowo przeprosiła tak jakby wcale nie walczyła teraz o życie, jakby zwyczajnie na kogoś wpadła. W tłumie dostrzegła Terenca. Dobiegła do niego, uśmiechnęła się blado, ciesząc się, że go widzi. Na pierwszy rzut oka nic mu nie było.
- Uciekamy stąd w stronę Starego Miasta!- poinformowała go. Nie zamierzała go zostawić tutaj samego. Widziała przejście, widziała drogę, którą mogli uciec. Pozostało tylko dobiec tam w jednym kawałku.

Rzut I: unik
Rzut II: ucieczka
Narcissa Laurier-Hart
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : Perfumiarz/Alchemik
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Narcissa Laurier-Hart' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 99

--------------------------------

#2 'k100' : 1
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Serafino Paganini
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t307-serafino-paganini#873
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t470-serafino-paganini#1893
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t469-poczta-serafino-paganiniego#1891
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f105-mieszkanie-serafino-paganiniego
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t307-serafino-paganini#873
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t470-serafino-paganini#1893
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t469-poczta-serafino-paganiniego#1891
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f105-mieszkanie-serafino-paganiniego
Ma wrażenie, że obrazy wokół przenikają się wzajemnie, niektórzy z tłumu zdają się wpadać w swoisty stan spanikowanej nieważkości, gnają przed siebie niemal frunąc na placem, pośród bruku wyrwanego z ziemi przez ogromną strzałę. Nie rozglądając się na boki, ani na nic, ani na nikogo, skupiając się jedynie na sobie, rozpychają się łokciami, pozwalając, aby wzięło nad nimi górę własne, egoistyczne ja. To ja muszę przeżyć, inni są nieważni.
Serafino wie, że również powinien tak myśleć, że powinien skupić się wyłącznie na sobie. W końcu jak dotąd nie miewał z tym problemów. Poza rodziną, to zawsze siebie stawiał na pierwszym miejscu, pewny, że w chwili zagrożenia najpierw ratować będzie siebie, a dopiero potem zajmie się resztą.
Teraz jednak dziwna siła nie pozwala mu odpuścić. Nie mógłby porzucić Narcissy. Może dlatego, że chwilę wcześniej to właśnie ona wyrwała go z oszołomienia, sprawiając, że odzyskał władzę nad swoim umysłem. A może sama groteskowość sytuacji pozbawia go umiejętności charakterystycznego, egoistycznego myślenia. Chwyta ją za ramiona, potrząsa energicznie.
- Spójrz mi w oczy - rozkazuje kategorycznie, przebijając się przez krzyki paniki, widzi, że jej oczy szklą się w cierpieniu. - Ból minie. My za to musimy ratować swoje tyłki - dodaje. Mimowolnie liczy jej głębokie wdechy, dolicza do biegu, gdy kobieta znowu podrywa się do biegu. Wzdycha z ulgą, gdy udaje się jej przejąć kontrolę nad swoim ciałem, gdy ciągnie go za sobą. Dopóki Narcissa nie wskazuje mu na głos kierunku, Serafino nie wie, gdzie dokładnie biegną. Może rzeczywiście ma rację, tłum wydaje się wciąż napierać zwłaszcza w okolice kościoła. On sam nie szukałby teraz ratunku we wrotach podległych Lucyferowi. Wiara, która przez ostatnie lata zdecydowanie w nim osłabła, ma swoje granice. Pozostawanie w epicentrum wydarzeń wydaje mu się głupstwem.
Skupia się na obranym kierunku, na tym, aby nie pozwolić dłoni kobiety wyślizgnąć się ze swojego uścisku. Równocześnie stara się unikać dotyku wciąż spadających z nieba ognistych piór.
Zatrzymują się gwałtownie, Serafino ma wrażenie, że biorą udział w partii jakiegoś pieprzonego domino. Miga mu przed oczami twarz nieznajomego mężczyzn, na którego wpadli, skupia się jednak jedynie na tym, aby nie upaść. Równocześnie nie spuszcza oczu z profilu Narcissy, wie, że ból, który odczuwa może wydać jej się w pewnym momencie nie do zniesienia, adrenalina nie zawsze robi swoje. Chce być gotowy, aby przejąć inicjatywę, jeśli coś wytrąci ją z równowagi. Są w tym w końcu razem.

Pierwszy rzut: na unik
Drugi rzut: na ucieczkę
Serafino Paganini
Wiek : 29
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : LITTLE POPPY CREST
Zawód : SKRZYPEK, EGZEKUTOR CYROGRAFÓW
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Serafino Paganini' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 35

--------------------------------

#2 'k100' : 37
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Hamill Oatrun
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t241-hamill-oatrun#569
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t360-hamill-oatrun#1080
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t361-punktacja-osobowa#1084
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t359-poczta-hamilla-oatruna-lucasa#1079
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t241-hamill-oatrun#569
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t360-hamill-oatrun#1080
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t361-punktacja-osobowa#1084
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t359-poczta-hamilla-oatruna-lucasa#1079
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Ogień oznacza niebo. Plami chmury, zdobi ciało, spopielając ulotność śmiertelności. Ciebie równie łatwo może przemienić w kupę popiołu, używanego podczas nabożeństw, co nie ma znaczenia. Nie dla ciebie. Wspomnienia się kotwiczą w ciele, co nie ma prawa być nieśmiertelne. Jest takie łatwe, takie beztrosko podatne na zranienia. Uderzenie strzały może cię zmieść z powierzchni, niekoniecznie posłać na ławkę rezerwową bądź do kostnicy. Nie, prosto na cmentarz, najpewniej do jednej z białych, czy tam popielatych urn. Akcja trwa, oddychasz szybko od poczynionego wysiłku, ale jeszcze nie tak, że może to świadczyć na osiągnięcie granic możliwości. Stać cię przecież na więcej.
Jesteś urodzonym sportowcem. Jesteś stworzony do biegu, obcowania z piłkami, do rywalizacji, do ucieczek i przebiegłych taktyk, przeprowadzanych znikąd forteli, prowadzących do oczekiwanego rezultatu. Zwycięzca. Chcesz zwyciężać, tylko że... nie wiesz, co jest stawką i właściwie jaka jest gra. Otoczenie płonie, a ty tracisz na istotniejszy, najjaśniejszy punkt zaczepienia. Kaia. Znika niczym twór utkany z konopianego dymu. Wyzwala cię z okopów przyzwoitości i starań. Dla niego mógłbyś się postarać. Bez niego? Nie wiesz sam.
Nikogo nie znasz, z nikim nie jesteś związany. Śmierć przy próbie, nie pierwsza, nie jest spełnieniem marzeń. Na pewno nie twoich. Dokąd cię pakuje Lilith? Gdzie prowadzi? Daje ci tyle nieoczywistych znaków. Niczego nie ułatwia. To masowa histeria. Nastolatki przestają się śmiać, a ty znikąd nie masz pomocy.
Chwilę temu głaskałeś miękką sierść. Obecnie nie masz niczego. Zapamiętujesz zaledwie ostatnie słowa, zmianę zachowania, postępującą podejrzliwość. Staje się kompletnie inną osobą. Odmienioną przez nieuzasadnione podejrzenia. Co ty możesz poradzić na łączącą cię z jej pupilem więź?
Ciężko rozłożyć na czynniki pierwsze i objaśnić zjawisko, którego samemu się nie rozumie. Może wie coś więcej? Może rozumie obecną sytuację? Nim cokolwiek udaje ci się ustalić, przyszpilić dyskretnie, ona zabiera Kaia i znika.
Żegnasz się z psem na odległość. Zapamiętujesz kierunek, w jaki się udali i gdzie konkretnie zniknęli. Odprowadzasz spojrzeniem.
- Co za zaborcza pizda - nie jesteś w stanie się powstrzymać. Mówisz do siebie, to co słyszysz. Co dobiega za twoich pleców. Głosy stają się donośniejsze. Podszepty, łączące się z krzykami, jękami i błaganiami. Przewijają się również modlitwy. Nagle cię świerzbi, żeby zapalić następnego skręta. Tak na uspokojenie. Tak ci szkoda. Tak ci żal tego psa. Tak jak i czasu i niewykorzystywanych możliwości. Świat ci nie sprzyja, stoi ci na drodze, kiedy musisz pędzić do przodu. Za wszelką cenę. Jedno się zgadza, z tym, co zdążyła ci powiedzieć. To faktycznie jest obłęd. Obłęd, niemający końca.
Pióra buchają ogniem, kiedy zmierzasz ku budynkowi. Najpierw próbujesz dostać się do środka, choć drzwi walczą z tobą, nie chcąc odpuścić. Chcesz spróbować ponownie. Jeśli kolejna próba nie przyniesie rezultatu, wtedy będziesz kombinował inaczej. Bez Kaia nie masz ochoty wracać w okolicę fontanny. Tam zresztą jest najgorzej.
- SZLAG - rzucasz wściekle przez ściśnięte zęby, nagle czując wyraziście frustrację i gorzki posmak żalu. - APERITE!
Próbujesz pierwszego lepszego czaru, przychodzącego ci na myśl. Układasz w prosty gest dłonie, licząc, że jeśli Lilith faktycznie zależy to zrozumie sposób twojego rozumowania. Potrzebujesz najpierw ochronić samego siebie, żeby myśleć o czymś ponadprzeciętnym. Będąc po raz kolejny martwym, na niewiele się zdasz. W międzyczasie, kiedy dostrzegasz zbliżające się do ciebie pióra, próbujesz w miarę sprawnie i szybko, odskoczyć na bok. Po tym jak wpadli na ciebie nieznajomi, czujesz nieprzyjemne mrowienie.
- W jednej z uliczek może... może coś być - komentarz pada znienacka, bez żadnej pewności, że faktycznie dotarł do przepraszającej kobiety i ledwo słaniającego się na nogach mężczyzny.
Przypominasz sobie o tym, że jesteś sam. Kompletnie sam i liczysz, że magia faktycznie będzie ci tym razem sprzyjać.


Pierwszy rzut: Aperite

Drugi rzut: unik zgodny z postem MG, jeśli dobrze ogarniam
Hamill Oatrun
Wiek : 33
Odmienność : Wskrzeszeniec
Miejsce zamieszkania : Hellridge
Zawód : Kelner, pisarz, zleceniobiorca
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Hamill Oatrun' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 95, 49
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Pióra zajmują się ogniem jedno po drugim, opadając w ognistym tańcu. Dotykając bruku wciąż się tlą, płoną konsekwentnie jakby żadna siła nie była ich zdolna ugasić. Deszcz płomieni opada, skrzy się na tle czerwonego nieba, tworząc niemal surrealistyczną pocztówkę. Pojedyncze osoby z tłumu, którym nie udawało się ich uniknąć, zaczynają zanosić się ogniem — ten wędruje powoli z miejsc, w których opadło pióro, stopniowo przenosząc się na całe ubrania. Słyszycie krzyki, wyjące z agonii głosy nieznajomych. 

Cecil, udaje ci się uniknąć płonących piór. Odzyskawszy trzeźwość umysłu, odwijasz się zręcznie nie doznawszy uszczerbku. Twój niegdyś biały oprawca pada na ziemię — tak jak w przypadku reszty piór, tląc się z determinacją.
Ruszacie z Terrym dalej, zaklęcie, które owiało twój wzrok pozwala ci przejrzeć przez ściany pobliskiego budynku — mieszkalnego, wysokiego na trzy kondygnacje. Możesz zauważyć, że dość spora grupka ludzi zebrała się w — prawdopodobnie — piwnicy, choć większość lokatorów albo wyglądała z okien, albo niewzruszenie kontynuowała swoje codzienne czynności. Dostrzegasz także za mury kościoła. Widzisz trzy postacie pod drzwiami, odsuwające się od drzwi kościelnych, podążające w głąb świątyni. 
Zanim jednak możesz postawić następny krok, wokół ciebie nastaje cisza. Świat zamienia się w niemy film, nie słyszysz krzyków, ani tupotu butów. 
A potem w twojej głowie rozbrzmiewa głos. 
*Reszta treści posta została do ciebie wysłana w wiadomości prywatnej* 

Terry, niewątpliwie to dzień wyrwany wprost z księgi koszmarów. Nie jest ci jednak dane doświadczyć kompletu nieszczęść, dmuchnięte przez Cecila płonące piórko, choć niezmiennie spowite ogniem, odsuwa się od ciebie upadając tuż obok. Następnego unikasz już sam, przypieczętowując dobrą passę. 
Rzucone przez ciebie zaklęcie pomyślnie ogarnia twoje ciało, dodając ci szybkości. 
Pomiędzy tłumem odnajdujesz Serafino wraz z jego towarzyszką, biegnących w stronę Starego Miasta. 

Narcissa, choć udało ci się uniknąć deszczu ognia, w który przeobraziły się pióra, to, które wniknęło w twoją dłoń, z każdą sekundą zaczyna stawać się coraz bardziej nieznośne. Boli piekielnie, a gdy spoglądasz na wnętrze swojej dłoni możesz zauważyć, że niewielką, złotą poświatę, która zaczyna emanować spod skóry. Z każdym kolejnym krokiem, dłoń boli cię coraz mocnej, jakby między splotami ścięgien i mięśni, tliły się tuziny węglików. 

Serafino, zanim przyjdzie ci zauważyć nietypową aurę, która zaczyna spowijać rękę twojej towarzyszki, jedno z piór upada na rękaw twojej kurtki. Ta zapala się niemal natychmiast, płomień rozchodzi się od stopniowo, wyżej i wyżej. Ogień szybko przedziera się przez materiał, czujesz okropny ból i swąd spalenizny, sięgający twoich nozdrzy. Równocześnie kątem oka, zauważasz, że z dłonią Narcissy zaczyna dziać się coś złego. 

Hamill, zamek puszcza, ale drzwi pozwalają się uchylić jedynie odrobinę — zardzewiałe, zastane zawiasy wyraźnie nie chą wpuścić cię do środka. Zza uchylonej szpary dostrzegasz ciemne, wyraźnie zaniedbane pomieszczenie. Bez światła, jesteś zdolny zauważyć jedynie kożuch kurzu ciągnący się po ciemnych kafelkach tuż przy wejściu, kilka metalowych szafek i samotne ławeczki. 
Wymykasz się jednemu z ognistych piór spadających, po chwili zauważając dwójkę, która na ciebie wpada. 

Terrence, spoglądając niebo możesz dostrzec, że choć pióra przestają spadać, to na horyzoncie, z poludniowo-wschodniej strony pojawiają się ciemne kropki. Podobnie co strzała jeszcze kilka minut temu, przecinają czerwień chmur, powoli zbliżając się w waszą stronę. 
Wszyscy, po kilku chwilach możecie rozpoznać w tych osobliwych plamkach ptaki — trzy brunatne orły wzbite w majestatycznym locie. Lawirują pomiędzy deszczem ognia, unikając zręcznie płonącego pierza, rozwiewając go w locie jakby stracił na sile. 
Ptaki są potężne, w refleksach ognia niemal złote upierzenie migocze hipnotyzująco im bliżej fontanny się znajdują. Osiadają na placu z głośnym skwirem drażniącym bębenki uszu — macie wrażenie, że dźwięk drąży niczym wiertło w waszych umysłach. 
Jeden z nich ląduje zaraz przed Narcissą i Serafino, rozpościerając groźnie skrzydła — ich rozpiętość na oko ma koło czterech metrów, skutecznie torując wam drogę ucieczki. Po waszej prawej stronie ląduje kolejny — z jakiegoś powodu, wyraźnie sobie was upodobały. Wpatruje się złotymi ślepiami w Narcissę, a potem wzbija do lotu, pochwycając kobietę w swoje szpony wbite dotkliwie w mięso ramion. Odlatuje z nią kawałek dalej, tylko po to, by zrzucić ją na twardy bruk posadzki. Narcissa uderza dotkliwie w ziemię, na chwilę tracąc ostrość wzroku. W miejscu, w którym wcześniej spadło na nią ogniste pióro, łuna ciepłego światła rozpala się jeszcze wyraźniej. Rozprzestrzenia się po ciele — od dłoni, aż po ramię, wkrótce całą sylwetkę czarownicy, która zaczyna emanować złotą poświatą. Wszystko wewnątrz kobiety płonie — czujesz to wyraźnie Narcisso, jakby niewidzialne języki płomieni wniknęły w każdą komórkę twojego ciała, trawiąc cię od środka. Ból jest niemożliwy do opisania. A to dopiero początek. 
Nim którekolwiek z was zdąży rzucić w orła zaklęciem, ten pochyla się nad Narcissą, zatapiając dziób w jej boku — przebija tankę raz, drugi aż w końcu unosi dziób z kawałkiem brązowo-czerwonego mięsa. Terry, rozpoznajesz, że to część wątroby. Krew spływa mu po dziobie, karminowa strużka zabarwia pierz wokół głowy. 
Na waszych oczach, umiera jedna z was. 
W kilka uderzeń serca. 
W kilka sekund ogarniętych pożogą i chaosem.
Ostatni oddech ulatuje spomiędzy warg Narcissy. Widzicie jak jej ciało szarpie się w konwulsjach, a potem zastyga upiornie nieruchome. 
Orzeł znów zatapia się w jej ciele, kontynuując upiorną ucztę. 
Pozostałe ptaki wzbiją się w powietrze, dokonując tego samego rytuału. Jeden z nich pochwyca młodego mężczyznę, odfruwając z nim na kilka metrów. Drugi, nieco mniejszy od poprzednika, stoi już z ostrym dziobem nad ciałem starszej kobiety — każda z ofiar emanuje jasnym blaskiem, jakby pod jej skórą rozświetliły się tysiące lampek. 

Tłum zmierzający do kościoła odbija się od drzwi, wielkie, dwuskrzydłowe drzwi ani myślą drgnąć pod ich naporem. Gdzieś spośród zgromadzonych wyłania się jednak Prorok, wciąż przemoczony, blady, wyraźnie poszarpany w przepychaninie. Omiata wzrokiem orła, który lada chwila ma zatopić dziób w brzuchu staruszki. 
- Magipugnus! - rzuca zaklęciem, a ptak stroszy się gwałtownie, wyraźnie zdezorientowany. 


Piąta tura
Narcissa, pióro, które wniknęło w twoją dłoń turę wcześniej, zaczyna dziwnie reagować z twoim ciałem. Rozpala od środka wnętrze twojej dłoni, wkrótce cała emanujesz złotą, niespotykaną poświatą, czując jakby palono cię żywcem. Jeden z orłów, który nadleciał na plac pochwyca cię w szpony i atakuje, rozdziobując brzuch i bok. Umierasz, powoli, w nieopisanej agonii.

Hamill, drzwi do budynku są zardzewiałe. Choć udało ci się otworzyć zamek, to musisz dokończyć dzieła, używając siły. Jeśli zdecydujesz się to zrobić, musisz rzucić kością k100 oraz dodać do wyniku swój modyfikator sprawności. Próg to 58

Serafino, rękaw twojej kurtki zaczyna płonąć, języki ognia powoli wdrapują się coraz wyżej, błyskawicznie trawiąc materiał. Czujesz na ręce ogromny ból, twoja skóra wystawiona na działania płomieni, zaczyna pokrywać się obrzękiem. Otrzymujesz -10 pż od poparzeń.

Terrence, na twoich oczach, orzeł dopada Narcissę. Możesz wyraźnie zauważyć, że wydziobuje jej wątrobę, po chwili unosząc jej skrawek w górę.

Cecil, ogarnia cię przejmująca cisza, jakby cały świat nagle zamilkł. Mistrz Gry wysłał na twoją strzyknę pocztową ważne informacje fabularne, wynikające z twojej przynależności do Kowenu oraz stopnia wtajemniczenia, jaki w nim posiadasz


Punkty życia:

Cecil Fogarty 149/174
Hamill Oatrun 166/166
Serafino Paganini 145/159 - 10 pż, poparzenie
Terence Forger 164/164
Narcissa Laurier-Hart 0/152 -137pż, poparzenia wewnętrzne, wstrząs, obrażenia kłute i szarpane; postać martwa

Czas na odpis macie do środy 29.03. do godziny 23.59
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
- Później o tym pomówimy, przy filiżance kawy i papierosie, może nawet kilku - wizja ta sprawia, że uśmiech zakradł się na cecilowe  wargi. Nie miał pojęcia, kiedy nadejdzie te "później" i czy w ogóle będzie mieć jeszcze okazje przejść przez próg mieszkania Terecence'a. Miał wrażenie, że od ich ostatniej wspólnie spędzonej nocy minęły wieki. Balansując między przeszkodami w postaci ludzkich istnień i lewitujących w powietrzu piór, stracił rachubę czasu.
Starał się wdychać jak najmniejszą ilość przesiąkniętego duszącymi oparami dymu i swędem palącego się ludzkiego truchła powierza. Nie zalamentował nad żadnym bytem poskromionym przez siłę żywiołu, czule otulającym językami ognia swoje bezsilne na jego egocentryczny temperament ofiary. Skupiony był na tym, by jak najszybciej wydostać się z tłumu i otulić się cieniem pozbawionej atrakcyjności kamienicy, która jawiła się w jego oczach obecnie jak ostatni bastion uchronionej przed zagładą cywilizacji. Zostawić chciał za sobą pożogę zniszczenia, skwierczenie ludzkiego mięsa, krzyki brzęczące w uszach i nie ulec apokalipsie, która usiłowała strawić swoim bezemocjonalnym kaprysem skrawki tętniącego w cecilowym organizmie człowieczeństwa. Obiecał przecież Teresie, że skóry łatwo nie sprzeda. Obiecał przecież Lyrze, że kochać będzie ją zawsze. Obiecał Thei, że jeszcze nie jednemu frajerowi ukradną wartościową zwartość portfela. Obiecał Mallory’emu, że jeszcze się zobaczą. Obiecał, i choć obietnica to tylko puste słowo, miał zamiaru je spełnić, każdą jedną.
Wyszeptane w przypływie desperacji i niegasnącej w piersi nadziei, którą iskrę podtrzymywała obecność Terence'a i świadomość, że Teresa jeszcze żyła,  Quadruplator uchyliło przed Fogartym kryjące się w murach pobliskich budynków sekrety - kłębowisko ludzkich ciał tłoczących się z lękiem i przestrachem w piwnicy i gmach kościelnej świątyni.
- Jest pusty, kościół jest, kurwa, pusty -  poza trzema osobnikami płci nieokreślonej, którzy - jak Cecilowi się wydawało - zaryglowali drzwi i oddali się, jak najdalej od centrum zamieszenia, ukrywając się w wysokich sklepaniach świątyni. – Módlcie się, skurwysyny, by dożyć jutra.
Wzmocnił uchwyt palców na ramieniu Forgera i zrobił ufny krok do przodu, ale wtem przestrzeń zostało wypełniona ciszą, czemu towarzyszyło uczucie odrealnienia - jakby dusza oderwała się od ciała - a w głowie rozbrzmiewa głos. Lilith, ten głos należy do Lilith. Poznał go od razu. Pod jego wpływem usta wykrzywił w pełniejszym uśmiechu.
- Najdroższa Lilith, kara z rąk boga twoich wyznawców nie spotka - wyszeptał z niemal nabożną czcią, bez pewności, czy spomiędzy uchylonych warg i napiętych od nadmiaru emocji strun głosów wydobyły się jakiekolwiek słowa.
Lilith jego słowa pozostawiła bez odpowiedzi. Obraz rzeczywistości powrócił, wraz z nim odgłosy z otoczenia i Forgera tuż obok.
- Lilith – wyszeptał mu w ucho, korzystając z sposobności, że był tak blisko, że stykali się ramionami. – Przemówiła. To kara za kradzież boskiego ognia.
Długo czekać na potwierdzenie tych słów nie musieli. Ptaki. W polu ich widzenia pojawiły się niepozbawione majestatu ptaki - orły. Pamiętał, co symbolizowały. Zwycięstwo, siłę, dominacje dobra nad złem, ducha nad materiałem, światła nad ciemnością, aż w końcu - sąd Boży.
Makabryczny widok ścielił się przed ich oczyma. Jeden z drapieżników wylądował tuż obok Włocha i kobiety, którą Terence nazwał  Narcissą, chwilę przed tym, zanim rozpętało się piekło na ziemi, chociaż w świadomości Fogarty'ego błąkała się od dawna myśli, że piekło było tu od dawna, odkąd człowiek zaczął rościć sobie prawa do tworów Matki Natury, odkąd zaczął pozbawiać życia Matkę Zirmię, łudząc się, że dzięki temu zyska długowieczność. Złote oczy orła objęły kobiecą sylwetkę, by zaraz pochwycić ją w swoje szpony, przenieść kawałek dalej, rozrzucić na bruku jak szmacianką lalkę i rozłupać jej bok, rwąc na strzępy organy. Wystarczyło kilka oddechów i kilka uderzeń serce, by kruche, ludzkie istnienie utonęło w objęciach śmierci.
Fogarty przełknął ślinę, wstrzymując oddech na czas trwania tego mrożącego w ziłach spektaklu. Pomóż jej, pomóż, nie była pierwszą, ani nawet trzecia myślą, jaka zatliła się w jego umyśle. Został on wypełniony przez mniej heroiczne pobudki takie jak - uciekaj, ratuj się, nie stój, jak człowiek, który w nic nie wierzy!
- Kurwa - ciche przekleństwo był pierwszym ludzkim odgłosem wydobywającym się z jego krtani. – Kurwa - dodał i jeszcze raz, z większym przekonaniem – Kurwa!
Był Cieniem. Tworem stworzonym z bladych snopów światła próbujących bezskutecznie rozproszyć mrok. Żaden zakichany orzeł, ani kara boska go nie dosięgnie. Światło nie wygra nad ciemnością. Przypomniał sobie, co miał na ten temat do powiedzenia Bułhakow – na co by się zdało twoje dobro, gdyby nie istniało zło, i jak by wyglądała ziemia, gdyby z niej zniknęły cienie? Próbował w ulotnym wspomnieniem uchwycić cały cytat, ale uczynić tego nie zdołał.  
- Kaznodziejo, co to za kreatury? - pytanie swoje skierował do Proroka, który przyczynił się do chwilowego unieszkodliwienia jednego ze skrzydlatych stworzeń, jakie Bóg człowiekowi zesłać mógł jedynie w ramach karty, ale na pewno nie ratunku duszy. – Czy one wysuwają, z nas, czarowników… - …magię zamarło mu w gardle. Bez magii był nikim. –Coomoveo - usiłował rzucić zaklęcie, które jako pierwsze przyszło mu do głowy, by przynajmniej na chwile unieruchomić orła zdezorientowanego od zadanego przez Prorok ciosu i w razie gdyby udało mu się uczynić ten mały krok ku polepszenia sytuacji, w jakiej się znaleźli, wypowiedział kolejne zaklęcie: - Dormi. – Poderwał do lotu jedno z palących się piór, które spadło na ziemię i spróbował przenieść je na ptasie opierzenie.

Pierwszy rzut
Zaklęcie: Commoveo
Próg: 65 + 10 magia iluzja

Drugi rzut
Zaklęcie: Dromi
Próg: 30
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Cecil Fogarty' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 32, 72
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Terence Forger
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
Obietnica kolejnego spotkania stała się prędko kolejnym powodem, by zmierzyć się z małą apokalipsą. Dłoń zaciśnięta na jego ramieniu nie odpuszczała, a Terence nie protestuje. Chciał go czuć jak najbardziej, by przypominała mu, że przynajmniej jedna osoba być może odczuje jego brak, gdyby to jemu przyszło spłonąć wraz z innymi uczestnikami tego szaleństwa. Odwzajemnił uśmiech i pokiwał głową, zgadzając się na wszystko. Przyszłość jest jeszcze przed nimi, nie skończą tutaj w okrutny sposób rozdzieleni. Słuchając rezultatów rzuconego zaklęcia, nie wierzył początkowo w to, co ten mu przekazuje.

Nie zamierzają nikogo wpuścić? — spytał i zmarszczył czoło. Nie tylko Lucyfer postanowił odwrócić wzrok od cierpiących. Wtedy dostrzega pośród ostatnich opadających ognistych piór coś jeszcze. Ciemne punkty nie przypominają w żadnym razie strzał, jakie jeszcze kilkadziesiąt minut temu pikowały w dół, wycelowane w czarowników. Te zdawały się nieregularnie poruszać na niebie, aż zaczeły się zbliżać ku ziemi, nabierając wyraźniejszych kształtów. Wtedy oczywistym stało się, czy są zbliżające się ku nim byty. — Ptaki, Cecil. Ogromne orły!Chciał zwrócić uwagę młodszego mężczyzny na zdawałoby się kolejne zagrożenie, które zmierzało w ich kierunku. Pochwycił go silniej, wskazując na niebo, ale wtedy zobaczył jak Fogarty znów zamarł. Tym razem twarz nie była skąpana w bólu i strachu, sprawiała wrażenie zrelaksowanej i spokojnej, tak jak wtedy, gdy staje się twarz w twarz z ukochaną matką. Gdy świadomość wraca do chłopaka, jego słowa docierają w pełni do Forgera, pozwalając się uspokoić. Lilith o nich nie zapomniała, nawet gdy Lucyfer znów odwracał wzrok od swoich dzieci i pozwalał im ginąć. Lilith zawsze wiedziała, co jest dla nich najlepsze, a teraz postanowiła dać ostrzeżenie. — Pani Lilith wie, co mówi. Musimy jej zaufać i modlić się o łaskę — przytaknął z zaangażowaniem.

Dostrzegł wreszcie w tłumie wyczekiwane twarze, czując jeszcze większy spokój. Już miał coś odkrzyknąć w stronę perfurmiarki, spróbować dosiegnąć ją i Serafino, aby mogli razem udać się w stronę starówki. Wystarczyło parę kroków, żeby znaleźli się wystarczająco blisko. W jednej chwili jej twarz pełna zdeterminowania widział wyraźnie jak nigdy wcześniej, skupiając się na niej w pełni. W kolejnej jeden z orłów przecina drogę. Tak jakby wiedział, że planują uciec i nie zamierzał im w żadnym wypadku ułatwić tego. Tego, co wydarzyło się następnie, nie widział w żadnym ze swoich nocnych koszmarów. W szoku oglądał makabryczną scenę, nie mogąc wydobyć z gardła nawet słowa. Kobieta nie mogła nawet wypowiedzieć słowa, nikt nie dostał nawet szansy na reakcję, wszyscy wpatrywali się w targane konwulsjami ciało, w urodziwe oblicze wykrzywione agonią. W pazury wbite w miękkie ciało, rozrywające tkanki, aż całe pokryły się krwią. We wnętrzności wyeksponowane na światło dzienne. Orzeł nie poprzestawał na morderstwie, szukał czegoś jeszcze, sama śmierć nie była jego celem, a gdy uniósł się ze swoim trofeum, egzorcysta wydał z siebie bezgłośny okrzyk.

Wątrobawymamrotał w stronę Cecila, a jasne oczy otworzyły się jeszcze szerzej. Ciężar na piersi niczym imadło napiera na płuca, kiedy oddech ucieka z nich. “Kara za kradzież boskiego ognia” nabiera innego znaczenia, gdy przypomina sobie jak jako dziecko ukrył się w kącie salonu w domu Forgerów z książką. Słyszał swoje starsze rodzeństwo obok, Eliot kazał Laurze posprzątać ten bałagan, Gwen szykowała zastawę stołową przed obiadem, a Terence nieświadomie ignorował nawoływania siostry i siedział znowu z nosem w książce. Mitologia grecka miała stare, pożółkłe stronice. Szeleściły przyjemnie pod palcami, gdy je przewracał, a jego oczom ukazała się makabryczna rycina przedstawiająca człowieka przykutego do skały. Każdy element wydawał się pasować idealnie, w przypadki nigdy nie wierzył. — Kara bogów wymierzona w Prometeusza. Za wykradnięcie boskiego ognia i podarowanie go ludziom na wieki wieków orzeł ma codziennie torturować Prometeusza wyrywając jego wątrobę, by ta odrastała i… — urwał. To kara za ich magię. Z mocą Piekieł posiedli coś, co nigdy nie powinno należeć do nich, a Gabriel nie zamierzał dłużej tego ignorować. Słowa matki wybrzmiewają w jego głowie z nową mocą. Grace Forger nie mogła przecież wiedzieć, a jednak przepowiedziała jego zagładę. “Bóg brzydzi się grzechem, a ty grzeszysz nieustannie”.

Czy mogli to jeszcze zatrzymać? Popatrzył na inne ptaki, które przystępowały do pracy, ale powrotu Proroka nie oczekiwał. Ruszył do pomocy, a jego śladem podążył dwudziestolatek. Terence wiedział, że nie mogą stać bezczynnie i oczekiwać złapania w gigantyczne szpony, dlatego po momencie obserwacji poczynań jednego ze swoich towarzyszy, zwrócił się twarzą do drugiego orła.

Exigo!Wymierzył czar w ogromnego ptaka po ich prawej stronie, chcąc wbić go w ziemię. Musiał unieruchomić go przynajmniej chwilowo, rzucając nim jak marionetką. Niezależnie od powodzenia pierwszego czasu, biorąc przykład z Fogarty'ego, spróbował własną magią ująć jedno z płonących piór, by móc przenieść je na ptaka. Zobaczyć, czy zajmie się niemożliwym do poskromienia płomieniem tak jak wszystko inne wokół.Dormi — powiedział, skupiając się na przeniesieniu palącego się pierza w kierunku ptaka. Ciebie również może dosięgnąć gniew twojego pana.

| Rzut I: Exigo (+5 magia odpychania, próg: 65)
Rzut II: Dormi (+5 magia odpychania, próg: 30)
Terence Forger
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : eaglecrest, saint fall
Zawód : egzorcysta / pielęgniarz
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Terence Forger' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 79

--------------------------------

#2 'k100' : 69
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Serafino Paganini
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t307-serafino-paganini#873
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t470-serafino-paganini#1893
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t469-poczta-serafino-paganiniego#1891
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f105-mieszkanie-serafino-paganiniego
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t307-serafino-paganini#873
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t470-serafino-paganini#1893
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t469-poczta-serafino-paganiniego#1891
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f105-mieszkanie-serafino-paganiniego
Wciąż zaciska szczupłe palce na jej rozgrzanej od emocji dłoni. Nie pamięta, czy kiedykolwiek trzymał ją za rękę, czy kiedykolwiek doszło między nimi do podobnej bliskości. W głowie pojawiają mu się przebłyski obrazów, nagle odbijających się wyraźnie na wzburzonej tafli pamięci. Kiedyś zaprosiła go do winnicy we Włoszech, tej należącej do matki, a może ojczyma? Tego nie pamięta dokładnie. Ale nawet wtedy jedynie wędrowali pośród kwitnących winorośli, kątem oka wpatrując się w zachodzące za wzgórzami słońce.
Chwila, w której skupia się właśnie na niej, gdy zadaje sobie pytanie, czy ból nie weźmie nad nią w pewnym momencie góry, czy za chwilę to nie on będzie musiał przejąć inicjatywy i spróbować wydostać ich z tarapatów, w których przypadkiem się znaleźli, okazuje się momentem nierozwagi. Serafino na ułamek sekundy traci czujność, nie zwracając uwagi na kolejne pióra, które nieustannie zmierzają w ich stronę.
Nagły ból jest oszałamiający, sprawia, że z ust wydobywa się mimowolny okrzyk. Puszcza jej dłoń, znowu skupia się jedynie na sobie. Nagłe przerażenie sznuruje mu gardło, prowokując kolejne mdłości. Dociera do niego świadomość, że swąd palonego ciała tym razem należy do niego samego. Reaguje instynktownie, nie poddaje się nagłemu paraliżowi, który - czuje to doskonale - już niezauważalnie wspinał się po jego nagle zupełnie mokrym od potu karku. Zrywa z siebie płaszcz, odrywa wciąż płonący materiał od pęczniejącej ramy, mimowolnie wyrzucając z siebie kilka włoskich słów, wiązankę przekleństw. Czuje łzy bólu spływające po policzkach, nie jest w stanie ich powstrzymać. Dostrzega pojawiający się na skórze natychmiastowy obrzęk. Nie wie, czy samo zrzucenie z siebie okrycia jakkolwiek pomoże.
Kurwa. Odwraca wzrok od rany, już teraz myśli jak brzemienna w skutkach może okazać się dla niego ta rana. Spogląda w oczy Narcissy, która z kolei obserwuje nagłą poświatę rozprzestrzeniającą się pod jej skórą.
- Co do… - nie kończy. Czy to jego wyobrażenie, że ziemia pod nimi naprawdę drży, jakby spadła na nią kolejna śmiercionośna ściana? Myli się. Powiew nagłego wiatru zmusza go do podniesienia wzroku. Jego źrenice rozszerzają się gwałtownie, nie jest w stanie objąć spojrzeniem potężnych ptasich skrzydeł, które, ma wrażenie, wyrosły przed nimi znikąd. Zbył był skupiony na ogniu, aby podnosić wzrok ku niebu.
- Narcissa - z jego ust wydobywa się mimowolny krzyk, wyciąga przed siebie zdrową rękę, gdy kobieta zostaje nagle poderwana w powietrze. Nie wie na co liczy, że jeszcze uda mu się ją złapać? Wzdryga się mimowolnie, gdy jej ciało z łoskotem spada na bruk.  
To był błąd, przychodzi mu na myśl. Ta nagła refleksja wydaje się równie silna, równie otrzeźwiająca jak wcześniejsze uderzenie w policzek.
To był błąd; że pozwolił się jej prowadzić, niczym nieomylnej przewodniczce, że mimowolnie zaufał jej przeczuciu wobec tej niespodziewanej sytuacji. Każde z nich powinno udać się w swoją stronę. Może wtedy nie spoglądałby teraz bezradnie na górującego nad jej bezwładnym ciałem ogromnego orła.
Powinni się rozdzielić, może mogliby wtedy przeżyć. Obydwoje.
Zaskakuje go to nagłe uderzenie wyrzutów sumienia. Odwraca wzrok, nie może się im poddać. Nie może pozwolić temu nagłemu uczuciu bezsilności, które podchodzi mu do gardła przejąć nad sobą kontroli. Jego spojrzenie spoczywa na mężczyźnie, na którego chwilę wcześniej wpadli. Widzi jak ten siłuje się z drzwiami jakiegoś budynku. Musi biec w jego kierunku, musi dalej uciekać.
Ogarnia go jednak nagła wściekłość i świadomość, że bieg na nic się tu nie zda, jeśli wciąż pozostanie w zasięgu tych ogromnych stworzeń, jeśli nie przyłączy się do prób ich neutralizacji.
- Cellula - wrzeszczy na całe gardło, pozwalając, aby zapiekło go ono równie mocno jak ramię, kierując swój czar w stronę ptaka, który w tak bezceremonialny sposób bezcześci ciało Narcissy. Nie poddaje się nadziei, że magia zadziała, na nią nie ma już dzisiaj miejsca. To uczucie wydaje mu się zupełnie obce. Czuje w sobie jedynie gwałtowną wolę walki. Wolę życia. - Adbellum. - Drugi czar kieruje w samego siebie. Musi zadbać o własne bezpieczeństwo.
Dopiero wtedy znowu spogląda w stronę nieznajomego mężczyzny, który wydaje się wciąż siłować się z drzwiami, dając sobie chwilę czasu do namysłu, na podjęcie decyzji.

Rzut 1 : CELLULA TWORZY WOKÓŁ PRZECIWNIKA KLATKĘ UNIEMOŻLIWIAJĄCĄ PRZEJŚCIE. TRWA DO KOŃCA WĄTKU.
Próg: 85 (20 w magii iluzji)


Rzut 2:

ADBELLUM : WYWOŁUJE NAPAD GNIEWU I AGRESJI. OFIARA ZAKLĘCIA OTRZYMUJE BONUS +15 DO SPRAWNOŚCI NA CZAS TRZECH TUR.
Próg: 85 (20 w magii iluzji)
Serafino Paganini
Wiek : 29
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : LITTLE POPPY CREST
Zawód : SKRZYPEK, EGZEKUTOR CYROGRAFÓW
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Serafino Paganini' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 2

--------------------------------

#2 'k100' : 27
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Hamill Oatrun
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t241-hamill-oatrun#569
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t360-hamill-oatrun#1080
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t361-punktacja-osobowa#1084
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t359-poczta-hamilla-oatruna-lucasa#1079
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t241-hamill-oatrun#569
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t360-hamill-oatrun#1080
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t361-punktacja-osobowa#1084
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t359-poczta-hamilla-oatruna-lucasa#1079
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Okłamali cię, mówiąc, że piekło jest zamarznięte, pozbawione życia i chęci. Okłamali cię, mówiąc, że jak zamkniesz powieki to będziesz mógł sobie wyobrazić i poczuć namiastkę w snach, mających następnie przekształcić się w nową rzeczywistość. Okłamali, bo piekło w twojej głowie, w cząstkach pamięci, jest wypełnione gorącem i duchotą. Jest suchym powietrzem, stojącym w gardle startym od nadzianego ościami kręgosłupa ryby. Jest jak płonące żywe pochodnie, z których wydobywa się zbieranina wrzasków, jęków i płaczliwych błagań. Do Lilith? Do Lucyfera? Aradii? Może jeszcze... do innej trójcy świętej?
Pragniesz skręta. Bardzo mocno pragniesz się obecnie upalić i zapomnieć o całym bezbożnym świecie, w którym przyszło ci kontynuować nieżywą egzystencję. Tak, absurd goni absurd i do stwierdzenia braku logiki w tych myślach nie jest ci potrzebny Ellery.
Ellery. Twój brat. On z pewnością wiedziałby, co zrobić. Miałby plan, zachowałby zimną krew, przeszedłby do znaczących działań po ułożeniu strategii.
Tylko że nie jesteś nim. Jesteś zaledwie byłym koszykarzem, którego kiedyś ojciec bardzo pragnął ujrzeć w perfekcyjnej sztuce. Takie predyspozycje, tyle modlitw i wszystko jak krew w piach.
Tracisz psa i nagle czujesz się oszałamiająco samotny. Przytłoczony całym tym bajzlem, w jaki nieświadomie wszedłeś.
- Kurwa pierdolona mać - miało być bez przekleństw. Miałeś się hamować i przestać być jak wtedy. Wtedy z Charlotte. Nadal nie wiesz, które z was było gorsze. Na odległość, z bolącą głową, w której myśli zlewały się w jeden ściek, plamy z nią zdawały się być słodko-gorzkie. Zapominasz się, starając się umknąć przed piórami. Udaje się. Na razie. Nie patrzysz przez dłuższy czas na to, co dzieje się z parą, która cię mija. Są niedaleko i jeśli zachowali odrobinę rozsądku, skorzystają z rady i unikną wyroku szkarłatnych niebios.
- Sezamie, otwórz się - mamroczesz do siebie, tuż po tym jak zamek odpuszcza. Starasz się wywrzeć większy nacisk, tym razem swoim ramieniem na drzwi, wyłapując kontury i kurz. Są i szafki i ławki, zero śladu życia. Z trudem, bo z trudem, ale wykonujesz unik przed piórem. W bok i wtedy powstały za twoimi plecami harmider, przyciąga uwagę.
- Co jes... - nie kończysz niedowierzającego pytania, które zawisło między tobą a nimi. Widzisz już efekt końcowy. Jest za późno na pomoc, kiedy dziób zatapia się w piersi kobiety jak w kostce miękkiego masła zatapia się nóż.  Masz puste spojrzenie. Tak sobie je wyobrażasz, że jest ono niczym jak parodia poprzedniego. Za życia. Przed pobudką na zimnej płycie domu pogrzebowego. Na moment zastygasz od tego dźwięku, nieznośnie wibrującego w uszach. Piekło i heroldzi. Krew. Mitologia. Dlaczego tu? To za dużo dla ciebie. Nigdy nie byłeś wystarczająco bystry. Za mało się przykładałeś na historii.  Ale wiesz jedno.
Musisz podjąć szybką decyzję i uciec z tego placu. Uciec jak najdalej.
Najpierw myślisz o wycofaniu się do kryjówki, ale po tym jak napotykasz spojrzenie nieznajomego, dostrzegasz wyraźne wahanie i potencjalny ból, wiesz, że nie ma odwrotu.
Jest w nim coś znajomego. Coś, co sam dobrze znasz.
Zaznajomiony z bólem jesteś od dawien dawna.
Nie oddajesz się makabrycznemu widowisku, mającego właśnie miejsce. Decyzja jest prosta. Z plecaka pewnie wyciągasz tasak i już przygotowujesz dłoń pod użycie magii. Jeszcze nie jest tragicznie, ale może się to zmienić. Szanse na atak twojej krwi wzrastają. Truchtem, żeby nie przyciągnąć do siebie podstępnych bestii, chcesz dostać się w okolice zdeterminowanego mężczyzny.
- C-H-O-D-Ź - mówisz dobitnie, ale nie krzyczysz. Nie chcesz ściągnąć na siebie uwagi krwiożerczych orłów. Ręką pozbawioną tasaka, kreujesz zaklęcie mające spowolnić najbliższego orła. Najpewniej tego, który pożywia się towarzyszką nieznajomego. - Turtur.
Nie zamierzasz przyciągając pozostałych stworów. Zachęcasz jeszcze do ruchu obcego. Jest w nim coś nienaturalnego, nieprzystępnego, ale na razie o tym nie myślisz. Tak jak i o tym, że jeszcze moment temu płonęło mu ubranie.
Niezależnie od tego, co stanie się później, zamierzasz przenieść do niedaleko znajdujących się drzwi. Tych samych, nad którymi pracowałeś chwilę temu.


I akcja: użycie siły na drzwi (modyfikator - +20? Nie mam pewności, więc poproszę o ew. poprawkę/wskazanie)
II akcja: zaklęcie Turtur (modyfikator - nie wiem czy jest, ale mam poziom II w tej kategorii, jakoś 10 pkt)[/u]
Hamill Oatrun
Wiek : 33
Odmienność : Wskrzeszeniec
Miejsce zamieszkania : Hellridge
Zawód : Kelner, pisarz, zleceniobiorca