First topic message reminder : Grota Dyptvatn Ukryta w czeluściach Cripple Rock w Maine na wschód od Łysego Wzgórza i północ od Rezerwatu Bestii, Grota Dyptvatn to miejsce zupełnie oderwane od znanego świata. Znajduje się z dala od cywilizacji, otoczona jest przez gęste drzewa i krzewy, które skrywają wejście przed wzrokiem niepożądanych przechodniów. Tuż przed nią leży złamane drzewo, ale wystarczy przyjrzeć się, by nawet dziecko zorientowało się, że to zostało tam położone niedawno. Świeże drzazgi i zapach żywicy muszą jednak ustąpić miejsca nieoczekiwanemu, intensywnemu zapachowi morza. Jest to o tyle dziwne, że lokalizacja znajduje się daleko od oceanu. Woń jest silna i przesiąkająca. Miesza się z wilgotnym leśnym powietrzem. Wokół wejścia do groty rozciągają się kałuże i błoto, nietypowe dla tego środowiska, zwłaszcza gdy w pobliżu nie ma podobnych znaków opadów. Kałuże odbijają światło przenikające przez gęste korony drzew i nadają miejscu nierealny, niemal oniryczny charakter. Woda tam jest zimna i słona. Na ziemi, wokół otworu groty, rozrzucone są liczne połamane muszelki. Ich obecność jest zagadkowa, ponieważ znaleźć je można w różnych rozmiarach i kształtach. Cisza otaczająca grotę jest właściwie namacalna. Brak jakichkolwiek śladów zwierząt czy ludzi sprawia, że miejsce wydaje się wyrwane w Cripple Rock. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Lila Al-Khatib
POWSTANIA : 23
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 161
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 9
TALENTY : 22
- Obrzydwostwo - stęknęła unosząc jedną stopę. Miękka, mięsista tkanka po której stąpały nie kleiła się, ale podeszwy zapadały jakby chodziły po gąbce. Spojrzała w stronę statku, który unosił się zacumowany na jeziorze. To były góry? - To ten Skibidi - wskazała palcem na okręt. Nie było żadnej możliwości, by nim gdziekolwiek wypłynąć, ale Lila pamiętała, co mówiła Zuge. - Podobno można go złożyć jak chusteczki w kieszeń. Trzeba się dowiedzieć, jak. Pójdę tam. Skinęła głową spoglądając na Penelope i Blair. Od tej drugiej szybko odwróciła wzrok wciąż mając w pamięci rozszarpywane ciało klona. - Która godzina? - czas je gonił, wszystkie dobrze o tym wiedziały. Czasu nigdy nie było zbyt wiele. Im starszy był człowiek, tym lepiej to rozumiał. Spojrzała po porozwieszanych wokoło latarniach, odruchowo przeliczając je w pamięci. Poprawiła plecak na ramionach i po uzyskaniu odpowiedzi ruszyła przed siebie. Jej uwagę przykuły na chwilę leżące nieopodal schodów kłody, jednak nie zatrzymała się przy nich. Choć zdawała się być harda, wcale nie miała w sobie tyle animuszu na ile wskazywał ton jej głosu. Nie była pewna niczego. Lila idzie w stronę statku rzut: percepcja K100 |
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Sonk Road
Zawód : jubiler/zaklinacz
Stwórca
The member 'Lila Al-Khatib' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 8 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Blair Scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
Wszystko było pokryte tym dziwnym mięsem, a ja bardzo nie chciałam się na nim poślizgnąć. W moich koszmarnych myślach widziałam już jak przez chwilę mojej uwagi, pochłania mnie ono, a mnie spotyka los gorszy niż mojego klona. Druga ja przynajmniej nie cierpiała, gdy to coś urwało jej głowę. - Też się cieszę, że nie popłynęłam pierwsza.. Miejmy się na baczności, cokolwiek to zrobiło, może wyjść w każdej chwili z tej rzeczki. - Zaalarmowałam kobiety, bo wcale nie wiedziałyśmy, czy niebezpieczeństwo zostało już zażegnane. Na samą myśl o utracie mojej cennej, napełnionej wiedzy głową, przechodziły mnie ciarki. Nie chciałam tak skończyć, ale wiedziałam głęboko w sercu, że Lilith jest po mojej stronie i do tego nie dopuści. Tak samo, jak wtedy ostrzegła mnie na uniwersytecie. - Dobra, ja sprawdzę te deski, może znajdę tam coś przydatnego i najwyżej do Ciebie dołączę, Lilo. Jeżeli ma się składać, tak jak mówiła Lila, musimy umieć to zrobić. Jakby tylko coś się wam działo, krzyczcie, nie wahajcie się. Ja zrobię to samo w razie potrzeby - Odezwałam się jeszcze do dziewczyn, a następnie ruszyłam w stronę owiniętego drewna. Gdy ostrożnie do niego dotarłam, zaczęłam je sprawdzać, zaglądać, czy coś się tam nie chowa. Wolałam sprawdzić nawet coś dwa razy, niżeli mieć uczucie, że coś ominęłam. Blair sprawdza kłody 1.percepcja II 2. k10 na uboczne skutki |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : saint fall, stare miasto
Zawód : studentka, prowadzi antykwariat
Stwórca
The member 'Blair Scully' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 72 -------------------------------- #2 'k10' : 9 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Penelope, gdy spojrzalaś na zegarek, mogłaś jeszcze przetrzeć oczy ze zdumienia. Ktoś być może ostrzegał cię już, że w tym miejscu czas działa inaczej, ale teraz mogłaś tego doświadczyć na własnej skórze. Wskazówki zegarka wskazywały godzinę 6:30. Dokładnie tą, o której weszliście do groty, jakby wtedy zatrzymał się i postanowił przestać funkcjonować. Nie było mowy o pomyłce, na pewno nie zepsuła go woda, skoro od waszego zanurzenia się w niej aż do dotarcia do zalanej rury, musiało minąć co najmniej dwadzieścia minut, a przynajmniej tak ci się zdawało. Teraz? Może minęło już pół godziny, może mniej, może cała wieczność. Ogrom muszli stworzonej z ludzkiej tkanki mógł świadczyć o tym, że teraz czas zacznie uciekać jeszcze szybciej. Musiałyście się spieszyć. Chowaniec, zgodnie z twoją wolą, kiwnął główką, a następnie pognał do tunelu. Na razie nie miałaś żadnych wieści. Droga do kamienia runicznego nie była wcale długa, ale poruszanie się po miękkiej tkance było co najmniej dziwne. Gdy do niego dotarłaś, szczegóły stały się coraz bardziej widoczne. Wielka litera R — symbol, który miałaś na szyi — zamigotała w świetle lamp, gdy się do niego zbliżyłaś. To nie mogło być wrażenie złudne, coś musiało się aktywować, ale nic cię nie zaatakowało, jakby widziało, że jesteś naznaczona. Oprócz litery R, boki kamienia pokrywały długie pasma znaków, których nie byłaś w stanie rozpoznać. Wszystkie przypominały nordyckie runy, ale nie byłaś przecież z nimi obeznana, badanie tego prawdopodobnie nie miało sensu. Wokół nie rosły żadne rośliny. Kamień był wysoki na dobre 1,5 metra, kończąc się tuż pod twoją brodą. Wtedy, gdy zrobiłaś ostatni krok w jego stronę, stało się coś więcej. Głaz nagle stracił wszelkie kolory, jakby stał się szklaną rzeźbą, pokrytą ładnie zdobionymi znakami. W środku strzegłaś drakkar. Statek, który z muzeów mogłaś kojarzyć, by był przedstawiany jako wikiński. Dokładna, choć miniaturowa kopia tego, do którego teraz zmierzała Lila. Ten unosił się na wzburzonym morzu, również zamkniętym w szklanym akwarium. Morze było wzburzone, a statek ledwie utrzymywał się na jego powierzchni. Bez problemu mogłaś podejść bliżej i przypatrzeć się mu. Żagiel statku był rozpostarty, był biały z zielonymi pasami, a na nim wyrysowany był dobrze znany wam symbol. R. Twoją uwagę mogło zwrócić też miejsce, gdzie powinien być ster. Zamiast niego była tam wielka drewniana tablica. Musiałaś zmrużyć oczy i zbliżyć się, by dostrzec jej szczegóły. Tablica była postawiona pod lekkim skosem, a na sobie miała drobne — z tej perspektywy — wgłębienia, które należało czymś uzupełnić. Wgłębienia — to nie zaskoczyło cię — układały się oczywiście w kanciastą literę R, ale ewidentnie czegoś tam brakowało. Steru nigdzie nie było, a kotwica nie była zrzucona. Oprócz tego jeszcze jedna rzecz zdawała się nie mieć tam sensu. Na środku statku znajdywała się krata, która na widzianej przez ciebie miniaturze, była całkowicie otwarta. W dół prowadziły schody, ale co tam było — tego nie byłabyś w stanie dostrzec przez panującą tam ciemność. Poza tym — oprócz przedziwnego zjawiska drakkara zamkniętego w szklanym kamieniu — nic innego nie zdawało się osobliwe. Blair, ty skierowałaś się w stronę kłód. Nie byłaś specjalistką w tym zakresie, ale ewidentnie były ścięte całkiem niedawno, bo drewno wydawało się świeże i odrobinę wilgotne. Część z pni była okorowana, niedaleko leżało kilka ciętych równo desek. Wszystkie miały długość może 3-4 metrów. Wokół porozrzucane były drzazgi, jakby ktoś opracowywał drzewo właśnie w tym miejscu. Tylko po co? Nigdzie nie stała drewniana chata, nie mogłaś dostrzec wozu. Jedynym elementem krajobrazu z drewna był właśnie statek. Drzazgi częściowo wbite były w tkankę, z której wyciekały kropelki krwi. Jeśli jeszcze nie byłaś pewna, że ta żyje, tak już nie można było mieć wątpliwości. Pomiędzy tymi drzazgami, w równej kupce leżały ułożone wąskie okrągłe deseczki — walce — wykonane z drewna. Było ich 5 i wszystkie miały około 3 cm średnicy i 40 centymetrów długości. Nie było w nich nic magicznego, żadne zagubione iskierki mocy nie panoszyły się dookoła. Nie było na nich kory, były równo cięte i oszlifowane, wyraźnie starsze niż reszta drewna, bo wysuszone i bardzo przetarte. Lila, ty zdecydowałaś się odwiedzić statek. Im bliżej go byłaś, tym trudniej było iść. Wędrówka prowadziła po tkance, nieco pod górę, co wymagało skupienia, aby nie przewrócić się w najmniej oczekiwanym momencie. Minęłaś schody, najpierw jeden mostek, potem drugi i wystarczył tylko jeden krok, aby postawić stopę na statku. Wyglądał, jakby pochodził z dalekiej Skandynawii, nie widziałaś podobnych w portach Algierii, ale może kiedyś zwróciłaś na taki uwagę w muzeum. Był długi na 60 metrów i szeroki na 20, zapierając dech w piersiach. Łódź była piętrowa, co robiło jeszcze większe wrażenie. Na rufie statku, po twojej prawej ustawiony był ster, ale ten zdawał się nie pasować do całego obrazka, jakby ktoś wkleił go tam później. Mogłaś dostrzec porozrzucane liny i, co nie pasowało zupełnie do obrazka, dwa ogryzki jabłek. Na jego środku był maszt, na którym wisiał rozpostarty biały żagiel z zielonymi pasami z wielkim symbolem R. Obok masztu dostrzegłaś zamkniętą łańcuchem kratę, a za nią prowadzące w dół schody. Dolny pokład był całkowicie zalany wodą i było tam zbyt ciemno by dostrzec szczegóły. Po twojej lewej stronie leżało kilkadziesiąt wioseł, kilka czerwonych tarczy i kolejne ogryzki jabłek. Panował tam nieporządek, wyraźny chaos, jakby ktoś wcale nie szykował się do drogi. Tura 6 Tak jak wspomniałam, poruszanie się na trasie trasa statek-schody albo tunel-schody jest warte 1 akcję, a schody-kamień, schody-kłody, schody-studnia kolejną. Blair, Penelope, jeśli chcecie dołączyć do Lily w tej turze, to możecie to zrobić i swobodnie rozmawiać po dotarciu tam, ale w tej turze nie będziecie miały już żadnej mechanicznej akcji do wykorzystania. Lila, możesz bez trudu poruszać się po pokładzie, jeśli chcesz, ale krata prowadząca na dół jest obecnie zamknięta łańcuchami. Blair, podniesienie desek przerasta twoje możliwości fizyczne, ale drewniane walce (wyglądają jak rurki) jest możliwe i nie kosztuje akcji. K10 w tej turze znowu cię oszczędziła. Starałam się opisać teren i zjawiska możliwie najlepiej, pomijając nieistotne dla gry szczegóły, ale jeśli macie jakiekolwiek wątpliwości, piszcie do mnie na priv. Punkty życia i wzmocnienia: Blair: 149/149 (sporadyczne migreny) Lila: 156/161 (-5 P) Penelope: 159/164 (-5 P) Aktywne czary: Leviora - Blair Leviora - Lila Przywołanie chowańca - Penelope (1/5) Po kliknięciu mapki pokaże się jej pełna wersja. Czas odpisu: poniedziałek (3.12) do 23:59 (przez wzgląd na to, że wrzucam posta później, jeśli potrzebujecie czasu do 2:00, to dajcie mi znać). |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Blair Scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
Dziwaczność tego miejsca była coraz to większa. Po co ktoś szlifował te wszystkie kłody, jeśli miał już statek? Może do konwersacji. Trudno było mi znaleźć logiczne wytłumaczenie dla tego wszystkiego, ale właśnie znajdowałam się w czymś, czego fizycznie nie powinno tu być. Nie zeszłyśmy na tyle nisko, zeby znaleźć się teraz w tej olbrzymiej muszli. Tak jak małże żyją i pod twardą pokrywą mają swoje żywe tkanki, tak samo było tutaj. Obawiałam się, że to coś mogło być żywsze, niż mogło się nam to zdawać. Moją uwagę przykuły drewniane walce, ewidentnie różniące się od obecnych tu większych kawałków drewna. Nie miałam pojęcia, do czego mogłyby się komukolwiek posłużyć. Jednak gdy tak patrzyłam na ich długość, to zdałam sobie sprawę, że również mogłabym ułożyć z nich gdzieś wszechobecne tutaj kanciaste R, tylko gdzie? Może na statku? Zdecydowałam się je podnieść i zabrać ze sobą Obładowana musiałam teraz iść jeszcze bardziej ostrożnie. Nie chciałabym wpaść swoim ciałem w to obrzydliwe mięso. Jeszcze by mnie pochłonęło, a przecież mam misję do spełnienia i klątwę do złamania. Udało mi się dojść do mostku i moją uwagę przykuła jeszcze ta studnia z boku. Gdybym teraz wczłapała się z tym drewnem na górę, to stratą czasu byłby ewentualny powrót na pierwszy poziom tej muszli. Zostawiłam walce przy mostku po stronie schodów i ruszyłam sprawdzić tę dziwną studnię. - Pani Bloodworth... Pójdę jeszcze sprawdzić tę studnię. Znalazła Pani jakieś wskazówki? Ja tylko jakieś dziwne drewniane walce... - Zwróciłam się do kobiety kiedy na wyznaczonej przez siebie ścieżce znalazłam się niedaleko kamienia runicznego. Krzyczałam jeśli odległość między nami była znacząca, bo nie podchodziłam do tego dziwnego głazu. Następnie podeszłam do dziury w ziemi i zaczęłam się tam rozglądać za czymś, co zwróciłoby moją uwagę. Blair sprawdza studnie. 1. Rzut na percepcję |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : saint fall, stare miasto
Zawód : studentka, prowadzi antykwariat
Stwórca
The member 'Blair Scully' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 33 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Blair, podniesione drewienka nie były ciężkie, a zaniesienie ich na mostek nie sprawiło ci żadnej trudności. Planowałaś jeszcze sprawdzić studnię, odległą o krótki spacer. Tkanka uginała się pod twoimi butami, ale nie zamierzała cię przewrócić. Wciąż dostrzegałaś, jak pulsuje, nie zmieniło się nic. Studnia miała co najmniej 3 metry średnicy. Jej brzeg i wnętrze wyłożone było kamieniem, kolorem przypominającym ten z groty, ale nie wzbudzającym żadnych podejrzeń czy wątpliwości. Dna studni nie byłaś w stanie dostrzec. Nawet skierowane tam światło Leviory nie było na tyle mocne, by bez trudu rzucić okiem w dół. Stanęłaś dwa kroki od przepaści, gdy ze środka dobiegł cię cichy głos: — Blair! Blair, to ty? — krzyczała kobieta. — Blair, kochanie... Przyszłaś po mnie... — głos nie ustawał. Dobiegał z niewidocznego dna. — To ja. Twoja mama. Proszę, zejdź do mnie — wcale nie przypominał głosu twojej matki. Był obolały, wyraźnie cierpiący, odrobinę skrzeczący, jakby nie należał do człowieka. Z każdym słowem mogłaś mieć wrażenie, że na słowa nakłada się kilka głosów, tworząc spójną, ale wyjątkowo niepokojącą całość. Ten niósł się echem po studni, a słowa odbiły się jeszcze parę razy, za każdym razem brzmiąc jeszcze potworniej. — Proszę, Blair! Pomóż mi! Po ostatnim zdaniu nie mogłaś mieć już wątpliwości. Pomimo skrzeku, cierpienia, bólu, gehenny, ten głos z każdym słowem nabierał odpowiedniego tonu, tonu który kiedyś należał do twojej mamy. Jest to post uzupełniający na prośbę Blair. Blair masz 1 akcję. Penelope i Lila - 2. Tura toczy się normalnie, czas odpisu: poniedziałek (3.12) do 23:59. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Penelope Bloodworth
ANATOMICZNA : 5
NATURY : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 19
TALENTY : 10
Zegarek stanął, całkowicie. Patrząc na wskazówki zrozumiała, że tutaj czasu nie było. Ile mogło minąć minut, a może nawet godzin? Na pewno więcej niż jedna, półtorej? Nie mogły zbyt długo go wykorzystywać. Schowała zegarek do kieszeni i skupiła się na kamieniu, który nagle przestał był zwykłym kamieniem runicznym. Przeszklony niczym rzeźba lodowa prezentował drakkar rodem z muzeum, tylko w wersji miniaturowej. Uniosła spojrzenie, na ten, który był przed nią w normalnej skali. Powoli uniosła rękę i dotknęła kamienia oraz odruchowo litery R na swoje szyi. Jakby chciała się upewnić, że nadal się tam znajduje. -Widzę statek taki jak ten przed nami, ale nie ma steru, a zamiast tego jest tablica z literą R, wyżłobieniem… które trzeba uzupełnić. -Wyjaśniła Blair, gdy ta zawołała w jej stronę. -Tylko czym? - Zaczęła rozglądać się wokół kamienia jakby szukając wskazówki, która naprowadzi ją czym powinna wyżłobienie wypełnić. Drewnem? Krwią? Kruszoną muszlą? Zmarszczyła brwi w zastanowieniu, ponieważ nic co tu było nie dawało żadnej wskazówki. Irytacja zaczynała w niej narastać, gdyż zadanie zlecone przez Zuge wydawało się niewykonalne. Jak miały wynieść statek? Mogły jedynie rzeczoną miniaturę, ale ta znajdowała się w kamieniu, a teraz za szkłem. Nie miała ja po niego sięgnąć. -Czy na statku jest klapa?! Da się ją otworzyć?! - Zawołała w stronę Lili, która zmierzała w stronę drakkaru. Być może to właśnie tam była odpowiedź. Obejrzała się przez ramię, aby zerknąć na kłody, które niosła Blair. Wydawały się lekkie, pomimo tego, że żywa tkanka nie ułatwiała chodzenia. Dziewczyna uznała, że sprawdzi studnię, więc Penelope postanowiła obejść jeszcze raz głaz, dokładnie obejrzeć drakkar ze wszystkich stron oraz teren wokół kamienia. Możliwe, że tam właśnie kryła się jakaś wskazówka. -Blair? Jak studnia? - Zapytała jeszcze widząc, że wiedźma pochyla się nad nią. Gdzie była Frezja? Czy coś znalazła w tunelu? |Rzut na percepcję + proszę o post uzupełniający MG |
Wiek : 49
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Broken Alley
Zawód : Florystka
Stwórca
The member 'Penelope Bloodworth' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 90 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Blair Scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
Światłem w dłoni błądziłam po górnych częściach studni. Zrobiłam kilka kroków do przodu i zaraz po tym jak stanęłam przy krawędzi, usłyszałam niezbyt uroczy głos dochodzący z głębin. Zlękłam się, niemalże od razu podskakując - nie byłam na to przygotowana. W szczególności, że to coś wołało moje imię. Zamarłam, gdy przedstawiła się jako moja mama. Momentalnie się zmieszałam. Czy to była tylko iluzja? Czy to naprawdę była ona? - M-mama? - Głos zadrżał pod wpływem emocji, ale chciałam w tym wszystkim myśleć jak najbardziej logicznie się dało. To, co było tam na dnie od początku wiedziało, że to ja. Nie zdążyłam nic powiedzieć, tylko dwa kroki od krawędzi i głos mnie rozpoznał. Byłam też pewna, że to coś mnie nie widziało, bo ja mimo światła niczego nie widziałam. Dno było zbyt głęboko, żeby moja matka mogła rozpoznać z takiej odległości moją twarz. - Mamo... kiedy ostatni raz się widziałyśmy? I co to był za dzień, pamiętasz..? - Odezwałam się do niej, przechodząc na czworaka, dalej wpatrzona w studnie. Musiała pamiętać. Odpowiedź prawidłowa była tylko jedna. Zignorowałam na ten moment pytanie Penelope. Dopóki sama się nie upewnię, co jest na dole, to nie będę jej alarmować. - Quidhic - Rzuciłam jeszcze z nadzieją, że uda mi się zauważyć światło jej pentakla. Rzuty: 1. Quidhic : Prog 60 2. k10 na efekt |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : saint fall, stare miasto
Zawód : studentka, prowadzi antykwariat
Stwórca
The member 'Blair Scully' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 38 -------------------------------- #2 'k10' : 3 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Lila Al-Khatib
POWSTANIA : 23
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 161
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 9
TALENTY : 22
Każdy kolejny krok był trudniejszy od poprzedniego a Lila dziękowała sobie w duszy za to, że wybrała takie, a nie inne buty. Inaczej na pewno już dawno by się poślizgnęła, a bezpośredni kontakt z mięsistą tkanką był ostatnim, czego by w tej chwili chciała. No, może nie ostatnim, w tym miejscu mogło zdarzyć się wiele innych rzeczy, których by nie chciała. Krok za krokiem, aż w końcu dotarła do mostku, z którego mogła dotrzeć na sam pokład statku. Ten wyglądał jak wyciągnięty z opowieści; w nozdrza uderzył ją zapach mokrych, masywnych desek. Za nic nie przypominał okrętów, które widziała w porcie, ani tym w Algierii, ani w Bostonie. Wzięła głęboki oddech i weszła na pokład przytrzymując się jednej z szorstkich, grubych lin. Rozejrzała się wokoło, po obszernym pokładzie. Ster znajdował się nieopodal; wydawał się inny, nowszy od całej reszty. Gdzieniegdzie leżały liny, jakby ktoś zapomniał je zwinąć i przesunąć na właściwe miejsce. Wysoki maszt robił wrażenie, podobnie jak rozpostarty na nim ogromny żagiel, który zdobiła znajoma jej litera. Symbol? Odruchowo przesunęła opuszki palców po szyi. Wciąż nie miała pojęcia, co mogła oznaczać. Niech cię szlag, Frejr, co ty tu kombinujesz...? Jej uwagę zwróciły dwa ogryzki jabłek leżące nieopodal jednej z rozrzuconych lin. Podeszła do nich i podniosła jeden - jak długo tu leżały? Jeśli nie były zbrązowiałe i nie zdawały się suche, całkiem krótko. Wyprostowała się dostrzegając tarcze i wiosła a po plecach przebiegł Lili niewielki dreszcz. Czy należały do załogi? Na końcu podeszła do kraty, która zamykała drogę do - jak założyła - ładowni. W filmach to była zawsze ładownia, albo zejście pod pokład, gdzie trzymano więźniów albo zakładników. Przysunęła dłoń bliżej niej, ale to niewiele dało. Leviora nie rozświetliła ciemności. - Tak! - krzyknęła słysząc Penelope. - Ale jest zamkninta, nie wejdę tam! Nie była wcale pewna, czy w ogóle chciałaby to zrobić. Ostatecznie pewnie będzie musiała. Wrzuciła ogryzek przez otwór w kracie, a następnie wypowiedziała słowa zaklęcia: - Luxlucis rzut: luxlucis, próg 35; 5+ K100 |
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Sonk Road
Zawód : jubiler/zaklinacz
Stwórca
The member 'Lila Al-Khatib' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 75 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej