First topic message reminder : Grota Dyptvatn Ukryta w czeluściach Cripple Rock w Maine na wschód od Łysego Wzgórza i północ od Rezerwatu Bestii, Grota Dyptvatn to miejsce zupełnie oderwane od znanego świata. Znajduje się z dala od cywilizacji, otoczona jest przez gęste drzewa i krzewy, które skrywają wejście przed wzrokiem niepożądanych przechodniów. Tuż przed nią leży złamane drzewo, ale wystarczy przyjrzeć się, by nawet dziecko zorientowało się, że to zostało tam położone niedawno. Świeże drzazgi i zapach żywicy muszą jednak ustąpić miejsca nieoczekiwanemu, intensywnemu zapachowi morza. Jest to o tyle dziwne, że lokalizacja znajduje się daleko od oceanu. Woń jest silna i przesiąkająca. Miesza się z wilgotnym leśnym powietrzem. Wokół wejścia do groty rozciągają się kałuże i błoto, nietypowe dla tego środowiska, zwłaszcza gdy w pobliżu nie ma podobnych znaków opadów. Kałuże odbijają światło przenikające przez gęste korony drzew i nadają miejscu nierealny, niemal oniryczny charakter. Woda tam jest zimna i słona. Na ziemi, wokół otworu groty, rozrzucone są liczne połamane muszelki. Ich obecność jest zagadkowa, ponieważ znaleźć je można w różnych rozmiarach i kształtach. Cisza otaczająca grotę jest właściwie namacalna. Brak jakichkolwiek śladów zwierząt czy ludzi sprawia, że miejsce wydaje się wyrwane w Cripple Rock. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Lila Al-Khatib
POWSTANIA : 23
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 161
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 9
TALENTY : 22
- Miałam - spogląda na Penelope otrzepując dłoń z resztki piachu. - Jestem zaklinaczem, bardzo dobrym - grunt, to znać swoje umiejętności i w nie wierzyć. Zaklęcie, mające pomóc jej rozjaśnić ciemności nie zadziałało, więc Lila zaklęła siarczyście po arabsku i spróbowała jeszcze raz. - Leviora! - ostatnimi czasy prześladował ją pech. Nie mogła sobie pozwolić na więcej. rzut: Leviora, próg 30 + K100 |
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Sonk Road
Zawód : jubiler/zaklinacz
Stwórca
The member 'Lila Al-Khatib' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 66 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
W krótkofalówce odezwał się znajomy kobiecy głos. „Sto-my prz- tą”, wydobywały się pojedyncze zrywane dźwięki. „K- jajca od nieb-” - znów. Potem nastała chwilowa cisza, by w końcu ostatnie słowo wybrzmiało „Scully-szszszsz”. Krótkofalówka nie nadawała się już do niczego. To mógł być efekt grubych ścian groty, a może magii tego miejsca. Sprzęt do niczego się już nie nadawał. Bynajmniej nie w tym miejscu. Penelope, twój czar nie powiódł się, wyraźnie poczułaś, że magia nie zbiera się w pentaklu. Często towarzyszyć temu mogła prosta wibracja albo drżenie, ale teraz było nic. Lilo, pierwszy czar nie rozświetlił wokół ciemności, ale potworzona inkantacja w końcu zadziałała, sprowadzając do twojej dłoni niematerialny świetlik — jasny punkt, który miał wskazywać drogę tylko tobie. Wiedziałaś, że Blair rzuciła podobny czar wcześniej. Panna Bloodworth musiała sobie poradzić latarką. Blair, gdy ty rzuciłaś swój czar, poczułaś się zupełnie tak, jakby ktoś próbował wtłoczyć do twojego ciała substancję, która zaczęła się tam rozrastać. Nie było to uczucie bolesne, ale wyjątkowo dziwne, jakbyś nagle stała się o równe 56 kilogramów cięższa. Potem zaś, ot tak po prostu, minęło. Wystarczyło mrugnąć, by obok ciebie zjawiła się postać taka jak ty. Dziewczyna miała szare oczy i ciemne blond włosy, minę poważną, ale i spokojną. Wpatrywała się w ciebie jak w obrazek. Był to efekt zaklęcia, tuż obok ciebie stanął twój rzeczywisty duplikat. Normalnie te lustrowały ruchy swojego stwórcy, ale gdy ty ruszyłaś stopą — druga Blair nie zrobiła niczego. Gdy ruszyłaś ręką — ta stała jak wryta. Mogłoby się zdawać, że coś poszło nie tak, że zamiast wiernej kopii otrzymałaś posąg. Wystarczyło... pomyśleć. „No rusz się”, wypowiedziane w głowie wprawiłoby iluzję w ruch. „Czołgaj się”, przeczołgałoby ją po ziemi. „Stań na głowie” - stałaby na głowie. To wszystko w czasie, gdy ty tylko byś się patrzyła. Twój twór nie był już tylko lustrem. Stał się osobnym, choć tymczasowym bytem. Lilo, Penelope, nie byłyście w stanie zorientować się, która Blair jest prawdziwa, a która nie. Droga w dół była łagodna, ale wymagała skupienia. Im bardziej oddalałyście się od wejścia do groty, tym mniej światła w niej gościło. Ścieżka była dostatecznie szeroka, byście mogły iść wszystkie obok siebie. Sufit miał około 4 metrów wysokości. Jeszcze przez dłuższy czas mogłyście widzieć łunę słońca za swoimi plecami, ale ta stopniowo znikała, im niżej schodziłyście. Zajęło to dobre czterdzieści kroków, by zniknęła zupełnie. Słabą poświatę dawał też pierścionek na palcu Lily. Wokół rozbrzmiewał tupot trzech par stóp. Chociaż szło was cztery, bo przecież nie sposób było zapomnieć o wiernej kopii Blair, tak iluzja nie wywoływała w otoczeniu żadnego dźwięku. Pod ścianami widziałyście zbierającą się wodę. Ta w formie strug płynęła... w górę. Zjawisko niespotykane i kompletnie nienormalne. Były to dwa pojedyncze i bardzo drobne strumienie przypominające bardziej upływ z rury po deszczu, niż rzekę albo potok. Nie zagrażały wam, choć im niżej schodziłyście, tym bardziej mogłyście je usłyszeć, jak woda czasem obija się o kamyczki. A wtedy... Wtedy stało się coś jeszcze. Lilo, Penelope, w jednej sekundzie na swoich twarzach poczułyście, jakby te uderzyły w kruchy mur, ale ten w mniej niż mgnienie oka zniknął się pod ich naporem. Ból był silny, lecz tymczasowy. Coś, co zdawało się prostą pułapką, już po chwili było nicością. Momentalny zawrót głowy minął szybciej, niż się pojawił. Dostrzegłyście, że na szyjach Penelope i Lily pojawił się znak. Litera R napisana w wyjątkowo kanciasty sposób. Nic więcej. Wyglądały tak, jakby ktoś wypalił je tam przed laty, teraz zaś były zabliźnione, chociaż wyjątkowo równe, o starannych brzegach. Lilo i Penelope, gdy przełknęłyście ślinę, mogłyście poczuć ból w swoich gardłach, jeśli dotknęłyście je palcem — poczułyście pod nimi wybrzuszenia w tym samym kształcie. Miała może 4 centymetry wysokości. Blair, zdawało się, że zarówno ciebie, jak i drugą ciebie pułapka szczęśliwie ominęła. W tym momencie wszystko się zmieniło. Woda w brzegach jaskini przybrała i stała się jakby szybsza, a wy przechodząc przez ten jeden punkt, znalazłyście się w huku, jaki wydawać mógł z siebie prawdziwy wodospad, jakby w podziemiach płynęła rwąca rzeka. Ta była gdzieś daleko, ale wyraźnie ją słyszałyście. Minął moment, gdy pod butami poczułyście jakbyście stały w kałuży. Woda nie przenikała przed podeszwy, ale chlupotała z każdym ruchem. Minęła kolejna chwila — rozświetliła się milionem drobnych iskierek. Te były zielonkawe w swojej barwie, ale wyjątkowo przyjemne dla oka. Widok niemal romantyczny i zadziwiająco piękny. Chociaż szłyście w dół — płytka woda płynęła w górę. Jeśli zastanawiałyście się, jak głęboka jest rzeka w późniejszym odcinku drogi, powiedziały wam to właśnie iskierki. Wszystkie bez trudu widziałyście, że ma ona głębokość co najwyżej do kostek albo kolan. Dno pod płynącym potokiem było wyraźnie widoczne i nie było mowy o pomyłce. Porastały je glony, takie same jak przed wejściem, a w wielu miejscach mogłyście dostrzec połamane muszelki. Woda była bardzo przyjemna. Penelope, być może dzięki temu, że twoje oczy przyzwyczaiły się już do ciemności, albo zwykłym szczęściem, dostrzegłaś, że woda najsilniejszy (chociaż dalej dość słaby) prąd ma na samym środku ścieżki. Trochę chłodna, ale nie lodowata. Jak przyjemny wieczór nad jeziorem po upalnym słońcu. Temperatura nie stanowiła tu problemu. Świetliki pokazywały wam, że wystarczyło przejść jeszcze około 20 kroków i natknęłybyście się na ścianę. Nie było stąd innego wyjścia, ale przecież woda musiała skądś płynąć. Nie brała się z niczego. Blair, jako teoretyk magii musiałaś o tym wiedzieć. Penelope, twoje doświadczenie w magii natury nakazywało wierzyć, że nawet Fons nie wywoływałby tak długiego efektu. Woda musiała mieć swoje źródło i zdawało się, że jest ono za ścianą naprzeciwko was. Ta była goła i nie miała na sobie żadnego szczegółu, który, chociaż minimalnie podpowiedziałby wam co robić. Prosta zwykła kamienna przestrzeń, żadnych wgłębień, żadnych wyżłobień, więc dlaczego potok płynął właśnie stamtąd? Tylko... czy naprawdę było ważne dlaczego? Czy nie ważniejszym było jak się tam dostać? Tura 3 O tym, kto wszedł w pułapkę, zadecydowały kości k6. Zgodnie z moim rzutem 5 okazała się zdradziecka, przez co Lila oraz Penelope oberwały i teraz na ich szyjach jest widoczna blizna w kształcie kanciastej litery R (runa Raido). Wygląda tak, jakby przed wieloma laty ktoś wyciął ją nożem, ale jakby zdążyła się już dawno zabliźnić. Otrzymałyście po -5 P. Wasza percpecja sprawiła, że doskonale widzicie dno oświetlone iskierkami magii. Możecie być pewne, że aż do ściany jest ono co najwyżej do połowy łydek i nie ma nim żadnych nieprzewidzianych wgłębień ani innych dziwactw. Blair, opisane działanie sobowtóra jest efektem krytycznego sukcesu. Od tej pory przez czas 3 tur twój sobowtór przybrał nieco bardziej materialną formę i możesz wydawać mu drobne rozkazy. Nie będzie w stanie rzucać na testy na zdolności, ale bez trudu możesz polecać mu poruszanie się albo rzucanie zaklęć. W takim wypadku powinnaś rzucić też kością za akcje sobowtóra. Posiada on twoje statystyki i połowę twoich punktów życia. Twoja k10 nie dała żadnego efektu. Dalej rzucasz kością co turę. Punkty życia i wzmocnienia: Blair: 149/149 (sporadyczne migreny) Lila: 156/161 (-5 P) Penelope: 159/164 (-5 P) Aktywne czary: Leviora - Blair Leviora - Lila Effingo - Blair (1/3) Termin odpisu: poniedziałek (27.11) do 23:59. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Blair Scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
Demon? Nigdy nie miałam z nimi do czynienia. Znaczy miałam, ale jak były po mojej stronie. Pałają potężną mocą, dlatego jego obecność może być dla nas zgubna, jeśli będzie wrogo do nas nastawiony. - Jaki najgorszy scenariusz może nas czekać..? - Spytałam się Lili, która miała dużą wiedzę na temat demonów. Ja też miałam dzisiaj przy sobie dwa, ale obawiałam się, że ten, z którym może przyjść się nam zmierzyć, jest o wiele silniejszy od Asmodaja i Babalon. - ... To jak jesteś takim dobrym zaklinaczem, to spróbuj wymyślić, co się tu zalęgło. Możemy mieć przewagę, jak Ci się uda... - Westchnęłam jeszcze ciężko, dając Penelope szansę, żeby wzmocnić mój słuch, a następnie ruszyłam dalej, gdy jej zaklęcie się nie udało. Próbowałam się sklonować, co jest bardzo obciążającym magicznie procesem, rzadko kiedy się udawał. Poczułam na sobie przez chwilę nietypowy ciężar po inkantacji, co nigdy mi się wcześniej nie zdarzyło. Jednak po chwili zobaczyłam drugą siebie, więc mogłam na moment odetchnąć z ulgą. Ruszyłam przed siebie i wystarczyło tylko kilka kroków, żebym zauważyła, że druga ja dalej stoi w miejscu i głupio patrzy się przed siebie. Wróciłam do niej i stanęłam bardzo blisko niej, przyglądając się jej ze zmrużonymi oczami. Wskazujący palec dotknął wtedy jej policzka, był ciepły... Pomyślałam jeszcze: Uśmiechnij się, klon się uśmiechnął - Na miłosierną Lilith... - Zatkało mnie, gdy zrozumiałam, co właśnie stworzyłam. - Macie teraz okazję, żeby dowiedzieć się, jak bardzo zajebista jestem... Czy ja zawsze mam takie wory pod oczami..? - W moich oczach były widoczne iskierki ekscytacji, gdy badałam jeszcze przez moment naturę tego klona, macając go po różnych miejscach, nawet zbadałam go oralnie, sprawdzając, czy ma również takie samo uzębienie jak ja. Wydawał się być wręcz idealnym odzwierciedleniem mnie, Zapomniałam w tym wszystkim o drugim nieudanym czarze. Gdyby tylko moja matka miała okazję, to zobaczyć... na pewno byłaby i jest ze mnie dumna, nieważne co... Ruszyłam dalej, klon szedł przede mną. Teraz znowu skupiona byłam na tych wszystkich niecodziennych zjawiskach w grocie. Woda płynęła wbrew siłom grawitacji po bokach. Huk porównywalny do tego w pobliżu wodospadów Niagara. Zielonkawe iskry w tych dziwnych kałużach znaczyć mogły tylko jedno... - Zielony to kolor cząstek magii natury... - Zakomunikowałam kobietom, ale nie miałam pewności, czy tak samo było w tej sytuacji. Woda wydawała się głębsza dalej, a ja pomimo tych iskier nie mogłam mieć pewności, co się w niej kryje. Światłem też znalazłam ścianę, za którą musiało być źródło wody. Na razie stałam dalej te 20 kroków od ściany. - Zaczekajcie, zbadam to klonem - Posłałam klona przed siebie, żeby swoim ciałem zbadał dno tych kałuż, przechodził od ściany do nas. Chciałam upewnić się, że w najgłębszym miejscu nie ma nic, co mogłoby nam zagrozić. Gdy klon zaczął swój chód, ja wyciągnęłam z torby ośmiogranne zwierciadło i spojrzałam przez nie, w szczególności skupiając się na ścianie przed nami, czy nie jest ona iluzją, ale też przeznaczyłam moment na sufit, kałuże i wodę oraz przylegające do przeszkody przed nami kamienne ściany. Klonem sprawdzam drogę przed nami, a lustrem, czy coś nie jest przypadkiem iluzją |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : saint fall, stare miasto
Zawód : studentka, prowadzi antykwariat
Klon posłusznie zaczął spacer. Od ściany do ściany, od przodu do tyłu. Druga Blair badała każdy metr kwadratowy jaskini w odległości od reszty pań aż do końcowej ściany. W żadnym momencie nie została skrzywdzona, nie zatrzymała się, nie przewróciła. Wydawała się spacerować pewnie, gdy woda chlupała nieznacznie na boki. Wszystko wskazywało na to, że przestrzeń jest bezpieczna i nie ma tam żadnych niespodziewanych pułapek. Blair, gdy skierowałaś lustro na trasę dzielącą was od ściany, ta pokazała dokładnie to, co już widziałaś, jedyną różnicą były iskierki, których w zwierciadle po prostu nie było widać. Poza tym nawet przy długim przyglądaniu się nie zauważyłaś żadnej zmiany w odbiciu w zwierciadle, względem tego, co widziałaś własnymi oczami. Jest to post uzupełniający na prośbę Blair. Blair i klon mają jeszcze po 1 akcji, Penelope i Lila 2. Tura toczy się normalnie, czas odpisu: poniedziałek (27.11) do 23:59. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Lila Al-Khatib
POWSTANIA : 23
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 161
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 9
TALENTY : 22
- Mogą nam namiszaci w głowach, możemy zapomnić kim jesteśmy, pochorować, zacząć się atakować... - pokręciła. Możliwości było dużo i żadna nie brzmiała dobrze. Podarła palcem czubek nosa. - Może Forneus? To demon morski, ale... - miał wpływ na syreny. Nie była pewna, czy uwolnienie go przed wejściem do groty miałoby sens. - Jeśli ja bym miała zostawić przed dziurą demona, to byłby taki, co chroni wejście przed niezaproszonymi gośćmi. Takiego co pomyli drogę, powodzi na wanowce... Gdy w końcu udało jej się oświetlić sobie drogę uniosła rękę w górę by rozejrzeć się po jaskini. Po chwili jednak jej zainteresowanie skupiło się na Blair i zaklęciu, jakie rzuciła. Do tej pory nie miała okazji zobaczyć, jak ktoś wyczarowuje swojego klona. Tym bardziej takiego, który okazałby się materialny. Wystarczył moment, ułamek chwili, by przestała wiedzieć, która Scully była tą prawdziwą. - To jest... łał. Rozróżniła dopiero, kiedy prawdziwa Blair zaczęła się ruszać. Puszczenie klona przodem było dobrym pomysłem. Szły dalej, a kryształ górski w pierścionku wciąż ostrzegał. Mogły być pewne, że nie przestanie świecić, póki stąd nie wyjdą. Spojrzała na jeden ze strumieni, który płynął zupełnie nie tak, jak powinien i... w tym samym momencie poczuła uderzenie. Nie miała nic przed sobą, a jednak nos i czoło przez krótką chwilę zapulsowały bólem. - Co jest?! - syknęła a jej głos odbił się echem od kamiennych, mokrych ścian. Spojrzała na Penelope, na szyi które malowała się zaróżowiona litera. Wyglądała, jakby znajdowała się tam już od lat ale Lila dobrze wiedziała, że wcale tak nie było. Dotknęła swojej szyi - wyczuła na skórze podobne zgrubienie. - Nie podobuje mi się to. Szum słyszały wyraźnie, gdzieś przed nimi musiał znajdować się wodospad. Wejście w niewidzialną ścianę? mur? sprawiło, że wszystko wokół przyspieszyło. Mogłaby się założyć o pięć dolarów, że właśnie złamały jakieś zaklęcie zabezpieczające. Nie miała pojęcia, co może oznaczać znal na ich szyjach. Ryzyko? Reakcję? Remingtona? Zapewne nic dobrego. Zatrzymały się przy kamiennej ścianie oznaczającej koniec wędrówki. Za nią musiało jednak coś być. W milczeniu obserwowała, jak Druga Blair sprawdza teren znajdujący się przed nimi. W nic nie wpadła, o nic się nie potknęła; wędrowała bez przeszkód w jedną i drugą stronę. Sama rozejrzała się po grocie, po nic nie sugerujących ścianach, stropie jaskini i rozświetlonej drobnymi iskierkami wodzie. - Viam Revelare - jedną dłoń położyła na pentaklu, druga wyciągnęła przed siebie. Tutaj po prostu musiało gdzieś znajdować się ukryte przejście. Nie widziała innej możliwości. Ruszyła kilka kroków do przodu w tę wodę, w te wodorosty, by dotknąć ściany przed nimi. rzut1: Viam Revelare (55),K100 + 23; udane |
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Sonk Road
Zawód : jubiler/zaklinacz
Penelope Bloodworth
ANATOMICZNA : 5
NATURY : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 19
TALENTY : 10
Latarka zadziałała, żółtym promieniem rozświetliła drogę przed kobietą; mogła ruszyć w głąb groty. Czar nie zadziałał, nie poczuła żadnej wibracji, niczego co by wskazywało, że się udał. Czy to energia tego miejsca, czy może jej własne nerwy ją zdradziły? Uznała, że na razie nie będzie się dzielić swoimi obawami, jeszcze nie teraz. Zapowiedź demonów też nie niosła pociechy. -Mam nadzieję, że twoja wiedza się nie przyda. - Nie walczyła nigdy z demonami, gdyby miała, zrobiłaby to, ale jednak wolała unikać bezpośredniego starcia z wrogiem, o którym absolutnie nic nie wiedziała. Nie miała za to powodów, aby wątpić w wiedzę i umiejętności Lily. Zaraz jednak jej uwagę skupił pojawiający się klon. Blair stała na przeciwko samej siebie i gdyby nie jej ruchy, nie potrafiłaby powiedzieć, która jest która. -Brawo! - Zawołała będąc pod niemałym wrażeniem. Klon zawsze mógł badać teren i przyjmować na siebie potencjalne obrażenia. Ta nadzieja jednak okazałą się płonna, kiedy poczuła ból i pieczenie, a wcześniej jakby uderzyła twarzą w niewidzialną ścianę, czy też szybę. -Co się… - zasyczała podobnie jak Lila, a potem dostrzegła jak ta dotyka swojej szyi i patrzy się na Penelope. Czarownica wykonała podobny gest czując pod palcami wyraźne zgrubienie w kształcie litery R. -Musiałyśmy uruchomić jakieś zabezpieczenie. - Powiedziała cicho -Miejcie oczy wokół głowy. - Zaleciła samej oświetlając grotę. Iskrzące się ogniki, woda płynąca w złym kierunku, przedziwna ściana i szum wodospadu. Musiało istnieć jakieś przejście. Rozejrzała się bacznie dookoła, aż dostrzegła glony, takie same jak przed wejściem, ale mimo to uznała, że sprawdzi czy pod nimi nic się nie kryje, a może one same stanowią swoistą zagadkę i odpowiedzieć jakiej szukały. Panna Bloodworth podeszła bliżej zanurzając dłonie w glonach, szukają w nich i obok nich odpowiedzi. |Przeszukuję glony, przyglądam się im, staram się dostrzec coś w nich, lub obok, lub pod nimi. Rzut k100, prosimy o post uzupełniający od MG |
Wiek : 49
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Broken Alley
Zawód : Florystka
Stwórca
The member 'Penelope Bloodworth' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 98 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Lila, świeżo nabyta blizna nie odebrała ci magii — czy to dobry znak? Na pewno. Czar, zgodnie z twoją wolą, uwolnił się i powoli rozsunął po otoczeniu. Mogłaś dostrzec migotanie magii przesuwające się po całej grocie, jakby szukała ujścia. Doskonale wiedziałaś, że taka moc jest w stanie pokonywać bariery, których ludzkie oko nie dostrzega, a tym razem... zrobiła dokładnie to samo. Drobna mgiełka pomknęła prosto na ścianę, jakby była pchana jakimś niewidzialnym pędem powietrza. Musiałaś czujnie ją obserwować, bo zorientowałaś się, że ta wskakuje pod wodę, przeskakując pomiędzy zielonymi iskierkami, przeciskając się pomiędzy wodorostami, a następnie wnikając w podłoże. To, czego domyślałyście się, właśnie ujawniła magia — pod podłożem, tuż przed ścianą, znajdywało się tajne przejście, a system, który mógłby je przed wami odsłonić, prawdopodobnie znajdywał się tuż przy nim, skoro magia, nie wskazała na nic innego. To tam, stojąc pod ścianą, dostrzegłaś symbol. Kanciaste R pojawiło się na całej powierzchni ściany. Takie samo jak na szyi Penelope i Lily. Wyglądało, jakby ktoś wyrzeźbił je dłutem, a jednak mogłaś przysiąc, że nim rzuciłaś czar i zbliżyłaś się do ściany, wcale go tam nie było. Żłobienia pokazały coś jeszcze. Zamiast kamienia była tam... czarna skorupa muszli. Penelope, twoja wiedza z zakresu botaniki była imponująca, ale jak często florystka ma do czynienia z glonami? Te w jaskini twojemu wprawnemu oku słusznie wydawały się anormalne. Po pierwsze — wodorosty nie porastają jaskiń, a po drugie najczęściej rosną w morzach i oceanach i to na znacznej głębokości. Jakim cudem więc przetrwały w tym miejscu? Najciekawsze wydawało się ich rozmieszczenie. O ile po trasie wodorosty były rozsiane raczej losowo i nie znalazłaś pośród nich żadnej logiki, tak tuż pod ścianą, mniej więcej na środku, wyglądało, jakby ich korzenie i liście były znacznie bardziej wiotkie i pouszkadzane, a równocześnie było ich tam więcej. Wyglądało to zupełnie tak, jakby coś zasłaniały i ukrywały, jakby tworzyły nienaturalny dywan na szerokość i długość mniej więcej metra. Dostrzegłaś, że woda wypływa właśnie stamtąd i porusza nimi zgodnie ze swoim prądem. Wszystkie były pod powierzchnią wody, ale doskonale widziałaś w świetle sztucznym i tym pochodzącym z zielonych magicznych iskierek, że są mocno niestabilne, a oskubanie ich, wyrwanie, czy poruszenie nimi nie powinno stanowić żadnego problemu. To pomiędzy te glony wpadły wiązki magicznej mocy zaklęcia rzuconego przez pannę Al-Khatib. Przyglądając się wodorostom, dostrzegłaś coś jeszcze, coś, czego na pewno nie było przed wejściem do jaskini. Z niektórych punktów w skale przed wami, tylko na poziomie kostek, wystawały drobne nitki, przypominające jedwab. Jeśli podążyłaś wzrokiem w ich kierunku, dostrzegłaś, że przy samym dnie, na wysokości mniej więcej 10 cm, skała przed wami nie jest już skałą, a ma strukturę czarnej muszli, takiej samej jak pod wyżłobionym znakiem kanciastego R, który odsłonił się dzięki czarom Lily. Jest to post uzupełniający na prośbę Penelope i Lily. Wszyscy mają jeszcze po 1 akcji. Jeśli chcecie wyrywać/skubać albo robić cokolwiek z glonami, co je uszkodzi, to będzie to możliwe bez rzutu kością k100, ale należy traktować to jako akcję. Żeby wyrwać/oskubać albo inaczej uszkodzić wszystkie glony z pomocą rąk należy wykorzystać do tego dwie akcje (niekoniecznie jednej osoby). Tura toczy się normalnie, czas odpisu: poniedziałek (27.11) do 23:59. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Penelope Bloodworth
ANATOMICZNA : 5
NATURY : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 19
TALENTY : 10
Nie znała się na wodorostach, nie znała ich gatunków oraz tego w jakiej wodzie jakie powinny rosnąć, jednak nawet na tym poziomie minimalnej wiedzy dostrzegała, że coś jest nie tak, choć nie potrafiła użyć odpowiedniej terminologii. -Spójrzcie na to. - Zwróciła się do kobiet wskazując na rośliny. -Wodorosty rosną na głębokościach, a nie jak mech na ścianach i w płyciznach, poza tym ich rozmieszczenie… - Musnęła dłonią rośliny marszcząc przy tym brwi w głębokim zastanowieniu. -Może coś kryją. - Dodała jeszcze i zaczęła poruszać nimi. Wtedy też zobaczyła jak wiązki mocy gromadzą się dokładnie pod nimi. Nie miała zamiaru czekać. Zabrała się za wyrywanie glonów właśnie w tym miejscu. -Przyda się pomoc. - Rzuciła jeszcze nie oglądając się przez ramię. Możliwe, że właśnie odkryły przejście i należało je jak najszybciej odsłonić. Wzrokiem powiodłą za cienkimi nitkami niczym z jedwabiu. -Co to? - Palcem powiodła za nimi, aby natrafić na przedziwną strukturę, niczym muszle, które były wcześniej zniszczone. Czy dało się ją rozbić? Czy może przejście wymagało czegoś więcej? Wypalone R nie bolało, ale nadal było na krtani, czy jest przekleństwem czy może kluczem do przejścia? Tak jak muszle, które zostały zniszczone. Czy były kluczem, który ktoś celowo uszkodziła, aby utrudnić przedostanie się dalej? Wiedziała, że czas nie jest ich sprzymierzeńcem, musiały dostać się do Zuge. To sprawiło, że zabrała się za wyrywanie z jeszcze większym zapałem. Godnym nowicjuszki, a nie kobiety w dojrzałym wieku. |akcja wyrywanie glonów |
Wiek : 49
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Broken Alley
Zawód : Florystka
Blair Scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
Nic to nie dało. Klonowi nic się nie stało, a ja przez zwierciadło nie widziałam niczego niepokojąco. Szukałam tam, gdzie Freyr wiedział, że będę szukać. Woda nie brała się znikąd, więc wciąż musiało być tu jakieś przejście. Tylko gdzie? - Co się stało? - Zmartwiłam się, gdy obie kobiety zareagowały na jakiś ból, który widocznie mnie ominął. Miałam szczęście. Przyjrzałam się jeszcze im szyjom, które wyglądały tak, jakby zostały oznaczone przez coś, czego nie zauważyłyśmy. - To sprawka demona? Oznaczył was jak jakieś bydło..? - Oby nie na ubój... Zmrużyłam oczy, bo tylko to przyszło mi do głowy. Mam ze sobą Asmodaja i gdybym go wypuściła, to może pokazałby coś, czego nie pokazało lustro? Wolałabym jednak go nie wypuszczać, bo jest on moją tajną bronią. Tak samo jak Babalon, choć jej celem jest zostać wypuszczoną w razie potrzeby. Gdy dziewczyny wpadły na plan, ja pozwoliłam im działać. Wysłałam mojego klona, żeby do czegoś się przydał i pomógł Penelope wyrywać glony z dna. - Spróbuję sprawdzić, co jest za tą ścianą.. - Mruknęłam jeszcze, przemierzając głęboką kałużę i wymijając Penny oraz klona, a następnie przyłożyłam dłoń do ściany, na której się skupiłam. - Quadruplator... - Zamknęłam oczy w momencie inkantacji i zaraz je otworzyłam, żeby sprawdzić efekty moich słów. Klon pomaga Penny wyrywać glony. Rzut: 1. Quadruplator: Próg: 55 - 23 = 32 |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : saint fall, stare miasto
Zawód : studentka, prowadzi antykwariat
Stwórca
The member 'Blair Scully' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 57 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Lila Al-Khatib
POWSTANIA : 23
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 161
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 9
TALENTY : 22
Miała obawę, czy znak, który pojawił się na jej szyi nie sprawi, że nie będzie mogła rzucać zaklęć. Niepotrzebnie. Czar wykrywający ukryte przejścia przepłynął grotę, ujawniając tajemnicę znajdującą się tuż przy naprzeciwległej ścianie. Ruszyła więc w tamtą stronę; zostało jej zaledwie kilka kroków, by znaleźć się przy skale. Przesunęła po niej dłoń przyglądając się literze. Taką samą miały z Penelope. Odruchowo musnęła palcami skórę okrywająca tchawicę. - To to samo... jak to nie ma związku, to... - powiedziała cicho; jej słowa nie były odkrywcze. To co? To już nie wiedziała. - Chwila. Zsunęła z ramion plecak, żeby wyciągnąć z niego niewielkie, zawinięte w chustkę dłuto i spojrzała na panią Bloodworth i klona Blair, które wyrywały rosnące na dnie glony. - Może powinniśmy szpróbować to rozbić? - kucnęła obok starszej z kobiet by przyjrzeć się zmienionej strukturze skały. Gdzieniegdzie wokół nich zauważyła wcześniej porozbijane kawałki perłowej masy. - Blair, na pewno nic nie masz na szyja albo gdzieś? - Scully nie wyglądała, jakby poczuła jakiś ból, ale może coś przeoczyły? Poczekała chwilę aż Blair rzuci zaklęcie i powie co widzi, a następnie przyłożyła ostrze narzędzia do perłowej masy skały i uderzyła dłonią w uchwyt chcąc odłupać kawałek. Czy dobrze zrobiła? Nie mogła mieć pewności. akcja: Lila próbuje odłupać kawałek zmienionej skały. |
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Sonk Road
Zawód : jubiler/zaklinacz
Glony powoli ustępowały sile rąk Penelope i sobowtóra Blair. Dwie kobiety (w tym jedna prawdziwa), wyrywały wodorosty jeden po drugim, powoli odsłaniając to, co mieściło się niżej. Zielony mokry dywan przerzedzał się, z każdym kolejnym chwastem odsłaniając to, co było pod nimi ukryte. Dziurę, która się pod nimi rozciągała. Wyglądało to niczym studnia, której dno było stosunkowo dobrze widoczne. Penelope, nachylając się nad nim i rwąc rośliny, mogłaś dokładnie dostrzec, że jeśli byś do tej dziury weszła, tak woda przykryłaby cię całkowicie. Głębina mogła mieć 3, może 4 metry wysokości. Miała dobry metr średnicy, co patrząc na wasze postury, oznaczało, że bez problemu zmieściłybyście się do niej, gdybyście wchodziły tam jedna po drugiej, ale minięcie się w studni stanowiłoby nie lada wyzwanie. Zaskakującym był fakt, że dziura miała tylko trzy boki. Od strony ściany, która odgradzała wam przejście, znajdywała się pusta przestrzeń, skąd wyraźnie powoli wypływała w górę woda. Dostrzegłaś, że jej prąd nie był silny na tyle, by nie móc tam przepłynąć, ale oprócz iskierek zielonkawej magii i światła latarki, było tam całkowicie ciemno, co sprawiało, że nie mogłaś być pewna, gdzie właściwie wypłynie osoba, która tam wejdzie. O ile w ogóle gdziekolwiek wypłynie... Lila, gdy zaczęłaś odłupywać fragmenty skały, tak przybierała ona dość kruchą formę, jakby był to zeschnięty i twardy piasek, a nie prawdziwy głaz. Ten kruszył się pod twoim ostrzem. Kawałek odleciał i upadł na dno, odsłaniając strukturę muszli, zupełnie nieróżniącą się od tej pod wydrążoną kanciastą literą R. Muszla pozostała nienaruszona. Blair, rzucony czar zadziałał, wyraźnie widziałaś, jak wnika w powierzchnię kamiennej ściany, ale jego widok miał być dostępny tylko dla twojej wyobraźni. *Fragment posta wysłany na pw.* Tura 4 Jak wcześniej, jeśli potrzebujecie mapki podglądowej tej dziwnej studni, dajcie mi znać na priv. Blair, przypominam o obowiązkowym dla ciebie rzucie kością k10 co turę. Tym razem rzuciłam za ciebie — nic się nie dzieje. Fragmentem posta wysłanym na priv proszę, byś podzieliła się tylko fabularnie. Jeśli zdecydujecie się wejść do dziury to przypominam, że żadna z waszych postaci nie ma zdolności pływania. Nie jest ona konieczna, aby się tam znaleźć i próbować przepłynąć przez szczelinę, ale proszę o pamiętanie, że nie powinna to być dla was drobnostka. Taka próba będzie akcją. Jeśli podejmiecie się jej w tej turze jako pierwszej, koniecznie zgłoście się po posta uzupełniającego. Punkty życia i wzmocnienia: Blair: 149/149 (sporadyczne migreny) Lila: 156/161 (-5 P) Penelope: 159/164 (-5 P) Aktywne czary: Leviora - Blair Leviora - Lila Effingo - Blair (2/3) Termin odpisu: środa (29.11) do 23:59. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Blair Scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
Zaklęcie zadziałało, a ja widziałam, co znajduje się ukryte. - Widzę... widzę statek po drugiej stronie w jeziorze! Jest w dużym pomieszczeniu, ma ono bardzo dziwny kształt... Coś tam nie gra... podłogę pokrywa.. mięso? Zaraz się porzygam.., to pulsuje jak serce... wygląda identycznie jak ludzkie mięso..! - Wizja nagle wyblakła, a ja widziałam już tylko ścianę. Zobaczyłam też, że klon z Penny utorowały nam przejście. - Hm... ono musi tam prowadzić... - Zmrużyłam oczy, próbując wymyślić plan działania... - Nie pływam za dobrze, ale... Umiałaby Pani wyczarować mi albo Lili skrzela? Wiem, że zna się Pani na magii anatomicznej... Któraś z nas mogłaby wtedy przepłynąć z drugim końcem liny za ścianę. Następnie zaparłybyśmy się o coś i po kolei reszta by się tylko musiała w wodzie po niej wspinać... Lilo chcesz to zrobić? - Zaproponowałam, a wzrok skierowałam do starszej kobiety. |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : saint fall, stare miasto
Zawód : studentka, prowadzi antykwariat