Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
First topic message reminder :

Midnight Retreat
Mignight Retreat mała całkowicie magiczna kawiarnia ulokowana w niemagicznej części miasta — Broken Alley. Sam budynek wygląda dość niepozornie. Prosta, ale niewielka wiktoriańska budowla, o ciemnych ścianach i granatowych zdobieniach, kryje w sobie rzadko odwiedzaną, ale klimatyczną kawiarnię. Znajduje się blisko cmentarza, przez co głównie do Midnight Reatreat zaglądają odwiedzający magiczną część krypt.
Cały wystrój jest poświęcony nocy, a co za tym idzie — Księżycowi i Lilith. W każdym zakątku tego miejsca można znaleźć białe świece i obrazy nawiązujące do postaci Matki. Oprócz kilku stolików, w środku goście znajdą bar z ciemnego drewna i boczną salkę, rzadko wynajmowaną na spotkania. Największą ciekawostką tego miejsca jest służący tam golem — gliniana istota bez oczu i ust, która jest odźwiernym i szatniarzem.

Wstęp tylko dla członków Kowenu Nocy.

Rytuały w lokacji:
Ulceratio Intrusus
Wymiotny
Ignis Murus
Plaga Culicis
Bezobcy [moc: 43]

Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Jack Remington
ANATOMICZNA : 13
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 227
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 32
WIEDZA : 9
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1375-jack-remington
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1487-jack-remington
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1481-skrzynka-jacka-remingtona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f201-roseberry-corner-12
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1488-rachunek-bankowy-jack-remington
ANATOMICZNA : 13
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 227
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 32
WIEDZA : 9
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1375-jack-remington
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1487-jack-remington
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1481-skrzynka-jacka-remingtona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f201-roseberry-corner-12
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1488-rachunek-bankowy-jack-remington
Kiwam głową w zrozumieniu. Pewnie wyrwałem się przed szereg, ale gdy patrzę po tych młodych gębach, tak wiem, że żadne z nich nie ma bladego pojęcia o żegludze, a na statku musi być kapitan. Nie dążę do tego tyłu, ale pomimo wieku mam siłę w łapach i doświadczenie, które jest mi niezbędne do takich rzeczy. Matka jednak mówi „kiedy nadejdzie czas”, a ja nawet nie śmiem twierdzić inaczej. Jak będę potrzebny, to się dowiem i będę czekać. W międzyczasie, tak jak mówi Lilith, zadbam o czarowników wokół siebie. Prawdopodobnie użyłbym znacznie innych słów, jak np. natłukę im do pustych łbów, że życie jest ciężkie, a jak chcą coś zmienić, to muszą się, kurwa, postarać. Tego nie powiem przecież głośno. Wystarczy, że minuty później określam Lucyfera mianem jebanej cioty.
Cecil wspomina o wyglądzie Piekła. Im dłużej nad tym myślę, tym bardziej stwierdzam, że nigdy prawdziwie się nie zastanawiałem, jak właściwie wygląda ten nasz magiczny raj. Mogę wyobrażać sobie płomienie, które nie parzą. Kiedyś chciałem, by w Piekle było morze, bo sądziłem, że tam właśnie umrę, a mojego ciała nigdy nikt nie znajdzie. Miałem nawet pewne wahania — czy jeśli umrę pod falami, to trafię do domu? Takim jak ja pomagała wiara. Teraz mam ochotę wyrzucić pentakl i prosić Lilith o jakikolwiek inny symbol, bo ten zbyt mocno kojarzy mi się z Lucyferem, ale nie zrobię tego. Wiem, że nie jest jego na własność. Teraz muszą wiedzieć o tym inni.
Byczek (dalej nie mam etatu, przez kwadrans nic się nie zmieniło) wspomina, że Iustitia nie poprze nas, jeśli zbrukamy się krwią, a ja parskam pod nosem. Nie chcę być nieprzyjemny, nie chcę też zacząć się z nim teraz tłuc, ale nienawidzę podobnie pokojowego działania. Co nam to dało przez te wszystkie lata? Lilith jest pokojowa i musi uciekać przed wzrokiem Lucyfera. Ja wybieram przemoc, bo wiem, że to jedyne rozwiązanie w konkretnych sytuacjach. Ta wojna taką jest.
Dlaczego nie? — pytam szybko (Ronana), gdy Fogarty już się wypowiedział  i wlepiam w tego pierwszego spojrzenie. Wcale nie mam agresji w głosie, ale nie zamierzam udawać, że pacyfizm to rozwiązanie na dłuższą metę. — Oko za oko, a ząb za ząb, jak to mówi stare porzekadło. Możemy sobie gadać, że to wina Lucyfera, ale prawda jest taka, że to inkwizycja i łowcy czarownic zabili jej córkę i to na polecenie Gabriela. Niemagiczna hołota. To proste, nawet ja to rozumiem. Motywacje? Myślisz, że sąd nie skaże winnego, bo ktoś inny go do tego namówił? — tutaj z kolei spoglądam na Cecila. Zaraz po tym pytaniu znów na Matkę. Na jej kolana. Kurwa, mogę zabić każdego z obecnych, ale boję się spojrzeć jej w oczy. Jak to o mnie świadczy? — 14 nefilim, które zabił Gabriel, w tym twoja i jej córka, Pani. Sprawiedliwe będzie zabranie 14 niemagicznych z tego świata — stwierdzam, bo równość rozumiem właśnie w ten sposób.
Koniec tego pieprzenia o pokoju.
W The Drunken Liar nie zamierzam kręcić dookoła i mówić „no tak, kościółek może zły, módlmy się”. Może i jest to moje pierwsze spotkanie z Matką. Może i nie znam ich wszystkich. I co? Niech mnie powieszą, ale będę mówić, co myślę. Nie tylko tutaj, ale też w Sonk Road. Nie chcę stać w opozycji do tego wszystkiego, ale już taką mam wkurwiającą naturę. Nie odzywam się, gdy jest mowa o kluczach do Nieba, bo nawet nie wiedziałem, że takie istnieją. To ma sens — każde wrota mają przecież jakiś mechanizm zabezpieczający, ale musielibyśmy być skrajnymi ignorantami, sądząc, że klucze są jedyne. Co z rytuałami? Cholera, czy Gabriel w ogóle rozumie czym jest rytuał? Nawet jeśli nie, z pewnością czeka tam coś, co skrzywdzi każdego, kto zbliży się do jego tronu. Zresztą nie wiem. W dupie byłem, gówno widziałem. Podobnie ma się sprawa Kręgu. Znam tylko paru mniej lub bardziej godnych przedstawicieli. Jak się pływa, to się zna Deckenów — taka prawda. Reszta to tylko chucherka, które nie mają żadnego znaczenia dla takiego człowieka jak ja. W Anglii nikt nawet nie słyszał o jakimś tam Bloodworthie innym Paganinim.
Kościół Lilith w Maywater? — patrzę na dziewczynę (Blair) i marszczę brwi. — Ani Ratusz, ani nikt podobny się na to nie zgodzi... — to chyba żadna tajemnica. — Szkoda gadać ile musiałem się nałazić i naprosić, żeby wydali pozwolenie na magiczny lokal w Sonk Road. To nie mogłoby działać zgodnie z prawem albo... Albo Deckeni musieliby to poprzeć. Maywater jest rozpierd- rozpieprzone — poprawiam się. — Od marca sam gruz. Handel to prosta umowa. Ja ci coś dam, ty mi coś daj. Jeśli Kowen przysłuży się pomocy w tym regionie, zyskamy mocną kartę przetargową. Nie ma nic za darmo, tyle wiem.
Jack Remington
Wiek : 40
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Sonk Road
Zawód : właściciel pubu "The Drunken Liar"
Blair Scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t222-blair-scully
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t261-blair-scully#673
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t282-blair-scully#778
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t260-poczta-blair-scully#672
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1052-rachunek-bankowy-blair-scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t222-blair-scully
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t261-blair-scully#673
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t282-blair-scully#778
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t260-poczta-blair-scully#672
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1052-rachunek-bankowy-blair-scully
Moją uwagę przykuł Jack, który skierował wątpliwości w moją stronę. Wiedziałam, że nawet rzucenie takim pomysłem, mogłoby być odebrane przez władzę nawet jako herezja. Nikt na to nie da zgody i była to prawda.
- Chyba nie myślisz, że pójdę do Ratusza prosić o pozwolenie na budowę Kościoła Lilith..? - Na mojej twarzy było widoczne zmieszanie. - Musimy uzyskać pozwolenie na budowę, nie wiem.., nawet domu. Wybudujemy to, co wpisaliśmy w dokumenty i wnioski. Możemy nawet kupić jakiś większy dom od kogoś, nawet niemagicznego. Jak wszystkie formalności zostaną załatwione, to wtedy możemy przerobić część nieruchomości na kościół. Nikt, nawet z ratusza, bez odpowiednich papierów nam tam nie wejdzie... no chyba że damy im powód... Dlatego tak ważne będzie zabezpieczenie tego miejsca rytuałami... - Westchnęłam ciężko, kręcąc głową. - Jestem pewna, że jakby ta nieruchomość byłaby na nazwisko Lanthiera lub Bloodworthów, nie byłoby z tym żadnych problemów... Bo kto by miał problem do letniej posiadłości kogokolwiek z Kręgu? - Było to ryzykowne, ale nie było to też skazane na porażkę. Gdy jest z nami Matka, niemożliwe staje się możliwe, dlatego tak ważne jest, żeby ten kościół powstał, żebyśmy mogli oddawać jej należytą cześć. Posługuje się ona magią tak dla nas niepojętą, że myślę, że nawet bez użycia słów, mogłaby ukryć swój Kościół przed wzrokiem Czarnej Gwardii i reszty osób, które chciałyby nam zaszkodzić. A nawet jeżeli to o czym myślę jest niemożliwe, wierzę, że istnieje jakiś inny sposób, inne miejsce, gdzie będziemy mogli postawić kaplicę bez wizerunku Lucyfera.
Blair Scully
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : saint fall, stare miasto
Zawód : studentka, prowadzi antykwariat
Jack Remington
ANATOMICZNA : 13
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 227
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 32
WIEDZA : 9
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1375-jack-remington
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1487-jack-remington
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1481-skrzynka-jacka-remingtona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f201-roseberry-corner-12
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1488-rachunek-bankowy-jack-remington
ANATOMICZNA : 13
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 227
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 32
WIEDZA : 9
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1375-jack-remington
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1487-jack-remington
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1481-skrzynka-jacka-remingtona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f201-roseberry-corner-12
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1488-rachunek-bankowy-jack-remington
Widzę, jak Blair odwraca się w moją stronę i mówi, a ja patrzę na nią beznamiętnie. Nie przeszkadza mi fakt, że ona siedzi, a ja klęczę. Klęczę przed obliczem Matki, a nie jej. Słucham ze spokojem i uwagą, co ma do powiedzenia. Ba! Mogę nawet rozważać to, co mówi w kategoriach przydatności i prawidłowości, ale nie znajduję tam nic oprócz zaprzeczania sobie samej. Nie jestem kłótliwy. Wytrzymuję wszystkie fochy Lily i czasem wolę zamknąć mordę, zamiast się unosić i próbować udowadniać swoją rację, ale nie jestem tutaj by przytakiwać. Jeśli mam przytakiwać, to proszę mnie wyprosić.
Prawowity kościół Matki w letniej rezydencji Lanthiera — cytuję jej słowa, zbierając je w jedną całość. — Mamy się wstydzić modlitwy do Matki? Albo zbudować kościół, do którego wejdzie 20 osób? Nie zrozum mnie źle, młoda. Przeniosę ci nawet ze 100 ton kamieni, jeśli będzie trzeba, ale zastanów się, czego faktycznie chcesz. Budować prawdziwy kościół, czy azyl? — to ważne, by rozróżnić te dwie rzeczy. Wygląda może na 20 albo 21 lat. Nie spodziewam się po takich dziewczynach drygów do interesu ani tym bardziej — tutaj patrzę przez chwilę na jej dłonie nieskalane ciężką pracą — doświadczenia w ciężkiej pracy. Wiem, że była w tunelach, gdy skrzywdzili Lilę i tylko z tego powodu nie jestem bardziej opryskliwy. Tłumacze jak krowie na rowie. — Spędziłem w Maywater więcej lat, niż bym chciał i jak coś wiem o tym miejscu to to, że nikogo się tam tak nie szanuje, jak Deckenów. Chcesz coś tam zbudować i chcesz mieć jakiekolwiek plecy — działaj z nimi. Potrafią się odwdzięczyć, skoro już tak sobie przyjemnie rozmawiamy o Kręgu — no i będę ich bronić, chuj mi w dupę.
Wzdycham ciężko i przypatruję się jeszcze na moment młodej dziewczynie. Byłem kiedyś taki jak ona. Trochę naiwny, ale dobrej wiary.
Co się ze mną stało?
Gówno.
Nie mam zamiaru się kłócić, ale jeśli mamy się bawić w budowę i wyznaczanie nowego kierunku, to miejmy jasność co do intencji.
Jack Remington
Wiek : 40
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Sonk Road
Zawód : właściciel pubu "The Drunken Liar"
Ronan Lanthier
NATURY : 21
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 187
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 10
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1397-ronan-lanthier#15137
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1407-ronan-lanthier
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1408-poczta-ronana-lanthier#15502
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f249-starlight-place
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1413-rachunek-bankowy-ronan-lanthier#15567
NATURY : 21
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 187
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 10
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1397-ronan-lanthier#15137
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1407-ronan-lanthier
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1408-poczta-ronana-lanthier#15502
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f249-starlight-place
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1413-rachunek-bankowy-ronan-lanthier#15567
Słowa pęcznieją w ustach, dźwięki gubią się na zakrętach, ktoś obiecuje, ktoś pyta, ktoś parska, ktoś wątpi — Cecil sugeruje budowę świątyni i może mieć rację; czy tego samego chce Lilith? Oblicze Matki nie wyraża wiele — tajemnice to domena nocy; ile z nich, utrzymywanych między sobą, nas niemal wykrwawiło? Głos Blair ściąga uwagę Lanthiera; nie musi odpowiadać, żeby zasugerować, gdzie dokładnie ma politykę Kręgów, ale wyprowadzenie Scully z błędu oszczędzi im czasu na błądzenie po omacku.
Salem i Hellridge kłócą się od dekad bez naszej pomocy. Krąg to organizm, który łączy zbyt wiele zależności, żeby przecięcie kilku nitek w czymkolwiek pomogło — walczą o wpływy, o dominację, o poparcie, ale na koniec dnia połowa z nich dzieli łóżka i liczy pieniądze w portfelach. — Na samym końcu i tak wybiorą władzę, a tę utrzymać mogą tylko, jeśli będą współpracować.
Tępe łupnięcia zmęczenia w skroniach milkną na kilka sekund — Ronan zaczyna żałować każdej sylaby, która wytoczyła się spomiędzy ust chwilę wcześniej; z mordą na kłódkę mógłby robić swoje, zamiast zastanawiać się, kiedy kowen zaczął hołdować idei masowego morderstwa w ramach wyrównania rachunków sprzed czterystu lat. Jack może wierzyć, że ma rację — moralność jest jak dupa, każdy ma swoją — ale granica między bezsensowną przemocą i zemstą zawsze była cienka. Runa pod zarostem zaczyna swędzieć; uniesiona do brody dłoń przechwytuje każdą sylabę, która pada w kierunku Remingtona.
Musimy pamiętać, kto jest wrogiem. To Lucyfer i jego poplecznicy, nie przypadkowa, niemagiczna dziewczyna, która zginie stratowana przez tłum tylko dlatego, że tak było dla nas łatwiej — poza tym — to śliski jak wylinka temat; czarownika poznać można po pentaklu, znamieniu albo samobójczym używaniu magii w miejscu publicznym — w tym mieście łatwiej trafić kamieniem w niego, niż gołębia.
Jeśli przez pochopne działania zginie magiczny, nie będą wiele lepsi od tamtych; krew to krew — bez względu na to, jaka idea przyświeca jej przelewaniu.
Nikt nie uwierzy w letnią rezydencję Lanthiera w Maywater. Nie po tym, co od lutego przechodzi Cripple Rock — temat ucięty w pół, wizja letnich wakacji z widokiem na ocean pogrzebana — opiekunowie Rezerwatu nie lubią opuszczać cieniu lasu; są terytorialnymi bestiami, zupełnie jak ich podopieczni. Gdyby po wszystkim, przez co pod koniec kwietnia znów przetoczyło się Cripple Rock, Lanthier postanowił wydać fundusze na domek letniskowy zamiast pomoc Rezerwatowi, mógłby nie wracać z Maywater; nie miałby do czego.
Kąt oka zahacza o Vandenberg, kiedy temat van der Deckenów wraca jak rzeżączka na ich statkach; o ile sam Ronan nie ma z nimi żadnego kontaktu — od odległości siedzib, aż do niechęci wobec tego, co ukrywają w kutrach i próbują mówić połów zamiast polowanie — o tyle rozumie obiekcje Jacka. Nie inaczej byłoby w Cripple Rock, gdyby przypadkowy Kepler postanowił zbudować sobie w nim obserwatorium.
Brzmisz na kogoś, kto zna ich lepiej niż większość zebranych — może poza Bloodworthami; czy Penny na balu nie dzieliła stolika z reprezentacją Maywater? — Jeśli jest wśród nich ktoś, kto mógłby poprzeć naszą sprawę — teraz będzie istotne; słuchasz, Jack? — i nie zbruka imienia Matki tym, co sobą reprezentuje, warto się rozmówić.
Ponad każdym wyzwaniem, które na nich czeka, pierwszeństwo zawsze ma Lilith.[ukryjedycje]

Ostatnio zmieniony przez Ronan Lanthier dnia Sro Maj 22 2024, 09:02, w całości zmieniany 2 razy
Ronan Lanthier
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : opiekun rezerwatu bestii, treser
Penelope Bloodworth
ANATOMICZNA : 5
NATURY : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 19
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t153-penelope-a-bloodworth
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t257-penelope-a-bloodworth#659
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t290-penelope-a-bloodworth#833
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t256-poczta-penelope-bloodworth#654
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f64-apollo-avenue-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1168-rachunek-bankowy-penelope-blooworth
ANATOMICZNA : 5
NATURY : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 19
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t153-penelope-a-bloodworth
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t257-penelope-a-bloodworth#659
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t290-penelope-a-bloodworth#833
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t256-poczta-penelope-bloodworth#654
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f64-apollo-avenue-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1168-rachunek-bankowy-penelope-blooworth
Oddech zamarł jej w piersi kiedy padały kolejne słowa. Wręcz czuła jak zaczyna brakować jej tchu, zwłaszcza kiedy padły słowa o odcięciu się od Kręgu, o zabijaniu niemagicznych w myśl - sprawiedliwości, która znów została pomylona z równością, albo co gorsza - zemstą. Siedziała na skraju fotela, z rękami splecionymi na kolanach, czując jak wibracje tej dyskusji przenikają przez jej skórę, docierając do najgłębszych zakamarków umysłu. Miała wrażenie, że każde wypowiedziane słowo zmienia ciężar powietrza, sprawiając, że oddychanie staje się trudniejsze. Wszyscy tu obecni wiedzieli, że od decyzji podjętej w tym dusznym, przytłaczającym pomieszczeniu, zależy przyszłość, której żaden z nich nie mógł przewidzieć.
Siedzący wokół Matki byli pochłonięci zażartą dyskusją, która przypominała bardziej pojedynek niż wymianę zdań. Ich głosy, czasem ciche i syczące jak węże, innym razem gwałtowne jak grzmoty, przenikały powietrze, sprawiając, że każda kolejna wypowiedź wydawała się cięższa od poprzedniej.
-Zburzyć porządek? - Przebiła się wreszcie przez dyskusję, wcinając w ostrą wymianę zdań niczym arbiter w trakcie pojedynku. -Czy wiecie co to oznacza? - Popatrzyła na nich marszcząc nieznacznie brwi. -To oznacza rewolucję, a ta tworzona pod wpływem emocji i chęci zmiany bez przemyślenia wszystkich kroków prowadzi do porażki. Znacie powiedzenie, że rewolucja zjada własne dzieci, to właśnie was czeka jeżeli nagle uznacie, w swoim poczuciu sprawiedliwości, że tak należy postąpić. - Nie zgadzała się na działania wbrew założeniom Kowenu. Nie dołączyła do niego, aby burzyć i niszczyć, tylko dlatego, że z czymś się nie zgadza. Mieli wskazywać drogę, tłumaczyć, nie zaś wszczynać wojny w młodzieńczym buncie. Na ten bunt miała zbyt wiele lat. Atmosfera była jak naelektryzowana, każdy nerw napięty do granic możliwości, czekając na kolejne słowo, które mogłoby wywołać wybuch. -Iustitia nie czeka na zamordowanie niewinnych ludzi. Czeka na możliwość wymierzenia kary Gabrielowi. - Spojrzała teraz na Jacka[u]. -Rozmowa, przekazanie wartości słów Matki, nie zaś nawoływanie do buntu. Kto ich poprowadzi? Masz plan? Czy jedynie chcesz rzucić ochłap słów patrząc jak je rozrywają niczym dzikie zwierzęta? - Wzrok utkwiła w Matce jakby szukała w jej twarzy i obecności spokoju, który właśnie został zburzony przez gwałtowność charakterów i porywczość, która nie miała nic wspólnego z działaniem w cieniu. -Niech Lucyfer myśli, że wygrał. Niech sądzi, że nas pokonał. - Przeniosła spojrzenie na [u]Blair, która mocno zaangażowała się w dyskusję jaka się toczyła. -Uśpijmy jego czujność, pokażmy, że śmierć Zuge nas złamała, że zdewastowała, że popadliśmy w marazm. Niech robi swoje, my w tym czasie, w skryciu, będziemy działać. Nieść słowo Matki, jej wizję świata, tego lepszego. Bądźmy szeptem, nie zaś krzykiem. Rozpalamy iskry, nie wzniecamy pożaru, bo ten trawi szybko i zostawia jedynie zgliszcza. - Wyprostowała się bardziej. -Podzięka za życie do Matki. - Wskazała na Leandra - Toast w imię Matki. - Tu znów zerknęła na Jacka. -To jest broń, to jest umiejętność, którą powinniśmy wykorzystać. Przekuć w jeszcze większą siłę to co już posiadamy, to co trzymamy w dłoniach.
Przyjęła z ulgą słowa Ronana, który zdawał się, jako jeden z nielicznych, dostrzegać co też ona sama widziała.
Nie widzą, że ich działania są jak burza, jej myśli biegły spokojnym, chłodnym nurtem. Burza, która zostawi po sobie zniszczenie, ale niekoniecznie zmieni coś na lepsze. Zbyt wiele krwi, zbyt wiele bólu.
Pamiętała własne lekcje, wyciągnięte z lat pełnych chaosu i strat. Wiedziała, że rewolucja nie zawsze wymagała gwałtownych ruchów i krwawych starć. Czasem to subtelne, ciche działanie z cienia przynosiło prawdziwe, trwałe zmiany. Manipulacja, strategiczne decyzje, niekiedy powolne, ale pewne kroki.
-Cisza może być głośniejsza niż krzyk. Jedno dobrze wymierzone posunięcie w ukryciu może przynieść więcej korzyści niż tysiąc nieprzemyślanych działań na widoku. -Wiedziała, że prawdziwa siła tkwi w cierpliwości i mądrości, w umiejętności przewidywania i cichego wpływania na bieg wydarzeń. Gdy ich płomienie gasną w chaosie, ona wciąż pozostanie, pracując z cienia, by zbudować nowy porządek, nie na ruinach, ale na fundamentach strategii i rozwagi.
Penelope Bloodworth
Wiek : 49
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Broken Alley
Zawód : Florystka
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
Słucha — słucha opowieści Matki, a potem odpowiedzi reszty zebranych. Słucha milcząc, bo nie da się słuchać, gdy w uchu rozbrzmiewa tembr własnego głosu. Słucha, aż wreszcie — na samym końcu — słuchać dłużej nie może.

W szybkim geście zaciska dłoń na własnym udzie, po czym rozluźnia kończyny.

Czuje na sobie spojrzenie Lanthiera; rozumie jego kontekst, nawet jeśli znany jest on tylko im. Im i Matce, bo Matka wie wszystko.

Wizja współpracy z Deckenami przyprawia ją o mdłości.

Deckeni i niemagiczni mają cechę wspólną — mordują tychtych, nie to. — których się boją.

Głos ma spokojny. Musi mieć, w przeciwnym wypadku istniało ryzyko, że zdradzi za dużo. To nieustannie powielane koło przetrwania — jeśli nie zachowa spokoju, to ją złapią.

Kłusownicy pułapki zastawiają nie tylko na dnie oceanu.

Nie znam innej rodziny, która tak otwarcie przyznawałaby się do masowych mordów na czarownicach — Lyra patrzy najpierw na Jacka, potem na Blair, aby ostatecznie spojrzeniem spocząć na Lilith. — Przelewają magiczną krew, bo uważają, że wiedzą lepiej od ciebie, Matko, kto zasługuje by nią władać.

Ogon był darem — Lilith sama tak twierdziła, gdy spotkały się w głębinach oceanu — darem pełnym magii, a więc darem od samej Matki. Rodzina van der Decken od setek lat decyduje, że ten dar trzeba wybić.

Lyra wie — Lyra wciąż pamięta opowieści o tym, co zrobili z jej rodziną.

Nikt natomiast nie jest swoim ojcem czy matką. Nie można skazywać kogoś za to, z jakim nazwiskiem się urodził — mówi, powoli dobijając do brzegu swojej myśli. — Jeśli ktoś od nich nie ma krwi czarownic na rękach, możemy z nim porozmawiać.

Duże jeśli — Lyra doskonale wie, jak obficie krwawi wyrwana łuska.
Lyra Vandenberg
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów
Lila Al-Khatib
POWSTANIA : 23
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 161
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 9
TALENTY : 22
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1238-lila-al-khatib
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1271-lila-al-khatib#12882
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1265-lila-al-khatib
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f201-roseberry-corner-12
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1272-rachunek-bankowy-lila-al-khatib#12887
POWSTANIA : 23
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 161
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 9
TALENTY : 22
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1238-lila-al-khatib
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1271-lila-al-khatib#12882
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1265-lila-al-khatib
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f201-roseberry-corner-12
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1272-rachunek-bankowy-lila-al-khatib#12887
Lila czuje, że zbiera ją na mdłości. Z powodu wyrzutów sumienia co takiego niby zrobiła?, poczucia winy i porażki. Szybko traci animusz i wbija zmrużone spojrzenie czarnych oczu w blade światło księżyca. Zaciska usta, gdzieś w myślach powtarzając słowa modlitwy. Tej prostej, którą kiedyś nauczyła ja matka. Można było kierować ją do każdego - od kilku lat Lila zmawiała ją tylko dla jednej bogini.
Słyszy propozycję lekarza i myśli o tym, że śmierć może być czasem nagrodą. Ból pulsujący gdzieś w okolicy skroni uparcie nie chciał minąć, ale podniosła spojrzenie, gdy tylko padło pierwsze nazwisko. Verity, nazwisko znane, mieli kancelarię nieprawną. Gwardzista, członek Kręgu, wyznawca Lucyfera - nie podobała jej się ta mieszanka. Drugiego nazwiska nie znała. Zerka na klęczącego wciąż na podłodze Remingtona. Widok niezapomniany, w innych okolicznościach i stanie ducha nie omieszkałaby to skomentować. W końcu pada kolejne imię, które Lila zapisuje sobie w pamięci.
Bardziej nie była w stanie się skupić. Przez jej myśl przebiegła Atenta; nigdy nie była zainteresowana kulturą starożytną. Wiedziała tyle, ile przeczytała w jednej z niedużych książek, którą nie do końca pamiętała i tyle, ile zobaczyła w telewizji. Zawiesiła w końcu uwagę na słowach pani Bloodworth.
- Siła narodu jest w sprawiedliwości - odzywa się w końcu. Stare arabskie powiedzenie było jedynym, co przyszło do jej obolałej głowy. - Czy to nie ci Deckenowie nie przywozili tu Aradię? Jak ty mnie tutaj - zerka na klęczącego wciąż Remingtona. Jak wrócą będzie marudził, że bolą go kolana. - Te morskie opowieści w pubie - choć z Sonk Road do Maywater nie było blisko, nie raz wpadali tam marynarze. W Algierze też była syrenia zatoka. Ojciec nigdy nie pozwalał się jej zbliżać nawet w okolicę.
Potarła nerwowo skronie, znów na moment zaciskając powieki. Gdy je otworzyła, czarne spojrzenie padło na panią Bloodworth. Cisza, szept, iskra - gdyby jej rodacy w ten sposób próbowali pozbyć się z kraju Francuzów, nie udałoby im się to. O pomyśle Blai jeszcze nie wiedziała, co myśleć. Nie myślało jej się dzisiaj dobrze.
Lila Al-Khatib
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Sonk Road
Zawód : jubiler/zaklinacz
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Słowa i tematy padały, rozmywały się po powierzchni pomieszczenia niczym fale uderzające w brzegi wspominanego dziś szumnie Maywater. Spośród nich, tak jak i spośród opinii, Matka wyłoniła Twoją twarz, Ronanie.
Co więc pozwala Ci myśleć, że będzie właściwą osobą? – Nie masz wątpliwości, że nawiązywała do przedstawionej przez Ciebie kandydatury Vittorii L’Orfevre. – Dlaczego ma znaczenie, czy przyjmuje polecenia od mężczyzny czy od kobiety? – Kilka kroków w jedną stronę i Matka w swoim obliczu stanęła właśnie tuż przed Tobą. –  Czy zrozumie, dlaczego spotykamy się tutaj i dlaczego pragniemy zamknąć Wrota Piekieł? Czy zrozumie, dlaczego magia jest wyjątkowa? Czy zrozumie, że niemagiczni nie są jej bracią? Czy będzie chciała otworzyć oczy na prawdę, której w poszanowaniu nie ma Gwiazda Zaranna? To się liczy. Wy widzicie mnie jako kobietę, ponieważ istnieją byty, których ludzkie umysły nie są w stanie pojąć. Dla was jestem istotą, która jest bliska temu, co znacie. Jestem Matką. A więc, jeżeli sądzisz, że wspomniana czarownica zrozumie naszą intencję i możesz jej zaufać, to tylko dlatego powinieneś powołać ją tutaj, wskazać światło w mroku kłamstw. Tylko dlatego.

Głowa Matki zwróciła się tym razem w Twoją stronę, Cecilu, a postawiwszy kilka kroków wstecz, znalazła się bliżej Ciebie.
Piekło jest wymiarem, innym niż to, co jest Wam znane z tego świata. Jest wymiarem pełnym magii i ognia, pośród którego Lucyfer zasiada na swoim tronie. Jeżeli pytasz mnie, czy po przejściu przez Wrota dusze wciąż posiadają własną wolę, to moją odpowiedzią jest – tak, posiadają ją. Choćby dlatego możliwa, choć obłożona ogromnym ryzykiem, jest ucieczka z Piekła. Kontakt z nimi jest możliwy. Czy czarownicy nie czynią tego od pokoleń z pomocą, jak wy to nazywacie, medium? Czy nie dałam Wam mocy tak wielkiej, aby potrafili wzywać i rozmawiać z duszami, które przekroczyły już bramy śmierci? – Po raz kolejny Matka postawiła swe kroki po okręgu, aby stanąć na jego środku. – W Piekle dom znajdują ci, którzy są mi lojalni, to prawda. Ale są tam poplecznicy Lucyfera. Nie tylko dusze, lecz i hordy upadłych strzegących Piekła na jego zawołanie, którzy gotowi są donieść o każdym ruchu, który dostrzegą. Jeżeli Lucyfer poprzysiągł zemstę na mnie, znajdzie i złapie każdego, kto się wychyli i wypowie z czcią moje imię. Ich słowa mogą być słyszane, ich czyny – widziane. Każdy ruch obłożony jest więc ryzykiem, gdy na jedną duszę wierną mi przypada pięć tych, które swą wiarę pokłada w Lucyferze. Zuge cierpi za wszystko to, co zrobiła w moim imieniu. Jest, póki co, jedna. Ale do niej mogą dołączyć i inni.
Pośród łagodnego blasku księżyca spłaszczonego pod stopami Matki mogliście dostrzec, jak jej oblicze powoli zwraca się w inną stronę.
Natomiast klucze do Bram Niebios nie mogłyby zamknąć bram Piekieł – tym razem głowa Matki zwróciła się w Twoją stronę, Blair. Przez moment przyglądała Ci się z zainteresowaniem, jakby ważąc kilka słów we własnej głowie, nim zdecydowała się odezwać ponownie: - Lucyfer mógłby być zainteresowany ich otrzymaniem, lecz najpewniej mają je już jego poplecznicy. Nie było mnie wtedy na Ziemi, gdy na nią spadły. Jeśli Zuge powiedziała Wam, że mogły zostać znalezione przez wyznawców Gwiazdy Zarannej, najpewniej tak właśnie się stało.

Wzrok Matki padł po kolei na Was, Ronanie, Blair, Cecilu, a na koniec również i na Tobie, Lyro. W ciszy przysłuchiwała się toczonej przez Was dyskusji, gdy padały kolejne nazwiska z Kręgu i, być może, ważyły się właśnie ważne decyzje na temat tego, komu należy zaufać.
To, o czym mówicie, Blair, Ronanie, to dwa punkty jednego planu. Pomiędzy strukturami Kręgu w rzeczywistości można by doprowadzić do destabilizacji. Czyż to nie rodziny, które wiernie wyznają imię Lucyfera od pokoleń? Czyż to nie oni są filarami jego kościoła? Jeżeli udałoby zachwiać się fundamentami, ten runąłby w posadach. Plan ten jednak nie będzie prosty w wykonaniu, z powodów, o których mówi Penelope. Zburzenie porządku będzie oznaczało rewolucję. Ta zaś niesie za sobą ogromne ryzyko. Czy jesteśmy w stanie je teraz ponieść? – wzrok Matki prześlizguje się po każdym z Was, jakby pytała każdego z osobna. – Powinno nas być więcej. Więcej tych, którzy dostrzegli, jak bardzo kłamliwy jest kościół Lucyfera. Cecilu, pójdź i zasiej ziarno prawdy wśród tych, którzy szukali w tymże kościele schronienia, ale w obliczu zagrożenia go nie otrzymali. Leandrze, Ty moje słowa będziesz głosił wśród tych, którzy szukają uzdrowienia. Jacku, Ty zaś zbadasz serca tych, którzy przychodzą do Ciebie. Niech każdy wie, że ci, których nie wysłuchuje Lucyfer, znajdą schronienie w nocy. Przekażcie im, jak bardzo zakłamana jest Gwiazda Zaranna. Wskażcie drogę do mnie, abyśmy powstali, silni i zjednoczeni jako czarownicy. Ronanie, Penelope, Nevellu, Wy znacie struktury rodzin, które pozostają bliskie Lucyferowi od pokoleń. Poszukujcie i wśród nich sojuszników, którzy czekają na wskazanie właściwego kierunku. Od tego należy zacząć. Od małych kroków. Od szeptów – tutaj spojrzenie uciekło ponownie w stronę Penelopei iskry. Dopiero wtedy, gdy będzie nas więcej, będzie czas, aby pomyśleć o kościele. Póki co, im mniej ust czci imię Lucyfera, tym słabszym się staje. Póki co, to miejsce będzie schronieniem dla nas wszystkich. Zadbajcie o nie. Otoczcie opieką i protekcją, aby stało się azylem.

Jeżeli Iustitia nie zechce się sama pokazać, nie dotrzemy do niej, Blair – Matka, zwracając ku Tobie głowę, upewnia jedynie w tym, co sama przed chwilą powiedziała. – Dlatego, aby do nas dołączyła, należy postąpić zgodnie z instrukcjami, które Wam podałam. Odnajdźcie w sobie najmocniejszą stronę i przekujcie ją w oręż, aby nasza sprawa stała się dla niej dostrzegalna. Wtedy ujrzymy Iustitię, a szala wagi będzie po naszej stronie.
Podczas chwili ciszy, wzrok Matki spoczął ostatecznie na Tobie, Penelope. Przyglądała Ci się przez kilka chwil, które mogły dla Ciebie trwać wieczność.
Nie mogę zostać tu dłużej, to zbyt niebezpieczne. Słudzy Lucyfera zapewne rozpoczęli już swój pościg. Ale nie obawiajcie się, spotkamy się znów.

Jest to ostatnia tura, podczas której można jeszcze zadać swoje pytania. W następnym poście, poza odpowiedziami, nastąpi podsumowanie spotkania.

mapka:

Czas na odpis: niedziela, 26.05., godz.: 23:59
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Leander van Haarst
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 12
PŻ : 168
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1696-leander-van-haarst
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1720-leander-van-haarst
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1719-poczta-leandra-van-haarst
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f238-fairfield-street-7
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1716-rachunek-bankowy-leander-van-haarst
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 12
PŻ : 168
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1696-leander-van-haarst
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1720-leander-van-haarst
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1719-poczta-leandra-van-haarst
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f238-fairfield-street-7
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1716-rachunek-bankowy-leander-van-haarst
Ostatnim czego się spodziewał, były słowa Jacka. Natychmiast przykuwszy uwagę Leandra, otrzymał cały ciężar jego pełnego niezrozumienia spojrzenia. Odmawiał wzięcia udziału w mordzie na wyznawcach Lucyfera, lecz pragnął przeprowadzić zamach na dusze niemagicznych? Nie potrafił zrozumieć takiego podejścia do rzeczywistości, ale najpewniej nie dlatego, że jakkolwiek wydawało mu się niewłaściwe. Leander po prostu nie widział różnicy w wartości odbieranego życia. Pożądał każdego jednego, w jakie mógł wczepić palce. Raz ratował, aby innym razem świadomie chcieć pchnąć kogoś nożem. Jak widać, lekarze potrafili być bardzo różni.
Dyskusja rozgorzała na dobre. „Sprzeczka” w zakresie budowy świątyni, ołtarzy i Maywater nieszczególnie interesowała van Haarsta. Chętnie pozostawi tę kwestię pozostałym. W zasięgu jego zainteresowania i możliwości na chwilę obecną i tak pozostawała działalność medyczna i to, do czego zobowiązał się przed Matką. Cóż więcej może uczynić ktoś, kto po wyjściu z pracy wraca do świata równie anonimowy, jak jego pacjenci?
Pozostała mu jedynie zgoda. Zgoda na rolę, jaką sam sobie wybrał, a jakiej przytaknęła Matka. Zasiewanie wiary w ludziach, którzy lada dzień mogą stracić życie na stole chirurgicznym, wydawała się Leandrowi niezwykle silnym orężem, lecz czy tak będzie, to pokaże już sama praktyka. Niewiele więcej mógłby uczynić teraz gdy jego wiedza o działaniu Kowenu była - mimo rozległych opowieści - nadal szczątkowa. Co z tym statkiem? Co to za klucze? Jakie są słabości tych, którzy ośmielali się dalej wierzyć w kłamstwa Lucyfera? Miał tak wiele do zgłębienia, a przy okazji mnóstwo do zrobienia. Lilith chciała umocnić Midnight Retreat, a van Haarst zamierzał dołożyć wszelkich starań, by to miejsce rzeczywiście stało się azylem dla tych, którzy w swych modlitwach kierowali swe chwalebne słowo ku cichej nocy.
Do zobaczenia, Matko, odpowiadał jej w myśli. Nie wątpił w to, że psy Lucyfera nie zdołają jej doścignąć. Chciałby, by została z nimi dłużej, skoro już wreszcie przyszło mu poznać łaskę jej poznania, ale nawet nie próbował na to nalegać. To była jedna z niewielu chwil, w których nie potrafił być samolubnym.
Leander van Haarst
Wiek : 40
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : Neurochirurg, odtruwacz, lekarz podziemny
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
Pod sklepieniem czaszki wiło się dużo myśli niepoukładany, a na języku tańczyło dużo słów niewypowiedzianych. Matka, z każdą mijaną sekund, z każdym wypowiedzianym słowem, z każdym kolejnym spojrzeniem, oddalała się do niego, stawała się wspomnieniem ulgi, które przenosiły kierowane do niej modlitwy. Traciła jego uwagę i zaufania; wiara topniała jak śnieg w kontakcie z wyższą temperaturą; miłość znikała jak tlący się w nim płomień wiary dogasający przez zimne podmuchy zwątpienia, bo skoro dała mu werbalnie znać, że pojmuje jego intencje, powinna zrozumieć i tą - pragnienie ukryte i ciążące na dnie serca.
Strumień spojrzenie skierował na obsypaną bladą poświatą księżyca sylwetkę demaskującą okrutne piękno. Kilka czarnych kosmyków, odcinających się na alabastrowym tle skóry, upadło na twarz piekielnej istoty; cecilowemu spojrzeniu nie towarzyszyła wcześniejsza naiwna wiara i zachwyt tłumiony lekkim uśmiechem, w ich miejsce pojawił się chłód, zbliżony do tego, który bił do jego zwiniętych w pięść palców. Historia o tym, jak ślepemu oddaniu otworzyły się oczy.
Medium było jedyną droga, by skontaktować się z duszami w Piekle? Tylko takie rozwiązanie mogła mu zaaferować? Nie zapytał, język związał w supeł milczenia. Zdecydował, że odpowiedzi jak zwykle poszuka na własną rękę, bez niepokoju, który dyszał mu w kark; jeden, nieprzemyślany ruch i ci go złamie, tak jak zmusiła cię, zupełnie bez powodu, zdaje się dla własnego kaprysu, do patrzenia w jednym kierunku.
Na jedną duszę wierną mi przypada pięć tych, które swą wiarę pokłada w Lucyferze; dlaczego, będąc w Piekle, nie spróbowałaś to zmienić, Pani?, ciekawość jak whisky paliło go w gardło. Teraz miał wrażenie, że droga wiary, którą podążał, była zwodnicza, otulona mgłą iluzji, magią kłamstw; dostrzegał w Lilith swoją matkę. Kobietę traktującą własne dzieci jak narzędzie, które zbliżyło ją do spełnia swoich celów i ambicji. Sprawiała wrażenie, jakby bała się zwrócić do dusz uwięzionych w piekle - dlaczego bardziej zależało jej na losie umarłych niż żywych? Dlatego, że wśród nich była Aradia i Zuge? Pytanie kłębiące się w umyśle nie zwerbalizował, odpowiedział jej milczeniem. Z mniejszą objętością potraktował Jacka. Odwzajemnił krótkie spojrzenie mężczyzny.
- Owszem, na tym polegają procesy, inaczej obecność ani ławników, ani prawników nie miałaby najmniejszego sensu.  - Wyroki sądu nie były nieomylne i nadal nie wiedział, jakim sędzią była Iustitia. Lilith sugerowała jednak, że pod płaszczykiem dobrych, bezinteresownych intencji ukryte było pragnienie klęski Gabriela, więc już samo to Cecila skłaniało ku konkluzji, że była jak większość – sędzią ulegającym wypływom, skoro czekała i obserwowała z ukrycia, która strona przekona ją do swoich racji. Zachował te przemyślenia w obrębie własnego umysłu, bo choć podejrzewał, że nie był osamotniony w wątpliwościach, ich adresatów odnajdzie później, w bardziej kameralnym gronie.
Po kolejnych, zagrzewających ich do walki o głoszenie prawdy słowach, nie pozwolił, by z jego strony padły jakiekolwiek deklaracje, nie tym razem. Teraz miał ochotę tylko na papierosa, więc głos Matki, który zawisł w przestrzeni, przyjął z ulgą; zebranie zbliżało się do końca.
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator
Penelope Bloodworth
ANATOMICZNA : 5
NATURY : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 19
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t153-penelope-a-bloodworth
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t257-penelope-a-bloodworth#659
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t290-penelope-a-bloodworth#833
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t256-poczta-penelope-bloodworth#654
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f64-apollo-avenue-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1168-rachunek-bankowy-penelope-blooworth
ANATOMICZNA : 5
NATURY : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 19
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t153-penelope-a-bloodworth
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t257-penelope-a-bloodworth#659
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t290-penelope-a-bloodworth#833
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t256-poczta-penelope-bloodworth#654
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f64-apollo-avenue-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1168-rachunek-bankowy-penelope-blooworth
Matka zdradzała im jak wygląda Piekło, mogli choć trochę poznać świat, w którym przebywała, który tak dobrze znała. Królestwo, do którego dążyli, ale nie teraz. Mieli za zadanie zamknąć wrota, nie dopuścić do tego, aby Lucyfer zrealizował swój plan. Szukali rozwiązań, tak bardzo skrajnych, które wręcz wydawały się niewykonalne. Odczuwała dużą potrzebę zapalenia papierosa, ale w obecności Matki powstrzymywała swoje pragnienia. Tak samo ochotę wstania, podejścia do okna, rozprostowania nóg. W ruchu lepiej się jej myślało. Widziała jaką mieli potrzebę działania, jak parli do przodu, a ona pozwoliła sobie przygasić ich zapał, nie miała na celu zniechęcenie, a wskazanie, że swoją energię mogą przekuć w coś lepszego. Pytanie, czy będą chcieli słuchać i czy dobrze rozumiała nauki Matki. Do tej pory żyła obok Kowenu, nie angażując się w jego życie zbytnio; rola obserwatora do tej pory jej wystarczała.
Słysząc imię swoje na ustach Matki drgnęła nieznacznie. Wodząc wzrokiem tak jak i ona, po twarzach zebranych w pomieszczeniu. To zaś zdawało się znów kurczyć od informacji jakie otrzymywali. Myślała podobnie - potrzebują siły, potrzebują rosnąć, a nie wywoływać burzę, jakiej nie dadzą rady ponieść na swoich barkach. Jeszcze nie teraz. Musieli pozostać w cieniu, tam gdzie byli bezpieczni. Różne głosy ścierały się ze sobą, a argumenty były gorące i pełne pasji. Niektórzy proponowali bardziej otwarte podejście, ukazanie światu ich mocy i przekonanie ludzi do przyłączenia się do ich kowenu. Inni, bardziej ostrożni, sugerowali subtelniejsze metody, aby nie wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń. Jej myśli ważyły za i przeciw. Z jednej strony, większa liczba wyznawców mogła wzmocnić ich społeczność, dać im większą siłę i wpływ. Mogli by działać bardziej otwarcie, przestać ukrywać swoje plany, które przecież mogły przynieść wiele dobrego światu. Z drugiej jednak strony, jawne działanie mogło przyciągnąć niechcianą uwagę. Mogło to doprowadzić do otwartej wojny, gdzie czarownik zabijałby czarownika. Penelope wiedziała, że ich kowen był wciąż zbyt mała, by stawić czoła całemu światu. Mogli zostać rozproszeni, zniszczeni przez ignorancję i strach.
-Czasami największa siła leży w cierpliwości i działaniu z ukrycia - powiedziała spotykając wzrok Matki, kiwnęła nieznacznie głową nim rozejrzała się po pomieszczeniu jakie miało stać się azylem. Co było słuszną decyzją niż tworzenie domków letniskowych, przerabianie ich na kościół. Takie działania na pewno zwróciłby uwagę innych. Spojrzała na twarze zgromadzonych, pełne determinacji i nadziei. Wzięła głęboki oddech i podniosła rękę, by zabrać głos. Jej głos, choć cichy, niósł ze sobą pewien spokój, jako ostatnio jej nie opuszczał. Co było zadziwiające dla niej samej w obliczu tego co ostatnio doświadczyła. -Musimy pamiętać, że świat nie jest jeszcze gotowy na pełną prawdę o nas. Działajmy z cienia, subtelnie i mądrze, jak to robiliśmy do tej pory. Jesteśmy obserwowani przez wiele par oczu. Nie możemy mieć pewności, kto na nas patrzy. Każde zachowanie odmienne od tego co do tej pory, wzbudzi podejrzenie. Uczmy tych, którzy są otwarci na naukę, pomagajmy tym, którzy nas potrzebują, ale róbmy to w sposób, który nie wzbudzi podejrzeń. Nasza siła leży w jedności i cierpliwości. Bądźmy jak ciche wody, które drążą skały - powoli, ale nieubłaganie. - Wiedziała, że zobaczą za jakiś czas efekty, nawet jeżeli na początku nic się nie będzie działo. Była pewna, że działając ostrożnie i z rozwagą, ich Kowen przetrwa i rozkwitnie, nawet w najbardziej niesprzyjających warunkach.
Penelope Bloodworth
Wiek : 49
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Broken Alley
Zawód : Florystka
Ronan Lanthier
NATURY : 21
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 187
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 10
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1397-ronan-lanthier#15137
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1407-ronan-lanthier
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1408-poczta-ronana-lanthier#15502
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f249-starlight-place
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1413-rachunek-bankowy-ronan-lanthier#15567
NATURY : 21
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 187
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 10
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1397-ronan-lanthier#15137
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1407-ronan-lanthier
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1408-poczta-ronana-lanthier#15502
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f249-starlight-place
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1413-rachunek-bankowy-ronan-lanthier#15567
Cierpliwość to cnota; w tym mógł tkwić szkopuł.
Cierpliwość ziarna sieje długo, owoce zbiera powoli, efekty odczuwa długofalowo — drżący pod ich nogami grunt nie sprzyja ostrożności, nawoływanie do przelewania krwi nie koi wzburzonych po bolesnej porażce nerwów, słowa Matki nawołują do działania, ale tylko tego, które sama uważa za słuszne. Podniesiony na spokojne oblicze wzrok próbuje uchwycić nić, która wymsknęła się spomiędzy palców i zgubiła w toku pragnień Lilith; czy przed momentem nie mówili o próbie przekonania członków Kręgu — bez względu na to, co miałoby być punktem wyjściowym w zrozumieniu słuszności kandydatury?
Wiem, Matko — za pokorą rozciąga się spokój; za spokojem odpoczywa wiara; za wiarą Lanthier od pięciu lat wznosi modlitwy do tej, która teraz upewnia się, że nie zgubił drogi, zaślepiony sympatią — przynajmniej to zamierza dostrzec w słowach Matki. — Są z nami czarownicy, którym przedstawiłem Twoją wizję. Czarownicy, których przekonywałem do Twoich idei, by mieć pewność, że mogą dostąpić zaszczytu dołączenia do naszego grona. Czarownicy, którzy siedzą z nami za tym stołem.
Na lewo — Lyra, naprzeciwko — Cecil. Wie, że nie pomylił się w osądzie żadnego z nich; wie, że przez cały ten czas rozwijali wiarę i odkrywali własne ścieżki, ale wszystko, co robili, czynili dla i w imię Matki.
Zamierzam w ten sam sposób przekonywać, nauczać i odkrywać wiarę każdego, kto miałby przysłużyć się Kowenowi. Bez względu na przyjaźń, pokrewieństwo czy sympatię.
To jedyna słuszna droga; ta, w której wiara jest powodem istnienia, nie wygodnym dodatkiem w życiu. Penelope wspomina o działaniu w ukryciu — Ronan myśli o cieniu drzew w Rezerwacie i magii Cripple Rock, silniejszej niż zwykle; ta ziemia wydała już zepsuty plew Carter, ale Lanthier wini nazwisko i wychowanie, nie las. Ten zawsze będzie stać po stronie nocy; gęste poszycie i nigdy nieprzemijające cienie sprzyjają idei, którą zamierzają krzewić. Jeśli będzie musiał naruszyć mir własnego domu, niech się stanie — z Jackie zamierzają zadbać o bezpieczeństwo Starlight Place; pod ich dachem już rośnie nowe pokolenie, które będzie szerzyć wiarę w Matkę — chłopcy są zbyt mali, by móc filtrować własne słowa, więc nauka rodziców jest ostrożna, ale ma jasny cel; jest nim Lilith.
Pani Bloodworth mówi o subtelności i Ronan wie, że na tym polu polegnie, ale nie wszystko musi być tkane delikatną pajęczyną; zdobycie poparcia tych, którzy bardziej cenią przemoc, będzie wymagało pokazania, że też potrafią się nią posługiwać — ring bokserki bywa równie skutecznym polem do sprawdzenia czyjejś gotowości na naukę i wiarę, co zacisze cmentarza. Polityka to koszmar dla każdego Lanthiera; właśnie dlatego mają mądre żony.
Wizja Piekła będzie nawracać w snach, wizja wspólnej misji — na jawie. Lilith milczy wymownie o rodzinie, która na rękach ma krew czarowników; milczy, kiedy Lyra wspomina o tym, że szczególnie upodobali sobie odmienność, która pod okiem Matki miała walczyć o lepszą przyszłość dla siebie; milczy, kiedy Ronan kieruje pytające spojrzenie na Vandenberg, próbując zrozumieć; dlaczego zignorowała? nigdy między nimi nie wybrzmi — ale nadal będzie krwawić.
Wszystko, co wydarzy się od sekundy, w której Matka zniknie, ukrywając się przed hartami Lucyfera, będzie próbą — dla nich, dla świata, dla idei zjednania sobie trzeciego jeźdźca.
Jeśli polegną, tym razem nie będzie przeciwnika, którego będą mogli obwinić; na zwycięstwo lub porażkę zapracują sami.
Ronan Lanthier
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : opiekun rezerwatu bestii, treser
Blair Scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t222-blair-scully
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t261-blair-scully#673
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t282-blair-scully#778
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t260-poczta-blair-scully#672
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1052-rachunek-bankowy-blair-scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t222-blair-scully
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t261-blair-scully#673
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t282-blair-scully#778
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t260-poczta-blair-scully#672
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1052-rachunek-bankowy-blair-scully
Zmrużyłam oczy, gdy Jack nie dość, że otwarcie sprzeciwił się mojemu genialnemu pomysłowi, to jeszcze nikt nie poparł mojego pomysłu... Nawet sama Lilith. Szczerze wierzyłam w słuszność tego pomysłu. W obliczu apokalipsy Midnight Retreat jest po prostu niewystarczające na nasze aktualne potrzeby, ale najwidoczniej tylko ja tak sądziłam. Moje usta otworzyły się, jakbym chciała coś powiedzieć, ale gdy Ronan powiedział, że w tą wakacyjną siedzibę nikt by nie uwierzył, to dałam sobie spokój. Może rzeczywiście nie powinniśmy się teraz na tym skupiać, chociaż ja wciąż będę stała przy swoim, gdy ktoś by chciał powrócić do tego tematu.
Penelope, najstarsza z nas, jak zwykle mówiła w sposób opanowany, a do tego trudno było się z nią nie zgodzić. Jest ona doświadczoną przez życie czarownicą, która zawsze mówi same mądre rzeczy, a przynajmniej takie jest moje zdanie. Cieszyłam się, że mamy wsparcie przynajmniej od części rodziny Bloodworth. Zajmują się oni cmentarzem, a co za tym idzie - są blisko z klerem. Potrzebujemy takich kontaktów.
Spotkanie ewidentnie zbliżało się do końca, a ja musiałam zadać jeszcze jedno pytanie, zbaczając przy tym z tematu obranego przez Matkę z tematu.
- Matko, mam do Ciebie jeszcze jedno pytanie, które, choć nie jest związane z tematem, jest dla mnie niezwykle ważne. - Zaczęłam, wykorzystując moment ciszy po wypowiedziach innych. - W dniu śmierci Erosa, przeklął mnie anioł swoim ostatnim tchem... Co to właściwie oznacza? Jak bardzo powinnam się obawiać tej klątwy? - Zuge nie znała do końca odpowiedzi na to pytanie, ale byłam pewna, że Lilith wie więcej. Musiałam przy tym rozgrzebać stare rany, ale nie było innej opcji. Po prostu chciałam wiedzieć, nie mogłam wiecznie trwać w znaku zapytania.
Blair Scully
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : saint fall, stare miasto
Zawód : studentka, prowadzi antykwariat
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
Przekonanie, że Matka — nie każda; nie matka przez małe m, a Matka — kocha swoje dzieci, jest silne. Poczuła tę miłość wyraźnie, gdy podczas chrztu Lilith ujrzała jej ogon, a potem powiedziała jej, że jest wyjątkowa — że jest silna; że jest pełna. Matka nie widziała ogona jako przekleństwa, więc dlaczego—

Dlaczego nie zabrała głosu, gdy dyskutowano o mordowaniu jej dzieci?

Doskonale rozumie pytające spojrzenie Ronana — odpowiada na nie zagubionym wzrokiem. Nie wiedziała. Liczyła, że Matka powie cokolwiek; wyrazi swoją sympatię do takich, jak Lyra i podkreśli ich wartość w oczach kowenu. Nie zrobiła tego — z pewnością miała ku temu swoje powody — więc Lyra milczy dalej.

W idealnym świecie powiedziałaby im już dawno.

W idealnym świecie nie musiałaby ukrywać się z ogonem w ogóle. Lyra myślała, że ten idealny świat próbują stworzyć; że jeśli Lilith wyrazi swoje zdanie, Lyra będzie mogła zrzucić ze swoich barków ciężar tego kłamstwa, chociażby przed swoimi braćmi i siostrami. Jak mogłaby teraz powiedzieć cokolwiek? Skoro tak wielu z nich gotowych było na współpracę z tymi, którzy ostrzyli harpuny na takich, jak ona.

Nie mogła powiedzieć nic, więc milczała.

Milczenie sprzyjało natomiast słuchaniu. Słuchaniu o tym, jak spokojnie Lanthier tłumaczy, że zamierza wciąż owieczki zbierać tak samo, jak do tej pory — ostrożnie. Lyra pamięta doskonale pierwsze spotkanie, na które ją przyprowadził. Teraz, rok później, nikt z obecnych nie wątpi w jego wybór. Przynajmniej nie powinien; Lyra odpowiadała na każde wezwanie Zuge, niemałym kosztem dla własnego zdrowia i życia. Każdy tu z obecnych je ryzykował i Lyra nie miała ku temu żadnych wątpliwości — tak samo, jak nie miała ich, gdy Ronan mówił, że kogoś jeszcze warto zaprosić.

Pani Bloodworth mówi zaś, że świat nie jest gotowy na pełną prawdę — Lyra zgadza się w stu procentach.

Nie są gotowi na pełną prawdę.
Lyra Vandenberg
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Spośród zdań wybrzmiało Twoje pytanie, Blair, i na Ciebie Matka skierowała swoje oczy. W jej oczach widniała iskra troski, pewnego przejęcia.
To może oznaczać, że zaczną spotykać Cię nieszczęścia. Los, czasem, może okazać się Ci mniej przychylny. W najgorszym przypadku może nadejść pora, w której ktoś może chcieć pomścić sługę Gabriela. Nie lękaj się jednak, Blair. Ja jestem z Tobą i w blasku Księżyca znajdziesz schronienie. Dowiedz się jednak, kim był ten, który Cię przeklął.

Spośród Was nie wydobywały się już żadne pytania, a wątpliwości, najwidoczniej, zostały rozwiane. Matka przyjrzała się po kolei twarzy każdego z Was, a w jej oczach dostrzec mogliście determinację.
Postanowionym więc jest, jakie będą nasze następne działania. Odnalezienie Gullinbursti – spojrzenie Matki spoczęło na Was, Lyro i Ronanierozpocznijcie od miejsca, w którym widzieliście go ostatnio. Pomimo że pułapki Frejra straciły swoją moc, może wciąż tam przebywać. Naszym nadrzędnym celem jednak jest Trzeci Jeździec. Musi stanąć po naszej stronie i zadbamy o to wszelkimi metodami. Otworzymy oczy tym, którzy błądzą. Sprawimy, że w mroku dostrzegą nie strach, ale prawdę. Miejsca, o których mówicie – tym razem zwraca się do Was, Jacku i Leandrzestaną się podstawą, lecz każdy, każdy z Was jest moim wysłannikiem. Moim świadectwem. Moim dzieckiem. Rozeznamy się w strukturach Kręgu – tym razem wzrok Matki pada na Ciebie, Ronaniei sprawdzimy, który grunt podatny jest na wyznanie prawdy. Budowane przez Lucyfera królestwo kłamstw musi runąć. Każda dusza, która to dostrzeże, stanie się naszą siłą. Lecz musicie pamiętać, aby zadbać również o siebie. Wykorzystajcie dar, który otrzymaliście, a stanie się Waszą potęgą. Magia jest silnym orężem, a Wy jesteście tego przykładem. Badajcie ją i wykorzystujcie, gdyż jest pięknym darem. Zabezpieczajcie siebie i miejsca dla nas ważne. Niech gałęzie naszych wpływów rozrastają się dzięki Waszym czynom i słowom. To niełatwe czasy, ale nasze królestwo zaczynamy budować od dzisiaj.
Matka po raz kolejny przeszła po lśniącej tarczy księżyca pod swoimi stopami. Po raz ostatni – bo tym razem jej kroki skierowały się w zupełnie inną stronę, przechodząc pomiędzy Wami, Nevellu i Lyro. A w chwili, w której jej stopy zeszły z tarczy księżyca, ten zgasł, pogrążając Was w nagłym mroku. Absolutnie nic nie oświetlało już sali. Nie widzieliśmy nic.
Spotkamy się niebawem. Pamiętajcie, że ja jestem z Wami. Jestem w Waszych czynach, jestem w Waszej magii. Nigdy nie jesteście sami.
Coś zalśniło za oknem, rzucając blade światło na pomieszczenie. Znów siedzieliście przy solidnym, drewnianym stole, lecz ten różnił się od tego, który zastaliście, wchodząc do tego miejsca.
Jego blat pozostał okrągły niczym tarcza bladej poświaty satelity do niedawna obecnego pomiędzy Wami.
Matki z Wami nie było – lecz na niebie znów wisiał Księżyc.

Oficjalna część spotkania Kowenu Nocy dobiegła końca. Mistrz Gry bardzo dziękuje za udział w zebraniu.
Ze względu na wyjątkowe fabularne zaangażowanie w spotkanie, szerokie omówienie zagadnień fabularnych, regularne odpisy oraz aktywne uczestnictwo 50 punktów credo otrzymują: Leander van Haarst, Cecil Fogarty, Lyra Vandenberg, Ronan Lanthier, Blair Scully, Penelope Bloodworth.
Ze względu na aktywny udział w spotkaniu, regularne odpisy oraz nieprzerwaną obecność 25 punktów credo otrzymuje Jack Remington.
Punkty za krótki moment zostaną uzupełnione w temacie Kowenu oraz waszych rozliczeniach pod kartą postaci.

Ten post możecie potraktować jako swoje „z tematu” dla postaci albo dokończyć rozmowy w tej lokacji, a następnie samodzielnie ją opuścić.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej