First topic message reminder : SKLEP WIELOBRANŻOWY „U PHILLA” Znajdujący się na parterze małej odrapanej z tynku kamieniczki sklep od lat jest ostatnią deską ratunku dla tych, którym niespodziewanie podczas gotowania skończył się cukier albo nagle wypaliła się żarówka. Zagracony i prawdopodobnie nigdy nieremontowany od czasów swojego otwarcia, mimo swojego mało zachęcającego wyglądu nigdy nie cierpi na brak klienteli. Miejsce szczególnie przyciąga młodzież, ponieważ właściciel sklepu wychodzi z założenia, że nie będzie sprawdzać dokumentów kupującego, o ile ten wyraźnie nie wygląda na ucznia szkoły podstawowej. Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Czw Lip 20 2023, 21:09, w całości zmieniany 1 raz |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Oscar Nox
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
Skłamałby gdyby kiedykolwiek powiedział, że magiczny pojedynek nie sprawiał, że czuł się jak przejechany przez walec drogowy. Wszystko go bolało, paliło i piekło. Nie wiedział, że istnieje aż tyle słów do opisania rodzaju bólu, mimo tego że był lekarzem. A teraz poznał ten: palący, rozrywający, kłujący, przejmujący, promieniujący… Fascynujące jak na kogoś, kto raz na dwa miesiące musiał się przemieniać i czuł wydłużanie się kości oraz łamanie stawów. Gdy poczuł silne ramiona Cartera, uśmiechnął się delikatnie. Te małe gesty, zachowanie i szał jaki widział w jego oczach. Taki był, za to go przecież kochał mimo że czasem się bał tego ognia jaki w sobie nosił. Spróbował się podnieść, złapał się szafki i trudem szarpnął z całej siły tak by wspomóc się i podciągnąć. Mebel poruszył się złowieszczo, grożąc przewróceniem. Jednak Noxowi udało się przekręcić na kolona, podeprzeć o dłońmi o ścianę i powoli unosić. Znów wsparł się o szafkę gdy po raz kolejny poczuł rozrywający ból. Pieprzony czar z opóźnionym działaniem. Czuł jak z wysiłku na twarzy perli mu się pot. Przetarł go dłonią, poprawiając sobie widoczność akurat na to co robił Ethan. Strzelał. Oczywiście, był wściekły i bał się najpewniej o niego. Oscar podejrzewał że będą musieli uciekać więc, musi się postarać i uleczyć choć do tego stopnia by dać radę dojść do mieszkania. Przez chwilę miał mętlik w głowie. Mimo powtarzania setki razy zaklęć teraz żadne nie przychodziło mu do głowy. - Skup się Mruknął sam do siebie zupełnie jakby tego potrzebował. Dopiero po chwili przypomniał sobie pierwsze zaklęcie, którego nauczył się lata temu na studiach. Sanaossa Powiedział przytrzymując się półki. Oscar= 39 PŻ- 10 Spiculum (1/5), = 29 PŻ Sanaossa(rzut 1)- Niweluje 1/3 obrażeń powierzchownych. Próg to 50 (k100+ 28 - 45) — jeśli wejdzie Oscar odzyska 43 HP ekstra (29+43= 72) Druga akcja - podnoszenie się |
Wiek : 35
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : Internista/genetyk
Stwórca
The member 'Oscar Nox' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 22 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Czy Ethan dowiedział się od Cherry, jak bardzo ta lubi się z magicznym leczeniem, czy znów coś pokrzyżowało Małej Syrence plany? Na pewno starała się pomóc, tego odmówić jej nie można, skoro poświęciła swoją możliwość obrony na dostanie się do Oscara i pomoc ze wstaniem na równe nogi. Skutkiem ubocznym jest róża boleśnie wyrastająca na jej plecach i kolejna dawka bólu, na którą ta zdaje się nie zważać. Jedynym, na co warto teraz zważać, to trzymane w rękach Ethana amerykańskie narzędzie Samoobrona ta wystrzela dwukrotnie, padają dwa zaklęcia obronne i co? I dzieje się rzecz wspaniała. Dwie osłony stają na wysokości zadania — pierwsza, ta należąca do Tiny podobnie jak przed chwilą, zatrzymuje pocisk. Druga zaś… Toby ma dziś wyjątkowego pecha i jak na pechowca przystało, dał się spenetrować. Raz — pierwszym pociskiem, co o włos ominął śledzionę, i z którego sączy się teraz powoli jego bezwartościowe życie; Drugi — kiedy to postawiona w pocie czoła osłona dała się spenetrować; Trzeci i ostatni zarazem — kiedy pocisk penetruje raz jeszcze, zostawiając drugą dziurę w okolicy trzewi i wyłączając Toby'emu zdolności bojowe. Dużo penetracji, jak na jeden sklep. I ślepa furia w oczach Tiny. Ethan, zrób coś z tym. — Spiculum — Na to nie miała już żadnego zabawnego komentarza, żadnej anegdotki, ale niczyjej matki do obrażenia. Wysyczane w furii zaklęcie ma po prostu trafić w cel. A celuje w Oscara. Ale czy to rzeczywiście jemu chce zadać ból? Została sama. Ethan również. Wszystko rozstrzygnie się między nimi — jej nieustępliwą magią i jego gnatem z dwoma nabojami w środku. Toby — PŻ: 70 - 30 W - 10 P = 30; rest in pepperoni Tina — PŻ: 70; broni się i rzuca Spiculum na Oscara. Rzuty: Toby: Securus — 44 + 25 - 5 = 64 (próg: 65 xD) — nieudane; żegnamy się z kolegą Rzut — Tina: Ordinatio — 75 + 20 - 5 — udane; Spiculum — k100 + 20 - 5 (próg: 65) — (modyfikator -5 do kości k100) Spiculum: Materializuje zatrutą strzałę lecącą wprost w określony cel. Trucizna wywołuje w ofierze ciągły ból. Trwa 5 tur. (-10 W co turę) [ukryjedycje] Ostatnio zmieniony przez Zjawa dnia Pon Sty 29 2024, 21:00, w całości zmieniany 1 raz |
Wiek : 666
Stwórca
The member 'Zjawa' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 9 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Ethan Carter
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 195
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 9
TALENTY : 15
Na ustach Cartera pojawił się diaboliczny uśmiech, co wyglądało przerażająco w połączeniu z szaleństwem w jego oczach. Wrogi typ padł. Szkarłatny kwiat rozlewający się po jego ubraniu, zdawał się być większy niż jeszcze chwilę wcześniej. Ethan był jednak pewny, że ten człowiek jeszcze dycha - celował tak, by go nie zabić. Co potem z nimi zrobić? Jeśli wezwaliby policję, mogliby narobić sobie więcej problemów, a jeśli zostawią te szkodniki i te dojdą do siebie, na pewno próbowaliby się zemścić. Miał rodzinę, przypuszczał, że ich sojuszniczka również, więc albo wsadzi ich za kratki albo dorwie i zabije po cichu. -Radziłbym uciekać. - Nawet go nie zdziwiło, że znów odbiła kulę, która z hukiem wbiła się rykoszetem w ścianę. Nieznajoma, sojusznicza im kobieta wydawała się być w tarapatach, ten pieprzony kwiatek na jej plecach musiał boleć przy każdym ruchu. Sam to czuł. Doceniał jej chęć pomocy, nawet jeśli niewiele z niej wyszło. -Proszę stanąć za regałem, tam nic Pani nie będzie. -Niespodziewany ruch z tyłu wyrwał go z chwilowej koncentracji. Carter zmarszczył brwi, widząc jak jego partner zaczyna wstawać, gestem wyprostowanej dłoni nakazał mu cofnięcie się do tyłu, żeby przypadkiem nie przyszło mu do głowy zbliżanie się do linii strzału. Chwilę później znów oddał strzał w brzuch atakującej i szybko się wycofał, by zbliżyć bardziej do Oscara. Stan mężczyzny wymagał interwencji, miał wrażenie, że Oscar trzymał się tylko i wyłącznie z powodu silnej woli. Wykrzywił wargi w wąską kreskę, zastanawiając się, czy będzie w stanie mu jakoś pomóc. Nie wiedział ile ta suka będzie stać na nogach, czy przypadkiem znów nie będzie próbować atakować lekarza, jak jeszcze chwilę wcześniej. Samosa? Co to było kurwa?! Myśl Carter, przecież wielokrotnie używał ten czar na Tobie. Jeszcze przed chwilą słyszałeś to słowo… Próbował przypomnieć sobie inkantację, której używał Nox. Kilka razy sam był leczony przez lekarza tym czarem, a dodatkowo z nudów (czego Oscarowi nie powiedział) przejrzał kilka razy księgę magii anatomicznej, którą u niego zostawił. Szkółka kościelna i jej nauki w tej chwili wydawały się dość odległe. Sanaossa… To sykliwe słowo wypowiedziane w myślach brzmiało nieco obco, chciał jednak spróbować - nie miał wyboru. Przyłożył dłoń do ciała lekarza, naśladując gest, który wcześniej wielokrotnie widział i skoncentrował się na przepływającej magii. Oby tym razem była pomocna. -Sanaossa…- Wyszeptał, podnosząc spojrzenie na kruczowłosego. Jakże się zdziwił, gdy niektóre rany zaczęły się zasklepiać. Działało! Miał wrażenie, że spadł z niego ogromny ciężar, mógł teraz bardziej skupić się na walce, a Oscar wytrzyma dłużej. -Spróbuj pomóc potem tej kobiecie.- Wyrzekł, zerkając kątem oka na nieznajomą. W tym świetnie już wyraźniej widział, że miała niezwykle charakterystyczną urodę. _____ Ethan Carter pkt życia 95 1.Rzut na użycie broni palnej [został 1 nabój w tym zestawie] - udany 2.Magia anatomiczna - Sanaossa (próg 50) na Oscara Niweluje 1/3 obrażeń powierzchownych. - udany. |
Wiek : 43
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Łowca/ Właściciel strzelnicy
Oscar Nox
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
Kolejny jęk bólu wydarł się z jego ust, gdy strzała znów się zmaterializowała i po raz kolejny przeszyła jego ciało. Zastanawiał się, kiedy to wszystko wreszcie się skończy, czuł się jak worek treningowy i miał wrażenie, że za szybko nie dojdzie do siebie po takim spektakularnym łomocie jaki dziś otrzymał. Nawet go to bawiło. Pierwszy raz to robił, zawsze musiał być pierwszy raz prawda? Zachwiał się na nogach, ledwo utrzymując się w pionie. Za wszelką cenę starał się nie zamykać oczu bojąc się, że nie będzie mógł pomóc Ethanowi. Ale czy naprawdę mu pomagał? Wątpliwe. Gdy tylko jego kochanek podszedł, Oscar uśmiechnął się do niego sardonicznie. Wyglądasz jak gówno. Rzucił, delikatnie przecierając brudny od krwi policzek kochanka. Wyprostował się ze wszystkich sił starając zachować pozory. Nic mi nie jest. Rzucił hardo, mimo tego, że krew odpłynęła mu z twarzy z wysiłku jaki wkładał w utrzymanie się na nogach. Przymknął jedno oko, jakby chciał by obraz jaki ma teraz przed oczami stał się wyraźniejszy. Zupełnie jakby ten osobliwy gest mimiki mógł sprawić, że lepiej sfokusuje soczewkę. Musimy uciekać, zaraz ktoś wezwie policję. Mruknął choć widział, że że raczej sam nie pobiegnie. Zerknął na kobietę, która im pomagała i uniósł kciuk w górę jakby mówił „dobrze jest”, albo „chwila już idę”. Jednak jego widzenie nie było najlepsze i zamiast wykonać ten gest jak mu się wydawało w kierunku sojuszniczki, zrobił to w stronę ich przeciwnika. Nagle uśmiechnął się szerzej czując jak jego ciało zaczyna się regenerować a on odzyskiwać coraz więcej sił. Radził sobie całkiem nieźle. Nie było powodu do takich działań, ale przyjął je z wdzięcznością. Sanaossa Szepnął sam do siebie i poruszał głową na boki jakby chciał rozruszać obolałe stawy po czym podszedł do Cartera. Nagle z ust Oscara wydobywa się głośny zwierzęcy krzyk, który na celu ma przywołanie pobliskich kruków, mając nadzieję że zwabi je po prostu do pomieszczenia by spowodowały chaos (próg 80) Prezentacja punktów życia u Oscara w tej rundzie. Zostało mu na początku 29 PŻ zadziałała ostatnia runda Spiculum = 19 PŻ Dzięki interwencji Cartera i jego Sanaossie. Nox odzyskuje +46 PŻ + 19 = 65 pż Rzut 1 Sanaossa = kość - 63 + 28 - 15 (modyfikator) = 76 (rzut udany bo próg to 50) Oscar = 65 pż + (95/3)= 65 + 32= 97 pż Rzut 2 udany 86 - 5 modyfikator + 10 SW |
Wiek : 35
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : Internista/genetyk
Skrzek. Krak. Skrzyp. Kra-kra-kra. Jakkolwiek zebrani nie próbowaliby nazwać dźwięku, jaki wydobył się z ust Oscara, na pewno nie był on ludzki. Przypominał krucze zabawy, te słyszalne zwłaszcza w okolicy cmentarzy, gdy czarne ptaszyska robiły sobie pożywkę ze śmierci kolejnego męczennika. Nie minęły dwie albo trzy minuty, gdy do pomieszczenia wleciało 5 kruków. Odezwały się głośnym śmiechem, co było słyszalne tylko dla Ciebie Oscarze. Tylko ty byłeś w stanie go rozpoznać. — Kra-ch! Kra-ch! Mogli się schować za kra-tą. Kra-n na zapleczu przecie-kra! — Nie kra-cz! Kruki obserwowały z góry całe pobojowisko, łebki zwracając w stronę pana Noxa, gotowe wysłuchać jego potrzeb. Jest to jednorazowa ingerencja Mistrza Gry w związku z użyciem mechaniki zwierzęcopodobnego przez Oscara. Oscarze, przypominam, że rzucając na komunikację ze zwierzętami, należy zawsze wybrać próg, w który się celuje. Tym razem przyjęłam, że celowałeś próg, jaki wypadł ci na kości, czyli 80-99. W wyniku wyrzucenia tego progu zjawiło się 5 kruków. Przypominam, że każdy zadany im rozkaz będzie wymagał utrzymania kontaktu i tym samym rzutu kością. Wydane takiego rozkazu jest akcją. Każdy z kruków ma 20 pż i zabiera 15 pż P z każdym dziobnięciem dziobem. Na takie dziobnięcie nie trzeba rzucać, ale oponent może się przed nim bronić, rzucając zaklęcie obronne albo wykonując unik. W razie pytań zapraszam do Franka. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Partia dobiega końca. Kto zostanie, kto wezwie posiłki i wystraszy nieustraszoną? Kto powie ostatnie słowo i dlaczego będzie to Czarna Gwardia? Na te wszystkie pytania Oscar, Ethan i Cherry wkrótce poznają odpowiedź. To był dzień jak co dzień, zwykła wyprawa do sklepu, której zakończenia nikt się nie spodziewał. Tina w szczególności. To miał być prosty napad, kilka dolarów z kasy, parę droższych butelek i do domu. Wyszło inaczej i teraz... Słabła już od pewnego czasu, a opuszczona przez towarzyszy — śpiących teraz snem niespokojnym przy kasach — robiła, co mogła, by do reszty nie opuściły jej morale. Do ostatniego momentu dokazywała zawzięcie, niemal triumfując, gdy nagle— Ethan, pistolet, pięć wystrzelonych kul, z czego część miała rozbić się o jej wyśmienite i niezawodne Ordinatio. Ale jak wszystko, tak i to znalazło swój koniec. To, czyli głupie szczęście ostatniej pozostałej na placu boju. Gdyby nie ten pistolet... Ale nawet nie to było najgorsze. Ostatki woli walki wycisnęło z niej nieudane spiculum i to, co zdarzyło się po nim. Krzyk nie z tej ziemi przeciął przesycone krwią, słodyczą i prochem powietrze, a wokół zgromadzili się czarni żołnierze Oscara. Prawdziwa krucza apokalipsa. Kruczokalipsa. Tina jęknęła, po raz pierwszy naprawdę nie mając komentarza. Czarna chmara sprawiała wrażenie gotowej zaatakować ją w każdej chwili. Wtedy nastąpił strzał i— — Ordinatio — uplecone naprędce z kapryśnych nitek magii odpychania, nie utrzymało się długo. Ten pocisk trafił dokładnie tam, gdzie powinien… I ulokował kobietę pomiędzy dwoma pozostałymi. Koniec gry, finał. Trzy pionki sprzątnięte z planszy. Można się rozejść. Albo wezwać posiłki. Tina — Rzut: Ordinatio — 15 + 20 - 5 = 30 PŻ: 70 - 10 P - 30 W = 30 Obrona nieudana, śpij słodko, Diabełku. /zjawa zt, bo nic tu po niej. Brawo! |
Wiek : 666
Trzech — tylko i aż trzech — bandytów tej nocy postanowiło, że Little Poppy Crest nie zazna spokoju. Krótka wycieczka do sklepu zmieniła się w długi pojedynek. Wyczerpujący, ale ostatecznie przeważający na korzyść nie drobnych złodziejaszków, a dwójki mężczyzn, która postanowiła obronić honor starego Phila — w końcu w tej okolicy znali go dosłownie wszyscy. Utarg został obroniony, a cała trójka padła twardo na posadzkę. W sklepie panował ogólny rozgardiasz, kilka kruków dalej wymieniało uprzejmości, latając pod sufitem, jakby przeżywały właśnie najpiękniejszą zabawę. Oscarze, Ethanie, musieliście być świadomi, że pojedynek wywołał spore zamieszanie w okolicy. Co najmniej dwóch albo i trzech gapiów czaiło się gdzieś po drugiej stronie ulicy, w dwóch oknach naprzeciwko świeciło się światło, czarnoskóra kobieta gdzieś zniknęła — być może uciekła ze strachu? A pośrodku tego wszystkiego staliście wy. Oscarze, jako znamienity magimedyk, doskonale wiedziałeś, że trójka bandytów wcale nie była martwa, ale poradziliście sobie z nimi na tyle dobrze, że nie byli w stanie ruszyć nawet palcem. Ethanie, ty nie miałeś wątpliwości, że wystrzały broni i huk zaklęć musiał wywołać w okolicy słuszne zamieszanie. Realność chwili doszła do was dopiero po czasie, gdy kurz bitwy opadł, a z blatu — jak gdyby w zwolnionym tempie — spadło opakowanie cukierków. Opcji było wiele. Wezwanie gwardii, poczekanie na przyjazd niemagicznej policji, ucieczka? Każda niosła za sobą konsekwencje i każda miała swoje zalety. To, co mieliście zrobić, zależało tylko od was. Mistrz Gry wita zebranych, zostanie z wami na jakiś czas. Obecnie bandyci są unieszkodliwieni i nieprzytomni, na ten moment wam nie zagrażają. Możecie domyślać się, że ktoś prawdopodobnie wezwał niemagiczną policję w związku z hukami i wystrzałami broni w sklepie. Na razie nie słyszycie syren, ale prawdopodobnie jest to kwestią czasu. W razie pytań zapraszam do Franka. Czas na odpis: 15.02 do 23:59. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Oscar Nox
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
Widział jak ciało Tiny ląduje wreszcie na podłodze. Chwilę wpatrywał się w milczeniu na pogorzelisko jakie zostawili, wśród akompaniamentu trzepotu skrzydeł i donośnego, wibracyjnego krakania. Ciszę i milczenie przerwała tylko ta upadająca paczka słodyczy. Zerknął na nią wymownie, zastanawiając się, po co właściwie tutaj przyszli. To wszystko dla paczki prezerwatyw i butelki whisky? Zerknął za okno widząc, że zamieszanie którego byli sprawcami nie uszło uwadze sąsiadujących ze sklepem mieszańców. Westchnął przeciągłe. Spojrzał na Cartera nie mogąc uwierzyć, że jego kochanek jest niezniszczalny. Ile on na siebie przyjął? Dlaczego jeszcze stał na nogach? Gdy zepchnął wszystkie pytania podszedł do pierwszego leżącego ciała by sprawdzić tętno. Wykonał tę czynność jeszcze dwa razy, pochylając się nad kolejnymi sprawcami i układając ich w pozycji bocznej ustalonej. Ba! Był na tyle uprzejmy, że rozerwał fragmenty ubrania napastników by zrobić tamponadę na rany postrzałowe, tak by ofiary nie straciły za wiele krwi. Co robisz? Zapytał Ethana, zerkając do tyłu. Dopiero teraz zaczął otrząsać się z szoku a pamięć mięśniowa musiała najwidoczniej brać górę gdy znajomą się przestępcami. Procedury medyczne jakie mu wpajano, jasno mówiły, że podczas takich sytuacji powinno się dzwonić po czyścicieli. Może i nie należał do działu ratowników oni mieli chyba z tego dzielne szkolenia i jakieś protokoły. Będziemy musieli składać zeznania? I co mówimy? Dlaczego byliśmy tu niby razem? Pytania były najwidoczniej formą odstresowania się. Z gardła Noxa wydobył się wibrujący i mocny odgłos, krótki i urywany. Osobliwe podziękowanie dla kruków, które zjawiły się na jego wezwanie. Nie zapytał. Podszedł i położył dłoń na jego łopatce. Sanaossa Magnus - Wyszeptał. Sanaossa Magnus- niweluje 1/2 obrażeń powierzchownych, próg 65 (k100+ 28-5 modyfikator do pż) |
Wiek : 35
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : Internista/genetyk
Stwórca
The member 'Oscar Nox' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 45 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Ethan Carter
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 195
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 9
TALENTY : 15
Przez sklep przeszedł prawdziwy armagedon w postaci trzech oprychów, piór i naboi plus jednej kobiety, która najwyraźniej potrzebowała nadal pomocy medycznej. Ethan przesunął dłonią po swojej twarzy, ostatecznie wsuwając palce w swoje włosy, by lekko zaczesać je do tyłu. Czuł pod palcami nieznaczną wilgoć, najpewniej odłamki szkła poraniły skórę jego głowy, czego wcześniej w przypływie adrenaliny nie zauważył. Podszedł do półki z alkoholem, która wydawała się trzymać na słowo i sięgnął po whisky, chwilę później stawiając butelkę na blacie, nie przejmując się tym, że i tu były porozbijane słoiki, nawet tuż obok widział dziurę po kuli w ścianie, gdy pocisk odbił się od obrony napastniczki. Wyjął z kieszeni parę dolarów i rzucił je na blat, najwyraźniej nie chcąc, żeby Phil był stratny…tylko, co te parę dolarów w te, czy wewte robiły, kiedy sklep był praktycznie zdemolowany. - Zostaw ich, przeżyją. - Słowa Cartera były szorstkie, jakby za nic miał życie tych magicznych. Prawda była jednak inna, wiedział gdzie celował, wiedział, że ominął najważniejsze narządy i że nie wykrwawią się na śmierć. Ethan przeniósł spojrzenie na swojego partnera, który właśnie zamierzał go leczyć. Jeden rzut okiem wystarczył, by mężczyzna dostrzegł zmęczenie na twarzy Noxa. Lekarz oberwał najmocniej, wciąż miał przed oczami widok jego zbolałej twarzy. Wygiął usta w wąską kreskę, mając ochotę zabić tych skurwiałych drani. -Chcieliśmy kupić alkohol, natknęliśmy się na nich, kiedy próbowali obrabować sklep - jesteś lekarzem, masz w krwi pomaganie. Nox, jestem Carterem…mojej części nie muszę Ci wyjaśniać. Widzę-reaguję. Nie ma nic złego w spotkaniu się z przyjacielem, po ciężkim dniu pracy. Kobiety nie znamy. - Wydawać by się mogło, że Ethan był zupełnie swobodny, jakby nic takiego się nie stało, jakby wcale nie musiał wzywać czyścicieli, którzy byli jak wrzód na dupie. Oscar jednak musiał widzieć, że jego partner miał spięte mięśnie, głos mimo wszystko miał nieco bardziej chłodniejszy niż zazwyczaj. Spojrzał się w stronę wejścia do sklepu, zdając sobie sprawę, że hałas, którego narobili przyciągnął sporo uwagi. Pochylił się przez blat strzepnął z telefonu resztki jakiś chrupek, by zaraz wybrać odpowiedni numer do czyścicieli Gwardii. Tych kilka sygnałów po drugiej stronie ciągnęło się jakby w nieskończoność. |
Wiek : 43
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Łowca/ Właściciel strzelnicy
Nawet w najgorszym stanie, nawet w najtrudniejszej sytuacji — potrzeba lekarza do ratowania życia bywa wyjątkowo silna. Ta dwójka — czego bez problemu mogłeś się domyślać Oscarze — nie była martwa. Ich rany i ogólny stan pozostawiał jednak wiele do życzenia, podobnie jak stan sklepu. Gdy wypowiedziałeś czar, wystarczyło kilka sekund, byś dostrzegł, jak część ran zaczyna się zasklepiać. Mężczyzna, którego próbowałeś uzdrowić, ledwie drgnął, ale nie odezwał się ani słowem — wciąż był nieprzytomny. Minęło może pół minuty. Pół minuty, w której trakcie mieliście czas ustalić podstawowe zeznania — w końcu nikt nie broni dwójce dorosłych mężczyzn pójść do sklepu po alkohol. Wtedy zza rogu rozległa się syrena policyjnego wozu, który zmierzał już w waszym kierunku. Rany postrzałowe, strzelba na ramieniu Ethana i wszechobecny rozgardiasz mogły skutecznie odwrócić uwagę funkcjonariuszy od podstawowego problemu — że nic nie trzymało się kupy. Jeśli tylko wiedzieliby, czym jest magia, byłoby znacznie prościej. Mieliście ostatnie sekundy, by zrobić cokolwiek — dostrzegaliście zza szyb, jak przy ulicy zatrzymuje się radiowóz. Na pewno dostrzegli was w środku, ale bez szczegółów — był to jedyny moment, by zadbać o swój dobry byt, potem mogło być za późno. Z samochodu wysiadło dwóch mężczyzn, natychmiastowo sięgając po broń w kaburach, by upewnić się, że nie zostaną zaatakowani pierwsi. Chociaż wokół było cicho, zdawali się bardzo skupieni. Jeden z nich miał pokaźnego wąsa i nieco wystający brzuch przypominający pączka, natomiast drugi był wyjątkowo wysoki i bardzo szczupły. Ubrani byli w mundury, celowali teraz w przód przez szyby, prosto w stronę sklepu. Pod sklep wielobranżowy przyjechał policyjny radiowóz. Na razie nie ma innych samochodów, które mogłyby sugerować obecność Gwardii. Macie po maksymalnie 2 akcje (1 może zostać przeznaczona na ucieczkę, proszę wtedy wykonać rzut na szybkość). Czas na odpis: poniedziałek (19.02) do 16:00 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Oscar Nox
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
Wraz z pojawieniem się feerycznych niebiesko czerwonych świateł, Nox wstrzymał oddech. O ponownej czynności przypomniało mu palenie w klatce piersiowej. To wówczas złapał głęboki chust powietrza i wypuścił go przez zaciśnięte zęby. Odsunął się od witryny w głąb sklepu, widząc rysujące się sylwetki policjantów na tle świateł. Jawiły się jako czarne masywne kształty, jednak po ich postawie wnosił, że nie będzie za łatwo. Oscar nieświadomie dotknął ramienia Cartera, jakby chciał zmusić go do posłuchania. Nie widzę gwardii, musimy uciekać. Skwitował z dziwną pewnością siebie. Jeśli się spóźniali to już ich sprawa do cholery Hellridge nie była jakąś wielką metropolią. Znów stres, adrenalina i tak nie zdążyła opaść po walce a teraz czekało ich nowe wyzwanie. Od kiedy poznał Cartera życie stało się bardziej skomplikowane. Musimy się rozdzielić. Trafisz do mojego mieszkania? Zapytał, pospiesznie sprawdzając buty, czy aby nic nie będzie stało na jego drodze do osiągnięcia wyznaczonego celu. Nox podszedł bliżej wyjścia, zbierając w sobie całą odwagę, przysłonił twarzy wyciągnięta dłonią by mieć lepszą widoczność i nic nie utrudniało rozpoznawanie kształtów policjantów. Gotowy? rzucił raz jeszcze do Ethana, celowo kazał mu biec w kierunku tego niecą przysadzistego policjanta, licząc że ten szybciej mu odpuści. On się swoje nabiegał na korytarzach szpitalnych, da radę, zresztą ostatnio znacząco poprawiła się mu tez kondycja fizyczna. Na trzy! Powiedział bojowo, nieco łamiącym się głosem. Raz… dwa… Ventus!! Wrzasnął i pchnął drzwi wybierając lewą stronę. Głos w głowie powtarzał by spierdalał w stronę ciemnych uliczek, które przecież dobrze znał, był w swojej dzielnicy, w miejscu w których przechadzał się setki razy. Ventrus- próg rzutu to 45 (rzut 1) Na szybkość (I) +k100 rzut 2 |
Wiek : 35
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : Internista/genetyk
Stwórca
The member 'Oscar Nox' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 15 -------------------------------- #2 'k100' : 39 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty