First topic message reminder :



Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Czw Lip 20 2023, 21:09, w całości zmieniany 1 raz

Parszywy śmiech rozniósł się po pomieszczeniu, mieszając się z metalicznym brzękiem zrzucanych puszek i tłuczonych szyb. Kawałki szkła chrzęściły mu pod stopami, gdy próbował ustabilizować swoją pozycję na nogach, choć wcześniejsze zderzenie ze ścianą nie pomagało mu w jej zachowaniu. Podparł się o nią ramieniem ii powoli wypuścił powietrze z ust. Nie dał się sprowokować zachowaniu kobiety, widział w nim pięcioletnie dziecko, które nie mając nic mądrego do powiedzenia zaczynało przedrzeźniać dorosłych.
-Myślałem, że lubisz kwiaty. - Wyrzekł z uśmiechem, kierując spojrzenie w kierunku swojego partnera. Widząc jednak, że kolorowa wiązka sunie w kierunku Noxa, zrobił gwałtowny krok w bok,chcąc osłonić go przed pędzącym czarem. Niestety noga ugięła się pod ciężarem ciała, gdy siła zaczynała zmniejszać się z każdym obrażeniem. Patrząc, jak magia ranii Oscara, poczuł jednak przypływ determinacji i wkurwienia. Czekał, czekał na ten jeden moment, gdy magia odwróci się i od nich. Mógłby pokusić się o bezpośredni atak, ale w obecnym stanie nie był w stanie użyć swoich dłoni, które wciąż pokrywał ten przeklęty glut. Atak bezpośredni i z broni palnej nie wchodził w grę, musiał więc używać psotnej magii.
- Nie lecz mnie teraz. - Tym razem w jego głosie była reprymenda, dlaczego ten kretyn chce go uzdrowić, kiedy sam ledwo stał na nogach?! Mężczyzna stanął powoli na wyprostowanych nogach, wykrzywiając wargi w kpiącym uśmiechu, gdy zauważył, że czary,  które chciał rzucić na nich mężczyzna zwyczajnie nie zadziałał. Przez kilka chwil widział jedynie jakieś niewielkie iskierki, które zniknęły przy kolejnym mrugnięciu okiem. Mieli jakąś szansę, chociaż chwila wytchnienia od otrzymywanych obrażeń.
-Nox, będę potrzebował potem Twojej medycznej wiedzy. Wiesz co to znaczy? - W tych słowach jasno dawał mu do zrozumienia, że mężczyzna musi zachować siły. Jeśli on straci przytomność lub w najgorszym wypadku zginie, Carter nie miałby już zbyt wielkiej szansy na przeżycie. Nie znał czarów, które mogłyby go uleczyć, ani nie posiadał tak rozległej wiedzy medycznej, by pomóc w poważniejszych urazach. Nox musiał myśleć w tej chwili racjonalnie. Skupił spojrzenie na kobiecie, która wydawała się być bardziej zaciekła od swojego towarzysza. Musiał się jej pozbyć lub chociażby osłabić na tyle, by nie była dla nich większym zagrożeniem.
-Dolorarcana - Był najlepszym czarem, który w tym momencie przyszedł mu do głowy. Magia jednak nie była i dla niego łaskawa, być może ból zaczynał przenikać do świadomości, nawet jeśli starał się mu opierać. Lanceaarcana i ten czar rzucony później w pośpiechu nijak nie pomógł przerwać złej passy.

_______
1.III próg 60 Dolorarcana - Wiązka czystej magii atakuje cel, próbując wejść mu pod skórę. Każda próba czarowania, będzie równać się z przeszywającym, elektrycznym bólem w ciele. Trwa przez 2 tury i odbiera pż w przypadku rzucania zaklęć przez ofiarę. - 20W (nieudany)

2.II próg 45 Lanceaarcana -Wiązka magii formuje się we włócznie, która przebija wszystko na swojej drodze. - 10 W (nieudany)

Ethan Carter - 115 pkt życia - 10pkt (Foetidaaqua) = 105.

Ból sprawiał, że miał mroczki przed oczami.
Była to chwila w której nie do końca wiedział co się z nim dzieje. Receptory chyba też nieco oszalały. Poczuł cięcie. Przesunął dłonią po policzku skąd dochodziło pieczenie i przetarł je dłonią ze zdziwieniem dostrzegając na nich krew.
FuckSzepnął zaciskając dłoń na brzuchu, jakby chciał włożyć sobie flaki, które mu teraz wypadały. Czuł się okropnie. Dostawanie wpierdol za sprawą magii było dużo bardziej bolesne niż razy wymierzane przez pięści. Wolał te inne, chyba w jakiś sposób nawet lubił.
A teraz?
Nie dolatywały do niego drwiny i tak za wiele wysiłku sprawiło mu utrzymanie się na nogach.
Nagle poczuł jak zmienia ułożenie ciała i upada z głośnym hukiem i poślizgiem na brudną podłogę. Stęknął gdy powietrze uszło z jego płuc wyciskane siłą upadku.
Jednak wywrócił się w przejściu alejki, gdzie dobrze widział oponentów.
Chyba sobie żartujesz. Mruknął pod nosem spoglądając z podłogi na Cartera. To była ta chwila, gdzie było mu wszystko jedno.
Chwilę sobie poleżę… tylko chwilę. - Szepnął sam do siebie a może do kochanka. Miał w dupie jego pomysły, że miałby teraz jeszcze go leczyć. Jak to możliwe że on sam nadal trzymał się na nogach?
Przez chwilę nawet nie pamiętał zaklęć jakich mógłby użyć w obronie albo ataku. Nie był przyzwyczajony do walki a tym bardziej takiego bólu, który teraz go rozrywał od środka.
Fortitudo Mruknął w stronę Ethana wyciągając dłoń w kierunku jego nogi, jakby chciał go pogładzić tak jak zwykł to robić podczas leczenia.
Nic mi nie wychodzi… Dlaczego tak jest? - Zadawał sobie pytanie.
Szepcząc od niechcenia w stronę stojącego na nogach mężczyzny.
Effervo






Oscar= 109 PŻ- 10 Spiculum (3/5), świnka (1/3), - Aliqio - 10, Magilamina - 10 = 79 PŻ
Modyfikatory -10 za życie + 5 za II lvl SW= -5 do kości

Rzut #1 = próg 85 - kości 100 (-5) + 28 na Cartera
Rzut #2 = próg 85 - kości 100 (-5) + 28 na Tobiego


III 85 Zaklęcie regeneracyjne. Po rzuceniu przez 3 tury regeneruje w równym stopniu wszystkie obrażenia wewnętrzne i powierzchowne o maksymalnie 20 pż na turę. +20 P/W co turę
III 85 Effervo Gotuje krew w żyłach. -40 W[/b][/b]

Ostatnio zmieniony przez Oscar Nox dnia Pon Sty 08 2024, 15:31, w całości zmieniany 1 raz

The member 'Oscar Nox' has done the following action : Rzut kością

---

#1 'k100' : 39

--------------------------------

#2 'k100' : 34

Magia podcięła jej nogi i... Nastała ciemność. O wiele ciemniejsza od hebanowego koloru jej ciemnych, kręconych włosów. I gdzieś w tej ciemności panna Delahaye odnajdywała dziwne ukojenie, spokój zupełnie jakby nagle otuliły ją przyjemne fale oceanu. A może by tak zasnąć i zwyczajnie się nie obudzić? Byłą to jedna z wielu możliwości, niezwykle kusząca w momencie gdy wokół rozgrywała się walka... A mogła ją zignorować. Wrócić do małej osobliwości, zamknąć się w niewielkim, pomarańczowym pokoju w którym otuliłaby się jazzem i dymem pożyczonego od właściciela domu cygara. Udać, że znów wróciła w ukochane ramiona Nowego Orleanu bądź Port-Au-Prince.
Nie wie ile przyszło jej trwać w tym dziwnym zawieszeniu, a gdy świadomość powraca do rzeczywistości Kreolka czuje paskudny, pulsujący ból gdzieś z tyłu głowy. W pierwszym odruchu unosi do niej dłoń, by na jasnych plamach skóry odnaleźć czerwoną krew.
Med.
Unosi się ostrożnie na przedramionach, chcąc zauważyć co się zadziało. Jeden ze złodziei leżał, a mężczyźni którym próbowała pomóc... Cóż, nie prezentowali się najlepiej, a przynajmniej tak wywnioskowała z faktu, iż jeden z nich rozkładał się po ziemi zupełnie jak ona przed chwilą. Klęka, nie chcąc jeszcze wstawać w obawie, że zawroty głowy sprowadzą ją znów na ziemię. Nie podobało jej ię to, co widziała w oczach złodziei i nie chciała wiedzieć, co też mogli z nimi zrobić gdy przyjdzie im triumfować - dorastanie na Haiti podpowiadało niezbyt przyjemne scenariusze.
Nie mogli więc dopuścić, aby złodzieje byli górą i Cherry miała nadzieję, że uda jej się zdziałać choć odrobinę.
- Caveocavi - Pierwsze zaklęcie powędrowało w stronę kobiety, dopiero po nim dźwiga się na nogi czując, jak coś ciepłego spływa gdzieś po jej karku. -Diruo - Kolejne zaklęcie wędruje w stronę mężczyzny, wyglądającego na tego będącego w gorszym stanie.

Guess who's back?
Cherry: 147 – 10 = 137 PŻ
Magia odpychania 10

Rzut.1 na Tinę
II 45 Caveocavi Z mebla w pobliżu zaczynają wysuwać się pary bladych trupich rąk, które w następnej turze wydłużają się, sięgając do krtani ofiary i dusząc ją. -15 M
Rzut.2 na Toby'ego
II 50 Diruo Wiązka energii zrywa z ciała ofiary płat skóry (efekt podobny jak użycie tarki do warzyw na skórze). -15 P

The member 'Cherry Delahaye' has done the following action : Rzut kością

---

#1 'k100' : 48

--------------------------------

#2 'k100' : 36

Sytuacja robi się poważna, a uczestnicy bójki wyczerpani. I to po obu stronach. Atmosfera gęstnieje jak budyń pozostawiony na ogniu zbyt długo — przywiera od dna i prosi się już o zakończenie. Jakiekolwiek. A cokolwiek walczący pozostawią po sobie, nie będzie tak łatwo to posprzątać. Pytaniem otwartym pozostaje, kiedy dzieciaki z tej dzielnicy będą mogły ponownie kupić swój ulubiony alkohol?
Bo kolejna półka gruchnęła ciężko, gdy Oscar stracił panowanie nad nogami — runęła na szczęście w przeciwnym kierunku, inaczej pan doktor, coraz bardziej osłabiony, nie mógłby podjąć próby leczenia.
Byłoby szkoda. Szkoda jest na pewno słodkich i bardzo lepkich napojów gazowanych w szklanych butelkach — część z nich rozlała się różnokolorową mozaiką po podłodze. Ktoś może wylosować szansę pozostania tu na dłużej, przyklejonym do podłogi. Na przykład nieprzytomny Tommy — gdyby tylko ta kałuża podpłynęła jeszcze trochę bliżej...
— Poleż sobie, poleż — zadrwiła Tina, tymczasem Toby nie był tak uprzejmy i zamiast wyrazów uciechy, wypluł z siebie zaklęcie:
— Destructumvit — w stronę słaniającego się pana doktora o świńskiej twarzy. Zaraz po nim drugie — Aliquo — najwyraźniej bardzo zależy mu na tym, żeby Ethan dołączył na ziemi do Oscara.
Tymczasem jedna śpiąca królewna przebudziła się z krótkiej drzemki i zaatakowała tę drugą — drwiącą.
— Ordinatio — refleks nie od parady poskutkował zaklęciem. A zaklęcie poskutkowało piękną tarczą, która odbiła zaklęcie Cherry.
— Ty mała kur—
Urwała, tylko po to, by odwdzięczyć się własnym prezentem — sis — piękne, dźwięczne, niszczycielskie. Cherry ma jeszcze szansę wrócić na deski i tym razem przyklepać je na dobre.


Toby — PŻ: 110; rzuca Destructumvit na Oscara i Aliquo na Ethana;
Tina — PŻ: 90 - 10 P = 80 (tura 4/5); rzuca Ordinatio przeciwko zaklęciu Cherry i Sis na Cherry.

Rzuty:
Rzut #1 — Toby: Destructumvit — k100 + 25 (próg: 60); Aliquo — k100 + 25 (próg: 40)
Rzut #2 —  Sis — k100 + 20 (próg: 45) — od teraz Tina ma modyfikator -5 do kości k100
Tina: Ordinatio — 55 + 20 - udane.


Destructumvit: Tłucze szybę i pozwala posłać kawałki szkła w stronę przeciwnika. (-30 P)
Aliquo: Podcina nogi ofiary. Próg utrzymania się na nogach wynosi 50 rzutu na gibkość. Utrzymanie się na nogach jest akcją. (-10 P)
Sis: Przywołuje siłę odpychającą przeciwnika od rzucającego. Siłę można się oprzeć, wykonując rzut na statystykę sprawności, której próg wynosi moc czaru. (-15 P)

The member 'Zjawa' has done the following action : Rzut kością

---

#1 'k100' : 55, 10

--------------------------------

#2 'k100' : 4

Glut, który dotychczas pokrywał jego ciało nagle zniknął, aż z niedowierzaniem zaczął poruszać palcami, żeby sprawdzić czy nie miał żadnych trwałych uszkodzeń. Nie wyczuł żadnych zmian w obrębie dłoni, co przyjął z pozorną ulgą - mógł użyć broni. Nie mógł jednak za długo cieszyć się wolnością, bo huk tłuczonego szkła zabrzęczał mu w uszach echem. Wdepnął butem w mokrą plamę, gdy dał krok w stronę  Oscara, który zdążył wywrócić się przy wejściu do alejki. Kiedy ostatni raz widział mężczyznę w tak opłakanym stanie? Nawet wtedy, gdy osłabł w wannie, nie wyglądał tak marnie, jak w tym momencie.

Przeklęte skurwiele

Adrenalina zaczyna dosłownie palić go w żyłach. Złość i nienawiść pulsowały mu w skroniach, jednak to, co tylko bardziej go poirytowało to zachowanie lekarza. Jego przeklęte, dobre serce! Ledwo utrzymywał przytomność, a i tak próbował go leczyć.
- Mówiłem, żebyś mnie nie leczył! - Warknął być może z większym oburzeniem niż by chciał, jednak w tym momencie stan Noxa był na tyle poważnych, że nie powinien skupiać się na nim, a na sobie. Chwycił ostrożnie kochanka i powoli przeniósł go z dala od walającego się szkła, żeby dodatkowo nie pokaleczył swojego ciała i oparł go o pobliską ścianę, chwilę wahając się czy nie dotknąć opuszkami jego twarzy.
- Zabiję ich. - Lub doprowadzę do stanu, gdzie będą błagać o śmierćWyszeptał tak, by te słowa dotarły tylko i wyłącznie do niego, a ostatnie zdanie wypowiedział w myślach. Zawisły w powietrzu pomiędzy kolejnym trzaskiem zaklęcia, które prawdopodobnie rzucała tamta dwójka. Nie zasłonił się. Nie było to nawet potrzebne, bo czar nie trafił go. Carter wyciągnął z kabury pistolet, w tej chwili nie myśląc o niczym innym, jak o pozbawieniu życia tych gnid. Cichy dźwięk odbezpieczonej broni, zniknął gdzieś w czasie, gdy kobieta rzucała zaklęcie w kierunku ich sojuszniczki. W tym momencie nawet nie interesowało go, co przez ten czas się z nią działo i czy nie wymagała pomocy. Stanął w stabilnej pozycji i skoncentrował się na uspokojeniu swojego ciała, by ręce nie drżały - liczył się czysty strzał. Najpierw celował w brzuch kobiety, starając się trafić blisko najważniejszych narządów, żeby krwawienie osłabiło jej siły witalne.

Bam!!

Huk wystrzału przeciął swoim dźwiękiem pomieszczenie, całkowicie zagłuszył pozostałe odgłosy, a w powietrzu rozniosła się charakterystyczna woń prochu.

Bam!

Drugi głośny strzał, broń skierowana w brzuch mężczyzny, który ich atakował.

____

Ethan Carter - 105 pkt życia.

Rzuty na strzały:

1.Tina - brzuch, próg 45, udany.  (naura Tinko!)

2.Toby - brzuch, próg 45, udany.

Każdy strzał -10 pkt powierzchniowych i -30 wewnętrznych

O Noxie można było powiedzieć wiele, ale nie to że nie przyjmował razów niczym worek treningowy. Uniósł tylko dłonie zasłaniając oczy przed kawałki szkła, które znów leciały w jego stronę. Akurat chwilę po tym poczuł jak silne dłonie Cartera zaczynają go ciągnąć po ziemi.
Zerknął na jego ramiona i uśmiechnął się oraz zarechotał chrapliwie gdy zobaczył, że świński nos zniknął. Był jakiś plus tej całej sytuacji, ewidentnie Ethan nie zostawiłby go nawet jakby miał wyraz twarzy trzody chlewnej, choć może to kwestia tego, że wolał oglądać go od tyłu.
Pomóż mi wstać, będę ich bił. -Powiedział bojowo samemu nie mogąc się podnieść, skóra piekła go w miejscach otwartych ran. Uśmiechał się, jak idiota ciesząc z przygody jaką przeżyli. Choć wiedział, że dostał takie cięgi jak za dzieciaka.
Adrenalina nadal buzowała w jego żyłach gdy dostrzegł jak Carter wyciąga pistolet z kabury. Nawet im współczuł, widząc furię na twarzy kochanka.
Pałka się przegra, Ethan sięgał po broń.
Przez ułamek sekundy zastanawiał się czy nie powinien go leczyć, jednak nie zamierzał teraz wdawać się w jakiekolwiek dyskusje.
-Sanaossa Magnus- Mruknął chcąc zagoić te piekące rany jakie miał na całym ciele.  Z tego co pojmował większość zadanych obrażeń była właśnie powierzchowna.
Nagle rozległy się głośne wystrzały. BAM BAM, aż lekko się wzdrygnął, pogłos wibrował mu w uszach i odbijał się od wszystkich ścian w małym sklepie.
-Cholera! - Rzucił sam do siebie, dostrzegając jego determinację.
Spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się do niej złośliwie.
Byłaś bardzo, bardzo… niegrzeczna! Powiedział jak do dziecka nie siląc się na żarty, ona tez potrafił być złośliwy, jednak w inny sposób. Może właśnie dlatego rzucił jednym słowem Saeta Equina


Oscar= 79 PŻ- 10 Spiculum (2/5), świnka (0/3!),  Destructumvit - 30 = 39 PŻ
Sanaossa Magnus (rzut 1)- Niweluje 1/2 obrażeń powierzchownych.   Próg to 65 (k100+ 28 - 45) — jeśli wejdzie Oscar odzyska 60 HP ekstra (39+60= 99)
Saeta Equina (rzut 2)-Boleśnie wyrywa z głowy ofiary włosy. 10W Próg to 40 (k100+28-45)

The member 'Oscar Nox' has done the following action : Rzut kością

---

#1 'k100' : 32

--------------------------------

#2 'k100' : 53

Przeklinała dziwny upór jaki się w niej pojawił. Przeklinała tak bardzo, iż najchętniej cofnęłaby się w czasie aby przemówić sobie do rozosądku... A ten zdawał się ostatnio pozostawiać wiele do życzenia. Sytuacja zagęszczała się, wiązki zaklęć latały gdzieś wokół a Cherry ponownie znajduje się w sercu tych dziwnych wydarzeń. Raz, dwa trzy... kolejne uderzenia serca odmierzają upływ czasu.
- Żyje? - Rzuca w stronę nieznanego jej jeszcze mężczyzny, tego bardziej przytomnego, nie mając czasu aby rozejrzeć się dokładniej po otoczeniu. Nie teraz, gdy zaklęcia latały wokół, aż nagle.
BUM.
Wystrzał roztacza się po otoczeniu sprawiając, że Cherry zamiera na chwilę, przypominając sobie te wszystkie czasy gdy słyszała podobne dźwięki. Gorsze dzielnice Port-Au-Prince, morskie wody gdy miała nieprzyjemność napatoczyć się na kłusowników... Wspomnienia pojawiają się przed jej oczami sprawiając, że kobieta czuje suchość w ustach. Nie czuje jednak bólu, nie widzi czerwieni na ubraniu, a więc nie w jej stronę skierowany był atak.
-Ordinatio - Próbuje obronić się przed lecącym w jej stronę czarem z nadzieją, że magia tym razem jej nie zawiedzie. Nie mogła zawieść, nie teraz gdy... Właściwie nie miała nic do stracenia, gdyż jej życie przepełniała paskudna, wszechobecna pustka... Zaś ta wizja nie należała do zbyt miłych.
Coś błyska w jej czarnych oczach, zaś Cherry ma ochotę wygryźć dziurę w szyi kobiety, zbyt często słysząc podobne określenia w swoją stronę. Dosyć. - Commoveo - Zaklęcie ulatuje z jej ust z mocą i nadzieją, że zaraz to wszystko się zakończy, a ona chyba odmówi sobie kolejnych długich spacerów.
Tak, najwyższa pora znaleźć jakieś inne zajęcie.


Cherry: 147 – 10 = 137 PŻ
Magia odpychania 10

Rzut.1 Ordinatio ST.60

Rzut.2 na Tinę Commoveo
Ofiara ma wrażenie, że z ziemi wyrastają ręce chwytające przeciwników za kostki i wbijające mu skórę długie paznokcie. Czar możliwy tylko do rzucenia na naturalnym podłożu. -15 M[/size]

The member 'Cherry Delahaye' has done the following action : Rzut kością

---

#1 'k100' : 46

--------------------------------

#2 'k100' : 52

Gra powoli się kończy, a pionki — jeden po drugim — będą zmiatane z szachownicy.
Kto zostanie?
Na pewno nie Tommy, który pogrążony w niespokojnym śnie poranionego, jest właśnie powoli obmywany przez mieszaninę słodkich napojów, która jak przypływ — wdziera się w miejsca, gdzie przedtem jej nie było. Potok moczy także buty toczących bój.
A w tym część zaklęć rozpłynęło się w nicość z rozczarowującym efektem końcowym. Podłoga sklepu niewzruszeniem zareagowała na zaklęcie Cherry oraz na uprzejmą prośbę Toby’ego, by Carter wreszcie upadł i sobie głupi ryj rozwalił. Ta może wkrótce stanie się najstabilniejszym podłożem na świecie, gdy płynne odparuje i pozostanie na jej powierzchni wyłącznie słodki ulepek.
Skutek uboczny ich słodkiej destrukcji.
Tina skrzywiła swoją skądinąd urodziwą twarz, kiedy i jej zaklęcie nie poskutkowało niczym odpychająco niszczycielskim. Na pocieszenie podsumowała szaleńczym rechotem wysiłki Oscara w sprawieniu jej krzywdy — żadne z nich już nie miało się najlepiej, choć jej ból był mniejszy. A wkrótce miał zniknąć — przynajmniej częściowo i przynajmniej na chwilę, gdy magiczna strzała przestanie podtruwać jej organizm.
— Oj, byłam bardzo niegrzeczna — spytaj Tommy’ego, dodałaby, gdyby nie fakt, że jej towarzysz—
Cóż, i tak by nie odpowiedział.
Chwilę przerwy na przekomarzanki na linii Tina–pozostali, Toby wykorzystał na przesunięcie Tommy’ego w miejsce bezpieczne — bo za ladę.
— Bierz łaciatą — mruknęła Tina, a sama—
— Ordinatio — pięknie odbija strzał Ethana i zaraz kontratakuje — Magilamina — nikt nie będzie jej kumpli dziurawić kulami, przepraszam bardzo! Bo w międzyczasie zaklęcie Securus jej towarzysza… Cóż.
Przepuszcza pocisk i ten trafia go w brzuch.
— Żyjesz? — Szybkie zorientowanie się w sytuacji, któremu odpowiada jęk, a potem…
— Rosaspina — Toby uparł się, by łaciatej wręczyć kwiatka. Wyjątkowego, jak ona.


Cherry, jako, że zaklęcie Commoveo według opisu możliwe jest do rzucenia tylko na naturalnej glebie, jestem zmuszona je zignorować, jako bezskuteczne, mimo przekroczenia progu

Toby — PŻ: 110 - 30 W - 10 P = 70; rzuca Rosaspina na Cherry;
Tina — PŻ: 80 - 10 P = 70 (tura 5/5); broni się i rzuca Magilamina na Ethana.

Rzuty:
Rzut #1 — Toby: Securus — nieudane; Rosaspina — k100 + 25 - 5 (próg: 50) — (od tej pory ma modyfikator -5 do kości k100)
Rzut #2 — Tina: Ordinatio — 98 + 20 - 5 — udane; Magilamina — k100 + 20 - 5 (próg: 40) — (modyfikator -5 do kości k100)


Magilamina: Formuje magię w energetyczne ostrze, które rozcina skórę przeciwnika. (-10 P)
Rosaspina: Pozwala zmaterializować łodygę róży w dowolnym miejscu w ciele (poza organami wewnętrznymi) ofiary. Wymaga zdolności anatomii na minimum I poziomie. (-15 P)

The member 'Zjawa' has done the following action : Rzut kością

---

#1 'k100' : 11

--------------------------------

#2 'k100' : 95

Jakaś część Cartera czerpała przyjemność z zadawania bólu, zwłaszcza tym - którzy w pełni na to zasługiwali. Jeśli Nox zdecydowałby się przyjrzeć mu dokładniej, mógłby dostrzec niejakie szaleństwo w oczach, a jednak mimo tego niewątpliwie go chronił. Huki wcześniejszych wystrzałów na pewno zaalarmowały okolicznych mieszkańców, już wcześniej przy takich dźwiękach dobiegających ze sklepu mogli poczuć niepokój, więc zadziwiające, że do tej pory nie pojawiła się policja. Nikt nie chciał się mieszać? Czy może z jakiegoś powodu zwlekano z przyjazdem? Ostatnio w tym rejonie dochodziło do wielu rozbojów, rzadko jednak słyszał o tym, żeby efektywnie złapano te szkodniki społeczne.
-Potrzebuje pomocy medycznej. Zna się Pani na niej? - Skierował na kilka chwil spojrzenie w stronę, z której dobiegał go głos ich sojuszniczki. Nie do końca widział w jakim była stanie, ale słysząc ją dopiero teraz, przypuszczał, że musiała nieźle oberwać. Szybkie spojrzenie w kierunku Noxa i wiedział, że nie mieli za dużo czasu na ciągnięcie walki. Cholera! Jak na złość ta suka ze sklepu odbiła strzał, a na domiar złego, jej kolega chociaż oberwał w brzuch, a ciemna plama krwi zaczęła powoli barwić mu ubranie - wciąż stał i rzucał czar. Ethan strzelił do niego dokładnie w tym samym momencie, ani przez chwilę nie wahając się, kiedy naciskał spust. Nie miał szans, żeby w tej samej chwili uniknąć lecącej ku niemu wiązki światła. Ta przeszyła jego ramię, wywołując bolesny grymas na twarzy Ethana, aż cofnął się o krok pod wpływem tego ataku. Nie wiedział ile jeszcze będzie w stanie wytrzymać… ile zostało mu naboi? Trzy? Tak…zawsze przed wyjściem gdziekolwiek ładował broń na wszystkie naboje, więc zostały mu trzy strzały. Wyprostował rękę i skierował broń w stronę wrogiej kobiety, celując dokładnie w to samo miejsce, co poprzednio.

Bam!

Zostały dwa strzały. W kurtce miał jeszcze jeden zestaw naboi, niemniej musiał mieć jeszcze czas, żeby przeładować broń, co przy tak intensywnej walce było dość trudne do wykonania.

_______________
Ethan Carter punkty życia 105-10=95

1.Rzut na użycie broni palnej - udany (Tina)
2.Rzut na użycie broni palnej - udany (Toby)