Zabawa w pochowanego 2 marca, 1985 roku | Barnaby Williamson vs Lyra Vandenberg
Syreni zakątek (ale nie taki, jak myślicie)
First topic message reminder : Zabawa w pochowanego 2 marca, 1985 roku | Barnaby Williamson vs Lyra VandenbergSyreni zakątek (ale nie taki, jak myślicie) |
The member 'Barnaby Williamson' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 52 |
Kto pod kimś dołki kopie— — Mhm? —ten sam w nie wpada. Poprawienie relacji na poziomie policzek—nos było impulsem; czasami działasz zbyt pochopnie. Było zbyt dużym zaufaniem, że zasady będą respektowane, a gwardzista prztyknięty do ściany, nie zareaguje w jedyny sposób, jaki zna — siłą. Jedyną siłą, był podmuch wydychanego przez niego powietrza na jej twarzy i szybkie (tym razem naprawdę szybkie) wycofanie się. Widmo magii oddychania łaskotało jeszcze przez moment. — Chciałeś zobaczyć — usłyszeć; poczuć w napinających się mięśniach. — co potrafię. Nie spodobało ci się? Zbłąkana arogancja prześwietla następnemu słowu. Używaj tarczy, Vandenberg. — Ordinatio. Zawsze była pojętną uczennicą. PŻ: 123 PŻ Rzut na magię odpychania: k100 + 0; próg 60 |
The member 'Lyra Vandenberg' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 23 |
Czerwień tarczy zbledła jeszcze zanim na dobre się pojawiła, ostatecznie przyjmując formę ni to kurzu, ni to prochu, przepuszczając zaklęcie w drzwiach, prosto na Lyrę. Coś popchnęło ją do tyłu, a ona odruchowo próbowała zasłonić się złączonymi rękami, jakby to zbyt mocny wiatr wiał jej w oczy. Utrzymanie się na nogach wymagało skupienia; otwarcie oczu to była chwila, aby zorientować się, gdzie się znalazła. Pomnik morskiego trytona uśmiechał się szeroko na lewo. Trójząb miał tępy — zupełnie, jakby bali się, że posąg ożyje i użyje go na niczego nieświadomych turystach. — Potrzebujesz przerwy? — prześmiewcze pytanie; boli głowa? W pewności siebie próbowała ukryć skradające się do kości zmęczenie. Oddychała szybciej — ból stał się stałym repertuarem — ale prędzej przyzna wyższość Lucyfera, nim stwierdzi, że się poddaje. — Intempestivus. Ale dlaczego się bijesz, Williamson? PŻ: 123 PŻ — 15 P = 108 PŻ Rzut na magię iluzji: k100 + 13; próg 55 |
The member 'Lyra Vandenberg' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 60 |
Tylko magia, żadnych trupów, nie po twarzy. Trzy zasady, nadłamane zaledwie pół; bezpośrednia przemoc w obliczu wymuszonego milczenia przyszłaby naturalnie, gdyby nie pierwsza reguła. Miał sposobność, idealne warunki i dłoń na policzku; wystarczyło wziąć zamach. Trzy zasady, dwa wdechy, jedno słowo. — Spodobało — aż za bardzo; za m—hm i ogniskami bólu snuła się satysfakcja. Przed sześcioma dniami magia ratowała życie — dziś powoli przypomina, że jest czymś więcej. Darem, który nie może zaśniedzieć i powodem, dla którego oboje są tutaj; razem. — Musimy to powtórzyć. Ordinatio, iluzję, lament, wyprawę na pogranicze cywilizacji Hellridge? Odpowiedź nadeszła razem z westchnieniem; potrzebował snu, nie przerwy. Ośmiu godzin nieprzerwanej komy, nie kolejnego iluzyjnego zaklęcia. Potrzebował— — Ordinatio — w syrenim zakątku tarcze odmawiały posłuszeństwa; może stępione trójzęby trytonów nie były dostatecznym zagrożeniem? PŻ: 141 Rzut: k100 + 28: próg: 60 |
The member 'Barnaby Williamson' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 19 |
Stępione trójzęby trytonów nie były dostatecznym zagrożeniem, a magia odpychania wystarczającym powodem do uchronienia nosa przed odtworzeniem znajomego schematu bólu. W unoszonej do twarzy pięści nie było sensu; ten zostawili w samochodzie, zawieszony obok muszelek na lusterku. Sześć dni temu ta sama pięść i ten sam cios spadły w to samo miejsce; impet uderzenia wypełnił lustrzane odbicie ojca niedowierzaniem i wściekłością — satysfakcja przyćmiła wtedy ból, ale dziś— Dziś nie było lustra i Arthura w nim — było tylko krótkie, celne i precyzyjne rąbnięcie w nos, który i bez tego zniósł w życiu za wiele. Gorąca fala bólu rozlała się po zatokach i spłynęła w dół, na rozchylone w głuchym auć usta. Dlaczego się bijesz, Williamson? Banalne pytanie, prosta odpowiedź; bo umiem i mogę. Nawet, kiedy zwykle stoi po drugiej stronie własnej pięści. — Vandenb— Zmiana zdania w ostatniej sekundzie — Vandenberg to zaklęcie, którego jeszcze nie opanował; wybrał inne — nie mniej lotne. — Exigo — tryton po jej lewej i płytki akwen kilka metrów za plecami — jeśli impet posłanego w nią zaklęcia będzie dostatecznie silny, może — tylko może — z tego spotkania też wyjdzie mokra. PŻ: 141 — 10 = 131 Rzut: k100 + 28: próg: 70 |
The member 'Barnaby Williamson' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 92 |
— Wiesz, słyszałam, że są tacy, co— Niepełne nazwisko; pełne zaklęcie, które jeszcze szybciej niż Williamson, przemknęło w jej stronę, jakby środek jej ciała oznaczony był niewielką, czerwoną kropką celuj tu. Po raz kolejny — drugi w tym miesiącu, liczącym dwa dni; któryś w życiu — poderwało ją do góry i odrzuciło dalej, głośnym pluskiem zwiastując pierwszą falę bólu. Kurwa, była jego zwieńczeniem, a mokre włosy przylepiające się do twarzy, cholernym przypomnieniem. — —płacą, żeby ich lamentować — dokończyła już dla samej idei, że skończyć należy. Kiedyś; jeszcze nie teraz. Tym razem woda ledwo sięgała jej do żeber, gdy wsparła się na dłoniach, podnosząc z pozycji upokarzająco—rzuconej—do—wody—lalki. Gdzieś już to grali — ta woda była jednak słodkawa. — Williamson, ty chuju. To jeszcze nie magia, to zwykły fakt, wypowiedziany w szeregu płytkich sylab zmieszanych z płytkim oddechem. — Wskakuj, usiądziesz obok mnie — pole do interpretacji było tak szerokie, jak płytki akwen, w którego centrum siedziała. Każde obok sprawi, że będzie równie mokry, jak ona. PŻ: 88 PŻ Rzut na lament: k100 + 29; próg 40-59 (60-79) |
The member 'Lyra Vandenberg' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 21 |
Są tacy, którzy płacą za ból; w zestawieniu nietrafionych inwestycji wyżej znajdowały się tylko karmniki dla gołębi — szczury w świecie ptaków jadły przecież wszystko. Na dokończenie historii musiał zaczekać — lot nie sprzyja kończeniu opowieści; twardo—miękkie lądowanie znacznie utrudnia wykrzesanie sympatii. Przez kilka sekund woda jest jedynym punktem polubownym — dla niej nie była niczym nowym; dla niego — w akwenowej, płytkiej wersji — nie stanowiła zagrożenia. Dla jeansów była małym końcem świata, dla butów przymusową kąpielą i tylko rekin na ukrytej pod płaszczem koszulce musiał czuć wdzięczność; nie ma to jak w domu. — Powinienem podziękować za darmowy seans? — słowa scaliły się z krokami — wskakuj, usiądziesz obok mnie zawirowało w powietrzu w znajomy sposób, ale zgęstniała magia sylab nie wywarła oczekiwanego efektu. Williamson zatrzymał się dwa metry od akwenu — poza zasięgiem rąk, które mogłyby złamać zasadę numer jeden — i przechylił głowę; artysta podziwiający swoje dzieło. — Mam nadzieję, że nie zachłysnęłaś się wodą — jaki cel miałoby wtedy kolejne zaklęcie? Cel był oczywisty — dwa metry dalej w wodzie leżała syrena; syreny lubią wodę; woda im nie szkodzi; w wodzie im do twarzy, więc nie zostało mu nic innego — był przecież chujem. — Mergi. Magia odpychania domagała się odpoczynku, a nienaukowa ciekawość — uwagi. PŻ: 141 Rzut: k100 + 5: próg: 45 |
The member 'Barnaby Williamson' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 23 |
Są tacy, którzy w wodzie czują się jak w domu. Dom był jednak obcy; uczucie przysysającego się do nóg mokrego jeansu rzadko spotykane, a chylupocząca woda w butach nieznana. Włosy lepiące się do policzków znała; nawet koszulka opinająca klatkę piersiową nie była niczym nowym — rekin szczerzył zęby, jakby szerzej, rozciągnięty na tułowiu. Płaszcz cierpiał — morka skóra, to ciężka skóra. — Jaki darmowy? — faktura była już naliczana, razem z jej własnym rachunkiem błędów. Kumulujący się ból zbliżał się do drzwi wilgotnych ust. Akwen smakował niewolą i groteskowym wyparciem syreniej kultury. Płuca — na szczęście — nie smakowały wodą. Oskórowany obojczyk mogła wybaczyć. Niepewny los ulubionych butów już mniej. — Sam się nią zachłyśnij — złoto całe już stopniało; bursztyn — zanim zgaśnie — jeszcze na chwilę zatli się od gotującej się w środku złości. — Wskakuj tu na główkę, chuju. Dłoń poklepała płytką wodę zaraz obok, rozchlapując ją lekko dookoła. Ona bardziej mokra nie będzie; jego nos bardziej krzywy też nie. PŻ: 88 PŻ Rzut na lament: k100 + 29; próg 80-99 (100-119) |
The member 'Lyra Vandenberg' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 65 |