Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Billy Goat
Mały pub na skraju lasu Cripple Rock to mała rodzinna inwestycja, nieprzerwanie działająca w tym miejscu od blisko 50 lat, chociaż historia Billy Goat sięga jeszcze XIX wieku. Pub znajduje się na uboczu od głównej drogi, przez co niemal nigdy nie trafiają tutaj przypadkowi turyści. Chętnie zjawiają się tutaj za to miejscowi oraz leśnicy i myśliwi, dlatego nie dziw, że całym motywem przewodnim tego miejsca, są właśnie leśne zwierzęta. Skóry i trofea ścienne można znaleźć wszędzie — już od wejścia. Powiewająca tam amerykańska flaga słusznie sugeruje, że wszelkie niepatriotyczne przejawy mogą być surowo ukarane. Właściciel tego miejsca — słynny Billy — jest zresztą zapalonym łowcą.
Oprócz taniego piwa nic nie sugeruje, że Billy Goat jest podrzędną knajpką. O wystrój tego miejsca dba żona właściciela, co czyni go bardzo domowym i wyjątkowo przytulnym pubem.

Wstęp tylko dla członków Kowenu Dnia.

Rytuały w lokacji:
Kocioł smoły [moc: 117]
Sieć osłabiająca [moc: 78]
Wystrzały eteru [moc: 71]
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
7 marca 1985, po 6 rano

Słońce bardzo jasnym światłem powoli wkradało się pomiędzy drzewa lasów Cripple Rock. Ledwo unosząca się nad horyzontem kula zwiastowała kolejny zimny poranek w Hellridge. Wschód nowej ery — tak można byłoby nazwać ten dzień, gdyby tylko miał okazać się przełomem dla całego świata. Świat to jednak bardzo dużo, ale grupa czarowników razem tworząca Kowen Dnia w tym dniu miała spotkać się, by omówić ostatnią z katastrof. Tę bez wątpienia można było nazwać punktem kulminacyjnym, nowym początkiem, czymś wielkim. Przybycie Erosa do Wallow, pękniecie ziemi na polach Padmorów i — w końcu — wszystkie informacje, jakimi był łaskaw podzielić się, nim wchłonęło go Piekło — to wszystko było nie tylko warte rozmowy, ale też podjęcia wniosków i planów. Co dalej? Na to pytanie musieliście odpowiedzieć sobie sami. Wspólnie.
Byliście tu wcześniej, a przynajmniej większość z was, która została wtajemniczona w Kowen Dnia. Spotykaliście się w zapachu świeżo ściętych klonów, trzaskającego w kominku ognia i malowanych na biało ścian, już od jakiegoś czasu. Zawsze wtedy, gdy ziemia pokrywała się śniegiem, a wspólne modlitwy i wielbienie Lucyfera należało odbywać w ocieplonej przestrzeni. To tutaj mogliście spokojnie rozmawiać, dyskutować, planować i — co ważne — odpowiadać na najważniejsze pytania. Każdy z was otrzymał wcześniej list z potwierdzeniem spotkania, które jeszcze w Wallow zapowiedział Gorsou. W poprzednich latach wstęp na podobne spędy mieli tylko wtajemniczeni w Kowen, tym razem jednak sprawa była tak poważna, że wymagała obecności wszystkich członków grupy. Niektórzy z was więc byli tu po raz pierwszy.
Cripple Rock jeszcze spało. Pojedyncze samochody przewijały się przez ulice, teren gdzie doszło do potężnego trzęsienia ziemi, w pobliżu magicznego Rezerwatu Bestii, został wyłączony, a wy musieliście udać się nieco w głąb leśnej wsi, do jednego z niewielu w tym miejscu pubów. Skryty w cieniu drzew, z powiewającą amerykańską flagą na przedzie, był typową karczmą dla leśników i myśliwych, ale ci zdążyli już opuścić to miejsce wcześniej, niedługo po północy. Szósta rano to zbyt wcześnie by sięgać po piwo i zbyt późno by spać przy barze. Miejsce więc, choć na co dzień żywe, teraz było puste. Niski budynek z pojedynczym drewnianym barem, kilkoma ozdobami na ścianach i wieloma trofeami myśliwskimi przywitał was pustką. Drzwi nie były zamknięte na klucz. Gdy weszliście do wnętrza, nie wyłonił się z niego także odór alkoholu, ten został uprzątnięty wcześniej. Pusta sala była tylko przejściem do kolejnej na tyłach, gdzie przez szerokie okna wpadały promienie wschodzącego Słońca. Na środku stał duży stół z wieloma krzesłami. Każdy z regałów zastawiony był świecami, świerkowymi wiązankami i szklanymi fiolkami. Na suficie widniał natomiast symbol Słońca, patrzącego na was z góry.
Przy krótszym boku długiego stołu siedział Gorsou. Dziś wyglądał wyraźnie lepiej niż kilka dni temu w Wallow, o czym wiedzieli ci, którzy go wtedy widzieli. Z typową dla siebie stoicką miną pił właśnie kawę z białej filiżanki, a pomimo starczego wieku, jego skóra była wyraźnie rozpromieniona. Pozwolił sobie nawet na krótki uśmiech w momencie, gdy pojawiał się każdy z was. Uśmiech i skinięcie głową.

Znaliście motyw spotkania — wydarzenia z Wallow należało omówić. W momencie, w którym wszyscy przybędą, wtedy miała zacząć się poważna i wiekopomna dysputa.

Mistrz Gry wita was serdecznie na spotkaniu Kowenu Dnia (Wschód Nowej Ery). Spotkanie nie stanowi zagrożenia dla zdrowia i życia postaci, chociaż (jak zwykle) może się takim stać zależnie od waszych akcji. W trakcie spotkania można bez problemu grać wątki późniejsze oraz zgłaszać rozwój postaci. W przypadku chęci zabrania jakiegoś mechanicznego ekwipunku, wypiszcie go w adnotacji pod pierwszym postem, lub wyślijcie na skrzynkę Mistrza Gry (tuż po dodaniu pierwszego posta), jeśli ekwipunek ma zostać ukryty przed innymi postaciami.

Spotkanie odbywa się w bocznej sali pustego leśnego pubu, w której szept najpewniej nie zadziała, a to, co powiecie - będzie usłyszane przez wszystkich. Na spotkanie nie można przyprowadzić postaci NPC. Gorsou postara się odpowiedzieć wam na wszystkie pytania, jakie mu zadacie, ale pamiętajcie, że jego wiedza też może być częściowo ograniczona. Do niektórych wniosków Kowen będzie musiał dojść wspólnie i samodzielnie.

Kilka ważnych zasad technicznych:
1. Mistrz Gry nie czeka na spóźnialskich. W przypadku braku możliwości odpisania w danym terminie należy ten fakt zgłosić wcześniej (najwygodniej przez Discord albo na moją skrzynkę).
2. Proszę o podkreślanie znacznikiem [ u ] do kogo kierowany jest dialog, narracja i tym podobne, co pozwoli nam na łatwiejszą orientację w tekście.
3. W trakcie tury możecie wymienić ze sobą dowolną liczbę postów, ale z zachowaniem logiki upływu czasu.

Teraz proszę, byście zajęli miejsca na krzesełkach. W tym celu w adnotacji należy oznaczyć numer krzesła. 
Jeśli przychodzicie z kimś za rękę, takiej osobie też można zająć krzesełko (max. dla 1 postaci), co należy napisać w adnotacji w taki sposób, by nie zostawiało wątpliwości.



Billy Goat DkMRjAi



 
Czas na turę będzie wynosić średnio 72h. W razie pytań zapraszam do Franka.
Termin odpisu: czwartek (31.08) do 20:00
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
Ogolił się na gładko, zostawiając tylko wąs. Ten sam co zawsze, w tym samym kształcie, każdy siwy włosek odstawał dokładnie w ten sam sposób. Kiedyś śmiał się, że rosną mu na wschód. Potem Emma pytała, co się dzieje, gdy stoi twarzą do zachodu. „Wtedy rosną mi na głowie” — odpowiadał ze śmiechem, przeczesując zgrubiałymi palcami resztki włosów na czubku głowy.
Szybciej. Winnifred, pospiesz się — poganiał córkę w przedsionku domu, aby włożyła buty.
Była jedna okoliczność, w której pędził z taką dedykacją w przód, starannie uważając na spóźnienie, a były to spotkania Kowenu. Było to wszystko, co chociaż w minimalnym stopniu otwierało mu drogę do Pana. Lucyfer wyznaczał ścieżkę do oświecenia, a Frank tej mądrości potrzebował jak tlenu. Jak najgorszej części samego siebie (części najgorszego siebie). Jak niespełnionej przeszłej ambicji.
Droga do Cripple Rock upłynęła mu w ciszy — przynajmniej jemu, bo nie skupiał się czy między panią Padmore, zabraną grzecznościowo z Wallow niedrogim samochodem, do którego mogłaby nie pasować, a Esther i Winnifred toczyła się żywa dyskusja. Patrzył w przód, myślał o tyle.
Cripple Rock przywitało ich wschodem słońca, gdy spod zmęczonych i opuchniętych powiek łuna wchodzącego słońca rozjaśniała tło. Horyzont załamywał się na brzegu niczym pustynna fatamorgana. Drzwi do auta trzasnęły głucho.
Dogonię was, muszę tylko coś zabrać — liczył, że Percival zjawi się tutaj z jego neseserem, który niechcący porzucił w trakcie wydarzeń przy Piwniczce. Czytał Piekielnik i to bez najmniejszej zazdrości. Że przeżył pożogę w środku miasta, gdy ot tak oko w oko stał ze złotą strzałą pochodzącą z niebios. Łatwo było określić, że nie należała do żadnych aniołów. Gorsou miał rację — musieli być lepiej przygotowani. Całe miasto zostało sparaliżowane jednym ruchem sfer wyższych. Czy to samo czeka na nich w przyszłości? Oddałby córkę wszystko za papierosa, ale przecież rzucił kilkanaście lat temu, gdy tytoń kosztował coraz więcej. Podobnie jak kolejne pieluchy. Łóżeczka był w stanie skręcać sam — jedno służyło przynajmniej trzem dzieciom. Zabrał z bagażnika stertę książek w skórzanej teczce — nie pokazał ich Esther, zapakował tam w środku nocy, aby nie próbowała mu wmówić, że nie będzie to potrzebne. Było potrzebne. W czasie takim jak to wszystko było potrzebne.
Wszedł w końcu do środka. Billy Goat. Nigdy nie pytał skąd Gorsou miał klucze. Nie pytał, czy w ogóle miał klucze.
Szczęść Lucyferze — przywitał się, przekraczając drzwi do osamotnionego pokoju na końcu pubu, aby szybko zająć miejsce. Usiadł na jednym z krzeseł, stawiając na podłodze walizkę z książkami. — Przyniosłem parę książek, wszystko, co znalazłem w warsztacie — szopie. — Nie wiem w jakim stopniu użytecznych, ale chyba coś mam i... Ale to później. Jak wszyscy się zbiorą — przerwał, ganiąc sam siebie za to pospieszenie się.

siadam na 3
Frank Marwood
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Winnifred Marwood
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
Wstawanie po czwartej nad ranem nie było niczym wyjątkowym w jej harmonogramie dnia. Jedyne, co tym razem było inne, to fakt, że zamiast pracowniczego mundurka, zakładała musztardowy sweter. Musiała tydzień negocjować z Creedem, aby zamienił się z nią zmianą, gwarantując ostatecznie wolny siódmy marca. Chłopak, trochę kpiąco (zdaniem Winnifred), zapytał, czy ma jakąś randkę. Co za niedorzeczna sugestia.

Pogoniona przez ojca, szybko wiązała zimowe buty, bo marcowe poranki nie miały w sobie nic z wiosennych przewiewów. Usiadła z tyłu w samochodzie ojca, niemal od razu zatapiając nos w książce do alchemii. Miała ambitny plan zanurzyć się głębiej w tej dziedzinie magii w tym semestrze, więc wykorzystywała każdy moment, aby znaleźć ku temu okazję.

Ruszyła do środka wraz z matką i panią Padmore, przepuszczając panie przodem, gdy przechodzili przez próg. Nie było to miejsce, w którym Winnie bywała — właściwie, to była tu pierwszy raz. Nie jest to raczej sceneria, w której można ją sobie łatwo wyobrazić. Wieczorów nie spędzała, siedząc przy barze z cygarem, na tle powiewających na wietrze flag.

Dzień dobry — powiedziała, szybko orientując się, że byli pierwszymi, przybyłymi na miejsce. Niezręcznie stała, przebierając z nogi na nogę, aż jej ojciec wszedł do pomieszczenia, by ostatecznie wybrać miejsce obok niego po lewej. Dwa poprzednie zostawiła z myślą, że usiądzie tam matka oraz podwieziona przez nich pani Padmore.

Powiesiła swoją torbę na oparciu krzesła, dłonie najpierw kładąc na blat stołu, by niecałą minutę później przełożyć je na kolana. Nawet nie zauważyła, kiedy zaczęła bawić się z nerwów rękawami swetra. W takich momentach bardzo wyraźnie czuła fakt, bycia najmłodszą osobą w pomieszczeniu.

Nie miała w naturze przerywać starszym, więc siedziała cicho.

Siadam obok taty na miejscu numer 4.
Winnifred Marwood
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy (tymczasowo)
Zawód : studentka medycyny i magicyny
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Ma mieszane uczucia, kiedy Auerlius parkuje na jego podjeździe. Chciał wziąć swoje auto, ale skoro siostrzeniec zaoferował podwózkę, to uznał, że nie ma co marnować paliwa. Szczególnie, że podróż zawsze mija lepiej w towarzystwie, a choć są z Hudsonami bliską rodziną, to nie ma zbyt wielu okazji, by się z nimi zobaczyć. Jak z każdym innym, ot, takie życie sobie wybrał. Powinien zadawać się z samymi gwardzistami, to by nie miał takiego problemu, non stop mogliby sobie urządzać wieczorki towarzyskie w kazamacie, w przerwach od zapierdolu. Wypić by nie wypili, ale nie można też powiedzieć, że by się rzadko widzieli.
Wita się z obydwoma siostrzeńcami i wstrzymuje się od komentarza na temat auta. Jeździ? Jeździ. Nie może być więc tak źle.
W jednej chwili zwątpił w te ambitne możliwości samochodu, bo ten odpala dopiero po kilku kaszlnięciach i oburzonym pierdnięciu, gdy Sebastian już zaczynał mówić, że mogą przesiąść się do jego auta. No, auta jego ojca ściślej mówiąc, bo swoje niedawno sprzedał i był w trakcie wyboru nowego. A stary Verity i tak ma przepełniony garaż i już od dawna nie jest w stanie prowadzić.
Droga miała im minąć sprawnie i przyjemnie, tak przynajmniej zakładał Sebastian. Z początku rzeczywiście jest całkiem w porządku, ale gdzieś w połowie drogi auto im gaśnie na wzniesieniu i zjeżdża powoli na jego początek, chlupocząc radośnie w błocie.
Gdy Sebastiana mrozi już na myśl, że spóźnią się na tak ważne wydarzenie, samochód postanawia odpuścić humorki i znów odpala. Nauczeni doświadczeniem, wychodzą razem z Percivalem, by pomóc terenówce wczołgać się na górę. Też mu terenówka, jak gaśnie na cholernym wzniesieniu przez odrobinę błota!
Odrobina błota wcale taką odrobiną nie jest, przynajmniej nie w perspektywie pchania samochodu srającego spod kół obwieszczeniem deszczowej wiosny. Jak ziemia była zmarznięta, to przynajmniej nie było takich problemów.
Z powrotem wsiada brudny i wkurwiony, ale spokojniejszy, że udało im się w końcu wznowić podróż. Dobrze, że wyruszyli sporo wcześniej. Zapewne Aurelius mógł spodziewać się takich ekscesów i pewnie stąd ten zapas czasu.
Gdy wysiadają i podążają do pubu, Sebastian próbuje jeszcze otrzepać się z tego całego brudu. Średnio mu to idzie, więc przynajmniej oczyszcza pobieżnie buty i zdejmuje płaszcz, który ucierpiał najmocniej. Dopiero wtedy wchodzi do środka. Nie są pierwsi, ale nie są również spóźnieni, może odetchnąć z ulgą.
Szczęść Lucyferze. – Skłania krótko głowę w geście przywitania, nim siada naprzeciwko Gorsou po drugiej stronie stołu, skąd bez problemu dojrzy całe towarzystwo bez zbędnego wychylania i wyginania się. Będzie mógł również bez najmniejszych przeszkód obserwować guru Kowenu, który najwidoczniej ma się dziś znacznie lepiej niż gdy ostatnio się widzieli.

Zajmuję miejsce nr 5.
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Protektor
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
Sądziłam, że Cripple Rock znam jak własną kieszeń, do kilku pewnych ostatnich momentów. Jednym była chwila, w której na własne oczy z Esther widziałyśmy żerującego bezkostnika, którego na tych rejonach być nie powinno. Drugim był dzień, w którym Ethan powiedział mi, że zwierzyna zachowuje się inaczej, a opis sugerował pojawienie się nowego drapieżnika – może i tego samego, którego wcześniej widziałyśmy z Marwood. A po trzecie – jakoś tydzień temu miały tam miejsce wydarzenia, które zaburzyły funkcjonowanie lasu. Cripple Rock zawsze było niebezpieczne, jeśli nie wiedziało się, gdzie stąpać. Obecnie było niebezpieczne ogólnie.
Dlatego, choć pierwotnie nie miałam zamiaru brać ze sobą strzelby, i tak ją zabrałam. Na wszelki wypadek. Strzeżonego Lucyfer strzeże, a ja wolę wyglądać na histeryczkę niż skończyć jako pożywka dla losowej bestii, która akurat zrobiła sobie spontaniczny spacerek o poranku.
Żadnej bestii nie było, a ja mogłam zachłysnąć się jeszcze zimowym powietrzem, które w swojej woni zdradzało powolne nadejście wiosny. Nie było już takie ciężkie jak przez ostatnie miesiące, wyczuwałam zmianę. Chociaż nie uwierzyłabym, gdyby ktoś inny mi to powiedział, potrafiłam wyczuć zmiany pór roku po zapachu i po odczuciu, jakie we mnie wywołują. Dlatego się tym nie chwalę, ale wiem, że atak zimy nam już nie grozi. Chyba że wydarzy się jakaś kolejna katastrofa.
Na razie musimy omówić poprzednią. Spotkanie Kowenu było czymś, na co czekałam od samego dwudziestego szóstego lutego. Świadkiem śmierci Erosa byliśmy jedynie we trójkę (czwórkę, licząc Gorsou), ale jestem przekonana, że pozostała część ma inne informacje, które mogłyby pomóc nam ułożyć się w całość. Musimy opracować strategię i podążyć w odpowiedni sposób ścieżką Lucyfera. Szczególnie teraz, gdy okazało się, że nie jesteśmy na planszy sami, a po piętach depczą nam inni, którym może wcale nie sprzyjać cel ten sam.
Jednego z nich widziałam dosłownie wczoraj Pod Chyżym Ghoulem, ale wciąż za mało o nich wiem, żeby rzucać im się do twarzy. Czasem wyrywam się przed szereg, ale kiedy wiem, że nie znam zagrożenia, wolę trzymać się z tyłu i obserwować. Czasem jeden precyzyjny cios jest mocniejszy niż seria zadawanych na oślep.
Wchodząc do środka Billy Goat odkrywam, że w zasadzie wszyscy już są. Mój wzrok prześlizguje się po plecach Franka i Winnifred, a także Esther i Imani. Mijałam dwa samochody, wchodząc tutaj, a więc musieli się podzielić. Tylko ja przyszłam z buta. No cóż. Niby miałam najbliżej.
Za moment spoglądam na Sebastiana, Percivala i Aureliusa, unosząc nieco brew, bo tym razem to oni wyglądali jak siedem nieszczęść, co najmniej, jakby zażywali kąpieli błotnej na zdrową cerę. Prycham pod nosem na niedorzeczną wizję w mojej głowie, nim bez słowa obchodzę stół i odstawiam strzelbę. To jedyne towarzystwo, któremu w miarę mogę zaufać. Łączy nas wspólny cel i nie spodziewam się tutaj niewyjaśnionego ataku. Obym się nie pomyliła.
Zakładając, że na wolnych krzesłach obok Verity’ego będą chcieli usiąść jego krewni, sama odsuwam się na pewną odległość. Mój wzrok tylko odrobinę dłużej niż powinien zatrzymuje się na Sebastianie, nim odwracam spojrzenie i wybieram krzesło obok Gorsou.
Spodziewamy się jeszcze kogoś? – pytam, widząc, że postawiono o jedno krzesło za dużo. To raczej nie są kwestie walorów estetycznych.

Rzut na ewentualne skutki po evencie
Zajmuję miejsce nr 6
W ekwipunku mam strzelbę, schowany nóż i białe pióro nieznanego pochodzenia
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Sumienna - Czarna Gwardia
Aurelius Hudson
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t567-aurelius-hudson#2952
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t580-aurelius-hudson#3152
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t581-a-hudson#3154
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t582-poczta-a-hudsona#3155
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f140-ulica-staromiejska-9-7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t567-aurelius-hudson#2952
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t580-aurelius-hudson#3152
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t581-a-hudson#3154
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t582-poczta-a-hudsona#3155
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f140-ulica-staromiejska-9-7
Cherokee jest dzisiaj humorzasty, co demonstruje w chwili, kiedy silnik przeciągłym, nie miłym dla ucha rykiem obwieszcza swój stan spoczynku. Samochód albo tęsknij za mechanikiem, albo ma złe swojemu właścicielowi, że poświecą mu mało uwagi, przez co czerwony lakier pokrywa warstwa zaschniętego błota, która znalazła się tam po ostatnim wypadzie za miasto. Nie miał czasu posprzątać  samochodu, dlatego, kiedy Sebastian wszedł do środka, Aurel ostrzegł go przed psią sierścią - szkoda tego płaszcza, co Verity ma go na sobie. Ewentualnie prognozy Percivala znalazły odzwierciedlanie w rzeczywistości - samochód należy zamknąć w garażu i trzymać tam do momentu, aż nie stanie się zabytkiem, który w końcu - po dekach - trafi do muzeum.  
Przekręca kilka razy kluczyk w stacyjce, ale silnik wydobywa z siebie pojedyncze jęki i zaraz gaśnie.
Skarbie, chce powiedzieć, ale zagryza zeby na języku, to najgorszy moment na zatrzymanie akcji serca.
Bębni palcami o kierownice. Po minach Sebastiana i Percivala wnioskuje, że żałują swojej decyzji. Trudem tłumi śmiech, który zamiera w krtani. Chce zaproponować spacer, ale domyśla się odpowiedzi.
Silnik podejmuje współpracy siedemnaście minut później, co kosztuje i Pervicala, i Sebatiana straty kilkunastu kropel potu, oraz obłoconej odzieży.  
- Jestem pewny, Sebastianie, że w kazamacie brakuje ci takiej rozrywki - mówi do wuja, gdy ten pojawia się w samochodzie. Kącik ust drzy mu lekko, ale ostatecznie zarys uśmiechu nie kształtuje się na ustach.
Na miejscu pojawiają się jeszcze przed czasem. Poznaje zaparkowany na parkingu samochód Marwoodów, swój parkuje tuż obok.
- Potem wam to wynagrodzę.
Brat i wuj są cali w błocie. Tylko on wychodzi z tego bez szwanku i najprawdopodobniej też bez żadnego uszczerbku na psychice. Nie bez powodu ich podróż zaczęła się półgodziny wcześniej. I nie bez powodu ubrał się wygodnie, a nie rozrzutnie.
Puszcza starszych przodem i wchodzi na miejsce zebrania tuż za nimi. Spojrzeniem obejmuje pomieszczenie. Zatrzymuje go dłużej na Gorsou. Odwzajemnia jego uśmiech.
- Smacznej kawy – życzy, a potem wita się zbiorowo krótkim: Chwała Lucyferowi, ale nie pozostaje obojętny na zebranych w pomieszczeniu wiernych. Państwu Marwood mówi jeszcze "dzień dobry" i kiwa głową w ramach przywitania, chcąc w ten sposób okazać szacunek nauczycielowi swojej córki i jego małżonce, której wiek służy; jest równie piękna, co kilka lat temu, kiedy Aurelius ujrzał ją po raz pierwszy, a może nawet piękniejsza. Winnifred obdarza subtelnym, uprzejmym uśmiechem. Panią Padmore pozdrawia tym samym gestem, co wcześniej Franka i jego małżonkę.
Chwilę później do pomieszczenia dumnym i pewnym krokiem wkracza Judith Carter, zanim jeszcze zdarzył zająć miejsce przy stole. Zawiesza na niej na chwile spojrzenie. Krótkie "Judith" wymyka się spomiędzy jego warg, gdy w końcu wybiera miejsce obok niej. Ją za to upływ czasu nie dotyka, przemyka mu przez myśl. Pytanie, które pada z jej ust, rozbudza też ciekawość Hudsona. Skupia wzrok na popijającego kawę mężczyźnie.

rekwiruje miejsce nr 7
przy sobie mam pentakl, athame, kluczki do samochodu, portfel
Aurelius Hudson
Wiek : 38
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto, Saint Fall
Zawód : podróżnik, alpinista, buchalter
Imani Padmore
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 20
POWSTANIA : 7
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 13
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t789-imani-padmore-zd-bloodworth#5539
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t871-imani-padmore#6775
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t872-imani#6776
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t846-skrzynka-imani-padmore#6313
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f193-tara
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1143-rachunek-bankowy-imani-padmore#10871
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 20
POWSTANIA : 7
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 13
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t789-imani-padmore-zd-bloodworth#5539
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t871-imani-padmore#6775
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t872-imani#6776
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t846-skrzynka-imani-padmore#6313
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f193-tara
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1143-rachunek-bankowy-imani-padmore#10871
Liczyła, że pojadą na spotkanie kowenu razem z Joe. Kiedy jednak mężczyzna dostał dramatyczny telefon o pożarze u dalszej części rodziny i konieczności pomocy w odbudowie, z której naprawdę ciężko było wymyślić wymówkę, by się wykręcić, Imani mogła mu jedynie życzyć odpowiedniej pogody do pracy i zapewnić, że opowie mu potem wszystko ze szczegółami, po czym zabrać się na miejsce ze swoimi sąsiadami, państwem Marwood. Cieszyła się bardzo, że mają szansę na integrację. - Jak tam nauka? - spytała Winnifred. Sama nigdy nie studiowała i choć samej decyzji nie żałowała, to jednak czasami lubiła posłuchać, jak to wygląda, zamiast tylko rozważać co by było, gdyby.
Zresztą, żeby na spotkaniu było im przyjemniej, wzięła ze sobą ciasto. Fakt, że nie zrobione przez nią, tylko siostrę jej męża, ale jej wypiek zjadły dzieci, kiedy już nie miała sił i zrobiła sobie drzemkę. Ale chyba zrozumiały swój błąd, kiedy poinformowała je, że teraz przez kilka dni nie mogą liczyć na ciasto mamy, więc liczyła, że na kolejny raz będzie mogła się pochwalić czymś swoim.
Może niepotrzebnie zresztą je wzięła. W końcu mieli omawiać poważne sprawy. Ale jej natura gospodyni nie dała jej spokoju, dopóki nie wzięła czegoś do poczęstowania ze sobą. Wątpiła, że Gorsou zadbałby o takie drobiazgi. W końcu jest mężczyzną. Ileż razy narzekała ukochanemu, że zrobiła jej się nowa zmarszczka, a on tylko głupio pytał gdzie niby?
- Szczęść Lucyferze - rzuciła na powitanie, skinając głową w kierunku ich guru, gdy weszła do środka tuż za Marwoodami. Z uśmiechem postawiła pokrojone już ciasto na środku stołu, nim wyliczyła, gdzie może usiąść. Cóż, po plotkach, które do niej doszły, martwiła się o starszego już mężczyznę, więc miejsce między Esther a guru całkowicie jej pasowało. Usiadła zaraz i zwróciła się do mężczyzny: - Jak się trzymasz?
Zaraz weszły kolejne osoby. Padmore przywitała się z Sebastianem, Percivalem, Aureliusem i Judith. Następnie usłyszała pytanie kobiety, które było mądre, więc pytająco spojrzała na Gorsou licząc na szybką odpowiedź.

Jako, że zapomniałam: zajmuję miejsce nr 1.
Imani Padmore
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : gospodyni domowa, pomaga mężowi
Esther Marwood
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
Pobudka skoro świt leży już w zwyczajach Esther, która wczesnym rankiem zwykła piec bułki na śniadanie i pakować kanapki każdemu, kto wybierał się do szkoły czy pracy. Dziś jest (niemal) nie inaczej, bo kiedy Frank popędza Winnie, by pospieszyła się z ubieraniem, siewczyni pakuje właśnie drugie śniadanie Juniorowi do plecaka i buraczaną tartę do koszyka. To Kowen Słońca ma się dzisiaj raczyć wypiekami pani Marwood, bo kobieta nie puści nikogo w dalszy dzień bez pożywnego śniadania.
Mimo iż wiosna zbliża się już wielkimi krokami, tak nad ranem panuje chłód, który zmusza czarownicę do szczelnego otulenia się szalem. Ten wydziergany przez mamę na drugiach otrzymała na zeszłe Narodziny Aradii pyszni się malinowym kolorem, odznaczając na szarości wełnianego płaszcza.
- Czy to placek z wiśniami? - interesuje się, kiedy do samochodu wchodzi Imani Padmore i uśmiecha się do niej szeroko, kiedy w powietrzu unosi się zapach słodkości. - Będę mieć do ciebie sprawę, kochana. Porozmawiamy o tym po spotkaniu, dobrze? - Nie chce od razu poruszać problematycznego tematu, nie w obecności Winnie i Franka, bo finanse nie są czymś, co powinno ich interesować - Winnie dlatego, że powinna skupić się na nauce, a Frankowi, by nie przejmował się aż nadto.
- Niechaj Lucyfer błogosławi nam wszystkim swoim światłem - wita się ze wszystkimi z ciepłym uśmiechem, przesuwając wzrokiem po zebranych, lecz nie od razu zajmuje miejsce przy stole. - Ciasta wystarczy dla wszystkich. Komu herbaty? - Sięga po pokaźnych rozmiarów termos i filiżanki, swoim zwyczajem gotowa każdemu usłużyć. W opinii pani Marwood nie godzi się w takim chłodzie dyskutować, o pustym żołądku nie wspominając. Po uzupełnieniu filiżanek gorącym naparem zasiadła między mężem a panią Imani i objęła swoje naczynie dłońmi.

| zajmuję miejsce nr 2
Esther Marwood
Wiek : 50
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : siewca historii magii
Antoine Maurice Rousseau
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1175-antoine-maurice-rousseau
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1213-a-m-rousseau
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1215-antek
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1183-a-m-rousseau
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1214-rachunek-bankowy-a-m-rousseau
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1175-antoine-maurice-rousseau
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1213-a-m-rousseau
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1215-antek
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1183-a-m-rousseau
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1214-rachunek-bankowy-a-m-rousseau
Czas to tylko naoczna forma czegośtam, tak przynajmniej mawiał Kant. Tak się jednak złożyło, że mi z Kantem to nigdy nie było po drodze. W sumie nie powinienem się dziwić, całe Niemcy okazały się jedną, wielką pomyłką.
Czasem podejrzewam, że tamten też nosił kolce na głowie.
Z jednym się jednakowoż zgadzam, że czas to rzeczywiście tylko jakaś forma naoczności, a na dodatek jaka złośliwa. Zamyka człowiek oczy na minutę, otwiera, a minęły trzy godziny.
W nadzwyczajnym pośpiechu szykowałem się tego wczesnego poranka - do Hellrigde zajechałem już wczoraj, zajmując apartament w miejscowym hotelu. Oczywiście, wszystko by dziś się nie spóźnić, z godnością zasiąść pośród pobratymców. Specjalnie na tą okazję wyszykowałem najznamienitszy strój. Spodnie w kancik w kolorze głębokiej zieleni. Koszulę z kwiatowym wzorem. Atłasową marynarkę, równie zieloną. I oczywiście. Wisienka na torcie.
Creme de la creme.
Żółta chusteczka w butonierce.
Ta chusteczka spaja cały strój, nadając mu odpowiednio dostojnego sznytu, specjalnie na tak wyjątkową okazję.
Może i jestem spóźniony. Ale za to jaki elegancki.

Ostatni wpadam do pubu, aż zatrzymam się w miejscu by przez chwilę pokontemplować ten surowy, wiejski klimat. Och, jak rozkoszne rozmowy muszą się tutaj toczyć wieczorami, przynajmniej do pierwszej bójki. Aż uważnie się rozejrzę. Na szczęście, dzika kałuża krwi nie atakuje z zaskoczenia. Ostatnie przeczesanie loczka palcami i mogę dołączyć do wszystkich z głośnym - Przepraszam Was bardzo serdecznie za to okropne spóźnienie - taki to wstyd!
Choć dobrze nie znam jeszcze wszystkich z imion, każdemu ukłonie się z odpowiednią galanterią. I szczery zachwyt gdy zauważę - Czy to ciasto?!
A na dodatek świeża herbatka?
Lepiej niż w domu.
No prawie, w domu jest mi najlepiej i ciasta pod dostatek, ale jak to rozgrzewa moje serce.
Nie chcą robić już więcej zamieszania, usiądę na pierwszym lepszym miejscu. Akurat obok Aureliusza, aż poklepię go po ramieniu, z wielką ekscytacją obserwując wszystko co dzieje się dookoła.
Nie wiem co Gorsou stosuje na twarz, ale wygląda bosko.
Wręcz świetliście!


Zajmuję miejsce 8.
Ekwipunek: pentakl, athame, flakonik perfum
.
Antoine Maurice Rousseau
Wiek : 30
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : dyktator smaku, arbiter sztuki, bywalec
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Gorsou w ciszy i spokoju, ze stoickim opanowaniem i swobodą na twarzy, obserwował kolejne osoby zjawiające się w środku Billy Goat. Jeszcze dwanaście godzin temu w sali obok ktoś śpiewał pijackie szlagiery, teraz w pomieszczeniach panowała niemal głucha cisza, przeplatana tylko krótkimi i stosownymi rozmowami członków Kowenu Dnia.
W końcu, gdy każdy zajął miejsce, wstał z krzesła, a następnie otwarte dłonie wyciągnął przed siebie, tak aby wskazywały w dół.
Módlmy się — zamknął oczy. — O Lucyferze, Królu Piekła. Twój cios jest ogniem, a Twój tron zbudowany z cierpienia. Pod Twoją mocą giną niebiańskie światła, Twoje imię jest strachem, a Twoja chwała nieskończoną. Wysłuchaj naszych skarg, westchnień i próśb. Zwracamy się do Ciebie, gdy nasze dusze drżą. Niech Twoja potęga przychodzi nad nami, a Twój gniew nas omija. W Twoim cieniu ukrywamy się, w Twojej opiece żyjemy. O Królu Piekła, przyjmij naszą wierność, nasze serca ci oddajemy. Niech nasza lojalność będzie jak płomień wieczny, a my będziemy służyć ci, o nieśmiertelny i wspaniały. Niech twoja mądrość kieruje naszymi krokami, a twoja potęga chroni nas przed klęską. O Lucyferze, niech nasza modlitwa trwa wiecznie, bo nasza wiara jest niezachwiana — skończył, dając wam jeszcze chwilę zadumy nad treścią, aby następnie powiedzieć: — Usiądźcie.
Sam tego nie zrobił, chwytając w dłoń laskę, o której się poruszał, odsunął krzesło, aby spokojnym krokiem i bardzo powoli, obchodzić cały stół, w trakcie swojej mowy.
Spotkaliście Erosa — zaczął łagodnym głosem jakby lekko. — Przynajmniej niektórzy z was, chociaż wiem, że wieści szybko się roznoszą. Tak długo, jak zostaną w naszym kręgu, to dobrze. Nad Hellridge zawisła czerwona chmura, bo wypełniła się jego krwią. Walczył długo, swoimi strzałami dotknął świętych, ale poległ, spadając na Ziemię gwałtownie i w cierpieniu. Krew spadała na glebę, a razem z nią martwe sługi Gabriela. Niebiosa zostały poruszone i nim naprawią szkody po tym ataku, minie czas. Eros pragnął zemsty, a rozpoczął nią Rytuał. Rytuał Apokalipsy, o którym zaraz wam powiem. Judith, Sebastianie. Byliście tam. Powiedzcie wszystkim, co dostrzegliście na własne oczy. — spojrzał na Carter i Verity'ego, oczekując, aż przedstawią reszcie kowenu zarys zdarzeń z końca lutego, aby każdy mógł poznać tę historię z ich perspektywy.
Niezależnie od tego, czy to się stało, Gorsou po chwili kontynuował:
Dlaczego o tym wspominam? Bo nie próżnowałem przez ostatni tydzień. Chcę przypomnieć, że jesteście tu, bo tak jak ja wierzycie, że jedynym wybawicielem od złego jest sam Lucyfer. Wielu z was spotkało go już na swojej drodze, wiecie, jak potężna jest jego moc. Nie równa się z nią nic co na świecie żywych i martwych, a każdy, kto twierdzi inaczej, jest ślepcem i głupcem. Część z was nie dostąpiła jeszcze tego zaszczytu. Być może nie byliście gotowi, być może On nie był gotowy, ale przyświeca nam jeden cel. Dopełnić dzieło naszego ojca. Czekaliśmy lata, aż w końcu przepowiednie się wypełnią i teraz, tego dnia, gdy Eros zszedł na Ziemię, Apokalipsa się rozpoczęła. Radujmy się, bracia i siostry. To szczęśliwy dzień — uśmiechnął się, a wy prawdopodobnie pierwszy raz od wielu lat mogliście zobaczyć swojego Prefekta tak szczęśliwego. — Jak najpierw Aradia, gdy własną krwią otworzyła Wrota Piekieł, tak teraz my będziemy musieli poświęcić coś, by kultywować dzieło samego Szatana. By je dokończyć... — pozwolił, aby zapanowała cisza, trwająca kilka sekund, nim powiedział dalej. Jeśli ktoś z was zdecydował się otworzyć w tym czasie usta, mógłby dostrzec jego dłoń wyciągniętą lekko w przód w znaku zastopowania tych słów. Kontynuował: — Apokalipsa zamknie bramy Niebios. Każda z zerwanych pieczęci, bo o nich pisał Eros, święty Jan, sprowadzi na Niebiosa zagładę. Znam pytania w waszych głowach — nie muszę czytać w myślach, by wiedzieć, czego się obawiacie. Myślicie o własnych rodzinach — spojrzał najpierw na Imani, a potem na Esther i Franka, następnie wzrok przesuwając na ich córkę - Winnifredi konsekwencjach tego wszystkiego. Myślicie o własnym życiu — tym razem obejrzał się na AntoineO Hellridge, o świecie. O tym, jak będzie wyglądał, gdy bramy Nieba zostaną zamknięte — wzrokiem otulił Judith, Sebastiana i Aureliusa. — Myślicie: Gorsou, ale Gabriel nie pozostanie bierny. Co wtedy? Co, gdy jego gniew nas dosięgnie? Powiadam wam — nie dosięgnie. Nie, jeśli wypełnimy swoją powinność wobec naszego Ojca... Bracia i siostry. My otworzymy bramy Piekła — usiadł ponownie na swoim krześle.

W trakcie modlitwy do Lucyfera nie trzeba mieć rąk do dołu. Sposób, w jaki ustawicie swoje ciało, czy zamknięcie oczy, czy nie, czy dodacie słowa do modlitwy — zależy tylko od was i powinien wynikać z postaci.

Mapka:

Billy Goat KrdTo7t


Termin odpisu: środa (6.09) do 20:00.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
Nie ma grupy bardziej zgodnych osób niż Kowen Dnia pochylający się na zebraniu. Patrząc na to prawie z perspektywy Gorsou, widziałam grupę ludzi (w średnim wieku, nie licząc Winnifred Marwood, która była z nas najmłodsza jak dotąd), którzy może różnią się charakterem i podejściem do życia, ale jednoczą się pod jednym celem i pod jedną personą – pod wolą Lucyfera. Gdybym była nim, zakręciłaby mi się łezka w oku, widząc, jak Imani Padmore przynosi dla wszystkich ciasto, a Esther Marwood stawia na stole herbatę.
Przydałaby się kawa, ale mi nalej – rzucam do Esther, która właśnie tańczy z filiżankami i termosem jak gospodyni domowego przyjęcia, zaraz obok krojącej ciasto Padmore.
Zerkam tylko z lekkim zdumieniem na Aureliusa, który z jakiegoś powodu postanowił usiąść obok mnie zamiast przyklejać się do Sebastiana, ale witam go spojrzeniem, darując sobie skinienia i inne durne grzeczności. Święto w remizie, Judith Carter nie została wyklęta. A chciałam być na tyle miła i oszczędzić wszystkim innym swoją bliskość, no popatrz. Znowu w życiu mi nie wyszło.
Gorsou raczej nie spieszył z odpowiedzią, bo w ogóle jej nie udzielił. Może to krzesło dla niespodziewanego gościa, ale licząc jeszcze raz wszystkich, powinien być z nami Percival. Może się pomyliłam w obli…
A nie, nie policzyłam Rousseau. Jeszcze nic mi nie zrobił, a ledwie otworzył gębę, już mnie wkurwiał tym swoim gadaniem. A może bardziej sposobem bycia. Na szczęście nie muszę go uwielbiać, żeby siedzieć z nim przy jednym stole – zaraz zresztą Gorsou wstał, inicjując spotkanie.
Zaraz za nim wstałam i ja. Jeśli się modlić, to w pozycji wyrażającej szacunek dla Króla Piekieł, dlatego pochyliłam głowę, przymknęłam lekko oczy i złączyłam luźno dłonie, pozostając w pozycji zamkniętej. Nie odezwałam się, pozwoliłam słowom Gorsou płynąć i wypełniać pogrążone w ciszy pomieszczenie. Słowa modlitwy były wyraźne i wbijające się w umysł, jak również płynące od serca, szczere. Nie potrzebowałam dodawać nic więcej do tego, co zostało już wypowiedziane. Jeśli ktoś tylko chciał coś powiedzieć więcej, wysłuchałam go w ciszy, nim, zgodnie z poleceniem Gorsou, usiadłam z powrotem na miejscu.
Nie usiadł on i wzrokiem śledziłam, jak powoli zaczął obchodzić nasz stół, od razu nawiązując do tego, co się wydarzyło. Zdziwiłabym się bardziej, gdyby nie wspomniał o tym ani słowa – były to zdarzenia zbyt ważne, aby cały Kowen o tym nie wiedział.
Problem w tym, że wiadomość o śmierci Erosa wcale nie pozostała tylko między nami. Poza postronnymi gapiami była tam jeszcze jedna grupa, którą Gorsou uznał za wrogą nam. Nie wiem, skąd ich znał, ale mam nadzieję, że niebawem nam to wyjawi.
Spoglądam na Sebastiana, gdy oboje zostajemy wywołani do tablicy. Spojrzenie jest bardziej porozumiewawcze, pytające, kto powinien zacząć mówić pierwszy.
Ja widziałam więcej, tak przynajmniej mi się zdaje, zważywszy, że Verity’ego nie było podczas wcześniejszych zdarzeń praktycznie nigdzie, dlatego daję sobie sama pozwolenie, na odezwanie się jako pierwsza:
Gdy dotarliśmy na miejsce, przywitał nas wypłoszony niedźwiedź, a zaraz potem dostrzegliśmy ogromne ślady kopyt. Nigdzie nie było rumaka. Za śladami i odgłosami bólu dotarliśmy do konającej istoty, ogromnej na trzy metry, zranionej. Chyba Hudson próbował mu pomóc, ale było już za późno. Eros opowiedział nam… nawet nie opowiedział, pokazał nam, jakimś sposobem, nie potrafię nazwać tej magii, ale historia pojawiała się w naszych myślach. W każdym razie… - westchnęłam, lekko pochylając się nad stołem. To wszystko było zbyt chaotyczne, abym potrafiła to wszystko logicznie opowiedzieć i uporządkować. – pokazał nam, jak dosiadając pegaza wdarł się siłą do Niebios. Zranił, a w zasadzie zabił kilka sług Gabriela. Jeden skonał przed moimi oczami – dodając to, spoglądam na Sebastiana. Tylko on widział, co się ze mną stało, gdy ostatnim razem wspomniałam o aniele. Teraz jednak nic takiego się nie zadziało. – Wdarł się tam, bo chciał pomścić śmierć Aradii. Dlaczego teraz? – spoglądam na Gorsou, jakby ten miał mi odpowiedzieć na wszelkie wątpliwości, choć najpewniej sam tego nie wie. – Aradia zginęła prawie trzysta lat temu, a Eros dopiero teraz postanowił wypowiedzieć wojnę Gabrielowi.
Odsuwam się na krześle i opadam na jego oparcie, milcząc przez moment. Przekazałam im wszystkim zaledwie skrawek tego, co widziałam, a nadal wydaje mi się, że jest to ogromna moc informacji. Chciałabym powiedzieć im jeszcze więcej – o tym, że Eros kochał Aradię, tak, jak kochał Jezusa. Ale z jakiegoś powodu słowo kocham nie potrafi przejść mi przez gardło.
Tamtego dnia zadziało się zbyt wiele rzeczy, których nie rozumiem do dziś.
Gdy Eros umarł, zabrało go Piekło. Chyba. – Mam nadzieję. Nie potrafię być pewna, nie jestem pewna. Widziałam tylko dłoń wciągającą ją do wnętrza ziemi. – Powiedział tylko, że po nim przyjdą inni.
Inni Jeźdźcy, a Eros był najpewniej pierwszym.
Spoglądam jeszcze na Gorsou, tak rozpromienionego jak nigdy wcześniej, jakby Apokalipsa była faktycznie wspaniałą przygodą. Może i tak jest – w końcu wypełniamy wolę Pana, choć Gorsou miał rację, miałam w sobie mnóstwo wątpliwości, a słysząc optymistyczne zakończenie, miałam ochotę prychnąć.
Aradia poświęciła swoje życie, aby wypuścić chociaż zalążek magii na ziemię. Jak my mamy to zrobić?
Nie jestem człowiekiem małej wiary, ale jestem realistką. Jeśli wiem, że zagrożenie jest ogromne, nie uciekam przed nim, tylko najpierw dowiaduję się, jak z nim walczyć, aby zminimalizować obrażenia. Ale jak mamy walczyć z całym Niebem? Z Niebem, którego sama krew jest potężna i wątpię, że nasze magiczne zdolności w jakikolwiek sposób wystarczały.
Eros mówił, że ten rytuał został Aradii odebrany przez wyznawców Gabriela. Masz pojęcie, gdzie on teraz może być?
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Sumienna - Czarna Gwardia
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Odpowiada na pozdrowienie każdej pojawiającej się osoby, a Judith dyskretnie odprowadza wzrokiem do jej krzesła, podświadomie próbując wybadać, czy dziś jej nic nie dolega. Wygląda dobrze, ale to w zasadzie o niczym nie świadczy – ostatnim razem również nie wyglądało na to, że coś nadchodzi, a już chwilę później stała jak słup soli i nie było z nią żadnego kontaktu. Lucyfer jeden wie, co działo się w tym czasie w jej głowie. Żeby tego było mało, zamieniła się w 168 centymetrów żywego ognia ukrytego pod postacią nieszkodliwej kobiety. No, nieszkodliwej z pozoru dla tych, którzy nie wiedzą jeszcze, jak szkodliwa potrafi być Judith Carter. Sebastian przekonał się o tym dotkliwie, gdy złapał ją wtedy za ramię.
Kiedy Judith zajmuje miejsce i pojawia się ryzyko, że dostrzeże spojrzenie Sebastiana, ten obojętnie odwraca wzrok, nie zdradzając się nijak z tym, że jeszcze chwilę temu wodził nim za Carter. Przez moment zajmuje go kubek herbaty, której nalała Esther, a potem już, jako że wszyscy się zebrali, nadchodzi czas na modlitwę. Czas ten Sebastian odbywa w pełnym skupieniu, uprzednio stanąwszy prosto przed swoim krzesłem. Dłonie, jedna na drugiej, układa na sercu, tak jak robi to od zawsze, tak, jak robi się to w jego domu. Głowę pochyla lekko i przymknąwszy oczy, spija umysłem słowa modlitwy, dołączając do niej we własnych myślach. Nie dodaje nic więcej, a gdy siada z powrotem, czuje się lżej, jakby wstąpiła w niego nowa siła. Lucyfer jest tu z nimi, nawet jeśli nie fizycznie to z pewnością ich słucha i wspiera na nowej drodze, która dopiero co się przed nimi zarysowuje. Sebastian całym sobą czuje jedność zebranych tu osób i jest mu ciepło na sercu, gdy wie, że niezmiennie, odkąd dołączył do kowenu, to jest od ponad trzydziestu lat, obecni tu czarownicy i czarownice obstają przy jednym celu i tworzą zwartą wspólnotę.
Gorsou zdradza znaczenie apokalipsy dla nich wszystkich i choć dla reszty świata może być ona przeraźliwym scenariuszem, to dla nich staje się czymś dobrym. Okazją do wypełnienia woli Lucyfera, szansą na zamknięcie wrót niebios i unieszkodliwienie Gabriela. Sebastianowi wystarczy to w zupełności, by nie odczuł trwogi na myśl o konsekwencjach i bólu, jaki może to przynieść żyjącym na Ziemi istotom. To wszystko nie ma znaczenia w obliczu wypełnienia woli Lucyfera. Nie rozważa tego czy im się uda, bo wie, że mają wsparcie swojego Pana i wie, że nie ma nikogo innego, kto mógłby podjąć się tej misji. Musi im się powieść, bowiem w przeciwnym razie zawiodą tego, który powołał ich do życia za sprawą swej najdroższej córy i tego, który nadaje ich życiu sens. Obarczą się hańbą i nie będą w stanie spojrzeć w oblicze Pana, gdy przyjdzie czas. Dlatego Sebastian będzie jednym z tych, którzy przyczynią się do zamknięcia niebios lub tym, który zginie, próbując, aby inni mogli dokończyć dzieła już bez niego. Od tej chwili tylko po to żyje.
Kiedy Judith rzuca mu spojrzenie, odpowiada ledwie zauważalnym skinięciem głowy, dając znak, że śmiało może zacząć mówić pierwsza. Wsłuchuje się w opowieść z należytą uwagą, nawet jeśli zna ją z pierwszej ręki.
Carter zadaje pytanie Gorsou, ale to Sebastian odpowiada.
Zadałem mu to pytanie. „Rytuał ten pod postacią moich Ksiąg jest znany na Ziemi od wieków. Znajdziesz go w biblijnych bibliotekach, ale interpretować jego treści nie będziesz umieć. Moi uczniowie, gdy ich opuściłem, ukryli jego treści w kościołach, do których go posłałem.” Znajdziesz je, Sebastianie Verity. Dojdziesz do celu i naprawisz świat. Ostatnie słowa zachowuje dla siebie.
Być może nie pamiętałby słów Erosa, gdyby nie to, że zanotował je tak szybko, jak szybko stanął nogą w domu po tamtych wydarzeniach. Od tamtego czasu wiele razy do nich wracał, aż wryły się w jego pamięć i stały się pewną mantrą.
Gorsou, czy ty potrafisz zinterpretować te księgi? Czy znasz kogoś, kto będzie to potrafił? Jeśli dobrze rozumiem, rytuał jest kluczem do zamknięcia wrót niebios. – Pozostaje im więc zebrać wszystkie księgi i przeprowadzić rytuał. Jakże to łatwo brzmi. Sebastian nie ma złudzeń, wie, że do przeprowadzenia go będzie potrzebnych wiele zasobów, których obecnie nie mają. I zapewne niejedna osoba zginie po drodze. Ale to nic. Tak długo, jak długo będzie przybliżać ich to do celu, jest to warte każdego poświęconego życia. Umrze szczęśliwy, jeśli to przysłuży się powodzeniu misji.
Czekając na odpowiedź, raczy się kawałkiem ciasta.
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Protektor
Aurelius Hudson
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t567-aurelius-hudson#2952
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t580-aurelius-hudson#3152
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t581-a-hudson#3154
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t582-poczta-a-hudsona#3155
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f140-ulica-staromiejska-9-7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t567-aurelius-hudson#2952
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t580-aurelius-hudson#3152
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t581-a-hudson#3154
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t582-poczta-a-hudsona#3155
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f140-ulica-staromiejska-9-7
Czas.
Stracił czas w Salem, a potem w górach. Stracił go na degustacji alkoholu i podziwianiu krajobrazów ,a w tym czasie Saint Fall dotknęła tragedia, nawet gorsza o tej, która zatrząsała fonematami miasta w Wykreślonym Roku.
Kiedy jego spojrzenie prześlizguje się po twarzach zagorzałych wyznawców Lucyfera, czuje uścisk w żołądku, wraz z nim pogłębiają się wyrzuty sumienia. Wróciwszy z wyprawy, wydzwaniał do bliskich, ale nie wykręcił numeru do nikogo, kto siedzi obecnie przy stole, a przecież słyszał, że nie tylko w Deadberry źle się działo. Kataklizm objął też między nimi uniwersytet. Pytanie, które zadaje Winnifred Imani, utwierdza Aurela w domysłach, że latorośl państwa Marwoodów jeszcze nie zakończyła swojej edukacji. Jednak, dostrzegając błysk radości w ich spojrzeniach, czuje ulgę, że widzi ich wszystkich w dobrym zdrowiu. Wszystkich i każdego z osobna. Chociaż musi przyznać, że nic nie dorównuje serdeczności, jaka bije od pani Marwood. Można ją porównać wyłącznie do promieni okalającego ziemie słońca. Na chwilę skupia wzrok na wypieku pani Padmore.
- Wygląda przepysznie - wtóruje kobiecie, ale nie częstuje się ani kawałkiem ciasta, ani herbatą. Nie zasługuje na ich dobroć.

W polu widzenia pojawia się ktoś, kogo się tutaj dzisiaj nie spodziewał, ale, mimo wszystko obecność Rousseu kwituje głębszym uśmiechem.
- Mogłeś mówić, że się zjawisz - mówi ledwie szeptem, by nie zakłócić trwającej przy stole weosłej tyrady, która niebawem, gdy tylko Gorosu dołączy do dyskusji, dobiegnie końca. Potrzebowali chwil radości. Były źródłem namiastki normalności. - Zorganizowałbym godny twojej wizyty komitet powitalny - zwraca się żartobliwie w kierunku Antoine, który zajmuje miejsce obok niego.
Gorsou wkrótce potem zapełnia pokój brzmieniem swojego głosu. Podobnie jak mężczyzna wstał. Splatając ze sobą palce, przymknął powieki i swe modlitwy skierował do stwórcy Piekieł. Potem - po wszystkim, po kontemplacji - zajął na powrót swoje miejsce.
Informacje, jakie przedstawia im prefekt kowenu, są dla Aureliusa częściowo znane, częściowo nieznane. Słucha uważnie, nie chce przeoczyć ani jednego słowa. Kalkuluje, zbiera informacje, skupiając wzrok na twarzy mówiącego mężczyzny.
Nie zbiera głosu od razu. Słucha co ma do powiedzenia najpierw Judith, potem Sebastian. Szczerze mówiąc, nie czuje się zobowiązany, by przerwać ciszę, która zapada..
Myśl o rodzinie nie wypełnia przestrzeni jego umysłu. Myśli o tym, co nadejdzie. O przyszłości. Nadchodzącej Apokalipsie. O zamknięciu wrót Piekła. Przetwarza to, co właśnie usłyszał. Przytłaczający natłok informacji.
Jego przedmówcy skupili się na wrotach Niebiosa, a on bierze się w garść i przerywa ciszę:
- Naszym obowiązkiem jest zapobiec dalszym tragediom. Saint Fall, bez Naszego Ojca i Stwórcy nie ma przyszłości, co musimy uczynić, by otworzyć bramę Piekła?
Zastanawia się, gdzie się znajduje. Tam, w tunelach wijących się pod miastem? W kopalni, gdzie zaginęła Elaine? Gorsou znał odpowiedź na te pytanie?
Lucyferze, mniej nas w swojej opiece.
Aurelius Hudson
Wiek : 38
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto, Saint Fall
Zawód : podróżnik, alpinista, buchalter
Imani Padmore
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 20
POWSTANIA : 7
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 13
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t789-imani-padmore-zd-bloodworth#5539
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t871-imani-padmore#6775
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t872-imani#6776
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t846-skrzynka-imani-padmore#6313
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f193-tara
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1143-rachunek-bankowy-imani-padmore#10871
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 20
POWSTANIA : 7
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 13
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t789-imani-padmore-zd-bloodworth#5539
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t871-imani-padmore#6775
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t872-imani#6776
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t846-skrzynka-imani-padmore#6313
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f193-tara
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1143-rachunek-bankowy-imani-padmore#10871
Esther, skubana, od razu, chyba po samym zapachu, wyczuła co się składa na jej wypiek. Aż Imani się uśmiechnęła, szczęśliwa, że komuś już na starcie poprawiła nim humor. - Tak. Mam nadzieję, że mi wyszedł. Specjalnie nie wykroiłam sobie kawałka, by ładnie wyglądał - przyznała, mając nadzieję, że ostatecznie wszyscy będą zadowoleni z takiego deseru. - Dobrze - zgodziła się bez wahania. W końcu były sąsiadkami, do tego w tym samym kowenie, więc powinny sobie pomagać, prawda? A zakładała, że Esther nie próbowałaby z tych samych względów nadużyć jej zaufania.
Rzadko zresztą zakładała coś złego o ludziach. Starała się ich rozumieć i widzieć ich dobre cechy, a wątpić w nich dopiero, gdy dawali do tego podstawy.
Gdy już były na miejscu, poprosiła Marwood o herbatę, a nim Gorsou zaczął mówić, pomogła innym uczestnikom spotkania sięgnąć po kawałek placka. Pytanie Antoine'a również ją uszczęśliwiło. Poczuła, że choć zrobiła coś niewielkiego, to dobrego i podnoszącego morale dla zgromadzenia. - Tak - powiedziała, przesuwając talerz w jego stronę, aby sobie wybrał kawałek. Następnie przesunęła talerz w kierunku Aureliusa, patrząc wyczekująco na niego, gdy mimo pochwały nie zdecydował się od razu spałaszować kawałka.
Przecież nie po to się męczyła, by ciasto pożerano tylko wzrokiem!
Gdy Gorsou zaczął modlitwę, Imani wstała, złożyła dłonie, pochyliła głowę i przymknęła oczy, pozwalając mężczyźnie na przodowaniu w tej czynności, po czym usiadła, gdy na to pozwolił i dokładnie go wysłuchała, nie wiedząc jeszcze, co o tym myśli. Dokładnie też wysłuchała opowieści Sebastiana i Judith. Nie było jej akurat na miejscu tragedii, dobrze więc było wiedzieć od zaufanych osób, jak to wszystko przebiegło. - Czy to znaczy, że zbliża się moment, w którym cały świat otuli magia? - spytała, pełna nadziei. Przecież do takiego przebiegu zdarzeń przez ten cały czas dążył Lucyfer i jego wierni.
Oczywiście słuchała również pytań innych i odpowiedzi na nie, jeśli zostały udzielone, ale myśl o spełnieniu się losu, o którym mówiono w ich organizacji od lat wydawał jej się priorytetową kwestią.
W końcu chciała, by jej dzieci żyły w lepszym świecie.
Imani Padmore
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : gospodyni domowa, pomaga mężowi