First topic message reminder : Święte wodospady Wodospady znajdujące się nieopodal Saint Fall, od których wzięła się nazwa tego miasta. Płynie tu krystalicznie czysta i zimna woda. Wbrew pozorom miejsce to nie jest za bardzo popularne wśród miejscowych i turystów, dlatego często można spotkać przy potoku łanie lub jakieś inne dzikie zwierzęcia, które akurat napajają się przy wodospadzie. Całej okolicy towarzyszy również niezbyt przyjemny szum, powodowany przez ciągle spadanie lecącej wody. W mroźne zimy potrafi całkowicie zamarznąć, tworząc piękną, lodową rzeźbę. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Stwórca
The member 'Zjawa' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 38 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Hiram Laffite
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 172
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 6
WIEDZA : 3
TALENTY : 17
Więc wrażenie, że obce spojrzenie prześlizgało się po jego karku, nie było dyktowane jedynie przez rozwijająca się w jego głowie paranoję, która, od bliska kilka lat, nawiedzała go sukcesywne, od czasu do czasu burząc porządek kosztujących się pod sklepieniem czaszki myśli. Przesunął spojrzeniem po sylwetce mężczyzny, który wyłonił się, jakby znikąd, choć radość nadal czule obejmowała jego ciało, dyskomfort zacisnął się na jego ciele, wiążąc jego mięsnie w paraliżu napięcie, a po karku prześlizgnął się nieprzyjemny dreszcz, który niczym obślizgły wąż, wił się po ciele, rozprowadzając płytko pod skóra przenikliwe, nieprzyjemne zimno. Gdy mężczyzna uniósł dłonie, jakby w poddańczym geście, rękawy luźnie opadającego na jego ciało swetra, opadły, odsłaniając wytatuowane nadgarstki oraz rzemień owinięty wokół prawej dłoni, z którego sterczał znajomy kształt. Pentakl. Hiram stłumił krzywy grymas, który chciał wykrzywić jego twarz. - Zaiste - prychnął w odpowiedzi, bo czym innym było zgubienie się w lesie - Cripple Rock było pełne zawiłych, nieodkrytych do tej pory zagadek, które, szepcząc magnetyczne słowa do ucha, kusiły, by się z nim zapoznać, wchodząc głębiej w poszycie leśne, gdzie łatwo było pomylić drogowskazy, z zwodniczymi, niezbadanymi do tej pory ścieżkami ukształtowanymi iluzją przez magię - a zupełnie czym innym przedostanie się na drugą stronę wodospadu, którego wejście było ledwie widoczne, nieobecne na mapie lasu. Nie przerwał kontaktu wzrokowego - uważnie przyglądał się swojemu nowemu rozmówcy, czując jak w powietrzu unosi się ledwie wyczuwalna dawka niezręczności, jakby został przyłapany na czymś intymnym, uwierającym w szyje jak krawat; w końcu rzadko pozwalał sobie na to, by jego organizmem zawładnęła pozbawiona zmartwień beztroska, rzadko też wyrzucał z głowy balast myśli. - W jakim celu pan nas śledził? - zapytał nie wierząc ani w jedno, kłamliwie słowa, które opuszczały obce wargi ochlapusa. Głos miał zachrypnięty, przez co dźwięki, jakie z siebie wyrzucał, były ledwo zrozumiałe, jakby miał przed sobą kilku dniowy maraton alkoholowej libacji. Jego cera - śniadania, o niezdrowym zabarwieniu, matowa, szara, jak i wyraźnie widocznie wchodząc w odcień fioletu sińce pod oczami potwierdzały tą wysnutą przez Laffite teorię. - Starszy specjalista komitetu ds. bezpieczeństwa magicznego, Hiram Laffite - przedstawił mu się w końcu, a w tej krótkiej, suchej prezentacji zatliło się ostrzeżenie. - Proszę współpracować, a być może przymknę oko na pańską obecność w tym miejscu - zastrzegł, dokładając subtelnie groźbę. Hiram już wcześniej dostrzegł od uczciwego wniosku, że stał przed nim jeden z przedstawicieli marginesu społecznego, a wiec niewkluczone, że wałęsanie się bez celu po terytorium Cartetów to wierzchołek góry lodowej jego przewinień wobec prawa magicznego. Oderwał na chwile wzrok mężczyzny; radość, która go ogarnęła, nadal w nim była i znowu przybrała na sile, rozpalony w nim ogień beztroski zapłonął, całkowicie pochłaniać neuroprzekaźniki, bezustannie przekazujące do mózgu informacje o kolejnym, niepokojącym wyrzucie endorfin. Napięcie, chwile wcześniej trzymające jego ciało w tępym wyrazie odrętwienie, zostało stłumione przez kolejną falę bezmyślnej beztroski, która ugrzęzła na jego wargach. Kurwa! Kurwa! Kurwa!, klną w poczuciu bezsilności w przestrzeń własnego umysłu, rozluźniając supeł uwierającego go w szyje krawata. Spróbował jeszcze raz stłamsić uczucie, które próbowało go bez reszty pochłonąć, zeżreć od środka, zanurzyć w świecie bezmyślnej, zobojętniałej na jakiekolwiek bodźce beztroski. Nie mógł sobie na to pozwolić, tu, na zupełnym obcym terenie, którego nie oświetlało nawet słońce. Nic z tego - była tylko ta niezdefiniowana radość i przyjemne, kojące chłod skóry ciepło. Zdjął krawat, pozwalając, by wylądował w miękkiej trawie, pod którym zapadało się jego obuwie, w ślad za nim poszedł ciążący mu na ramionach niewielkiej rozmiarów, zgrabny skórzany plecak. Nawet nie zerknąwszy na tarcze zegarka, wysunął pasek za sprzączki i ostrożnie włożył przedmiot do głębokiej kieszeni marynarki. Parę chłodnych, szaro-niebieskich oczu zakotwiczył na majaczącej przed nimi przestrzeni, na której chociaż na chwile próbował zawieźć wzrok,, wykrzesując z siebie ostatnie błąkające się w nim ochłapy koncentracji. siła woli: 14 + 10 percepcja: k100 + 50 + 17 |
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : STARSZY SPECJALISTA KOMITETU DS. BEZPIECZEŃSTWA MAGICZNEGO
Stwórca
The member 'Hiram Laffite' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 28 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Evanderze, kiedy Twoi towarzysze czuli siłę wręcz przyjemną, rozgrzewającą, u Ciebie, początkowo zaszczepiony instynkt, przerodził się w coś innego. W nagły wstręt, niechęć, a nawet mdłości. Nie wiedziałeś, z jakiego powodu, ale nogi nagle wyniosły Cię poza teren jaskini i dopiero kiedy przebrnąłeś przez rzekę, na drugi brzeg, ten, z którego szedłeś tutaj razem z Hiramem, poczułeś ulgę. Świeże powietrze wypełniło Ci płuca, a myśli oczyściły się, były klarowne jak nigdy. W pamięci pozostanie Ci jedynie zagadkowa siła i ogród ukryty za wodospadem. Jakkolwiek jednak byś nie chciał zawrócić – dziwna siła powstrzymuje Cię od tego, nie pozwalając już się zbliżyć. Hiramie, Ty mogłeś dostrzec tylko, że Twój dotychczasowy towarzysz nie poczuł się najlepiej. Być może nawet nie zauważył zbliżającego się intruza, z którym mogłeś porozmawiać Ty. Jordanie, ze względu na wynik siły woli, Ciebie również obejmuje działanie tego miejsca. Wystarczyło zaledwie parę kroków w przód, aby ogarnęła Was jasność. Jasność drażniąca w oczy, światło niczym dzienne – a przecież byliście w środku jaskini. Kiedy już przyzwyczailiście się do nagłej zmiany natężenia światła, dostrzegliście coś, czego spodziewać się tutaj nie mogliście. Ogród niemalże przypominający opisy Edenu – z szumiącą, rozległą rzeką przypominającą niemal brzeg morski, oraz wodospadem wydobywającym się z jednej ze skał bocznych. Nagle widzieliście zadziwiającą przestrzeń, która kłóciła się z wszelką logiką, a wypełniały ją drzewka owocowe i kwiaty. Ale to nie było wszystko. Przy drzewkach, w wodzie, przy wodospadu – wszędzie były młode kobiety, które beztrosko bawiły się, ganiały, zrywały owoce czy kąpały pod strumieniem wody, absolutnie nieskrępowane i odziane w niemal nic. Kilka z nich przysiadło przy krawędziach łoża, które przypominało otwartą morską muszlę, a pośrodku której siedziała kobieta niewątpliwie najpiękniejsza ze wszystkich tych, które dotychczas widzieliście w życiu. Jej twarz była niemal śnieżnobiała, jej włosy o blasku rudego blondu, o oczach niebieskich, odziana zaledwie w szatę z organzy, właśnie przyjmowała coś ze śmiechem od towarzyszącej jej kobiety, kiedy jej wzrok padł na Was. Nagle wszystkie śmiechy i odgłosy zabaw ucichły, a spojrzenia każdej z kobiet skierowało się ku Wam. — Mężczyźni – głos kobiety pośrodku muszli był cichy, ale słyszeliście go wyraźnie. Podniosła z się z pozycji pół-leżącej do siadu, z ciekawością, ale i nieskrępowaniem przyglądając się Wam. – Nigdy nie było tu mężczyzn. Jak tu trafiliście? Dziewczyna, za którą szedłeś, Hiramie, siedziała u boku nieznajomej, rozpoznałeś ją wyraźnie. Była w takim samym stanie jak pozostałe. Z tematu dla Evandera |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Nie był wielbicielem natury, żeby chodzić po lasach bez celu. Również zachwycanie się nad tym jak ładnie kwiatki rosną było mu obce, ale nie umiał powstrzymać się, aby oniemiały przyjrzeć się otoczeniu jeszcze raz. Nie spodziewał się, że pośrodku niczego będą w stanie trafić do samego raju na Ziemi, otoczeni taką ilością zieleni, aż ciężko było uwierzyć, że jest to dalej Hellridge, a nie dżungla gdzieś z dala od mokrego i wilgotnego północno-wschodniego wybrzeża. Czuł błogość, jak po wypiciu pół butelki drogiego alkoholu, jak po spokojnym wypaleniu czystego skręta, a jednocześnie było to uczucie pozbawione dezorientacji połączonej z zawężającą się percepcją. Ciepło porównywalne do przyjemnego, sierpniowego poranka rozlało się po jego ciele, zachęcając do zrzucenia z siebie najpierw dżinsowej kurtki, a potem cienką bluzę, pozostając w górnej części garderoby jedynie cienką koszulkę. — Nie śledziłem! — zawziął się stanowczo Gibson. Nie był najlepszym kłamcą, ale stosował starą jak świat strategię wielokrotnego powtarzania tego samego. Ostatecznie większość osób odpuszczała sobie, nie chcąc się z nim przepychać i miał nadzieję, że tym razem również to zadziała. Elegancik już i tak miał wystarczająco zmartwień na głowie. — Przysięgam, że się zgubiłem. Co mógłbym chcieć od pana? — pytanie retoryczne. Chcieć mógłby wiele, przede wszystkim mógłby mu kopsnąć jakieś drogie fajki. O ile nie palił jakichś cygar czy cholera wie czego, ale dogadaliby się. — Dobrze, dobrze, psze pana… — pokiwał głową nerwowo. Co mu innego zostało ostatecznie? Szczęka opadła Gibsonowi na widok panienek bawiących się w wodzie. Dziewczęta wpasowywały się w widok zastany w ogrodzie, były jak element idealnie dopasowany do obrazka, a jemu ciężko było od tego krajobrazu oderwać wzrok. Piękności przestraszyły się ich – nic dziwnego, zakłócali im spokój, a trafili tu zupełnym przypadkiem. Najwyraźniej nie byli tutaj pożądanymi gośćmi. — Przepraszam najmocniej, to zupełny przypadek — powiedział do tej z dziewcząt, która jako pierwsza do nich przemówiła, cofając się o krok. Kobiety by przecież nie zaatakował, miał w sobie chociaż trochę dżentelmena. |
Wiek : 666
Hiram Laffite
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 172
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 6
WIEDZA : 3
TALENTY : 17
Odprowadził Evandera wzrokiem, zanim jego sylwetka nie zniknęła mu z oczu. Zanotował w głowie, by później do niego napisać, choć to nie troską był motywowany ten ludzki odruch. - Chcę wierzyć, ze nic - rzucił, nie rezygnując z udawanej, ale wiarygodnej pozy uprzejmości, która osiadła na jego wargach jako subtelny uśmiech w formie atrapy uprzejmości. On tez nie chciał mieć nic wspólnego. Wyglądał, jak człowiek, który miał poważne problemy nie tylko z alkoholem, ale przede wszystkim z prawem. - Ale nie miałby nic przeciwko - gdybyś znalazł w sobie odrobinę ludzkiej przyzwoitość i zszedł mi z oczu, dokładnie tą samą drogą, którą tu trafiłeś - gdyby się pan przedstawił. Zrezygnował z kontaktu wzrokowego chwile później, gdy wszystko, przynajmniej na razie, zostało między nimi wyjaśnione, choć obecność męzczyzny była pewną, naruszającą jego komfort przeszkodą. Postąpił kilka kroków do przodu i tyle wystarczyło - jasność wybuchła mu przed twarzą, a on, mrużąc oczy, przysłonił twarz dłonią, by oswoić spojówki z nagłym, nieoczekiwanym rozbłyskiem. Kilka chwil później obraz, który dotychczas był mętnym, rozmytym kształtem mlecznobiałej mgły, w końcu się wyostrzyły, a on na moment zapomniał o procesie oddychania. Ogród, w którym się znalazł, wyglądało jak urzeczywistnienie biblijnego obrazu Raju. Przez okres kilku sekund zapomniał nawet o niechcianej obecności męzczyzny. Wszędzie, gdzie okiem sięgał, odnotowywał obecność roznegliżowanych kobiet - ich naga skóra, zalana światłem, którego źródła Hiram jeszcze nie odkrył, lśniła, jakby mieniła się małymi, ledwo widocznymi dla ludzkiego oka opiłkami diamentów. Nie poświecił większej uwagi na kontemplacji ich krągłości, roznegliżowane ciała nie ukrywały przed Laffite tajemnic, choć nie mógł zignorować przyjemnego, rozlewającego się po trzewiach ciepła. Zamiast na nagości, skupił się na ich twarzach. Doszukiwał się w nich znajomych rysów. Być może osób, które zaginęły w skutek ostatnich anomalii. Kobiecy głos sprowadził go na ziemie, podążył za nim wzrokiem. Widocznie panująca w środku groty aura wślizgnęła sie głęboko do jej umysłu. Nie wydawała się ani odrobinę skrępowana obecnością intruzów. - Hiram Laffite, komitet do spraw bezpieczeństwa magicznego - przedstawił się, z udawanym niewzruszeniem, wymuszając w siebie zawodowy profesjonalizmu. - Z ramienia Ratusza, badam zjawisko magicznych anomalii, które dotknęły Hellridge, choć tu, przyznaję, trafiłem czystym przypadkiem. Byłem świadkiem, jak jedna z pani towarzyszek - przeniósł wzrok na siedzącą obok niej kobietę, a może jeszcze dziewczynę - ile mogła mieć lat? - przedzierała się przez wodospad. Chciałem sprawdzić dlaczego. Może mi pani wyjaśnić, co tu się dzieje? Percepcja, k100 + 50 + 17 |
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : STARSZY SPECJALISTA KOMITETU DS. BEZPIECZEŃSTWA MAGICZNEGO
Stwórca
The member 'Hiram Laffite' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 8 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Oczy kobiety, która wyraźnie przewodziła temu stowarzyszeniu, zatrzymały się na samym początku na Tobie, Jordanie. Jej wargi rozświetlił uśmiech, a w oczach zaskrzyły nawet iskierki rozbawienia. — Jaki uprzejmy – powiedziała do swoich towarzyszek, na co te zareagowały chichotem. – Może zechcesz do nas dołączyć? – Jedna z towarzyszących jej kobiet wyciągnęła w Twoim kierunku dłoń, a pozostałe dziewczęta przyglądały Ci się z uśmiechem i zainteresowaniem. Hiramie, podczas tej krótkiej wymiany zdań Ty postanowiłeś prześledzić, czy twarze obecnych tutaj dziewcząt nie są jakby znajome. Wprawdzie nie kojarzyłeś, aby którakolwiek z nich była zaginioną czarownicą, ale kilka twarzy faktycznie skojarzyłeś z rozwieszonych w Saint Fall plakatów poszukiwanych kobiet. — Ratusza? – tym razem kobieta, która przed chwilą przemawiała do Jordana, przechyliła głowę, wpatrując się w Ciebie zaskoczona, jakby pierwszy raz usłyszała takie słowo. – Ależ, oczywiście. Wszystkie z obecnych tutaj nimf odnalazły mnie w poszukiwaniu za szczęściem. Każda z nich w swoim poprzednim życiu była nieszczęśliwa, być może krzywdzona. Tutaj, w mojej obecności, odnajdują szczęście. Nie grozi im tutaj absolutnie żadne niebezpieczeństwo, Hiramie Laffite – zapewniła, na co kilka z najbliżej stojących kobiet skwapliwie pokiwały głową dla potwierdzenia. – Są kochane i akceptowane. Tutaj nareszcie mogą być sobą. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Czy powinien przyznawać się przed taką szychą do swojej prawdziwej tożsamości? Prawdopodobnie nie, ale pod wpływem otoczenia nie pomyślał o niebezpieczeństwie, jakie mógł na siebie sprowadzić, przyznając się bez problemu do tego, kim jest. Poza tym, na kim miałoby mu na tyle zależeć, żeby chciał tę osobę chronić za cenę własnej wolności? A informacji mu nie brakowało. — Gibson. Jordan Gibson — odparł, lekko wzruszając ramionami. Nie wiedział w sumie, co ma na celu ta wymiana uprzejmości, jeżeli raczej nie nastawiał się na kontynuowanie tej znajomości, ale skoro tak bardzo nalegał, to postanowił zaspokoić ciekawość Laffite’a. — Pracownik dorywczy — dopowiedział, jakby to też było dla Hirama w jakiś sposób istotne. Służbista nie wyglądał na specjalnie poruszonego widokami wokół nich. Może i piękniejsze ogrody widział, pewnie latał do Londynu, Paryża czy innych krajów europejskich, ale Gibson większość życia spędził w tym smutnym jak bezdomny pies miejscu, w samym środku tego gnoju, zwanym Sonk Road. Tam jedyne co mogło go spotkać za bezcen, to pięść w ryj, ale i to się zmieniało. Niedługo za darmo nawet i tego nie dostanie, tylko za wejście do bitki poproszą wejściowe pięć dolców, a on skąd ma wziąć takie pieniądze? Ostatnie stracił w automacie do gier w Champagne Party, a do tygodniówki jeszcze trochę brakowało. Piękności przemówiły do niego ponownie, wyraźnie rozbawione jego słowami, ale nie dostrzegał w tym żadnej złośliwości. Normalnie, takie sytuacje nie miały miejsca często. Ciężko było mu doszukiwać się w spojrzeniach innych życzliwości, a zwłaszcza w tak pięknych kobietach, które mierzyły wyżej niż byle robol z Sonk Road. Poprawił na sobie wymiętą koszulkę i odchrząknął, lekko spąsiowały. — O, ja… Dla takich pięknych dam ciężko nie być uprzejmym — powiedział tylko, chętnie przystępując kilka kroków w stronę nieznajomych. Ostatecznie, co mogło pójść nie tak? Nie zastanawiał się nad tym, do czego pił Laffite. Przecież widzieli, że kobietom krzywda się nie dzieje. Po co robić tyle hałasu o nic? |
Wiek : 666
Hiram Laffite
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 172
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 6
WIEDZA : 3
TALENTY : 17
Zerknął na swojego nieoczywistego towarzysza, który połknął haczyk i widocznie był gotów porzucić wszystko, by zanurzyć się w kobiecym ciele i wieść tu, z nimi, pozornie szczęśliwe życie, pod warunkiem, ze raz nie spotka go rozczarowująca konfrontacja z rzeczywistością, gdyż Laffite węszył w tym intrygę. W towarzyszkach swojej rozmówczyni dostrzegł ofiary jej pragnienia stworzenia Raju dla kobiet mierzącego się z trudami codzienności. Pod wpływem jej słów wykrzywił usta w atrapie uśmiechu. Szczęście to nic innego nadmiar dopaminy wydzielany przez mózg w układzie nagrody. Tez czasem mu ulegał, choć przecież wiedział, że trwał ledwie chwilę. - W drodze tu poznałem właściwości ogrodu na własnej skórze - być może na kobiety działał intensywnie, dlatego tu obecne porzuciły dotychczasowe życie, w poszukiwaniu imitacji szczęścia, które zazwyczaj było jedynie chwila słabości – i śmiem twierdzić, że pani towarzyski owładnęło obłudne szczęścia, pani... ? - spojrzał na nią znacząco, oczekując, ze w końcu wyjawi mu swoje personalia. Jak masz na imię, nimfo?, prychnął w myślach, Dafne? Echo? Kalipso? Jeszcze inaczej? Nie powinien jej lekceważyć. - W twarzach niektórych kobiet rozpoznaje poszukiwane matki i córki, których powrotu wyczekują ich rodziny. Pomyślał o Lonnie. Ona tez, zawładnięta nierealną wizją zanurzenia się w świecie obłudnej radości, byłaby w stanie porzucić wszystko - dzieci, dom, karierę, jego, by żyć przez kilka godzin, dni, tygodni, miesięcy w kłamstwie, pod wpływem nieznanego Laffite uroku? - Zatem pytam ostatni raz: co tu się dzieje? - zapytał, nadal podążając ścieżką polubowności. Quidhic, które wyszeptał zaraz potem, było tylko środkiem ostrożności. Może przynajmniej po części zdradzi mu, z jaką istotną ma do czynienia. Quidhic (st 60), 31 + 20 Quidhic (st 60), k100 + 20 |
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : STARSZY SPECJALISTA KOMITETU DS. BEZPIECZEŃSTWA MAGICZNEGO
Stwórca
The member 'Hiram Laffite' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 7 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Wasze ścieżki najwidoczniej się rozeszły. Jordanie, gdy tylko zrobiłeś kilka kroków w stronę nieznanych, zapraszających Cię kobiet, delikatne dłonie pociągnęły Cię bliżej, a wianuszek dziewcząt otoczył Cię z każdej strony. — Jaki uroczy – szeptały między sobą. — A jaki spięty – chichotały inne. — Chciałbyś zostać tu, z nami? – spytała jedna, wyłaniając się spośród dotyku delikatnych dłoni, które obejmowały teraz Twoje ramiona. Hiramie, Ty pozostałeś z rozmówczynią, która słuchała Cię z zainteresowaniem. — Och, możesz mówić mi Cloacina – dodaje od razu z łagodnym uśmiechem, choć ten za moment gaśnie, a kobieta, ze zmarszczką przecinającą czoło, powoli podnosi się ze swojego honorowego miejsca, by stanąć na równych nogach. – Obłudne szczęście? – powtarza po Tobie z oburzeniem na twarzy. – Szczęście nigdy nie jest obłudne. Odpowiedziałam Ci już, Hiramie Laffite. Kobiety, które cierpiały odrzucenie, teraz znalazły miłość i radość tutaj, w tym miejscu. Co w tym jest takiego obłudnego? Na Twoje nieszczęście zaklęcia, które miały Ci przynieść odpowiedzi, odpowiedzi nie przyniosły. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Gdy kobiety otoczyły go, zaczęły wyciągać w jego stronę delikatne dłonie i coraz bardziej zagarniać dla siebie przestrzeń wokół niego. Nie było łatwo opędzić się od nich i w grę nie wchodziły wyłącznie ich niezaprzeczalne wdzięki. Nawet te, które mogłyby uchodzić poza tym ziemskim Edenem za przeciętne, korzystając z aury miejsca w jakim się znaleźli, emanowały pięknem i elegancją. Ich płynne ruchy sprawiły, że nie potrafił oderwać od nich oczu, czując się niemal zahipnotyzowany. Nie patrzył się już na Lafitte’a, który próbował wchodzić w dyskusję z jedną z kobiet. Nie zastanawiały go zniknięcia, nie rozpoznawał ich – nie wiedział zatem, na ile były to zwidy elegancika, niewierzącego w szczęście tych żywych nimf. Kto nie mógłby czuć się zadowolony, gdyby był z daleka od świata na zewnątrz i spędzał całe dnie jedynie na pluskaniu się w wodzie? Gibson na pewno nie narzekałby na takie słodkie lenistwo i bycie zdanym na łaskę bądź niełaskę szumowin z Sonk Road czy Maywater. Zaśmiał się cicho, gdy kolejne komplementy padły z niewieścich ust. Nawet nie podważał ich w swoich myślach. Dopiero pytanie ze strony jednej z nich otrzeźwiło go częściowo. Zatrzymał się, próbując spojrzeć po nich nieco przytomniej. — Poczekajcie, drogie panie — zaśmiał się nerwowo, próbując wycofać o krok. — Zostać tutaj? Z wami? Jak…? — pytał, zdezorientowany. Nie wydawało mu się to możliwe, chociaż z drugiej strony – czy uwierzyłby komukolwiek, kto opowiedziałby mu o ukrytym w Hellridge miejscu niczym z biblijnych kart. Gibson nie był głupcem – naprawdę nie był! – nie uwierzyłby w takie bzdury tak łatwo. — Nie wiem, czy powinienem... zakłócać wasz spokój jeszcze bardziej. |
Wiek : 666
Hiram Laffite
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 172
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 6
WIEDZA : 3
TALENTY : 17
Nie narzekał na brak podzielności uwagi, ale zaczęła się kurczyć pod naporem nieznanych mu bodźców, którymi nie były nagie, kobiece ciała - to nie one obecnie konkurowały o jego skupienie, a magia unosząca się dookoła. Kątem oka obserwował poczynania - najprawdopodobniej - obywatela trzeciej kategorii. Krok za krokiem ulegał wdziękom otaczającego ich kobiecego uroku, jednak nie okazał się dostatecznie aprobującym obiektem obserwacji. Aksamitny głos skutecznie przyciągnął jego uwagę. Skupiwszy spojrzenie na atrakcyjnej twarzy, dostrzegł jak na gładkiej tafli jej czoła pojawiła się bruzda w postaci zmarszczki. Widocznie jego słowa nie trafiły do próżny. Pod ich wpływem wstała, a on w końcu poświęcił jej sto procent swojej uwagi, chwilowo zapominając, ze nie są sami, choć przestrzeń nadal wypełniały chichoty i rozmowy. Drugi męski głos dochodził do Laffite jakby spod warstwy szkła - był niewyraźny, zniekształcony przez tysiące podróżujących pod sklepieniem czaszki myśli, skutecznie zagłuszających dźwięki tła. - Cloacina - imię kobiety ułożyło się z niebywałą swobodą słyszalną także w tonie głosu - był miękki, niewyzbyty nuty serdeczności, a na ustach nakreślona została atrapa grymasu podtrzymująca ten wizerunek.- Wytłumacz mi, jak można budować szczęście na kamieniu i akwenie? - pytanie chciał zadać w obszarze jej umysłu, jednak chwile później uświadomił sobie, ze komunikacja niewerbalna była poza jego zasięgiem, a tym samym słowa odnalazły drogę do ust. – Twierdzisz zatem, ze emocje, które mnie wypełniły w drodze do tej - zawahał się przez chwile, poszukający w głowie odpowiedniego określenia, które nie sprawi, ze powietrze wokół nich bardziej zgęstnieje - oazy spokoju były świadectwem szczerości? Poprzednim razem Quidhic go zawiódł, jak sprawdzi się teraz? Wyszeptał inkantacja ledwie pod nosem. W przeciwieństwie do kobiety nie poruszył się na krok, jego czujność nie została uśpiona - wypatrywał jakiekolwiek fałszywego, nagłego gestu, który mógłby zdradzić jej prawdziwe intencje. Telepatia (st 75), 55 + 5 Quidhic (st 60), k100 + 20 |
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : STARSZY SPECJALISTA KOMITETU DS. BEZPIECZEŃSTWA MAGICZNEGO
Stwórca
The member 'Hiram Laffite' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 25 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty