First topic message reminder : Kryształowa jaskinia W głębi lasu ukryta jest jaskinia kryształów, gdzie tysiące migoczących bryłek odbijają światło w kaskadzie promieni. Ściany jaskini pokryte są kryształami różnych kolorów: błękitnymi, fioletowymi, zielonymi i różowymi, tworząc fantastyczne, niemal magiczne widowisko. W powietrzu unosi się delikatny zapach wilgotnej ziemi, a blask odbijanego światła tworzy atmosferę tajemniczości i przyjemnego mroku. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Stwórca
The member 'Arlo Havillard' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 19 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Philip Duer
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 163
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 8
TALENTY : 30
Te dwa słowa w jednym zdaniu mają magiczną moc i przyciągają spojrzenie Duera do rozmówcy, któremu przygląda się, jakby już na miejscu szacował jego zdolność kredytową. Dobrze, żartuje, czyli uraz nie może być aż tak poważny. Kalkulacje nad drogą powrotną z kulawym Havillardem prognozą wychodzą Philipowi jeszcze gorzej, niż te dotyczące płynności finansowych mundurowego, dlatego marszczy nos w grymasie, kiedy zaklęcie uzdrawiające robi dokładnie to, czego się po nim spodziewano. Czyli nic. Całkiem możliwe, że przejęzyczył się przy inkantacji. Jeszcze bardziej możliwe, że całkowicie źle zapamiętał formułę. Na pewno byłoby łatwiej, gdyby w przeszłości bardziej przykładał się do nauki łaciny. — Człowieku małej wiary — ciche cmoknięcie zagłusza filtr papierosa wsunięty między wargi. Philip zaciąga się szarym dymem, który zaczyna powoli sączyć się wąskimi nozdrzami. — Patrz i ucz się. Czas na show. Magia zwykle prędzej czy później reagowała na jego wezwanie, a Havillard nie bardzo ma jak uciec przed tymi próbami zostania domorosłym uzdrowicielem. — Spirituspuritas. Pentakl bezpiecznie spoczywający pod koszulą odzywa się ciepłem, a przynajmniej to podpowiada Duerowi wyobraźnia, bo coś na pewno się zadziało wraz z ostatnią głoską opuszczającą przystań ust. Noga Havillarda pozostaje na swoim właściwym miejscu, więc to już połowa sukcesu. Druga — niemniej ważna — to nieco pewniejszy krok w głąb jaskini. Ze skręconą kostką nie byłoby to tak łatwe, gdyby nie choćby częściowe zneutralizowanie bólu. Może nie będzie trzeba go porzucać na pastwę tego, co kryło się w ciemnościach. — Czym cuchnie jej wcześniejsza zachęta? — powtarza powoli i bardzo wyraźnie za Arlo i aż zatrzymuje się w pół kroku, żeby spojrzeć na mężczyznę z ukosa. — Te, Atryda. Na pewno żaden kamień nie trafił cię w głowę? Śmiech drapie gardło na równi z dymem papierosowym i przepędza z karku wcześniejsze uczucie niepokoju, zanim to na dobre zdążyło rozgościć się za ubrudzonym pyłem kołnierzem. To krótki dźwięk i szybko rozpuszcza się w przestrzeni, która jest miłą odskocznią od ciemnego tunelu i jego atrakcji będących wstępem do narodzin klaustrofobii. Daleko mu było do miana grotołaza, a mimo to bez zastanowienia postawiłby sto dolarów na to, że podobne zjawiska nie występowały powszechnie w przyrodzie. Magiczna anomalia? Wędrówka spojrzenia — ręce bezpiecznie spoczywają na artefaktach niezbędnych, święcącej piersiówce i papierosie — po chropowatych ścianach nie trwa długo, podobnie liczenie kątów i dziwnych, ślepych otworów. Nie da się na nich skupić, kiedy w pustej przestrzeni jednej ze ścian wisi t o. Kamień czerwienią intensywniejszy od rubinu. Pulsujący blaskiem w znajomym rytmie serce, choć to Philipa przyśpieszyło gwałtownie. Ciekawość to pierwszy stopień do Piekła, dlatego Duer pokonuje odległość dzielącą go od przedmiotu zachwytu. — Pierwszy raz widzę coś podobnego — odpowiada Arlo, miażdżąc niedopałek papierosa pod butem. Nauczony doświadczeniem nie sięga jednak w stronę kamienia, kiedy jaskinia nieśpiesznie pożera kolejne nieudane zaklęcia Havillarda. — Narro. Czym jesteś? Spirituspuritas (50): 64 Narro (80): k100 + 20 + 5 |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : saint fall
Zawód : jubiler, zaklinacz
Stwórca
The member 'Philip Duer' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 69 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Arlo, wyglądało na to, że magia pozostawała głucha na Twoje wezwania – ani jedno, ani drugie zaklęcie nie było wystarczająco silne, aby przynieść Ci odpowiedzi na niezadane głośno pytania. Inaczej było z zaklęciem Philipa, który, dzięki udanemu zaklęciu, przyniósł Ci nieznaczną ulgę. Teraz ból kostki zdawał się mniejszy, a zaklęcie, lecząc część uszkodzeń, skróciło czas rekonwalescencji z 10 dni do 7. Philipie, rzucone przez Ciebie Narro przyniosło odpowiedź – pulsujące przed Wami, czerwone, swoiste serce jaskini, wbrew światłu, którym świeciło, wykazywało cechy odpowiadające magii powstania, co z kolei interpretacji mogło mieć wiele. Która będzie Twoją? |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Arlo Havillard
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
Czas na show brzmiało jak zapowiedź klęski, ale jako wielbiciel filmów klasy B, wysunął śmiały wnioski, że na szczęście umiejętności aktorskie Duera plasowało się nieco wyżej, więc była szansa – choć stosunkowo niewielka – na sukces. - Gdybym był mały wiary, nie pozwoliłbym ci na ten eksperyment - mimowolnie kąciki ust Arlo uniosły się do uśmiechu. Obecnie wierzył bardziej w niego, niż samego siebie. Obecnie – i nie tylko dzisiaj – powierzyłby mu własne życie. Piekło nie mogło być tak daleko stąd. I nie miał też innego wyjścia. Wszystkie drogi ucieczki zostały odcięte. Był zdany na niego (nie)łaskę. I kolejne Spirituspuritas rzucone pod adresem jego zwichniętej kostki. Przymknął powieki, czując jak fala magicznej energii rozlewa się ciepło po kującym bólem miejscu. - Nadal mam stopę? Otworzył oczy. Lucyfer okazał im miłosierdzi, Duer podlał swoje ego, Havillard nadal pełnił rolę pechochronu i ściągał na siebie wszystkie kłębiące sie w mroku nieszczęścia, ból tymczasowo został zażegnany. A wiec wszystko było na swoim miejscu. Odetchnął. Kostka nie bolała, dzięki czemu mógł się poruszać, nie zaciskając co krok coraz mocniej zębów, by darować Duerowi swoich marnych umiejętności wokalnych i nie wystękać arii o bólu. - Naszą desperacją, bo nadal tu jesteśmy - odpowiedział bez cienia ironii, ani nawet zawahania; żaden z nich nie był grotołazem, choć by może Philip w swoim drzewie genealogicznym odnotowałby obecność Hudsona, albo nawet kilku. I to by wiele wyjaśniało. Wydawało mu się, ze w głosie swojego kompana dosłyszał rozbawienie. Wsunął od ust papierosa, gdy nikotynowy dym z używki jubilera zaatakował jego nozdrza; nie mógł dłużej trwać w tej abstynencji i ignorować wysyłane przez organizm alerty - tęsknota organizmu za nałogiem była zbyt duża. Zapalniczka pojawiła się w jego dłoni chwile później; potarł palcami o krzemień, by wznieć iskrę i w końcu zapalić. Po pierwszym zaklęciu zrobił sobie przerwę na dwa buchy, choć wzrok skupił na jednym punkcie - czerwonym kamieniu. Pulsował jak serce. - Zachowuje się jak serce - mruknął, w pierwszej kolejności wypuszczając nosem i ustami dym. – Wiesz, co? Mam wrażenie, ze jak ruszmy ten kamień - a wiem, ze tego chcesz, przemknęło mu przez myśl - jaskinia nas zasypie. I to nie w tak przyjemny sposób, jak kilka razy wcześniej. Przed tym nie obroni nas nawet Ordinatio. Piekło odpowiedziało mu brutalnym milczeniem, Jaskinia pochłonęła - tylko echem- kolejne jego zaklęcie. - Nie, ale zaraz trafi mnie coś innego, jak znowu magia pokaże mi środkowy palec. Dawno nie czuł takiej... frustracji? Bezsilności? Nawet nie był w stanie zdiagnozować kotłujących się w nim emocji. Quidhic pogłębiło posmak gorycz pod językiem. I podał mu kolejny powód, by kwestionować swoje możliwości. - Kurwa - zazwyczaj nie przeklinał, ale dzisiaj zmusiła go do tego dławiąca oddech w przełyku ostateczność. – Co mówi? - Narro Duera nie umknęło jego uwadze. – Quidhic. Do trzech razy sztuka? Quidhic (st 60), 53 + 5 Quidhic (st 60), k100 + 5 |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : saint fall
Zawód : detektyw policyjny, zaklinacz
Stwórca
The member 'Arlo Havillard' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 85 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Philip Duer
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 163
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 8
TALENTY : 30
— To nie desperacja — okruch uśmiechu pojawia się w kąciku ust Philipa, który najwyraźniej przeżywa rollercoaster emocji i siedzi w ostatnim wagoniku kolejki. — To akurat głupota. Nie da się nazwać inaczej tego, co robią. Bez jakiegokolwiek przygotowania ani rozeznania wchodzą w głąb jaskini w miejscu, gdzie kopalnie pożarły przynajmniej kilkoro dzieci, a ile osób zaginęło bez wieści? Nigdy się tym nie interesował. W swoich eleganckich butach, srebrnych spinkach do mankietów i marynarce szytej na miarę Philip ani trochę nie pasuje do wyzwania, w którego objęcia wepchnął go Havillard. Wszystko co ma, to trochę szczęścia przeznaczonego na noc w kasynie. — Ciekawe skąd to podejrzenie — mówi się, że do trzech razy sztuka. Nie jest tylko pewien, czy to co stoi za kamiennymi lawinami zna to powiedzenie. Póki co woli tego nie sprawdzać i trzyma ręce przy sobie, jak na pierwszej randce z córką kapłana Kościoła Piekieł. Doświadczenie podpowiada, że ceną za każdy dotknięty kamień jest małe trzęsienie ziemi, a udane ordinatio to zbyt wielka loteria i nawet Duer nie ma ochoty kupować na nią losu. — Może musisz poświęcić więcej czasu na swoją relację z Ojcem — lewa brew unosi się — żartuje czy jest pełen powagi? — w reakcji na kolejne z zaklęć Arlo, które odbija się w pustej przestrzeni i nie niesie ze sobą zupełnie nic. Nie byli razem w szkółce kościelnej — może Havillard zawsze był tak beznadziejny w temacie wykraczającym poza zaklinanie? — Albo dajesz za małe datki na Kościół. Już wiadomo, że nie ma w jego słowach karata powagi. W przeciwieństwie do spojrzenia, które nie odrywa się od zawieszonego w pustce kamienia. Narro miało być odpowiedzią i połowicznie właśnie nią było. Nie mieli do czynienia z iluzją — wytworem wyobraźni. Ta magia była prawdziwsza — czystsza — i bliższa temu, co znane. Bliższa. Nie znana. — Czuć od niego magię powstania — dzieli się z Havillardem spostrzeżeniem i odkręca piersiówkę, żeby z jej wnętrza zaczerpnąć pokrzepienia. Wódka w odpowiednich dawkach zawsze pobudzała kreatywność i pozwalała dostrzec istotę problemu. — I to już jest dobry powód, żeby trzymać ręce przy sobie. Zaledwie miesiąc wcześniej we własnym mieszkaniu Philip odprawiał rytuał Żony Lota, a ten był jednym z bardziej humanitarnych — jeśli w ogóle można to tak nazwać — jakimi dysponowała magia powstania. Odcięte dłonie, uczucie zalania wodą płuc, ślepota, cienie nękające postronnych. Każda z tych opcji napawa go podobnym entuzjazmem. Zerowym. — Może być obłożony rytuałem, ale nie musi — punkt za spostrzegawczość. Philip podchodzi na tyle blisko zawieszonego w powietrzu kamienia, że dzieli ich wyłącznie ostatni cal rozsądku i przygląda się nieznanemu uważnie.— Nigdy nie byłem najlepszy w ich rozpoznawaniu. Lepiej radzi sobie z łamaniem gotowców podsuniętych pod sam czubek piegowatego nosa. — Uberrimafides. Może to, czym emanuje kamień wbrew podejrzeniom wcale nie niesie za sobą niebezpieczeństwa. Magia powstania to również portale. Uberrimafides (30): 76 Rzut na percepcję, a nuż zobaczę coś ciekawego: k100 + 5 + 15 |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : saint fall
Zawód : jubiler, zaklinacz
Stwórca
The member 'Philip Duer' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 24 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Arlo, do trzech razy sztuka okazało się powiedzeniem prawdziwym, bowiem za trzecim razem Twoje Quidhic ukazało Ci jasne poświaty otaczające kamień przypominający kształtem serce. Blask stał się jeszcze bardziej jaskrawy i otulał tenże fragment jaskini dokładnie, ale to nie wszystko. Dostrzegłeś dziwną sieć. Mogła przypominać Ci żyły łączące się dokładnie z sercem, prowadzące po ścianach łukami dokładnie do pustych wydrążeniach w ścianach, które przypominałyby strzeliste okna, gdyby tylko dało się przez nie cokolwiek zobaczyć. Te swoiste żyły zdawały się biec wewnątrz ścian skalnych i kończyły się dokładnie na wydrążonych łukach skalnych. Philipie, Twoje Uberrimafides pozostawało bez odpowiedzi. Nie dlatego, że źle wykonałeś zaklęcie, byłeś pewny, że się udało. Jednak nie dobiegła do Ciebie żadne ostrzeżenie o czyhającym niebezpieczeństwie. Twój wzrok, prześlizgując się po najbliższym otoczeniu, także nie dostrzegł niczego alarmującego. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Arlo Havillard
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
Czuć od niego magie powstania, powiedział Philip, a Arlo wykrzywił usta w lekkim, ledwie unoszącym kąciki ust uśmiechu. Serce jaskini. Serce z kamienia. Fascynacja Havillarda osiągnęła apogeum swoich możliwości. Skręcona kostka chwilowo odeszła w zapomnienie. Podobnie, jak jego problemy z przywołaniem magii. Ciepła fala przepływająca płytko pod jego skórą, wraz z wypowiedzianym Quidhic, zrekompensowała wszystko. - Do serca biegnie sieć, wyglądają jak żyły - nie musiał być eksporterem w dziedzinie anatomii, by wysunąć ten luźny wniosek, ale czasem żałował, ze dobo miała ledwie dwadzieścia cztery godziny i nie miał więcej czasu na samodoskonali się; być może wtedy nie czułby goryczy rozczarowania palącego w ścianę przełyku. – Prowadząca po ścianach łukami dokładnie do tych pustych, przypominających okna wydrążeń w ścianach i biegną wewnątrz ścian skalnych i kończą się dokładnie na wydrążonych łykach - przedstawiając Duerowi efekt zdemaskowania śladów magii nakreślał dłonią drogę, którą pokonywały charakterystyczne żyły. Były wystarczająco osobliwie, by potwierdzić jego wcześniejszą tezę - jaskinia była jego żywe stworzenie, a teraz odkryli mechanizm, które łączył jej segmenty w uporządkowaną, choć nadal niezrozumiałą strukturę. Podejrzewał, jak to wszystko mogło łączyć z dobrze im znaną magią powstania. - Nie wspominałem cię o tym wcześniej, ale - odszukał spojrzeniem twarzy Philipa – zaledwie pięć dni temu spotkałem na swojej drodze demona w swojej humanoidalnej postaci. Komunikował się ludzką mową i wyglądał na zdezorientowanego. Jego imię to Szezmu. Często wracał do tamtego incydentu myślami. Szkicował w głowie sylwetkę demona. Chciał ją utrwalić na kliszy pamieci. Pamiętać. - Wygląda na to, że w dniu trzęsienia ziemi z Piekła wypełzło coś, co nigdy nie powinno i w kontakcie z ziemską energią przekształciło się w magiczne anomalię. Mogę jedynie zgadywać, ze pod nami wije się sieć tuneli należącej do kopalni Hudsonow, ewentualnie to miejsce jest z nią połączone. Podszedł nieco bliżej osobliwego zjawiska, chcąc się mu dokładniej przyjrzeć, choć kwestia, która wcześniej wybrzmiała z jego ust, nadal echem odbijała się od ścian jego czaszki. - Sprawdzę - poszedł tropem spekulacji Duera i skupił zatem nie tylko spojrzenie, ale przede wszystkim myśli wokół czerwonego, pulsującego w rytmie życia kamienia. Czuł w powietrzu wibracje - cząsteczki magicznej energii, którym przesiąkło powietrze, unosiły się nad ich głowami, przenikały pod skórę, zamykały jej pory w subtelnym, nienachalnym drżeniu. - Viam Revelare - wyszeptane ulotniło się spomiędzy jego ledwo rozchylonych warg. Jakie tajemnice skrywały w sobie okna, przez które nie dało się niczego dostrzec? Były kluczem do rozwikłania tej zagadki, czy jedynie cieszącym oka wizualnym akcentem? Wykrycie rytuału (st 60), 91 + 5 + 21 Viam Revelare (st 50), k100 + 20 |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : saint fall
Zawód : detektyw policyjny, zaklinacz
Stwórca
The member 'Arlo Havillard' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 97 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Philip Duer
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 163
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 8
TALENTY : 30
Uberrimafides nie odpowiada, co powinno napawać optymizmem. — W tunelach wszystko było przesiąknięte magią — przypomina sobie (i Havillardowi), odstępując o krok od kamiennego serca. — Może ono jest tego źródłem? Może. Może nie. Na pewno nie. Możliwości jest wiele, a żadna z nich nie niesie odpowiedzi z czym mają do czynienia. Duer i teoria magii to dwa przeciwne bieguny — nigdy nie interesowało go pytanie "dlaczego" ani "jak to właściwie działa". Liczył się wyłącznie efekt i w tym był biegły, kiedy rozchodziło się o magię powstania i jej wykorzystanie do własnych celów. Prawdopodobnie powinni zawrócić i zgłosić sprawę osobom bardziej kompetentnym. Tak zrobiłby każdy rozważny wierny Kościoła. Tyle, że Duer obok rozwagi ostatnio najbliżej znajdował się, kiedy w czasie wizyty w Bostonie spotkał się na szybki lunch z Matthew. Ciąg myśli — sortowanie w pamięci zaklęć mogących przyjść z pomocną podpowiedzią — przerywa mu Havillard. Spojrzenie, którym obrzuca go Philip każe zastanowić się, czy oprócz Hudsonów (paskudna potwarz — żaden Duer by się do tego nie zniżył) nie ma w rodowodzie bazyliszka. — Ah, i nie wpadłeś na to, żeby powiedzieć mi o tym te kilka dni temu — brzmi na naprawdę zdumionego. Demon w humanoidalnej postaci wcale nie jest częstym zjawiskiem. Imię Szezmu niewiele mu mówi, właściwie chyba nic — kojarzy się z nielubianym sezamem i tyle. Matka na pewno miałaby większe pojęcie na ten temat. — Magiczne anomalie? Rzeczywiście brzmi jak coś, o czym mogłeś zapomnieć, kiedy polazłeś za bliżej niezidentyfikowanym światełkiem w głąb jaskini. Niedomówienia zwykle mało obchodzą Philipa i nie poświęca za wiele energii na ich roztrząsanie. Niedomówienia zwykle nie kończą się lawinami kamieni, siniakami — przy każdym (licznym) grymasie czuje narastającą opuchliznę — obitymi kolanami i zniszczonym garniturem za tysiąc dolarów. Przymiarka do tego ostatniego trwała prawie dwie godziny, w czasie których nie mógł zdecydować się ani na kolor, ani krój. Teraz ani jedno, ani drugie nie jest już istotne, bo całość nadaje się wyłącznie do kontenera. Tylko ostatnia nić ciekawości trzyma Duera w miejscu — jeśli rzeczywiście mają do czynienia z rytuałem, chce wiedzieć jakim, zanim odwróci się plecami do kamiennego serca i postara się wrócić drogą, którą przyszli. Ta przynajmniej jest mu już znana i oswojona — raczej nie powinna na nowo pokazać zębów, skoro już wie, jak się z nią obchodzić. — I co? Pytanie jest ponaglające, jakby Philip rzeczywiście zapomniał, że zebranie myśli i skupienie są tu jedyną opcją na sukces. Tych Arlo dzisiaj nie kolekcjonuje, a wyrozumiałość Duera zostaje poddana kolejnej próbie. |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : saint fall
Zawód : jubiler, zaklinacz
Arlo, wygląda na to, że odpowiedź nie będzie wcale taka prosta, jak można mogłoby się spodziewać. Po pierwsze – chociaż wprawiony byłeś w wykrywaniu rytuałów, tak tutaj nie odnalazłeś żadnego. Wyglądało na to, że forma magii, którą widzisz, widzisz na oczy pierwszy raz i nigdy w życiu nie doświadczyłeś podobnego zjawiska. A po drugie – Viam Revelare powinno zadziałać, a jednak w okolicy nie ukazały Ci się żadne ukryte przejścia. Tylko jedno, całkiem jawne – to, którym przyszliście. I chociaż jaskinia tak nieładnie Was potraktowała, to może pomysł Philipa, żeby wejść w bliższy kontakt z sercem, w ostateczności, nie był taki zły… A przynajmniej to chyba jedyne, co Wam zostało. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Arlo Havillard
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
Optymizm zawieruszył się między jedną a drugą wymianą myśli. Ciekawość nieodłączny element jego egzystencji, była na swoim miejscu. Pytań miał dużo, a odpowiedzi otrzymał niewiele. - Jest - pojedyncze słowo uleciało z jego ust; Arlo nie wiedział skąd u niego ta pewność siebie, ale przyłapuje się na niej kolejny raz. W tym wszystkim była niepodważalna zależność. Jaskinia miała serce, a wiec może i duszę? Oczywistym było, ze broniła się przed ingerencją z zewnątrz. Próbowała ich wyeliminować zanim znajdą się u źródła, a gdy w końcu tu trafili - milczała, pulsując wściekłą czerwienią. Jednak wpierw z nim igrała – zachęcała do zabawy. Może gdyby Arlo częściej konsultowałby się ze zdrowym rozsądkiem, złapałby Philipa za ramię i powiedział stanowcze: na nas już czas!, ale dzisiaj nie stał obok tego, co zazwyczaj brał zapewne - rozum odpadł na pierwszej rundzie, gdy próbowała zasypać ich lawina kamieni i wtedy, gdy "dotknij mnie" niemal szeptem wybrzmiało w przestrzeń jego umysłu. - Wybacz, to nadal siedzi we mnie zbyt głęboko - przyznał, bo fakt - nie wpadł na to kilka godzin temu, gdy samochód pokonywał leniwie ulice Saint Fall, nie pomyślał o tym dwa dni temu, gdy mijali się na klatce schodowej, ani dzień wcześniej, gdy wpadł do Duera w odwiedzany z obowiązkowym Addamsem w ręku. Nie miał tego w głowie nawet kwadrans temu. Nie połączył tych wątków aż do teraz. Słowa Philipa jednak dały mu do myślenia. Może faktycznie powinien zawrócić. Zawiadomić o tym Gwardię. Albo kogoś, komu nie można było odmówić kompetencji w kontakcie z magicznym anomaliami. Jego ojciec na pewno miałby w tej kwestii więcej do powiedzenia. Niemniej jednak Arlo nie miał w zwyczaju płakać na rozlanym mlekiem i nie był tez swoim ojcem. Nadal uważał, ze lawina kamieni, obite kolana, czy skręcona kostka, była niewielką ceną za ten ujmujący widok. Skupił na nim swoje myśli, uczucia i spojrzenie, ale nie doszukał się w tym zjawisku obecności rytuału. - Nic. Żadnego rytuału. Żadnego ukrytego przejścia. Starał się uchwycić każdą pomocną myśli kłębiąca się pod sklepieniem czaszki, a zrozumienie, ze wyczerpał wszystkie zasoby swoich umiejętności, przyszło chwile później. - Pozostał jedno - dotyk. Co tym razem się stanie? Jego prognozy się sprawdzą? Sufit tunelu zawali im się na głowy? Jego receptory wytrzymają ten ból? Uchwycił spojrzeniem twarz Duera. Nie po to chciał pojechać do kasyna - by się zabawić, podjąć ryzyko? - Stój, gdzie stoisz i rzuć na siebie profilaktycznie Ordinatio. W kilku krokach zbliżył do sedna ich problemu - serca. Powiedz mi, dla kogo bijesz? Dłoń Havillarda na ułamki sekund zetknęła się ze skalną płytą - tam, gdzie wiła się sieć żył. Potem mial tylko jedno do powiedzenia. Ordinatio Magnus i Ordinatio. Jedno po drugim. Ordinatio Magnus (st 85), 76+5 Ordinatio (st 60), k100+5 |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : saint fall
Zawód : detektyw policyjny, zaklinacz
Stwórca
The member 'Arlo Havillard' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 27 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty