Witaj,
Marvin Godfrey
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
SALON
Salon jest prosty, surowy i bez zbędnych ozdób. Od drzwi wejściowych oddziela go tylko krótki przedsionek. W salonie znalazło się miejsce na telefon o długim kablu, pozwalającym na długie rozmowy telefoniczne siedząc wygodnie na kanapie, a także radio i telewizor. W rogu zaś, naprzeciwko drzwi wejściowych znajduje się piec, którym można ogrzać dom w zimniejszą porę. Obok zawsze leży niewielki skład drewna.
Parapety gęsto zasiedlają kolejne sadzonki ziół i innych roślin jadalnych dla ślimaków, a same ślimaki znalazły dom w akwarium stojącym przy schodach na poddasze.
[ukryjedycje]
Marvin Godfrey
Wiek : 34
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Złota rączka
Marvin Godfrey
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
30/31 III 1985

Praca w wolnym zawodzie miewa to do siebie, że często z wolnym nie ma nic wspólnego. Noc z soboty na niedzielę jest tego najlepszym dowodem, gdy senne mary z powiek Godfreya przegania potrzeba błyskawicznej interwencji u sąsiada.
Wieś rządzi się swoimi prawami, zaś te są brutalne, kiedy urywa się nie tylko ulubiony niedzielny teleturniej, ale i… wszystko. Każde urządzenie zasilane prądem.
A obok jest tylko Godfrey, któremu do elektryka daleko.
Pomógł najlepiej, jak umiał, tylko zajęło mu to kupę czasu. Wszystko kosztem niepozmywanych naczyń; te po dzisiejszym obiedzie wciąż czekały na troskliwą rękę Marvina.
Zajmie się nimi jutro.
Z tą myślą wpełzł do środka, cicho zatrzaskując za sobą drzwi — spodziewał się, że Sandy już dawno śpi; wyszła z samego rana, jak podejrzewał, w celu świętowania męczeństwa i powłóczenia się po Cripple Rock. Ciągnie ją przecież do lasu, do natury. Musi być szczęśliwa, że ma jeszcze jeden powód, by się tam pojawić.
Gdy tylko przekroczył próg, zorientował się, że coś jest nie tak; do uszu bowiem, mimo półmroku panującego w pomieszczeniu i jednego tylko promyczka światła z nocnej lampki, docierał dźwięk; tego dawno już nie miał okazji słyszeć, zamknięty swoim sielskim i niemal bezproblemowym życiu. Ten zaś dźwięk brzmiał jak problem.
Sandy? — Niepewne, choć dałby sobie uciąć rękę aż do łokcia, że to ona. Ale cała reszta… Łza tocząca się po policzku i pusty wzrok wpatrzony w przestrzeń… Tylko jedna z tych rzeczy miała prawo do niej przystawać.
Druga to anomalia.
Ty płaczesz — podszedł do kulki nieszczęścia zwiniętej na kanapie i upewnił się raz jeszcze. Chyba, że to jakaś iluzja; sztuczka by Godfreya rozproszyć i zadać mu z ciemności cios w potylicę.
Tylko, że nikogo innego tutaj nie było.
A Marvin odruchowo zaczął poszukiwać powodu do rozdygotania z całego katalogu swoich win, nie cudzych. Bo kto inny mógłby do tego stopnia poruszyć nieporuszoną?
Słuchaj, miałem alarm w pracy, dlatego zostawiłem ten syf w kuchni. Jutro posprzątam, tylko nie płacz, dobra? — Przysiadł na stoliku i szczenięcym wzrokiem wypatrywał… czegoś. Oznak ulgi, cienia uśmiechu, a nawet pogodnego, choć przedwczesnego Prima Aprilis!
Nic.
Marvin Godfrey
Wiek : 34
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Złota rączka
Sandy Hensley
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1289-sandy-hensley#13481
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1427-sandy-hensley#15770
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1428-sandy-hensley#15771
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1429-poczta-sandy#15772
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-golden-hour
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1430-rachunek-bankowy-sandy-hensley#15773
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1289-sandy-hensley#13481
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1427-sandy-hensley#15770
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1428-sandy-hensley#15771
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1429-poczta-sandy#15772
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-golden-hour
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1430-rachunek-bankowy-sandy-hensley#15773
Nigdy nie była w Hellridge podczas obrządków Męczeństwa Aradii – i nigdy nie powinna była być.
Nie wiedziała, co ją podkusiło, aby wyjść z domu. Pewne zaufanie wobec lasu, jakim naiwnie obdarzyła Cripple Rock? Ten był przecież częścią jej życia, jej jestestwa. Podobnie jak wiejskie życie. Las nie mógł jej skrzywdzić, bo go rozumiała i szanowała.
Inaczej było z ludźmi.
Pod względem fizycznym jej nie skrzywdzili. W zasadzie nikt na nią za bardzo nie zwracał uwagi, poza znajomymi, których dzisiaj spotkała. I nieznajomymi, których poznała. To nie oni byli największym cierniem dzisiejszego dnia, a…
A fakt, że była z tym wszystkim sama. Sama ze sobą, sama z własną świadomością. Sama z obrazami szczęśliwych rodzin i życiem, które mogło jej się należeć, gdyby nie kilka decyzji i gdyby nie realia, w których przyszło jej się urodzić. Gdyby nie rodzina. Gdyby nie… gdyby nie wszystko.
Jednocześnie się bała, jak i częścią siebie miała nadzieję spotkać, albo chociaż wyłonić w tłumie Daniela i Carol.
Nie widziała ich.
Dotarła do pustego domu w Wallow bardzo późno. Zdążyła jeszcze przejść się przez las i porozmawiać z jakimś zagubionym nieznajomym, który cuchnął jej śmiercią na kilometr. Dotarła do Golden Hour, gdy światła były zgaszone, a w środku nie słychać było żadnej krzątaniny. Marvin zapewne już spał – tak pomyślała, przekraczając próg domu i zwieszając płaszcz na wieszaku. Nie chciała go budzić. Nie zaglądała też do jego pokoju. Nigdy tego nie robiła.
I nie wiedziała, że to wszystko tak nagle w nią uderzy.
Zdążyła postawić kilka lekkich kroków w stronę salonu. Usiadła na kanapie i sama nie wiedziała, kiedy nogi podciągnęła pod brodę, a pusty wzrok wbił się w ścianę.
Była tak wielkim tchórzem.
Wiedziała, gdzie szukać Daniela i Caroline. Wiedziała, że wystarczy przyjść i stanąć na progu – to jednak było ryzykowne. Drzwi zawsze można zatrzasnąć przed nosem. Ona by sobie sama zatrzasnęła. Po tym, jak zniknęła bez słowa, pozostawiając Carol pod opieką Daniela, i tak obarczonego obowiązkami, samego. Bez choćby pożegnania.
Kochała ich oboje i nigdy nie przestała. I dlatego musiała odejść.
Ale przecież o tym nie wiedzieli.
Dziś nie miała już takiego ciężaru na ramionach jak sześć lat temu. Rodzina nie zaglądała jej przez ramię i nie mogła już dostrzec nowego życia z genami rodziny Hensley. Dziś mogłaby wrócić.
Ale dziś było za późno już na wybaczenie.
Dlatego czaiła się w cieniu jak okrutny tchórz, bojąc się postąpić na przód i jednocześnie ryzykując, mając nadzieję, że wszystko stanie się samo.
Nic się nie stanie samo.
Nic już nie będzie dobrze.
Nie wiedziała nawet, kiedy kilka łez skapnęło po policzkach, i kiedy nagle pociągnęła nosem. I kiedy odezwał się za jej plecami głos Marvina.
Jakim cudem go nie usłyszała?
Odwróciła gwałtownie głowę, jakby wybudzona z transu, a potem ją zakryła z powrotem, ocierając naprędce policzki.
Nie – kłamstwo było naturalne i absolutnie niewiarygodne. Nie płaczesz, kiedy była przyłapana na gorącym uczynku może dorzucić do kolejnej sieci swoich nieudanych i niezaplanowanych kłamstw.
Widocznie kłamcą była bardzo miernym.
Nie wiedziała tylko o czym mówił.
Jakie naczynia?
Daj spokój – ciche słowa i zwieszona głowa, bo tylko tak mogła zasłonić się ciemnymi puklami włosów przed jego spojrzeniem. – Zmyję je później. Idź spać.
Od momentu, w którym dowiedziała się, że jest słuchaczem, starała się go unikać. Ale jak długo mogła kryć przed nim swoje tajemnice?
Już ustaliła, że kłamcą była bardzo miernym.
Czyli nie za długo.
Sandy Hensley
Wiek : 30
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : medium, opiekun w Rezerwacie Bestii
Marvin Godfrey
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
Czuł się tak, jakby zajrzał w miejsce wstydliwe, gdzie Sandy zwykła trzymać emocje — jakby coś sforsował i nie celowo, ale jednak, naruszył jakieś sacrum. Z drugiej zaś strony — kierowało nim nic innego, a wyłącznie naturalny, ludzki odruch. Żadne wścibstwo, czy próba zebrania na nią krępujących brudów.
Siedzi na jego kanapie, a on ma prawo zapytać, dlaczego zalewa ją łzami — jeśli w odpowiedzi każe mu pójść do diabła, tam właśnie się uda.
Nie? Dobrze — mówi i natychmiast sięga po paczkę chusteczek, stojącą na regale. Pudełko ląduje na kanapie — jeśli przesunie stopę odrobinę w prawo, bez problemu je z niej zrzuci.
Może kłamać, Marvin nie widzi w tym problemu. Gra z nią w tę grę tak długo, jak sama zechce ją ciągnąć — jakby nie na dotarciu do prawdy mu zależało. Być może tak jest. I być może powód jej niespodziewanego wybuchu musi ustąpić przed desperacką próbą naprawienia sytuacji.
Nawet, jeśli to bez sensu.
Odetchnął
Czyli to nie o naczynia chodzi. Poczekają do jutra — głowa przekręcona pod kątem analizuje zastaną sytuację. A bez konkluzji nie zaoferuje kobiecie rozwiązania problemu — czymkolwiek by nie był. W ten sam sposób zachowywała się jego babcia, naiwnie wierząc, że najgorsze ataki choroby pozostawia dla siebie. Ala nawet umiarkowanie bystry Marvin dostrzegał, kiedy oczy stają się bardziej podkrążone, a bladoniebieskie żyły podtruwa paląca krew magia.
Bo Dolores nigdy nie przestała czarować — nawet kosztem własnego życia i zdrowia.
Czy coś w ten sam sposób dobrowolnie podtruwa Sandy? Historia lubi się powtarzać, a schematy zakleszczać swoje ofiary w bezmyślnym cyklu ich powielania.
Marvina by to nie zdziwiło — zrobił więc to, co zwykł robić w takich momentach.
Drzwi zostawię otwarte, jak zechcesz pogadać—
urwał. Mógłby zaproponować, że tu zostanie, usiądzie na kanapie i popatrzy, jak niestrudzona panna Hensley udaje, że nie pociąga nosem; mógłby odpuścić błogi odpoczynek na rzecz pracy, którą — słowo się rzekło — odłożył na dzień jutrzejszy.
Wybrał zachowywanie się zwyczajnie.
Przecież każdemu czasem zdarza się popłakać.
Wiedząc aż za dobrze, co zostanie opacznie przyjęte, nie szukał kontaktu fizycznego, krzepiące poklepanie po ramieniu zostawiając na inną okoliczność i dla innych kumpli. Sandy dostała współczujące spojrzenie i potem jeszcze jedno, kiedy stał już w progu swojego pokoju.
Marvin Godfrey
Wiek : 34
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Złota rączka
Sandy Hensley
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1289-sandy-hensley#13481
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1427-sandy-hensley#15770
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1428-sandy-hensley#15771
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1429-poczta-sandy#15772
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-golden-hour
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1430-rachunek-bankowy-sandy-hensley#15773
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1289-sandy-hensley#13481
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1427-sandy-hensley#15770
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1428-sandy-hensley#15771
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1429-poczta-sandy#15772
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-golden-hour
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1430-rachunek-bankowy-sandy-hensley#15773
Marvin nie nalegał. I sama nie wiedziała, jak się z tym czuła.
Pudełko chusteczek wylądowało na kanapie, tuż obok jednej z jej stóp. Mogłaby ją przesunąć i od razu by je zrzuciła z cichym łoskotem. Nie zrobiła tego. Nie zrobiła właściwie nic konkretnego, wciąż siedząc w jednym miejscu.
Czego nie mógł wiedzieć, to, że kącikiem oka wciąż go widziała. Obserwowała to, co robił i to, co mówił. Było za późno na ucieczkę, a i kłamstwo też było tak bardzo przekonujące, że najbardziej naiwnego dziecka by nie okłamała. Nie płaczę, gdy z oka ocierała łzę nie mogła nabrać nikogo.
Nie wiedziała, jak się czuła z jego nagłym towarzystwem. Na początku – źle. Nie chciała niczyjej obecności, ani tym bardziej świadka jej nagłej emocjonalności. Ale potem, kiedy wychodził, poczuła się jeszcze gorzej.
Jej życie właśnie takie było. Odtrąciła dokładnie wszystkich, którym na niej zależało. Porzuciła Daniela i Carol, bo ugięła się pod presją rodziny. A potem porzuciła też rodzinę, bo zabrakło jej Daniela i Carol.
Pozostała więc sama. Z nikim. Z towarzystwem duchów, które zawsze ją potrzebowały.
I Marvinem.
Dlaczego właściwie ją przygarnął?
Nie miała nic do zaoferowania. Była nikim znikąd. Była medium, naturalnie, wiedział o tym. To zawsze jest nieco prestiżowe, pochwalić się, że zaoferowało się pomoc medium. Ale z tego co zdążyła zauważyć, nie chełpił się tym na prawo i lewo. Niczego od niej nie chciał, nigdy niczego nie zażądał. Po prostu mieszkał z nią jak ze współlokatorką, udzielając części swojego domu i pozwalając poruszać się jak po własnym mieszkaniu.
A teraz, gdy okazywało się, że i on obdarowany był umiejętnością wyjątkową, mogło okazać się, że nawet nie chciał poznać jej sekretów. Miał je na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło posłuchać.
Nie może uwierzyć w to, że tego nie zrobił.
A jednocześnie może. Może, bo nigdy niczego od niej nie chciał. Zawsze był bezinteresowny. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego.
Marvin – głos wyrwał się zanim zdołała zasznurować własne wargi.
Odtrąciła Daniela, zostawiła Carol. Porzuciła rodzinę. A teraz odtrącała też jego. Być może ostatnią bliską osobę, jaką miała. Bo bała się, że się dowie.
Nie powinna się bać.
Powinien wiedzieć, z kim mieszka. Od początku powinien to wiedzieć.
Czy wiedział?
Jak wiele o mnie wysłuchałeś?
Nie chciała mu robić wyrzutów.
Nie miała już przecież nic więcej do stracenia.
Tylko kawałek domu.
Sandy Hensley
Wiek : 30
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : medium, opiekun w Rezerwacie Bestii
Marvin Godfrey
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
Marvin nie nalega, bo nie ma w zwyczaju nalegać. Nawet kwestię wprowadzki pozostawił Sandy, nie ingerując w proces decyzyjny i nie wiercąc dziury w brzuchu. Po prostu — przedstawił opcję, a ona ją zaakceptowała, od tej pory wypełniając ten dom swoją niekiedy przerażająco nieobecną obecnością. I nawiedzała go nawet w snach, które—
Zesztywniał, gdy na ułamek sekundy mignął mu obraz ze snu. Pewny tego, że już wyparł go z głowy na dobre, znów dał się zaskoczyć. Zamrugał, chcąc zetrzeć, zabrać sprzed oczu tę odbitkę wyśnionych wrażeń i spojrzeć na kobietę okiem trzeźwym, bez podejrzanych błysków.
Najwyraźniej mu się to udało, skoro zaczęła tak spokojnie. Albo nie obserwowała go tak pilnie, jak się spodziewał.
Hm? — Za pomrukiem poszła i mowa ciała — Godfrey już się stąd nie ruszy. Dalej stoi w progu, ale oparty bokiem, ręce trzyma przy sobie, nie przybiega w popłochu z powrotem do stolika naprzeciwko, co jeszcze nie zdążył ostygnąć po kontakcie z jego pośladkami.
Postoi tu, gdzie jest. Widzi ją dobrze, ona jego również.
I może do woli czytać sygnały niewerbalne — czy Marvin odpowiada poważnie, czy oprawia replikę grubą warstwą ściemy.
Nic. Umiem się kontrolować — nie brzmi jak zarzut. Czy byłoby go stać na takie okrucieństwo, by przygarnąć kogoś pod swój dach i kawałek po kawałku rozpracowywać powody, dla których musiała sięgnąć po jego pomoc?
On? Facet, który hobbystycznie postawił w salonie akwarium z najmniej interesującymi i prawdopodobnie najbardziej delikatnymi zwierzętami pełzającymi po tej ziemi?
Świetlik, najstarszy z gromadki, łypnął na Marvina z wyrzutem — jakby odczytał jego myśli. Ten nie patrzył, bo marszcząc brwi przyglądał się Sandy.
Nie muszę niczego słuchać żeby się zorientować, że cokolwiek trzymasz dla siebie, nie daje ci spokoju — nie musiał. Wiedział, bo po tych kilku niepozornych miesiącach pod jednym dachem, powoli stawali się jak naczynia połączone. Przez rozczochraną łepetynę Godfreya przewijało się przez ten czas całe morze potencjalnych powodów — począwszy od myśli, że może udziela schronienia przestępczyni, przez nadanie jej we własnej głowie, bardziej prawdopodobnego, statusu świadka, aż do niepokojącej myśli, że być może ktoś ją skrzywdził i znów jej zagraża.
Nie próbował zgadywać — od zgadywanek prosta droga do pokusy zweryfikowania podejrzeń. A tego nie chciał robić.
Dlaczego? Może Sandy dziś pozna odpowiedź na to pytanie.
Marvin Godfrey
Wiek : 34
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Złota rączka
Sandy Hensley
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1289-sandy-hensley#13481
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1427-sandy-hensley#15770
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1428-sandy-hensley#15771
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1429-poczta-sandy#15772
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-golden-hour
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1430-rachunek-bankowy-sandy-hensley#15773
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1289-sandy-hensley#13481
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1427-sandy-hensley#15770
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1428-sandy-hensley#15771
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1429-poczta-sandy#15772
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-golden-hour
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1430-rachunek-bankowy-sandy-hensley#15773
Nic było odpowiedzią, którą spodziewała się usłyszeć. Nic było mechanizmem obronnym i wyparciem, nic było kłamstwem, które uspokajało i pomagało pozostawić relację w miejscu i przestrzeni takiej, jakiej znajdowała się obecnie. Nic było opcją najbardziej dyplomatyczną. Najbardziej dobrą w tej sytuacji, aby nic się nie zmieniło.
I jednocześnie było odpowiedzią, której nie chciała usłyszeć.
Teraz, w tej chwili, wolałaby sądzić, że wyczytał o niej wszystko. Wie o niej już wszystko i nie musi niczego mówić. Zaakceptował fakty takie, jakie są i wie, kogo trzyma pod swoim dachem.
Jednak kiedy unosi wzrok, pośród mroku wyłapując wspartą o framugę sylwetkę Marvina, kiedy obejmuje spojrzeniem jego twarz, wie już, że nic nie mija się z prawdą. Nie jest kłamstwem, nie jest uspokojeniem. Jest z nią szczery i nie ukrywa przed nią niczego.
W przeciwieństwie do niej.
Zawsze coś ukrywała. Teraz, albo kiedy była z Danielem. Kiedy mieszkała z rodzicami. Przed nimi ukrywała Daniela, przed Danielem – rodzinę. Teraz ukrywa Daniela i rodzinę przed całym światem.
I Carol. O jej istnieniu wie tak niewiele osób, a i tak ją ukrywa.
Zawsze tak postępowała i doprowadziło ją to do tego miejsca. Miejsca, w którym nic jest opisem tego, co ma. Co trzyma ją na tym łez padole.
Marvin ma rację. Cokolwiek trzyma dla siebie, nie daje jej spokoju. Nie sądziła jedynie, że tak łatwo będzie potrafił ją odczytać. Może to jedynie kwestia tego, że mieszkali razem, mijał ją codziennie i…
Kogo chciała oszukać – nie tak się zachowują osoby, które nie mają nic do ukrycia. Których nie dręczy sumienie. Wiedziała o tym, nawet jeśli ostatnio odczuwała spokój ducha, kiedy była w liceum i świat nie był tak skomplikowanym, zakłamanym miejscem.
Decyzja zapadła sama, chociaż nie wiedziała dokładnie, w której chwili. Odwróciła wzrok od Marvina, bo to, co chciała powiedzieć, było zbyt silne, aby potrafiła wyznać to prosto w oczy. Zjebałam. Jestem nikim. Nienawidzę siebie za to.
Zrobiłam coś bardzo złego – wymyka się z jej ust, przypominając dźwiękiem niemal szmer.
Teraz klamka zapadła.
Było już za późno, żeby się wycofać.
Sandy Hensley
Wiek : 30
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : medium, opiekun w Rezerwacie Bestii
Marvin Godfrey
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
Może nie powinien, ale zabawa w zgadywanki znów zaczęła wypełniać jego głowę — tym bardziej, im dłużej patrzy na zapłakaną Sandy, w swoim prostym umyśle podejmując się skomplikowanych analiz. Świadomie wybrał trudniejszą drogę, bez przykładania magicznego ucha do jedynej współlokatorki. Nic było prawdą, nic było dowodem, że warto było Marvinowi zaufać. Nic pozwalało Sandy na przedstawienie Marvinowi wersji zdarzeń, jaki sama uznała za stosowny. Nic było też wolnością niemówienia o tym wcale.
Wybrał nic, bo czasem tylko to gwarantuje, że na koniec nie zostanie się z niczym.
Ostatnim bastionem był szacunek do siebie.
Noc i duszny półmrok pomieszczenia w absolutnej ciszy śpiącego Wallow były jak przybicie niepisanego paktu. Nic nie wysączy się poza te cztery ściany, a świadkiem tej obietnicy są tylko oni i pięć ślimaków chrupiących liść zieleniny w akwarium. Ona nie patrzy, ale patrzy Marvin — cztery słowa wypowiedziane gdzieś w stronę przeciwległej ściany zabrzmiały jak najczarniejszy scenariusz. I jednocześnie stały się największym testem przyjaźni.
Mogę ci w czymś pomóc? — Mówiąc to, bał się, co usłyszy później, o co może go poprosić. O alibi? Ukrycie zwłok? Ukrycie jej? — To ostatnie uskuteczniali od wielu tygodni.
Co więc mógł zrobić poza wysłuchaniem?
Westchnięcie. Wyraz zniecierpliwienia? Troski? Nieistotne, pozostało bez wyjaśnień, tak samo jak nerwowe potarcie czoła, które nastąpiło chwilę później.
Bo jeśli to jest coś, w czym mogę pomóc—
Nie musiał pytać o nic więcej — zajmie się tym, czymkolwiek to coś jest. Wspólnie urządzili cmentarzysko dla stada kruków, coś bardzo złego jest więc tylko konstruktem, gdzie wyśnione zasady i normy zderzają się z rzeczywistością ciągnącą zdarzenia w swoją stronę i nie pytającą o nic.
A już na pewno o intencje. A to one liczą się najbardziej.
Czy chciałaś zrobić to coś złego? — Czasem nie trzeba nadstawiać trzeciego ucha, by znać odpowiedź, zanim ta padnie z ust.
Marvin Godfrey
Wiek : 34
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Złota rączka
Sandy Hensley
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1289-sandy-hensley#13481
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1427-sandy-hensley#15770
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1428-sandy-hensley#15771
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1429-poczta-sandy#15772
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-golden-hour
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1430-rachunek-bankowy-sandy-hensley#15773
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1289-sandy-hensley#13481
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1427-sandy-hensley#15770
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1428-sandy-hensley#15771
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1429-poczta-sandy#15772
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-golden-hour
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1430-rachunek-bankowy-sandy-hensley#15773
Mogę ci w czymś pomóc? jest ostatnim, co człowiek spodziewa się usłyszeć zaraz po wyznaniu zrobiłam coś bardzo złego.
Brzmi tak nierealnie, że niemal niedorzecznie. Być może gdyby znała myśli Marvina, gdyby w tym momencie była zdolna pomyśleć, że założył rzeczy z innej kategorii niż to, co stało się naprawdę, może wtedy jego słowa miałyby więcej sensu.
Powinna była się roześmiać poprzez niedowierzanie. Zamiast tego jedynie kręci ponuro głową, wzrok zwieszając na punkcie nieokreślonym.
Nikt mi nie może pomóc.
Nie da się jej pomóc.
Po prostu jest przypadkiem zbyt beznadziejnym, aby wciąż poszukiwać jakiejkolwiek iskierki rozwiązania. Nie było go już w dniu, w którym opuszczała dom, pozostawiła Daniela śpiącego w ciepłym łóżku i Carol otuloną w kocyk w łóżeczku, i po prostu odeszła.
Czy tego chciała?
Nie.
Odpowiedź nie mogła być inna. Czy gdyby tego chciała, dzisiaj byłaby w miejscu, w którym jest? Nie poszłaby tropem Daniela, nie poszukiwała go, a potem nie pluła sobie w twarz z całą niechęcią za to, że okazała się zbyt słaba, aby podjąć samodzielną decyzję. Aby wybrać dobrze. Aby wybrać tak, jak chciała.
Wybrała. I Daniel może powiedzieć jej dokładnie to samo w dniu, w którym by się pojawiła przed nim. Dokonała już wyboru – wybrała rodzinę. Nie musiała już od niej odchodzić.
A jednak to zrobiła. Porzucając i jedną, i drugą rodzinę – teraz była sama. Na kanapie w Wallow, obok Marvina, który nie mógł mieć pojęcia, co siedziało w duszy Sandy od sześciu lat. Co zjadało ją od środka i co sprawiało, że wykrwawiała się wewnętrznie każdego dnia.
To wykrwawianie było o wiele bardziej bolesne, bo nigdy nie przybliżało jej ku śmierci. Każdego dnia się budziła i przeżywała to samo od nowa.
Spojrzenie powoli przenosi się w stronę stojącego w drzwiach Marvina. Czy chciał uciec? Czy chciałby ją wyrzucić? Nie miałaby nic przeciwko. Zabrałaby to, co jeszcze jej zostało, i po prostu odeszła.
Być może byłby to ostatni raz, gdy ją zobaczył.
Mogę Ci pokazać – szept przebija się poprzez dudniącą ciszę, potęgowany gestem, który nigdy nie powinien się pojawić.
A jednak pomiędzy nią a nim, w pustej przestrzeni, zawisła uniesiona dłoń. Dłoń zapraszająca go bliżej. Dłoń zapraszająca, aby ją przyjął. I wysłuchał. Po prostu tyle. Tylko i aż.

Z uwagi na to, że Sandy chce sama przekazać swoje wspomnienia, i jest to wątek natury obyczajowej, nie musisz rzucać kością i możesz założyć, że słuchanie będzie udane. Jeśli jednak chcesz to zrobić, pamiętaj, że wynik musi łapać się w dolnym progu wynoszącym 80.
Sandy Hensley
Wiek : 30
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : medium, opiekun w Rezerwacie Bestii
Marvin Godfrey
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
Marvin jest niedorzecznością.
Do bólu przyziemny chłopak ze wsi, twardy fach w ręku i znajomość — na wylot wręcz — ze strachem, samotnością i poplątaniem zmysłów. Nieraz budził się nocami z głową pełną szeptów i zastanawiał się—
Kiedy to się skończy?
Skończyło się, gdy przestał ze sobą walczyć i gdy nieskrępowanie zaczął korzystać z tego, w co wyposażył go Lucyfer. Nie zawsze było dobrze, czasem bolało — a gdy Dolores odeszła z tego świata, zabolało jeszcze mocniej. Okupił to zawrotami głowy, mdłościami, migreną, a czasem wstrętem — jak ostatnio, gdy zobaczył coś, czego bardzo widzieć nie chciał. Ale nie żałował.
Czy podobnie powinna postąpić Sandy? Rzucić się na głęboką wodę i przetrwać?
Być może powinien jej to doradzić. I być może powinien zapewnić ją, że on zawsze gdzieś tam będzie i wyciągnie do niej rękę, kiedy będzie tego potrzebować. Zamiast tego milczał. Nie wyprowadza jej z błędu i nie zapewnia optymistycznie, że każdemu można pomóc. Bo być może ma rację i cokolwiek zrobiła — nawet nieumyślnie — jest nie do naprawienia. Tak działały tylko morderstwa i występki przeciwko Kościołowi Piekieł.
Rozpoznał w niej strach, ale nie znalazł wiele woli walki. Gdzie się podziała? — Kolejne pytanie zadane do ich niezliczonej puli. Bo jak wiele trzeba wycierpieć, żeby już nawet się nie starać? To granica, której Godfrey nigdy nie przekroczył i sprzed której za każdym razem zawracał. Ona przekroczyła ją już dawno temu i nie miała obok siebie nikogo, kto pokazałby jej drogę powrotną.
Bo nikt nie może jej pomóc.
A jednak — Marvin nadal stoi w tych drzwiach przekonany o tym, że gdyby zamknął je od środka, raz na zawsze utwierdziłby ją w przekonaniu, że istotnie — nikt jej już nie pomoże. Gapi się więc jak cielę, zadaje pytania i liczy na to, że choć w ten sposób robi jakąś różnicę.
Milczenie się przeciąga w nieskończoność i tylko z natury oszczędne dźwięki wydawane przez jedyną słuszną w tym domu i rozkosznie cichą faunę, raz po raz przerywają ciszę, do której w tle przygrywa jednostajnie jedna zapalona żarówka i ich oddechy — jego miarowy i spokojny, jej krótki, urywany, ze śladem po nieskończonej jeszcze rozpaczy.
I ta dłoń — wyciągnięta, ufna, na którą Marvin patrzy i nie rozumie. Tylko przez pierwszych dziesięć sekund. To zuchwałość, na jaką się nie zdobył i nie mógł uwierzyć, że sama—
Jesteś pewna? — Nie zapanuje nad tym, co zobaczy, w jakiej sytuacji zastanie ją wizja. Dłoń uparcie skraca dystans, skraca go więc i Marvin. Pierwszy raz od dawna, pierwszy raz—
w ogóle.
To najbliższy kontakt fizyczny, na jaki pozwolili sobie kiedykolwiek na jawie.
Sen to inna sprawa. To jak film — odtworzone raz i skasowane na zawsze.
Co dalej?
Wiedział, co. Zamknąwszy jej dłoń w swoich, równie ciepłych i zbyt szorstkich, wrócił na uprzednio zajmowaną pozycję na kawowym stoliku. Wystarczyło zamknąć oczy, skupić wolę na poznaniu.
Popłynął jak niesiony falą — dał sobie czas na poukładanie urywków wspomnień i ekstrakcję tych najważniejszych i najbardziej kluczowych. Zobaczył rzeczy, których nie rozumiał; a przez ścianę szeptów dosłyszał język, którego nie znał. Twarze ludzi z plemienia.
Później Boston i powiew nostalgii za tym, co jeszcze nie utracone; przez wizję przenikały niektóre emocje i to najgorsza wiadomość, gdy—
Wraz z upływem sekund rozumiał coraz więcej, poczuł tamten strach — ten z sali porodowej. Zobaczył twarze; okruchy życia, o którym Sandy musiała zapomnieć i które świadomie opuściła.
Ucieczka pod osłoną nocy była ostatnim, co zobaczył; nie chciał widzieć więcej. Gdy otworzył oczy, po raz pierwszy patrzył na nią z grymasem prawdziwego bólu.
Nie jego — jej.
Naprawdę? Abba? — Nie zrozumie go ten, kto nie siedział w jego śnie. Jeszcze jedno poruszenie w całej lawinie mentalnych wstrząsów.
Przez chwilę nie wiedział, co powiedzieć. Zakręciło mu się w głowie. Tyle myśli w głowie, a każda niekonkretna. Jeszcze przez moment dudniła w nim muzyka z tamtej imprezy; i jeszcze przez chwilę dzwonił w uszach głośny płacz dziecka.
Wiesz— Wiesz, gdzie oni są? — Tylko tyle.
Jeśli myślała, że wypędzi ją z domu, musiała przeżyć ogromne rozczarowanie.
Marvin Godfrey
Wiek : 34
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Złota rączka
Sandy Hensley
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1289-sandy-hensley#13481
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1427-sandy-hensley#15770
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1428-sandy-hensley#15771
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1429-poczta-sandy#15772
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-golden-hour
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1430-rachunek-bankowy-sandy-hensley#15773
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1289-sandy-hensley#13481
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1427-sandy-hensley#15770
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1428-sandy-hensley#15771
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1429-poczta-sandy#15772
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-golden-hour
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1430-rachunek-bankowy-sandy-hensley#15773
Była pewna.
Była bardziej niż pewna, ale jeszcze tylko przez kilka sekund. Przez kilka sekund, kiedy Marvin zdecydował się podjąć tej nici zaufania, jakim go niespodziewanie obdarzyła. Jeszcze kilka chwil i mogłaby się rozmyślić. Albo po prostu pomyśleć, że nie chciał… wolał nie wiedzieć. Nie słyszeć.
Albo wiedział już wszystko i nie chciał na to patrzeć jeszcze raz.
Nie zdziwiłaby się.
Marvin jednak wraca do miejsca, które zajmował przed chwilą – naprzeciwko niej. Zamyka dłoń we własnych dłoniach, a Sandy nie pamięta, aby kiedykolwiek znalazł się tak blisko. Mieszkali ze sobą prawie już rok, a mimo to nie było pomiędzy nimi żadnego kontaktu. Marvin zawsze szanował stawiane granice i nie zadawał pytań.
Jak Daniel, przemyka jej przez myśl, choć wcale tej myśli nie chciała. Daniel po kilku latach tego pożałował. Na pewno żałował. Na pewno żałowała ona.
Nie chciała, aby ktokolwiek więcej cierpiał z powodów utkanej sieci kłamstw i niedomówień, przemilczanych niewygodnych faktów i rozmów, które nigdy się nie odbyły, chociaż powinny.
Marvin zamyka oczy, a Sandy nie wie, co zobaczy. Cokolwiek ujrzy – będzie prawdą. I nie będzie od niej już odwrotu.
Mija kilka sekund milczenia, w którym Marvin ma dostęp do całego jej życia. Być może. A może do kilku lat. O wiele łatwiej byłoby, gdyby zrozumiał świat, w którym żyła, wychowywała się i… i powód. Dla którego uciekła. Dla którego wróciła.
Powód, który jest tylko jej.
Głowa jakby sama się zwiesiła w oczekiwaniu. Dłoń bezwiednie leżała w rękach Godfreya aż do chwili, kiedy usłyszała głębszy wdech, a zaraz za nim płynące pytanie…
Naprawdę? Abba?
To był być może pierwszy raz, kiedy się zaśmiała. Krótko. Było to bardziej prychnięcie, ale niewątpliwie podszyte śmiechem. Nawet jeśli za moment powieki wypuściły kilka strumieni łez obmywających policzki.
Finally facing my Waterloo – niemal wyszeptała łamiącym się głosem, zabrawszy Marvinowi swoją dłoń i ocierając łzy z policzka.
To ta piosenka wtedy leciała z głośników, kiedy poznała Daniela. Teraz wybrzmiewała zupełnie inaczej.
To pod Waterloo złożył broń Napoleon.
Ona również poległa. Przed własnym Waterloo.
Gardło zaciskało się w żalu, a ona z trudem powstrzymywała kolejne łzy. Wspomnienie chwil, w których była naprawdę szczęśliwa, było jeszcze bardziej bolesne. Bo straciła je – i to na własne życzenie.
Podnosi tylko odrobinę, niepewnie wzrok na Marvina. Wiesz, gdzie oni są?
Tutaj – odpowiada bez chwili namysłu. – W Saint Fall. Wakiya czasem na nich spogląda. – Orzeł krążący nad miastem pełnym ludzi musiał budzić sensację, a jednak i tak Sandy ryzykowała, wysyłając chowańca, aby od czasu do czasu sprawdził, czy wszystko jest w porządku. I wszystko naprawdę było w porządku. – Wróciłam z Mashpee aż tutaj. Szukałam ich w kilku miejscach, aż znalazłam ich w Hellridge, ale kiedy tutaj przyjechałam prawie rok temu, nagle zrozumiałam, że… nie wiem, co mam im powiedzieć.Kochanie, wróciłam? To tragicznie głupie. – Nie ma żadnych słów, w którym mogłabym im wytłumaczyć. Ani żadnej cierpliwości, która by była w stanie mi wybaczyć. – Nawet jeśli nie chciała ich zostawiać. Bo przecież nie chciała. Zrobiła to tylko dlatego, że ich kochała. Bez niej… bez niej było im lepiej. – Za dwa miesiące Carolina kończy sześć lat.
Nie mogła tego zapomnieć. Matka nie zapomina. Nawet jeśli jest najgorszą matką, jaką nosi ta ziemia.
Sandy Hensley
Wiek : 30
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : medium, opiekun w Rezerwacie Bestii
Marvin Godfrey
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
Nie wszystko rozumie, bo choć momentami rozmyte i pełne szeptów wizje rzucały mdłe światło na przyczyny i rozterki; i choć przez niektóre zdarzenia przesiąkały także emocje, to—
Nie rozumie wszystkiego, bo nie wszystko widział. I w swoim na wskroś prostym życiu, nigdy nie przeżył czegoś takiego. Ale zaoferował Sandy uznanie jej emocji za istotne — uwierzył bezwarunkowo, że to wszystko… Że nie czuła tego bez powodu.
I że powód gdzieś się kryje między wspomnieniami i między twarzami, które poznał, ale nie rozpoznawał. Zobaczył ich oczami Sandy, ale nie wiedział o nich wszystkiego. Nawet niewiele mógł powiedzieć o niej samej.
Na moment, tylko na chwilę rozchmurzył się, gdy uśmiechnęła się i ona. To ważna chwila, a w jego głowie może nawet ważniejsza od sekretu, którym właśnie się z nim podzieliła — ta kobieta naprawdę potrafi się śmiać — uśmiechała się wtedy, robi to i teraz. Choćby przez łzy. Te powinny płynąć — po tym wszystkim, co on widział, a ona przeżyła.
Gdyby nie płynęły, to—
—to dopiero byłoby przerażające.
Tutaj.
Pierwsze, o czym pomyślał, to Wallow. Nim dopowiedziała ciąg dalszy, Godfrey prześledził w myślach całą galerię twarzy ludzi, z którymi — mimo zamieszkiwania jednej wsi — nie był blisko. Ale znał tu każdego. Tego by nie przeoczył.
Nie przeoczyłby na pewno.
Nieważne.
Teraz słucha; po prostu, bez wcinania się w słowo w absurdalnej obawie, że ulotny moment po zakłóceniu ciągu myślowego może już po prostu nie powrócić.
Hm — jedyny komentarz, na jaki mógł się w tej chwili zdobyć, bo właśnie uruchomił trybiki. Myśli. Próbuje — jak przed chwilą — wczuć się w sytuację i w to, co on zrobiłby na jej miejscu.
Co by zrobił? O czym myślałby w pierwszej kolejności?
Najbliżej pojęcia opuszczenia był po stracie Dolores, gdy żadna siła nie mogła go zmusić, by zablokował psychotyczne szepty i wrócił do życia, zamiast gnijąc w starym domu Godfreyów, wypatrywać ech zmarłej babki. Spędził zbyt wiele czasu na trzymaniu się kurczowo tego, co znał i co wydawało mu się bezpieczne.
Czy więc—
Wyobrażasz sobie kolejnych sześć lat doglądania jej tylko za pomocą swojego chowańca? — Nie patrzy na nią, a na pudełko chusteczek. Za chwilę Sandy je zrzuci, wystarczy jeden, nieostrożny ruch — i pewnie gdybyś ich spotkała, nie wiedziałabyś, co powiedzieć, a oni…on?…by nie wiedzieli……by nie wiedział?…co powiedzieć tobie. — Myśli, jak ułożyć to wszystko w przekonujący wywód. Jak nie zabrzmieć oskarżycielsko, kiedy nawet wystająca z czeluści pudełka chusteczka patrzy wyczekująco, aż będzie mogła wsiąknąć cały ten płynny dramat — …ale czy wyobrażasz sobie przeżyć kolejnych sześć lat w taki sposób i zastanawiać się, czy podziękowałaby za kartkę urodzinową, czy wyrzuciła ją do śmieci?
Żadne z niego medium i żaden myśliciel, ale nie trzeba bogatej wyobraźni, by wiedzieć, że z biegiem lat Sandy będzie miała coraz większą szansę na to drugie. Nie wspominając o każdym kolejnym święcie spędzonym w zapłakanych poduszkach.
Jak dziś.
Sandy jest medium — bezustannie zawieszona pomiędzy Piekłem pełnym martwych dusz, a światem żywych i czujących. Czuje, ale i nie czuje, jest martwa i żywa. Nie kontaktująca się ze swoją przeszłością i jednocześnie żyjąca tylko w niej.
Co powinna zrobić?
Marvin jej nie powie. Może tylko zasugerować, że długie stanie w szerokim rozkroku jest niewygodne.
O tym akurat trochę wie.
Marvin Godfrey
Wiek : 34
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Złota rączka
Sandy Hensley
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1289-sandy-hensley#13481
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1427-sandy-hensley#15770
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1428-sandy-hensley#15771
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1429-poczta-sandy#15772
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-golden-hour
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1430-rachunek-bankowy-sandy-hensley#15773
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1289-sandy-hensley#13481
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1427-sandy-hensley#15770
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1428-sandy-hensley#15771
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1429-poczta-sandy#15772
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-golden-hour
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1430-rachunek-bankowy-sandy-hensley#15773
Wyobrażasz sobie kolejnych sześć lat doglądania jej tylko za pomocą swojego chowańca?
Odpowiedź jest jedna.
Nie.
Nie musi jej do niej przekonywać. Nie musi jej uświadamiać, jak bardzo żałosne jest to zachowanie. Że ona, jako matka, powinna być blisko dziecka. Nawet barghesty, dzikie bestie zawsze były przy swoich małych i broniły ich za cenę swojego życia.
Ona też by to zrobiła. Gdyby była obok.
Gdyby nie uciekła.
Ale nie uciekłaby, gdyby nie wierzyła, że tak Carol będzie żyło się lepiej. Daniel mógł jej zapewnić wszystko, sam…
Wobec tego – dlaczego wróciła?
Czuła, że tego potrzebuje. Że tak musi. Że powinna przywrócić wszystko do stanu poprzedniego. Że musi naprawić swój błąd. Nie szukała wybaczenia, bo to było niewybaczalne. Czegoś takiego nikt nie potrafiłby zrozumieć i nie oczekiwała nawet, że zrozumie to Marvin. Próbował. Doceniała. Ale nie mógł zrozumieć.
Ale ja nie jestem jej matką.
Niezrozumiany szept rozlewał się po okolicy i nawet ślimaki z akwarium wychylały się ze swoich domków, żeby przysłuchać się małemu dramatowi, który rozlegał się na kanapie, w towarzystwie paczki chusteczek. Sandy siedziała zbyt nieruchomo, aby i te padł na ziemię, aby je choćby trącić stopą. Nieludzko nieruchomo.
Nawet zwierzęta nie opuszczają swoich młodych. – Kolejny ruch dłonią zdejmuje z policzków strumienie łez, kiedy chusteczki spoglądają wyczekująco, aż zaczną być zauważane. – Nie mogę nazywać się jej matką, kiedy wszystko, co zrobiłam, to tylko wydanie jej na świat.
Głos więźnie, a gardło ściska się boleśnie, kiedy uparte próby pozbycia się płynnego dramatu z twarzy zostają zniweczone przez kolejny strumień, kolejną falę, która tym razem wylewa się przy akompaniamencie szlochu. To był pierwszy raz, kiedy poruszyła się na kanapie – kiedy podwinęła nogi pod siebie i niechcący strąciła skrajnie nieprzydatne pudełko chusteczek na ziemię z cichym stuknięciem. Nie zwróciła na nie uwagi. Twarz schowała pomiędzy swoimi ramionami, a całą resztę przykryły ciemne, gęste włosy.
Nikt nie powinien na nią patrzeć. I nie dlatego, że płakała.
Nikt nie powinien na nią patrzeć, bo nie była nic warta. Bo jaką wartość może mieć osoba, która opuszcza swoją rodzinę? Jaką wartość może mieć osoba, która tak bardzo rani swoich bliskich?
Nie miała żadnej wartości.
Marvin nawet nie powinien chcieć jej wysłuchiwać.
Sandy Hensley
Wiek : 30
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : medium, opiekun w Rezerwacie Bestii
Marvin Godfrey
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
Nie zamierza jej wypominać bycia złą matką. Nie zamierzając wnikać w detale po prostu wierzy jej, że podjęła najlepszą możliwą decyzję, dlaczego?
Jego matka też poniekąd oddała jako jeszcze chłopca pod opiekę babci. Ona również wierzyła, że to będzie dla niego najlepsze.
Czy było? I tak, i nie.
Tak — bo otrzymał najlepszą pomoc w najtrudniejszym dla siebie aspekcie życia. Dolores pomagała mu udźwignąć ciężar daru i ocaliła nie tylko od braku akceptacji, ale i od psychozy.
Nie — bo przysługa była obopólna i czasem to Marvin dźwigał. Najczęściej dosłownie, gdy kolejny atak goryczki odbierał jego babce kolejną porcję życia. Był za młody, by doświadczać czegoś takiego.
Tego już nie zmienią — Marvin przeżył to życie tak, jak przeżył. Wszystko inne jest wyłącznie teoretyzowaniem. Podobnie, jak ich rozmowa o skutkach dalszego ukrywania swojej obecności.
Nie? — Przez sekundę mogła dostrzec na jego twarzy prawdziwe zdziwienie, nim pojął — a więc kto jest?
Czy odpowiedź ona nie ma matki nie będzie jedną z gorszych?
Marvin nie wie. Marvin tylko zadaje pytania — czasem Sandy, ale głównie sobie.
Jak— co, jeśli to ona jest jedyną matką, na jaką ta dziewczynka może liczyć?
Albo—
A co, jeśli muszą je opuścić? — Zamyślił się. Nie zamierza mówić jej, jak ma żyć, ale oboje widzą tak samo wyraźnie, gdzie leży rozwiązanie tego problemu; tam, gdzie już od pewnego czasu kołuje w powietrzu jej wierny orzeł. — I jak dla mnie, to wydanie na świat brzmi jak całkiem dużo roboty. Zwłaszcza w takim strachu — poczuł to, a jakże — każdym porem skóry i każdym napiętym nerwem. Sandy czuła to co najmniej tak samo, jeśli nie bardziej. Czemu teraz sobie umniejsza?
Marvin wie, dlaczego, a przynajmniej może się tego domyślać. Nie mówi już nic, nie tego wymaga sytuacja — a przynajmniej, dopóki żadne jego słowo nie posiada mocy cofania czasu, a skulona przed nim kobieta zapada się coraz głębiej w gęstym bajorze poczucia winy.
Nie mówi już nic, pozwala tym łzom wsiąkać w koc i rękawy, pozwala pudełku chusteczek wylądować na podłodze, nie zerka nawet w stronę jedynych świadków i powierników tajemnicy; przenosi tylko ciężar swojej obecności obok, na kanapę, gdzie jeszcze niedawno leżało strącone pudełko. Ramionami oplata dygocącą kulę wyrzutów sumienia i nienawiści do siebie, głaszcze po włosach w nadziei na rozprostowanie poplątanych myśli kłębiących się tuż pod nimi.
Jak przemoczy już swoje rękawy, może wytrzeć oczy w te należące do Marvina.
Druga osoba u boku to dodatkowa przestrzeń na błędy i więcej bawełny w którą można się wypłakać.
Marvin Godfrey
Wiek : 34
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Złota rączka
Sandy Hensley
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1289-sandy-hensley#13481
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1427-sandy-hensley#15770
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1428-sandy-hensley#15771
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1429-poczta-sandy#15772
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-golden-hour
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1430-rachunek-bankowy-sandy-hensley#15773
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1289-sandy-hensley#13481
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1427-sandy-hensley#15770
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1428-sandy-hensley#15771
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1429-poczta-sandy#15772
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-golden-hour
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1430-rachunek-bankowy-sandy-hensley#15773
A więc kto jest?
Sandy nie wiedziała.
Bo gdyby Wakiya zauważył kobietę przy boku Daniela, która obdarzyła Carol miłością, troską i opieką, wtedy byłoby łatwiej. Łatwiej ustąpiłaby z roli matki, przyjmując, że ta kobieta zajmie się nią lepiej niż Sandy mogła kiedykolwiek, z całym plemiennym brzemieniem na ramionach.
Ale takiej osoby nie było i Sandy to wiedziała. Wakiya by zauważył, powiedział jej o tym, miał przecież spoglądać na ich bezpieczeństwo i dobrobyt – tylko po to go tam wysłała. Miał być jej oczami, kiedy ona nie miała odwagi, aby je podnieść i spojrzeć na twarz Daniela. Tak było bezpieczniej. Tak było pewniej.
Nigdy się go nie bała. Daniela. Wiedziała, że jego zwód jest niebezpieczny i potrafi sięgać do technik, które dla Sandy pozostają poza zasięgiem. To dobrze i źle. Dobrze – bo potrafił zadbać o siebie i córkę. Źle – bo kiedyś czyjeś umiejętności mogły być lepsze, albo mogło zabraknąć mu szczęścia. Wtedy Carol zostałaby sama.
Nigdy nie dawał jej powodu, żeby się go bać, a jednak teraz drżała na samą myśl, że stanie z nim oko w oko i powie – wróciłam.
Drży, bo nie chodzi o to, że może ją uderzyć. Wtedy byłoby nawet lepiej, gdyby wyżył się na niej, pozwolił jej odczuć fizycznie, jak bardzo go zawiodła – i miałby rację, a ona by nie protestowała. Zasłużyła na każdy z tych ciosów za to, co się stało.
Ale Daniel nie będzie do tego zdolny. To nie jest ten typ mężczyzny. Być może nawet da jej przestrzeń, żeby mu wytłumaczyła, ale to nie tego się boi. Boi się tego, że nie będzie chciał zrozumieć – że nie będzie potrafił zrozumieć. I że nie zmieni to niczego, poza tym, że będzie wiedziała, że ta droga i powrót są już zablokowane. Niemożliwe do przeskoczenia.
W pewnym sensie tkwienie w niepewności i zawieszeniu było lepsze. Wtedy jeszcze miała nadzieję i wrażenie, że nie wszystkie drogi są zamknięte.
On o tym nie wiedział. – Ma na myśli Daniela. – Nigdy nie zapytał, a ja mu nie powiedziałam.
Że musi go opuścić? Że tak będzie lepiej? Nie, nie powiedziała mu całej reszty. O matce, o rodzinnych tradycjach. O poświęceniu i buncie, jaki na siebie bierze tylko po to, żeby z nim być. Była z nim przecież długo. Pięć lat.
Dłużej z nim nie była.
Łzy płyną same i już nie ma żadnej siły, która powstrzymałaby ją przed nimi. Gardło zaciska się, uniemożliwiając wybrzmienie dalszych słów. Nie patrzy już na Marvina, gdy zapada się w sobie i kryje twarz w ramionach, po prostu i zwyczajnie płacząc – bo bólu, który nosiła w sobie przez sześć lat istnienia zgromadziło się za dużo. W końcu musiał wypłynąć.
Teraz nie wypływał, a wybuchał – jak gejzer, jak rzeka, która w końcu przełamuje tamę i znajduje ujście.
Mogłaby drgnąć pod wpływem dotyku, ale kupka nieszczęść z początku go nie zarejestrowała. Nie od razu odczuła obecność drugiej osoby tuż przy boku i przeżywany żal zablokował jej zdolność odcinania się od bliskości. Teraz jej zwyczajnie potrzebowała i jeszcze nie miała świadomości, jakie szczęście miała, mając obok siebie kogoś takiego. Kogokolwiek. Marvina.
Podsunięcie głowy bliżej, ułożenie boku twarzy w zagłębieniu pod szyją zdawało się naturalną odpowiedzią. Nie myślała o tym. Bliskość, którą jej dawał – potrzebowała jej. Tak dawno nie było przy niej nikogo żywego, nikogo, kto podzieliłby się z nią dotykiem, kto chciałby i miał odwagę ją dotknąć, podejść i przytulić, że teraz to pragnienie pojawia się nagle i nie pozostawia pola do dyskusji.
Pozwala się przytulać i głaskać po włosach, w zamian wtulając się mocniej, wpasowując wątłym ciałkiem dokładnie w ramiona, nawet jeśli łzy wciąż moczą rękawy i ubranie, a nos się przytyka pod wpływem tak nagłego i tak intensywnego żalu.
Nie chciałam ich zostawiać – wraz ze strumieniem łez wypływa też część prawdy, którą trzymała dla siebie. – Chciałam tylko, żeby byli szczęśliwi.
Nawet jeśli to szczęście miało być bez niej.
Sandy Hensley
Wiek : 30
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : medium, opiekun w Rezerwacie Bestii