Widziałeś, Ben? Trzask upadającego noża podany w koktajlu wrzasku; to nie Verity krzyczał, więc ten dźwięk był tylko szumem, zabłąkaną nutą na pięciolinii tej nocy, paprochem we frytkach, na które Williamson stracił właśnie ochotę. Jest szybki; ale rzadko tak szybki. Bywa też wściekły; ale rzadko wściekły o Bena. Na Bena? Częściej, niż by chciał. — Verity, on— Już jest martwy. Nawyk instynktu, matematyka bitwy; każdy Williamson przychodzi na świat z talentem do liczb — jedni liczą pieniądze, inni wyborców, niektórzy trupy, każdy bez wyjątku liczy na siebie, a Barnaby— Odlicza uderzenia, zaklęcia, celne wiązki magii, ilość krwi w zasięgu wzroku, przeciwników zdolnych do walki i wyjścia Bena do toalety. Sześć w ciągu wieczoru; tylko dwa razy miał wilgotny mankiet. Wnioski, Williamson? Musi liczyć szybciej. Pięć, nóż na ziemi, cztery, wrzask bólu, trzy, zabiję go, dwa, czar, Benjamina jeden, czar Benjamina. Zero; wartość niektórych żyć. — Diruptio Magnus. James był martwy w momencie, w którym sięgnął po nóż; Jessie jeszcze miała szansę — ostatnią, więc niech korzysta z niej mądrze.
akcja #2: Diruptio Magnus na Jessie | próg 70 | k100 + 28 |