Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
First topic message reminder :

Rozdroże w tunelach
Nieodkryte jeszcze przejście w tunelach będące rozdrożem dla trzech dróg. W jednej części tunelu na ziemi widać cienką warstwę wody, a wszędzie porozrzucane są połamane muszle i ogryzki. Ze ścian wystają niebieskie kryształy, które oświetlają drogę.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Atmosfera gęstniała z każdą sekundą, a ogień zdawał się unosić pod jej wpływem. Płomienie dotykały właśnie sufitu, gdy miało nadejść nieuniknione. Prefekci walczyli już zaciekle niemal od początku, ale prawdziwy konflikt miał się zacząć właśnie teraz.

Grupa 1 - Blair, Lila, Ronan, Sebastian, Imani zapraszam do tego wątku

Grupa 2 - Frank, Judith, Astaroth, Lyra, Penelope, Seth, wy zawalczycie tutaj

I niech kostki będą z wami...
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Wyszliście z bitwy zwycięsko, lecz nie w pełnym składzie. Astaroth zniknął nagle i niespodziewanie. Pozostać wam mogła teraz jedynie modlitwa do Lucyfera, żeby ten zaopiekował się jego losem lub duszą, gdy na to pierwsze było już za późno.

Imani, mimo szczerych chęci czar nie nabrał na mocy. Nie udało Ci się uleczyć Gorsou.

Judith, Twoje starania za to udały się bezbłędnie. Gorsou dostał wiązką anatomicznego czaru, ale szybko mogłaś zauważyć, że na pierwszy rzut oka, nie zrobił on większej różnicy. Tak słabe zaklęcie nie doprowadzi go do ładu po tak wyczerpującej bitwie, choć mogłaś mieć pewność, że przyniosłaś mu przynajmniej trochę ulgi.

Franku, miecz ten był niezwykle fascynującą zagadką. Jako teoretyk magii wiedziałeś, że moc, która zaklęta była w tym żelastwie, nie brała się od demonów. Mogła być to magia w swojej najczystszej postaci, magia aniołów lub coś innego, z czym jeszcze się nie spotkałeś. Gdy Surtr trzymał ten miecz w swoich dłoniach, jakby go aktywował, ale teraz z każdą minutą magia ta traciła na swoim stężeniu. Właściciela nie było już z wami, a czas kurczył się nieubłaganie. Ostatnią nadzieją Lucyfera musi być Gorsou.

Wszyscy, zaraz po tym jak dołączył do was Sebastian pojawił się również Gorsou. Wyglądał źle, bardzo źle. Od razu zwrócić uwagę mogliście na krwawiącą ranę na policzku.  Nie było to jego jedyne uszkodzenie. Z lewej strony czaszki leciała krew, co świadczyć mogło o poważnym urazie, a do tego na jego lewym boku znajdowała się pokaźnych rozmiarów dziura, jakby mężczyzna został ugodzony włócznią. Mogliście tylko wyobrażać sobie, co działo się za ścianą ognia, gdy wy toczyliście wasze potyczki, które nic miały się mieć do tej, w której życie straciła Zuge.
- Dobra robota - Powiedział Gorsou, sapiąc przy tym ciężko. Rozejrzał się po waszych twarzach, żeby nagle zmarszczyć brew. - Gdzie jest Astaroth? - Zmęczony głos miał w sobie wyczuwalną nutę goryczy. Mężczyzna nie mógł jednak się zatrzymać przy tym temacie, bo z miejsca, gdzie wcześniej leżała martwa przeciwniczka Gorsou, wydobywał się teraz czarny dym. Czas na żałobę miał przyjść później.
- Zug-, ta kobieta nie żyje. To, co się z nią dzieje, nie wróży nam niczego dobrego. Musimy się pospieszyć i doprowadzić do całkowitego otwarcia Wrót Piekieł, jak nakazał nam nasz Stwórca. Jak niegdyś akolitki Aradii, musicie mi pomóc ziścić jego wolę. W 1666 roku rytuał nie został przerwany, a jedynie niedokończony. Musimy ponownie zebrać moc, żeby go ukończyć, nawet jeśli...  - Musiał przerwać sycząc nagle z bólu, gdy jego krwawiący bok dał mu się nagle we znaki. Po kilku sekundach znowu zwrócił swój wzrok ku waszym sylwetkom, ale gdy już miał znowu zaczynać swój monolog, coś mu to przerwało. Kobiecy krzyk przedarł się przez tę jaskinię, a jeśli spojrzeliście znowu w stronę miejsca walki przewodników obu Kowenów, zobaczyć teraz mogliście, że jak mogło się wydawać martwe ciało, wstało teraz, jakby wcale martwe nie było. - W rogach pentagramu nie będzie świec - to my będziemy przekaźnikami mocy. Ja zajmę górny wierzchołek, czyli ten, w którego stronę będzie zwrócone ostrze miecza i zajmę się inkantacją, a wy zrobicie wszystko, co w waszej mocy, żeby wspomóc mnie waszą magią. W centrum będzie miecz, który będzie źródłem magii... pomóżcie mi rozsypać tę mieszankę. - Mężczyzna mówił szybko, ale bardzo zdecydowanie. Czasami spoglądał w stronę Zuge, jakby kalkulując, ile jeszcze macie czasu. Zaraz wyjął z kieszeni swojej kurtki woreczki z rytualnym prochem. Było ich idealnie 4, a same były dosyć dużych rozmiarów, a co za tym idzie - pentagram musiał być większy, niż w typowym rytuale.
Mogliście łatwo zauważyć, że nie była to zwykła mieszanka do rytuałów. Miała ona inną konsystencję, inną średnicę drobinek, kolor, a nawet zapach. Nikt z was nie miał na tyle dużej wiedzy, żeby domyślić się, co było w środku.
Mężczyzna miał już zamiar wam pomóc mimo swojego ciężkiego stanu, ale coś odwróciło jego uwagę. Kobieta, która teraz tam stała była całkowicie naga, a jej skóra była bardzo blada, jakby nigdy nie widziała słońca. Zuge miała pod koniec żywota luźno spięte czarne włosy z widocznymi siwymi kosmykami, a te teraz były zdrowe, grube i kruczoczarne bez żadnych innych barw. Wyglądem ta kobieta mogła przypominać postać, która obecna jest między innymi w Katedrze Piekieł - Lilith. Ciężko wam było dopatrzyć się jakichś innych większych szczegółów, oprócz tego, że pierwszy raz widzieliście Gorsou bladego jak ścianę. Zamarł w przerażeniu, nie ruszając się nawet o milimetr, a oddech jakby zastał mu w płucach.
- Lucyferze, miej nas w opiece - Zająknął się wreszcie, gdy widział, jak tajemnicza kobieta ruchem jednej dłoni po kolei teleportowała z tej jaskini waszych wcześniejszych przeciwników. Sparaliżował go strach, a wy nie mogliście być pewni, co właściwie się teraz stało. Na sam koniec zniknęła również tajemnicza postać, jakby rozpływając się w powietrzu. Zostaliście sami.

Tura 16
Mistrz Gry gratuluje Kowenowi Dnia wygranych potyczek.

Imani, Judith, Sebastian, Frank, Gorsou potrzebuje Waszej pomocy w odprawieniu rytuału otwarcia Wrót Piekieł. Każdy z was powinien zużyć jedną akcję na rozsypanie pentagramu wokół miecza, a następnie zająć jeden z dostępnych wierzchołków. Jedna osoba może rozsypać część swojego sojusznika, ale zajmie jej to dwie akcje.

Kowen Dnia:
Frank: 116/151 PŻ (-35 M, migrena, zawroty głowy, gorączka, nudności)
Imani: 95/146 (-33 M, -17 P, migrena, zawroty głowy, gorączka, paląca krew, nudności)
Judith: 106/181 (-15 M, -55 P, -5 W, zaburzone czucie w jednej z rąk, osłabienie, migrena, zawroty głowy, nudności) [-10 do rzutów na sprawność]
Sebastian: 115/181 (-25 M, -21 P, -20 W, migrena, zawroty głowy)

Czas na odpis: 28.02 16:00
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Gorsou wygląda źle, ale niezaprzeczalnie żyje. Jest przytomny, a więc nie powinni się nad nim litować i próbować odwodzić od wypełnienia tego, co konieczne, do czego dążą i czego pragną. Gorsou, tak jak wszyscy oni zebrani tutaj, jest gotów umrzeć, tak wtedy, gdy walczył z kobietą zwaną Zuge, jak i teraz, gdy kontynuuje misję. Sebastian więc nie roztkliwia się nad stanem prefekta – jego spojrzenie jest twarde i bez wyrazu, choć pod czaszką kotłuje się wiele pytań. Nie wątpliwości, lecz niewiadomych. To oczywiście kwestie, które być może będzie miał szansę poruszyć później. A może zdecyduje się je przemilczeć.
Jak to, że „ta kobieta” to jego żona. To, że z jakichś względów uznał to za nieistotne i wciąż, nawet teraz, nie próbuje nazwać jej tym określeniem. Ma przed nimi sekrety – Sebastian wie. Ale nie sądził, że te roztaczają się nawet wokół tak pozornie trywialnych kwestii. Tamci wiedzieli, co łączy prefektów. Sebastian dowiedział się przypadkiem, a Gorsou dalej uparcie ukrywa fakty.
Ma w sobie wiele pokory, ale ma w sobie równie dużo dumy. Jest w kowenie odkąd skończył osiemnaście lat, niemal całe życie. Czuje mimowolny ucisk żalu, uświadamiając sobie, że nie zasłużył nawet na tak szczątkowe zaufanie.
Oczywiście potrafi zrozumieć, że to myślenie jest myśleniem żałośnie przyziemnym i egoistycznym. Choć ma w sobie te nieprzyjemne myśli, z łatwością odsuwa je na bok. Wie, że nie jest to czas na użalanie się nad sobą, a już na pewno nie jest to czas na to, by wątpić w intencje Gorsou. Ufa mu bezgranicznie. Sebastian sądzi, że wszystko co robi prefekt, robi z konkretnych powodów, te zaś nie muszą być znane im. Oni mają skupić się na tym, co ważne – na Lucyferze, na kroczeniu jego ścieżką, na otwarciu wrót Piekła. Ten czas nadchodzi. Misja, dla której Sebastian żyje, jest bliska spełnienia. Jest na wyciągnięcie ręki.
Astaroth prawdopodobnie nie żyje — odpowiada krótko, nie czując w związku z tym niczego, co być może czuć powinien. Bądź co bądź Cabot był rodziną, a ponadto – był diakonem. Sebastian jednak nie potrafi znaleźć w sobie żalu wobec jego śmierci. Najwyraźniej Lucyfer zechciał mieć go przy swoim boku prędzej.
Gorsou mówi, ale jego głos w pewnym momencie się zawiesza. Wtedy też krzyk rozdziera jaskinię, zwracając spojrzenia ich wszystkich tam, skąd przyszli. W stronę kobiety, która powinna być martwa, lecz zdecydowanie taką nie jest.
Gorsou mówi dalej. Pośpiesznie i nerwowo. Sebastian zbiera skupienie i wysłuchuje go, choć wzrok ma wciąż wlepiony w czarny dym – również wtedy, gdy przyjmuje z rąk prefekta mieszankę rytualną.
Patrzy jak zahipnotyzowany na to, co się dzieje. Bo wie, że cokolwiek to jest, nie pochodzi z tego świata. Po reakcji Gorsou rozumie, że to nie jego sprawka.
Kobieta wstaje i Sebastian przez moment ma nadzieję, że miał rację – Lucyfer zamknął przed nią bramy piekła. Została ukarana.
Lecz naga sylwetka nie należy do Zuge. Blada, niewyraźna w oddali twarz jest tym, na co Sebastian spoglądał niemal tak często, jak na oblicze Pana.
To iluzja. To ilu-
Gorsou wzywa Lucyfera, blednąc niemal tak, jak powstałe z ziemi ciało, a Sebastian czuje, jak gardło zaczyna palić od nagłej suchości. Ich wrogowie znikają. Tak po prostu.
To nie jest iluzja.
Czy to naprawdę sama Matka zstąpiła na Ziemię?
Jest oczarowany. Jest strwożony. Jest przerażony i zachwycony jednakowoż. A gdy i ona znika, w głowie Sebastiana nastaje osobliwa pustka.
Był przekonany, że ktokolwiek, kto kieruje wrogim kowenem, jest zwykłym oszustem, opierającym swoje manipulacje na iluzji, majakach i zmyślnych podszeptach.
Teraz nie wie już nic i niczego nie jest pewien. Prócz tego, czego nie podważy nigdy – słuszności i racji Lucyfera.
Choć triumfują, panuje między nimi grobowa atmosfera.
Unosi w końcu spojrzenie na Gorsou, a jego przerażenie uderza w Sebastiana jak sierp. Nie widział go takim jeszcze nigdy.
Lucyfer ma nas w opiece — odzywa się nieswoim głosem. Nie wystraszonym, lecz mocnym i niepozostawiającym przestrzeni na choć cień zwątpienia. Może, by przywołać do porządku samego siebie, a może by to zwyczajnie wybrzmiało, nim wszyscy poddadzą się zupełnemu popłochowi. Pan widzi ich i jest z nimi.
Ojciec nie musi fatygować się aż tutaj, by wesprzeć swoją mocą i dopiąć swego. Nie potrzebują widzieć go na własne oczy, by wierzyć, ufać i przeć naprzód. Determinacja Sebastiana jest niezachwiana.
Celermentis — rzuca na siebie na wszelki wypadek, a potem bez zbędnych słów bierze się za usypywanie pentagramu, by chwilę później bez wahania stanąć w roli żywej świecy.
Jego spojrzenie dopiero wtedy toczy się ku Judith. Kiedy na nią patrzy, staje się łagodne i wydaje się coś mówić.
Kolejny raz. Kolejny raz, gdy pokonali kolejną przeszkodę i stają przed kolejnym wyzwaniem. I po raz kolejny mogą tego nie przeżyć.
Dziś otworzą bramy Piekła. Razem.

Akcja #1: Celermentis | 96 (71 + 25) | próg: 65
Akcja #2: usypuję pentagram
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Protektor
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
Jestem pewna, że moje zaklęcie zadziałało i sprawnie uderzyło w Gorsou. Po nim jednak niemal nie było widać żadnych zmian. Czy przyniosło mu ulgę? Musiało. Inaczej nie czułabym jego mocy. Wiem na pewno, że specjalistą w dziedzinie zaklęć anatomicznych nigdy nie byłam i najpewniej nigdy też nie będę, zrobiłam jednak co mogłam, bo nie tak dawno temu odrzucał od siebie wszelką formę pomocy. Padmore proponowała mu przecież lekarstwo, które od siebie odsunął. W głowie zresztą dudnią mi słowa, które wypowiedział ponad miesiąc temu na spotkaniu całego Kowenu – o tym, że jeżeli trzeba będzie ponieść ofiarę, on ją poniesie, bo jest z nas najmniej wartościowy. Śmiałabym z tym dyskutować, ale dobrze wiem, że nie ma sensu. Każde z nas i tak zrobi swoje. Każde z nas i tak będzie starało się go obronić.
Jeśli więc choć odrobinę mogłam go wzmocnić, jest to dla mnie wystarczające.
Do nas dołącza Sebastian, na którego spoglądam tylko przelotem. Czy jestem na niego wkurwiona? Jestem. Czy mam zamiar to teraz wywlekać? Ani odrobinę. Spojrzenie tylko prześlizguje się przez niego, aż uwagę koncentruję na Gorsou.
Gdzie jest Astaroth?
Może tłumaczy się Lucyferowi.
Nie mówię tego na głos. Jeszcze nie wiem, co zrobię z tym, co wydarzyło się przy misie, kiedy składał w ofierze Frejrowi kurczaka. Nie odzywam się w ogóle i na szczęście moje wymowne spojrzenie w bok ani nie jest zauważane, ani nie stanowi przeszkody, aby odezwał się ktoś jeszcze. Słowa Sebastiana są zimne i bez wyrazu, krótkie i zwięzłe. Nie było czasu na żałobę. Astaroth został w tyle. Na polu walki każdy dba przede wszystkim o własną dupę – o dupę kolegi tylko wtedy, kiedy ma taki luksus. My takiego nie mieliśmy, a ja nie mam do siebie żalu o to, że go nie upilnowałam.
Jeśli Lucyfer wezwał go do siebie, to z pewnością słusznie.
Może przy okazji wyjaśni sobie kilka spraw z Elizabeth.
Wracam wzrokiem do Gorsou, kiedy ten ciągnie swoją opowieść. Więc jednak kobieta nie żyła. Stało się to, co przypuściłam po krótkiej wymianie inkantacji. To rodziło kolejne pytanie – co się z nią teraz dzieje?
Nie pytam. Słowa Gorsou wypływają z jego ust, a w mojej głowie rodzą się kolejne wątpliwości, które już zostały wyjaśnione półtora miesiąca temu, na spotkaniu. Czy jesteśmy godni?
A przede wszystkim – czy jesteśmy w stanie?
Apostołki Aradii nie były takie, jak my. Ich ciała były w stanie znieść znacznie większe stężenie magii – i było ich trzynaście. My jesteśmy zaledwie w czwórkę. Z pewnością posługujemy się magią dość wprawnie, ale kim jesteśmy wobec mocy Piekła? Mam wątpliwości, czy nasze ciała wytrzymają aż takie stężenie magii. Mam wątpliwości, czy otwierając bramy Piekła, Piekło samo nas do siebie nie wciągnie.
Żadne z moich słów nie pada, ale moja ręka drga, jakby miała wystartować w stronę Gorsou chwytającego się za bok. Poważnie rozważam oddanie mu swojego lekarstwa awaryjnego, kiedy zza naszych pleców rozlega się nagły wrzask kobiety.
Czy ona nie miała nie żyć…?
Odwracam się powoli, jednym uchem słuchając tego, co naprędce wyrzucał z siebie Gorsou, i jednocześnie obserwuję, jak martwa kobieta wstaje. Przyjmuję woreczek z mieszanką jakby automatycznie, choć wzrok spoczywa na kobiecie, która nie przypomina już Zuge. Ta przed nami jest naga i zupełnie od tamtej różna. Jest w niej coś, co nie pochodzi z tego świata, a sobą samą przypomina figury, które mijam tak często w Kościele Piekieł.
Czy to… - wyrywa się z moich warg, choć sama nie wiem, jaką teorię chcę wysnuć. Każdy z nas jest oniemiały i nie wątpię ani chwili, że to, co widzimy, jest prawdziwe. Mija kilka chwil, w których kolejno znikają ci, z którymi przed chwilą jeszcze walczyliśmy. Potem znika ona sama.
Mija jeszcze jedna chwila, w której mój wzrok próbuje objąć pustą przestrzeń w jaskini. Próbuję łączyć kropki, ale wszystko, co się dziś dzieje, jest ponad moim pojęciem. Włącznie z przerażeniem Gorsou, którego nigdy nie widziałam na jego twarzy. Na twarzy człowieka, który zawsze wydawał mi się twardy i niezachwiany.
Mój umysł broni się przed domysłami i sama nie chcę wysnuwać wniosków. Czuję, że wszystko, co dzisiaj się dzieje, to dla mnie za dużo. Nie wiem, co pojawienie się tej istoty dla nas oznacza i nie chcę wiedzieć. Może to mój system obronny. Może powoli godzę się z widmem nieuchronnej śmierci.
Musiałam uciekać od niej dzisiaj dwukrotnie.
Mam przeczucie, że za trzecim razem Ojciec nie pozwoli mi już uciec i być żywym pionkiem w realizacji jego planu.
Słyszę spadające obok zaklęcie wypowiadane przez Sebastiana. Tak. To brzmi sensownie. Chwilę temu pozwoliło mi dać z siebie nieco więcej przy uwalnianiu Surtra. Teraz będzie bardziej potrzebne niż chwilę temu.
Celermentis – inkantuję jak mantrę, automatycznie, bezuczuciowo. Pewna pustka w moich oczach może zdradzać wiele. Sięgając powoli dłońmi do woreczka, decyduję się rozsypać zawartość mieszanki, nie zastanawiając się już nad niczym.
Jestem tylko pionkiem w wielkim planie naszego Ojca. Zaszczytem dla mnie będzie, jeśli w tym miejscu umrę dla Jego imienia.
Tylko spojrzenie na krótki moment ucieka w stronę Sebastiana. Patrzymy na siebie na chwilę, z przeczuciem, że oboje myślimy o tym samym.
Nie jestem już na niego tak bardzo zła.
Nie marzę o niczym więcej, jak tylko o tym, żeby złapać go za dłoń.
Zajmuję swoje miejsce bez słowa i bez żadnych innych gestów. Sama.

Akcja #1: Celermentis | 77 + 24 = 101 | zaklęcie udane
Akcja #2: usypuję pentagram
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Sumienna - Czarna Gwardia
Imani Padmore
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 20
POWSTANIA : 7
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 13
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t789-imani-padmore-zd-bloodworth#5539
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t871-imani-padmore#6775
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t872-imani#6776
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t846-skrzynka-imani-padmore#6313
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f193-tara
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1143-rachunek-bankowy-imani-padmore#10871
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 20
POWSTANIA : 7
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 13
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t789-imani-padmore-zd-bloodworth#5539
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t871-imani-padmore#6775
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t872-imani#6776
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t846-skrzynka-imani-padmore#6313
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f193-tara
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1143-rachunek-bankowy-imani-padmore#10871
Dzisiejsze wydarzenia... Zdecydowanie to było za wiele jak na rozum Imani. Pragnęła całą sobą służyć Lucyferowi, ale im dłużej trwała ich misja, tym bardziej czuła się na to za słaba. Tymczasem ich pan jakby ją sprawdzał, dorzucając kolejne testy, które chyba jakimś cudem zdawała, skoro dalej żyła.
Chyba gdyby było inaczej, skończyłaby na miejscu Astarotha, prawda?
Nie miała czasu płakać, nie miała czasu myśleć nad tym, co się działo, więc posłusznie planowała wypełniać kolejne punkty planu, cokolwiek by to dla niej nie oznaczało. Po tym, jak prawie zginęła nawet nie trzymała się już myśli, że wróci do dzieci - bardziej skupiła się na tym, że, jak dobrze pójdzie, obudzą się ze snu w lepszym świecie.
Ciekawe, czy zdoła go ujrzeć? Jaką cenę przyjdzie jej zapłacić za wypełnianie woli Lucyfera? W sumie... Jaką cenę przyjdzie IM zapłacić? Jak na razie Padmore sądziła, że płacili wysoko, a zapowiadało się, że to jeszcze nie koniec niespodzianek.
- Jak to został niedokończony? Skąd to wiesz? - tego było za dużo. Pytania wylały się z niej bez zastanowienia, przez co wyraźnie poczuła się głupio. W końcu wiedziała, że to nie czas na jakiekolwiek rozmowy czy wątpliwości. A skoro Gorsou był gotów działać w takim stanie, ona też musiała.
Nie dała rady pomóc mu wcześniej, ale widząc, że to nie koniec, postanowiła pomóc sobie. - Calidumauxilium - rzuciła na siebie, nim odebrała woreczek z mieszanką, pogubiona zupełnie, na co powinna zwracać uwagę. Zaczęła rozsypywać ostrożnie mieszankę, aby utworzyć swoją część pentagramu, ostrożnie obserwując, co się dzieje z ich przeciwnikami. I wtedy...
- O Lucyferze... - westchnęła, widząc Lilith. Czyli ona... Oni musieli ją widzieć, skoro za nią podążyli już wcześniej, prawda? Nikt nie byłby też chyba takim heretykiem, by przeżyć to wszystko, a potem stworzyć taką iluzję? Kobieta nie umiała przetworzyć widoku, który widziała, odczuwając wyraźny dyzonans poznawczy. Nie miała pojęcia, jak interpretować te wydarzenia. Czemu walczyli z Lilith? Czy to na pewno ona?
Odepchnęła te myśli na bok, po rozsypaniu mieszanki ustawiając się na swoim miejscu. Nie mogła teraz o tym myśleć. Musiała pozwolić z siebie zrobić świeczkę dla dobra kowenu. Złapała z tej okazji głębszy oddech mając nadzieję, że jeśli to przeżyje, ostatecznie wszystko się wyjaśni i ułoży.

1. rzucam na siebie Calidumauxilium
2. rozsypuję mieszankę i staję w rogu pentagramu
Imani Padmore
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : gospodyni domowa, pomaga mężowi
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Imani Padmore' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 64
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
Na rozstaju ślepych dróg, ktoś krzywo zasadził krzyż — „Astaroth prawdopodobnie nie żyje”.
Pustka i ścisk w żołądku to zbyt mało, by określić stan ducha Marwooda, który słysząc te słowa — wypowiadanie przez (ku wielkiemu szczęściu) żywego i w miarę całego Sebastiana — przełknął nieprzyjemnie gęstą ślinę. To wszystko nie tak, mieli tylko przyjść, uwolnić Surtra — nikt nie wspominał o walce, nikt nie wspominał, że ci drudzy stanowią poważne zagrożenie. Ta dziewczyna, przed chwilą jeszcze próbował ją ratować, a ta — oczywiście — nie posłuchała. Ta dziewczyna to tylko pionek. Penelope — wciąż leżała nieprzytomnie na ziemi, a Astaroth...
Pomścimy go — chodzi o Kowen, chodzi o wspólnotę i przysięgę, którą składali przed samym Lucyferem, że oto nie stanie między nimi a Piekłem nikt.
Całe życie to zbyt długo — Frank chwycił się za skronie, kręcąc z bólu głową. Mógłby stać dalej — ba, nawet rozpaczać — gdyby nie Gorsou, gdyby nie krzyk, gdyby nie... Zaraz, co-?!
Obserwował jak przez mgłę trzęsące się ciało kobiety, obolałego Gorsou, który ledwo był w stanie do nich dojść i w końcu słowa, które powiedział. Musimy się pospieszyć i doprowadzić do całkowitego otwarcia Wrót Piekieł, jak nakazał nam nasz Stwórca. Jak niegdyś akolitki Aradii, musicie mi pomóc ziścić jego wolę — ale? Co?! Marwood spojrzał na każdego z zebranych, jakby planował usłyszeć „mamy cię, to żart”, ale nic takiego się nie stało. Nikt już nie patrzył z politowaniem, nikogo nie obszedł ten żart, który wcale żartem nie był. Rytuał — Apokalipsa — ale... Co?!
Każda z apostołek i w końcu sama Aradia, zginęły, gdy go odprawiały. Każde dziecko doskonale wiedziało, że rytuał się rozpoczął, że szczeliny Piekła się otworzyły, ale każde dziecko wiedziało też, że koniec marca to upamiętnienie jej męczeństwa. Frank Marwood nie był męczennikiem. Imani, Judith, Sebastian — oni też nie. Byli tylko ludźmi. Prostymi czarownikami, którzy z jakiegoś powodu zdecydowali się wybrać spośród trójcy jedynego prawdziwego i jemu oddawać cześć. Nikt nie pytał, czy mieli rację — mieli, a potęga Lucyfera udowadniała to każdego dnia. Nikt nie pragnął iść po trupach do celu, każdy chciał zmienić ten świat (nie dla siebie przecież, dla naszych dzieci).
Frank nie miał pojęcia o magicynie, zatruciu i całej reszcie. Frank miał pojęcie o skutkach magii, o jej potędze, o tym, co magia potrafi zrobić z duszą — proste równanie. Współczynnik mocy magicznej przez — otworzyć nawias — koncentrację i siłę woli czarownika dodać energię kinetyczną ruchu — zamknąć nawias. Eksponenta określa, jak mocno nieliniowy jest efekt magii na falę uderzeniową. Otwarcie Piekła?
Taka moc go zabije... — szarpnął Sebastiana za łokieć, jakby próbował szeptem i tak cicho, jak to tylko możliwe, powiedzieć mu coś na ucho, gdy reszta zebranych była skupiona na kobiecie.
Lekko otwarte usta podążają za drgawkami Zug-e? Zuge. Jej, tej, która teraz w spazmach rozpoczyna coś, czego nikt nie mógł się spodziewać. Czy to? Czy to możliwe, że...?
Stacja pierwsza: Marwood wyciąga prawą dłoń w przód i zasłania nią Padmore.
Działanie instynktowne, jakby gotów był stać się żywą tarczą. To nie tak, że Imani potrzebowała tej pomocy — to zwykły ojcowski instynkt, który w tym jednym momencie nie pragnął niczego więcej jak uratować własne dzieci przed zagładą, którą sam na nie sprowadził.
Czy to możliwe, że to...?
To naprawdę ona?ona to podmiot domyślny, każdy z zebranych dobrze wiedział, kogo przedstawia obraz, który wcale nie był fatamorganą.
Namacalna, naga, pokryta czernią i zimnem — na pewno biło od niej zimno, jednym ruchem palca, jak gdyby pstryknięciem, ukradła stąd wszystkie ciała, zostawiając pustkę. „Małpki w zoo” — przypomniał sobie słowa Gorsou. Och jak bardzo się mylił.
Skoro Lilith zeszła na ziemię, to znaczy, że... — machinalnie odebrał proszek od prefekta, nawet nie patrząc na jego skład. Wzrok wlepiony w ziemię, zaraz potem z dziwnego powodu znalazł sobie oczy Carter: — Nasz ojciec ją wyrzucił? — wybrzmiało pytanie z jedynym wnioskiem, jaki się nasunął.
Było zbyt mało czasu na analizę wszystkiego, zbyt mało, by omówić alternatywne wersje zdarzeń. Rozsypał więc swoją część pentagramu, robił to tak wiele razy, tak często... Gorsou miał odprawić rytuał, oni mieli go wspomóc. Czy ktoś wspomni o tym w kronikach? Na razie wystarczyło pytanie:
Jesteś pewien, Gorsou?
Frank wie, że Gorsou wie, że Frank wie, że to nie będzie proste. Frank wie, że Gorsou wie, że jest słaby, a uwolnienie Surtra i walka zabrała mu wiele mocy. Frank wie, że Gorsou wie, że Frank wie, że nie było innej możliwości.

Akcja #1 - rozsypuję mieszankę
Akcja #2 - odpuszczam
Frank Marwood
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Sebastianie, mimo wysiłku, który przeżyłeś, magia dalej była pod twoją władzą. Czar się udał i wkrótce mogłeś poczuć się nieznacznie przyspieszony. Gorsou widocznie posmutniał po Twojej złej wiadomości o losie Astarotha, ale nie skomentował tego w żaden sposób.

Judith, Ty również nie odstawałaś od swojego kolegi po fachu - chwilę po wypowiedzeniu inkantacji zauważyłaś, jakby otoczenie było nieco wolniejsze.

Wszyscy, Gorsou dalej patrzył w miejsce, w którym widzieliście tajemniczą postać, ale widocznie z każdą sekundą się uspokajał:
- Tak, to była Lilith - Odpowiedział nagle Judith, wreszcie odwracając wzrok ku waszym sylwetkom. - Może, nie wiem. Może to znaczyć wiele rzeczy. Mogła równie dobrze znaleźć sposób, żeby samej zejść na ziemię... - Teraz popatrzył się wprost na Franka, siejąc jeszcze więcej wątpliwości. - Nasza struktura od tego momentu jest w większym niebezpieczeństwie niż kiedykolwiek wcześniej - Przestrzegł was jeszcze, dotykając znowu swojego przeszytego boku, zostawiając na swojej dłoni karmazynową krew, która wcale nie przestawała sączyć się z rannego miejsca. - Ustawcie się, musimy zaczynać - Sam stanął we wcześniej wyznaczonym dla siebie miejscu i wyjął swoje athame.
- Zaraz zacznę inkantować. Będziecie musieli skupić się na przepływającej przez was mocy. Nie jestem pewien, ile to potrwa, ale pod żadnym pozorem nie przerywajcie rytuału. Nie ważne, co się będzie dziać. Pamiętajcie, że Gabriel tylko liczy na naszą porażkę - Na każdym z was zatrzymywał swój wzrok. Następnie wziął głębszy wdech i rozpoczął rytuał.
Szybko zauważyliście, że wypowiadane przez niego słowa nie były łaciną. Język ten nie był wam znany, nigdy nie słyszeliście czegoś tak... starożytnego? Twardy akcent odbijał się echem od ścian jaskini. Mogliście czuć, że cisza ta zwiastować miała burzę.
Nagle dopalające się ściany ognia zgasły. Nastała wszechobecna ciemność, jakby jakaś niepokojąca aura wkroczyła do tej kamiennej izby. Nic nie widzieliście, jedynie dalej słyszeliście inkantację Gorsou. Nagle wszyscy ujrzeliście iskierkę, która miała rozniecić biały promień magii. Ta znajdować miała się w środku pentagramu. Wydobywała się prosto z miecza Surtra. Promień nagle wzbił się nieco w górę i nagłym skrętem przeszył Sebastiana.
Sebastianie, poczułeś, jak uderza w ciebie nieprawdopodobna ilość mocy. Czułeś ją w opuszkach palców, jak mrowi Cię przyjemnie całe ciało, nawet twarz. Odczuwałeś na ciele każdy nerw, każdą cebulkę włosów. Charakterystyczny metaliczny smak pojawił się również na Twoim języku, a w uszach słyszeć mogłeś delikatne piszczenie. Jak pod wpływem słów w rytuałach zapalały się świece, tym razem to ty zacząłeś świecić białą łuną, rozświetlając najbliższe otoczenie.
Kolejne odnogi białych laserów wydostawały się z miecza, zaraz kierując się prosto na Judith, potem na Imani i na Franka oraz na koniec nie zapomniały również o Gorsou. Wszyscy czuliście to samo, co wasz poprzednik. Niebywałe uczucie przesycenia darem mocy. Marzenie wielu czarowników, ale wciąż nieosiągalna dla ludzkiego ciała. Pięć ciał zaświeciło się niczym żywe świece.
- Teraz się skupcie. Jesteście naczyniem, które nie może pęknąć. Przelejcie na mnie tę moc, uwolnijcie ją swoją wolą. Wy nad nią władacie, nie dajcie jej się pochłonąć. - Przerwał na chwilę swoją inkantację, a następnie znowu kontynuował.
Franku, jako teoretyk magii wiedziałeś dokładnie, że wasze ciała długo nie będą w stanie utrzymać całej tej magii. Nie byliście przyzwyczajeni i odpowiednio wytrenowani do życia z takim stężeniem wewnątrz was. Czekać was mogło najgorsze, jeżeli wkrótce jej nie uwolnicie. Ale co stanie się wtedy z Gorsou? Mimo wszystkich wątpliwości faktem było to, że był najbardziej obyty z was wszystkich, ale czy wystarczająco..?

Tura 17

Wszyscy, żeby przelać moc na Gorsou, trzeba rzucić dwiema kośćmi: k60 i k20. Efekt rzutu poznacie w następnej turze.

Frank: 116/151 PŻ (-35 M, migrena, zawroty głowy, gorączka, nudności)
Imani: 95/146 (-33 M, -17 P, migrena, zawroty głowy, gorączka, paląca krew, nudności)
Judith: 106/181 (-15 M, -55 P, -5 W, zaburzone czucie w jednej z rąk, osłabienie, migrena, zawroty głowy, nudności) [-10 do rzutów na sprawność]
Sebastian: 115/181 (-25 M, -21 P, -20 W, migrena, zawroty głowy)

Czas na odpis: 2.03 17:00
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
To była Lilith.
Jakim cudem?
Gorsou nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Ja również nie wiem, co to oznacza dla nas w praktyce, ale jeśli faktycznie zeszła na ziemię i zabrała wszystkich swoich wyznawców, być może już teraz wszyscy jesteśmy martwi.
Odkąd dołączyłam do Czarnej Gwardii, wiedziałam, że każdy dzień jest darem. Jest łaskawością skradzioną z puli łask Ojca, na którą nie zasługiwałam, a którą jednak mi dawał. Teraz już wiem, dlaczego. Dlaczego moja ścieżka była tak pokrętna, brocząc głęboko w krwi niewinnego człowieka, zwracając mnie ku obliczu Lucyfera. Być może Sebastian miał rację tych kilka dni temu. Być może to wszystko tak miało właśnie być. Być może wszystko, co przeżyłam, miało doprowadzić mnie właśnie tutaj, w tym miejscu, abym wykonała jego plan.
Nie rozumiem jedynie, dlaczego zesłał mi uczucie, z którym wcale nie chciałam się żegnać. O wiele łatwiej byłoby mi umierać bez świadomości, że zbyt późno znalazłam własne szczęście. A teraz ono stało obok mnie – gotowe oddać swoje życie, podobnie jak i ja.
Nikt z nas nie może tego przetrwać. Nikt z nas nie jest dostatecznie silny, aby być w stanie znieść aż taką moc. Apostołki Aradii nie były takie jak my – i zginęły wszystkie. Było ich więcej, były silniejsze, a jednak udało im się zaledwie uchylić bramy Piekła.
Dlaczego Gorsou powiedział nam tak niewiele podczas ostatniego spotkania?
To nie zmieniłoby we mnie niczego poza tym, że po prostu bym wiedziała. Ale z tą samą wiedzą stanęłabym tutaj. Gotowa umrzeć w imię naszego Pana. Bo jeśli umierać, to tylko z jego imieniem na ustach.
Mój wzrok nie odwraca się od Sebastiana jeszcze przez dłuższą chwilę. Czy jest w stanie dostrzec to, co czuję?
Zawsze myślałam, że jestem twarda.
Nie jestem. Boję się śmierci, bo po raz pierwszy mam coś, co mogę stracić i nie chcę się z tym żegnać.
Jestem głupia, jeśli sądziłam, że ścieżka, którą obrałam, pozwoli mi cieszyć się jakimkolwiek błyskiem.
Słyszę słowa Gorsou. Nie odpowiadam mu – nie widzę sensu. Każde z nas przyszło tutaj w jednym celu i zapewne żadne z nas nie wyjdzie stąd żywe. Każde z nas zostawi kogoś bliskiego na tym łez padole – ale może dzięki naszemu poświęceniu świat stanie się miejscem piękniejszym. Takim, jaki obiecał nam Pan.
Być może dzięki nam ta wizja się dziś spełni.
Nasze ciała zaczynają świecić jaśniej niż jakakolwiek ze świec. Dopiero wtedy odwracam głowę, przez jeszcze milczącą chwilę podziwiając ten widok. Najpewniej nigdy więcej już go nie zobaczę. Najpewniej nie zobaczę już niczego.
Za moment rozświetlam się i ja – a pod naporem tego światła przymykam oczy. Czuję coś, czego nie czułam nigdy w życiu. Rozpierającą moje ciało moc, każdy możliwy nerw na ciele, metaliczny posmak na języku, podobno charakterystyczny dla zatrucia magicznego. Być może po tym, co zrobimy, już go nie będzie.
A potem staram się zrobić dokładnie to, co powiedział Gorsou. Nie wiem, czy robię dobrze – ale moc tą kieruję właśnie na niego, dopuszczając świadomość, że może ją zabić.
Zupełnie tak samo, jak może zabić i nas.
Być może już za chwilę wszyscy zobaczymy glorię Lucyfera w Piekle – i nigdy już stamtąd nie powrócimy.
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Sumienna - Czarna Gwardia
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Judith Carter' has done the following action : Rzut kością


#1 'k60' : 58

--------------------------------

#2 'k20' : 18
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Część pytań wypowiedziana, a część tłoczy się w głowie – na żadne nie ma odpowiedzi. Być może Pan wyrzucił Lilith z Piekła – Sebastianowi także wydaje się to najsensowniejsze. Jeżeli to w istocie Lilith działa przeciw Ojcu, to nie zasługuje na to, aby trwać przy nim. Sebastian nie ma teraz czasu na to, by rozwodzić się nad kwestią wierności i wdzięczności, jakie powinny cechować Lilith. Kwestią tego, jak bardzo zawiódł się na Matce, którą przecież również kochał, do której się modlił przy okazji rozmów z Lucyferem. Matka okazuje się plugawą, nic niewartą zdrajczynią.
To rozważania na później.
Prawdopodobnie na nigdy.
Gdy stoi w pentagramie, zaczyna do niego dochodzić, że czeka go śmierć. To, co czuje, to nie jest czysty strach. Nie strach przed śmiercią w każdym razie. Wie, że odejście z tego świata oznacza trafienie do królestwa Lucyfera, nie ma więc się czego bać.
A jednak…
Patrzy na Judith i wiele emocji gra w jego oczach. Nagły lęk ściska mu serce i paraliżuje, nawet jeśli w pierwszym odruchu ma chęć się cofnąć. Uciec. Schować.
To tylko ułamek chwili – myśli niemożliwe do wyłapania.
Myśli?
Nie, to nawet nie są one. To tylko zlepek przypadkowych, gwałtownych emocji, który szybko odchodzi w niepamięć.
Pozostaje to, co trwalsze. Oddanie Lucyferowi i…
Miłość do Judith.
Nie chce tego tracić. Nie chce się z nią żegnać. Nie chce…
Panie – udaje mu się sformułować myśli, jeszcze nim światło dociera do niego, a magia zaczyna przysłaniać rzeczywistość – jeśli zechcesz ją wezwać do siebie, błagam, wezwij nas oboje. Nie pozwól mi zostać tu bez niej.
Nie boi się śmierci.
Ale boi się świata, w którym nie umarł i w którym brakuje Judith Carter.
Metaliczny smak zaczyna wypełniać usta, a światło dominuje jakiekolwiek myśli. Wszelkie szanse na pożegnania kończą się w tym momencie.
Sebastian, pogodzony z myślą o rychłej śmierci, robi co może, by przysłużyć się Panu nim wyzionie ducha.
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Protektor
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Sebastian Verity' has done the following action : Rzut kością


#1 'k60' : 4

--------------------------------

#2 'k20' : 6
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Imani Padmore
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 20
POWSTANIA : 7
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 13
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t789-imani-padmore-zd-bloodworth#5539
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t871-imani-padmore#6775
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t872-imani#6776
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t846-skrzynka-imani-padmore#6313
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f193-tara
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1143-rachunek-bankowy-imani-padmore#10871
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 20
POWSTANIA : 7
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 13
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t789-imani-padmore-zd-bloodworth#5539
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t871-imani-padmore#6775
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t872-imani#6776
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t846-skrzynka-imani-padmore#6313
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f193-tara
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1143-rachunek-bankowy-imani-padmore#10871
Gorsou potwierdził, że to była Lilith. O Lucyferze - pomyślała Imani. Nie była pewna jak interpretować słowa mężczyzny o ich strukturach w zagrożeniu. Czy bardziej chodziło mu o zagrożenie życia członków ich kowenu, czy zwątpienie w nich i ich wiarę w Lucyfera?
Padmore nie miała czasu tego rozważać, ani tym bardziej rozkminiać wspólnie całą grupą. Nie miała jak dopytać o szczegóły Gorsou, który z jakiegoś powodu uznał, że o pewnych rzeczach im nie powie. Wreszcie nie miała okazji spytać czy Zuge od początku była Lilith w przebraniu czy też przejęła jej ciało po śmierci po to, by się ujawnić.
Chodziło o przyszłość. Dlatego znowu wszystkie cisnące się jej na usta pytania wcisnęła wgłąb siebie i robiła to, co wszyscy.
Imani Padmore
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : gospodyni domowa, pomaga mężowi
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Imani Padmore' has done the following action : Rzut kością


#1 'k60' : 28

--------------------------------

#2 'k20' : 7
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
Cisza to krople niewidzialnego potu, który zbiera się na lędźwiach Franka — czy ktoś zauważył, że jest tutaj nad wyraz gorąco? Zaraz potem przychodzą dreszcze i gorąc zmieniaj się w chłód, jakby ktoś soplem lodu jechał od karku w dół. Dreszcze to wyraz zwątpienia, gęsia skórka na rękach (Imani, rozumiesz żart?) to tylko pokłosie sytuacji.
Panie Mój, zawsze wiernie modliłem się i klękałem przed Twym obliczem.
Po modlitwie nie przychodzą już wątpliwości, a wzrok mężczyzny obejmuje najpierw ją — tą, która zniknęła, potem jego — tego, który prowadzi ich na pokuszenie. Gdzieś w cieniu jawi się zło, cichy i ostatni z głosów sumienia, który pyta (naukowcy kochają pytania): czy to dobry pomysł? Czy świat nie stanie na głowie? Filozofowie też je kochają. Rousseau lubowałby się w tej chwili, ale nie Marwood. Prosty człowiek o prostej ambicji, z prostym żalem i nienawiścią ukrywaną pod miłością. Rozsypany pył to początek, ale kto wie, kiedy nadejdzie koniec?
Frank stanął, zgodnie z wolą Gorsou, na jednym z rogów pentagramu, przecierając spocone ręce o spodnie, gdy obraz dwoił i troił się w oczach. Tam — oprócz sytuacji — widział koślawe pismo w jednym z pierwszych listów do Esther. To cud, że wiedziała, co odpisać. Esther już ma, jest cisza — cisza to krople niewidzialnego potu. Koło się zamyka, a głos cichnie. Całe skupienie przelewa na Gorsou, jakby poza nim nie było już niczego, a gdy świadomość odlatuje, podświadomość bierze stery:
Kawałek po kawałku odrywa się rzeczywistość od nicości, bo wokół jest już tylko pusta. Twarze Imani, Gorsou, Judith, Sebastiana — wszystko tak zamazane, jak gdyby malarz pędzlem pociągnął długą czerwoną linię, przekreślając ich żywot. Magia była potężną kochanką, żoną i wdową. Wdową, bo dzisiaj miała uśmiercić ich wszystkich — nie spodziewał się już inaczej, gdy domykające się powieki po raz ostatni chwytały obraz świata dookoła.
Czerń.
Czerń zmienia się w jasne błękitne niebo, wiejski krajobraz i promienie gorącego słońca, które smagają twarz Franka — widzi wszystko z perspektywy osoby trzeciej, dostrzegając jak radosne miał wtedy spojrzenie. Cisza zamienia się w młotek, który rytmicznie wbija gwóźdź w płot — miał go naprawić, obiecał przecież, że to zrobi. Do dźwięku młotka dochodzi wołanie Esther „Frank, obiad”, wydobywające się spomiędzy śmiechu dzieci. Nagle nie ma już płotu, a smród węgla i ognia zamienia się w zapach szarlotki, tak gorącej, że jakby położyć ją na języku, spaliłaby go. Dwa uśmiechy — trzy; trzy, bo na krzesełku siedzi Joyce, wesoło stukając łyżką w talerz — jak tata. Zawsze jak tata. Czy skończy podobnie? Co stanie się z Wendy, skoro jej miłość zamieniła się — tak jak ta cisza — w ból? Gdzie w tym wszystkim stanie Winnifred i jej ambicje, czy zatraci się w nich bez reszty? Co będzie z talentem Aurory, jest przecież taka uzdolniona? Czy zdrowie Emmy pozwoli jej na spełnianie marzeń? Czy Junior wyrośnie na porządnego człowieka? Nie potrafi powstrzymać już łzy, ta ścieka po policzku, mokra, słona dostaje się ust, a razem z nią pocałunek od Esther. Usta łączą się w spójną całość i tylko przez chwile nie chce otwierać oczu, aby ten moment był ostatnim jego życia.
Frank Marwood
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii