Witaj,
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
Sypialnie i garderoby
Wysokie okna, jasne kolory i sterylna czystość to główne elementy składowe sypialni głównej (niebieskiej) i gościnnej (beżowej) oraz przylegających do nich garderób. Pomieszczenia są porażająco przestronne i urządzone z przepychem, chociaż w sypialni gospodarza da się odczuć odrobinę ciepła i dostrzec piętno jego obecności. Za szybą jednej z witryn znajdują się jego przedmioty osobiste - pamiątki z wyjazdów, dziesiątki najpiękniejszych muszli i wypolerowanych wodą kolorowych kamieni, drogocenna biżuteria, albumy pełne zdjęć oraz zaklęty kuferek z listami, oraz innymi, najbardziej prywatnymi rzeczami, który chętnie i bez ostrzeżenia użre w rękę każdego, kto spróbuje się do niego dostać.

Rytuały w lokacji:
Kryształowiec [moc: 71]
Maurice Overtone
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958

22/04/1985

Westchnienie. Materac uginał się pod ciężarem człowieka wiercącego się w miejscu. Gruba księga, wyraźnie nadgryziona zębem czasu po raz kolejny wylądowała na wierzchu kołdry, kiedy przez kilka sekund czytający relaksował wzrok. Spoglądał w ocean, tak spokojnie falujący za oknami sypialni. Palcem przytrzymywał miejsce, w którym skończył czytanie, aby nie zgubić się w gąszczu plączących mu się przed oczami słów. Czytanie o anatomii człowieka nie było najbardziej interesującą rzeczą na świecie, musiał to przyznać, kiedy raz po raz wzrok uciekał mu poza linię wyznaczającą okładkę. Przewrócił kilka kartek, szukając czegoś, co mogłoby zwrócić jego uwagę. Natrafił na coś, co nazwano „pierwszą pomocą”. Oglądał szczegółowe rysunki zawierające dokładną instrukcję w zakresie umieszczania człowieka w pozycji bezpiecznej, wzrok zaszczycając opisem jedynie w sytuacji, kiedy nie potrafił rozgryźć, o czym tak naprawdę jest mowa. Czyli w zasadzie dość nieczęsto. Miał wrażenie, że właśnie specjalnie te obrazki są rysowane jak dla debili, aby więcej osób było w stanie coś z nich zapamiętać. Może nawet Overtonowi się to uda. Zerknął na fragmenty o bandażowaniu ran i tamowaniu krwawienia, ale to nie było aż tak ciekawe jak to, co zobaczył kawałek dalej. Pierwsza pomoc w sytuacji oparzenia. Prychnął cicho pod nosem, samemu nie wiedząc, czy jest bardziej poirytowany, że tego wcześniej nie przeczytał, czy bardziej wkurzony swoim ostatnim spotkaniem z ogniem. Wciąż pamiętał ból, jaki wtedy mu towarzyszył. Jeżeli jest jakiś sposób, aby nie musiał już nigdy więcej wracać do domu w stanie przypieczonym jak ryba nadziana na patyk i umieszczona nad ogniskiem, był skłonny zrobić wiele. Czytał, że ranę należało schłodzić i to porządnie, ale nie gwałtownie. Temperatura pokojowa przez kilka minut powinny wystarczyć w przypadku dotknięcia rozgrzanej patelni. Cóż, on to by chyba musiał na sygnale biec do wanny po wizycie w Little Poppy. Zacisnął mocniej zęby, przeganiając rozdrażnienie po raz kolejny. Opatrunek nie powinien być aż tak ciasny jak w przypadku krwawienia. Pojawiło się też kilka formułek zaklęć, z których mógł skorzystać czarownik w potrzebie, ale wszystkie z tych ciekawych wydawały mu się zbyt skomplikowane. Nigdy nie musiał sam się leczyć. Po sytuacjach z końca kwietnia dochodził do wniosków, że być może właśnie powinien coś tam umieć. Tak na wszelki wypadek i tak dla ulżenia w bólu, nim kolejnym razem zdarzy mu się wpadnięcie w spiralę popełniania idiotycznych decyzji. Notował w pamięci skomplikowane nazwy. Jedną z nich nawet kojarzył. To z Voxamplio korzystali w teatrze wszyscy ci, którzy szykowali ich do spektaklów. Bez tego, Maurycego byłoby słychać zaledwie w kilku pierwszych rzędach. Decyzja, aby spróbować tego na sobie, była spontaniczna.
- Voxamplio - wypowiedział ostrożnie obcobrzmiącą formułkę zaklęcia i dla testu cicho zanucił. Efekt był taki, że żaden, dlatego odchrząknął i spróbował jeszcze raz, tym razem głośniej.
- Voxamplio! - Czy to możliwe, że naprawdę poczuł różnicę? Dziwna wibracja uczepiła się jego gardła i to wrażenie tylko się nasiliło, gdy ponownie zanucił. Tym razem o wiele głośniej, niż poprzednio. Sukces napełnił go dziwacznym poczuciem wszechmocy. Rzucił chłopak jedno zaklęcie dobrze i to przy drugiej próbie, a już mu się wydawało, że jest mistrzem czarowania. Może nie był. Może nigdy miał nie być, ale uroczego entuzjazmu nie wolno mu było odbierać. Podnosząc się z brzucha, na którym leżał, usiadł i zaśpiewał coś dla samego siebie. Sprawdzał siłę zaklęcia i śpiewał to głośniej, a to znowu ciszej. Czar wygasł tak absurdalnie szybko, że aż prawie było mu przykro. Nie powiedziałby jednak, że się tego nie spodziewał. Nie miał doświadczenia i dopiero próbował je zdobywać. Zabawa trochę podobna do ćwiczeń na prawo jazdy, o których czasem myślał, a do których podchodził jak pies do jeża. Nie przepadał za wychodzeniem ze swojej strefy komfortu, ale teraz, gdy tak po prostu bawił się magią w zaciszu swojego własnego domu, wydawało mu się to nawet całkiem przyjemne… a przynajmniej dopóki mu wychodziło.
Pochylił się znowu nad książką, aby złowić zaklęcie rozpisane kilka linijek wyżej. Przyspiesza ruchy ciała… ale super by się na tym pływało. Oczy nieznacznie mu rozbłysły, gdy sięgnął wyobraźnią do możliwości wykorzystywania magii anatomicznej również do tak idiotycznych rzeczy jak wyścigi pływackie z ławicą ryb. Musiał spróbować.
- Avisceleritas - pierwszy raz, jakby dla testu. Zamachał ręką jak głupek, sprawdzając, czy czar jakkolwiek wpłynął na jego szybkość. Czy był zawiedziony, gdy okazało się, że nie? Oczywiście, że tak, ale nie mógłby powiedzieć, iż tego się nie spodziewał. Chciałby być dobry we wszystkim już teraz, natychmiast, ale w tym wypadku musiał być realistą. Magia anatomiczna wciąż była dla niego stosunkowo obcą materią. Wczytał się więc uważniej w opis manifestacji, jakiej powinien się trzymać, próbując wbić sobie do głowy to, co mógłby poprawić, aby kolejna próba okazała się udana. Przygryzł dolną wargę, kiedy po raz kolejny prostował się na łóżku.
- Avisceleritas - druga próba była już uczyniona prawie od niechcenia. Ruch dłonią bardziej formalny, aniżeli faktycznie cokolwiek sprawdzający. Zaskoczenie, które pojawiło się na jego twarzy, było absolutnie rozbrajające, a okrzyk radości stanowił jedynie jego uzupełnienie. Zerwał się na równe nogi, porywając księgę z łóżka. Wróci do niej jeszcze niejeden raz. Potencjał musiał gdzieś tam być.

| zt

Voxamplio: nieudane, udane
Avisceleritas: nieudane, udane
Maurice Overtone
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Marcus Verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1331-marcus-verity
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1337-marcus-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1336-poczta-marcusa-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f214-willowside-16
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1335-rachunek-bankowy-marcus-verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1331-marcus-verity
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1337-marcus-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1336-poczta-marcusa-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f214-willowside-16
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1335-rachunek-bankowy-marcus-verity
kuchnia

Spostrzeżenie Maurice’a pozostało bez komentarza, co czujniejszego rozmówcę naprowadziłoby na niefortunną prawdę o ewentualnych ornitologicznych doznaniach tej nocy. O jej szczegółach wiele do powiedzenia miałaby Grace, zaznajomiona już z paletą barw tych konkretnych osobników. Marcus nie zamierzał w najbliższej przyszłości poruszać tego tematu z gosposią – wolał, by kobiecina zapomniała o traumatycznych wydarzeniach, nim wpadnie jej do głowy pomysł złożenia wypowiedzenia. By ją zatrzymać, oprócz podwyżki musiałby zapewne położyć na stole również zakaz wstępu dla pewnego eleganckiego blondyna. Wyszłoby to na dobre i kobiecie i parkietom i Marcusowi.
Niestety, Grace jak nikt wiedziała, że pan Verity nie lubił tego, co dla niego dobre.
A więc zamiast wybić Maurice’owi z głowy wszelkie marzenia o wspólnym nocowaniu i pleceniu sobie warkoczyków, parsknął cichym śmiechem, po raz kolejny rozbrojony bezwstydnym uporem Overtone’a. To mieli wspólne z Veritymi – odmowa w ich słownikach nie figurowała. Różnica była taka, że jedni byli nieznośnymi apodyktykami, drudzy zaś niewinnym trzepotem rzęs otumaniali przeciwnika. W naturze koalicja dwóch takich gatunków byłaby nie do pomyślenia.
Aż tak nudzi cię moje towarzystwo? – walczył, nie można było mu tego odmówić, nawet gdy ciepło promieniowało z każdego punktu, w którym stykały się ich ciała. To musiał być jad, albo toksyna, rozpuszczająca mięśnie ofiary, aby udaremnić próby ucieczki. Działała. Nie uciekał. Miał czelność poczuć igiełkę rozczarowania moszczącą się w przełyku, gdy Maurice wreszcie odpuścił, darując mu przestrzeń, której sam Marcus winien strzec. Cóż mógł począć, skoro w pobliżu nikczemnego drapieżnika nawet ta przestrzeń wydawała się cieplejsza? Podążył za nim, na stracenie, prosto do leża, choć nie było go w marcusowym planie wycieczki, zadowalając się ciepłem dłoni we własnej. Cholera, zaczynał się do niego przyzwyczajać.  
I potem doliczasz się jeszcze jednego – zażartował, ze śmiertelną powagą. – Może za bardzo się starasz? Po tylu przemęczonych godzinach pewnie sama myśl o nim cię odstręcza.
Jego doświadczenia z bezsennością były różne od tych, z jakimi borykał się drugi mężczyzna, lecz podejrzewał, że widmo kolejnej niespokojnej nocy zniechęcało ich obu w podobnym stopniu. Zabawne, jak to, czego tak bardzo pragnęli mogło stać się tym, co paraliżowało niepokojem. Zabawne, że można byłoby to powiedzieć o czymś więcej, niż tylko chłodnej pierzynie.
Trochę za wcześnie na drzemki, nie sądzisz? – odgonił kolejny posępny ciąg myśli, nieśmiało rozglądając się po sypialni.
Wszystko tutaj było jasne, tak jak i w reszcie posiadłości, ekstrawaganckie i ostrożnie wyselekcjonowane. Poduszki świeżo napuszone przez pomoc domową, pościel bez jednej zmarszczki, okna otwarte na słoną, oceaniczną bryzę – nie wyglądała, jak gdyby często z niej korzystano, ale mógł dostrzec obecność Overtone’a w szczegółach, choćby takich, jak miękki zagłówek łóżka, o który trudno byłoby nabić sobie siniaki.
Jest tutaj choć jedno pomieszczenie, z którego nie widać oceanu? – podrażnił, lecz bez przekonania. Stąd widok był jeszcze lepszy. Wyobrażał sobie, że mógłby stać przed oknem godzinami, wpatrując się w nieustanną podróż fal, licząc każdy kolejny przypływ. Może to je powinien liczyć zamiast baranów.
Marcus Verity
Wiek : 29
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat (również diabła)
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
Nie był czujnym rozmówcą. Był roześmianym sobą, który uparcie wsadzał paluchy w klatkę pełną głodnych lwów i sprawdzał, jak długo zdoła utrzymać wszystkie palce. Wciąż nie był o tym przekonany, a przecież już odkąd tylko uchylił oczy, to powinien to wiedzieć - owinięcie Veritiego wokół palca było dla niego kaszką z mleczkiem. Poprowadził go do swojej sypialni, zaproponował nocowanie, poczęstował kawą. Pozwalał sobie na notoryczne przekraczanie jego granic i cholera, chociaż czynił tak już tysiące razy z każdą napotkaną ładną dziewczyną, którą pragnął chwilę się pobawić, dziś był wręcz otumaniony odczuwaną satysfakcją. Chociaż mogło na to nie wyglądać, Maurice w rzeczywistości nie był wyłącznie niewinną rybką. Za często zza kolorowego ogona wyłaniała się rekinia gęba, skłonna pożreć każdą osobę, która okaże przy nim słabość. Z jakiegoś niewyjaśnionego powodu ciągnęło go do Marcusa, a chociaż lęk przed badaniem granic mężczyzny sprawiał, że cierpły mu całe dłonie, nie potrafił zdusić w sobie natury odkrywcy i skończonego skurwysyna, którym w rzeczywistości był od zawsze. Gdyby Verity był kobietą, uwiódłby go i potem, po kilku słodkich dniach spędzonych na popijaniu soczków na łodzi tatusia, roztrzaskałby serce kochanka na kawałeczki swoim brakiem zainteresowania. Jak postępowało się z mężczyznami…? Pewnie podobnie. Niemniej, sentyment go nie opuszczał. Kiedy Marcus naigrywał się ze swojej baraniej natury, Maurice swobodnie ubierał usta w szczery uśmiech i cicho chichocząc, pacnął go w udo, aby go zdyscyplinować. W jego zwyczajowym działaniu brakowało drapieżności. Bawił się swoim urokiem, zaproszeniami i wabił go, sprawdzał. Obserwował jego mimikę i szukał wszelkich znaków na niebie i ziemi, jakie mogłyby świadczyć o tym, że nie spalą go na stosie za próbę lub dwie. Trudno było mu się na tym skupić. Od jego obecności tuż przy biodrze aż dreszcz przebiegał mu wzdłuż kręgosłupa.
- Wydaje mi się, że już dawno przeskoczyłem etap starania się. Teraz to po prostu jest moja rzeczywistość. - Odpowiedział, ale bez żalu. Bezsenność była jego zmorą, ale lepszy diabeł, którego się zna, nieprawdaż?
Patrzył na jego przystojny profil, gdy Marcus rozglądał się po pomieszczeniu, w milczeniu bawiąc się jego palcami.
- Dla mnie ciągle jest dzień. Odniosłem wrażenie, że dla ciebie czasem też? - Odpowiedział, spoglądając na niego z ukosa, ale nie oczekując jasnej odpowiedzi. Oczywiste było, że i tak zamierzał zrobić to, co chciał, niezależnie czy pora była drzemkowa, czy też nie.
Pozwolił mu na swobodne zapoznanie się z terenem, nim zakończył inspekcję. Pociągnął go za sobą jeszcze dalej, wprost na miękki niebieski dywan.
- Salon - odpowiedział natychmiast, nie dając się złapać na drażnienie. - Jest stamtąd widok na ogród kwiatowy.
Nie mógłby powiedzieć, że taka sceneria nie była piękna, ale w porównaniu do nieprzeniknionej niebieskości tuż za oknem, była dla Maurycego naprawdę nieciekawa.
- Chodź - szepnął, wprowadzając go powoli na starannie posłaną pościel. Strącił łokciem ozdobne poduchy, bez żalu posyłając je na ziemię, gdy umiejscowił się plecami do okna.
- Tu jest wygodniej, niż w salonie… i tak pięknie szumi. - Wyjaśnił, jak gdyby była to całkowicie normalna rzecz, że prowadzał gości wprost do swojego łóżka. Udawał, że właśnie tak to powinno wyglądać, gdy podpierał głowę na dłoni i odważnie sięgał do ramienia Marcusa, aby zasugerować mu minimalną odległość, w jakiej winien się umieścić. Przyjrzał mu się dłużej, a chociaż jego mina była nieprzenikniona, w duchu cicho westchnął, oszołomiony cudowną regularnością rysów twarzy towarzysza. Byłby naprawdę przecudnym modelem dla jego płócien. Dziwne ciepło ścisnęło go za żołądek, dołączając do ciężkości, która z niewiadomych dla Overtona przyczyn już tam była. Stres, strach, niepewność ścierały się z ciekawością i leniwym pożądaniem. Bardziej kusiła go jego aparycja, niedostępność charakteru, sentymenty, czy też zakazany owoc, którym niewątpliwie był? Możliwe, że odpowiedź na te rozważania nigdy nie nadejdzie.
Maurice Overtone
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Marcus Verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1331-marcus-verity
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1337-marcus-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1336-poczta-marcusa-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f214-willowside-16
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1335-rachunek-bankowy-marcus-verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1331-marcus-verity
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1337-marcus-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1336-poczta-marcusa-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f214-willowside-16
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1335-rachunek-bankowy-marcus-verity
Kropla drąży skałę, jak wbijał mu do głowy ojciec, gdy Marcus potykał się w sufiksach kolejnych deklinacji. Gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendo… Sentencja ta miała ciąg dalszy, którego nikt nie trudził się powtarzać. Interpretowano ją wedle własnych potrzeb, jak wiele innych sentencji, przysłów czy przepisów. Sam miał ich kilka, wyciąganych z kapelusza w dowolnym momencie, naciągniętych tak, by dopasowały się do każdej sytuacji. Nie spodziewał się, że dzisiaj też będzie musiał po nią sięgać.
Teraz bierzesz ze mnie przykład? – niewinna drwina, wyzbyta z okrucieństwa, które czasem gościło na wykrzywionych w uprzejmym uśmiechu wargach. W towarzystwie Maurice’a nie kwapiło się do kolejnych wizyt, choć czasem byłoby gościem najmilej widzianym. Ignorowało jego zaproszenia, woląc owinąć się tym drżącym, ciepłym czymś, wirującym mu w żołądku, gdy jasne ślepia spoglądały na niego w ten jeden, specyficzny, przeklęty sposób. Zupełnie bezużyteczne.
Szarawy błękit za oknem odciągnął go na moment od tego drugiego, groźniejszego nawet od wzburzonej toni Atlantyku. Na moment, bo najwyraźniej na włościach pana Overtone’a wszelka uwaga skupiona winna być na gospodarzu – nawet widoku nie pozwolił Marcusowi zbyt długo podziwiać, odciągając go tym samym, nieustępliwym dotykiem. Znów dotarło do niego, że jego dłoń powinna być teraz w jakimkolwiek innym miejscu – w kieszeni, na biodrze, na piersi. W którymś momencie spisał ją na straty, akceptując nową kolej rzeczy. Jak długo jeszcze będzie się łudził, że był to akt jego wielkiego poświęcenia dla komfortu biednego, zmęczonego nieprzespanymi nocami kolegi? Jak długo będzie sobie wmawiał, że zaledwie tolerował gorszące zwyczaje celebryty, a nie lgnął do dotyku w jakimś prymitywnej potrzebie bliskości? Nawet to byłoby przecież kłamstwem.
Żadna litość, cierpliwość czy pierwotny instynkt nie tłumaczyłyby, dlaczego podążył za nim do łóżka i przycupnął na jego skraju. Wiele rzeczy potrafił zignorować i wyprzeć, w końcu na tej umiejętności opierało się jego codzienne przetrwanie pośród natarczywych szturchnięć przeszłości. Mimo to, nawet on nie zdołał zbyć zaproszenia Maurice’a ekscentrycznością. Jego wymówka była nieprzekonująca, jego palce zbyt wścibskie, błysk w oczach zbyt taki.
Kropla drąży skałę. Jeden przypływ, dwa? Ile czasu minęło od myśli do czynu? Na pewno mniej, niż mu się wydawało. W jednej chwili przyglądał się jasnym oczom, w drugiej zbaczał wzrokiem na wargi, które nie mogły już smakować cukrem i wódką, w trzeciej chwytał podbródek dłonią pewniejszą, niż powinna być, w czwartej pozbył się tych centymetrów, które jeszcze jakimś cudem między nimi zostały. Pocałunek krótki, pozbawiony gwałtowności wczorajszej nocy, a ileż razy bardziej wymowny.
Marcus Verity
Wiek : 29
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat (również diabła)
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
[TW]
homoseksualizm

Zdołał zdusić śmiech rosnący mu w piersi.
- Zawsze brałem, ale na swoich zasadach. - Odpowiedział, posyłając mu krótkie oczko, jak gdyby pozostawiał mu pewne pole do interpretacji swojej szczerości. Był pewien, że szanowny pan mecenas bez trudu rozpracuje ten skomplikowany materiał dowodowy i dojdzie do właściwych wniosków. Aktorzynie zajmie to o wiele więcej czasu, bo teczki powiększały się w zastraszającym tempie. Sekundę temu testował jego cierpliwość i macał na oślep niewidzialną barierę, którą otaczał się Marcus. Próbując się przez nią przebić, sięgał po różne sztuczki, ale w żadnej rzeczywistości nie spodziewał się, że wkrótce już nie będzie musiał specjalnie się starać. Owijając wokół niego swoje oślizgłe, syrenie macki, zamierzał odrzeć go z wszelkiej samokontroli. Przetestować i spróbować, jak wiele z odczuwanego przyciągania jest jedynie fikcją wywołaną napotkaniem tak pięknego człowieka jak Verity. Jednoczesne karmienie swojego ego było wspaniałym dodatkiem, a teraz… teraz wszystko toczyło się już dalej.
Lawina nie czekała na kolejne krople spadające na chłodną powierzchnię skały. Ledwo tknięta przez czynniki zewnętrzne, stratowała wszystko to, co powstrzymywało Maurice’a od rzeczywistego, bezpośredniego działania. Nie miał dość śmiałości, aby go całować, jeszcze nie. Fakt, że chciał tego spróbować, był tak absurdalnie oczywisty, iż aż chwyciłby go wstyd, gdyby tylko było na niego miejsce w jego planie dnia. Dreszcz przebiegł mu wzdłuż kręgosłupa, kiedy chwycił go za brodę. Oddech uciekł spomiędzy grzesznych warg, dotąd tak odważnie wodzących na pokuszenie statecznego, żonatego mężczyznę, ale szok nie powstrzymał go od działania. Rozchylił wargi tak chętnie i zapraszająco, że jego stanowisko pozostało absurdalnie jasne. Nie pozwolił na to, by pocałunek rzeczywiście okazał się krótki. Bezceremonialnie przytrzymał go przy sobie, gdy władczo chwycił przód jego koszuli. Zmrużył oczy, inicjując kolejny pocałunek, który z godną pozazdroszczenia swobodą pogłębił, kiedy wyprostował ramię, dotychczas służące mu za poduszkę. Popchnął go swoim ciałem, centymetr za centymetrem coraz bardziej uparcie go powalając, aż wreszcie spróbował przygwoździć go do łóżka swoim ciężarem. Usiadł mu na biodrach i wspomnienia wczorajszej nocy mogły stać się wyraźniejsze, niż kiedykolwiek. Jeżeli Marcus postanowi usiąść, powtórzą wczorajszą pozycję niemalże jeden do jednego. Tylko może tym razem ominie ich ornitologia.
Maurice Overtone
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Marcus Verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1331-marcus-verity
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1337-marcus-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1336-poczta-marcusa-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f214-willowside-16
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1335-rachunek-bankowy-marcus-verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1331-marcus-verity
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1337-marcus-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1336-poczta-marcusa-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f214-willowside-16
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1335-rachunek-bankowy-marcus-verity
CW: treści (homo)erotyczne

Musiał przyznać, że w swoim portfolio miał plany dużo bardziej przemyślane od tego. O ile w ogóle dziś można było nazwać jakimkolwiek planem. Przygotował się na wiele – sekundę słabości, moment niezręcznej ciszy, głupi żart, a nawet gaszenie pożaru, jakim byłoby wymsknięcie się skandalu poza marmurowe kolumny Château Nacrée. Verity dopuszczał do siebie każdą możliwość oprócz tej, która dosłownie i w przenośni powaliła go na łopatki.
Tym razem nie było fajerwerków, targającego żołądkiem strachu czy pośpiechu gówniarza, który dorwał się do barku ojca i próbuje opróżnić pierwszego drinka, nim rodzice wrócą do domu. Musiały porwać je fale, uparcie szumiące za oknem, jak gdyby nie kończył się właśnie świat. Teraz było jak pierwsza Balvenie 21, sączona z kryształu z należytą uwagą. Wciąż wyczuwalne nuty mięty łaskotały go w język, gdy Maurice wbrew kalkulacjom i wszelkiej przyzwoitości pogłębiał ten całkiem niewinny pocałunek. Nie pachniał już kadzidłem ani wodą kolońską; pachniał jego mydłem i swoim proszkiem do prania, odrobinę bardziej jak Maurice, którego pamiętał i którego mógłby sobie wyobrazić, gdyby kiedykolwiek pozwolił myślom wstąpić na zakazany ląd.
Jego dotyk był teraz jeszcze pewniejszy i bardziej uparty – kolejny błąd w jego kalkulacjach. Marcus prawie wsiąknął w materac, dłonią na podejrzanie umięśnionych plecach posłusznie przyciągając Overtone’a bliżej, aż poczuł jego mostek przy własnym. Zamiast lęku, w gardle czuł irracjonalną, ogłupiającą wręcz euforię, grożącą wypłynąć śmiechem prosto w miękkie wargi mężczyzny. Próbował przerwać pocałunek, lecz za każdym razem wracał po jeszcze jeden, ostatni, albo jednak nie. Lucyfer wiedział, czy drażnił się bardziej z Mauricem czy z samym sobą. Wreszcie zacisnął palce w blond włosach i delikatnie odciągnął od siebie zdecydowanie zbyt rozpraszające usta Overtone’a. Spoglądał na niego z dołu, w piekielnej aureoli ze wzburzonych włosów i znów zaczerwienionymi wargami. Wczoraj nie zdążył mu się przyjrzeć – jeśli miał to być ostatni wybryk, wolał go dobrze zapamiętać.
Widok też pewnie lepszy niż w salonie – palnął głupio, z cieniem uśmiechu wciąż igrającym na ustach. Czyjkolwiek zapał starał się ostudzić, trudno ocenić, tak samo jak i skuteczność tego zabiegu. Dłoń Verity’ego wciąż badała linię jego kręgosłupa, opierając się chęci wtargnięcia pod wzorzystą koszulę, by znów zostawić na rozgrzanej skórze gęsią skórkę. Kto spodziewałby się po nim takich pokładów cierpliwości? Bo przecież nie chodziło o to, że naprawdę nie przygotował się na nic, poza ukłuciem rozczarowania.
Marcus Verity
Wiek : 29
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat (również diabła)
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
[TW]
homoseksualizm

Był skłonny absolutnie się w tym zatracić. Pogoń za hedonizmem była mu bardzo dobrze znana i niezwykle łatwo byłoby po prostu po raz kolejny popłynąć z nurtem, wsiąkając w jego stabilne ramiona i kruchą obietnicę chwil, które mogą dosłownie zniszczyć im życie. Ach, jego zakazany owoc smakował absurdalnie dobrze. Nęcił i kusił Overtona, biedaka nienawykłego do odmawiania sobie czegokolwiek, więc kiedy ten mały pożar ogłupiałego pożądania począł dusić się w zarodku wycofaniem Marcusa, blondyn poczuł się wręcz urażony. Czy ktoś kiedykolwiek mu odmówił w takiej sytuacji? Chyba nie. Na to wskazywał zawód, który rozpalił na moment jego spojrzenie.
Niezrozumienie objawiło się zmarszczką pomiędzy brwiami Maurycego. Przyjrzał się dłużej swojej ofierze, podporządkowując się zaskakująco spokojnie narzuconej mu pozycji i dystansowi, jakiego zażądał prawnik. Mocno przygryzł dolną wargę, kiedy stres zwinął mu znowu żołądek w ciasny kłębek. Czy to moment, kiedy udają, że to wszystko się nie wydarzyło? Miał wrażenie, że właśnie tego oczekiwał, a jednocześnie nie potrafił dopasować do tego scenariusza jego głupiego uśmiechu.
- Och, mógłbym ci pokazać takie widoki, że już nigdy byś stąd nie wyszedł. - Odpowiedział, a chociaż okrutnie ciężko było mu ubrać słowa w typową flirtującą swobodę, wypadł nawet całkiem przekonująco. Niemniej mocny cień pożądania osiadł wyraźnie w błękicie jego oczu, zwłaszcza że wciąż rozpraszała go dłoń błądząca mu po plecach. Westchnął głęboko i powoli, powolutku zniżył się ku niemu, by oprzeć się dłońmi na jego klatce piersiowej. Wsparł brodę na dłoniach, to jemu powierzając decyzję co do dalszych łóżkowych losów. Nie byłby jednak sobą, gdyby nie dowalił do pieca, więc…
- Marcus… albo w tej chwili nas rozbierzesz, albo wykopię cię za drzwi, żebyś wracał do żony. - Oznajmił i ciężko byłoby określić, czy mówił poważnie. Niemniej sama groźba zadeptania iskier padających na suchą ściółkę wydawała się być z urzędu przeznaczona do realizacji. Kto to widział, żeby dwóch chłopów w jednym łóżku leżało…
Maurice najwidoczniej widział to całkiem nieźle. Lekko wychylając się naprzód, pocałował czubek jego brody, aby być może po raz ostatni zachwycić się perfekcyjną linią jego szczęki.
Maurice Overtone
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Marcus Verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1331-marcus-verity
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1337-marcus-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1336-poczta-marcusa-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f214-willowside-16
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1335-rachunek-bankowy-marcus-verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1331-marcus-verity
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1337-marcus-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1336-poczta-marcusa-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f214-willowside-16
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1335-rachunek-bankowy-marcus-verity
CW: treści (homo)erotyczne

Spodziewał się jego rozdrażnienia. Nie, to złe słowo. Może raczej życzył sobie rozdrażnienia i niecierpliwości marszczącej zwykle gładkie czoło Maurice’a, jak gdyby potrzebował kolejnych dowodów na wzajemność pożądania mącącego mu w głowie. Mina Overtone’a nie wyglądała jednak do końca tak, jakby chciał. Zdecydowanie za dużo uwagi poświęcał niuansom mimiki aktora, segregując grymasy na takie, które mógłby tolerować i takie, których należało się pozbyć. Obecny zbliżał się do drugiej kategorii.
W to nie wątpię – zapewnił, zapoznany już z odpornością własnej siły woli na niektóre widoki. Przyglądał mu się nieco czujniej, już bez ślepego zachwytu kłębiącego spojrzenie (teraz był co najwyżej niedowidzący), chcąc szybko zdiagnozować przyczynę napięcia, które wstąpiło w mięśnie drżące pod jego palcami. Zdawały się rozluźnić wraz z cierpiętniczym westchnieniem Maurice’a, zanim niepokój zdążyłby udzielić się Verity’emu.
Śmiech zapewne nie był reakcją, na jaką liczył rozłożony na jego piersi groźny drapieżnik. Niestety, taką właśnie otrzymał. Żony nie było ani w domu, ani w marcusowej pamięci. Nie byłby to zresztą pierwszy raz.
Uważaj, bo pomyślę, że zaprosiłeś mnie na herbatę tylko w jednym celu – wątpliwe, lecz nie niemożliwe. Pozornie niezrażony taką ewentualnością, przeczesał palcami już niemal suche kosmyki. Ten widok też był ładny. Chociaż chciał zobaczyć każdy inny, tym też musiał się nacieszyć. – Gdzie ci się tak spieszy?
Nawet jego determinacja, by przedłużyć tych kilka skradzionych chwil w nieskończoność, zadrżała w posadach pod tą prostą pieszczotą. Jeśli kropla drąży skałę, to on był zamkiem z piasku, z góry skazanym na kataklizm. Bez trudu znalazł drogę powrotną do warg Maurice’a, składając kolejny całkiem grzeczny pocałunek w ich kąciku. Drugi był odrobinę dłuższy, na wypadek, gdyby pierwszy nie zadowolił czcigodnego pana Overtone’a.
Musiałbyś się odsunąć – zauważył, niepocieszony, przed kolejnym. Mogli zaplanować dzień przed wyjściem, odpuściłby sobie garnitur i krawat, a tak będą walczyć z wisielczą pętlą na szyi Verity’ego. Teraz to on westchnął ciężko, by zaraz podnieść ich do pozycji siedzącej, podejrzanie już znajomej. Pamiętał czy nie? Nie sprawdzał, zręcznie rozpinając kolejne guziki chabrowej koszuli, podczas gdy druga dłoń już wkradała się pod cienki materiał. Dotykał go z jakimś namaszczeniem, powoli wspinając się z lędźwi w górę pleców, uważnie zapoznając się z ich topografią. Tej okazji nie powinien zmarnować. W ostatecznym rozrachunku może powinien podziękować pstrym pawiom.
Marcus Verity
Wiek : 29
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat (również diabła)
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
[TW]
homoseksualizm

Prychnął cicho, rozdrażniony spowalnianiem całej procedury zaspokajania dzikiego pragnienia i być może nieco przestraszony, że jeśli rzeczywiście zaczną to wszystko celebrować i smakować z rozmysłem, to za moment co najmniej jeden z nich postanowi się rozmyślić. Ciężar, z jakim przygniotła go ta myśl, jeszcze znalazł ujście w sztywności jego ramion. Potrzebował chwili, aby ponownie się rozluźnić, ale najpierw zacisnął silnie mocno zęby, aby spróbować odsunąć od siebie podejrzane czarnowidztwo.
- Miało być jeszcze ciasteczko, ale wzgardziłeś. - Odpowiedział, próbując nie odnaleźć w tych słowach analogii do ich obecnego położenia. Prawie mu się udało. - Boję się, że zaraz znajdzie nas rozsądek. Nie powinienem był nawet na ciebie patrzeć, wiesz przecież.
Wyjaśnił mu jeden z powodów swojego pośpiechu, z oczywistych powodów nie wspominając o tym, z którego obaj zdawali sobie sprawę. Maurice był niecierpliwy z natury. Brał, wykorzystywał i znikał, a zajmowało mu to nie dłużej, niż kilka ruchów. Gdyby był mordercą, nie mógłby czekać, aż ofiara się wykrwawi. Był za to całkiem mściwy i byłby skłonny odgryźć się Marcusowi za jego opieszałość, gdyby nie odpowiedział wreszcie gestem na jego zainicjowaną bliskość. Wypuścił powietrze nosem trochę dłużej, niż przed chwilą. Zdecydowanie był to krok w kierunku zadowalania czcigodnego.
Budował w sobie pokłady cierpliwości, bardzo starając się, aby nie ugryźć go mocno w szyję za każdą sekundę zwłoki. Czuł, jak krew wre mu dziko pod skórą, domagając się natychmiastowego działania i zburzenia wszelkich granic pomiędzy nimi. Jego obecna wstrzemięźliwość była darem, którego nie otrzymywali ci wszyscy nieliczni bywalcy jego sypialni. Miał nadzieję, że Verity rozumiał to równie dobrze jak zawiłe sformułowania kodeksu karnego.
- Nie, radź sobie. - Odpowiedział mu butnie, ale uśmiech, który zabarwił mu wargi podczas ostatniego pocałunku, który bezczelnie mu skradł, zdradzał, że jest gotów na to poświęcenie. Podniesiony do pozycji siedzącej poprawił się na swoim miejscu i rozluźnił się wreszcie, aby po królewsku zezwolić mu na powolne rozkucie go z odzienia. Zdawał sobie sprawę, że nie miał czego się wstydzić i wiedział też, iż dotykanie go sprawi mu przyjemność. Pozwolił mu zbadać swoje plecy, samemu układając dłonie na jego ramionach i obserwując czujnie jego wyraz twarzy. Przerwał tylko na chwilę, aby zrzucić z siebie kolorowy materiał i przesunąć palce Marcusa na swoją klatkę piersiową i twardy brzuch. Uniósł biodra do góry, zaczepiając jego palce o jasny jeans i popatrzył na niego z wysoka niemalże ponaglająco.
Maurice Overtone
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Marcus Verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1331-marcus-verity
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1337-marcus-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1336-poczta-marcusa-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f214-willowside-16
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1335-rachunek-bankowy-marcus-verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1331-marcus-verity
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1337-marcus-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1336-poczta-marcusa-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f214-willowside-16
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1335-rachunek-bankowy-marcus-verity
CW: treści (homo)erotyczne

Rozsądek powinien był ich znaleźć na długo przed ich obecnym położeniem. Tak naprawdę, Marcusa rozsądek opuścił już na schodach teatru, po kilku długich latach trzymania się jedynej słusznej ścieżki. Wielki Plan, wielkie nadzieje, wielkie ambicje – niekoniecznie jego, ale jego do wypełnienia. Maurice od zawsze był dystrakcją, jakiej nie mógł się poddać. Wiedział o tym Michael, a za jego pośrednictwem i młody Verity, choć powagę zagrożenia przyszło mu zrozumieć całą dekadę później.
Może powinien – przyznał z lekkością, której nie czuł. – Ale teraz już niczego by nie zmienił, prawda? Mleko się rozlało.
To nie akt był największym grzechem, a myśl. Mogliby teraz poprawić koszule, wyprostować pościel i wrócić do kuchni, lecz czasu nie mogli odwrócić. Spojrzeli, a co gorsza, teraz obaj wiedzieli o swych przewinieniach. Można byłoby je wybaczyć, gdyby pozostały zakopane pod grubą warstwą kurzu i milczenia, a teraz mogli już tylko pokutować. Chciał mieć za co. Los Marcusa wydawał się jednym długim pasmem pokuty, za grzechy, których nawet nie pamiętał. Ostatnie kilkanaście lat spędził, próbując na nią zasłużyć. Szło mu nadzwyczaj dobrze.
Overtone byłby najpoważniejszym i najsłodszym z wykroczeń. Nie potrafił wyplewić z siebie głęboko zakorzenionego poczucia niepoprawności. Dotykał go w biały dzień, bez wstydu i skruchy, łamiąc kolejne granice przyzwoitości. Nie spieszył się, czerpał ze źródła zachwytu małymi łykami, by starczyło go na jak najdłużej. Całując szczękę, obojczyk i bark, był przekonany, że mógłby się tym upić. Co było bardziej odurzające, dotykanie Maurice’a czy nagła świadomość, że mógł go dotykać? Czy była jakaś różnica?


[ukryjedycje]
Marcus Verity
Wiek : 29
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat (również diabła)
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
[TW]
homoseksualizm

Miał racje, ale Maurice nie zamierzał mówić o tym głośno. Pozwolił, aby cisza odpowiedziała im obu, bezceremonialnie depcząc sumienie i zawahanie, które mogłoby jeszcze tlić się w aktorze. Prawda była taka, że absolutnie nie chciał, aby dało się odwrócić wszystko to, co dziś uczynili. To coś, co przyciągało ich do siebie, było odciskiem na psychice, którego Overtone nie dość, że nie próbował się pozbyć, a wręcz czerpał z niego przyjemność. Te wszystkie wspólnie spędzone tygodnie, ta ulga wywołana, iż Marcus wciąż po latach godził się na jego ekstrawagancje i pobłażał mu jak nikomu innemu. Rozumiał teraz jeszcze lepiej, dlaczego tak uczepił się go w szkole. Może już wtedy, od samego początku widział w nim coś więcej, aniżeli tylko kolegę z osiedla? Trudno było mu to ocenić wśród wszechobecnej hetero-dominacji społeczeństwa. Obaj zboczyli gdzieś po drodze. Verity radził sobie z tym zarazem o wiele lepiej, jak i tragicznie gorzej, lecz o tym Maurice nie mógł wiedzieć. W chwili obecnej pozwolił sobie jedynie na krótkie przemyślenie. Skoro już raz zgrzeszył, niechże Lucyfer wybaczy mu ten kolejny raz. Był jedynie człowiekiem, niewolnikiem własnych popędów, który znajdował w sobie wyłącznie same pęczki wad, ilekroć tylko skłaniał się przed pomnikami Najwyższego. Kolejna pokuta nie zrobi wielkiej różnicy… może przynajmniej znajdzie się w nim ten daleki posmak słodyczy, której spił dziś nieco z tych godnych grzechu ust.
Maurice Overtone
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Marcus Verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1331-marcus-verity
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1337-marcus-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1336-poczta-marcusa-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f214-willowside-16
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1335-rachunek-bankowy-marcus-verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1331-marcus-verity
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1337-marcus-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1336-poczta-marcusa-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f214-willowside-16
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1335-rachunek-bankowy-marcus-verity
Marcus Verity
Wiek : 29
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat (również diabła)
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
Maurice Overtone
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Marcus Verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1331-marcus-verity
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1337-marcus-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1336-poczta-marcusa-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f214-willowside-16
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1335-rachunek-bankowy-marcus-verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1331-marcus-verity
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1337-marcus-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1336-poczta-marcusa-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f214-willowside-16
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1335-rachunek-bankowy-marcus-verity
Marcus Verity
Wiek : 29
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat (również diabła)