To van Gogh, debilu 16 kwietnia 1985 | Cecil Fogarty & Kian Perez (NPC)
naparzamy się w opuszczonym supermarkecie
First topic message reminder : To van Gogh, debilu 16 kwietnia 1985 | Cecil Fogarty & Kian Perez (NPC)naparzamy się w opuszczonym supermarkecie |
The member 'Cecil Fogarty' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 52 |
— Jesteś małym, głupim gamberro — potarł nos i pociągnął nim głośno. Kąciki jego ust drgały nieustannie, gdy nie był pewien, czy bardziej bawi go ta sytuacja, czy wygrywa w nim ochota na krzyk i rzucenie się prosto na niego. Nie interesowało go jak słaby był fizycznie, że jedynie magia dawała mu jakąkolwiek przewagę w starciu twarzą w twarz. Brak broni martwił go, podobnie fakt, że Kinney nie przyszedł tutaj sprawdzić, co się dzieje i dlaczego jego szef nie wrócił z magazynu. Czy coś się stało? Zimny pot zrosił jego kark. — Tak uważasz? Bezużyteczny śmieć nie umiał powiedzieć nic interesującego. To ciebie chroni? Kogoś chronić musiał, skoro zasznurował swoje usta tak ściśle, że nie było najmniejszej szansy na zmuszenie go do mówienia. Nawet krwawiąc obficie, z nożem przystawionym do gardła, nie pisnął nawet słowa jak udało mu się pozyskać każdą z tych informacji ani jak dużo wiedziała Czarna Gwardia. Czy ten czar był udany? Znał go i nie zamierzał ryzykować. Machnął dłonią tak, jak odpędza się natrętnego owada. — Ordinato! Ordinato, próg: 60, +15 w magię odpychania |
The member 'Zjawa' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 52 |
— Mam cię dość... Powinieneś już dawno leżeć. Como un perro. Odbicie czaru to połowa sukcesu. Dopiero udany atak można było uznać za zwycięstwo. Zdążył już zwątpić w swoje umiejętności, ale gdy złość sięgała kolejnych poziomów, nie mógł pozwolić ci na zbyt długie triumfowanie. — Magipugnus! PŻ: 120 Magipungus, próg: 50, +15 do magii odpychania |
The member 'Zjawa' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 11 |
- Przed czym miałby mnie chronić? - zalążek zdziwienia nadal tkwił w cecilowym tonie głosu. Teraz miał już pewność, Huxley nie puścił pary z ust, tajemnice kowenu trzymał za zębami, jak język, lojalny Lilith jak pies. – Przed ludźmi takim jak ty, czy takimi jak oni? - jak oni mogło odnosić się do każdego. Pozostawiło na języku Fogarty'ego kwaśno-gorzki posmak. Jeden z jego ulubionych, przywodzący na myśl papierosa i kawę o poranku, zawsze w tej kolejności. Uważasz Huxleya za śmiecia, Perez, wiec dlaczego nadal żyje? Nie masz zwyczaju wynosić śmieci? Liczysz, że ktoś cię wyręczy? A więc zatem czas wziąć odpowiedzialność za swoje decyzja. Przeszyło Cecila ukłucie rozczarowania. Perez nie dał sobie w twarz w ramach otrzeźwienia. Nadal emanował nieuzasadnioną pewnością siebie, ale nie wyglądał jak człowiek, który wygrał los na loterii. Iskry złości zapłonęły w jego spojrzeniu i wygięły usta w grymasie goryczy. Był jak zdrada płyta. Z kolejnym Magipugnus do pakietu. Cecil wiec też nie silił się na kreatywne rozstrzygniecie ich pojedynku. - Febricitantibus. Do trzech razy sztuka? Oby. Serce jednak nie podrygiwało w takt nadziei. Było spokojne, jak chłodna maska beznamiętności obejmująca twarz Fogarty'ego. Punkty Życia: 134 Febricitantibus, próg 50, +15 do magii anatomicznej |
The member 'Cecil Fogarty' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 51 |
— Dlaczego zatem zależało ci na uwolnieniu go? Pasjonata sztuki i jej idealnych kopii? — omal nie splunął, wypowiadając te słowa. Huxley poddawany był próbom od kilku tygodni. Przebywając w Portland szybko dowiedział się, że Voller zniknął. Nagle, bez żadnego słowa ani uprzedzenia. Drobny chaos towarzyszył temu wydarzeniu. Lando miał rację, zaangażowanie się w sprawy Saint Fall było najlepszą decyzją. Potrzebował tylko kogoś, kto oprowadzi go po najważniejszych postaciach, sprzedanych na przestrzeni tych wszystkich lat? Kto mógłby być w tym lepszy niż naczelny konfident i sprzedawczyk? Ktoś, kto oddał tak wiele, by chronić własną dupę przed gwardzistami? Rory Huxley, zwyczajny tchórz. — Ordinato! — czy kolejny raz zdoła ochronić się przed twoim czarem? Ordinato, próg: 60, +15 |
The member 'Zjawa' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 70 |
Jakimś cudem ponownie udało mu się uniknąć siły twojej magii. Nie pocieszało go to. Ostatecznie znowu staliście i posyłaliście sobie nienawistne spojrzenia bez rezultatu. W takim tempie mogło to trwać latami, zanim ktokolwiek wysunie się na znaczące prowadzenie. Nie mieliście aż tyle czasu. — Aliquo! Nie był mistrzem magii wariancyjnej, ale skoro Magipugnus zawodziło go raz za razem, musiał spróbować czegoś innego. Cokolwiek, byle zetrzeć uśmieszek z twarzy przeciwnika. PŻ: 120 Aliquo, próg: 45 |
The member 'Zjawa' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 43 |
- Poznałem go dwa lata temu na wernisażu. Jego obraz [- Drugie oblicze brzasku - zapadł mi głęboko w pamięć. Poczułem z nim duchową więź - wyznanie, jakże intymne i wymagające odwagi, ułożyło się swobodnie i równie kłamliwie na cecilowym jeżyku. Obrazy Huxleya, chociaż piękne, nie wydarły mu z piersi westchnienia.- Nie sądzisz, że jego talent nie powinien marnować się w stęchłej hali sklepowej? Można zbić na nim fortunę. Pomyśl, jak trudno jest zdobyć autentyczną kopię obrazu. Pan Huxley namaluje wszystko, co nawinie mu się pod rękę, bo jest artystą przez duże "A". Kłamstwo - to wszystko, co mógł Perezowi zaoferować. Nie oczekiwał nic zamian, poza dekoncentracją, chwilą słabości. Szansą. Pewność siebie Kiana kruszyła się jak lustro pod naporem cecilowej pięści. Fogarty czekał na moment, aż złość, która kumulowała się w mężczyźnie, w końcu wybuchnie pożarem gniewu. Podejdź, skurwysynu. Chodź. Nóż swoim ciążący mu w dłoni nieustannie przypominał o swojej obecności. Jakby jego ostrze było spragnione rozlewu krwi. Czuł pod palcami sentencję – znajomą i obcą jednocześnie. Tu brzmienie jego nazwiska nie ciążyło mu na barkach. - Nadal naiwnie wierzę, że mnie testujesz, Kian. Sonoillecebra. Punkty Życia: 134 Sonoillecebra, próg 55, +8 do magii iluzji |
The member 'Cecil Fogarty' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 40 |
— Huxley? Ten bezużyteczny tonto miałby kogoś wzruszyć tym, co robi? Największym problemem Kiana Pereza nie była słabość fizyczna, która zmuszała go do obstawiania się wiernymi psami, chętnymi do uszczknięcia nieco z jego możliwości, kontaktów, tego co stanowiło o jego prawdziwej sile w przeciwieństwie do wychudłej postury. Problemem jest zajmowanie się tym, o czym faktycznie nie miał żadnego pojęcia. To Voller był znawcą sztuki, umiejącym odnaleźć się w tym świecie i rozpoznającym autentyczne prace od ich wiernych kopii. Bracia Perez miotali się po omacku. Mogli udawać wiedzę dzięki Huxleyowi, o ile w końcu był zdolny do wykrztuszenia z siebie, czy dane płótno faktycznie zostało zamalowane ręką mistrza czy rzemieślnika-kopisty. Jednak to było szczytem jego możliwości. Cokolwiek zahaczające o jego własne obrazy owiane było mgłą milczenia i tajemnicy. Groźba nie dawała żadnego rezultatu. Kianowi wciąż nie dawała spokoju twoja obecność i faktyczny cel. Znów w emocjach rzucił kolejnym czarem, licząc na powodzenie. — Sis! PŻ: 120 Sis, próg: 55, +15 do magii odpychania |
The member 'Zjawa' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 51 |