Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
First topic message reminder :

Wąwóz im. Bazela Hudsona
Wąwóz U-kształtny, znajdujący się w kniei Cripple Rock. Zachęca ona swoim niepowtarzalnym urokiem, dlatego szczególnie w okresie letnim można spotkać tutaj spacerowiczów. Nazwany został na cześć Bazela Hudsona, magicznego podróżnika i archeologa z początku XVIII wieku. Rzadko można spotkać tu dziką zwierzynę, ale za to tego miejsca nie opuszczają komary, które masowo atakują przechodniów. Jego naturalna ścieżka biegnie wzdłuż wschodniego kresu kniei, dlatego nazywany jest jej naturalną granicą.
[ukryjedycje]

Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Czw Lip 20, 2023 8:58 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Abraham Alden
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 208
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 8
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1479-abraham-alden#16965
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1497-abraham-alden#17232
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1498-abe#17234
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1496-poczta-abrahama#17229
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f229-apollo-avenue-13-alden-historic-house
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1499-rachunek-bankowy-abraham-alden#17238
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 208
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 8
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1479-abraham-alden#16965
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1497-abraham-alden#17232
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1498-abe#17234
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1496-poczta-abrahama#17229
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f229-apollo-avenue-13-alden-historic-house
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1499-rachunek-bankowy-abraham-alden#17238
   Tak naprawdę, to co jest najbliższe dzikiej zwierzyny, co Abraham spotyka w tym kawałku wąwozu, to Maurice. Nie mija dużo śladów zwierząt, co wydaje się zaskakujące, jednak łowca zwiedził w swoim życiu już tyle lasów, żeby nie zakładać, że nie ma ich tu całkiem. Mimo, że odkąd chowa strzelbę, ma założone ręce na piersi i patrzy się niby rozleniwiony i niby obojętny w korony drzew po jednej stronie mało żywej kniei, woli zachować czujność. Może dlatego nie dociera do niego żart Overtone’a? Zamiast tego odbija się o twardy tors i wraca do jego właściciela, który w duchu może się ze swojego dowcipu pośmiać, bo Abe absolutnie go nie rozumie. Wyraża to w pustym spojrzeniu, jakie mu posyła. Gdyby nie wykorzystał już limitu na poruszanie brwiami w te i we wte, te, zapewne teraz też by się poruszyły, zamiast zadawania pytania “co?”, drugi raz, wyręczając go swoim charakterem. Nic takiego się jednak nie dzieje. Zamiast tego Abraham porusza barkami, jakby chciał z nich strącić niewidzialny ciężar, albo rozgrzewał je po podnoszeniu ciężarów, nie ma znaczenia, po co. Wydaje się po prostu trochę spięty, kiedy milczy w odpowiedzi na trzy wypowiedziane już przez młodszego mężczyznę zdania. Gdyby nie obecność tego spojrzenia, nawet jeśli trwa obojętne, jak teraz, możnaby uznać, że to koniki polne grają cykadę w jego pustej głowie, ale Abraham nie wydaje się głupi, tylko po prostu milczący, jakby nie miał nic do powiedzenia i odmawiał mówić czegokolwiek, co tylko ślina przyniesie mu na język. Zamiast tego przechyla głowę i analizuje dokładnie to, co powiedział on. “Bobry”. W pierwszym momencie myśli Abrahama uciekają do takich bobrów, jakie łatwiej się szuka w krzakach miejskich parków, niż w wąwozach, ale później powtarza to samo w głowie. “Bobry” – zdaje się to też mówić jego wzrok, którym podąża za śladami na ziemi. Takie bobry… ale to dziwne miejsce na szukanie bobrów.
   — Kto wie, co się tutaj czai, oprócz zagubionych miłośników bobrów.
   W końcu udziela tylko takiej odpowiedzi i nie narzuca facetowi swojej pomocy, jeśli ten wcale jej nie potrzebuje i jeśli czuje się tu całkowicie bezpiecznie. Abraham nie jest równie entuzjastycznie nastawiony do tego poczucia bezpieczeństwa. Po pierwsze dlatego, że ciągle ktoś mu o sobie przypomina. Konkretnie komary, z którego jednego właśnie rozkwasza silnym plaskiem na swoim karku.
   — To Wąwóz Bazela Hudsona — przedstawia mu miejsce i patrzy głęboko w oczy, czeka na jego reakcję. Zainteresowanie, bądź jego brak. Wiele więcej nie wie, na temat tego miejsca, ale ma właśnie ochotę się dowiedzieć, dawno nie podążał śladami historii. Dzisiaj jest ten dzień. i dlatego, że jego cele są inne niż cele Mauricego i nie zamierza podążać spojrzeniem dalej za tymi bobrami, które tak bardzo chłopaka interesują, odwraca wzrok i nie widzi, że dalej, pod drzewem coś leży, a raczej ktoś. Skupia się na innej stronie wąwozu. Od strony lasu. Zawiesza na nim wzrok, dalej instynktownie wyszukując zagrożeń, chociaż strzelba znajduje się już na plecach.
   — Chodź — zarządza wspólny marsz, bo ma dziwne wrażenie, że zostawianie tu Overtone’a samego odbije mu się potem czkawką, bo karma to suka niezależnie czy Abraham kieruje się w życiu wartościami dobra czy zła. Ostatnio miał same złe dni, więc musiał je zbalansować jakimś dobrym gestem.
   — Poszukam z tobą tych… — przewraca oczami — bobrów.
   Tak naprawdę to czegoś innego, ale co dwie pary oczu to nie jedna.
   — Zastanawiam się czy zachowały się tu jakieś ślady po archeologu — dorzuca w odpowiedzi, od niechcenia, stając kilka metrów od Maurice, obracając do niego głowę.
   Co się tak ślamazarzy?



III tura: 83 (k100) + 8 (wiedza) + 5 (historia I) = 96
Suma: 335




Ostatnio zmieniony przez Abraham Alden dnia Czw Gru 28, 2023 9:35 pm, w całości zmieniany 1 raz
Abraham Alden
Wiek : 36
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : łowca stworzeń magicznych
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Abraham Alden' has done the following action : Rzut kością


'(S)Leśna pielgrzymka' :
Wąwóz im. Bazela Hudsona - Page 4 R3lFEep
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
Maurice niejedno puste spojrzenie już w życiu widział i nieszczególnie duże wrażenie to na nim robiło. Aczkolwiek, musiał to przyznać przed samym sobą, gdy już przydarzała mu się tak… rozbudowana konwersacja, zazwyczaj to on był inicjatorem chwilowego zaniku szarych komórek swojego towarzysza. Ten tutaj sam się wyłączył. Cóż, Overtonowi to nie wadziło. Pozwolił mu błądzić myślami, samemu bezmyślnie mażąc w szkicowniku, kiedy wreszcie jego posępny łowca wilków zareagował na bobry. Maurice uniósł brew, czując się prawie w obowiązku, aby go poprawić. Wcale nie był zagubiony! Co najwyżej w lekkim nieładzie orientacyjnym!
Skrzyżował z nim spojrzenie, nie przejawiając ani grama strachu. Może to właśnie tutaj popełnił pierwszy błąd?
- Tak. Śmiało, możesz mówić dalej. - Uśmiechnął się szeroko, bardzo naturalnie rzucając w eter odrobinę wrodzonego uroku. Nie do końca zrozumiał zamiary Abrahama, co w tym wszystkim wydawało mu się nawet ironiczne.  Wzajemne niezrozumienie jako scalające relacje, do czego to doszło.
- Hm? - Mruknął odruchowo, mocno zaskoczony poleceniem, bo do tego też nie za bardzo przywykł. To zwykle on rzucał komendami i patrzył, jak wszyscy wokół dopasowują się do jego woli. Dziwne uczucie tak być przywołanym na baczność. Trochę podobne do tego, które znał z domu rodzinnego i weekendowych kolacji z ojcem.
- Ach, więc to takie bobry. - Zaśmiał się krótko, szybko łącząc ze sobą nagłe zainteresowanie Aldena kwestią bobrów. Wymówka dobra jak każda, ale na co był mu taki niepozorny tryton? Ani na historii się nie znał, ani na nawigowaniu własnego zadka do tych wspaniałych bobrów. Patrzył się w ziemię i zgadywał, porównywał, uczył się. Szkicował, aby rozpracować wszystkie zagadki później. Powinien zacząć skrobać na papierze twarz Abrahama.
Uświadomił sobie, że zmitrężył dopiero pod wpływem jego spojrzenia. Zaskoczył go, po raz kolejny zresztą, bo chociaż nieznajomy wydawał się bardzo osobliwy, przebłysk gniewu w jego spojrzeniu niemalże od razu wywołał gęsią skórkę na wydelikaconej skórze paniczyka. I czego się wściekał? Że nie podskoczył do niego na pierwsze zawołanie? Irracjonalna irytacja wypełniła Maurycego po same czubki uszu, ale to nic, z czym nie mógłby sobie poradzić. Wychowany jako przyszły aktor, zdołał przykryć emocje swobodą, z którą zbliżył się do Aldena. Działanie dywersyjne było subtelne, a chociaż mężczyzna spróbował nieco tym razem się postarać, to syrenie uroki wyraźnie się na niego boczyły. Czuł, że to nie jest to już gdy dotykał delikatnie ramienia Abrahama.
- Popatrz, czy to nie twój archeolog? - Krótkim skinieniem jasnowłosej głowy zwrócił jego uwagę na szkielet górnika, który wypatrzył niedaleko. Głos miał nieco bardziej śpiewny, niż do tej pory, a spojrzenie jakby nieco głębsze. Zawoalowana sugestia, aby przestał skupiać się na rozstawianiu go po kątach, spłynęła po postawie mężczyzny jak po kaczce. Maurycemu prawie zrobiłoby się przykro, gdyby tylko nie miał górnika do zmacania. Puścił Aldena, uciekając czubkami palców z jego szerokiego barku i ostrożnie zbliżył się do dziwacznie ubranej postaci.
- Och - zdziwił się, kiedy zauważył czołówkę. - To chyba górnik.
Oto stwierdził nasz Sherlock Holmes.

Poszukiwania: 43 (rzut) + 9 (wiedza) = 52
Suma: 387
Lament: nieudany - nic się nie dzieje
Maurice Overtone
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Lila Al-Khatib
POWSTANIA : 23
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 161
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 9
TALENTY : 22
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1238-lila-al-khatib
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1271-lila-al-khatib#12882
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1265-lila-al-khatib
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f201-roseberry-corner-12
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1272-rachunek-bankowy-lila-al-khatib#12887
POWSTANIA : 23
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 161
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 9
TALENTY : 22
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1238-lila-al-khatib
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1271-lila-al-khatib#12882
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1265-lila-al-khatib
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f201-roseberry-corner-12
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1272-rachunek-bankowy-lila-al-khatib#12887
28 marca / Lila Al-Khatib, Lyra Vandenberg, Marvin Godfrey

Nie uprzedziła, nie pomyślała. Powinna, ale w chaosie i natłoku myśli uciekło jej to z głowy. Gdyby istniał mały, przenośny telefon, zadzwoniłaby do niej w drodze. Nie istniał. Zorientowała się dopiero widząc grymas na twarzy Lyry.
- Przepraszam - bąknęła gdzieś między wymianą zdań Lyry i Marvina.
Rozejrzała się po rozrzuconych liściach i gałęziach, spojrzała w stronę wytyczonego ścieżką i malunkami na drzewach szlaku. W tę stronę? W porządku.

- Przez kilka lat. Jest w porządku - ucięła krótko. Gdy wylądowała w Bostonie Jack zniknął i musiała poradzić sobie sama na - dosłownie - wszelki sposób. Zdobycie papierów wcale nie przyszło jej gładko. Do dziś, kiedy o tym myślała, odczuwała mdłości.

Rzeczywiście, Boston nie posiadał magicznych dzielnic. Bez względu na wszystko, Lila widziała w nim nowy start. Ciężki, wymagający, ale start.
- Być może wróciłabym do domu - gdzie się tak czuła? W Algierii, w domu matki i ojca, rozmawiając z Nadimem i wspominając siostrę. Ale to, co  było, już nie wróci. Czasu nie można było cofnąć.
- To prawie jak droga do skarbca, w którym czterdziestu rozbójników ukrywało swoje zdobycze - uniosła brwi spoglądając na Lyrę. Była ciekawa jej opowiastki, bardzo je lubiła. Wszystkie zasłyszane opowiadała później klientom w pubie. Jedni zasypiali, inni decydowali się na najdroższego drinka w menu. Byli też tacy, którzy po prostu słuchali, i ich Lila lubiła najbardziej.
Przeszli spory kawałek dalej, a Godfrey wciąż miętosił w dłoni ślimaka. Na litość Lilith!

- Marvin, połóż go na liści, on gdzieś szedł a ty go zgarnąłeś z ślimakowych autostrad? - brązowe, niemal czarne oczy skupiły się na ślimaku. Dopiero później na znalezionym piórze. - Może to sowy?
Wiedziała, co potrafił. Nie raz go wypytywała i prosiła o pomoc.


Rzut na wiedzę: 99+9=107
Całość: 386/400
Lila Al-Khatib
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Sonk Road
Zawód : jubiler/zaklinacz
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
28 MARCA / LILA AL-KHATIB, LYRA VANDENBERG, MARVIN GODFREY

W porządku, wypowiedziane jedynie ruchem ust. Więcej nie trzeba drążyć w tym temacie.

Opowieści o odległych miastach, jeszcze bardziej odległych państwach, przeszłych opowieściach o tysiącach i jednej nocy towarzyszyły im w wędrówce. Wyrwa w ziemi była wyrwą w ich historii, nieśmiałą teorią, że Piekło zatrzęsło światem, tworząc na zawsze w nim pęknięcia.

Końce świata już tak mają — tworzą pęknięcia, których nie da się wypełnić.

Oh, Baśnie z tysiąca i jednej nocy. Czytałam kiedyś — wspomina mimochodem, jednak fakt, że wszechobecna przemoc wobec kobiet w nich już niekoniecznie jej się podoba, decyduje się przemilczeć.

Zamiast tego kontynuuje tutejsze historie.

Dom jest bardzo ciekawym pojęciem. W angielskim mamy na niego dwa określenia i tylko jedno jest nacechowane emocjonalnie — tłumaczy koleżance. — Jedno może odnosić się do zwykłego budynku, inne wykraczać poza fizyczną lokację, a opisywać uczucie. Poczułaś się już w Saint Fall jak w domu?

Domyśla się, że może być to dla niej ciężkie; obce miejsce, z obcym językiem i obcymi zwyczajami. Pewnie nawet pogoda nie rozpieszcza jej pod kątem asymilacji. Jednak Lyra doskonale wie, że można się tu urodzić, a i tak czuć się jak ryba wyjęta z wody.

Spadające z nieba białe pióra ukrywają rozbawienie, które pojawia się na jej twarzy z własnego żartu w głowie. Marszczy brwi, na moment zamierając w bezruchu. Odruchowo i nieco zbyt płochliwie spogląda w niebo, oczekując, że znów dostrzeże czerwoną chmurę, a gryząca mgła opadnie na ich barki i uwięzi ich w kolejnym, metalicznym więzieniu.

Niemal czuła, jak dusze martwych dzieci oplatają jej ramiona.

Kiedyś się rozgałęział — odpowiada na pytanie Marvina, wzrok jednak skupiając na opadających na ziemię piórach. — ale zasypało dawno jedno z przejść i ciężko dojść do tego, gdzie oryginalnie dobiegał końca. Może być więc odrobina prawdy w teorii, że Bazelowi udało się odnaleźć wejście. Z pewnością próbował.

Przykucnęła, biorąc w dłoń jedno z piórek. Zwyczajnie—niezwyczajne i raczej nie należało do żadnego mieszkańca obecnych terenów. Osobiście nie widziała piór, które spadały tego dnia nad Hellridge, ale widziała na własne oczy aniele skrzydła. Czy mogły pochodzić z nich?

Podniosła wzrok na kolegę Lili i zawahała się na moment, ostatecznie jednak stwierdzając, że ukrywanie ich przed nim byłoby co najmniej dziwne.

Nie krępuj się — odpowiedziała, wstając i jedno z nich chowając do torby. Reszta, która leżała na ziemi, była do jego dyspozycji.

rzut na wiedzę: +9 statystyka wiedzy; +5 modyfikator za historię (I); +59 = 73
całość: 459/400

also biorę jedno piórko dla siebie do ekwipunku
Lyra Vandenberg
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów
Marvin Godfrey
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
Lyra, Lila i Marvin

Lila — zaczął cierpliwie, zerkając na tego samego ślimaka. Oboje patrzyli na to samo, ale każde wyciągało inne wnioski o stanie małego mięczaka. Lila stroskana o życie rodzinne tymczasowego kumpla wyobraziła sobie wielką samotność gdzieś na drugim końcu lasu, a w tym samym obrazie Godfrey widział szansę na lepsze jutro. Bo ślimak — ten konkretny jak i każdy inny — jest jak Marvin. Odnajdzie się wszędzie i z każdym towarzystwem. A oddalenie się od rodziny to czasem najlepszy sposób na zbliżenie się do samego siebie.
…Tam mu było źle. Za sucho. Niewygodnie. — Tamta ślimacza autostrada była drogą samotną. Obaj zdecydują, kiedy nastąpi koniec trasy, tymczasem chwilowo maszerowali nią wspólnie.
I potrwa to jeszcze chwilę pełną opowieści o rzeczach, o których Marvin nie miał dotąd bladego pojęcia — jak czterdziestu brutali i rozgałęzienia wąwozu nazwanego imieniem jakiegoś bogatego gościa.
To ma sens — nieskończenie długie ścieżki, drzewa, podziemia, kopalnie i niebezpieczne osuwiska. Fascynująca historia pełna mitów i półprawd, stada pielgrzymów poszukujących wejścia do Piekła — żadne jeszcze się nie otarło choćby o jego progi. A w głowie Marvina piekło to wielka, ciemna jama, z której cug powietrza wypaliłby tkanki nie gorzej, niż radziecka bomba.
To nie brzmi jak coś, czego Marvin Godfrey chciałby kiedykolwiek poszukiwać. Znalazł się tu tylko dla towarzystwa, dawki zdrowego spaceru i zastrzyku dzikiej przyrody — czyli dla dokładnie tego, czego miał pod dostatkiem w Wallow.
Ale bawi się dziś znakomicie, kiedy mały ślimaczek łaskocze go swoją śliską stopą po wnętrzu dłoni, a panie zabawiają opowieścią. Szyszki już dawno upchnął do jednej z kieszeni. Kolejne uprzejme madmłazel, zawisło w powietrzu — nie każdemu można wciskać do porzygu uprzejmości. Czasem po prostu warto się zamknąć. Zwłaszcza, gdy obserwuje zagadkową konsternację na twarzy obcej kobiety, bo jeśli czegoś musiał w życiu się nauczyć — to czytać ludzkie emocje, zauważać detale.
Dlatego się zamknął.
Jedno z piór leżących na ziemi stało się jego własnością – te były ciekawsze, niż krzak jagód rosący kawałek dalej. Ledwie zacisnął na nim palce, a już wytężał siły, by wysłuchać jego historii. Zamykając oczy, uwrażliwił umysł na szepty, przygotował na migrenę, która przyjdzie później.

Wiedza: 26 +1 = 27
486/400
Słuchanie pióra: Próg 60-99 (k100 + 20)
Zgarniam jedno pióro, bo mogę.
Marvin Godfrey
Wiek : 34
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Złota rączka
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Marvin Godfrey' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 69
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Benjamin Verity II
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
Aurelius Hudson & Benjamin Verity

Czas to pieniądz, a nic nie ma w tym świecie wyższej wartości. Aurelius powinien to doskonale rozumieć, zjawiając się punktualnie. Hudsonowie z powodzeniem mogliby konkurować jedynie z Duerami pod kątem majątku, nawet jeśli Verity mieli swoje plany, by to zmienić. Benjamin miał. Benjamin oznacza Verity, narcystyczna osobowość nakazywała myśleć, że jest jedyny w całym stanie, który mógłby tego dokonać. A nawet Stanach.
Jest wygadana i rozpieszczona — skwitował krótko, spoglądając na twarz kierowcy. — Jeśli ma zostać prawnikiem — a ma zostać, bo obwieściła to, jak miała 3 lata — to musi zadbać o argumenty. Budzenie mnie, bo swędzi ją ręka, to nie jest argument...
Z niewieloma osobami spośród bliskich mógł prowadzić te rozmowy. Własnemu ojcu się nie przyzna, jak męczące potrafi być rodzicielstwo. Ani Johan, ani Valerio, ani tym bardziej Barnaby nie mieli dzieci (przynajmniej nie takich, o których by wiedzieli i o których wiedziałby Benjamin), więc jakże ciężko byłoby im zrozumieć trudy dnia codziennego. Hudson doskonale wiedział, czym jest posiadanie córki.
Problemem.
Długoterminowym.
Kiwnął głową na postój zarządzony dopiero za godzinę. Przechadzka po lesie nie była niczym skomplikowanym. Wystarczyło równo stawiać kroki, raz na jakis czas pojrzeć pod nogi, aby nie wejść w gówno zostawione tam przez sarnę oraz rozkoszować się wstającym słońcem. O tej porze szlak był na szczęście pusty.
Nie wątpię. To Maine, a nie jakieś Idaho — brak fabryk, brak rzesz emigrantów.
Ładny amerykański biały stan o republikańskich korzenaich. Jak miło.
Świadczyły o tym gałęzie łamiące się pod ciężkimi butami i szelest drzew. Świadczyła poranna rosa na polanie obok. Benjamin przypatrywał się właśnie jednej z dziupli o wyjątkowo wdzięcznym kształcie przypominającym kutasa. Już miał się roześmiać, wskazując palcem, gdy przypomniał sobie, że nie ma 12 lat. Szkoda. Rozejrzał się więc dalej, bo tradycja nakazywała szukać Wrót Piekła, nawet jeśli nigdy mieli ich nie znaleźć. Kiedyś pytał Audrey, czy jej wuj wspominał, gdzie rzeczywiście jest wejście. Ta z uśmiechem spytała „jakie wejście?” dając jasny sygnał — nie wiedziała. Nikt nie wiedział. Prawda?
Jeśli byś tylko chciał, z powodzeniem mógłbyś nim zostać. Ubierz różowy krawat na majowy bal rady, a potem zarzygaj go przy stoliku. Gwarantuję, że pojawisz się w Zwierciadle, szybciej niż zdążą ci go uprać — roześmiał się, dorównując kroku towarzyszowi. Wędrówka nie była wszak wycieńczająca. Nawet jeśli istniały prostsze szlaki, ten miał swoją wartość historyczną w nazwisku Aureliusa. I Bazela. — Sprawie? — zmrużył oczy. Młodych czarowników było wielu, zwłaszcza w Salem. Sprawy odbywały się często, a Benjamin, zamiast o nich słuchać, wolał mówić. — Wiem, że Agatha Rauschenberg oskarżała jakiegoś... Jak on miał? Haller? O herezję? To ta sprawa? — dopytywał, wyraźnie zaciekawiony. Verity nie brali w niej udziału. — Mam nadzieję, że tylko jako świadek? Wiesz, że jeśli potrzebujesz pomocy, to zawsze ci ją okażę, ale jeśli spoufalasz się z heretykami, to równie dobrze możesz sam strzelić sobie w łeb — wzruszył ramionami.
Aurelius nie zrobiłby tego, wydawał się oddany wierze w Lucyfera. Sprawy o herezję kończyły się tylko na dwa sposoby. Dożywociem albo karą śmierci, nie było innego rozwiązania. Oczywiście nie licząc wolności, która zapewnić mogli tylko najznamienitsi adwokaci. Skoro żaden z Verity nie reprezentował heretyka — ten z pewnością już dawno czezł w ciemności salemowskich katakumb.

#1 k100 - na tropienie
#2 specjalna na pielgrzymkę
Benjamin Verity II
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat twój i diabła
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Benjamin Verity II' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 33

--------------------------------

#2 '(S)Leśna pielgrzymka' :
Wąwóz im. Bazela Hudsona - Page 4 HF2QgQ7
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
Charlotte Williamson & Richard Morley, 30 marca 1985 roku

Nie jest przygotowana na wielką wyprawę, szumnie nazywaną przez wielu pielgrzymką. Zwyczajnie korzysta z ciepła kładących się na twarzy promieni oraz nieświętego spokoju w odosobnieniu. W ostatnim miesiącu coraz częściej sięga do chwil spędzanych samotnie, z dala od wlepionych weń wyczekująco spojrzeń. To wpływ wydarzeń z uniwersytetu doprowadził ją do tego stanu ciągłej potrzeby własnej przestrzeni.
Wybierając wąwóz na cel swojego spaceru zupełnie zapomniała, że trwa okres pielgrzymkowy. Nieszczęśliwie w ten piękny, słoneczny dzień znalazło się wiele grup, które zdecydowały się na podróż. Charlotte chowa się przed ich wzrokiem na ubocze ścieżki, by ze splecionymi nogami usiąść na omszałym kamieniu. Jest na tyle ciepło, aby zdjęła skórzaną kurtkę, odsłaniając bordowy golf i zawieszony na nim na srebrnym łańcuszku pentakl. Materiał swetra wsunięty jest za brzeg dżinsowych spodni, zaś ich nogawki wciśnięte głęboko za cholewę ciężkich, wysokich butów. Z plecaka wypełnionego butelką z wodą, kanapką z serem i garścią blantów wyciąga książkę opatrzoną notatkami z magii powstania. Opracowuje nowy rytuał, jaki od dawna chciała wykorzystać — Rytuał Zaginionej Duszy. W podręczniku jawi się jako trudna magia, dlatego wymaga dodatkowego omówienia. Kartki wypełnione są opracowaniami jego budowy i szkicami idealnego pentagramu. Termos z kawą został jej podsunięty przez Lanthiera jako doskonały pomysł na dłuższą wyprawę, ale zostaje na dnie plecaka, czekając na swoją kolej.
Wtem do jej uszu dochodzi podniesiony głos. Czy to wołanie o pomoc? Pojawiła się piekielna bestia, a może ktoś łamie nogę? Ściąga ciemne brwi w zastanowieniu i prędko podejmuje decyzję o zaczerpnięciu ciekawej rozrywki. Podręcznik jest interesujący, ale póki można spotkać się z kimś zastanawiającym i zmuszającym do myślenia, tym lepiej. Z głuchym trzaskiem zamyka książeczkę i podnosi się z miejsca, by w kilku krokach wyjść na główną ścieżkę. Widząc znaną sobie sylwetkę, splata ręce na piersiach i przenosi ciężar ciała na jedną nogę.
- Richie? - chce upewnić się, że ma do czynienia z Morleyem. - Coś ci się stało? - dopytuje, co jest dla Charlotte niezwykłe, że mogłaby zainteresować się czyimś stanem. RIchard wydaje się jej jednak dość wrażliwą istotą, którą trzeba by było chronić przed światem. Czy Williamson się do tego poczuwa?
Narzuca na siebie skórzaną kurtkę i chowa do kieszeni podręcznik. Rozgląda się wokół, by sprawdzić, jak wygląda otaczający ich teren i czy może rzeczywiście nie czai się gdzieś piekielna bestia.

| k100 + 5
charlotte williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Charlotte Williamson' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 66
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Marvin Godfrey

Gdy tylko zacisnąłeś palce na piórze, otoczenie się zmieniło. To, co wcześniej było drzewem, zaczęło przybierać niepokojące jasne barwy. Tam gdzie była twarda ubita leśna ziemia, teraz widniała miękka, wręcz puszysta struktura przypominająca nic więcej niż... chmurę. Biel była wszechogarniająca, nie widziałeś poza nią już nic więcej. Typowy dla twojej odmienności szept ogarnął przestrzeń. Wypowiadał jedno słowo „chaos”. Chaos, chaos, chaos... — nie słyszałeś nic więcej.
Nagle biel zmieniła się w czerń i natychmiastowo przekształciła w feerię barw, podobną tęczy. Pióro, które we własnej wizji trzymałeś w dłoni, nagle z niej wyskoczyło, pędząc do obiektu przypominającego wielkie ptasie skrzydła. Wczepiło się w nie. Krystalicznie czyste. Te rosły z każdą sekundą i teraz zamiast około kilkunastu, jedno skrzydło miało co najmniej setkę podobnych. Jam jest Bóg, jam cię stworzył... — dało się słyszeć z oddali, lecz nie widziałeś postaci, która wypowiada te słowa. Szept narastał i przypominał teraz echo. Ton był niski i głęboki. W twoich uszach zaczął wkrótce rozbrzmiewać chór stworzony z setek głosów. Nie byłeś w stanie rozpoznać żadnego wypowiedzianego słowa, ale te przypominały coś na rodzaj modlitwy, jakie wcześniej zdarzało ci się słyszeć w Kościele. Chór brzmiał jak liturgia, której nie byłeś w stanie rozpoznać. Być może gdybyś lepiej studiował religijne księgi...
Nie minęła sekunda lub dwie, gdy tęcza kolorów i biel skrzydeł zniknęła, zamieniając się w czerwoną plamę, jakby ktoś oblał je krwią. Potrzebowałeś jeszcze dwóch sekund, by wrócić do własnej świadomości, lecz gdy otworzyłeś oczy, pióro nie znajdywało się już w twoich dłoniach, a spoczywało na ziemi, zupełnie nieporuszone tym, co właśnie miało miejsce.

Jest to jednorazowa ingerencja Mistrza Gry ze względu na skorzystanie z umiejętności Słuchacza przez Marvina Godfreya. Mistrz Gry nie kontynuuje rozgrywki. W razie pytań zapraszam do Franka.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Aurelius Hudson
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t567-aurelius-hudson#2952
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t580-aurelius-hudson#3152
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t581-a-hudson#3154
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t582-poczta-a-hudsona#3155
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f140-ulica-staromiejska-9-7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t567-aurelius-hudson#2952
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t580-aurelius-hudson#3152
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t581-a-hudson#3154
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t582-poczta-a-hudsona#3155
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f140-ulica-staromiejska-9-7
Aurelius Hudson & Benjamin Verity

Rozpieszczenie.
Syndrom, na który cierpiały ich dzieci.
Przytakuje ze zrozumieniem, bo, chociaż stara się własną córkę wychować inaczej, w małym mieszkaniu na Starym Mieście, a standard ich życia obniżyć do klasy średniej, efekt nie jest zadowalający, bo odciąć jej od korzeni nie może i nawet nie chce. Zbyt ceni sobie własne nazwisko. Zbyt zależy mu na tym, by Imogen miała kontakt z rodziną swojej zmarłej matki.
Więc dziewczynka widuje się z kuzynostwem. Nocuje u dziadków, w rezydencji Hudsonów, która przepełniona jest przepychem i dostatkiem. Niczego jej nie brakuje. Wszystko ma w zasięgu dłoni. Beztroskie życie.
Hudsonowi wydaje się, że w słowach Verity'ego słyszy nutę goryczy. I wie, a raczej domyśla się, jaka jest tego przyczyna. Marzył o synu i może wciąż marzy. Urodziły mu się dwie córki. Zatem ojcostwo swoje uważać może za niekompletne, co spotyka się wyłącznie ze sprzeciwem ze strony Aurela. Constance i Goergine to świetne dzieciaki.
- Jak na trzylatkę, podjęła poważną, życiową decyzje. - Która zbiegiem czasu może ulec zmianie, tego na głos nie mówi. Cece, o ile pamięć nie zaczęła mu szwankować, ma dopiero sześć lat. Wiele ważnych decyzji przed nią. – Uwierzysz, że Imogen, w jej wieku, chciała hodować jednorożce? - zagaduje po chwili, skręcając łagodnie, bez niepotrzebnych turbulencji. Jeep to nie Rolls Roycem, który Benjamin podbije tutejsze drogi. Aurel ma tego świadomość. Nie chce przyprawić krewnego o wariacje żołądkowe.  – Uważaj, za kilka lat będzie cię budzić w środku nocy i cytować U.S.C. na wyrywki. Zobaczysz, zdążysz zatęsknić za pobudkami z tak błahych powodów - jednak w głosie buchaltera nie pobrzmiewa groza, a rozbawienie. – Georgie ma podobne ambicje, co jej siostra?
Benjamin, w jego towarzystwie,  zazwyczaj zaczyna rozmowę od dzieci. Być może, w swoim najbliższym otoczeniu, nie ma nikogo,z kim mógł na temat poruszyć, niemniej jednak, pomimo posiadania córek, nie współdzielą doświadczeń.
Aurel nigdy nie uważał Imogen za problem - ani długoterminowy, ani żaden. Pogodził się z jej obecnością w dniu jej narodzin. Czasem, tylko czasem, kiedy widzi w niej Ellie, czuje jak ogarnia go bezsilność.
Benajmin przynajmniej może, w sprawach rodzicielski, liczyć na wsparcie ze strony Audrey.
Byłeś kiedyś w Idaho, Ben?, chce zapytać, jednak ostatecznie słowa kłębiące się pod sklepieniem czaszki nie zatańczyły na opuszku języka.
Stałeś nad brzegiem Couer d'Alene i spoglądałeś na szczyt Cascade Range górujący w oddali?
Aurel zgadywał, ze odpowiedź jest jedna – kategoryczne nie.
Domyśla się z jakiej perspektywy Idaho jest oceniane przez Benajmina Verity'ego. Najprawdopodobniej nie potrzebuje przewodnika turystycznego po Idaho. Najprawdopodobniej pomnik przyrody nie znajdują się w obszarze jego zainteresowań. Na życie patrzy bardziej praktycznie. Wielka szkoda.
Trawa, skąpana w porannej rośnie, lśnij w promieniach przebijającego się przez korony drzew wstającego słońca. Aurelius czuje jego ciepło na swoich policzkach. Przymyka na chwile oczy, wystawiając ku nim twarz. Uśmiech, jaki rysuje się na jego ustach, jest zupełnie inny od tego, który widniał na nich wcześniej. Szuka w brzasku ukojenia.
- Wizja, doprawdy, zabawna - wtóruje prawnikowi krótkim, okruszonym szczerością śmiechem – ale nie znajduje się w kręgu moich aspiracji - bo na majowym balu nie planuje się pojawić, nie aspiruje również do bycia artykułem w Zwierciadle. – Hall - sprostował. O ironicznym imieniu Judas. Kolejna rzecz, której na głos nie mówi. Nie przyzna się przecież Benowi, że studiował niemagiczną Biblię. Toć to dopiero przejaw herezji. – Zmarła mu żona. Rytuał, który chciał odprawić, by, najprawdopodobniej ją ożywić, wymknął się spod kontroli - mówi ogólnikowo, skrótowo, bo sam był wyłącznie świadkiem zdarzenia. Konkretnie – eksplozji okna. Gdyby Verity uważniej przyjrzał się jego twarzy, dostrzegłby pamiątką pod tym precedensie - bladą bliznę pięć centymetrów pod prawym okiem. – Tylko jako świadek - potwierdza podejrzenia prawnika. – Gdybym spoufalał się z heretykami, sam, świadomie i dobrowolnie, oddałbym się w ręce Czarnej Gwardii.
Fundamenty jego wiary, odkąd stał się członkiem Kowenu Dnia, są stabilne, niezachwiane. I chociaż nie wie, jak ostatecznie skończyła się rozprawa Judasa Halla, świadków i dowodów było dość, by go skazać, zatem podejrzewał, że Agatha nie napotkała na drodze żadnych przeszkód, które mógłby jej to utrudnić, a a nawet jeśli - zmiażdżyła je pod podeszwą buta. Na mównicy wyglądała imponująco.  


Suma: 158/400
rzut 1 - tropienie (+7)
rzut 2 - na przygodę
Aurelius Hudson
Wiek : 38
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto, Saint Fall
Zawód : podróżnik, alpinista, buchalter
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Aurelius Hudson' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 43

--------------------------------

#2 '(S)Leśna pielgrzymka' :
Wąwóz im. Bazela Hudsona - Page 4 DFOsVQQ
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Lila Al-Khatib
POWSTANIA : 23
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 161
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 9
TALENTY : 22
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1238-lila-al-khatib
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1271-lila-al-khatib#12882
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1265-lila-al-khatib
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f201-roseberry-corner-12
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1272-rachunek-bankowy-lila-al-khatib#12887
POWSTANIA : 23
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 161
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 9
TALENTY : 22
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1238-lila-al-khatib
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1271-lila-al-khatib#12882
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1265-lila-al-khatib
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f201-roseberry-corner-12
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1272-rachunek-bankowy-lila-al-khatib#12887
28 marca / Lila Al-Khatib, Lyra Vandenberg, Marvin Godfrey

- Sam jesteś za suchy - wywróciła oczami słuchając Godfrey'a. Nigdy, nawet przez moment nie podzielić z nim fascynacji skorupiakami. Nauczyła się jednak chodzić w jego towarzystwie ostrożniej - larum, jakie zrobił kiedy któregoś razu przypadkiem zdeptała pełznącego po chodniku ślimaka pamiętała do dzisiaj. I mogłaby przysiąc, że do dzisiaj odbijało jej się to czkawką. Odruchowo spojrzała pod nogi.
- W mój języku jest podobnie. Prawie. Dar to budynek. A bayt to miejsce do życia - postukała palcem o czubek nosa, zastanawiając się, czy da radę bezbłędnie powtórzyć słowo "nacechowane"; zrezygnowała. Za kilka godzin to Remington będzie wysłuchiwał jej prób wymowy, aż Lila w końcu zadzwoni do Lyry i poprosi ją, by powtórzyła, powoli i wyraźnie. - Nie. Nie do końca, nie na dobry. Ale to dobre miejsce - choć nie pod każdym względem.
Vandenberg może się domyślić, że gdyby nie kowen, nie czułaby się w Saint Fall w ogóle jak w domu.
Najmniej lubiła zimy i okresy przejściowe. Początkowa fascynacja śniegiem czy ulewnymi deszczami minęła szybko; wystarczyło, że kilka razy przemarzła do szpiku kości. Mimo to, wciąż nie nauczyła się zakładać rękawiczek przed zimowym wyjściem z domu.
- A ktoś jeszcze próbował? Czy tylko ten Bazyl? Gdzieś między dźewami...- urwała wlepiając wzrok gdzieś między najbliższe krzewy. Dziecięca naiwności, czasem potrafiła pochwycić w pulchniutkie ramionka nawet dorosłego.
- Ale tu nie ma białych sów chyba - pióro było też zdecydowanie zbyt duże jak na zwykłe ptactwo. Sowy widziała tylko kilka razy, gdy trafiała na jakiś program przyrodniczy puszczany w lokalnej kablówce.
Wymienia krótkie spojrzenie z Lyrą i przymyka powieki zachęcając ją, by pokazała znalezisko Marvinowi. Dobrze wiedziała, co potrafił. Ceniła sobie znajomości ze słuchaczami. Podobnie z medium i cieniami. O tych ostatnich uparcie zapominała; taka była ich niewdzięczna natura, wolałaby cały czas pamiętać.

Ślimak uparcie pełznący po Godfrey'u pozostawił za sobą śliski, mokry ślad. Czy on w ogóle prał tę kurtkę (Marvin, nie ślimak. Wszyscy bowiem wiemy, że ślimaki nie noszą kurtek, a domki na plecach. I to też nie wszystkie)?


rzut: Aj, przygodo[/i]
Lila Al-Khatib
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Sonk Road
Zawód : jubiler/zaklinacz