Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
First topic message reminder :

Szlak tropicieli
Ulubiona ścieżka tropicieli i łowców w Cripple Rock. Inni spacerowicze raczej jej unikają, bo często są z niej wyganiani. Panuje tu ekstremalna zasada ciszy, która ma na celu niepłoszenia łownej zwierzyny. Gęste korony drzew sprawiają, że słońce ma niemałą trudność z przebijaniem się przez nie, co powoduje, że obszar ten jest w ciągłym półmroku. Lepiej trzymać się głównego szlaku, bo wokół niego często rozstawione są sidła, bądź inne pułapki. W połowie jej długości jest wybudowana mała skrytka, która posiada produkty pierwszej pomocy, ale także energetycznego batona i butelkę wody. Używać tylko w razie potrzeby.
[ukryjedycje]

Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Czw Lip 20 2023, 20:57, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
Sandy

Kroki, szyszka pod podeszwą, cisza i mur, którego nie powstydziłaby się królowa loda; Audrey Verity tu nie ma, odjechała dobę temu w siną dal na grzbiecie kobyły — znaczy, własnej matki — i to ostatni raz, kiedy widziano ją w Cripple Rock.  Nawet przyjemna myśl, biorąc pod uwagę okoliczności.
Kroki, druga szyszka, cisza i uśmiech, który nie znika; Paganini wierzy w potęgę uroku, w metaforę przełyku — czasem on musi przełknąć coś, żeby ktoś inny połykał co innego. Jeszcze chwila i ta wyprawa dobiegnie końca, ale żaden prześwit między drzewami nie odbierze mu tego, co wpadło w studnię myśli; przygryziona warga, cichy głos, spokój, który można zburzyć. Nie trzeba wiele; czasem wystarcza dłoń, niekiedy usta, zwykle połączenie jednego z drugim.
Kroki, trzecia szyszka, więcej ciszy i las dookoła; słyszy jego oddech, każdy szelest i szmer. Słyszy też oddech Sandy — czeka, aż ten wypadnie z rytmu, żeby zrobić miejsce dla jakiegoś wypowiedzianego słowa. Gdy będzie chciała coś powiedzieć, to wtedy minimalnie zluzują się mięśnie w czujnym ciele; część uwagi spłynie na to, by znaleźć słowa i powiedzieć coś miłego.
Valerio, możemy towarzyszyć sobie do tamtego drzewa, ja ściągnę spodnie, a ty—
Albo:
Valerio, zabierz mnie do siebie, pokażę ci z pomocą czego Indianie odgadują sny.
Do trzech razy sztuka — Sandy mówi, a w tłoczonych przez nią sylabach nie ma nawet mililitra słodyczy; non è niente.
Kobieta musi być jak wino; wytrawna.
Sandy, Sandy, Sandy — imię na ustach, chociaż planował dla nich inne zajęcie — pragnienia muszą obejść się smakiem, kiedy ciężka widownia odmawia współpracy, czas dobiega końca, a prześwit lasu oznacza, że ich wspólna podróż właśnie napotyka ostatnią prostą. — Wróżbitą nie jestem, ale wiem—
Skąd?
Sam o to zadba.
Jeszcze się spotkamy.
Kroki, już nie szyszki, ale ściółka — Sandy zanurza się w gęstwinie, jakby ta była ciepłą kąpielą; nie ma w tym ruchu wahania, tylko dziwna pewność kogoś, kto wie, co robi i wie, czego szuka, i chociaż sama ustaliła, że to nie Paganini, jest gotów wyprowadzić ją z błędu. Nie teraz, może nie dziś; pewnego dnia.
Teraz ze ścieżki obserwuje znajomą sekwencję ruchów; wypięta pupa, dłoń swędząca w odruchu klepnięcia, wzrok prześlizgujący się niżej — na to, co podnosi Sandy, aż—
Merda, che cazzo è quello?
Na prawo, bliżej ścieżki; Valerio wszędzie rozpozna krew.
Coś na samym brzegu błotnistego traktu przypomina zakrwawiony skrawek kory — kroki same prowadzą go w to miejsce, dłoń wyłuskuje z mchu zdarte drewno, na opuszkach palców zostaje rdzawy ślad. To śmieć, ale krwawy; krwawy, znaczy cenny.
Nadal ściska go w dłoni, kiedy Sandy wraca na ścieżkę i rusza przed siebie — nawet Paganini milczy, obracając w dłoni szorstki skrawek czegoś, czego właściwości nie zna. Znajomy prześwit końca szlaku skłania wzrok do uniesienia na kobietę — ta zdążyła oddalić się o dobre kilka jardów i próbuje nie oglądać za siebie.
Ciao, amore! — uniesiona na pożegnanie dłoń nadal połyskuje nie—swoją krwią; brzydszy jest tylko jego uśmiech. — Do zobaczenia.
Niektóre słowa to pożegnanie, inne obietnice; czasami jedno i drugie tworzy typ trzeci — groźbę.

zabieram korę drzewca

z tematu x2
Valerio Paganini
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
Nie mówił Ronanowi wszystkiego. Nie musiał. Nie chciał. To, co stawało mu kością w gardle, nie było przeznaczone dla jego uszu. Zawarli pakt, zmowę milczenia. Sekrety, które trzymali pod językiem, należały tylko do nich. Żaden z nich nie chciał nosić ciężaru ich brzmienia. Poza tym obecnie barghesty zajmowały cecilowy obszar myśli.
Ludzie byli zdolni do każdego rodzaju okrucieństwa. Zapięcie na karku barghesta obroży było jedną z jej odmian.
- Cerber też ma łapy i sierść - na same wspomnienie psa o trzech łbach po ciele Cienie przeszedł nieprzyjemny dreszcz – a nie chciałbym go w swoim salonie.
Pytanie Lanthiera było retoryczne, odpowiedź oczywista - winę odnajdą w bezbiałkowych ślepiach, toczącej się z pyska pianie i podkulonym ogonie, jakby nie mogli pojąć, że nie wszystko da się udomowić, uprzedmiotowić, zniewolić. Krótka smycz nie zwalniała z odpowiedzialności.
- Wydaję mi się, że każde źle wytresowane stworzenie stać na taki akt agresji.
Tym bardziej człowieka, chociaż, zamiast garnituru zębów, miał do dyspozycji nóż w dłoni.
Wykorzystał ciszę. Przez zamkniętą w kilku minutach chwilę wsłuchiwał się w głosy, jakie dobiegały z gęstwiny lasu. Składał się z szumu liści, trelu ptaków, bzyczenia owadów, szusów zwierząt, szmeru strumyka płynącego nieopodal szlaku i odgłosu ich brodzących w błocie kroków. Starał się dostosować swój oddech do tej kalafonii dźwięków. Przypomniał sobie słowa Penelope.
Natura dąży do równowagi.
W chwilach takie jak te, chciał wierzyć, że był jej częścią.  W chwilach takie jak te, cieszył się, że mógł oddychać świeżym, leśnym powietrzem.
- Nie dałby rady odnaleźć źródło magicznej energii samodzielnie? - zapytał, ale nie oczekiwał, ze Ronan mu odpowie. Pegaz, choć był żywym stworzeniem, nie należał do tego świata.
Mitologiczne istoty nie powinny tu żyć. Nie powinny w ogóle istnieć, a jednak skrzydlaty wierzchowiec nie był projekcją jego wyobraźni. Trzymał w dłoniach włosie z jego ogona. Czuł na sobie jego świdrujące spojrzenie. I pragnął go zobaczyć raz jeszcze, bo każda próba przeniesienia jego wizerunku na strony szkicownika kończyła się tym samym - fiaskiem. Jego piękno było równie nieuchwytne, co piękno Matki Piekła. Chociaż fresk z jej podobizną zdobił ścianę w salonie Fogarty'ego, nie był w stanie tym malowidłem uchwycić jej całego majestatu.
- Żałuję, że nie próbowałem go odnaleźć po... - słowa na moment utknęły mu w przełyku. Pomyślał o ciążącej w kieszeni paczce papierosów, ale odmówił sobie tej przyjemności. Nie powinien tu palic. Wszędzie, ale nie tutaj. – ...wszystkim. Być może, jeszcze przez chwile, błąkał się po polach uprawnych.
Co byś zrobił, gdybyś go odnalazł, Cecil?
Nie mógłby go przygarnąć pod swój dach. Nie mógłby go zniewolić, zatrzymać dla siebie, bo nie da się złapać w garść czego, co jest nieuchwytne. Upływu czasu, młodości, piękna. Wszystko przemijało.
Jeszcze przez chwile obracał pióra między palcami. Zgodnie instrukcja Ronana przyjrzał się dudce. Nie znal się na zwierzęcej anatomii, nie poświecił jej uwagi. Przez wiele godzin studiował ludzką. Przypomniał sobie za to o czymś, o cym pamiętać nie chciał - o trzech orłach, które zjawiły się na placu Aradii. Odruchowo chciał zakryć dłońmi uszy, jakby w obawie, że znowu usłyszy ten przejmujący, wibrujący w powietrzu skrzek, który sprawił, że krew zaczęła mu się sączyć z nosa. Pióra nie mogły należeć do nich. Ich upierzenie nie było białe i latały. Nadal czuł na sobie szpony jednego z nich.
Minuty refleksji minęły. Wzywał ich zew natury, nieznane tajemnice kryjące się na szlaku. Podążył za Ronanem, spojrzeniem skanował okolice. Przesunąwszy wzrokiem po jego plecach, nieznaczny uśmiech zarysował się na jego wargach. Nie chciał traktować go z początku, jak autorytetu, ale w końcu uległ, czego dowodem była dzisiejsza obecność Fogarty'ego na szlaku tropiciela. Zjawiając się w jego obecności na jednym z najbardziej niebezpiecznych odcinków lasu, powierzył w jego ręce swoje życie.
- Spójrz tam - wskazał obiekt swojej obserwacji - ślady kopyt odciśniętych w błocie. – Wyglądają jak kopyta łosia. Chyba nieświadomie podążamy w ślad za nim.
Błotna ścieżka skończyła się na rozwidleniu. Tam, gdzie drzewa rosły w mniej zwartym szeregu, słońce oświetlało skrawek podłoża. Z każdym kolejnym krokiem robiło się coraz gęściej od mchu. Cecil czuł się tak, jakby stąpał po dywanie. Obuwie zapadało się w miękkim poszyciu leśnym, przynosząc stopom chwilowe wytchnienie, ale to nie uśpiło jego czujności. Na szlaku tropiciela nikt nie powinien poczuć się zbyt pewnie. To zwodnicze uczucie, podobne do tego, którego Fogarty'ego ogarniało, gdy zbliżał się do rodzinnej krypty.

Czwarta tura: 41 + 9 + 5 = 55
Suma: 476
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
Esther

Rozproszona uwaga to najsłodszy grzech, jakiego mógłby się dopuścić — spojrzenie uciekające od dzieci gdzieś w okno. Frank marzyciel, Frank bujający w obłokach — gdyby tylko wiedzieli, jak nisko sięgało spojrzenie, gdy utracona potrzeba przebrzmiewała jak dojrzała brzoskwinia, ta, której boki obiły się w plecaku.
Wezmę, wezmę — jak mantra, wypowiedziane dwa razy — znaczy, że to prawda.
Są sprawy ważniejsze niż folia aluminiowa na kanapkach, niż butelka wody i kawałek ciastka; są rzeczy takie jak latarka spoczywająca na dnie plecaka, książka z zaawansowanymi opisami dekonstrukcji magicznych sieci fotonowych (na wypadek zgubienia, by było jak zabić wolny czas), jednak kanapki są ważne.
Jakim cudem czas minął tak szybko, że na chlebie nie osadziła się pleść za to w jej kącikach oczu zmarszczki? Pojedyncza pajęczyna (podobna do tej, która nieprzerwanie miała swoje miejsce na strychu) znacząca czas grubą kreską. Mógłby patrzeć w jej oczy przez setki następnych lat, jeśli tylko ktoś (kto?) obiecałby, że po wiekach wyrzeczeń nastąpi katharsis. To nie nadchodziło, chociaż wypełniał swe obowiązki (ojca, męża, wiernego) pieczołowicie i bez zawahania się. Kto inny przygnałby na tej świat szóstkę dzieci — albo i siódemkę, jeśli liczyć Perseusa, chociaż z jego narodzinami Frank nie miał absolutnie nic wspólnego. Wychowanie to inny temat.
I gdyby tylko w całej swej mądrości miał nieco więcej oleju w głowie, tak dostrzegłby, że jedynym pokrzywdzonym nie był on sam.
Pojedynczy uśmiech wkradł się pod wąs, gdzieś tam na spierzchniętych od wiatru wargach. Zawsze była lepsza w wyrażaniu emocji. Wrodzona nieśmiałość, brak potrzeby, aby przemawiać przed tłumem i — w końcu — brak wiary, że mówi prawdę, objawiły się spuszczonym nieco niżej, lecz szczęśliwym wzrokiem. Na pewno to dostrzegła — jak miałaby nie widzieć, że pod powłoką kompromisu kryje się żywe uczucie, które przysięgali sobie przed samym Lucyferem. Miłość przejawiała się w prostych słowach — kocham cię, Frank; ja ciebie też, Esther — a potem dotyku drobnej dłoni na policzku, prostym pytaniu: jak biodro?; odpowiedź: jak zawsze, bywało lepiej.
Dam, ostatnio nic nie robię, tylko siedzę. Po tamtym dniu, no wiesz, w Piwniczce — wiedziała, bo opowiedział niemal ze szczegółami, jak absolutnie niezbędne było, dostanie się do środka, jak niewiarygodnie konieczny był skok z pierwszego piętra. Gdyby nie czar pana Zafeiriou (starszego), prawdopodobnie kompletnie by się połamał. — To nic tylko wstaję z fotela, aby przejść na krzesło, a potem na do auta — wzruszył ramionami.
Spacer miał się przydać. Potrzebował więcej energii, więcej siły, by sprostać wyzwaniu, które postawił Lucyfer.
Wyzwaniem, przez które pierwszy raz w życiu zaingerował w pamięć własnej córki. Nieprzyjemny ścisk żołądka był dotkliwy, wymuszając na Marwoodzie, aby na moment zwolnił krok, jakby zastanawiał się dobrze nad odpowiedzią. Bo i co powiedzieć?
Nie wiem, czy dobrze je wychowaliśmy, ale jeśli cokolwiek zrobiliśmy tak, jak powinno być, to właśnie zaszczepienie głodu wiedzy, Esther — spojrzał na żonę, jakby z premedytacją próbował tłumaczyć własne czyny. — Medycyna nie jest bardziej wymagająca niż fizyka, po prostu Winnie za bardzo się przejmuje. Ma 23 lata, ty w jej wieku już dawno urodziłaś Joyce... Może ma jakiegoś chłopaka? — wzruszył ramionami, rozglądając się na boki, jakby rzeczywiście próbował dostrzec tam Wrota Piekieł:
Jeszcze nie, Frank. Jeszcze nie dzisiaj — Lucyfer wcale nie przemówił w jego głowie.

| Tropienie: 17 + 11 = 28 + 197 = 225
Frank Marwood
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Ronan Lanthier
NATURY : 21
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 187
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 10
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1397-ronan-lanthier#15137
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1407-ronan-lanthier
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1408-poczta-ronana-lanthier#15502
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f249-starlight-place
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1413-rachunek-bankowy-ronan-lanthier#15567
NATURY : 21
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 187
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 10
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1397-ronan-lanthier#15137
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1407-ronan-lanthier
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1408-poczta-ronana-lanthier#15502
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f249-starlight-place
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1413-rachunek-bankowy-ronan-lanthier#15567
Kurtyna milczenia na sprawach, które przyszły na świat sekretami i w tajemnicy odejdą; niezbywalna cisza na tematach, gdzie dobro Kowenu i wiara w Matkę schodzi na drugi plan pod balastem codziennych wyzwań. Fogarty nie zna sekretów Lanthiera, Lanthier nie zagląda w zatrzaśnięte skrytki Cecila; siedem lat później niepisana zasada wsiąka w żyzną, leśną ziemię i pieczętuje pakt na kolejne siedem.
Naprawdę powinni dożyć ósmego roku; cholerna, anielska cyfra.
Nie chciałbym spotkać go gdziekolwiek — nawet w Rezerwacie, nawet na własnym terenie; barghesta można wytresować, przyzwyczaić do swojej woni, zrobić z nie doskonałego stróża — cerber to bestia, która nie odda wolności nawet za cenę pełnego brzucha, bezpieczeństwa i wygody. Mimo tego czarownicy próbują polować na nieliczne, ocalałe sztuki; ich kły są bezcenne, pazury przydatne, skóra dochodowa. Po raz kolejny zwierzę wyceniane jest w uniwersalnej walucie z podobizną prezydentów na banknotach — pieniądz może rządzić światem, ale dopóki ostatni Lanthier rządzi Rezerwatem, żadna bestia nie będzie w niebezpieczeństwie, za to każda przybłąkana odnajdzie azyl.
Chyba, że znów skończy się świat; chyba, że znów rozstąpi się ziemia.
To prawda, chociaż—
Akt agresji to akt obrony — bestie atakują, bo muszą; człowiek zabija, bo może.
Niektóre gatunki mają wrodzone predyspozycje.
Wystarczy spojrzeć na ludzi.
Pozorny spokój Cripple Rock odgradza od tego, co zadymione, betonowe, brzydkie, cywilizowane; tu czas nie płynie liniowo — zawraca w nieoczekiwanych meandrach historii, gwałtownie skręca między strzeliste pagórki wspomnień, gubi się na mieliźnie ingerującej w jego upływ magii. Mogą iść przez minutę, a minie kwadrans; odkryte pod Cripple Rock tunele potwierdziły to, co od zawsze wiadome dla każdego mieszkańca lasu.
Czas to tylko koncept; nie mogą go zatrzymać — i nie powinni próbować — dlatego muszą doceniać każdy moment.
Chwile w ciemnej zieleni ścieżek mają wagę złota i wartość platyny; ciszę przerywa dopiero ciche pytanie Cecila, a Lanthier nie może wyzbyć się wrażenia, że za każdym słowem ukrywa się coś jeszcze — poszukiwanie prawdy, której sam nie dostrzega.
Nawet, gdyby je odnalazł, nie mógłby z niego korzystać — podstawy teorii magii nazywały to, co każdego dnia dostrzegał w Rezerwacie; drobinki energii wirujące w brzasku, moc zawieszoną w rześkim powietrzu, dar Piekieł skroplony w chłodnych muśnięciach rosy. — Magia w Cripple Rock jest wszędzie, ale to niezogniskowany strumień. Żeby z niego czerpać, czarownik potrzebuje pentakla, a chowaniec — czarownika.
Nawet rytuały potrzebują koryta, w który spłynie energia; athame, rytualny proch, wszystko to pomaga w uchwyceniu tego, co otacza ich na każdym kroku i płynie razem z krwią. Bez uziemienia, magia będzie tylko tym — swobodnym przepływem cząsteczek; jakkolwiek nie nazywali ich zaawansowani teoretycy, fizyka posiada nienaruszalne podstawy — nawet Piekło nie potrafi na nie wpłynąć.
Nawet Pegaz nie mógłby ich przekuć na swoją korzyść.
Wątpię, żeby chciał być znaleziony.
Ciche słowa to nie pocieszenie; Fogarty go nie potrzebuje.
To zaledwie stwierdzenie faktu, proste w założeniu, szczersze od otaczających ich drzew — istota, która nie została stworzona dla obecnego świata, nie chciałaby zostać w nim dłużej, niż to konieczne; zamknięci w kazamacie ludzie też marzą o wolności.
Różni się tylko forma więzienia.
Miękki mech pod ich krokami skutecznie tłumi dźwięki; Lanthier nie dostrzega spojrzenia ani uśmiechu, słyszy za to słowa — w lekkim drgnięciu kącików ust zawiera odpowiedź, zanim ta nadejdzie.
Niektórzy uważają to za dobry omen. Kiedy dzika zwierzyna doprowadza cię do—
Dźwięki cichną, zastyga czas; na zielonym kobiercu mchu krew i drewno mieszają się z sobą, tworząc zbyt dobrze znany obraz. Każdy opiekun Rezerwatu wie, jak wygląda drzewiec; każdy rozpoznałby jego korę — zakrwawioną, zdartą, nie na miejscu.
Celu — przykucnięcie nad skrawkiem lepkiego od krwi drewna jest mimowolne; ujęcie go w palce odruchowe. Wibrująca pod opuszkami palców magia ma znajomy kształt — Lanthier rozpozna tę natury nawet na krańcu świata. W szerokiej kieszeni znika pokrwawiony skrawek kory; na palcach zostaje tylko rdzawy ślad.
Wracajmy, Fogarty. Wkrótce zrobi się tłoczno.
Pustka dookoła to tylko ułuda; nawet drzewiec zniknął, choć nie powinien ujść daleko — jutro Lanthier wróci, by spróbować go odnaleźć i zabrać tam, gdzie jego miejsce; do domu.

V tura: 50 + 20 + 10 = 80
suma: 556
znajduję korę drzewca
Ronan Lanthier
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : opiekun rezerwatu bestii, treser
Esther Marwood
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
| do Franka

Mijają lata, a ich miłość nie więdnie. W dzisiejszych czasach, kiedy tak często słyszy się o kłótniach w małżeństwie, można nabrać wątpliwości, czy aby na pewno ludzie nie podejmują pochopnych decyzji odnośnie związków. Państwo Marwood zdecydowali się przysiąc przed Lucyferem ze względu na Joyce, będąc wciąż bardzo świeżą parą, niepobłogosławioną przez rodziców Esther, a mimo to ich relacja pozostaje stale żywa. Dzieje się to za sprawą ciągłej pracy, jaką tych dwoje wkłada w swój związek, każdego dnia dbając o siebie wzajemnie.
- Nie oszczędzasz się, kochanie - stwierdza fakt i kręci głową z ciężkim westchnieniem. Doskonale pamięta opowieść o tym, co wydarzyło się w Piwniczce. Jest pod wielkim wrażeniem odwagi swojego męża, nawet jeśli nie powiedziała mu o tym wprost. Nie sądziła, że działanie na rzecz Kowenu będzie tak skomplikowane i ryzykowne, bo nawet jeśli od początku nie było wiadomo, czy wydarzenia te związane są z Kościołem, tak teraz ma pewność, że te sprawy są ze sobą powiązane. Nie wątpi w słuszność podejmowanych działań, ale nie jest do końca pewna, czy to Frank powinien ich dokonywać. Zaczęła martwić się o niego bardziej, niż dotychczas, zwłaszcza przez wzgląd na jego wiek oraz zdrowie. Czy nie powinni pozostawić tego młodszym członkom Lucyferian?
Kiwa głową na znak, że słucha i rozumie. Medycyna w jej odczuciu jest znacznie bardziej wymagającym kierunkiem, niż fizyka. Bierze się wszak odpowiedzialność za ludzkie życie, a to potrafi wycieńczyć i zestresować. Winnifred przyjęła na siebie potężny ciężar, czy była na niego gotowa? To delikatne stworzenie, nieprzystosowane do podobnego wysiłku.
- Chłopaka… - wzdycha ciężko, unosząc jednak pobłażliwie kącik ust. Winnie nigdy nie przyznała na głos, co łączy ją z kręcącymi się w jej otoczeniu osobnikami płci męskiej. Frank, będąc niezwykle inteligentnym człowiekiem, w umyśle którego się zakochała, miewa niestety pewne ubytki w rozumowaniu i kojarzeniu faktów. Trzeba mu je wykładać powoli, tak, aby go nie zaszokować. - Twoja córka, nawet jeśli nie przyznaje tego jeszcze wprost, bije się z wieloma emocjami w tej kwestii. Jest bardzo nieśmiała i trudno jej przyznać, że się w kimś kocha, zwłaszcza przed samą sobą - tłumaczy powolnym, metodycznym tonem, jak to ma w zwyczaju, kiedy opowiada coś łopatologicznie. - Myślę, że ma bardzo dobry kontakt z Perseusem. Byłaby z nich taka piękna, udana para - podsuwa nieśmiało, zerkając z ukosa na męża, by zaobserwować jego reakcję. Zafeiriou jest w ich życiu praktycznie od zawsze, stał się członkiem rodziny, spędza z nimi wiele czasu, zwłaszcza w szopie Franka, zwłaszcza z Winnie. Zapytana o to córka prędko zaczęła się wymigiwać, niechętna, by przyjąć argumenty matki. Czy to dlatego, że rzeczywiście nie ma między nimi chemii, a może dlatego, że wciąż nie potrafi się przyznać do swoich uczuć?
Poprawia plecak na swoich ramionach i odgarnia ciemne, acz przyprószone już nieco siwizną kosmyki włosów. Bije się z myślami, przygryzając dolną wargę, usilnie się nad czymś zastanawiając.
- Oj Frank, martwi mnie też Wendy. - Skoro już ma przestrzeń do tego, by otworzyć się przed mężem bez otoczenia podsłuchujących dzieciaków. - Rozumiem, że oddaje się karierze, ale to najwyższy czas, by skupiła się na dzieciach. Ma męża, dom, dobrą pracę, ale zastanawia mnie, co ją przed tym powstrzymuje. Myślisz, że mają z tym problemy? Może zwrócić do Lucyfera po wstawiennictwo? - podsuwa, myśląc na głos. Czuje się dumna ze swoich potomków, lecz miewa wątpliwości, czy aby na pewno są w swoich istnieniach szczęśliwe. Esther pragnie dla nich wszystkiego, co najlepsze, tym bardziej przejmuje się, kiedy nie wszystko idzie zgodnie z planem.

| Tropienie: 51 + 14 = 65 + 225 = 290
Esther Marwood
Wiek : 50
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : siewca historii magii
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Esther Marwood' has done the following action : Rzut kością


'(S)Leśna pielgrzymka' :
Szlak tropicieli - Page 8 BXZS1SX
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Zagreus Zafeiriou
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 190
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 9
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1295-zagreus-zafeiriou#13565
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1307-zagreus-zafeiriou
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1310-zag#13728
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1306-poczta-zagreusa-zafeiriou
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f209-mieszkanie-zagreusa-zafeiriou
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1309-rachunek-bankowy-zagreus-zafeiriou#13726
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 190
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 9
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1295-zagreus-zafeiriou#13565
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1307-zagreus-zafeiriou
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1310-zag#13728
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1306-poczta-zagreusa-zafeiriou
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f209-mieszkanie-zagreusa-zafeiriou
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1309-rachunek-bankowy-zagreus-zafeiriou#13726
Panowie byli zgodni w swoich przemyśleniach na temat życia i spędzania wolnego czasu. Pomimo, że czasami Zag lubił utknąć na kanapie z piwem przed jakimś serialem, to jednak wynikało to bardziej z potrzeby odpoczynku, niż lenistwa. Był młody, więc jeszcze miał wiele energii w sobie, by regenerować się szybko.
Zapytany o pracę nie poczuł się ani odrobinę urażony. W końcu to było normalne, że ludzie prędzej czy później schodzili na ten temat.
- W porządku. Powoli do przodu. - Kiwnął głową dając znać, że jest dobrze. - Jest co robić tutaj w okolicy, więc raczej się nie nudzę.
Idąc obok Virgila zajrzał w atlas, który mężczyzna przeglądał. Kiedy została mu podana, złapał ją w dłonie i przejrzał. Sam może nie interesował się aż w takim stopniu ornitologią, ale jednak jakąś tam wiedzę miał.
- Musiałbyś czasem wyjść w miej ludne miejsca, albo przejrzeć mapy lęgowe. Wtedy będziesz miał większą szansę spotkać te rzadsze okazy. - Zag przekartkował ksiązkę i po chwili oddał ją koledze.
- Na to wygląda. - Zag zmarszczył brwi obserwując trop i jego kierunek. - Po prostu pójdźmy dalej. Zapamiętaj to miejsce i charakterystyczne elementy okolicy, żeby potem łatwiej było nam namierzyć główny trakt. - Zgodził się ze Scullym i kiedy nadarzyła się dobra okazja, ruszył bardziej w głąb lasu. W miedzyczasie wyciągnął z kieszeni nóż i wykonał nacięcie na młodym drzewku. Od tego punku ruszył wgłąb lasu poza trop tego kogoś, kto szedł przed nimi. Teraz był bardziej czujny, zwłaszcza że w okolicy mogli natrafić nie tylko na zwierzęta, ale i na wnyki i ewentualnych myśliwych. Nie chciał zaplątać się w druty albo wdepnąć w pułapkę, czy zostać odstrzelony przez przypadek.

Suma: 63 + 16 (talenty) + 20 (tropienie II) + 359 (poprzedni rzut) = 458
Rzucam kością pielgrzymkową:

Ostatnio zmieniony przez Zagreus Zafeiriou dnia Sro Lut 28 2024, 18:02, w całości zmieniany 1 raz
Zagreus Zafeiriou
Wiek : 29
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Łowca/Łowca duchów
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Zagreus Zafeiriou' has done the following action : Rzut kością


'(S)Leśna pielgrzymka' :
Szlak tropicieli - Page 8 DFOsVQQ
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
Szybko podjęta decyzja była wstępem do wspólnego życia — tajemnice nie imały się państwa Marwood, o ile nie liczyć tych, które nigdy nie zostały nazwane nawet w myślach. Tak wiele razy miał szansę odejść — przed narodzinami Joyce i po, przed Wendy i po, przed Winnifred i po. Mógłby wymieniać i wymieniać, ale poczucie honoru, obowiązku i zwykłej męskości nakazywało zostać. Wkrótce każdy stracił rachubę przeżytych wspólnie lat, a zamiast ładnego obrazka przyczepionego magnesem z New Hampshire na lodówce, jeden dzień zlewał się z drugim. Tylko jej uroda dalej lśniła tak jak wtedy.
Są priorytety i muszę się ich trzymać — wyjaśnił nieco twardszym tonem niż zwykle. Kłótnie — podobnie jak tajemnice — nie imały się państwa Marwood. Nikt nie miał do tego głowy. — Jeśli sam Lucyfer powierzył nam misję, to nie możemy mu odmówić.
To oczywiste jak to, że tamten ptak na gałęzi wkrótce odleci na drugie drzewo. Frank nie miał zamiaru choćby próbować się wycofać. Pamiętał dzień, w którym klęczał przed zbawicielem, gdy ten obiecał mu, że nic nie jest stracone, że przyjdzie czas, by sięgnąć po swoje. Czas nadchodził, ale było go niewiele — schorowane kości i obolałe biodro nieustannie o tym przypominało. Gdy wczoraj szedł spać, dzieci miały po 10 lat, dzisiaj są dorosłe — wszyscy ci wybaczą, ale zegar nie.
Z Perseusem? — przystanął na chwilę, kręcąc głową z niedowierzaniem. — Nie... Na pewno nie. To niedorzeczne. Perseus to dobre dziecko, ale gdyby zalecał się do Winnie to na pewno bym zauważył — na pewno, Frank? Na 100%? Nie. Pomysł wydawał się absurdalny. — Na pewno chodzi o kogoś innego, pewnie ze studiów — machnął ręką.
Słodka nieświadomość to najdroższa przyjaciółka.
I właśnie w tym cały problem! Życie powinno mieć swoje kroki. Szkoła, studia, małżeństwo, dziecko, kariera. Przecież nie młodnieje, a wnuka jak nie było, tak nie ma — Joyce załatwiła tę sprawę wcześniej, idąc w ślady ojca i matki — przerwane studia to zmora tej rodziny, tak chętnie spoglądającej do biblioteki. Oczywiście na różne działy, ale to już należy pominąć. — Rozmawiałaś z nią o tym? Trzeba jasno powiedzieć, że najwyższa pora, nie wiem, co ją powstrzymuje. Mają więcej pieniędzy niż my wtedy — i prawdopodobnie więcej niż my teraz. — Ten jej mąż... — westchnął ciężko. Mógłby wiele złego powiedzieć o nielubianym zięciu. — Mogła trafić lepiej, obydwoje to wiemy. Zresztą... Sam już nie wiem, czy to najlepszy moment na dzieci... Lucyfer ma plan, na pewno ma — fanatyczny umysł przebijał się przez logiczną powłokę.
Poprawił plecak na ramionach, przyglądając się jednej z szyszek pod stopami. Ta — kopnięta — potoczyła się dalej, w momencie, w którym obok miał rozegrać się prawdziwy dramat — pani Marwood chwiejąca się na nogach i Frank wyciągający w jej stronę dłoń — w zwolnionym tempie.

| Tropienie: 76 + 11 = 87 + 225 = 377
Frank Marwood
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Frank Marwood' has done the following action : Rzut kością


'(S)Leśna pielgrzymka' :
Szlak tropicieli - Page 8 DFOsVQQ
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Esther Marwood
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
Zdecydowany ton Franka nie budzi wątpliwości, a jedynie cień niepokoju, który Esther wita z pewnym dystansem. Rozumie, że przynależność do Kowenu wiąże się z pewnymi wyrzeczeniami, jak i obowiązkami. Marwoodowie są mu oddani od lat, jednak Frank zdaje się z każdym kolejnym etapem bardziej radykalizować. Czy to przez wzgląd na wiek, a może nowe informacje, jakie zyskał podczas wydarzeń w Piwniczce? Cel jest słuszny, należy mu się podporządkować. Tylko za jaką cenę? Nie komentuje już jego słów, kiwa tylko głową na znak, że przyjmuje to wyjaśnienie do wiadomości.
Uśmiecha się pobłażliwie i dotyka ramienia męża. Jego nieświadomość jest rozbrajająca. Czasami dziwi się, jak czarownik może radzić sobie w tym świecie, ale jego talenty zostały rozłożone w zupełnie inny sposób.
- Nie rozmawiałam - kręci głową przecząco i dochodzi do wniosku, że Frank ma rację. Zdecydowanie zbyt rzadko rozmawia z Wendy, zwłaszcza na poważne tematy. Nie do końca wie, co się dzieje w życiu córki. Jak radzi sobie w pracy, jak układa jej się z mężem? Zazwyczaj można u niej dostrzec skupiony wyraz twarzy, lecz strapienie może dotyczyć wszystkiego. - Może nie można ich poganiać? Dojdą do tego we własnym tempie - myśli na głos, przecząc tym razem samej sobie. Oczywiście, że pragnie kolejnych wnuków. Joyce się postarała i przyniosła na świat dwoje wspaniałych pociech. Wszystkie Marwoodówny zasługują na to, aby doświadczyć piękna macierzyństwa.
- Lucyfer nigdy nie stanąłby na drodze ku przynoszeniu na świat kolejnych czarowników. Jeśli chce, by Wendy stała się tego częścią, z pewnością do tego doprowadzi - mówi z pewnością w głosie, chcąc zawierzyć Panu w jego decyzjach. Nawet jeśli nie wszystkie z nich rozumie, chce im ufać. - Bo to tak, jakby powiedzieć zakochanym, że w czasie wojny nie mogą się pobrać. Trzeba w życiu sięgać po szczęście, bo nigdy nie wiadomo, kiedy zostanie ono odebrane.
Wzrok pani Marwood przesuwa się po okolicznej roślinności. Dostrzega wśród zarośli piękny kwiat o bielutkich płatkach, jakiego dotąd nie miała okazji trzymać w swoim ogrodzie. Uśmiecha się pod nosem, pomyślawszy, że wspaniale byłoby utrzymać go na swojej rabacie. Zbacza więc nieco ze ścieżki, chcąc podejść bliżej rośliny i zebrać zeń szczepkę, kiedy następuje na purchawkę. Śliska powierzchnia sprawia, że kobieta traci nagle równowagę, wznosi ręce na boki, by utrzymać pion. Jej dłoń muska nawet palce Franka, lecz to nie wystarcza. Czarownica pada na ziemię, boleśnie zdzierając sobie kolana.
- Auć! - wykrzykuje tylko, próbując się podnieść i obejrzeć straty. Przetarty na nogach materiał zdradza piekące rany. - Nosz cholera jasna! - klnie szpetnie, jak na siebie Esther i podnosi się powoli z miejsca. - Masz ci los. Trzeba będzie zacerować. - Zdecydowanie bardziej przejmuje się spodniami, niż zdartą skórą.

| Tropienie: 29 + 14 = 43 + 377 = 420

Walka z grawitacją przegrana.
Esther Marwood
Wiek : 50
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : siewca historii magii
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
Wsparcie Esther — bo Frank nie odebrałby tego jakkolwiek inaczej — było niezmiennie ważne. Od lat. Powinna była już dawno wyrazić chęć chrztu, głęboko wierzył, że gdyby zwróciła się do Gorsou, tak ten przekazałby to samemu Lucyferowi, a jednak... Jednak coś powstrzymywało ją, coś czego nie dało się zidentyfikować. Spędzało sen z powiek, nasuwało wątpliwości, ale ostatecznie na koniec dnia, gdy spuszczała głowę, by pomodlić się do Pana, spoglądał z szacunkiem na własną małżonkę. Rozumiała sens, rozumiała misję — która inna kobieta byłaby w stanie? Carter to co innego ani nie byłaby z niej dobra żona, ani baba, ale to temat na inną okazję. Esther była jedyna — przysięgał to 30 lat temu i mógłby przysiąc i dzisiaj.
Dojdą albo nie dojdą — żart niezamierzony. — Ale ja nic nie będę wymuszać, o nie. Nie jestem taki — kłamstwo? Nie. Nieświadomość. — Będę się modlić i niech się dzieje wola Piekła — uznał w końcu.
To wcale nie tak, że gdyby miała więcej oleju w głowie, wybrałaby chłopaka ze wsi — ci miastowi nie mieli w sobie żadnych wartości rodzinnych. Perseus był wyjątkowym przypadkiem, ale — jak już zostało powiedziane — z pewnością nie zalecał się do Winnifred.
Właściwie to — zawahał się, jeszcze na krótki moment analizując słowa żony. — Właściwie to masz rację... — o wiele lepiej znała się na tych wszystkich międzyludzkich rzeczach, na tych kłopotach rodzinnych, na kłótniach, rozmowach, tajemnicach i sekretach córek. Frank? Jak to Frank, zamykał się w warsztacie, próbując udawać, że dookoła nie ma zupełnie niczego. — Pamiętasz, jak byliśmy młodzi? — Na chwilę zatrzymał się, chwytając biodra żony. Nie zmieniła się zupełnie. — Nawet Aradia nie odciągnęłaby nas od siebie — zakołysał się w prawo, potem w lewo — pamiętasz jak w kuchni, gdy Joyce śmiała się wniebogłosy, tańczyliśmy do Sinatry? Pamiętasz jeszcze? Jeden pocałunek na policzku to aż nadto. — Co by nie mówić, dobrze je wychowaliśmy.
Cała wieś się zgodzi, bo takich grzecznych dzieci jak u Marwoodów to ze świecą szukać.
Puścił kobietę przodem, odejmując dłonie z bioder, które wydały mu na świat 6 dzieci. To nie wystarczyło, to był zły pomysł. Mógł trzymać ją tak do końca świata (to już zaraz, prawda?) i nie puszczać. Błąd. Jak zwykle prosty błąd, sprowadził panią Marwood na ziemię. Sekunda na chwycenie jej nie wystarczyła, kobieta uderzyła kolanem w ziemię, a Frank natychmiast rzucił się do ratunku:
Nic ci nie jest? — uklęknął tuż obok, zupełnie ignorując ból biodra. — Pal sześć spodnie, kolana całe? — ramieniem pomógł ukochanej podnieść się w górę, tylko po to, by zostać na dole, tuż przy jej kolanach. Jeden pocałunek w lewe, jeden w prawe — potem uśmiech posłany w górę, gdy objął jej uda. Może jeszcze miał w sobie odrobinę tamtego czaru, tego szelmowskiego uśmieszku? — Esther Hodges, wyjdziesz za mnie?

| Tropienie: 61 + 11 = 72 + 420 = 492
Frank Marwood
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
Cerber, w cecilowym jestestwie, pełnił kilka różnorodnych, niekoniecznie chcianych, funkcji - był koszmarem, który zakradał się nocą pod powieki; granicą między życiem a śmiercią; podłużną blizną jakby dłutem wyrytą w skórze; strachem dławiącym krzyk w krtani i nader wszystko przypomnieniem, że tego lasu nie można lekceważyć. I, pomimo iż, nie chciałby spotkać go na swojej  drodze raz jeszcze, nie żałował żadnej sekundy spędzonej tamtego wczesnowiosennego dnia w lesie, gdyż nie mógł zapomnieć, że trójgłowy pies stał się spoiwem, który połączył go z Matką.
Ronan nie pozostawił mu przestrzeni do polemiki. Przytaknięciem ograniczonym do siknięcia głową,  Cecil bez chwili zawahania przyznał mu racje.
Niektóre gatunki wykazywały większe skłonności do przemocy. Wystarczyło spojrzeć na ludzi.Wystarczyło spojrzeć na stworzony ich dłońmi świat. Świata zamknięty w przesiąkniętym krwią betonie, przez którego stworzenia azylu musiały szukać na terenie Rezerwatu.
Być może właśnie dlatego, krok za krokiem, Cripple Rock wydawał sie Cecilowi zupełnie odcięty od cywilizacji. Żadna inne ludzkiego istnienie – poza nim i Lanthierem – nie pojawiło się w zasięgu spojrzenia.  Dookoła  tylko cisza przerywana przez odgłosy przyrody. Nie tęsknił za generowaną przez tłum duchotą. Tutaj czas płynął inaczej - wolniej, jakby był znużonym wiecznym pośpiechem. Tutaj było inne powietrze - rześkie, przyjemne, kojące, przez co chęci, by oddychać, a nawet żyć stawały się większe, troski odchodziły w niepamięć, zastępowała je fala ulgi i lekki uśmiech przecinający wargi. Tutaj można było zamaskować ulotnego, ale równocześnie upragnionego złudzenia wolności.  Żałował, że tak rzadko zamieniał małomiasteczkowy zgiełk Saint Fall na zbutwiałą zieleń lasu.
Gdy w końcu z jego inicjatywy, przez brzmienie jego głosu, cisza została rozproszona, poczuł się, jakby zburzył harmonię otaczającą te miejsce, ale nie mógł zatrzymać cisnących się na usta słow pod językiem, tym bardziej w kwestii, która nurtowała go przez wiele dni. Przypominały mu o niej pióra, która trzymał między palcami. Jego dotyk był delikatny, jakby się bał, że rozlecą się w dłoni niczym ulubiona porcelanowa filiżanką matki, której ucho zgniótł, gdy w złości złapał je w imadle uścisku.
- Więc, nazwij mnie naiwnym, ale chce wierzyć, że trafił do swojego świata, tam, gdzie magii miał zawsze pod dostatkiem - swoje płonne nadzieje wypowiedział szeptem balansującym na granice słyszalności, choć wmawiał sobie wiele razy, że płonąca w nim iskra dziecięcej naiwności już dawno się wypaliła.
W słowach Ronana nie szukał otuchy, odnalazł w nich prawdę, którą podążał dużo bardziej; Pegaz nie miał powodu, by zostać tu na dłużej.
Zieleń mchu została zbrukana przez plamy w kolorze krwi. Wzrok utkwił w przedmiocie, który przykuł uwagę Lanthiera, i chociaż przez pierwsze kilka chwil Cecilowi wydawało się, że to zwykły kawałek kory, oświecenie nadeszło cztery uderzenia serca później.
- To kora drzewca? - spytał ostrożnie; stworzenia, którego egzystencja balansowała na granice dwóch istnień, Cecil nigdy nie spotkał na swojej drodze, jednak być może sekret, jaki się za tym krył, streszczał się do trzech słów - nie potrafił patrzeć. Nie potrafił odróżnić jego postury wtopionej w tło otoczenia. Pod tym względem byli do siebie podobni.
Na wzmianki o tych enigmatycznych istotach natknął się podczas jeden z wielu prób prześledzenia - od a do z - dziejów Łysego Wzgórza, które spełzły na niczym - nie odnalazł odpowiedzi na pytanie, jakie najczęściej sobie zadawał. Dowiedział się natomiast, że drzewce rodzą się, gdy drzewo wyrośnie w miejscu, gdzie pochowane zostały zbezczeszczone złowi. Zatem ile drzewców narodziło się na glistach spisku zainicjowanego przez Fogartych?
Chociaż korciło go, by zapytać, nie uczynił tego. Słowa, tańczące na opuszku języka, przełknął ze śliną. Wzrokiem zabłądził ku leśnemu podszyciu. W klatce piersiowej poczuł łaskotki ekscytacji, gdy polu widzenia znalazł się mech o nietypowym, żółtym kolorze.  Przykucnął, by zetknąć dwa palce - wskazujący i serdecznny – ze swoim znaleziskiem. Pod opuszkami poczuł przyjemne drżenie, które, na okres paru sekund, ciepłem objęły jego wiecznie zimną dłoń. Uczucie, które pozna nawet na krańcu świata. Mech był przesiąknięty magią, najprawdopodobniej miał lecznice właściwości. Zebrał go.
Jedno słowa Ronana wystarczyło, by zachęcić Cecila do powrotu. Tłok; unikał go, gdy tylko mógł. Perspektywa, że zaburzy panujący na szlaku tropicieli rytm była wystarczająca nieznośna. Nie chciał tego doświadczyć.
- Nic tu po nas. Wracajmy.
Wszystko było obłudną. Nawet pustka. Nawet cisza. Nawet ukojenie.

przygarniam magiczny żółty mech

z tematu Ronan i Cecila
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator
Charlie Orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#33318
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#33318
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
To nie było tak, że nie spodziewał się tu natknąć na jakiekolwiek zwierzęta. Przeciwnie, doskonale wiedział, że może się to przytrafić. Niedźwiedzia się jednak nie spodziewał. Na pierwszy rzut oka wyglądał jak truchło. Na drugi dostrzec było można, że zwierzę oddycha i pogrążone jest we śnie.

- Ćśśś...! - zerknął na dziewczynę przez ramię. O ile spodziewał się zwierzyny, tak nie spodziewał się imprezujących w okolicy nastolatków. Wyciągnął rękę, by zrozumiała, że nie powinna iść do przodu a sam postąpił kolejny krok w tył.
Jeden, drugi, trzeci krok - z każdy starał się pociągnąć dziewczynę za sobą. Patrzył pod nogi, czy nie trafi mu się pod nimi żadna gałąź czy szyszka. Gdy możesz, wycofaj się, dobrze pamiętał słowa ojca, choć wcale nie tyczyły się spotkania z dziką zwierzyną. Proste prawdy miały jednak wiele zastosowań. To było jedno z nich.
Wokoło drzewa, wokoło krzaki; mchy i porosty, na pierwszy rzut oka spokojna sielanka mogąca udzielić się  niejednemu. Szlak trudny, niebezpieczny, ale urokliwy. Wróciła do niego myśl: co robili tu ci smarkacze? Bo był pewien, że nie przyszła tu sama.
Do tyłu, jak najciszej, ale też i powoli. Szło całkiem dobrze, dopóki dziewczyna nie postanowiła jemu, niedźwiedziowi i całemu światu.
- Zwariowałaś...?! - wyszeptał klepiąc się dłonią w czoło. Złapał dziewczynę za rękę, żeby przypadkiem nie wpadła na pomysł by samodzielnie rzucić w zwierzę kamieniem. - To cholerny niedźwiedź, może zacisnąć szczęki jak imadło...
Sam nie wiedział, po co w ogóle jej to mówi. Zabrał jej kamień z ręki, ale go nie wyrzucił; nie zamierzał hałasować. Złapał dziewczynę za fraki i pociągnął za sobą; byle jak najdalej od zwierzęcia.
- Cicho i powoli, okej? Nie chcemy go budzić...


3 rzut (zaległy rzut do TEGO POSTA : K100 = 88 + 13 (talent)
razem: 286
4 rzut: Czirliderka dobrze patrzy 97
razem: 383
5 rzut: K100 + 13(talent)
Charlie Orlovsky
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Gwardzista - protektor
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Charlie Orlovsky' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 34
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty