First topic message reminder : Stary grób Stary kamienny nagrobek, który przez lata wytarł się na tyle, że odczytać datę śmierci albo chociaż imię nieboszczyka jest zupełnie niemożliwe. Grób na tyle wtopił się w leśne tło, że jeśli jest się chociaż trochę nieostrożnym w trakcie leśnych wędrówek - łatwo jest się o niego potknąć. Przechodzący tędy turyści czasem zastanawiają się, czy głęboko pod ziemią znaleźć można jeszcze trumnę i ciało zmarłego, ale do tej pory nikt nie odważył się sprawdzić. Co jakiś czas po zmroku ludzie skarżą się na przerażające wycia i jęki, a niektórzy nawet zauważali ludzką sylwetkę krążącą wokół kamienia, a następnie rozpływającą się w powietrzu. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Francesca Paganini
ANATOMICZNA : 15
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 14
TALENTY : 12
Johan próbował być pomocny, świat stawał na głowie. Tak, była niesprawiedliwa. Tak, miała tego świadomość. Tak – nijak nie zmieniało to jej podejścia do kuzyna. Awersja Frankie do van der Deckena była jedną z prawd niepodważalnych. Paganini prędzej rzeczywiście uwierzy w duchy – tak w pełni, całym sercem – niż uzna, że Johana lubi. Pewne rzeczy po prostu nie mieściły się w naturalnym porządku rzeczy. Sandy, dla odmiany – Sandy wydawała się miła. Trochę zdystansowana, ostrożna, słowem – rozsądna. Oczywiście, Frankie pomogłaby jej nawet wtedy, gdyby dziewczyna nie robiła zbyt dobrego wrażenia – Paganini była wszak medykiem z powołania; mogła gderać i kurwić pod nosem, ale nie selekcjonowała pacjentów na tych, którym pomoże, bo byli dla niej mili, i tych, którzy mogą się gonić, bo krzywo na nią spojrzeli. Tym niemniej to miło, gdy cicha, spotkana przypadkowo w lesie kobieta nie wygląda na wyjącą po nocach do księżyca wariatkę. Już jest lepiej. Frankie skinęła głową i uśmiechnęła się ciepło. Przynajmniej tyle mogła dla Sandy zrobić – doraźna pomoc, by było jej trochę lżej. Gdy kobieta zaczęła tłumaczyć swoje motywy, Frankie wyłapywała słowa klucze – czy raczej, w tym przypadku, sugestywne tony w głosie Sandy. Takie, które sugerowały, że kobieta – chyba – wie co mówi. Takie, które mówiły, że jakkolwiek słowa Sandy mogły świadczyć o jej niezrównoważeniu – to raczej zupełnie nie o to chodzi. Dziewczyna wydawała się doskonale wiedzieć – w przeciwieństwie do Franceski i Johana – co faktycznie się tu dzieje i– - Skontaktować się z duchem? Jesteś medium? – palnęła, nim zdążyła powstrzymać ciekawość. I to by było na tyle, odpowiedzi nie dane było jej uzyskać – nie w słowach, w każdym razie. Pojawienie się będącego dotąd jedynie przedmiotem dyskusji ducha było albo niefortunnym przypadkiem, albo potwierdzeniem wszystkiego, co słyszało się ostatnio na temat grobu – albo czymś, co powinno wykiełkować odrobiną nieufności wobec Sandy, jeśli uznać, że– Jakimkolwiek torem biegły myśli Frankie, nie miały dość czasu, by w pełni rozkwitnąć. Od chwili pojawienia się iście filmowego upiora, głowa Paganini zaczęła działać poklatkowo. Kobieta będąca wzorowym przykładem diucha z opowieści. Ponura – czy raczej, gwoli sprawiedliwości, wybitnie wściekła. Patrzyła na nich – na całą ich trójkę – tylko przez chwilę, finalnie zatrzymując się na Johanie. Zimny dreszcz, jaki przebiegł po plecach Frankie, nie zwiastował niczego dobrego. - Czy my... – zaczęła, świdrując ducha wzrokiem – i wciągnęła powietrze gwałtownie na przeraźliwy skowyt upiora. Z wiarą w duchy raczej nie miała mieć już nigdy potem problemów. Przesadą byłoby stwierdzenie, że Frankie spanikowała – faktem jednak było, że nie wiedziała, co robić. Nie była dobra w duchy. Mogła widzieć, że biała dama nie ma dobrych zamiarów wobec Johana, ale jednocześnie nie miała nic co – na zdrowy rozum – nadawałoby się do obrony przed takimi. Co miała zrobić, rzucać w upiora kamieniami? Nonsens. Naprędce rozejrzała się w poszukiwaniu jakiejkolwiek inspiracji, finalnie patrząc na Sandy. - Chciałaś z nią porozmawiać? To porozmawiaj. To jest całkiem dobry moment – rzuciła z wyczuwalnym napięciem. – Lepszego nie będzie. Znów spojrzała na Johana, odruchowo zbliżając się do niego, jakby samą swoją obecnością, ramieniem niemal ocierającym się o jego ramię, mogła cokolwiek zmienić. Co mogłaby– Sapnęła cicho, w jednej chwili wyrzucając sobie, że nigdy nie przykładała się magii odpychania bardziej. Bo może – tylko może – gdyby uczyła się pilniej, wiedziałaby, czy jej pomysł w ogóle ma sens. I może – tylko może – byłaby spokojniejsza, że zaklęcie rzeczywiście jej wyjdzie, a nie będzie prawdopodobnie marną tylko próbą bohaterstwa wobec Johana. - Ordinatio! – rzuciła jednak na przydechu, nie śmiąc nawet prosić Trójcy o wsparcie. Wyśmialiby ją, wyśmialiby ją jak nic. Akcja #1: Percepcja na otoczenie k100 #1 + 5 (percepcja) + 11 (talenty) + 15 (sodalit) Akcja #2: Ordinatio | Próg: 60 k100 #2 + 3 (m. odpychania) |
Wiek : 24
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : RATOWNIK REZYDENT W SZPITALU IM. SARY MADIGAN, STUDENTKA
Stwórca
The member 'Francesca Paganini' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 43, 18 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Johan van der Decken
ANATOMICZNA : 1
ILUZJI : 3
NATURY : 8
ODPYCHANIA : 12
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 189
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 13
TALENTY : 2
W porządku, tyle mu wystarczyło. W żaden sposób nie przejął się tym, jak szybko dziewczyna odsunęła się od niego. Jak jej tam było? Cindy? Niech będzie Cindy. Wyglądało na to, że plotki sięgały dalej, niż mogłoby się wydawać - plotki miało jednak przecież to do siebie, że ich zasięg był szeroki. Prawdziwe informacje zwykle mogły o takim tylko pomarzyć. - Skąd wiesz, że nie kłamią? - ponownie odwrócił się w jej stronę. Jej dalsza część wypowiedzi rozjaśniła sprawę. Była medium? Możliwe. Zaklęcie Frankie pomogło zaleczyć oko Płochej Łani, więc więcej nie przykładał uwagi do jej stanu. Do wesela się zagoi, czy jakoś tak. Rozejrzał się ponownie. Zauważył - i poczuł, że wiatr ustał. Doświadczenie podpowiadało mu, co może to oznaczać. Jeśli Cindy faktycznie była medium, musiał jej uwierzyć - duch zapewne był gdzieś w pobliżu i tylko ona będzie w stanie go zobaczyć. Nic bardziej mylnego. Pomiędzy drzewami przemknęła biel; poświaty ciężko było nie dostrzec. Zaraz potem zobaczyli resztę. Upiorzyca, nie sposób było nazwać ją inaczej, choć przez myśl Johana przemknęło kilka innych określeń (w tym, na przykład, zimna kurwa. Duchy były zimne?). Lodowate, przeszywające i wściekłe spojrzenie błękitnych oczu - aż dziw, że był to w stanie dostrzec z tej odległości, przemknęło po ich sylwetkach by finalnie zatrzymać się na jego osobie. - Ja pierdolę - jego głos wydawał się być spokojny, ale wcale tak nie było. Żyłka pulsująca na jego czole zdradzała wszystko. Był w gorącej wodzie kąpany i to był znak, że zaczyna się wściekać tak samo, jak duch. Poczuł obok siebie ramię Franceski. Co Sierra opowiadała mu na temat duchów? Wszystko. Co było jedną z głównych wad Sierry? Pierdoliła trzy po trzy, co tylko ślina jej przyniosła na język. - Frankie, do ty... - tyle zdążył powiedzieć, chcąc odepchnąć kuzynką od siebie. Duch pędził w jego stronę i nie miał pojęcia jak go uniknąć. - Prohibere - czy zaklęcie w ogóle zadziała na ducha? Chuj wie. Jeśli istniał jakiś problem, to zawsze, kurwa, zawsze, dotyczył bab. Prohibere (65): K100 + 12 |
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : członek zarządu Flying Dutchman
Stwórca
The member 'Johan van der Decken' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 6 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Sandy Hensley
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
— Tak. – Odpowiedź jest jedna, Sandy nigdy się nie wypierała swojej natury, nawet jeśli niewiele osób wiedziało, że faktycznie Hensley z duchami potrafi porozmawiać. Potrafi robić z nimi również inne rzeczy, jak na przykład opętywanie żywych. Zrobiła to nie tak dawno temu. Nie lubiła tego, ale czasem cel uświęca środki. Tym razem jednak duch postanowił rozgościć się sam i bez jej ingerencji na cel obrał sobie nieznajomego mężczyznę. Młoda, śliczna dziewczyna w sukni ślubnej, z welonem. Panna młoda, która albo nie doczekała się ślubu, albo zmarła tuż po nim. Kiedy towarzysze drżą i starają się osłonić przed atakiem ducha, Sandy postępuje kilka kroków na przód, obok mężczyzny, który miał być celem zjawy. — Panienko – zwraca się do niej spokojnie, unosząc dłonie ku górze. – Nie jesteśmy Twoimi wrogami. Usłuchaj moich słów i odsuń się od naszego przyjaciela. To nie on wyrządził Ci krzywdę – mówi dalej. Czuje, że moc w słowach jest wystarczająco silna, że powinna zadziałać. Jak jednak zareaguje duch tej osoby? Kim była wcześniej? Wzgardzoną kochanką? Sandy w całym swoim życiu nie poznała tego rodzaju ducha, a widziała ich już kilka przez całe swoje trzydziestoletnie istnienie. Byłoby jej łatwiej, gdyby obok nie było innych ludzi. Byłoby łatwiej, gdyby była tutaj sama z duchem. Wtedy nie próbowałaby atakować, nie szarpałaby się. Może największy uraz ma właśnie do mężczyzn? Zdaje się, że istniał już duch, który opętywał tylko kobiety… Ale to tylko przypuszczenia. Stara się przyjrzeć dokładnie sylwetce i wychwycić istotne szczegóły, które mogłyby scharakteryzować specyfikę tego ducha. — Nie jesteśmy Twoim zagrożeniem, chcemy Ci pomóc. W okolicy rozniosła się plotka o Twojej obecności. Jak długo tutaj jesteś? I jak możemy Ci pomóc? – mogłaby spytać, ale jedynym sposobem jest rytuał egzorcysty. Rytuał, który pozostawał poza jej możliwościami, niestety. #1 Przywołanie ducha: 91 + 15 = 106 #2 Percepcja na specyfikę ducha: k100 + 20 (percepcja) + 12 (talenty) |
Wiek : 30
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : medium, opiekun w Rezerwacie Bestii
Stwórca
The member 'Sandy Hensley' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 59 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Sytuacja ta dla każdego z Was daleka była od codziennych problemów i trosk. Ponury nastrój lasu nie sprzyjał budowaniu strategii i zachowaniu skupienia — zagrożenie było niemal namacalne, a jego oczy miały kolor trupiobladego błękitu i kontrastująco delikatną, dziewczęcą twarz. Gdzieś zdążyły wybrzmieć pytania, gdzieś padły szybkie odpowiedzi, ale najważniejsze pozostawało obleczone otoczką niepewności, narastającego lęku i błądzenia po omacku. Pewni mogliście być jednego — zjawa była duchem, w końcu wszyscy jak jeden wyraźnie ją widzieliście, a jak z pewnością każdy z Was doskonale wie — duchy bywają niebezpieczne. Francesco, Johanie, choć wiedzą powszechną było to, że z powodów oczywistych do duchów lepiej nie podchodzić, mniej oczywistym było, co zrobić, gdy duch podejdzie do Was. Wy nie musieliście się dotąd nad tym zastanawiać — duchy i dusze były sprawami medium, egzorcystów, mogło się wydawać, że temat ten nigdy nie będzie bezpośrednio was dotyczyć. Sięgnęliście po to, co znacie, po magię, która miała was uchronić. Oboje jednak nie byliście w stanie przekonać się, czy wypełniająca pentakl moc zaradzi atakowi ducha — żadne z zaklęć nie odpowiedziało na Wasze wezwanie. Francesco, nim sięgnęłaś po zaklęcie, Twoje oczy szukały wskazówek w otoczeniu. Wydawało się, że las niczym się nie wyróżnia — gałęzie, kamienie, budząca się do życia roślinność. Chwilę potem Twój wzrok prześlizgnął się po drzewach, a na korze jednego z nich coś przykuło Twoją uwagę. Byłaś za daleko, aby dojrzeć szczegóły, ale dzięki delikatnemu światłu, które ci towarzyszyło, mogłaś być pewna, że w korze wyryte są jakieś linie — zbyt czyste i regularne, aby były dziełem przypadku. Od odkrycia co dokładnie się tam znajdowało dzieliły cię dwa, może trzy kroki. Sandy, Ty nie próbowałaś rzucać czarów, starałaś się za to skupić na rytuale przywołania. Wiedziałaś, że jego sukcesowi sprzyja bezpieczne otoczenie i relaksacja, a warunki panujące obecnie mogą stanowić niewątpliwą przeszkodę. Mimo to, przyparta do muru, nie wahałaś się, próbując nawiązać więź z duchem. Rytuał przywołania nie mógł zapewnić Ci jego posłuszeństwa, a krok ten wiązał się z ryzykiem — kimkolwiek była panienka, nie wydawała się mieć pokojowych zamiarów. Choć nie byłaś pewna, jaki efekt przyniesie rytuał w stosunku do dzikiego ducha, którego masz tuż przed oczami, szybko mogłaś zauważyć efekt. Dziewczyna zatrzymała się tuż przed Johanem, a jej zimne spojrzenie powiodło do Ciebie, jakby poczuła więź, którą właśnie utworzyłaś. Rzecz w tym, że Twoje słowa nie wydawały się do niej trafiać, a złość znów wykrzywiła jej twarz. — ON! — Duch był pełen goryczy i wściekłości, która widocznie go zaślepiała, ale Wasze słowa do niego docierały. Mogłaś dostrzec, że nie wyglądała jak jedna z tych zjaw, które po latach tułaczki niemal utraciły to, co ludzkie, przesiąkając przytłaczającą, wyjątkowo obciążającą aurą. Jednocześnie jednak, doświadczenie mówiło Ci, że aura otaczająca dziewczynę emanowała siłą, którą nie mógłby poszczycić się choćby i pięćdziesięcioletni duch. — Ciebie też omamił! — Wyglądało na to, że wstawienie się za Johanem jeszcze mocniej rozjuszyło ducha, który teraz nie kierował się ku Niemu, lecz właśnie ku Tobie. Johanie, za sprawą interwencji Sandy, duch nie zdążył przeniknąć do Twojego ciała — mogłeś tylko poczuć ukłucie przeraźliwego zimna na swoim policzku, w miejscu, w którym dłoń ducha prześlizgnęła się, kiedy przeźroczyste ciało zamaszyście obracało się ku Sandy, aby zmienić cel swojego ataku. Nieprzyjemne dreszcze targnęły Twoim ciałem, wzbudzając okropny dyskomfort, tak fizyczny jak i psychiczny, lecz nic więcej na ten moment Ci nie groziło. Sandy, duch atakuje Ciebie, jednak nie próbuje Cię opętać. W przypadku sukcesu, atak ducha zada 20 obrażeń mentalnych i objawi się gwałtownym przeniknięciem przez ciało. W celu podjęcia próby zapanowania nad duchem, powinnaś rzucić kością K100 i dodać do niej swoją statystykę siły woli oraz odnieść się do wyników w tabeli mechaniki opętania w kontekście tego, w jakim stopniu duch będzie skłonny się Ciebie posłuchać i współpracować. Efekt kości utrzyma się przez jedną turę, po której będzie potrzebny kolejny rzut. W wyniku wykonania rytuału przywołania, zaczynasz odczuwać ból głowy oraz doświadczać problemów ze skupieniem, a tym samym otrzymujesz modyfikator -5 do kości K100 na siłę woli. Wszyscy, jeżeli nie uda Wam się zapanować nad duchem, należy przyjąć, że podejmie kolejną próbę opętania Johana. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Sandy Hensley
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
To był zły ruch. Wprawdzie dostrzegła, że duch dziewczyny podchwycił z nią kontakt, a więc rytuał przywołania się udał. To stało się dobrze. Ale słowa, które dobrała, podziałały… źle. Nieodpowiednio. Rozeźliły dziewczynę jeszcze bardziej i mogłaby być pewna, że nieznany jej mężczyzna nie wyrządził jej niczego złego, ale… właściwie skąd to przekonanie? Zerka krótko na Johana. Nie czuła z nim żadnej więzi. Zazwyczaj wyczuwała, gdy śmierć otaczała kogoś kokonem – jak w przypadku tego Włocha, który spacerował po lesie w trakcie pielgrzymki, na którego natknęła się zupełnie przypadkiem. Valerio, przedstawił się, był prześladowany przez widmo śmierci, cuchnął nią, aż była w stanie wyczuć to ona. Czy coś takiego widziała również u Johana? Miała za mało czasu, żeby ocenić. — On – powtarza za duchem. Widziała, że zmieniła swój cel. Była zła na nią, nie na mężczyznę, ale to może minąć. Póki co, tak jest lepiej. Niech skupi się na niej. – Co on Ci zrobił? Ty też padłaś jego ofiarą? To nieważne, czy ten mężczyzna był winny, czy też nie. Do tego dojdą później, gdy zażegnają problem. Jeżeli dziewczyna wniknie w ciało tego mężczyzny, będą mieli prawdziwy problem. Wtedy będzie zdany sam na siebie i własną siłę woli, bo Sandy nie była zaznajomiona z rytuał egzorcysty. Ani z jedną, ani z drugą dziedziną, w której się znajdował. — Porozmawiaj ze mną. Możesz mi zaufać. Możemy pomóc sobie nawzajem. Co mam jeszcze zrobić? Przypomnieć sobie całą wiedzę z demonologii, z zaklinania, z księgi duchów? Jeśli tylko mogę to zrobić – próbuję. Potrzebuję czegokolwiek, jakiejkolwiek wskazówki, która pozwoli mi lepiej zrozumieć naturę ducha, którego mam przed sobą. Nie wiem, co ją tutaj trzyma, nie wiem, dlaczego wskazuje na mężczyznę, chociaż suknia ślubna wskazywać może na tragiczne zakończenie. — Zdradził Cię? – pada bezpośrednie pytanie, po którym może stać się wszystko. #1 próbuję opanować ducha: k100 + 10 (15-5) #2 religioznawstwo: próbuję zrozumieć, jaki rodzaj ducha mam przed sobą |
Wiek : 30
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : medium, opiekun w Rezerwacie Bestii
Stwórca
The member 'Sandy Hensley' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 88, 9 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Francesca Paganini
ANATOMICZNA : 15
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 14
TALENTY : 12
- Johan, na Trójcę, co ty znowu– – syknęła półgłosem do kuzyna. Nie wierzyła w niego – czy raczej, skłonna była uwierzyć we wszystko, co najgorsze. O dziwo, to nawet nie była wina samego van der Deckena, a raczej tego, jak szybko Frankie wyrabiała sobie opinie – nierzadko niespecjalnie zgodne z prawdą. W efekcie wystarczyło, by Johan pokazał jej dwie, trzy cechy, które Franceskę zraziły – całą resztę dopowiedziała sobie sama. Na przykład to, że van der Decken z pewnością byłby zdolny skrzywdzić tę tutaj. Kimkolwiek by nie była. Cokolwiek Johan nie robiłby w lesie. Ale przecież wszystko się składało, tak? Po co miałby ciągnąć ją, Frankie, do tego grobu, jeśli na sumieniu nie ciążyłoby mu– Zapomniała o nieudanym zaklęciu, gdy mózg przetworzył nagle to, co oczy widziały już przed chwilą. - Hej, patrz, tam jest– – zaczęła, targając Johana za rękaw. Oderwała wzrok od linii w drzewie i zerknęła na mężczyznę. Jakby pobladł. Albo może nie, może zawsze taki był, tylko, że– Frankie dałaby sobie rękę uciąć, że wyglądał nieswojo. Z drugiej strony, jak miał wyglądać, skoro ledwie przed momentem mógł zostać naczynkiem na ducha, jakimś paskudnym upiorem, dziwacznym miksem szarpanej złością duszy i szarpanego rasizmem i bucowatością samego siebie? - W porządku? – spytała i, zezując kontrolnie na Sandy, na przydechu wymamrotała zaklęcie. – Tranquillita scorporis. – Odrobina melisy w zaklęciach jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Nawet takim gburom, jak Johan. Upewniając się, że rozzłoszczona zjawa wciąż jest skupiona na Sandy (odrobina wrodzonego egoizmu Frankie bardzo doceniała, że nie ona sama jest teraz w centrum uwagi upiora), i że Johan nie padnie zaraz na zawał (co w jego wieku nie jest wcale takie oczywiste) – Frankie zrobiła krok, dwa, trzy w kierunku uprzednio upatrzonego drzewa. Musiała zobaczyć, co tam było – bo była gotowa dać sobie uciąć rękę, że nie było to nic naturalnego. Szafowała tymi rękoma strasznie, szczególnie biorąc pod uwagę, jak istotne były dla jej pracy. Życia. Szeroko pojmowanego komfortu. Starając się nie odwracać plecami do całego zamieszania i zachować wystarczającą przytomność umysłu, by nie usiąść pod tym nieszczęsnym drzewem i nie zapłakać (co nie było łatwe, bo pod pozorami buty krył się rozedrgany kłębek nerwów nieprzygotowanych na spotkanie pierwszego stopnia z duchami) – Frankie ostrożnie obejrzała się, próbując odnaleźć dostrzeżone wcześniej linie. Czym mogły być? Bo na pewno nie przypadkiem. Zawołanie do Sandy, spytanie, jak jej idzie, kusiło Franceskę tylko przez chwilę – zbyt krótką, by Paganini tej pokusie uległa. Na razie. Akcja #1:[/b] Tranquillita scorporis na Johana | Próg: 45 k100 #1 + 15 (m. anatomiczna) Akcja #2: Percepcja na drzewo k100 #2 + 5 (percepcja) + 11 (talenty) + 15 (sodalit) |
Wiek : 24
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : RATOWNIK REZYDENT W SZPITALU IM. SARY MADIGAN, STUDENTKA
Stwórca
The member 'Francesca Paganini' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 59, 31 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Johan van der Decken
ANATOMICZNA : 1
ILUZJI : 3
NATURY : 8
ODPYCHANIA : 12
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 189
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 13
TALENTY : 2
Duchami zajmowały się medium, wiedział o tym doskonale. Jego matka wydała na nie krocie po zaginięciu Maxima. Sam już dawno odpuścił ten temat, jednak gdy miał okazję, podpytał Sierrę o zagubione dusze. Odpowiedź nie była jasna. Może powinien był zapytać o konkrety, ale wtedy o tym nie pomyślał. Nie miał też czasu się teraz nad tym zastanawiać, kiedy zjawa pędziła wprost na niego. Zaklęcie Frankie świsnęło tuż obok jego ucha, jego własne - spełzło na niczym, nawet nie poczuł znajomego mrowienia towarzyszącemu kumulującej się magii. No tak, chuj mi w dupę, zdołał jedynie pomyśleć, gdy Sokole Oko wyrwała się do przodu, zatrzymując obok niego. Rozwścieczony duch podobnie. Dopiero teraz miał okazję lepiej mu się przyjrzeć. Co ja, co ja?!, chciałby odpowiedzieć, ale Johan robi to, czego nie miał w zwyczaju - gryzie się boleśnie w język. Na policzku poczuł przeszywające zimno, kiedy zjawa go dotknęła. Nie, nie dotknęła, jej dłoń przeniknęła przez ciało. - Co mamy robić? - zapytał Cindy, nie do końca spodziewając się odpowiedzi; duch skupiał się teraz na niej. W pierwszej chwili chciał postąpić krok w tył, jednak ostatecznie został w miejscu. Czy Franceska się myliła? Być może. Czy byłby zdolny kogoś skrzywdzić? Jak najbardziej. Czy już to robił? Owszem. Fakt był jednak taki, że nie ciągałby jej, ani nikogo innego po miejscach zbrodni. Te z resztą nie znajdowały się w lesie. Poczuł ciągnięcie za rękaw i spojrzał na kuzynkę. Był blady, to nie była kwestia padającego poprzez gałęzie drzew światła. Przestraszył się, chociaż w życiu by się do tego nie przyznał. Zerknął w kierunku, który wskazywała, na nią i znów na Cindy. Zaklęcie, którego użyła Frankie zadziałało. Nie sprawiło, że przestały mu drżeć ręce, bo nie drżały. Nudności nie ustąpiły, ponieważ w ogóle się nie pojawiły. A mimo to odetchnął swobodniej, odrobinę rozluźniając ciało. Był spięty - całe życie, ale w tej chwili bardziej niż zwykle. Mężczyźni w jego wieku uczeni byli, że nie mogą się bać, że nie powinni okazywać nadmiernych uczuć, że nie płaczą i nie okazują słabości. - Nie odch... - nie zdążył dokończyć, a Frankie już ruszyła w stronę drzewa, które mu przed chwilą wskazała. Może i lepiej, że oddaliła się od wciąż wściekłego ducha. Mściwa panna młoda, którą zabił świeżo upieczony mąż? Kto wie? akcja#1 percepcja: K100 |
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : członek zarządu Flying Dutchman
Stwórca
The member 'Johan van der Decken' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 24 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Sandy, niestrudzenie próbujesz nawiązać kontakt z duchem i tym razem zaczynasz dostrzegać efekty — dziewczę, choć przed chwilą mknęło w Twoją stronę, wyraźnie zwolniło, aż w końcu zatrzymało się nieopodal Ciebie z lekko zdezorientowaną miną. Jej wściekłe dotąd oczy, w których próżno było szukać przytomności, teraz wyraźnie nabrały czegoś na kształt człowieczeństwa. Nabrały bystrości. Dziewczyna z pewną konsternacją najwidoczniej zaczęła zastanawiać się nad Twoimi pytaniami. — Nie… — mruknęła, marszcząc brwi, jakby nie do końca rozumiała, co się dzieje. — Nie mnie. Zdradził ją, moją słodką Maggie. A ja… — Jej brwi ściągnęły się mocniej, a przeraźliwie błękitne oczy wbiły się w Ciebie, jakby to w Twojej twarzy szukały odpowiedzi. — A ja… Jej oczy rozbiegły się, gdy zaś przelotnie zahaczyły o Johana, zwątpienie i namysł zniknęły z ładnej buzi, znów zastąpione narastającą złością. — To wszystko przez niego! — Złość znów przysłoniła jasność umysłu dziewczyny, a ona wyraźnie nabrała nowej motywacji, aby dać Johanowi nauczkę za winy, których według niej się dopuścił. Sandy, połączenie z duchem nie pozostawało bez wpływu na Twój organizm i zdolności skupienia, być może właśnie dlatego, choć próbowałaś znaleźć odpowiedzi, te do Ciebie nie przychodziły. Widziałaś, że dziewczyna jest zdolna do rozmowy, przez tę krótką chwilę nawet połączenie wydawało się lżejsze, mniej przytłaczające. Teraz jednak znów zaczynało przyprawiać o ból głowy i wymagało od Ciebie znacznego skupienia. Francesco, nic nie przeszkadzało Ci w pokonaniu krótkiej drogi. Dzięki delikatnemu światłu rzucanemu przez topaz, mogłaś bez trudu dojrzeć wyraźnie wyryte linie w korze drzewa. Jeden z kształtów przypominał księżyc w nowiu, a uzupełniał go okrąg niemal przylegający do wnętrza księżyca. Kształty przypominały ułożone obok siebie części układanki. Pod księżycem i okręgiem ujrzałaś napis: A+M Choć wyryte litery nie mówiły Ci nic konkretnego, bez większego trudu przywołałaś w głowie tłumaczenie łacińskich słów. „Jedno serce”.Cor unum Johanie, poczułeś jak zaklęcie Franceski pomaga w opanowaniu nerwów i rozluźnieniu mięśni, choć nie miałeś złudzeń — niebezpieczeństwo wciąż pozostawało zupełnie realne. Gdy skierowałeś swój wzrok w stronę wskazywaną przez Francescę, nie dostrzegłeś nic alarmującego ani rzucającego się w oczy. Wokół wciąż było dość ciemno, a drzewo znajdowało się w lekkim oddaleniu od Ciebie. Jeżeli Sandy nie uda się podtrzymać więzi z duchem, należy założyć, że ten ponownie spróbuje opętać Johana. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej