Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Stary grób
Stary kamienny nagrobek, który przez lata wytarł się na tyle, że odczytać datę śmierci albo chociaż imię nieboszczyka jest zupełnie niemożliwe. Grób na tyle wtopił się w leśne tło, że jeśli jest się chociaż trochę nieostrożnym w trakcie leśnych wędrówek - łatwo jest się o niego potknąć. Przechodzący tędy turyści czasem zastanawiają się, czy głęboko pod ziemią znaleźć można jeszcze trumnę i ciało zmarłego, ale do tej pory nikt nie odważył się sprawdzić. Co jakiś czas po zmroku ludzie skarżą się na przerażające wycia i jęki, a niektórzy nawet zauważali ludzką sylwetkę krążącą wokół kamienia, a następnie rozpływającą się w powietrzu.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Esther Marwood
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko

2 lutego 1985 roku


Z Judith Carter nigdy nie łączyły jej przesadnie bliskie stosunki. Już w czasach szkolnych spoglądały na siebie spod byka, doskonale wiedząc jakie relacje łączą ich rodziny. Hodgesowie od zawsze lojalni byli Lanthierom, chroniąc żyjące w Rezerwacie Bestii stworzenia, patrolując lasy i powstrzymując myśliwych przed ich bezmyślnym okrucieństwem. Senior Hodges zadbał, by każda z jego pociech wpoiła sobie niechęć do podobnych praktyk, każąc ślepo wierzyć w którym miejscu leży prawda i nie zostawiając żadnej przestrzeni na pertraktacje. Carterom i ich zwolennikom należała się bezwzględna kara, odcięcie od lasów, odebranie broni, odebranie pentakli, wieczne potępienie. Przez pewien czas Esther godziła się z przedstawioną sobie wizją świata, nie podważając żadnych zasad czy praw, zdanie ojca przyjmując za swoje. Tak też należało, by kobieta słuchała się ojca, a później i męża; jeszcze z początku szkoły średniej wcale w to nie wątpiła. Zastanowienie przyszło później, kiedy niewzruszeni na niezadowolone pojękiwania wykładowcy, łączyli je ze sobą w pary, nakazując współpracę przy szkolnych projektach. Okazało się, że panna Carter, mimo butnej postawy i jawnie prezentowanej niechęci, nie jest aż tak zła, jak początkowo zakładała. Co prawda daleko im było do wielkiej sympatii, zarówno wtedy, jak i dziś, jednak na przestrzeni lat okazało się, iż mają ze sobą więcej wspólnego, niż można się było spodziewać.
Poza wyznawaniem przyświecających Kowenowi Dnia zasad, łączyło je także zamiłowanie do lasu i mieszkających weń istot. Esther ze zdumieniem dostrzegła, iż Carter nie do końca wpasowuje się w wyobrażenie bezmyślnego myśliwego, przemierzającego gęstwinę zieleni w poszukiwaniu zwierza do odstrzału. Nature traktowała z szacunkiem - szorstkim, ale szacunkiem.
Przed każdą inną osobą przyznałaby, iż cieszy się z tych sporadycznych okazji do opuszczenia rodzinnego Gniazda, zostawienia stosu niesprawdzonych klasówek czy czekających pozmywania naczyń na inną, bardziej dogodną porę. Przed Carter się nie odsłaniała. Nawet jeśli nie darzyły się wrogością, to nadmierną, wylewną sympatią także. Faktem było jednak, iż na otwartym terenie obie odnajdywały swoisty spokój, a mało było tych, którzy potrafili go prawdziwie docenić.
Granicę lasu przekroczyły bladym świtem, teraz już słońce majaczyło się znacznie wyżej między obsypanymi bielą gałęziami. W pewnej chwili Marwood przystanęła i poprawiła pasek przełożonej przez ramię dubeltówki i ściągnęła brwi w zastanowieniu.
- Spójrz na ten trop - wskazała brodą na majaczące się wśród ubitego śniegu ślady. - Zwierzę kuleje na tylną nogę. Nie widzę śladów krwi. - Rozejrzała się wokół z uwagą, chcąc znaleźć jakąkolwiek wskazówkę, wskazującą na to czy zostało ono trafione przez kłusownika. Gdyby zostało zaatakowane przez drapieżnika, ten nie pozwoliłby jej uciec. Carter w tropieniu była od niej lepsza, zawsze potrafiła dostrzec to, co Esther potrafiło umknąć.
Esther Marwood
Wiek : 50
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : siewca historii magii
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
Co ja robię w środku lasu z Esther Marwood – zadaję sobie to pytanie już od pewnego czasu, nie mogąc uwierzyć w absurd całej sytuacji.
Nie lubiłyśmy się dawniej. Nakarmione rodzinnymi uprzedzeniami, patrzyłyśmy na siebie dość złowrogo, podchodziłyśmy co najmniej jak pies do jeża. Bardzo długie lata zajęło nam przełamanie jakichkolwiek pierwszych lodów, aby dotrzeć w miejsce, w którym znajdujemy się dziś.
Wciąż nie darzymy się sympatią. To raczej uprzedzenie, antypatia i uwaga, niż nadmierna zażyłość. Wiemy jedynie, że łączy nas cel i jedna ideologia. Widocznie wystarczająco, żeby wybrać się na spacer do lasu w środku zimy, ze strzelbą na ramieniu. Tak żeby postrzelać, poćwiczyć.
Moje dzieci są już za duże, żeby zabierać je na polowania. Same ruszają w las, są samodzielne, mają też zawody, zajmują się własnymi sprawami. Najczęściej więc wybieram się sama. Mój mąż, nawet gdyby żył, był ostatnią życiową pierdołą, nie byłoby z niego żadnego towarzysza.
Co do Esther Marwood mogę się jeszcze zastanowić.
Ciekawi mnie, czy jej mąż nadal robił wielką tajemnicę z naszego spotkania w tartaku, co najmniej jakby miała go zbić po wyjawieniu prawdy. Ciekawi mnie i chętnie bym zapytała, ale nie jest to mój interes. Nie rozumiem go, ale nie muszę. Nie mój mąż. Grunt, żeby był chociaż do czegokolwiek przydatny, tyle mi wystarczy.
Bardzo obniżyłam swoje społeczne wymagania odkąd dołączyłam do Kowenu Dnia. Powinnam się poprawić.
Zatrzymuję się w chwili, w której towarzyszka zwraca uwagę na dziwaczne ślady. Pochylam się, aby na nie spojrzeć i mrużę oczy. Ma rację – zwierzę kuleje, nie było w tym miejscu śladów krwi. Łapa wyglądała jak u jakiegoś dużego psa, czy też wilka. Opcjonalnie jakiejś piekielnej bestii – tego jeszcze nie dało się określić.
Powiodłam spojrzeniem za tropem – tam, gdzie zwierzę mogło pójść. Być może nie krwawiło na tyle obficie, aby zostawiać wszędzie za sobą ślady.
Podnoszę się, żeby zerknąć przelotnie na kobietę.
Chodźmy tym śladem – rzucam, już ruszając w oczekiwaniu, że Marwood się dostosuje. Idę obok śladów, aby ich nie zadeptać. – Jak jest ranne, ma dwie opcje. Albo ucieka do kryjówki, albo ucieka na ślepo w przypadku, gdy coś lub ktoś je goni. Pewnie się za niedługo przekonamy. Wypatruj śladów butów, albo innych łap.
To zawsze mógł być Redcap szukający ofiary. Przy optymistycznym scenariuszu.
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Sumienna - Czarna Gwardia
Esther Marwood
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
Między Esther a Frankiem mało istniało tajemnic. Wprawdzie pan Marwood chował po kątach nowe części mechanizmów, z którymi eksperymentował, w obawie, że szanowna małżonka uzna je za zbędne i bez większego namysłu wyrzuci do śmieci. Nie wspominał także o wszystkich spotkaniach z Judith, kiedy widywał się z nią potajemnie, z dala od czujnego spojrzenia żony. Czy kiedykolwiek zwątpiła w jego lojalność oraz wierność? Ponad ćwierć wieku temu, gdy na świat miała przyjść ich pierwsza córka, obawiała się, że Frank przestraszy się odpowiedzialności i znajdzie inną, mniej problematyczną kobietę, jednak ten od lat był dla niej oparciem i nie pozwalał zwątpić w swoje intencje. Szukanie tu dziury w całym było dla Marwoodowej bezcelowe.
Nie było też powodu, by sprzeczać się z Judith co do podjęcia kolejnych kroków. Kobieta spędza w lesie zdecydowanie więcej czasu niż Esther (ku niepocieszeniu tej drugiej), ma więc większe doświadczenie w poruszaniu się po tym terenie, jak i rozpoznaniu żyjących tu stworzeń.
- Czy gdyby uciekało na ślepo, trop nie były bardziej chaotyczny? - zastanawiała się na głos, idąc w krok za śladem Carter, choć miała świadomość, że będzie to ciężko określić, nie znając charakterystyki zwierzęcia.
Ślady obserwowała czujnie, jednak częściej sięgała spojrzeniem ku gęstwinie lasu, sprawdzając czy aby na pewno za którymś z konarów nie czai się bestia, niezadowolona z burzenia swego snu. Męczenie i wyganianie tych stworzeń z legowisk leżało daleko poza aspiracją siewczyni, uczonej przecież przez lata, że należy je chronić - nie zaś nań polować. Nawet jeśli zdają się chcieć na kogoś rzucić i rozszarpać mu gardło.
Zapatrzona w z wolna rozjaśniające się przestrzenie między drzewami, cieszyła się, że dostrzeżenie ruchu będzie łatwiejsze. Wprawdzie w ciemnościach błyszczały ślepia zwracających ku nim łby zwierząt, lecz pani Marwood, potrzebująca już w dzisiejszych czasach okularów do czytania, znacznie lepiej radziła sobie w prześwitach.
Czarownica zamknęła więcej powietrza w piersi, a na karku zjeżył się włos. Wśród odbitych na miękkości śniegu tropów, pojawiły się czerwone krople, gęstniejące co kilka kroków.
- Hej, Judith - odezwała się po chwili marszu ściszonym już głosem, dostrzegając, że i ona nieco zwolniła kroku. - Jak myślisz, z czym możemy mieć do czynienia?
Mogła snuć domysły o piekielnych bestiach, o zwykłych zwierzętach, jak i ludziach, których bezwzględność znacznie przewyższała istoty zabijające wyłącznie dla pożywienia. Wśród tych ostatnich prym wiedli Carterowie, lecz Esther zatrzymała język za zębami i nie wtrąciła się z tym wnioskiem. Zwłaszcza że wśród tropów nadal dostrzegała wyłącznie jeden typ śladów, o ludzkim obuwiu nie mogło być mowy.
Przystanęła wolną ręką odgarniając wymykający się spod upiętych włosów kosmyk za ucho, ostrożnym ruchem oglądając się wokół siebie.
Esther Marwood
Wiek : 50
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : siewca historii magii
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
Pytanie zadane przez Marwood nie było takie głupie, choć tylko częściowo. Mimowolnie przyjrzałam się śladom uważniej, jednak materiału miałam zbyt mało, aby móc wywnioskować z nich wszystko. Mogłam oszacować mniej więcej co to jest, ale dokąd i przed czym uciekało?
Czy w ogóle przed czymś, czy może już tylko biegło na oślep?
Nie możemy tego stwierdzić na pewno, przekonamy się pewnie kawałek dalej.
Choć też skłaniałam się ku temu, że cokolwiek to było, nie biegło na oślep, a w stronę bardzo konkretną – najpewniej do kryjówki, gniazda, czy czegokolwiek. Powinnam może się zastanowić, czy na pewno chciałam iść i naruszać spokój zwierzęcia, tym bardziej rannego. Wbrew temu, co uczą i mówią o Carterach, zabijanie zwierząt nigdy nie było dla mnie powodem do zabawy, a jedynie zawodem, koniecznością. Każdy chciał jeść mięso i każdy chciał udawać, że jego kawałki są darami Lucyfera, które wyrosły z ziemi, a nie pochodzą od faktycznie żyjącej kiedyś istoty.
Nie wspominając już o innych rzeczach pochodzenia odzwierzęcego – czy to futro, czy to kości, czy to tłuszcz, sadło, zęby czy cokolwiek innego, co przydatne jest ludziom, ale podane jest im w formie bezosobowej, więc wszystko w porządku.
Obrzydliwa hipokryzja.
Sama nie zauważyłam, kiedy zwolniłam kroku, lecz ciągnąca się i gęstniejąca strużka krwi zastanowiła mnie, czy na pewno chcemy się pchać tam, gdzie szłyśmy. Zwierzę mogło być ranne – albo mogło chcieć, abyśmy tak myślały.
Marwood widocznie chodziły takie same myśli po głowie, jak i mi.
W wersji optymistycznej to jakaś zdychająca kołysanka się ciągnęła po lesie – wymamrotałam, nie pamiętając nawet, że Esther było bliżej do Lanthierów i ona stanem agonalnym zwierzęcia przejęłaby się bardziej niż ja. – W wersji pesymistycznej, to może być młody bies – rzuciłam bez ogródek, pochylając się nad krwistym śladem. – Jeśli miałabym rację, będzie w cholerę niebezpieczny. Nie powinien pojawić się w Cripple Rock. – Cripple Rock w końcu nie było aż tak opuszczonym lasem… - Gdyby nam się udało go złapać, może Lanthierowie pocieszą się nową maskotką.
Chyba że stworzyłby zbyt wielkie zagrożenie wobec nas. Ale nie musiałam mówić, co byłoby wtedy.
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Sumienna - Czarna Gwardia
Esther Marwood
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
Szacunek do natury i wdzięczność za otrzymywane dary są tym, co od wieków przyświeca rodzinie Hodges. We wszelkich dokonywanych w życiu wyborach kierują się ogólnym wedle świata dobrem. Także w przypadku piekielnych bestii, traktują je niczym błogosławieństwo, wszak sprowadzone dzięki woli samego Lucyfera, nieść mają wrażliwość i zrozumienie wobec sił, jakie dotąd nie zostały jeszcze dobrze poznane ani zbadane. W tej jednej kwestii zgodzić się może z Carter i hipokryzją świata. Zdecydowanie nie popiera jednak masowych morderstw i polowań na bestie, z których ciał robi się trofea, byleby móc pochwalić się przed znajomymi odwiedzającymi dom, gdzie w samym jego sercu, tuż nad kominkiem, wisi umęczone poroże.
Spogląda z ukosa na Judith i wstrzymuje oddech. Żadnej istocie nie życzy śmierci, ale Carter ma rację. Dla ich bezpieczeństwa lepiej byłoby, gdyby nie miały do czynienia z najgroźniejszym stworzeniem opisanym w bestiariuszu. Z takimi Esther nigdy dotąd się nie spotkała, zawsze krocząc po znanych sobie dobrze częściach lasu. Nawet jeśli dziś nie było inaczej, tak w tych okolicach bywała już naprawdę rzadko; zwłaszcza od kiedy mnogość biegających po Gniazdku dzieci wymagała coraz większej uwagi. Z trudem wyrywa chwilę na spacer z zapchanego obowiązkami tygodnia, tym razem korzysta z obycia Judith, będąc jej wdzięczną za wspólną wyprawę. Oby nie była ich ostatnią.
- Skąd mógłby się tu znaleźć? Zdarzają się ostatnio podobne przypadki?
Nie mogą stać w miejscu, należało iść dalej, albo zawrócić. Esther powiodła wzrokiem przed siebie, sprawdzając dokąd wiedzie ich pozostawiony na śniegu ślad. Przestępuje kilka kolejnych kroków, gdzie trop niknie między dalszymi krzewami. Do jej uszu dociera cichy chrzęst gniecionego śniegu, jakby coś ciężkiego przesuwało się w zamarzniętych zaroślach. Ściąga ciemne brwi w zastanowieniu, by zaraz zatrzymać się gwałtownie. Zamiera, unosząc jeszcze do Judith rękę, by ta poszła w jej ślady.
Paręnaście metrów przed nimi za przełamanym przed laty na pół drzewem, majaczy się przygarbiona sylwetka. Spomiędzy gałęzi krzewów można dostrzec długie, powykrzywiane nogi stworzone z kości. Czarownica zna tylko jeden gatunek stworzeń o podobnej budowie. Odwraca głowę do swojej towarzyszki, by spojrzeć na nią pytająco. Nie wiedząc jak dobry słuch mają bezkostniki, woli nie podnosić głosu. Sięga powoli po przewieszoną na ramieniu broń, by być przygotowaną na każdą ewentualność. Nieopatrznie potrącona gałązka łamie się pod naciskiem, a ułożony nań śnieg osypuje się nagle wprost na szeleszczący iglak. W ułamku sekundy w głowie Marwood pojawia się przekleństwo, za które dzieciom każe wrzucać dolary do ustawionego w kuchni słoika. Skryte dotąd za zwalonym drzewem ciało krwiopijczej istoty unosi się znad truchła i rzuca pędem w stronę czarownic. Ogromna, ludzka czaszka poplamiona czerwienią ciągnie się po ziemi, co zdaje się wcale bestii nie przeszkadzać.
Esther Marwood
Wiek : 50
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : siewca historii magii
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
Ostatnimi czasy? Nie.
Pamiętałabym. Wiedziałabym, gdyby po moim lesie błąkał się bies. Gdyby był dorosły – wiedziałabym na pewno i od razu. Młodszego ciężej byłoby wytropić, ale wystarczy tylko uważnie obserwować niehibernującą zwierzynę. Bądź też raczej – tę, która hibernować powinna, a z jakiegoś względu została wybudzona. Gdyby nagle na ziemiach Cripple Rock było mniej zwierząt niż powinno, co zwiastowałoby śmiało pojawienie się na terytorium drapieżnika. Wtedy lepiej przyjść nie pojedynczo, nie we dwójkę, ale i w dziesiątkę, dla pewności, że wszyscy wyjdą z tego cało i uda się młodego złapać.
Opcjonalnie zabić, jeśli złapać się nie da. Ale nie powinien grasować na wolności i burzyć harmoni w świecie natury.
Nie trafiłam ani w wersję optymistyczną, ani w pesymistyczną. Słyszę, jak coś wlecze się po śniegu, a kiedy podchodzimy bliżej, okazuje się, że widzę wersję nie aż tak tragiczną, ale równie beznadziejną.
Żerował przed nami bezkostnik. Nie mam wątpliwości, widząc jego cielsko. Pytanie tylko skąd się tu wziął?
Marwood ma dokładnie takie samo pytanie na twarzy, jak i ja mam w głowie. Chciałabym jej odpowiedzieć, ale, kurwa, sama nie wiem. I lepiej, żebyśmy nie głowiły się nad tym teraz, same, jeśli nie chcemy stoczyć z nim wal…
Mordercze spojrzenie nie zdążyło dosięgnąć jej sylwetki, bo bezkostnik usłyszał łamiącą się gałązkę.
Kurwa – przeszło z umysłu Esther i wycisnęło się moimi wargami, kiedy machinalnie łapałam za strzelbę, ładowałam i wypalałam w momencie, kiedy bestia rzucała się w naszą stronę. Trafiłam go w tułów, huk wypłoszył pobliskie ptaki, zawiadomił pewnie inne drapieżniki, o ile były, ale też odrzucił swoją siłą bezkostnika na jakieś kilkadziesiąt metrów.
Przewiesiłam dymiącą jeszcze strzelbę z powrotem na ramieniu, a następnie przyciągnęłam Marwood do siebie, chociaż, przysięgam, następnym razem za głupotę każdy będzie dbał o siebie.
Decerto – inkantuję, błogosławiąc się sama w duchu za to, że Czarna Gwardia zmotywowała mnie do dobrego opanowania magii odpychania, po czym, wczepiając palce w ramię kobiety, zarządzam w tył zwrot. – Spierdalamy – komenda wystarczająco jasna. Bezkostnik będzie nas próbował gonić, o ile się pozbiera ze śniegu, ale bariera powinna go zatrzymać.
Gorzej, że nie możemy wrócić do miasta, jeśli będziemy miały go na ogonie. Musimy wymyślić coś po drodze, inaczej narazimy życie innych ludzi.
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Sumienna - Czarna Gwardia
Esther Marwood
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
Wzdryga się na dźwięk wystrzału, trzepot skrzydeł wzbijających się w powietrze ptaków poniósł się echem pomiędzy drzewami. Staje się scenariusz, którego Esther od początku wolała uniknąć.
- Co?! - pyta w pierwszym odruchu, mimo wszystko wycofując się o te kilka kroków pod naciskiem Carter. Zatrzymuje się jednak, wyszarpując spod mocnego uścisku. - Nie możemy go tak tutaj zostawić! - Oburzenie bierze górę, ściszony ton głosu odchodzi w niepamięć.
To w tej kwestii tak bardzo się między sobą różnią, decydując jakie stworzenie może nadal chodzić po ziemskim padole, a które należy żywota pozbawić. Dla Esther jasnym jest, że śmierć powinna być ostatecznością, nie zaś pierwszą opcją, po jaką sięga się w chwili kryzysu. Zranione zwierzę traci możliwość obrony przed innymi drapieżnikami.
Kilka sekund wystarcza, aby bezkostnik podniósł się na kościane nogi i otrzepał z zaspy śniegu. Mimo ziejącej w brzuchu, ociekającej krwią dziury zbiera się w miejscu. Rozlega się złowróżbny warkot i bestia rzuca się znów w ich kierunku, tym razem pokonując dzielącą ich odległość w zaskakującym tempie. Naraz jedno staje się jasne - przetrwają one, bądź żadne z nich.
- Foliiscaptio - pada inkantacja, a zawieszony na szyi pentakl wibruje od zebranej magii. Wyszarpana z głębi Piekieł moc ogniskuje się na otaczającej je przyrodzie, gałęzie okolicznych drzew wystrzeliwują nagle i bezkostnik zostaje pochwycony na kilka metrów przed nimi. Pnącza owijają się wokół jego nóg, zatrzymując bestię w miejscu. Ściekająca z jego wnętrza, jak i paszczy krew, skapuje na puszystą biel śniegu. Dopiero wtedy Esther zbiera się w sobie, żeby rzucić się do biegu, by wraz z Judith pędem pognać przed siebie. Szaleńczy bieg wycieńcza, czarownica od dawna nie bierze udziału w podobnej wymagającej sprawności wyprawie.
- Czy naprawdę… nie można było… załatwić tego… w inny sposób?! - rzuca wreszcie do kobiety, kiedy traci z wolna siłę i musi przystanąć, by zaczerpnąć oddechu. Zawieszona na ramieniu broń zsuwa się nieco, Marwood poprawia ją drżącą dłonią. - Przecież mogło to być młode… Czy jego matka nie puści się naszym śladem?
Esther Marwood
Wiek : 50
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : siewca historii magii
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
Co, kurwa, co?! Jak to – nie możemy go tak zostawić? A co ona chce zrobić, złapać bandaże i go, kurwa, opatrzyć? A proszę bardzo, ale, kurwa, beze mnie. Jak się jest głupim to niech się głupią śmiercią ginie, ja do głupich ludzi nie należałam, więc nawet sobie darowałam odpowiedzi na te absurdalne słowa. Powinna się cieszyć, że jej tutaj nie zostawiłam. Niech sobie zaśpiewa jak Królewna Śnieżka, na pewno bezkostnik by inaczej na nią spojrzał, królewna lasu się znalazła!
Stanęłam z irytacją płonącą w oczach, kiedy mi się wyszarpnęła. Otwierałam już usta, żeby jej przygadać, ale wciął mi się warkot bestii podnoszącej się już, rozjuszonej i mocno krwawiącej. Przeszukiwałam w głowie wszystkie inkantacje, jakie znałam, ale Marwood mnie uprzedziła, unieruchamiając go gałęziami. Dobra, dobre i tyle. W ten sposób powinien czekać tylko na śmierć.
Nikt mnie nie musiał namawiać, aby brać nogi za pas i biec przed siebie. Nie miałam dzisiaj nastroju na walkę, tym bardziej nie przy Marwood, która by biesa zagłaskała na śmierć i podrapała po brzuszku, bo przecież taki słodki piesek. Kurwa!
Rzucam jej poirytowane spojrzenie po raz drugi, darując sobie przygryzanie na temat jej kondycji.
Przystaję razem z nią, nawet nie wiedząc, dlaczego jeszcze trzymam się tej kobiety. Powinnam ją tam zostawić, niech sobie radzi sama.
Można było, na przykład patrząc pod nogi – wytykam jej z irytacją.
Co ona myślała, że jak się bestia na mnie rzuca, to wyciągam dłonie i piszczę, błagając o pomoc? Że wyciągam listek laurowy i wyciągam z gaci białą flagę?
Gdyby się na nas nie rzuciło, gdyby nie zwróciło na nas uwagi, nie sięgnęłabym po strzelbę. Proste. Chociaż fakt faktem, że nie powinno go być w tym lesie.
Gówno mnie to obchodzi, nie powinno tego być na tych terenach – wskazuję ręką w kierunku, z którego przybiegłyśmy. Znam Cripple Rock lepiej niż znam miasto. Wychowałam się na tej ściółce, pomiędzy tymi drzewami. Wiem, co powinnam znaleźć gdzie i czego szukać. I bezkostnik w tym rejonie był jednym z ostatnich rzeczy, które powinnam tam spotkać. – Słuchaj, Marwood. Nie wiem, czego Ci nakładli do głowy, ale kiedy bestia się na Ciebie rzuca, to raczej nie po to, żeby Cię polizać po buźce. To była decyzja, albo on, albo my. Ja się jeszcze w odwiedziny do Lucyfera nie wybieram i myślę, że Twoje dzieci też Cię za prędko nie puszczą.
Kurwa, oni wszyscy byli tacy sami. Brońmy zwierzątka, brońmy zwierzątka, a jak im się bestia do twarzy rzuci, to ojej, z naturą nie wygrasz.
Ale czego miałam się spodziewać. Wdzięczności? Zapomnij, kurwa. Najłatwiej było wieszać psy na jedynej osobie, która tu sensownie myślała.
Miałam ochotę splunąć, ale się powstrzymałam. Muszę zajarać. Wracam do domu.
Zwołam myśliwych i przeczeszemy las. Nie może tu być więcej beskotników.
Nie wiem, po co to powiedziałam. I tak mnie nie zrozumie.
Spoglądając jeszcze za siebie, aby się upewnić, że bezkostnik się nie uwolnił, ruszyłam dalej. Jak chce, to niech idzie ze mną. Jak nie, to niech się obraża.
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Sumienna - Czarna Gwardia
Esther Marwood
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
Ściąga mocno brwi, bo może i doskonale zna już specyficzne usposobienie swojej towarzyszki, tak przy ostrym tonie i przekleństwach zawsze czuje się nieco nieswojo. Wierzchem dłoni ociera pot z czoła i zaczesuje wilgotne kosmyki za uszy. Oddech z wolna wraca do normalnego rytmu.
- Nie może? Dlaczego nie może ich być więcej na tym terenie? Skąd pewność, że nie jest to ich teren? - dopytuje, chcąc mieć jasność w tym temacie. O bezkostnikach wie tyle, ile mówią podręczniki, dotąd żadnego nie widując na żywo. Nie jest też na tyle zaznajomiona w istotach żyjących w Cripple Rock, by nazywać okolice swoimi. Może i spędziła dzieciństwo w okolicznych lasach, jednak nadal porusza się po nich bardziej jak turysta, niż pani tego terenu.
- Nie przekręcaj moich słów, Judith. Nikt nie mówi o spijaniu sobie z dzióbków. - Soczyste przekleństwo ciśnie się na usta, ale pracując z dziećmi, uczy się w podobnych sytuacjach trzymać język za zębami. - Dobrze wiem, że wystarczy jeden nieostrożny krok, a żywot skończyć można na miejscu, tu i teraz. Wolałabym jednak mieć pewność, że to ostateczność, do której sięga się w sytuacji podbramkowej, nie zaś przy każdej nadarzającej się okazji.
Nabiera znów głębszego oddechu i uspokaja się. Nie ma sensu się spierać, nie teraz, gdy nie mają pewności, że bezkostnik ze swoją potencjalną watahą czai się gdzieś nieopodal. Dołącza żwawym krokiem do Carter i zrównuje się z nią ramieniem.
- Co zamierzacie z nimi zrobić? - To oczywiste, że zabić, mówi w myślach, choć ma nadzieję, że Judith wyprowadzi ją z błędu i pokaże, że rzeczywistość jest jednak inna, niż ją widzi przez pryzmat rodzinnych niesnasek. W miarę szybszego marszu udaje się Esther nieco oczyścić myśli i przegnać pierwszą złość, jaka burzy jej krew. Nasuwają się pewne wyrzuty sumienia.
- Dziękuję. Gdyby nie ty, nie wyszłybyśmy z tego żywe - chowa dumę do kieszeni. Finalnie to Judith Carter zawdzięcza swoje życie, należy jej się dobre słowo.
Esther Marwood
Wiek : 50
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : siewca historii magii
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
Spoglądam na nią z irytacją. Siewca magii, a takie durne pytania zadaje. Cripple Rock może nie było najbezpieczniejszym miejscem na świecie (szczególnie dla tych, którzy zbaczają ze szlaków i nie mają orientacji w terenie), ale miało rejony, które były względnie bezpieczne. Wiedziałam, gdzie nie zapuszczać się w pojedynkę.
Bo spędziłam w tym lesie pięćdziesiąt lat życia i od pięćdziesięciu lat w tych rejonach nie spotkałam żadnego bezkostnika – odpowiadam cierpko, zdobywając się na szczyt mojej cierpliwości. Odchowałam już dzieci, a i tak muszę tłumaczyć podstawy. I cały czas muszę udowadniać, że jak się na czymś znam, to się, kurwa, znam. Jak się na czymś nie znam, to się nie wpierdalam.
Spoglądam na nią z uniesioną brwią, zastanawiając się, do czego ona teraz pije. Przecież nie wchodzę do lasu, nie wyciągam strzelby i nie walę z niej jak z armaty na oślep w każde zwierzę, bo mi się tak podoba. Ale jak mi coś zagraża, to się, kurwa, bronię. Po to Lucyfer dał mi taką rodzinę, takie umiejętności i magię, żeby z niej korzystać. Proste.
A jakiej Ty jeszcze pewności potrzebowałaś? Skurwiel rzucał się na nas, miałam czekać, aż wgryzie się którejś w gardło?
Wtedy wróciłaby tylko jedna z nas. Nie chcę obstawiać zakładów, która by to była, ale na pewno nie ja, bo kiedy widzę zagrożenie – reaguję. To instynkt, którego trzeba się nauczyć. Instynkt, który wiele ludzi powinno mieć, ale z początku może paraliżować strach.
Spoglądam na nią, gdy mnie dogania, po czym wzruszam lekko ramionami.
To, co się da.
Zabić. Złapać i sprezentować Lanthierom, niech się martwią. Pewnie zabicie będzie łatwiejszą opcją, ale może niektóre się uda złapać, niech sobie biegają, ale na uwięzi, na innym terenie. Chociaż wątpię, że ktokolwiek chciałby kiedykolwiek oglądać bezkostnika.
Marwood, ze swoim dziwnym nastawieniem do zwierząt, nie musi tego wiedzieć dokładnie. Jeszcze by się znowu obraziła, bo nie zagłaskałam bestii na śmierć.
Wiem, skąd jej opinia. W mojej rodzinie jest wiele świrów, którzy zabijają zwierzęta dla zabawy, żeby pochwalić się nowym trofeum, jakże niebezpiecznym. Mnie jednak Lucyfer oszczędził klątwy za krótkiego kutasa i nie dając mi go wcale, oszczędził mi próby rekompensaty swoich niedoborów w postaci trofeów.
Śmierć zwierząt jest potrzebna wtedy, kiedy jest zapotrzebowanie ludzkie. Na mięso czy na skórę. Lub dla bezpieczeństwa. Zabijanie dla czystej przyjemności to skurwysyństwo, a skurwysynów nie brakuje w mojej rodzinie, wiem o tym. Nie wyplenię tego, nawet nie zamierzam z tym walczyć. Ale nie zamierzam się też z tym utożsamiać.
Słowa Marwood jednak mnie zaskakują na tyle, że na moment przechodzi mi złość. Sądziłam, że dalej będzie utrzymywała pozycję obrońcy zwierząt, niekoniecznie zauważając, że jeszcze chwila, a byłaby przekąską dla bezkostnika. Nabieram powietrze i wypuszczam je cienką strużką przez zaciśnięte usta. Dobra, niech jej będzie. Przynajmniej przestała się zachowywać jak idiotka.
Ta – odburkuję tylko, bo nie za bardzo wiem, co innego na to odpowiedzieć. Przywykłam do wieszania na mnie psów, ale na werbalnym docenieniu mojej ingerencji? W życiu. Większość ludzi jest zbyt dumna, żeby przyznać, że komuś coś zawdzięcza.
Ja też się do nich zaliczam.
Wkraczamy z powrotem na ścieżkę, która powinna doprowadzić nas bezpiecznie do końca lasu. Ja powinnam nieco zboczyć – Wallow znajduje się w innym miejscu niż mój dom, a z Esther nie kolegujemy się na tyle, żebym zapraszała ją teraz na szklaneczkę whisky.
Do końca tą ścieżką, a dalej trafisz sama. Wracam do domu, mam sprawę do obgadania.
Jeszcze się muszę zastanowić, co im wszystkim powiedzieć dokładnie.
Tymczasem kiwam jej głową na pożegnanie i w takiej atmosferze pozostawiam nas, na przyszłe spotkanie, przyszły raz. Może mnie wtedy spyta, co się stało z bezkostnikami – o ile faktycznie było ich więcej w lesie i nie był to pojedynczy przypadek. Na pewno będę musiała wrócić tam później, żeby się upewnić, że bestia na pewno nie żyje.
Tymczasem skierowałam swoje kroki w boczną alejkę, do domu.

Judith i Esther z tematu
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Sumienna - Czarna Gwardia
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry

Bajka EzopaI ujrzałem ziemię nową


Grób stary jak świat, być może pamięta jeszcze dinozaury – żartował niejeden, czarownik lub nie. Nikt nie pamięta, kto został tam pochowany, niektóre legendy twierdzą, że było tu niegdyś cmentarzysko, inni – że to po prostu jakiś przydrożny cmentarz, albo nawet i pojedynczy grób, który dopiero po czasie dorobił się jakiegoś nagrobka. Legend wokół tego miejsca było pełno, a każdą łączyło dokładnie to samo – była najpewniej nieprawdziwa.
Dlatego odkąd jakaś grupka dzieciaków rozniosła po Hellridge plotkę, że w tym miejscu straszy, nikt się nawet nie przejął, kiwając głową z pełnym politowania uśmieszkiem. Na pewno tak było. Na pewno tutaj straszy. Na pewno przez ostatnie kilka lat przynajmniej kilkanaście osób twierdziło dokładnie to samo.
Las jak las, grób jak grób – wszystko wygląda normalnie. Nieważne, dlaczego tu przyszedłeś, może trafiłeś przypadkiem, może celowo, żeby udowodnić, że nic się tu nie zalęgło, ale im bliżej grobu byłeś, tym bardziej robiło się jakby… zimno. I ciemno. I strasznie.
Może jednak banda dzieciaków tym razem miała rację?



Do lokalizacji powinny wejść minimum dwie osoby, maksymalna liczba postaci nie jest ograniczona; grupa powinna być mieszana pod względem płci. Podczas rozgrywki pomocne mogą okazać się umiejętności z zakresu magii odpychania, anatomicznej lub silnej woli, ale ich posiadanie nie jest wymagane.
Lokalizacja ta obarczona jest średnim poziomem ryzyka, skrywana pośród drzew tajemnica może zagrażać zdrowiu postaci, a nawet mieć wpływ na zatrucie magiczne, dlatego na czas obecności postaci w lokalizacji rozwój fabularny postaci będzie zablokowany i nie powinny być rozgrywane żadne wątki po obranej przez graczy, dowolnej dacie rozpoczęcia rozgrywki.
W pierwszym poście należy wypisać ekwipunek, jakim dysponuje postać, zgodnie z jego mechaniką.
Śmiałkowie, którzy zdecydują się wejść na teren tej lokalizacji, powinni zgłosić się niezwłocznie w temacie eventu I ujrzałem ziemię nową po wprowadzenie Mistrza Gry do nowych realiów. Od momentu pojawienia się posta z wprowadzeniem obowiązuje termin czasowy na odpis 48h na osobę. Po przekroczeniu tego czasu, do lokalizacji może wejść inna grupa postaci.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Francesca Paganini
ANATOMICZNA : 15
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 14
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2265-francesca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2276-francesca-paganini#31175
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2277-poczta-franceski-paganini#31177
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f254-sycamore-street-3-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2278-rachunek-bankowy-francesca-paganini#31178
ANATOMICZNA : 15
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 14
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2265-francesca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2276-francesca-paganini#31175
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2277-poczta-franceski-paganini#31177
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f254-sycamore-street-3-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2278-rachunek-bankowy-francesca-paganini#31178
23 VI 1985 r.

Telefony od Johana były osobistą legendą miejscą Frankie – niby wiedziała, że mężczyzna ma jej numer; niby rozmawiała z nim parę razy; niby wciąż byli rodziną. A jednak i tak nie wierzyła, że van der Decken rzeczywiście może wziąć i do niej zadzwonić.
Łatwo sobie więc wyobrazić, jakie było jej zdziwienie gdy dwa dni temu rzeczywiście wziął i zadzwonił.
Nie odzywała się przez dobre pierwsze parę minut, bo, tak jakby, nie wiedziała, co miałaby powiedzieć. Johan za to mówił. Że stary grób, że legendy, że jakieś duchy. Frankie słuchała i marszczyła brwi, nie mogąc się zdecydować, czy mężczyzna zwyczajnie się upił, może zaćpał, oszalał – czy może właśnie dostaje udaru.
Gdy w pełni hollywoodzką frazą stwierdził, że ma fantazję to sprawdzić, chyba wyrwało jej się parsknięcie. Gdy zapytał, czy poszłaby z nim, tak w razie czego, medyka zawsze warto mieć pod ręką, ugryzła się w język tak mocno, że jeszcze przez chwilę buzię wypełniał jej żelazisty posmak krwi. Gdy po znamiennej chwili milczenia z jej strony westchnął ciężko i wymijająco stwierdził, że może mógłby zapytać kogoś innego, ale przecież jesteśmy rodziną, a ty podobno już coś umiesz, Frankie nie wiedziała, czy bardziej chce jej się śmiać czy jednak...
Nie śmiała się i teraz, dwa dni później, stała na tym zapomnianym przez Trójcę zadupiu, z plecakiem na plecach, kluczykami od motoru podrzucanymi w dłoni – sam motor został na poboczu przed lasem – i bogatym zbiorem wątpliwości wymalowanych na twarzy.
I obaw. Bo nagle stała się boleśnie świadoma, że stoi w środku lasu z Johanem, którego ani nie lubiła, ani mu nie ufała, i przy którym zawsze przecież było jej jakoś... Dziwnie.
To chyba nie była najmądrzejsza decyzja w jej życiu.
- Przecież to są bajki – powiedziała po raz trzeci – czwarty? – odkąd się spotkali, kręcąc głową. – Głupie historie, które opowiada się przy ognisku, a nie... – sapnęła cicho.
Jak ci kryzys wieku średniego zaczyna odwalać, to mógłbyś chociaż wybrać jakieś mniej upierdliwe hobby. Hodowlę tulipanów. Strzyżenie psów, pomyślała.
- Załatwmy to szybko – burknęła cicho i naburmuszona powlokła się w kierunku, który wskazał jej Johan.
A potem zrobiło się zimno. I ciemno. I strasznie. Ręce oblazła jej gęsia skórka, a na policzki wyszedł niezdrowy rumieniec.
- Baj-ki – wymamrotała z przekonaniem, choć jakby mniejszym niż jeszcze przed chwilą.

Ekwipunek: kluczyki do motoru, apteczka pierwszej pomocy, pentakl, srebrny brelok z małą figurką Wolverine’a z sodalitem i szpatem islandzkim, srebrny brelok z małą figurką Venoma z topazem i cyrkonem
Francesca Paganini
Wiek : 24
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : RATOWNIK REZYDENT W SZPITALU IM. SARY MADIGAN, STUDENTKA
Johan van der Decken
ANATOMICZNA : 1
ILUZJI : 3
NATURY : 8
ODPYCHANIA : 12
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 189
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 13
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t220-johan-van-der-decken#516
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t501-johan-van-der-decken#2217
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t500-poczta-johana-van-der-deckena#2215
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f121-mainstay-mansion
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1051-rachunek-johana#9063
ANATOMICZNA : 1
ILUZJI : 3
NATURY : 8
ODPYCHANIA : 12
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 189
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 13
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t220-johan-van-der-decken#516
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t501-johan-van-der-decken#2217
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t500-poczta-johana-van-der-deckena#2215
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f121-mainstay-mansion
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1051-rachunek-johana#9063
To nie było tak, że od razu o niej pomyślał. Ani też tak, że marzył o tym, żeby wracać do Cripple Rock po tym, co przytrafiło mu się tam ostatnim razem. Wciąż miał na głowie naprawy, jakie trwały w Maywater, wciąż też pamiętał drzazgi, które pojawiały się w jego palcach po wyjściu z tuneli i ból, jaki towarzyszył ich wyciąganiu. A jednak gdzieś w głębi czuł, że chciałby sprawdzić, czy plotki o tym, co tam się teraz (wciąż?) działo, to prawda. Może znalazłby tam jakąś wskazówkę dotyczącą... właśnie, czego? Czegokolwiek. To, co się rzekomo wyprawiało tam, mogło wydarzyć w Maywater. Gdyby nie wydarzenia z końcówki lutego, zapewne by w nic nie uwierzył. Na dziś, nie po tym wszystkim, czego sam doświadczył i co zobaczył - wcale nie był taki pewien.
Zastanawiał się przez dłuższą chwilę; Najlepiej byłoby odezwać się do Williamsona, ale był zajęty swoim nowym ośrodkiem szkoleniowym. Z Laffite naubliżaliby sobie nie będąc jeszcze nawet w połowie drogi na miejsce i rozeszliby się do domów. Duer za nic pozwoliłby na pobrudzenie swoich wypastowanych lakierków. Będzie to za to dobra okazja, by wypróbować kolczyk, który mu zrobił. Verity… też nie lubił błota, a rozpraw miał ostatnio sporo. Annika natomiast wciąż gdzieś tam się rozwodziła i choć od razu o niej pomyślał, nie zamierzał zawracać jej głowy. I tak miała pełne ręce roboty w porcie. Do głowy przyszła mu więc Francesca, wybór dość nieoczywisty. I nie do końca pewny.
Próbował wyjaśnić jej o co chodzi, ale miał wrażenie, że nie rozumiała, co do niej mówił. Frankie, do chuja, i w Maywater i w Cripple Rock rozjebało kawał ziemi na pół. Deadberry rozjebało w mak. Głupie opowiastki przestają nimi być. Darował sobie opowieść o tym, na co trafił, gdy ziemia w lesie się zapadła pod jego nogami i wylądował w ciemnym tunelu z kilkoma innymi osobami. W przeciwieństwie do Franceski, Johanowi wcale nie było do śmiechu; mimowolnie wspomniał nabitego na gałąź zapadającego się na promenadzie drzewa. Był czas, kiedy śnił mu się po nocach a po przebudzeniu łapała go myśl, że może trzeba było smarkacza jakoś ratować, zamiast spisywać na straty. Teraz to nie miało już najmniejszego znaczenia.
- Srajki, kurwa, może i tak, chcę po prostu zerknąć, co tam się wyprawia - odparł kuzynce z klasą marynarza w obskurnym porcie. Zawsze miał cięty język. Zwykle widywała go w garniturach. Dziś miał na sobie strój zdecydowanie bardziej roboczy ( bo nie chce się upierdolić powiedział Florence, gdy ta uniosła na jego widok brew, gdy wychodził z domu). Wyciągnął z kieszeni srebrną papierośnicę i zapalił, wskazując jej drogą, którą powinni ruszyć.
- To co? Jak ci tam idzie w szkole? - zapytał zrównując z nią krok. Jakby zapomniał, że miała to już dawno temu za sobą. Naburmuszyła się tylko, więc wzruszył jedynie ramionami i strzepnął popiół na ziemię.
Im dalej szli, tym robiło się chłodniej. I ciemniej, a przecież do zachodu słońca było jeszcze dużo czasu. Rozejrzał się wokoło, również i po ziemi, jakby nauczony doświadczeniem miał nadzieję odskoczyć w odpowiednim momencie.
- Ktoś się pewnie w grobie przewraca słysząc, co mówisz - spojrzał na nią kątem oka, wypuszczający dym z ust.



ekwipunek: pentakl, athame, kolczyk z alekdandrytem ( K96, granat ), srebrna papierośnica z papierosami, zapalniczka zippo, przypadkowa szmatka
Johan van der Decken
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : członek zarządu Flying Dutchman
Sandy Hensley
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1289-sandy-hensley#13481
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1427-sandy-hensley#15770
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1428-sandy-hensley#15771
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1429-poczta-sandy#15772
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-golden-hour
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1430-rachunek-bankowy-sandy-hensley#15773
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1289-sandy-hensley#13481
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1427-sandy-hensley#15770
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1428-sandy-hensley#15771
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1429-poczta-sandy#15772
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-golden-hour
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1430-rachunek-bankowy-sandy-hensley#15773
Rezerwat mówił różne rzeczy. Sandy, dla odmiany, nie mówiła prawie wcale.
Ale to nie szkodziło, bo to, co potrafiła Sandy, to słuchać. To była jej natura, ta druga, najważniejsza. Słuchać dusz, pomagać im skontaktować się z tymi, dla których tutaj zostali.
Z tym tylko, że z umarłymi było znacznie łatwiej obcować niż z żywymi.
Rezerwat mówił różne rzeczy – a niektórzy przemycali od pewnego czasu bajania o tym miejscu. Ponieważ w Hellridge była już prawie od roku, nie zdążyła jeszcze poznać Cripple Rock jak własną kieszeń. Częściej poruszała się granicą Wallow, której też za dobrze nie znała.
Wychodzi na to, że najlepiej znała dom Marvina, a i w nim były przestrzenie, w które się nie zapuszczała.
Jak szopa. Albo garaż.
W Cripple Rock w tym miejscu znalazła się tylko dlatego, że skończyła pracę wcześniej i skłamała, że wróci później. Opuściła teren Rezerwatu, tylko po to, żeby zbadać zasianą plotkę, jakoby miałoby tutaj straszyć.
Nie znała wprawdzie historii tego miejsca, stąd dopiero musiała się z nim zapoznać. Widziała grób, który  został tutaj wykopany. Kogo tutaj pochowali? Czy udałoby jej się skontaktować z tą duszą? Chociaż, jeżeli faktycznie miałoby tutaj zacząć straszyć, najpewniej nie miała do czynienia z duszą a z… duchem.
Duchy bywały bardziej niebezpieczne niż dusze.
Podeszła powoli do nagrobka i przykucnęła przy ziemi. Poniekąd żałowała, że nie było obok Marvina ze swoimi zdolnościami słuchacza – może mógłby jej pomóc odczytać historię tego grobu i wyjaśnić jej, albo lepiej, potwierdzić przyjętą wersję.
Tymczasem jednak rozejrzała się po okolicy, ciekawa, czy coś odnajdzie. Odczuwalny chłód był sporą anomalią jak na tę porę roku i wejście akurat w to miejsce. Musiało tutaj coś być. Poszukiwała jakichś śladów, czegokolwiek, co mogłoby jej zdradzić paranormalną obecność, a chwilę później przymknęła oczy. Zawahała się nad próbą przywołania owego ducha, ale kiedy już miała formułować słowa, usłyszała rozmowę nadchodzących ludzi.
Powoli podniosła się, odrywając dłoń od nagrobka. Nie znała tych ludzi, nie widziała ich nigdy na oczy, a ich obecność wcale jej się nie podobała. Cofnęła się o parę kroków. W powietrzu zawisło pytanie – co tutaj robicie?, ale usłyszała wystarczająco ze strzępku rozmowy. Pozostało jej mieć tylko nadzieję, że będą przygotowani na to, co może tutaj nastąpić.
Może powinna wrócić tutaj innego dnia. Może jeśli odejdzie, nic nie poczuje się sprowokowane. Może nic nie odkryją.
A może właśnie odkryją za dużo.

Ekwipunek: pentakl, athame, 2 zestawy świec zielonych, królicza łapka na choinkę

#1 tropienie na okolicę | +17 (tropienie + talenty)
#2 percepcja na dwóch nieznajomych | +37 (percepcja + talenty)
Sandy Hensley
Wiek : 30
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : medium, opiekun w Rezerwacie Bestii