Skrzynka pocztowaBenjamina Verity
Skrzynka pocztowa sprawdzana każdego dnia. Segregowana i kontrolowana. Prenumerata dziennika trafia na bok, magazyn prawniczy na wierzch sterty.
First topic message reminder : Skrzynka pocztowaBenjamina VeritySkrzynka pocztowa sprawdzana każdego dnia. Segregowana i kontrolowana. Prenumerata dziennika trafia na bok, magazyn prawniczy na wierzch sterty.
Ostatnio zmieniony przez Benjamin Verity II dnia Sro Mar 27 2024, 21:29, w całości zmieniany 39 razy |
28 — III — 1985 Powęszyłem za Scully, ale wygląda na to, że albo bardzo dobrze zaciera ślady, albo to przykładna (trzymaj mnie, bo jebnę) obywatelka — Valerio zupełnie jej nie kojarzy, a źródła z Sonk Road i Little Poppy jednogłośnie twierdzą, że jej rodzina posiada antykwariat na Starym Mieście. Pierwsze słyszę; musi być w brudniejszej części dzielnicy, ale to dobry trop — może piorą pieniądze, handlują lewizną, nie płacą podatków albo wszystko po kolei. |
31 — III — 1985 Znajomy z antykwariatu był jednym z pierwszych kontaktów; wie tylko o fakcie istnienia konkurencji, ale nigdy nie zajrzał do wnętrza przybytku — co nie dziwi mnie wcale, bezpośrednie konfrontacje to nie jego mitologia. Zrób, co w Twojej mocy (wiele); jeśli nie wyciągnie wniosków, kolejny błąd będzie jej ostatnim z tym nazwiskiem po imieniu — słowa Richarda, nie moje. |
20/04/1985 dziękuję za zaproszenie. Odwiedzę Cię, kiedy tylko znajdę wolną chwilę i wtedy dam Ci odpowiedź. |
21.04.85 W Monako na pewno mają jakiś własny kanał z telezakupami. Jeśli nie mają, to co to za podrzędny kraj? Stawiam litr burbonu na to, że nie wygra żabojad. 7:30 to chora godzina, ale jak trzeba, to trzeba, są sprawy, które tego wymagają. Będziemy mieli spory zapas na zaaklimatyzowanie się w hotelu. Tym razem nie wychodź na żaden dach a ja obiecuję, że nie będę się bawić żadnymi kluczami. |
1 maja 1985 Czy to wizja poranka, którą sam chętnie byś spełnił, ale nie wypada z oddechem żony na karku? Nie ukrywam... za Francuzkę, czy dwie u boku masz moją uwagę. Skoro już zaklepałeś nam wolne, to się nie wykruszę. Oddam Ci nawet tę domniemaną butelkę szampana, co byś nie czuł się specjalnie samotny, gdy już zajmę się innymi rozrywkami wieczoru. Również z mojej strony: nie ma za co. Cain |
10 maja 1985 informuję, że rozprawa o unieważnienie małżeństwa, w której reprezentuje Pan Panią Annikę Faust, odbędzie się w dniu 30 maja o godz. 12:00. Larry Martin Sędzia Jako adwokat Anniki, Ben może wnieść o przesłuchanie świadków, którzy mogą rzucić znaczące światło na małżeństwo Anniki bądź wnieść o rozpatrzenie wniosków dowodowych. Proszę o ewentualny list wskazujący takie dowody do 16 maja. |
10 V 1985 w samo południe — jakby sam Kościół chciał zobaczyć to starcie. Skorzystaj z Katza albo z Rosendale — oboje są z Uniwersytetu, zeznają, co zechcesz. Dodatkowo, Katz zna Fausta dłużej, niż mnie. Pisałam Ci o nich wcześniej i nadal utrzymuję, że dobrze wpiszą się w to, czego oczekujemy. Myślę, że to są nasze największe pewniaki, do tego skłonne stanąć w pełni po mojej stronie. Nie wiem, co stresuje mnie bardziej — fakt, że czeka nas rozkładanie na części pierwsze mojego związku, czy to, co ta rozprawa tak naprawdę oznacza. Tu chodzi przede wszystkim o moją rodzinę i wiem, że postawiłam na dobrą... Nie, najlepszą obronę. Jeśli mogę zrobić cokolwiek więcej, daj mi znać. Mamy jeszcze trochę czasu. |
07 maja 1985 jak mocno zależy Ci na sprawie pierścionka Lyry Vandenberg? Wyciszysz to za butelkę koniaku i przysługę do zwrócenia? Przy okazji - jestem w trakcie badanie sprawy Thaumaturge'a. Jeszcze nie wiem co dokładnie, ale coś tam mocno śmierdzi. Postaram się to domknąć do końca miesiąca. |
07 maja 1985 przysługa dla starej znajomej. Mogę Jej przekazać, żeby zapomniała o sprawie? Co robisz jutro wieczorem? Moglibyśmy od razu zrobić z tego koniaku użytek. |
07 maja 1985 kiedy Twoja reputacja stała się na tyle krucha, by złamać się pod naporem utraty jednego klienta, który nie reprezentuje rodziny z Kręgu? Moje powiązania z kancelarią rozluźniły się lata temu, ale nie śmiem podejrzewać, że przez ten czas zmieniło się tak wiele, by Verity musieli uginać się do woli przypadkowych ludzi. Czasy się zmieniają, ale nie na tyle, by lojalność wobec rodziny kruszyła się pod drobnymi niedogodnościami. Z tego względu zajmuję się sprawą kancelarii, która ukradła Ci jednego klienta. Butelka koniaku to drobny dodatek. Przysługa dla członka rodziny pozostaje kwestią bezcenną. Tak jak Ty zawsze możesz liczyć na moje wsparcie i pomoc, tak ja oczekuję zachowania tych wartości z Twojej strony. Niesłusznie? Rozważ proszę raz jeszcze czy nie jesteś w stanie nic zrobić. Wpadnij. Obiecuję trzymać broń w bezpiecznym miejscu. |
07 maja 1985 każdą umowę można wypowiedzieć i nie wątpię, że przy odrobinie chęci zrobiłbyś to w sposób niezagrażający Twojej reputacji oraz honorowi. Wiem również, że kancelaria nie ucierpiałaby w sposób znaczący ani finansowo, ani wizerunkowo na podobnie błahej sprawie, jaką jest ta omawiana. To nie jest sprawa, która miałaby prawo odbić się echem ani na Tobie, ani na rodzinie w przypadku rezygnacji. Nieczęsto proszę Cię o przysługę, teraz zaś widzę, że powinno tak pozostać. Jesteś jeszcze młody, pewne kwestie i wartości dochodzą do nas wraz z wiekiem. Z jakiegoś powodu na tym etapie życia podpis machnięty na umowie z państwem Thompson znaczy więcej, niż oddanie przysługi bliskiemu członkowi rodziny, który nigdy nie odmówił pomocy Tobie. Życzę Ci drogi kuzynie, aby ograniczenie wizji do czubka własnego nosa i progu kancelarii nie zaważyło na Twoim życiu zbyt mocno, nim zdecydujesz się zrobić porządek w swoich priorytetach. |
07 maja 1985 co Ty, baba jesteś, że mam się domyślać, jakimi słowami prosić Cię o przysługę, żebyś zechciał podzielić się tym czy i jak możesz pomóc? Udam, że nie widzę pewnych sugestii, które tkwią w Twoich słowach. Zapomnij o sprawie. |
01.05.85 Otrzymałem wiadomość o terminie procesu. Stryj chce, żebym w nim uczestniczył. Czego potrzebujesz? Prawnicy Fausta jeszcze się do mnie nie odezwali, więc pewnie szykują jakąś swoją linię obrony. |
3 — V — '85 Tym razem nie pomyliłem mąki z koksem (szkoda) — jeśli nie tęsknisz, mam coś, co to zmieni. Do zobaczenia za dwa dni w podziemnym klubie? Valerio przekazuję porcję tiramisu ze srebrnymi daktylami |
4 maja 1985 roku przepraszam, że piszę w dzień wolny, ale śpieszę zawiadomić, że w dwóch pierwszych dniach przyszłego tygodnia nie będzie mnie w kancelarii. Zupełnie mnie rozłożyło i nie będę w stanie dobrze wykonywać swojej pracy. Z góry pięknie dziękuję. Wynagrodzę ci wyrozumiałość. |