Skrzynka pocztowaAnniki
Zwykle odpowiada na listy w ciągu dwóch dni roboczych. Jeśli czekasz dłużej, najwyraźniej korespondencję pożarł jakiś barghest.
Skrzynka pocztowaAnnikiZwykle odpowiada na listy w ciągu dwóch dni roboczych. Jeśli czekasz dłużej, najwyraźniej korespondencję pożarł jakiś barghest.
Ostatnio zmieniony przez Annika Faust dnia Wto Cze 18, 2024 7:16 pm, w całości zmieniany 2 razy |
26.02.85 Nie wiem czy słyszałaś już, co stało się w Maywater. Jeśli nie, pewnie zaraz będzie o tym głośno; podejrzewam, że nie tylko o Maywater. Udało mi się zdobyć coś, co może Cię zainteresować. Najlepiej też jak najszybciej powiedz mi, jak coś porządnie zakonserwować. A jeszcze lepiej będzie jeśli przyjedziesz do doków, i sama to zrobisz. Johan |
4 marca 1985 roku Smutne i, dla wielu naszych pobratymców, tragiczne w skutkach wydarzenia z dwudziestego szóstego lutego pokazały, że w obliczu katastrofy Krąg Hellridge powinien zademonstrować nie tylko gotowość do działania, ale przede wszystkim — jedność. To z myślą o niej kreślę te słowa, wyrażając szczerą nadzieję, że przywrócenie świetności miastu oraz zadbanie o spokój w sercach czarownic i czarowników Saint Fall jest priorytetem dla nas wszystkich. Choć zabrzmi to jak polityczny frazes — a te dziś odkładam na bok — nawołuję do jednego: ramię w ramię zmierzmy się z rzuconym nam wyzwaniem i zademonstrujmy magicznej społeczności siłę oraz solidarność. Hellridge po raz pierwszy od wieku zaznało gorzkiego posmaku niekontrolowanej katastrofy; przywróćmy poczucie bezpieczeństwa poprzez współpracę nie tylko z Katedrą Kościoła i Międzymiastowym Magicznym Ratuszem, ale przede wszystkim — z sobą. Siódmego marca równo w południe rodzina Williamson obejmie patronat nad skoordynowaną rekonstrukcją uszkodzonego przez pożar Deadberry. Wierzę, że obywatele magicznej społeczności nie zawiodą — jestem pewien, że nie zawiodą również przedstawiciele Kręgu. Zachęcając do współpracy i dołączenia do wspólnej misji siódmego marca, nie powinienem wspominać o korzyściach dla nas wszystkich, te są wszak oczywiste — odbudowane miasto to gwarant odbudowanego zaufania w Krąg i jego idei. List dotyczy wydarzenia prywatnego "Jeden za wszystkich". Wzięcie w nim udziału nie jest obowiązkowe, a niepojawienie się nie wiążę się z żadnymi konsekwencjami wobec postaci; nie musisz również odpowiadać na tę wiadomość — gdyby zaistniała taka potrzeba, użyj listów do Zjawy. |
27.02.1985 dziwne anomalie miały miejsce wczorajszego dnia w całym hrabstwie. Deadberry zajęło się ogniem, ale na szczęście uczniowie nie ucierpieli, siewcy zdaje się również. Słyszałem również o wybuchu na uniwersytecie, a Maywater rzekomo zostało przeorane jak po trzęsieniu ziemi. Na dodatek próżno szukać informacji, które mogłyby wyjaśnić skąd takie nagromadzenie kataklizmów jednego dnia. Wszystkie te historie są wysoce niepokojące, dlatego piszę do Ciebie, aby upewnić się, że Ty oraz Moriarty jesteście bezpieczni. Wiem, że prowadzisz z rodziną interesy w portach, więc od razu pomyślałem o Tobie i van der Deckenach. Nie jest trudno znaleźć się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze, ale liczę, że Was to ominęło. |
1 marca 1985 w związku z wydarzeniami z dnia 26 lutego, które miały miejsce w Cripple Rock, co doprowadziło do Pani uszczerbku na zdrowiu i nieprzyjemnych doświadczeń, pragniemy wyrazić nasze najszczersze ubolewanie nad sytuacją, która Panią spotkała. Dokładamy wszelkich starań, aby nigdy już nie wydarzyła się ona ponownie. Prosimy o przyjęcie tego czeku na 200 dolarów, przekazanej Pani z ramienia Magicznej Rady północno-wschodniego wybrzeża USA, jako drobną rekompensatę, pozwalającą pokryć niezapowiedziany wydatek. Życzymy powrotu do pełni zdrowia! Komitet ds. bezpieczeństwa, Międzystanowy Magiczny Ratusz 200 dolarów można dopisać do rachunku bankowego. Link do tego listu jest potwierdzeniem otrzymania ich. |
marzec 5, 1985 moja ulubienico ze wszystkich sióstr Johana! Jak mija ci popołudnie? Albo poranek? Nie jestem pewien, kiedy odbierzesz moją przesyłkę. Mam nadzieję, że ostatnie wydarzenia w Saint Fall nie zerwały Ci snu z powiek... Jeśli tak — skorzystaj z jednego z garnków do zagotowania wody, a następnie dodaj do niej kawy! Sprawdzą się do tego doskonale! Nie obawiaj się, nie zmieniłem zawodu. Po prostu uznałem, że przez żołądek najlepiej trafia się do serca, dlatego komplet garnków jest dobrym początkiem do lepszego i weselszego jutro. Być może to trochę nad wyraz, ale gdy głębiej się nad tym zastanowisz, na pewno przyznasz mi rację. Pozdrawiam cię! List przyniósł kurier, razem z zapakowanym w karton zestawem garnków i patelni firmy telezakupy Bongo. |
9 — III — '85 Dziś w bibliotece (sklepie) widziałem ciekawą lekturę (Playboya) o cudach natury (tette, tette, tette na każdej stronie, dasz wiarę?) i od razu pomyślałem o Tobie. Dwa tygodnie temu przeżyliśmy coś, co połączyło nas per sempre; dniami i nocami — głównie nocami — tęsknię za tonem, którego użyłaś wtedy, w tunelu. Valerio, pamiętam doskonale, jeśli się ruszysz, ti succhierò il ca— Calzone. Nie miałem na nie składników ani ochoty; w pudełku znajdziesz pappardelle all'uva e sopressata. Uważaj, jest ostre, długie i zapewnia błogość — zupełnie jak ja. Odwiedzisz mnie w Red Poppy? Mam tego więcej. Valerio do listu dołączono pojemnik termiczny z pappardelle z winogronami pana McEòghaina |
9 marca, 1985 r. zgodnie z Pani telefonicznym zamówieniem, przesyłam placek z drzemiącym liczi — wyszedł on całkiem spory, trzy osoby spokojnie powinny się nim najeść. Mam ogromną nadzieję, że będzie on Pani smakował — proszę koniecznie znać, czy przypadł Pani do gustu oraz, czy zamówienie na koniec miesiąca jest nadal aktualne. Być może moje zdolności kulinarne nie spełnią Pani wymogów. Winnifred Marwood Do listu dołączony został zapakowany w kartonowe pudełko cukiernicze placek z drzemiącym liczi. |
4 IV '85 niezmiernie ucieszyła mnie wiadomość od Ciebie. Praca jak zwykle nie wypuszcza ze swych zachłanych objęć, ale możesz być pewna, że znajdę dla nas czas. Mnie samej także przyda się nieco wytchnienia - jeśli wkrótce nie opuszczę murów rodzinnego muzeum, zyska ono kilka liter i stanie mauzoleum. A skoro już o śmierci mowa: czy to właśnie tam podają absynt mieszany z szampanem? Nie jestem pewna. Pozostaje jeden sposób aby się przekonać! Będę zatem na miejscu o dziewiątej. Zajmę nam stolik, o ile będzie jeszcze miejsce. Przygotuj się na długą noc, moja droga! |
marzec 7, 1985 co się kryje? Biorę pod włos? Och, Anniko, wbijasz kołek w moje serce, jak Brutus Juliuszowi Cezarowi w plecy. Jak możesz być dla mnie tak brutalna? Przecież wiesz, że każde moje pochlebstwo jest czystą prawdą. Przynajmniej w Twoją stronę. Zdradź mi sekret... Jeśli Johan ma więcej sióstr niż ta moja ulubiona, to gdzie je schowaliście? Maywater nie jest aż tak duże. Droczysz się ze mną. Wiem, że tak. Rób to dalej, tylko nie goń mnie z tą patelnią. Jej rączka idealnie leży w dłoni, ale nie na mojej głowie, a obydwoje wiemy, że drzemie w Tobie prawdziwa odwaga. Jeśli uderzysz nią swojego męża, pamiętaj, że ze wszystkiego Cię wybronię. |
kwiecień 4, 1985 nie jestem od oceniania, tylko od tego, by pomóc Ci w osiągnięciu celu. Jeśli ma nim być rozwód, to niech tak się stanie. Chcę, żebyś wiedziała, że zwyczajowo nie biorę tego typu spraw i robię dla Ciebie wyjątek. Nie traktuj tego jako wyrzut, nie mam na celu wzbudzania w Tobie wdzięczności. Piszę to, bo musisz być świadoma, że ta kwestia nie będzie prosta i będziemy musieli się do niej dobrze przygotować. Jedną sprawą jest rozwód cywilny, to nie będzie trudne, chociaż oczywiście Faustowie, z Moriartym na czele, mogą upierać się przy Twojej winie. Znacznie trudniejsze będą kwestie kościelne, ale szczegóły omówimy na spotkaniu. Proszę, byś przygotowała możliwie dużo informacji związanych ze sprawą, a także nie kontaktowała się z nikim spoza najbliższej rodziny, sugerując, że chciałabyś wnosić o rozwód. Im bardziej zaskoczymy Faustów, tym lepiej dla nas, dlatego miej to w pamięci. Plotki szybko się roznoszą, a teraz chcemy ich unikać. Jutro o 11 w kancelarii. Dasz radę? Daj. Mogę się spóźnić góra 15 minut, bo wcześniej mam spotkanie, ale moja asystentka się Tobą zaopiekuje. PS — Długofalowo to dobra decyzja. Zawsze mówiłem, że zasługujesz na kogoś, kto Ci dorówna. |
10 — IV — 1985 W drodze po pieczywo (papierosy) na sklepowej półce (dziale prasy, ale przysięgam, że szukałem magazynu anatomicznego i w sumie — znalazłem) w oko wpadł mi pasjonujący tytuł; od razu pomyślałem o Tobie. do listu dołączono kwietniowe wydanie Playboya z 1985 roku |
05/04/1985 Anniko, dziękuję za podesłaną lekturę! Zerknąłem na nią pobieżnie przed spektaklem i ZDECYDOWANIE wymaga ona osobistego omówienia, jeżeli moje skromne progi ma zaszczycić drugie diablątko. Dziękuję jednocześnie za troskę roztaczaną nad moimi palcami. Prawdę mówiąc, mają się trochę lepiej, odkąd wprowadziłem twoją radę w życie. Niemniej, zaraz wykupię cały asortyment w lokalnym zoologicznym i zostaną nam tylko patyki. Czy ty wiesz, jaki on potrafi zrobić tartak?! Chętnie zobaczę się z wami jutro, jeżeli nie macie innych planów. Jeżeli wam odpowiada, mapkę pomocniczą prześlę w oddzielnej korespondencji. Zapamiętam tak na wypadek, jakbym kiedyś przypadkiem zamordował Oczekujący na weekendowe zdewastowanie mu domu, |
05/04/1985 Anniko, jako licencjonowany „młody potwór” mógłbym śmiało zaprzeczyć tej hipotezie, gdybym tylko nie miał tak ogromnych nadziei, co do prawdziwości twoich racji. Nie będzie to dla mnie żaden kłopot, jeżeli dokonasz najścia nawet i o czwartej nad ranem. Jednym z moich wielu talentów jest bycie nieprzytomnym o każdej porze dnia i nocy. Szkoda tylko, że będę musiał się ubierać. Paradowanie w szlafroku o siódmej, to wręcz obowiązek każdego szanującego się Overtona. Ale dla Ciebie zrobię wyjątek. Niemniej nie obawiaj się o zdrowie diablątka. Zanim zdążyłbym go zadeptać, najpewniej odgryzłby mi nogę. Ewidentnie go to kusi. Dorobił się imienia, a i owszem. Przyzwyczaiłem się już, że koty miewają swoje imiona w serdecznym poważaniu, lecz Stheino najwidoczniej chętnie idzie w ich ślady. Może rzeczywiście liczy na tytuł Tego Najmniej Dramatycznego Overtona? |
05/04/1985 Anniko, powiedziałbym, że „całe szczęście”, ale właściwie to raczej „trochę szkoda”. Byłabyś pięknym aktem. Postaram się ubrać jak należy, ale nic nie obiecuję. Ten dreszczyk emocji wspaniale zastąpi nam kawę, nie uważasz? Przepraszam najmocniej, Stheino to wyjątkowo dostojne imię i jestem pewien, że gdy diablątko trochę podrośnie, to doceni kreatywność tatusia. Azorów i Lorenzów jest milion. Jakbyś takiego próbowała przywołać, to pół miasta by przybiegło. Poza tym chciałbym również zwrócić twoją uwagę na fakt, że gdy piekielny pies daje dyla plażą, to raczej nie wolałbym go po imieniu, a raczej czymś w stylu „EJ TY, WRACAJ TU”. Tak czy inaczej, pewnie szybciej sam bym go złapał. Postaram się udać, że twe niegodne insynuacje wcale nie ranią mojego wrażliwego serduszka. Mam nadzieję, że na spotkanie przyniesiesz odpowiedni podarunek, który pozwoli wyschnąć rzewnym łzom, które uroniłem, czytając twoją wiadomość. Stheino też by uronił, gdyby tylko nie próbował go pożreć. Troszkę mnie podpuściłaś. Dla ciebie też wymyślę imię sceniczne. Bądź przygotowana. |