Skrzynka pocztowaVittorii L'Orfevre
Dwa typy listów, jeden istotniejszy od poprzedniego: prywatna korespondencja przegrywa z kretesem, kiedy w grę wchodzą zamówienia nowych projektów.
Skrzynka pocztowaVittorii L'OrfevreDwa typy listów, jeden istotniejszy od poprzedniego: prywatna korespondencja przegrywa z kretesem, kiedy w grę wchodzą zamówienia nowych projektów. |
4 marca 1985 roku Smutne i, dla wielu naszych pobratymców, tragiczne w skutkach wydarzenia z dwudziestego szóstego lutego pokazały, że w obliczu katastrofy Krąg Hellridge powinien zademonstrować nie tylko gotowość do działania, ale przede wszystkim — jedność. To z myślą o niej kreślę te słowa, wyrażając szczerą nadzieję, że przywrócenie świetności miastu oraz zadbanie o spokój w sercach czarownic i czarowników Saint Fall jest priorytetem dla nas wszystkich. Choć zabrzmi to jak polityczny frazes — a te dziś odkładam na bok — nawołuję do jednego: ramię w ramię zmierzmy się z rzuconym nam wyzwaniem i zademonstrujmy magicznej społeczności siłę oraz solidarność. Hellridge po raz pierwszy od wieku zaznało gorzkiego posmaku niekontrolowanej katastrofy; przywróćmy poczucie bezpieczeństwa poprzez współpracę nie tylko z Katedrą Kościoła i Międzymiastowym Magicznym Ratuszem, ale przede wszystkim — z sobą. Siódmego marca równo w południe rodzina Williamson obejmie patronat nad skoordynowaną rekonstrukcją uszkodzonego przez pożar Deadberry. Wierzę, że obywatele magicznej społeczności nie zawiodą — jestem pewien, że nie zawiodą również przedstawiciele Kręgu. Zachęcając do współpracy i dołączenia do wspólnej misji siódmego marca, nie powinienem wspominać o korzyściach dla nas wszystkich, te są wszak oczywiste — odbudowane miasto to gwarant odbudowanego zaufania w Krąg i jego idei. List dotyczy wydarzenia prywatnego "Jeden za wszystkich". Wzięcie w nim udziału nie jest obowiązkowe, a niepojawienie się nie wiążę się z żadnymi konsekwencjami wobec postaci; nie musisz również odpowiadać na tę wiadomość — gdyby zaistniała taka potrzeba, użyj listów do Zjawy. |
22 luty 1985 Plotki o Pani niekwestionowanym talencie krawieckim dosięgły i cmentarz, stąd też piszę do Pani z gorącą prośbą. Nie tak dawno, na dnie szuflady znalazłam szpulkę zakupionej niegdyś nici, której właściwości mogłyby mnie niezmiernie wspomóc. Praca na cmentarzu nie specjalnie sprzyja protekcji przed atakami spirytystycznymi, a ostatnio dużo mówi się o tym, jak niespokojne staje się Hellridge. Dlatego niezwykle wdzięczna byłabym za urozmaicenie mojej garderoby ciuchem spod Pani wprawionej ręki. Myślę, że sweter byłby najodpowiedniejszy. Wykonałam pomiary, które wydały mi się najpotrzebniejsze, i przedstawiam je poniżej. Jednakże, nie ukrywam, w niektórych przypadkach mogą się okazać dość nieprecyzyjne. Jeśli zajdzie potrzeba, nie widzę przeszkód, by stawić się u Pani osobiście i je zweryfikować. Thea Sheng. do listu dołączono nić w kolorze mlecznym i krateczkę z pomiarami |
02 marca 1985 List pragnę rozpocząć od przeprosin za opóźnienie w udzieleniu odpowiedzi na Pani wiadomość. Wyjątkowe okoliczności, które nastąpiły w postaci kataklizmów dotykających Saint Fall w końcu lutego, znacząco pomnożyły moje obowiązki zawodowe, pogrążając moje myśli w rozmaitych sprawach z nimi związanymi… Skracając wywód—list od pani najzwyczajniej umknął mojej uwadzę. A skoro obie zostawiłyśmy za sobą dygresję oraz rozważanie indywidualnych wyjaśnień, również mogę przejść do rzeczy. Niezmiernie przykro mi z powodu stanu, w jakim pozostawiło Panią sfinalizowanie mojego zamówienia. Osobiście również odczuwam powinność zrekompensowania Pani straconego czasu, dlatego z chęcią pojawię się w celu zweryfikowania wykonanych przeze mnie pomiarów. Począwszy od środy szóstego marca (z wykluczeniem dnia siódmego) do niedzieli włącznie, pozostaje tymczasowo wolna od obowiązków służbowych. Jeżeli którakolwiek z wymienionych przeze mnie dat nie kłóci się z Pani grafikiem, proszę o przesłanie w odpowiedzi adresu oraz preferowanej godziny spotkania. Obiecuję znacznie krótszy czas oczekiwania. Thea Sheng. |
04 Marca 1985 Zmuszona jestem przyznać Pani rację—niezwykle łatwo wciągnąć się w ten wir wymiany słów, a jeszcze trudniej znaleźć odpowiedni moment na ich zakończenie. Bynajmniej, niech przez myśl nie przejdzie Pani, iż oczekuję przeprosin. Czytając Pani odpowiedź doszłam do wniosku, że umówione spotkanie jest wystarczającą rekompensatą. Ósmy marca wydaje się właściwym dniem, a godziny popołudniowe są dla mnie jak najbardziej dostępne. Cicho liczę, że wykonane przeze mnie pomiary nie były kompletnie rozbieżne z rzeczywistością. Byłoby mi niezmiernie głupio, gdyby wyszło na to, że zmarnowałam jeszcze więcej Pani cennego czasu, niż jest mi to wiadome obecnie. Niemniej, gotowa jestem na każdą ewentualność. Schlebia mi Pani uprzejmość, jednak nie mam ściśle wykształconych preferencji odnośnie wina. Zmuszona jestem zaufać i dostosować się pod Pani gusta. To spotkanie—przy winie, czy wodzie—będzie przeze mnie wyczekiwane. Pozdrawiam i do zobaczenia, |
11 — III — '85 Tak wiele żądań, tak mało w zamian — allora, che cos'è? Dwunasty marca, Palazzo, będziemy sami. Spisz nazwiska tych, którym jesteś winna pieniądze. Valerio |
2 — III — 1985 Czy osiągnęła Pani wszystkie zamierzone szczyty? Jako wróżbita nie lubię się mylić — na szczęście, w przeciwieństwie kolegów i koleżanek po fachu, jestem też cierpliwy; mogę zaczekać dekadę, żeby powiedzieć a nie mówiłem? Liczę, że wkrótce odwiedzisz nas w antykwariacie; trafił do mnie obraz, który mógłby przypaść Ci do gustu. Wyszedł spod tego samego pędzla, którym malował mistrz Yves Tanguy, więc to poniekąd oryginał — zwłaszcza, że doskonale imituje Testament Jacques'a Prévert. Razem z załączoną do listu tartaletką próbuję wynegocjować zniżkę; zamówienie, o które zamierzam poprosić, może być nieco wymagające — przesyłam dwie nicie oraz materiał do stworzenia skromnych (jak ja) części ubioru. Wiem, że nie zajmujesz się krawiectwem męskim, ale po specyfice nici sama dobrze ocenisz, czy Twoja magia sprawdzi się w dodatkach. Pozwól, że teraz — nieco drżącą dłonią — nakreślę pytanie o cenę, ale: ile (i dlaczego tak dużo)? Jestem gotowy oddać pod zastaw Perseusa; słyszałem historię o żarówkach — jeśli wymieni kolejne tysiąc, akurat opłacimy jedną rękawiczkę. do listu dołączono tartaletkę z drzemiącym liczi, bawełnę, wełnę, nić w kolorze wrzosowym oraz nić w kolorze sjenny palonej |
9 — III — 1985 Zanim uznasz, że to pomyłka, próba zamachu albo pomylona próba zamachu, przejdę do sedna (niech będzie, dwóch sedn) — po pierwsze, dziękuję, że dołączyłaś do odbudowy Deadberry. Ani czas, ani okoliczności nie pozwoliły nam na zamienienie przynajmniej trzech wielokrotnie złożonych zdań; Drugie z sedn to czysty biznes; w końcu zacząłem mówić Twoim językiem, prawda? W przypływie zakupoholizmu lub pod wpływem alkoholizmu (wybierz sama) zaopatrzyłem się w nici, z których mógłbym upleść co najwyżej warkocz. Gdybyś chciała poszerzyć portfolio o męskie dodatki, oddam je w Twoje ręce — przyznam, że zależy mi na jakości i szybkości wykonania, a nie znam nikogo, kto potrafiłby połączyć obie te cechy równie skutecznie, co Ty. Podaj wycenę — przekażę nici razem z zapłatą z góry. |
10 — III — 1985 Niniejszym. do listu dołączono 100 $, nić w kolorze kawowym, nić w kolorze popielatym i wełnę |
20 marca, 1985 roku miałam wątpliwą przyjemność współpracy z sommelierem, który nie potrafił rozróżnić między francuskim a włoskim winem — możesz sobie wyobrazić, jak krótka była ta współpraca. Pomyślałam wtedy, że byłabyś niezmiernie urażona tą ignorancją oraz brakiem profesjonalizmu z jego strony. Piszę nie tylko po to, aby podzielić się spostrzeżeniem, że gust jest jednak czymś wrodzonym. Z pewnością masz już niemałą kolejkę w związku z nadchodzącymi, oficjalnymi wydarzeniami kręgowymi, jednak mam cichą nadzieję, że udałoby Ci się mnie wcisnąć na górę listy. Potrzebuję sukienki i jesteś jedynym artystą (Twoje ubrania to niewątpliwe dzieła sztuki), któremu mogłabym z tym zaufać. Szczegóły najchętniej omówiłabym osobiście, nad lampką (włoskiego) wina. Korzystając z okazji, przesyłam najserdeczniejsze życzenia świąteczne — oby Aradia miała Cię w swojej opiece i prowadziła swoim błogosławieństwem Twoje zdolne dłonie. Niemniej — każde błogosławieństwo potrzebuje trochę pomocy. Do listu pozwoliłam sobie dołączyć mały upominek. Nie łącz go z serami, z niewyjaśnionych powodów powoduje wtedy zawroty głowy. Jeśli spędzasz te święta w towarzystwie swojego kuzyna, to życzę Ci również cierpliwości. Audrey Verity do listu dołączono kryształowy flakonik z eliksirem złotej polewki |
17 marca, 1985 roku Pani osoba została mi bardzo entuzjastycznie polecona z ramienia Thei Sheng (wysoka, przeurocza Nie mam dużych wymagań, właściwie to, tylko aby cokolwiek Pani stworzyła, było względnie praktyczne. Mój zawód wymaga dużej swobody ruchu, bieganie po scenie jest bardziej skomplikowane, niż mogłoby się wydawać. Oczywiście, jeśli się Pani narzucam, to proszę od razu mnie odprawić z kwitkiem! Nie chciałabym marnować Pani cennego czasu. do listu dołączono nić w kolorze sjeny palonej oraz nić w kolorze kawowym |
19 marca, 1985 roku ramię Thei z pewnością jest warte uwagi — (Proszę zignorować ostatnie zdanie. Z gniewem medium nie ma żartów, jestem pewna, że właśnie jakiś duch jej kabluje, że to Pani napisałam.) Thea jest zdrowa, jak zwykle zapracowana, ale z tajnych źródeł wiem, że ma wolną najbliższą sobotę — a na pewno mogę się upewnić, że będzie ją miała. Jestem pewna, że doceni Pani żywe towarzystwo. Było na tyle zapadające w pamięć, że w relacji z niego nie usłyszałam ani słowem o faux—pas. Wiele słów było natomiast o Cóż mogę powiedzieć — normy płciowe są po to, aby je łamać. Dopiero w latach 20. społeczeństwo zaakceptowało fakt, że kobietom przydałyby się również i spodnie. Może kolejnym postulatem sufrażystek byłyby męskie nicie na kobiecych ubraniach? Może nicie nie powinny mieć płci? Bliscy Thei (bardzo bliscy. Historia o tym, jak się poznałyśmy, przedstawia ją w bardzo dobrym świetle, mnie niekoniecznie, więc w imię dobrego imienia mojej przyjaciółki, jestem skłonna ją opowiedzieć) bardzo się cieszą na tę wiadomość. Z przyjemnością odbiorę Pani twory, a pierwszą podpowiedź proszę potraktować jako zadatek — pod żadnym pozorem niech nie wspomina Pani o Footloose, zarówno piosence, jak i filmie. PS Uwielbia lilie, najlepiej w połączeniu z dużą tabliczką czekolady i zaproszeniem na maraton horrorów. |
10 - III - 1985 jak zresztą zawsze, mam nadzieję, że uśmiech nie opuszcza Twojej buzi, praca nie jest zbyt intensywna, a wino idealnie czerwone - co do czerwieni zaś, w tym tkwi sedno mojego listu. Męczeństwo Aradii zbliża się wielkimi krokami, wielki też okazał się mój zawód, kiedy żadna z siedmiu i pół (nie pytaj dlaczego pół) obranych potencjalnie kreacji, nie podoba mi się jednak na tyle, by ukoronować jej założeniem to ładne święto. Zatem, moja droga, tylko Ty jedna możesz mi pomóc. Coś czerwonego, coś eleganckiego, coś, co krzyczy santità spettacolare. Czy pojutrze będzie w porządku? Przyniosę szampana i opowiem o tym, co siedzi mi w głowie. |
17 marca, 1985 Ponad dwie dekady świadomej wiedzy na temat piekielnych bestii i wciąż nie zidentyfikowałem tej, która wstąpiła w Ciebie na zakończenie lata '73 — od samego wspomnienia rozbolała mnie głowa, prawie zrzygałem się w agrest i kwadrans zajęło mi wypłukanie z ust posmaku anyżówki. Gdzieś powinienem mieć zdjęcia z tamtego wieczoru; nie, żebym potrafił rozpoznać Cię bez blondu, który od kilku lat z uporem nazywasz naturalnym. Skoro o naturalności mowa — naturalnie, że mam dla Ciebie koncert życzeń. Ma dwa składniki, żonę pytającą po raz trzeci do kogo piszesz, że się tak uśmiechasz? i nadzieję na zniżkę po znajomości. Udziergaj mi z tego coś ładnego; oboje wiemy, co potrafią Twoje palce (i że mam na myśli otwieranie trzech piw jednocześnie). Czuję się zaproszony na wspólne odwiedziny w Saint Fall — skóra cierpnie mi na sam pomysł, ale podobno muszę asymilować się z gatunkiem, który do porozumiewania używa faktycznych słów, nie serii ujadania o różnym natężeniu i częstotliwości (zgadnij czyje słowa). Ron do listu dołączono: nić w kolorze sjeny palonej, bawełnę |
24 marca, 1985 Dlaczego? Dlaczego — pomimo tylu wspólnych lat, tylu wspólnych wędrówek, Musiałem ukryć dowód zakupowej zbrodni w szopie — tylko tam moja żona nie zajrzałaby nawet pod groźbą dekapitacji (niższej) połowy rodziny; prawdopodobnie zepsułaś tą koszulą jej pomysł na świąteczny prezent, więc resztę tygodnia spędzę przed lustrem ćwicząc zaskoczenie. Prawdopodobnie Twój wyrób jest magicznie doskonały i niedługo może się przydać; na pewno doskonale leży, przymierzyłem od razu po odjeździe kuriera. Wiesz, że zawsze jesteś u nas mile widziana — nie musisz używać starych sukienek jako pretekstu. Bob 1 i Bob 2 byli niestety zajęci; myślisz, że jak odróżniam Włochów? Po imionach? Litości. Ron do listu dołączono 30 $ |