Witaj,
Oscar Nox
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t540-oscar-nox?nid=3#3014
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t577-oscar-nox
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t578-oscar-nox#3146
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t575-poczta-oscara-nox-a
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f120-mieszkanie-i-gabinet-oscara-noxa
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1063-rachunek-bankowy-oscar-nox#9123
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t540-oscar-nox?nid=3#3014
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t577-oscar-nox
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t578-oscar-nox#3146
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t575-poczta-oscara-nox-a
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f120-mieszkanie-i-gabinet-oscara-noxa
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1063-rachunek-bankowy-oscar-nox#9123
First topic message reminder :

Mieszkanie i gabinet Nox’a
Kamienica była niedawno poddana renowacji, co widać było po zewnętrznych ścianach budynku. Wnętrze jednak pozostawia wiele do życzenia. Po przekroczeniu progu, czuć zatęchłości desek, które wchłonęły w siebie wielość zapachów lokatorów. Schody prowadzące na wyższe piętra skrzypią, a balustrada świeci się wyślizgana rękami, które ją dotykały.
Mieszkanie Nox’a znajduje się za dębowymi drzwiami, opatrzonymi żelazną cyfrą 1.
We wnętrzu czuć zapach płynów do dezynfekcji i leków poukładanych w gablocie w jego gabinecie.
Salon łączy się z kuchnią a jego centralną częścią jest ciężka sofa i stojący przy niej skórzany fotel.
Oscar Nox
Wiek : 35
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : Internista/genetyk
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
- Najpierw Duco, by uśmierzyć ból pacjenta, ale te zaklęcie obecnie jest poza zasięgiem moich możliwości, dlatego załóżmy, że ustalana przeze mnie strategia ma czysto hipotetyczny wydźwięk i nie znajdzie swojego odzwierciedlenia w rzeczywistości, przynajmniej na razie - jeszcze więcej słów. Wiedział, jak mężczyzna reagował na jego wylewność, złożoność wypowiedzi, jak na każde słowo przewracał oczami, ale Cecil jeszcze nie wyczerpał tematu, po chwili kontynuował, z tym samym zaangażowaniem, co wcześniej, ze wzrokiem wbitym w udo, z którego wystawał skalpel, z lekkim uśmiechem rysującym się na wargach i błyskiem fascynacji w spojrzeniu:  - W tym przypadku, zaraz po wyjęciu skalpela, użyję zaklęcie, które zniweluje obrażenia wewnętrze, a więc każde zaczynające się od słowa Spirituspuritas wydaje się być dobrym posunięciem. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie  każdy pacjent będzie równie spokojny co pan teraz, podejrzewam nawet, że niejednokrotnie pan sam tego doświadczył, dlatego zacząłbym od Subsidio, by współpraca nie została zakłócona przez atak paniki, albo pochodne emocje, które mogą pojawić z takiej okazji i w konsekwencji zupełnie niepotrzebnie pogłębić uraz, narażając pacjenta na większe niebezpieczeństwo.
Jego wiedza o rytuałach była szczątkowa. Nawet nie próbował przywołać w głowie inkantacji, bo większość książek, jakie czytał, dotyczyły szybkiej interwencji medycznej, gdyż jego zainteresowania oscylowały dotychczas wokół medycyny ratunkowej, bo tylko do takiej literatury miał dostęp, a ta w żadnym wypadku nie była uzależniona od rytuałów, dlatego drugą część pytania pozostawił bez odpowiedzi.  
- Hart, w "Polowej magii anatomicznej" twierdził, że użycie rytuału w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia jest szkodliwe dla pacjenta i nie powinno mieć miejsca, jeśli sytuacja wymaga natychmiastowego działania.
Cecil mu zaufał, bo dotychczas nie skonfrontował się z innym punktem widzenia, ale może, skoro teraz nadarzyła się okazja, by skorygować swój tok rozumowania…
- Zgaduję, że nie jest pan wyznawcą tego punktu widzenia. Jaki rytuał w takim przypadku można zastosować?
Gdyby Nox wyprowadził go z błędu, najprawdopodobniej nie polemizowałby z jego punktem widzenia. Z ich dwójki to on był lekarzem, z kilku letnim doświadczeniem. Jego oczy musiały widzieć już wiele przeróżnych osobliwych przypadków. Z niektórymi z nich musiał poradzić sobie na własną ręku, w oparciu o swoją wiedzę.
Holenderscy  malarze nauczyli Fogarty’ego, czym jest troska o szczegóły, toteż dostrzegł minimalne zmiany, które pojawiały się w rysach twarzy. Wydawało mu się, że obsydianowe oczy na moment pociemniały. Wniosek był jeden - nie takiej odpowiedzi lekarz od niego oczekiwał.
Szczerości. Chciał szczerości, skoro sam wyznał mu sekret trzymany pod sercem, jednakże Cecil nie mógł obecnie odwdzięczyć mu się tym samym.
Budowanie zaufanie zaczynało się od pięciu kubków kaw, czterech wypalonych papierosów i długiej, nieprzespanej nocy, ciągnącej się w nieskończonej w zakrzywionej przestrzeni ograniczonej do lekarskiego gabinetu, gdzie pochylać się mieli nad naturą magii anatomicznej.
Nox nadal nie wypił kawy, którą Fogarty wręczył mu w ramach gestu dobrej woli zaraz po przekroczeniu progu jego mieszkania. Stała nietknięta na biurku jak niechciany prezent.
Więc próba zburzenia muru, jaką wzniósł wokół siebie Fogarty, skończyła się niepowodzeniem. Tym bardziej wybuch emocji, słyszalny głownie w podniesionym tonie głosu mężczyzny, jak i stanowcze „wyjdź i nie wracaj” stały się dla Cecila pretekstem, by zostać, przynajmniej przez chwile.
Pozwolił, by milczenie wypełniło każdy skrawek gabinetu. Bez słowa podszedł do umywalki, by zmyć z twarzy i rąk krew Noxa. Materiał czarnego golfa przesiąkł kroplami czerwieni. Był do nieodratowania. Musiał pogodzić się z tą stratą.
Czy nie tak właśnie wygląda branie odpowiedzialności za swoje błędy?, zadał sobie te pytanie w myślach w momencie odkręcenia kurka z zimną dłonią, choć kryła się w tym subtelna nuta drwiny.
Nadużył jego zaufania, ale czy na niego zasłużył, przystawiając mu nóż do gardła?
Nie.
Więc tak, panie Nox, dobre serce jest pańską słabością.
- Jestem panu wdzięczny za ten akt miłosierdzia, naprawdę, ale nie da się ukryć, że forma zapłaty, jaką pan zaproponował, zabrzmiała, zwłaszcza w tamtym momencie, dwuznacznie. Na tej podstawie wydaję mi się, że miałem prawo wątpić w pana szczere intencje.
Cecil do nich nie przywykł, dlatego nie walczył z mechanizmami obronnymi, w tym pozorną agresją, która dochodziła do głosu. Diabelne zaskoczenie było znacznie lepsze niż potworne rozczarowanie, pozostawiające posmak goryczy po językiem.
Wiedział z perspektywy czasu, że jego wybuch był zbędnym wysiłkiem, podyktowany emocjami, jakie w nim wtedy buzowały, ale nie mógł cofnąć tego, co się stało. Nie był jak Leland – nie mógł zatrzymać upływu czasu.
- Słucham uważnie, co pan mówi, dlatego wiedziałem, że pańskiemu życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Sam naraził się pan na utratę krwi, oddając się w ręce osoby bez usystematyzowanej wiedzy i doświadczenia, więc podejrzewam, że był pan gotowy na takie poświecenie.
Naiwnie jest wierzyć, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Naiwnie jest wierzyć, że osoba bez doświadczenia nie opuści ani kropli krwi.
Umył dokładnie ręce. Skrawek po skrawku. Każde zagłębienie. Potem twarz.
Kto powiedział, że gdy będę podążać za pana wskazówkami, magia nie okaże się zbyt kapryśna, by mnie wysłuchać? – Spojrzeniem odszukał twarz mężczyzny. – Póki co magia jest lekarstwem na każdy nasz problem, przynajmniej ten z zakresu anatomii, a co jeśli w końcu jej zabraknie?
Poradzimy sobie bez niej?
Był Fogartym. Powinien gardzić wszystkim, co niemagiczne, ale czasem pogarda mieszała się z bezradnością, kiedy rozgrzany pentakl przywierał do skóry, a w palcach czuł nieprzyjemne mrowienie.
Lucyfer otworzył wrota piekieł, ale w końcu może je zamknąć. Albo wyręczy go Gabriel, znużony tym, na jakie bezprawie król piekieł sobie pozwolił.
Cecil bał się perspektywy świata, gdzie magia może stać się jedynie wspomnieniem. Jego przodkowie pojawili się na tym ziemiach wraz z jej nadejściem. Bez niej był nikim.
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator
Oscar Nox
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t540-oscar-nox?nid=3#3014
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t577-oscar-nox
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t578-oscar-nox#3146
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t575-poczta-oscara-nox-a
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f120-mieszkanie-i-gabinet-oscara-noxa
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1063-rachunek-bankowy-oscar-nox#9123
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t540-oscar-nox?nid=3#3014
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t577-oscar-nox
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t578-oscar-nox#3146
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t575-poczta-oscara-nox-a
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f120-mieszkanie-i-gabinet-oscara-noxa
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1063-rachunek-bankowy-oscar-nox#9123

Oscar potarł palcami, kąciki oczu, skrzywił się przy tym starając się zapanować nie tylko nad rosnącą irytacją ale również nad migreną.
Forgaty był niczym upierdliwą mucha latająca tuż nad głową, w chwili gdy potrzebowało się spoczynku.
Nadal nie widział po nim ani grama skruchy, ani odrobiny rozwagi.
Ta.- Stwierdził, krótko i z przekąsem słysząc jego stanowisko. Nie mógł być dalszy od prawdy, bo choć lekarz posiadał w sobie zwierzęcą naturę to nawet ta była monogamiczna, oswojona i oddana Carterowi.
Było to coś co przerażało Noxa bardziej niż śmierć, bezwzględna akceptacja jakiej doświadczył napawała go stale dziwnym lękiem.
Jak trzeba być zadufanym w sobie by myśleć, że jest się tak atrakcyjnym…- Powiedział bardziej sam do siebie niźli do chłopaka mącącego teraz jego spokój szumem wody.
Nie chciał wdawać się dyskusje z kimś kto i tak nie rozumiał co się do niego mówi.
Dlatego w ostatecznym rozrachunku puściłem w niepamięć napaść z nożem.- Urwał lakonicznie sięgając po swoje spodnie. Przecież nie będzie prowadził dalszej dyskusji w samych bokserkach.
Przestań.- Padło krótko i dosadnie. Mimo, że Oscar nie podniósł głosu te słowo niosło w sobie jakąś siłę.
Czy ty chłopcze naprawdę jesteś tak głupi? Do jakiego stopnia jesteś w stanie przypisywać winę innym byleby w swoich własnych oczach być zwycięskim? Zapytał ze spokojem choć tak naprawdę nie chciał znać odpowiedzi na to pytanie.
Zamiast tego nim padło cokolwiek z ust Cecila, rozwinął myśl. Choć miał wrażenie, że choć wypowiadał słów wiele to one i tak odbijają się od ego chłopaka i lądują w zakurzonych kątach za meblami.
Skończ te swoje gierki bo na mnie nie działają. Jeszcze tego nie zauważyłeś? Okazałeś się być aroganckim, nie słuchałeś tego co ci przekazywałem. Nawet tego nie umiesz przyznać?- Pytał choć znał odpowiedź. Zapiął spodnie nie trudził się nawet by na nowo założyć pasek, szkoda było jego wysiłku skoro i tak zamierzał się zaraz położyć.
Od kiedy opaska uciskowa jest częścią magii? Wywnioskowałeś że mojemu życiu nic nie zagraża po minutowej lekcji ułożenia tętnic. Brawo! A gdybym miał ukrytą skazę? Chorobę? Odmienność? Oddałem się w Twoje ręce tak… mają nadzieję, że nawet ktoś tak arogancki jest w stanie słuchać…
Nox zaczął koncertować się na magii anatomii mającej niecą ciemniejszą stronę. Gdy z pokładów swojego umysłu wygrzebywał kolejne zaklęcia mogące skrzywdzić chłopaka, który okazał się być takim wrzodem na dupie.
Ludzie twojego pokroju bez magii są nikim Rzucił nagle, wychodząc z gabinetu do ciemnego korytarza, urywając wszelkie dyskusje.
Nie miał już sił, chęci ani pokładów cierpliwości by dalej znosić chłopaka w swoim gnieździe i akceptować jego arogancję i gierki.
Oscar Nox
Wiek : 35
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : Internista/genetyk
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
- Co to za praktyka wkładanie komuś do ust słów, których nie powiedział, a może to pana sposób na ukrycie w tym gąszczu obelg komplementu?
Swoją drogą dość nieudolna próba, pomyślał, ale ugryzł się w język przed uzewnętrznieniem tego, co kształtowało się pod sklepieniem czaszki.
Był niewidoczny. Często zapominany. Gadulstwo i płaszczyk arogancji jakim się okrywał to jego metoda, by zrekompensować sobie źródło swojego kompleksów, choć miał świadomość, że zwykle nie przynosiła mu żadnych widocznych korzyści. Miał jednak pewność, że dzięki temu zostanie we wspomnieniach mężczyzny na kilka chwil dłużej.
- Przez to, że jest pan internistą, a nie psychiatrią, analiza mojego zachowania nie brzmi zbyt wiarygodnie z pańskich ust. Nie mam też najmniejszej ochoty, po powrocie do mieszkania, otwierać wina, by celebrować zwycięstwo.
Bo czuł pod językiem gorycz porażki. To, że nie przyznał się do niej otwarcie, nie było równoznaczne z tym, że nie wystąpiła.
Była. Nadużył zaufania Noxa, a wyjmując mu skalpel z nogi, naraził go na utratę przytomności przez upływ krwi.
Czego Oscar Nox od niego oczekiwał?
Przeprosin? Przyznanie się do błędu?
Niech tak będzie. Cecil postanowił wyjść na przeciw jego wygórowanym oczekiwaniom.
- Popełniłem błąd w ocenie sytuacji. To moje jedyne przewinienie.
Lekarz nie musiał powtarzać, artykułować i dobitnie Fogarty'emu uzmysławiać, gdzie tkwi problem z ich komunikacją, ani co jest źródłem niezadowolenia mężczyzny.
Sam działał jak zawsze - impulsywnie. Pod wpływem chwili. Przejął kontrolę nad sytuacją, nie pozwalając na to buzującym w nim emocjami. W chwili, kiedy musiał działać metodycznie, nie popełnił żadnego błędu. Nie pozwolił, by zadrżały mu ręce. Nie pozwolił sobie na chwilę zawahania.  
- Nie jest, w tym istota problemu. - Metoda, na którą się zdecydował, nie miała nic wspólnego z magią, ani tym bardziej wartościami, jakie mu wpajano. Była, pod wieloma względami, wyświechtana, co widocznie Nox nie mógł przełknąć, a może to kwestia jego urażonej dumy i ambicji, albo jednak bał się śmierć?
Usta Cecilowi nawet nie zadrżały, ale ochota, by wykrzywić je w grymasie imitującym uśmiech, pojawiła się tak nagle, jak pierwsze oznaki tłumionej złości na twarzy internisty.
Pod jej wpływem padły kolejne słowa. Gorzka prawda odbijająca się echem od czaszki Fogarty'ego, odkąd – w wieku siedmiu lat – w wyniku niekontrolowanego napadu złości, okaleczył kieliszkiem twarz własnej matki, który pod naporem jego spojrzenia pękł jej w dłoni.
Magia otaczała go zawsze. Była nierozwaloną częścią egzystencji. Kolejna nieodwzajemniona miłość. Piękna i tragiczna zarazem.
- Dlatego właśnie szukam innych rozwiązań, by zupełnie się od niej nie uzależnić.
Po tym, jak Nox opuścił ściany swojego gabinetu, Cecil zgasił światło i udał się do holu, gdzie narzucił na ramiona płaszcz.
Teraz mógł zrealizować polecenie mężczyzny.
Wyjdź i nigdy nie wracać. Zgodnie z życzeniem.
Nie wytrzymał bez nałogu ani chwili dłużej, czując ciężar paczki papierosów w kieszeni. Wsunął do ust cygaretkę. Chwile później, gdy zakładał buty, dym wypełnił płuca.
- Dobrej nocy, panie Nox.  
Wyszedł na pogrążoną w ciemności klatkę schodową. Z kąta dobiegło prychnięcie. Dostrzegł przenikającą mrok parę ślepi.
Kotu najwidoczniej nie odpowiadała ilość znajdujących się na zewnątrz kruków.
Cecil żałował, że nie odkrył, co łączyła Noxa z tym ptactwem, choć być może odpowiedź kryła się w nietypowym, obsydianowym kolorze oczy mężczyzny.
Wyszedł na zewnątrz. Przywitał go chłód nocy. Zaciągnął się papierosem. Kruki krakały nad głową Fogarty’ego, kiedy jego plecy zniknął w kolejnej ulicy. O tej porze dnia ich koncert brzmiał jak symfonia śmierci.

z tematu
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator
Oscar Nox
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t540-oscar-nox?nid=3#3014
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t577-oscar-nox
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t578-oscar-nox#3146
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t575-poczta-oscara-nox-a
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f120-mieszkanie-i-gabinet-oscara-noxa
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1063-rachunek-bankowy-oscar-nox#9123
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t540-oscar-nox?nid=3#3014
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t577-oscar-nox
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t578-oscar-nox#3146
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t575-poczta-oscara-nox-a
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f120-mieszkanie-i-gabinet-oscara-noxa
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1063-rachunek-bankowy-oscar-nox#9123
Chaos, rozchwianie, kąśliwe obelgi i to wszystko w zaledwie kilka chwil. Sytuacja z Cecilem zmieniała się jak w kalejdoskopie, a on czuł się niczym kolorowe szkiełko w dłoniach rozkapryszonego chłopca, który zmienia stale ustawienie okular nie mogąc zdecydować.
Skąpany w upragniony mrok obserwował jego zmagania z bezpiecznej odległości, zupełnie jakby spodziewał się kolejny raz błysku noża tuż przy swojej twarzy.
Dobranoc. Padło oschłe z ciemnego korytarza, w którym był jedynie czarnym zarysem.
Stres i zmęczenie dawały się we znaki, nie za często puszczał mu afekt przy innych ludziach, więc pod tym względem z całą pewnością mógł określić Forgatego kimś wyjątkowym.
Słyszał jak klepki w jego korytarzu trzeszcząc pod stopami chłopaka, który właśnie się ubierał i wychodził z jego spokojnego mieszkania.
Pod sercem zakuło go delikatnie na myśl, że nie był w stanie mu pomóc. Czuł, że pomimo tego muru jakim się otoczył Cecil w jakiś sposób potrzebował pomocy, której wprost nie potrafił wyartykułować, bez cienia teatralności.
Drzwi zamknęły się za młodym mężczyzna a on poczuł wszechogarniającą ulgę, że ma już to za sobą.
Zamknął zamek w obawie, że ktoś niepożądany mógłby zakłócić spokój jego snu i poczłapał wyczerpany w kierunku swojego łóżka. Czuł ogarniający ból za oczami, jakby ktoś uderzył go pięścią. Nie wiedział czy rozbicie, którego doświadczał było zasługą gościa czy osłabieniem organizmu.
Król ran i strupów. Szepnął sam do siebie, ledwo słyszalnie jakby tym jednym stwierdzeniem mógł określić charakter człowieka.
Jednak leżąc w ciszy nie potrafił odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego mimo zmęczenia nie jest w stanie zasnąć?
Czuł się jak dureń, nie zaś altruista w chwili, w której podnosił się z łóżka i zmierzał do salony by napisać list.
Może i inni go przekreślili, ale on nie chciał być człowiekiem, który nie wyciągnie dłoni do osoby najbardziej tego potrzebującej.
Zapalił lampkę, która zmusiła go do przymrużenia oczu, co okupił ponownym bólem głowy.
Szarpnął za kartę i niedbale nakreślił kilka słów
„Nox wyślij mu list z przeprosinami”- odsunął od siebie papier by zaczepić tę informację na lodówce jako paląca przestroga i wstydliwa sprawa nad którą powinien się pochwalić.
Z emocji i bezsenności postanowił wykuć coś dobrego.
Zawiesił dłoń nad papeterią nim skreślił zamaszyście i nieco zbyt ostre litery U K O C H A N Y…


THE END
Oscar Nox
Wiek : 35
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : Internista/genetyk
Oscar Nox
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t540-oscar-nox?nid=3#3014
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t577-oscar-nox
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t578-oscar-nox#3146
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t575-poczta-oscara-nox-a
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f120-mieszkanie-i-gabinet-oscara-noxa
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1063-rachunek-bankowy-oscar-nox#9123
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t540-oscar-nox?nid=3#3014
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t577-oscar-nox
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t578-oscar-nox#3146
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t575-poczta-oscara-nox-a
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f120-mieszkanie-i-gabinet-oscara-noxa
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1063-rachunek-bankowy-oscar-nox#9123

Opowiadanie z rozwojem magicznym
26 stycznia 1985




Zamyślił się na chwilę wpatrując przez okno na szarość bezlistnych jeszcze drzew. Słoneczny dzień dodał osobliwej energii, do złudzenia przypominając budzenie się ze snu po dłuższym letargu zimowym. Może właśnie to sprawiło, że tak ochoczo przyszedł do starej biblioteki by w zapachu zetlałych stronic poszukiwać wiedzy. Przesiadywał tu nader często zawsze gdy miał wolny dzień, skrzętnie notując zapisane zaklęcia na ostatnich skrawkach wolnych kartek papieru w swoim zeszycie.
Od kilku godzin przeglądał dzieła Nostradamusa dotyczące magicyny w codziennym życiu. Większość zaklęć była mu już znana jednak z niezwykłą starannością studiował nowy: „Effervo”. Zaklęcie, które sprawiało zagotowanie się krwi w żyłach ofiary. Przeglądał ryciny i nie mógł wyjść z podziwu, że ktoś zapragnął stworzyć coś tak obrzydliwego. Ciało na czarno białym rysunku było zapuchnięte a większe linii naczyń krwionośnych tworzyły ciemne rozgałęzienia wyglądające jak uderzenie pioruna.
Fascynowało go to na równi z tym jak bardzo przerażało. Jeszcze dłuższą chwilę wertował palcami po pożółkłych kartach księgi.
Choć zawsze miał niskie poczucie własnej wartości to jednak ostatnio coraz cześciej myślał nad stworzeniem własnego zaklęcia. Powrót do domu okazał się być dziwnie odprężający, w takich chwilach czuł ze zrobił coś dobrego bo znów zainwestował swój czas i chęci w pragnienie doskonalenia swoich umiejętności.
Po wejściu do zacienionego mieszkania, czekał na niego jedynie spokój i cisza. Może była to zasługa pogody albo po prostu nadmiaru energii i chęci, która ostatnio się w nim nagromadziła. Najpewniej było to spowodowane odpoczynkiem jak to zwykle bywa.
Jednak teraz, gdy mógł zamknąć się w czterech ścianach i ćwiczyć kolejne zaklęcia było czymś na wzór pełni szczęścia.
Może właśnie dlatego wchodząc do swojego gabinetu zabiegowo- diagnostycznego, od razu podszedł do pozostałej w słoiku białej myszy. Choć była nieco brudna, krew jej towarzyszki, zaschła na jej białej sierści, brązowiejąc. Wydawało mu się, że stworzenia potrafią w jakiś sposób same się czyścić, po tym jak wysprzątał jej niedużą przestrzeń, jednak był w błędzie.
Przez dłuższą chwilę przyglądał się czerwonym ślepiom myszy, który chwyciła w dwie przednie łapy ziarno słonecznika jakie jej wrzucił tego ranka. Chrupała w spokojnie nie wiedząc co planował z nią zrobić.
Jesteśmy gotowi? Zwrócił się do niej choć starał się sam przygotować mentalnie na te magiczne eksperymenty.
Odstawił słoik raz jeszcze otwierając swój notatnik by mieć pewność, że dobrze pamięta słowo, którego chciał się nauczyć. Choć pamięć miał niezwykle dobrą, będącą najpewniej efektem jego drugiej natury to jednak brak wiary w siebie stale popychał go do skrupulatnej kontroli nad tym na co miał wpływ. W tym wypadku było to słowo, które chciał przyswoić.
Effervo Wypowiedział ze spokojem, nieświadomie gładząc pentakl znajdujący się pod jego koszulą, zupełnie jakby jego dotyk lub kształt miał mu jakoś pomóc w skupieniu się. Chwilę obserwował słoik z jego obiektem badań.
Czy ona nadal je to cholerne ziarno? Zastanowił się widząc jak gryzoń zbyt zajęty swoimi czynnościami, nie przywiązywał wagi na jego obecności.
Pierwszy raz wypowiadał to zaklęcie, nie liczył więc na sukces.
Effervo Padło twarde, bardziej pewne siebie, oczami wyobraźni widział nawet jak krew w żyłach zwierzęcia podnosi temperaturę, jak przylegające tkanki puchną podrażnione temperatura. Jednak i tym razem zupełnie nic się nie wydarzyło.
EffervoWypowiedział poirytowany zapominając by skupić się na intencji, brak wiary we wysłane możliwości bolał coraz bardziej. Zupełnie jakby słyszał jakiś głos z tyłu głowy, naśmiewający się z jego niepowodzenia. Bo na nic innego nie liczył, głos należący do jego bliskich a przynajmniej tak sobie zawsze wyobrażał, wszelkie swoje lęki.
Przestań nie jesteś już dzieckiem.Warknął sam do siebie przez zaciśnięte zęby chcąc przegonić wątpliwości zaciskające się wkoło jego serca.
Effervo Wypowiedział coraz kolejny, stając się dziwnie monotematyczny, niczym papuga powtarzająca jedno i to samo zdanie w kółko.
Are you fuckiing kidding me?!- Wypowiedział do myszy, widząc że zupełnie nic jej się nie stało, w akcje desperacji i chłopięcej złości chwycił słoik i chwilę potrząsał nim, jakby to co teraz robi miało sprawić, że jakimś magicznym zrządzeniem losu ta cholera mysz poczuje skutki zaklęcia. Jednak nie osiagnął tym zupełnie nic, poza popłochem stworzenia, które biegało kółko pod stertą czarnobiałych podartych na kawałki gazet.
Effervo Powiedział wściekle do stworzenia jednak zamiast efektu na myszy poczuł jakby w opuszkach palców zebrało się napięcie elektrostatyczne, zmuszającego go do natychmiastowego odruchu. Cofnął dłoń, opuścił wielki słoik ze zwierzęciem na podłogę, który rozbił się na setki małych kawałków.
Korzystając z tego mysz wyswobodziła się z uwięzi i uciekła gdzieś pod szafki z lekami.
No, no, no… Szeptał Oscar widząc jak jego Sterylnbych płytkach lądują papiery, szkoło, mysie bobki i nasiona.
W tle już słyszał jak to cholerne stworzenie zaczęło swój chrobotliwy żer za jednym z regałów.
Brakowało mu tylko tego, smrodu myszy gdy przyjdą pacjenci.
Wiedział, że nie był to jego dzień na magię. Nie pozostało nic innego jak wypocząć i zająć się sprzątaniem oraz polowaniem na intruza.




Próg to 90 rzuty
74- nieudany
57 - nieudany
8- nieudany
21- nieudany
1- krytyczna porażka
Oscar Nox
Wiek : 35
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : Internista/genetyk
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Wpatrując się w mysz i czując pod palcami kształt pentakla, zraz zarazem wypowiadałeś zaklęcie, którego pragnąłeś się nauczyć. Nic się jednak nie działo. Mysz, cała i zdrowa tkwiła w swoim słoiku w spokoju, pałaszując trzymane w łapkach ziarenko słonecznika. Jej oczy przypominające koraliki obserwowały świat zza szklanej ściany.
Ty z kolei już wyobrażałeś sobie, efekty zaklęcia. Przeciągły jęk pełen bólu, spuchnięte małe ciałko. Czułeś magię, lecz ona za żadne skarby nie chciała sprawić, by widziane oczyma wyobraźni obrazy, stawały się rzeczywistością. Nawet potrząsanie słoika nie na wiele się zdało.
Kiedy przepełniony wściekłością wypowiedziałeś “Effervo” po raz ostatni, stało się jednak coś, czego przewidzieć nie byłeś w stanie. Kiedy słoik rozbił się, a uciekająca mysz w okamgnieniu skryła się za regałem, z początku słyszałeś ciche chrobotanie. Ono jednak wkrótce zmieniło się w cichy, ostry pisk, który urwał się zagłuszony przez obrzydliwy wilgotny odgłos wyłamywanych stawów i pękających tkanek. Przez chwilę nie miałeś pewności, czy zwierze żyję, lecz kiedy spod regału dobiegł do ciebie dźwięk, przypominający bardziej warczenie, już wiedziałeś, że nauka zaklęcia poszła stanowczo nie tak.
Jeśli próbowałeś zajrzeć pod mebel, mogłeś znaleźć jedynie krwawe płaty skóry, pokryte mysim futrem oraz czerwone, świecące oczy, wpatrujące się w ciebie z przedziwną świadomą nienawiścią.
Od tego czasu zacząłeś zauważać ślady ostrych zębów, których było stanowczo zbyt wiele jak dla małego gryzonia, na pozostawionym jedzeniu i nóżkach mebli. Pojawiały się w twoim domu w przeróżnych miejscach okrągłe, wypalone dziury i przebarwienia zupełnie jakby ktoś potraktował daną powierzchnię żrącą substancją. Z czasem kable od niektórych sprzętów również nosiły ślady prób przegryzienia. W nocy czułeś się obserwowany, niekiedy budziłeś się, czując, jak coś po tobie chodzi.
Najgorszym nie było jednak to, że mysz, czy cokolwiek, czym się stała, pozostawała nieuchwytna. Nie. Przeraziło cię zupełnie co innego — że ślady zębów stawały się coraz większe.

Notatka od MG: W efekcie krytycznej porażki na użycie zaklęcia Effervo mysz wymknęła się i na dodatek przestałą być zwykłą myszą. Od teraz za każdym razem, gdy będziesz zaczynać wątek w domu, rzucasz kością k6, gdzie k1-k3 - nic się nie dzieje, a k4-k6 - widzisz ponownie drobne ślady obecności zwierzęcia. Żeby pozbyć się myszy, należy rozegrać specjalny wątek, poświęcony jej łapaniu, dając wcześniej znać MG. Jeśli nie uporasz się z mysim problemem do końca marca, również powiadom MG.
W razie pytań proszę o kontakt z Percivalem.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Dior Fogarty
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
14/03/1985

Koszmar minionej nocy postawił na nogi wszystkich w zadbanej kamienicy przy 14 Hemlock Place.
Trzecia nad ranem. Rozdzierający krzyk zmieszał się z bezradnym lamentem. Matczynego wołania o pomoc nie powstrzymał nawet zniesmaczony wyraz pana domu, który sondował wzrokiem uczestników zamieszania. Na jego twarzy jawił się stoicki spokój. Krew ściekała strugami z otworów w kończynach dwunastoletniego chłopca. Agonii niezdolne były powstrzymać żadne z prostych zaklęć, których inkantacje spływały z ust zrozpaczonej Marie. Zachowując trzeźwość umysłu, starszy Fogarty upewnił się, że w pobliżu nie czyha żadne zagrożenie i pomógł żonie zatamować krwawienie. W tej chwili zrobić mógł niewiele więcej, niż zadzwonić po doktora i czekać, aż wykona swoją pracę.
Ale teraz, siedząc w gabinecie domniemanego specjalisty ds. chorób genetycznych, zrobić mógł więcej, bo już usłyszał diagnozę.
Widzi Pan, Panie Nox — założył nogę na nogę, usadawiając się wygodnie na siedzeniu. Dior był mężczyzną o złudnych rysach twarzy, gdzieniegdzie upstrzonym pierwszymi oznakami siwizny, którego prezencji nie dało się odmówić magnetyzmu. — Na językach ludzi jest wiele plotek i niesłusznych oskarżeń względem mojej rodziny. Większość z nich to nic ponad próżną zazdrość wyrażoną przez łaknienie zgubnej atencji, lecz istnieją również fakty, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego — świdrujący wzrok gnieździł w sobie każdą emocję, jakiej doktor nie chciałby ujrzeć w jego oczach. — Natura tej wizyty i potencjalnie przyszłych spotkań pozostaje jednym z nich — rozpromienił się, przybierając śliski uśmiech wzmagający poczucie dyskomfortu. — Właśnie dlatego Pana wybrałem, Panie Nox. Proszę mnie źle nie zrozumieć: to nie tak, że komukolwiek przyszłoby do głowy wodzić mnie za nos w tak bliskiej konfrontacji... — charakterystyczne skrzypnięcie przesuwanego biurka wespół z krzesłem, które naruszały nieprzyjemnie przestrzeń osobistą doktora, rozległo się głośno po gabinecie. — Pańska reputacja pozwala mi wierzyć, że nie będę musiał posuwać się dalej, by zapobiec takim ekscesom — zakończył, wymownie oczekując na potwierdzenie.
Nieprzyjemny teatrzyk, przynajmniej na razie dobiegł końca. Zdawało się, że przestroga Diora Fogarty była dość zasadna — wieść o trefnych genach w jego rodowodzie mogłaby pogrążyć reputację, a w najgorszym przypadku odebrać nawet szansę na nestorski sygnet. Mimo wszystko przeczuwał, że na tej płaszczyźnie wypracowali porozumienie — Oscar Nox w kręgu poleceń darzony był wysokim zaufaniem. Obydwaj gentlemani wiedzieli, na czym stoją: dyskrecja i skrupulatne badania obfitowały w pieniądz, którego Fogarty miał ponoć pod dostatkiem.
Poznał Pan już mojego syna, Armanda — dwunastolatek oczekiwał cierpliwie poza gabinetem, pozwalając dorosłym zamienić kilka słów. Z początku zdawał się truchleć w oczach, lecz jedna wymiana spojrzeń z ojcem zmyła z niego wyraz bólu i strachu. Przez otulone bandażem dłonie zdawała się przeciekać plama krwi. — To stało się przedwczoraj. Z początku podejrzewaliśmy z żoną, że padł ofiarą ataku lub młodzieńczych eksperymentów z magią - jego dłonie i stopy obficie krwawiły z otwartych ran, a on wił się na łóżku, jak gdyby ktoś go ukrzyżował. Magiczne pogotowie ratunkowe stwierdziło, że to stygmaty mające podłoże genetyczne i żadne zaklęcie nie pomoże uśmierzyć bólu. Sugerowali czekać, aż objawy ustaną, lecz jak sobie Pan zdaje sprawę - nie jestem osobą, która siedzi z założonymi rękoma — wyprostował się, przybierając stoicki wyraz na twarzy. — Armand jest gotów się z Panem zobaczyć — zakończył, akcentując ostatnie zdanie z lekko uniesionym głosem, co w przypadku aprobaty doktora miało zwabić chłopca do środka.
Dior Fogarty
Wiek : 44
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : PREZES GO SUPPLY CHAIN SOLUTIONS
Oscar Nox
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t540-oscar-nox?nid=3#3014
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t577-oscar-nox
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t578-oscar-nox#3146
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t575-poczta-oscara-nox-a
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f120-mieszkanie-i-gabinet-oscara-noxa
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1063-rachunek-bankowy-oscar-nox#9123
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t540-oscar-nox?nid=3#3014
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t577-oscar-nox
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t578-oscar-nox#3146
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t575-poczta-oscara-nox-a
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f120-mieszkanie-i-gabinet-oscara-noxa
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1063-rachunek-bankowy-oscar-nox#9123
Ród Noxów bym nic nieznaczący. Nie mieli ani wpływów, ani pieniędzy, a życie ich wszystkich pokoleń skupione było w koło Wallow. Nie przypominał sobie by kiedykolwiek jego rodzina generacyjna wyjechała dalej niż do Saintfall na mszę.
Mieli jednak coś o czym ktoś taki jak Forgaty wiedzieć nie mógł - upór hartowanego żelaza. Oscar nie był tutaj wyjątkiem, hartowania go przyczyniła się nie tylko rodzina ale też ówczesne znajomości.
Może dlatego stał teraz przy oknie w swoim klaustrofobicznym gabinecie wpisany w milczenie i mrok.
Wypił kawę, nie powinien był tego robić, jego druga natura zrywała się niczym dzikie zwierze z postronka, myślał wtedy zupełnie inaczej. Jego percepcja skała dziwnie nie tylko po tym co działo się tu teraz ale również po faktach z przeszłości.
A teraz działo się wiele. Za oknem stado kruków przekrzykiwało się w opowieściach zasłyszanych i tym co dostrzegali. Wśród ich bajań pojawiła się dość interesująca wzmianka.
Nox jednak słuchał zarówno ich, jak i ochrypłego głosu gościa, którego intonacja niosła w sobie coś co komplementowało współrozmówce nawet wówczas gdy go obrażał.
Jednak lekarz nie miał za wiele dumy ani godności.
Niczym przez taflę wody, która była krzykiem pokrakiwania wysłuchiwał teraz starszego od siebie mężczyzny. Nie patrzył mu w oczy. Stał niczym dziecko, które gani ojciec. A jednak Od czasu do czasu Forgaty na ułamek sekundy mógł dostrzec czarne jak obsydian ślepia, wpatrzone w siebie. Przez to jedno uderzenie serca, dostrzec mógł bliki w oczach współrozmówcy, jednak było w nich coś dziwnego.
Oczy nie kłamały, a te nie miały w sobie leku, a drwinę.
Były to oczy człowieka, który śmiał się z czegoś mimo, że jego mowa ciała wskazywała na coś skrajnie innego - całkowite posłuszeństwo.
I gdzieś w duchu czuł niezwykła ulgę na myśl o tym, że przynajmniej ten mutant jest cicho, najpewniej moszcząc się gdzieś w jego sofie lub księgozbiorach po tym jak nauczył się jednym ugryzieniem rozłupywać orzechy włoskiem.
Milczał.
Milczał zawzięcie.
Milczał kurewsko wyczekująco.
Nim wreszcie podniósł czarne spojrzenie. Nie było w nim już ani odrobiny pojednania ni neurotycznej nieśmiałości.
Reasumując Panie … Fogarty… Nazwisko mężczyzny zawibrowało w pomieszczeniu w jakiej dziwnej ciszy zupełnie jakby dawał do zrozumienia, co tak naprawdę ze sobą niosło.
Wiedział, że w jego profesji wielu wyznawców nie pomogło by pacjentowi wiedząc kim jest. Tak po prostu, niechęć do jego rodu była bardziej zakorzeniona niźli wiara w Lucyfera.
… prosi mnie pan do dyskrecję po tym jak zawezwał pan do chłopca magicznych ratowników… Uśmiechnął się jowialnie, wiedząc że nie było siły by ktokolwiek zmilczał temat tego wezwania ani przypadku do jakiego zostali wezwani.
Nox nagle zmienił się nie do poznania. Był pewny siebie, przenikliwy i bystry. Łączył szybko fakty, ale też jego niewielki półuśmiech wskazywał na to, że u siebie w gnieździe to on jest górą.
Ta pewność siebie, gdy stał przed nim starszy i bardziej doświadczony czarownik, dawało osobliwe podejrzenia co do tego kim był lekarz.
Jak to mawiało się w środowisku medycznym :

„Szanuj osobę która jednym słowem może wyrwać ci szczękę”

Nox szybkim ruchem, przeszedł w zaledwie sześciu krokach przez swój gabinet i otworzył z rozmachem skrzydło drzwi.
Jego postawa zmieniła się po raz kolejny. Kierując słowa do chłopaka był ciepły i empatyczny.
Armand? Dasz radę wejść?- zaprosił chłopca do środka, skupiając się na wszystkim, na jego postawie, białej skórze.
Nox bez słowa wskazał mu kozetkę na której chciał by pacjent się położył. Widać było że ma niejako doświadczenie z takimi przypadkami bo nie tylko poświęcił czas na to by znaleść oparcie dla jego kończyn i unieść je nieco wyżej nad poziom serca.
Zrobił jednak znacznie więcej.
Gdy krzątał się podkładając pod dłonie dziecka nieduże poduszeczki z czymś przypominającym groch, w tym samym czasie mówił do niego łagodnym głosem.
Nie widziałem jeszcze tak dzielnego młodzieńca. Inni się boją… wiesz co mówię tym wszystkim którzy czują strach? Że to co się z Tobą dzieje, nie jest twoją winą, wiesz? To taka choroba… jak trawiasta grypa, pewnie jako dziecko na nią chorowałeś, co? Wiem, że to nie sprawiedliwe… poradzimy sobie dobrze?- Często rozmawiał z małymi pacjentami, pamiętał jak to było czuć się samemu przeklętym.
A nawet to jak rodzice zamiast wyjaśnić mu cokolwiek, panikowali a on bał się jeszcze bardziej.
Lekarz zdawał się być w swoim żywiole, nie tylko działał szybko, ale wydawało się, że ma swój własny sposób na uporanie się z symptomami choroby.
Ile ma lat? Czy jest na coś uczulony? Jakie dostał leki?- Padało niczym z karabinu, Oscar podchodził do szafki z lekami i kolejno, nie patrząc nawet w stronę ojca pacjenta, przeglądał swoje fiolki, flakoniki, sprzęt jednorazowy a nawet wyciągnął z niewielkiej starej lodówki, jakąś kroplówkę.









Rzut na bytowanie mutanta 1 - nic się nie dzieje
Oscar Nox
Wiek : 35
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : Internista/genetyk
Dior Fogarty
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
Władza.
Wielu jest ambitnych, którym renoma staje na przeszkodzie do sukcesu. Wystarczy wszak jeden podszept kogoś u władzy, by całkowicie pogrzebać marzenia o kontaktach i pławieniu się w luksusach. Ród Fogarty — niegdyś prominentni przedstawiciele Kręgu, byli poniekąd przykładem, jak łatwo stać się ofiarą własnej próżności, gdy w parze z ambicją nie współgra intelekt. Dior miał o sobie przeciwne mniemanie; nie zaliczał się do grona swoich krewnych, stłamszonych przez ubóstwo i złą wolę rywali. Do wszystkiego doszedł w życiu sam: pieniądze — to efekt ciężkiej pracy i przemyślanych decyzji, wpływy — emanacja bezwzględności i silnej woli.
Ale tego Nox wcale wiedzieć nie musiał, przecież go nie znał. Znał jednak nazwisko, które na kartach historii zapisało się krwawą tendencją.
Magnetyzm bijący z oczu despoty domagał się kontaktu, podkreślał pozycję. Ktoś tak bliski zwierzęcej natury jak Nox winien znać podstawowe prawo, jakim rządzi się łańcuch pokarmowy, a Dior — bez wątpienia intruz na obcym terytorium — uchodził w nim za drapieżnika z dumnym przekonaniem o swej wyższości.
I dopiero lekceważący wyraz drwiny w tej umysłowej szermierce zachwiał ustalony stan rzeczy. Mimika rozmówcy jednakowoż nie drgnęła; tańczące w jego oczach iskry arogancji ostały się na miejscu, nie zdradzając zmian w postawie, jaką przybrał starszy z nich.
Reasumując, Panie Nox — przerwał chwilę ciszy, która ciągnęła się po śmiałym wystąpieniu doktora. — Nie proszę, a wymagam - bo płacę — mawia się, że oczy są zwierciadłem duszy; w tych należących do Diora dało się ujrzeć czyste zło. — I śmiem założyć, że wiedza, w jaki sposób dbam o dochowanie swoich sekretów, mogłaby wykroczyć poza pańskie - ludzkie - pojęcie — uśmiechnął się gentlemańsko. I w tym uśmiechu nie byłoby nic niepokojącego, gdyby nie kurewski ton, z jakim została rzucona ta groźba, a wraz z groźbą — przysłowiowa rękawica.
A szacunek?
W jego gestach nie było żadnego szacunku.
Chwilę później obserwował, z jaką gracją temperament doktora ulega zmianie; pewność siebie zastąpiły empatia i profesjonalizm. Armand z każdym poleceniem lekarza wzrok kierował na starszego, zdradzając bezwzględne posłuszeństwo; cień strachu? — i wykonywał je dopiero za ojcowską aprobatą. Fogarty lustrował oceniająco przede wszystkim doktora. Jego syn umiał się zachować, udowodnił mu to niejednokrotnie. Ale czy z Noxem było podobnie?
Ma dwanaście, nie pięć lat — uprzedził pytanie, wyrażając otwartą dezaprobatę dla zmiękczającego podejścia. — Będzie go Pan traktować jak idiotę? — dokończył z pogardą. Armand nieśmiało przytaknął, lecz presja ojcowskiego spojrzenia sprawiła, że również zabrał głos. — Wiem, co mi jest — przerzucił wzrok z ojca na doktora, patrząc nań z wyrzutem. — Że już się od tego nie uwolnię; to jak klątwa, którą dożywotnio mnie obarczono — chłopiec był bliski płaczu, choć zaciśnięte zęby i strach przed rodzicielem sprawiały, że nie uronił nawet łzy. — Niech Pan nie mówi, że będzie dobrze, bo wiem, że nie — kiedy odwrócił wzrok na ojca, dostrzegł lekko wykrzywione usta, które zdradzały gniew. Surowy i oskarżycielski wzrok zdradzał, że spodziewałby się po Armandzie więcej odwagi, a nie użalającej się ofiary losu.
Nox nie mógł wiedzieć, że łza, która wkrótce spłynęła po policzku chłopca, nie była wywołana chorobą, a tą właśnie myślą zawodu, którą Dior w tajemnicy przesłał do chłopięcej podświadomości.
Tutaj znajdują się jego wszystkie dokumenty medyczne — rzucił na blat teczkę, z którą mógł zapoznać się doktor. Uczulenia? Brak. Leki? Przeciwbólowe i uspokajające. — Podobno wystąpienie objawów tej choroby w jego wieku jest czymś niespotykanym — spuścił głowę w dół. — Sugerowano mi, by w trakcie ataków zwyczajnie go uśpić, ale nie wierzę, że magia nie jest w stanie okiełznać tego stanu — splótł dłonie, krzyżując między sobą palce i uniósł wzrok wprost na doktora. — Właśnie dlatego przychodzę do Pana. Jest Pan dostatecznie kompetentny, by mu pomóc?
Dior Fogarty
Wiek : 44
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : PREZES GO SUPPLY CHAIN SOLUTIONS
Oscar Nox
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t540-oscar-nox?nid=3#3014
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t577-oscar-nox
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t578-oscar-nox#3146
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t575-poczta-oscara-nox-a
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f120-mieszkanie-i-gabinet-oscara-noxa
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1063-rachunek-bankowy-oscar-nox#9123
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t540-oscar-nox?nid=3#3014
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t577-oscar-nox
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t578-oscar-nox#3146
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t575-poczta-oscara-nox-a
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f120-mieszkanie-i-gabinet-oscara-noxa
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1063-rachunek-bankowy-oscar-nox#9123
-Pokażę ci ułożenie, które minimalizuje…- Chciał dokończyć swoją myśl, będąc zawieszonym tuż nad swoim pacjentem. W trakcie zadawania pytań, nie przerwał ani na chwilę wstępnego oszacowania zdrowia chłopaka. Zachowując też higienę założył jednorazowe rękawiczki i nie ruszając odpowiedni ułożonych dłoni, szukał najlepszego miejsca pod wkłucie centralne.
Na metalowej podkładce leżał worek z płynami, w tym wypadku wydawało się to niezbędne. Sięgał dłonią do tętnicy szyjnej chłopaka chcąc sprawdzić jego puls upewniając się, czy tak jak zakładał był przyspieszony, gdy usłyszał ten pretensjonalny ton skierowany w swoją stronę.
Westchnął i odsunął się, ściągając z dłoni niebieskie lateksowe rękawiczki.
Pluł na ludzi, którzy umieli mówić ale nie myśleć a do tej kategorii zaliczał się Fogarty. Zbyt dumny i zadufany w sobie by dostrzec, że tak naprawdę jest niczym przerysowana karykatura złej postaci z tanich romansideł, które Oscar czytał wieczorami.
Spojrzał na ojca swojego pacjenta w sposób beznamiętny. Litował się nad chłopcem, bo dostrzegał olbrzymi kontrast miedzy dobrym rodzicem a tym przed nim.
Ci pierwsi zwykle referowali z uważnością co ich pociechy w ostatnim czasie przyjmowały i jakim zaklęciom były poddane by lekarz nie popełnił najmniejszego błędu, gdy chodziło o szybkość działania.
Ten tu, rzucał mu papierami zmuszając by zamiast jego dziecku poświęcił czas na studiowanie tego przypadku.
Ma Pan rację Panie Fogarty, nie jestem. Musi pan szukać innego lekarza. -Rzucił krótko i zdawkowo. Nie tłumaczył niczego, biorąc na swój karb niekompetencji niechęć do współpracy z tym człowiekiem.
Rzucił do kosza przy drzwiach, zużyte rękawiczki wiście koszykarskim stylu i z gwałtownością rozchylił drzwi do swojego gabinetu dając jasno do zrozumienia, że ich wizyta dobiegła końca.
Miał w sobie za wiele klasy by odpowiedzieć cokolwiek innego. Miarkował też, że Fogarty za szybko nie znajdzie dobrego medyka, większość nie skusi się na pieniądze, bo i wstydem było w środowisku medycznym w jakikolwiek sposób łączyć własne nazwisko z tym człowiekiem.
Do tego dochodziło jego nastawienie, traktujące innych jak gówno które przykleiło się do jego buta.
Spojrzał na dzieciaka, litując się właśnie nad nim bo to on był ofiarą głupoty swojego ojca.
Dopiero po chwili dojrzał sylwetkę wpisaną w cień korytarza, przygarbioną na krześle.
Panie Sullivan?- Zapytał przymykając lekko powieki, jakby to miało mu pomóc w identyfikacji, dopiero gdy mężczyzna się podniósł wskazał mu, że dobrze oszacował, kto przychodzi na badania kontrolne.
Oscar Nox
Wiek : 35
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : Internista/genetyk