Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
First topic message reminder :

Gabinet zabiegowy
Mały gabinet zabiegowy, w którym swoją pracę wykonują magiczni medycy. Oprócz zwykłych sprzętów (dostępnych także w niemagicznej części szpitala) można znaleźć tutaj podstawowe odtrutki, eliksiry uśmierzające ból, czy nawet kadzidła albo zestawy świec - na wypadek potrzeby przeprowadzenia rytuału.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Hamill Oatrun
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t241-hamill-oatrun#569
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t360-hamill-oatrun#1080
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t361-punktacja-osobowa#1084
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t359-poczta-hamilla-oatruna-lucasa#1079
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t241-hamill-oatrun#569
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t360-hamill-oatrun#1080
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t361-punktacja-osobowa#1084
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t359-poczta-hamilla-oatruna-lucasa#1079
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Chcesz przypomnieć sobie swoją wędrówkę - najbardziej tę, co miała miejsce po oderwaniu się duszy od ciała. Nie masz jak, bo pokrywa pole widzenia całun. Proroczo? Podobne myśli i szereg zwątpień kiełkuje po poczynieniu następnych kroków. Nagie stopy zanurzają się w palącym skórę piasku.
Nie pamiętasz, do którego kręgu zostałeś przydzielony i czy w ogóle przepłynąłeś rzekę. Może żadnej rzeki nie było, tak jak i żadnego cerbera, i kotłów ze smołą, i piekielnych trójzębów.
Co jakiś czas, w zamian, wyskakują stwory powstałe z Ciemności. Czasem noszą twarze znajomych osób, żywiących urazę. Sprawia ci problem przyporządkowanie właściwych nazw do charakterystycznych rysów twarzy.
Drżenia stają się coraz wyraźniejsze, ale to nie tak, że nie miewasz momentów spokoju. Szybko przemijają, gdy zbyt się przyzwyczajasz i próbujesz odetchnąć.
Nie może być ci to dane, ani tym bardziej wybaczone.
Nie rozróżniasz rzeczywistości od zsyłanych przez kollaps, jakiemu zostajesz poddany. Z pustyni, przenosisz się do tunelu. Cienie ześlizgują się po kościach, od których odchodzą mięśnie ze skórą. Rozpadasz się i nie masz jak wrzeszczeć.
Jak można wrzeszczeć bez języka?
Nieświadomy i niepewny otaczającego świata, nie wiesz, co jest w gruncie rzeczy stanem faktycznym, a wytworem wyobraźni, nie potrafisz pomóc. W szpitalu nie ma łatwych, podręcznikowych przypadków, ale ty przechodzisz wszelkie medyczne pojęcie.
Słaba dłoń szuka oparcia. Nie namierza go, natrafiając na wyczarowaną ścianę. Lekarz nie potrzebował wykonywać gestów, ani wypowiadać zaklęcia, żeby przyniosło oczekiwany skutek.
Przepaść między żywymi a martwymi staje się wyraźniejsza. Świadomy, zrozumiałabyś reakcje jego ciała. Sam pewnie zareagowałbyś podobnie.
Fizycznie zostałeś potraktowany bez żadnych zastrzeżeń. Gorzej, że psychika sprawia trudności, tracąc kontrolę po zetknięciu się na nowo ze śmiercią.
Panika byłaby lepsza, od niejasnego dla ciebie stanu. Dokonania naukowe z obecnego okresu, nie wystarczają. Odmieńcy to inna kategoria - uciekają przed konsyliarzami, wysłannikami Kosmy i Damiana. Rimmon atakuje od strony piekieł, w opiece mając lekarzy. Szepcze im do uszu najkoszmarniejsze, a zarazem najsłodsze pragnienia.
Jak to by było badać ożywionego trupa?
Pytanie nie ma możliwości zaistnieć w twojej głowie, która już teraz przepełniona jest lękiem i paranoją.
Ile jeszcze będziesz musiał iść, żeby dotrzeć do celu? Ile spalać się od zawodu, dręczącego twoją duszę? Wcześniej poszedłbyś za Lilith. Teraz wątpisz.
Tak jak każde dziecko pozostawione samo sobie.
Sylwetki się zmieniają. Następuje standardowe odhaczenie procedur i nie ma znaczenia jak oddana diabłu jest czyjaś dusza. Przyjmujesz, co dają - nie masz innego wyboru niż ulec. Nie potrafisz wykrztusić żadnego zapytania o swoją... kończynę. Większość wierzy w podawane stwierdzenia z popękanych, wyschniętych warg. To tunele. To wina tuneli.
Nie chcesz mówić więcej. Wspomnienia są za wyraziste, a trumna, z wpadającym do niej ojcem wraca nieustająco. Stąd opis jest pozbawiony znaczących fragmentów, mogących pomóc w leczeniu przywiezionego pacjenta.

Nie wszyscy czuli się wystarczająco mocni lub przekonani, żeby zająć się ludzkim ładunkiem wybuchowym, mogących pociągnąć ich za sobą.


Rozmowa staje się najtrudniejszą czynnością, po wyjściu na powierzchnię. Twoje osłabienie organizmu wystrzeliło do góry feralnego dnia. Zaczynając od placu, a kończąc na...

Zddddraaajca. Oppprawwcccca.

Lawina słów w tle zlewa się w jedno. Przez moment wydaje ci się, że słyszysz swoje imię. Chcesz wyciągnąć na nowo dłoń. Kurczowo się chwycić powstałej okazji.

Nie jesteś w stanie. Dotyk przynosi krótką ulgę, bo go czujesz. Jest drobny, ale ma w sobie niesamowitą moc, jakby samym tym gestem miało ci się polepszyć. Nie wyrywasz się do ataku - wolisz wsłuchiwać się w rzeczowy tembr głosu. Zdaje ci się znajomy. Wciąż nie umiesz zaprezentować twarzy. Trzęsiesz się i gubisz słowa.

Kim był? O czym mówił? Chcesz mu zaufać i uwierzyć.

Ale co jeśli został wysłany przez Niego? Ich?

Wykorzystał swoją przewagę i przeszedł do konfrontacji znienacka. Łapiesz jego nadgarstek. Jesteś osłabiony, więc używasz zaledwie cząstki swojej siły.

- Nie powinieneś mnie... dotykać - wychrypiasz te słowa i czujesz, jakbyś już je wymawiał. Niedawno. Oczy otwierasz gwałtownie. Światło cię przytłacza. Twarz ukrywasz w miękkiej poduszce.  Pojawiają się następne dźwięki, których nie potrafisz zidentyfikować.  Pada inkantacja, której zaledwie końcówka dociera do uszu. Nie ma efektu, a ty nie potrafisz się podnieść. Nie chcesz myśleć, o tym, co zastaniesz w dolnej części ciała.

Całkowite spustoszenie.

Aż przychodzi ulga. Krąży wokół głowy niczym złocisty okrąg. Aureola. Oddychasz spokojniej, przestając zaciskać palce kurczowo na szpitalnej pościeli. Zaczynasz słyszeć i rozumieć więcej. To przestaje być dłużej koszmarem.

Linda z niewidocznym przez ciebie uśmiechem, sięga po twoją wyciągniętą rękę. Wykrzesuje z siebie nieskończone pokłady zrozumienia. Kolejne niedostrzegalne przez ciebie spojrzenie, posłane w stronę kolegi, jest definicją stwierdzenia "Tak to się robi".

Poruszasz palcami - raz słabiej, a raz mocniej, jakby miało to stanowić wystarczającą odpowiedź na wszystko. Ale wiesz, ze te sięgające po ciebie ręce, chcą czegoś więcej.

Należą przecież do realnych ludzi, a nie wytworów twojego mózgu. Kobiecy głos wspomina o nodze. Co z nią? Pamiętasz jak przez mgłę ten szaleńczy pęd za kimś lub czymś. A później...

Na drodze stają szumy. Następne spięcia. Twój mózg współpracuje z tobą gorzej od powrotu do świata śmiertelników. Zdarza się mu wyć jak syrena, przez brak składników odżywczych.

Jak długo jeszcze tak pociągniesz?

Pani doktor wykazuje wyrozumiałość. Powtarza parę razy i nie potrafi się oprzeć zerkaniu na swojego kolegę.

Opadasz na wózek. Drga ci grdyka niespokojnie. W ustach panuje Sahara.

- Pić... muszę... wody - mamrotasz, ale już z większym przekonaniem. Ślady upokorzenia wchłonęła poduszka i pościel. Mrużysz odzwyczajonego od ostrego światła oczy. - Za. Jasno.

- Terry, może napoisz pana Rogera, hm? Ja w tym czasie zadbam o lepszą atmosferę. Pacjent musi być przecież w formie przed tak poważnym zabiegiem.
Hamill Oatrun
Wiek : 33
Odmienność : Wskrzeszeniec
Miejsce zamieszkania : Hellridge
Zawód : Kelner, pisarz, zleceniobiorca
Terence Forger
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
Do wszystkiego da się przyzwyczaić. Nawet do przyglądania się ludzkiemu cierpieniu, dlatego nie był poruszony marazmem mężczyzny na wózku wiezionego do sali zabiegowej. Trzymał się jedynie nadziei, że gdy wcisną Oatrunowi wypis, to wyjdzie on z oddziału o własnych siłach, a nie zostanie porzucony na pierwszej lepszej ławce. Żeby coś wywarło na nim głębsze wrażenie, potrzeba wiele. Co najmniej rozszarpanego przez orle szpony kobiecego ciała, krwi rozbryzganej na kostce brukowej w której nie ma nic pięknego ani romantycznego, bo jest symbolem morderstwa popełnione przez siłę wyższą. Terence ciągle zastanawiał się nad powodami, tym co czyhało na wędrowców błądzących przez tunele. Dwudziesty szósty lutego był dniem pełnym absurdalnych wydarzeń, jakie dotąd nie mieściły się w głowie nawet im, czarownikom.

Rozważania te napędzane było czystą ciekawością, być może potrzebą odkrycia tych straszliwości, które skrzywdziły tak wiele osób. Zupełnie tak jakby mało było mu paradoksalnie dużych ptaków zabijających ludzi, a spotkanie na swojej drodze Erosa nie wywarło tak mocnego wrażenia na jego postrzeganiu, by kwestionować swoje dotychczasowe wybory. Wyciągnąłby te informacje z Hamilla z wielką chęcią, mógł się szczycić siłą swojej perswazji podbijanej efektem aureoli. Pięknym ludziom pozwala się na więcej, zwłaszcza gdy przemawiają elokwentnie i okrągłymi zdaniami kreślą obraz przed resztą, niezamierzenie zmuszając do tańczenia według ich woli. Forger hamował jednak te zapędy, bo wiedział, że ten ściany nie obejdzie. Zmuszony był odłożyć to na inną okazję, gdy jego kolega z kowenu stanie się bardziej rozmowny.

Teraz pamiętał jego twarz i wiedział, że korytarze Frozen Lake High nie były jedynym miejscem, w którym dane było mu ją ujrzeć. Nie dane było mu jedynie poznać prawdę o tym, dlaczego jedno z dzieci Lilith stało się zbłąkaną owieczką.

Muszę przygotować odpowiednio salę. Usypię pentagram, zadbam o świece… — kontynuowała, gdy Terence w sali zabiegowej zbliżył się do umywalki z pustą szklanką.

Proszę przytrzymać — niedługo potem podał Hamillowi szklankę, ale przezornie dalej trzymał dłoń od spodu, by upewnić się, że ten nie wypuści jej, a ta upadając na podłogę nie rozbije się na kilka części. Powoli nakierowywał go, starając się uważać na to, żeby Oatrun nie zakrztusił się.

W sali zabiegowej było jasno, jednak Linda przezornie zaciemniła pomieszczenie żaluzjami. Chociaż nazywała to dbaniem o atmosferę, to kierowała się głównie zauważonym przez siebie światłowstrętem ich pacjenta. Uchyliła jedno z okien, zerkając z bladym uśmiechem na Terence’a. Wszyscy potrzebowali odrobiny świeżego powietrza. Duchota rozchodziła się powoli, ustępując miejsca rześkości marcowego południa. Zimno dodatkowo pobudziło egzorcystę przyglądającego się chwilę jak kobieta z nabożeństwem rozsypywała wokół leżanki pentagram z pomocą mieszanki wyciągniętej z szafki. Forger ostatni raz upewnił się co do temperatury Hamilla, wyczuwając stan podgorączkowy. Zajmą się tym jak tylko skończą rytuał, podadzą podstawowe środki przeciwzapalne i przywrócą go do normy przynajmniej fizycznie.

Zanim przystąpili do końcowej fazy, poza głównym aktorem potrzebowali jego istotnej części, odebranej mu przecież. Lodówka szpitalna zazwyczaj służyła do przechowywania leków i zimnych okładów. Ta konkretna musiała przysłużyć się próbie zachowania w jak najlepszym stanie nogi Hamilla. Zabezpieczona odpowiednio wyglądała prawie jak żywa. Było to złudne, a każdy kolejny dzień sprawiał, że mogła stać się bezużyteczna. Przenieśli delikatnie Hamilla z wózka inwalidzkiego na leżankę, unosząc oparcie, by pozostawić go w pozycji półleżącej. Noga została dosunięta w taki sposób, aby przy powodzeniu rytuału prędko złączyła się z resztą ciała, wracajac na swoje miejsce. Linda jeszcze raz czule zwróciła się do Hamilla, upewniając się, że mężczyzna odpowie jej. “Zapewniamy pana, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy”, na pewno rzuciła czymś podobnym.

Zaczynamy? Dobrze się czujesz? — upewniła się Linda, stając obok Terence’a i klepiąc go po ramieniu. Odwdzięczył się uchwyceniem kontaktu wzrokowego i lekkim uśmiechem.

Wróciłem z urlopu, kochana. Odpocząłem aż zanadto — starał się brzmieć pogodnie, ale najgorszy scenariusz zakładał, że zemdleje tutaj i nie będzie w stanie kontynuować rytuału. Sięgnął do kieszeni kitla po notatnik, odnajdując w niej inkantacje rytuału głębokiego szwu. Próbował przypomnieć sobie czy kiedykolwiek używał go sam, a może jedynie przyglądał się innym magicznym lekarzom podejmującym próbę przywrócenia chorym kończyn, ale dobrze wiedział, że miał być to jego pierwszy raz.

Nie było to czymś złym, ale dodawalo to faktor stresowy. Siła woli, Terence. Nie możesz się łatwo poddawać. Jesteś użytkownikiem magii i to ona powinna podlegać tobie, a nie ty stawać się jej marionetką. Wysunął swoją athame, ważąc w dłoni sztylet obdarzony mocą. Notatnik dalej był pozostawiony na odpowiedniej stronnicy, kiedy przespacerował się wzdłuż kolejnych ramion. Lekarka z uwagą przyglądała się mu w trakcie tego pochodu, ale odsunęła się od niego i Hamilla. Była w pełnej gotowości na interwencję, jeśli tylko coś pójdzie nie tak. Gdy jej dystans od wyrysowanego pentagramu zwiększył się, Forger zaczął:

Crasso stamina sugam quod amiseris, senties sed non nocebit — recytował spokojnie, skupiając się na każdej pojedynczej świecy. Skupił się w pełni na intencji, myślał o leżącym tuż obok Oatrunie, gdy wpatrywał się w knoty białych świec i wskazywał na nie. Magia musiała ustąpić, nie mogła odwrócić się od niego na stałe i więcej nie uginać pod jego wolą. Zwłaszcza teraz, kiedy nie robił tego dla siebie, a dla kogoś innego.

| Rytuał głębokiego szwu: próg 70 (użyto rytualne kości, dlatego próg spadł), modyfikator + 20. Rzut na k60 to skutki uboczne rytuału, odejmujemy 10 punktów przez siłę woli
Terence Forger
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : eaglecrest, saint fall
Zawód : egzorcysta / pielęgniarz
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Terence Forger' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 91

--------------------------------

#2 'k60' : 54
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Hamill Oatrun
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t241-hamill-oatrun#569
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t360-hamill-oatrun#1080
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t361-punktacja-osobowa#1084
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t359-poczta-hamilla-oatruna-lucasa#1079
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t241-hamill-oatrun#569
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t360-hamill-oatrun#1080
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t361-punktacja-osobowa#1084
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t359-poczta-hamilla-oatruna-lucasa#1079
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Przeszłość miesza się z teraźniejszością, kiedy jesteś w samym oku cyklonu, pod zawiniętą rzęsą, podrażniającą rogówkę. Raz jesteś na boisku, a raz na scenie. Raz jesteś przy stoliku, a raz przy piszącej maszynie. Raz obejmujesz ciemnowłosą gadzinę, a raz jasnowłosego płaza. Raz zmienia się w dwa, trzy, cztery, pięć... aż kończą ci się palce i opadasz z sił. Każda kurtyna kiedyś opada, tak jak i każdy mecz doczekuje ostatniego gwizdu gwizdka, głośnego uderzenia zegara i nagradzających zwycięzcę oklasków.    

Pamiętasz chociaż o oddechu?

Przyzwyczajenie zderza się ze ścianą nowych okoliczności. Nie jesteś w tym miejscu i w takim stanie, żeby móc zadbać o typową dla siebie warstwę ochronno-maskującą. Oczy unikają zderzenia z pustką po jednej ze stron, strony ci się mieszają - prawa czy lewa?, powieki spełniają swoją rolę najskuteczniejszych żaluzji. Nie myślisz o niczym. Myśli znikają jak za sprawą kostura Gandalfa. Pozostaje brzęczenie w uszach, poprzecinane piskami, wplatającymi się w dwa głosy. Próbują do ciebie dotrzeć, ale wciąż jesteś w tym stanie odcięcia, w którym reakcja na właściwe bodźce jest opóźniona, a może wręcz niemożliwa.
Korowód płaczek nie jest ci potrzebny. Im mniejsza publika, tym lepiej dla ciebie. Łatwiej będzie ci docenić jak powróci ci pełna świadomość świata żywych, w którym wciąż starasz się przetrwać.
Tunele straszą, stając się personifikacją wewnętrznej otchłani, powstałej chwilę przed śmiercią. W piekle rozrosła się do niebotycznych rozmiarów. Nigdy nie byłeś typem bohatera. Nic się nie zmienia. Inne potrzeby stawiasz na piedestale, a po zderzeniu się z przytłaczającym obrazem śmierci własnego ojca i kamiennej twarzy Ellery'ego, w oczach jego, mógłbyś przysiąść, znajdowało się nieme oskarżenie, ta hierarchia się umocnia.
Gdzie był kowen nocy, kiedy Forneus Oatrun przepadł bez śladu? Gdzie była Lilith, gdy jedna z jej najwierniejszych posłanek ponosiła okrutną, przedwczesną śmierć?  
Jak masz ufać? Jak masz, po tym, co stało się z tobą, oddać się w ręce uciskającej duszę idei? Odpowiedzi nie przychodzą, a pytań pada cały grad. Wiara jest odrywana jak... wiesz co.

Nie kończ.

Wiesz.

To wystarczy.

Beztroskie lata w Frozen Lake High nie mają miejsca dla siebie w twojej głowie, przeciążonej od otrzymanych paczek nadprogramowych incydentów. Pewne przygody muszą zostać porzucone bezpowrotnie.

- Światło też zgaszę. Świece powinny wystarczyć - dokańcza myśl Linda, przechodząc do rzeczy. Stracili wystarczająco dużo czasu, a jesteś w wystarczająco dobrej kondycji, żeby przystąpić do zabiegu. Wciąż dominują szumy, ale zaczynasz łapać pojedyncze słowa lub ich urywki.

- Trzymać - staje się jednym z pierwszych, wyraźniejszych zbitek liter. Wypracowane przez lata palce, zaciskają się pewniej na szklance. Łapczywe wypijasz wodę, przełykając własny kaszel. Używasz przy tym odrobinę siły, a przy oporze spowodowanym przez inną dłoń, zmieniasz pozycję własnej, przyciskając obie do szkła. Jest ci za mało. Nie silisz się na maniery. Nie mają obecnie znaczenia. Liczy się jedno. Zaspokojenie łaknienia.

Linda nie próżnuje, od okien przechodząc do pentagramu. Zapach mieszanka delikatnie uderza w nozdrza. Łaskocze. Chłód przyjmujesz z niejaką ulgą. Jest znajomy. Tak jak pot, służący do ochłodzenia rozgrzanego ciała. Wciąż zdarza ci się zapominać, że organy reagują w inny sposób. Zmodyfikowany przez okoliczności, przed którymi zostajesz postawiony.

Cud, że cokolwiek czujesz.

Nacisk zelżał, a obca dłoń zostaje puszczona wraz ze szklanką. Zaraz delikatny jak puch dotyk obejmuje czoło. Nie śmiesz się poruszyć, gdy wciąż próbujesz ustalić, po której części lustra się znajdujesz. Przeklęta Alicja, odzywa się znienacka, właśnie teraz, narzucając ci swoje przeżycia. Robi się ciemniej, bardziej komfortowo. Drżą ci powieki, gdy minimalnie próbujesz je unieść. Obce ciała są przecięte, ukryte na obecnej wysokości i przy zawężonym polu widzenia.
Dominują niewyraźne fragmenty mebli i część torsu, ukrytego pod płatami fartucha, którego koloru nie umiesz rozszyfrować. Zaraz znika ci z zasięgu wzroku, przenosząc się w inną część pomieszczenia. Taką masz nadzieję. Nie potrzebujesz kolejnych widm do kolekcji.
Zachowana w przyzwoitym stanie noga nie okazuje się ciężka. Jest dobrze zbudowana, z wyraźnie zaznaczonymi mięśniami. Łatwo przychodzi na myśl wniosek, że należy do kogoś dbającego o swój wygląd.
Nie patrzysz, ale czujesz. Coś zostaje przytwierdzane na dole. Tam. Tam, gdzie nie mogą uciec twoje myśli. Zaciskasz wargi, żeby nie krzyknąć, nie rzucić się w odpowiedzi na narastający lęk i wściekłość. Nie jesteś wściekłym zwierzęciem. Potrafisz wytrzymać.

Teraz weź dłuższy wdech. Przetrzymaj w płucach. Skup się na swoich lędźwiach, dociskając je do siedzenia. Ciśnienie w uszach odrobinę zelżało. Więcej wychwytujesz z padających słów.

- Jakby mnie przejechała ciężarówka - z trudem przemieniasz przekleństwo na grzeczniejszą wersję. Język na nowo odnajduje się w jamie ustnej. Brzmisz tak obco, tak odlegle. Zupełnie jak w tamtą noc pobudki w domu pogrzebowym. Wtedy, kiedy pierwszy raz go ujrzałeś. Vincenta.

Linda patrzy z lekkim niepokojem, ale nie mówi nic. Odpowiedzią jest szelest fartucha, gdy przechodzi z jednego miejsca do drugiego.

- To dobrze. Przydasz się nam. Cały i zdrowy. Ale gdybyś czuł jakiekolwiek osłabienie, to daj mi znać. Spróbuję doprowadzić to do końca - szczera troska wybrzmiewa w jej głosie. Kładzie mu dodatkowo dłoń na ramieniu, chcąc dodać mu otuchy. Działa instynktownie, nim odsuwa się i sprawdza, czy na pewno wszystko jest na swoim miejscu. Nie mogą pozwolić sobie na żaden błąd. Czas ich goni, a jak dogoni to będzie za późno. Rytuał nie należy do najprzyjemniejszych. Każdy wiąże się z jakimś ryzykiem, ale ten zdaje się być szczególnie ryzykowny. Nie tylko dla pacjenta, ale i dla czarującego. Linda przygotuje się do potencjalnego wsparcia. Z szafki wyciąga zakorkowane mieszanki, mające nieść im pomoc w kryzysowej sytuacji.  

Odpływasz na nowo. Starasz się skoncentrować na czymś innym. Kompletnie niezwiązanych z obecnie odległą częścią ciebie. Myślisz o krótkiej formie. O limerykach, przepływających od złączeń mózgowych do opuszek palców. Przypominasz sobie Edwarda Leara. Jego słowa zlewają się ze słowami znajomego głosu. Głosu, słyszanego już niejednokrotnie w tym roku. Nonsense o ryżach i myszach odnajdywały łacinę i miksowały się jak w naczyniu składniki.
Po krótkim pieczeniu, następuje ostry nacisk. Przyszywana noga wyciska z ciebie oddech i krótki krzyk, który powstrzymujesz z całych sił wbijając zęby w dolną wargę. Krew wybucha, paznokcie wbijają się najpierw w podłoże, a później w wolną rękę, od której chwilę temu płynęła czysta magia.

- To. Kurewsko. BOLI - z trudem mówisz, trzęsąc się na całym ciele. Czujesz ją. Swoją nogę. Czujesz całym sobą. - Co. Ty. Mi. ZROBIŁEŚ?

Nie znasz się na rytuałach. Nie wiesz do końca gdzie jesteś. Nie możesz ot tak zaufać. Gwałtownie otwierasz powieki, a nieco zaczerwienione brązowe oczy spoczywają na znanej ci twarzy. Rozpoznajesz ją po paru, dłużących się sekundach. Podejrzliwość odrobinę zelżała, lecz ból nie pozwala na opuszczenie gardy.

- Chcemy panu pomóc, panie Roger! To jest rytuał, który...

- CISZA. Dość głosów, dość tych... SZEPTÓW - reagujesz gwałtownie, niekontrolowanie, wciąż wpatrując się w Terence'a. Kobiecy głos przestaje cię uspokajać. Staje się drażniący, wbijający miliony mikroszpilek w czaszkę. - Ty mów. Terence. Mów, co się dzieje. Co to ma znaczyć. Co chcesz ze mną zrobić.

Nie potrafisz się uspokoić. Jeszcze nie. Na własne ciało też nie potrafisz spojrzeć, podskórnie czując, że może znajdować się tam coś, czego nie chcesz zobaczyć. Nie dostrzegasz postępującej bladości mężczyzny, wyglądającego, jakby miał zaraz wylądować na ziemi, tuż obok ciebie. Trzymasz go za przegub i ani myślisz puścić.

I może właśnie to powoduje, że pochylony nad tobą Forger nie pada z łoskotem.
Hamill Oatrun
Wiek : 33
Odmienność : Wskrzeszeniec
Miejsce zamieszkania : Hellridge
Zawód : Kelner, pisarz, zleceniobiorca
Terence Forger
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
Każda świeca była jak odliczanie, musiał być przygotowany. Nie wiedział, czy dostanie drugą szansę na powtórzenie rytuału. Aroganckie podejście do magii kończyło się prędkim sprowadzeniem do parteru i nauką pokory dla czarownika. Potrzebował skupienia, wizualizował cały proces w spokoju nie zwracając uwagi na słowa kierowane do niego ani inne rozmowy. Na tę piękną minutę nie myślał o zupełnie niczym innym, tylko o magii płynącej przez niego. Rzadko zdarzało się, by odczuwał ją tak mocno jak teraz, niemal czując cząstki przepływające przez palce i wychodzące na zewnątrz przez athame.

Świece zapalały się, płomienie tańczyły lekko pod wpływem niewyczuwalnego dla ludzi ruchu powietrza, a uczucie satysfakcji pomagało. Nie musiał patrzeć, by wiedzieć, że niewidzialny szew połączył nogę z powrotem z ciałem, a wszystkie tkanki zareagowały, scalając się. Prawie jakby nigdy wcześniej nie były ze sobą rozłączne. Nie miał jednak szansy spojrzeć na ukończone dzieło i ze spokojem zakończyć cały rytuał.

Znał to uczucie nagłego zimna, przypominające wylanie kubła lodowatej wody na kark. Nieprzyjemne odrętwienie towarzyszące częściowej utracie przytomności zaatakowało znienacka, bo chociaż Terence niejednokrotnie doświadczał słabości, nigdy nie mógł być w pełni przygotowany na jej nadejście. Zachwiał się silnie na nogach, nie szukając początkowo oparcia. Szum w uszach przez kilka sekund wydawał się nieznośnie głośny, słyszał przepływ krwi, dopóki wrzask Oatruna nie przedarł się do niego równie niespodziewanie. Wzdrygnął się, przez nadmiar bodźców zapominając o tym, że ktokolwiek był obok niego.

Co…? — zdołał z siebie wydusić, gdy palce Hamilla zakleszczyły się na jego przedramieniu. Słowa dobiegały jakby z oddali, droga dźwięku do ucha wydłużyła się, a oczy zaszły bielą. Ciężko powiedzieć, co dokładnie sprawiło, że jeszcze nie upadł, ale było to tymczasowe. Oparty o leżankę, drżał z nagłego zimna. Kolana nie mogły długo utrzymać jego ciężaru, pociągnięty do przodu upadł przed siebie. — O czym ty mówisz… Ja nic nie…

Mgła przed jego oczami przybrała na sile, rozmazując mu cały obraz.
Terence Forger
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : eaglecrest, saint fall
Zawód : egzorcysta / pielęgniarz
Zjawa
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
Czułeś, jak opadasz z sił. Coraz bardziej. Zapadasz się w sobie. Oddychasz z wysiłkiem. Nagły wybuch ciepła, który nie ma nic wspólnego z rozpalonymi świecami rytualnymi, otula twoje ciało, próbuje zwalić cię z nóg. Znasz to uczucie Przechodziłeś przez to wielokrotnie, tu, w szpitalu, kiedy użytkowanie z magii dawało ci się we znaki - najpierw, częściej, gdy pobierając staż, potem, rzadziej, jako pełnoprawny egzorcysta, gdy przepędzałeś z obcych ciał ofiar opętania niechcianych lokatorów.
Palce Rogera rozstały się z twoim nadgarstkiem chwile później, jednak nie zdołałeś zmajstrować tego momentu. Przez otępienie, które ci towarzyszy i pulsujący w skroniach ból, obraz przed oczami stał się niewyraźny, rozmyty. Nie rozpoznawałeś kształtów majaczących na granicy pola widzenia. Ciało, dotknięte napadami drgawek, drżało.  Straciłeś czucie w mięśniach.
- Terence - usłyszałeś łagodny, kobiecy głos w okolicy prawego ucha. Ciepły oddech musnął twojej skóry, wiec stało się jasne, że nie umarłeś, jeszcze nie, nadal znajdowałeś się wśród żywych, w miejscu swojej pracy, wśród  bieli ścian. Razem z gwałtownym haustem powietrza wciągnąłeś do ust sterylności szpitalnej sali, w której się znajdowałeś. Wyczuć w powietrzu mogłeś dobrze ci znaną woń środków do dezynfekcji, do jakiej przywykłeś.
Wraz z twoim imieniem nadszedł dotyk. Poczułeś siny uścisk palców zamykający się na twoim ramieniu. Krok po kroku asekurowała cię do krzesła, stojącego nieopodal. Przygotowała go zawczasu. Jak zwykle czujna, zapobiegawcza. Zobowiązywał ją do tego staż pracy i profesjonalizm. To między innymi dlatego owocnie układała się wasza współpraca.  
- Usiądź - poleciła, pomagając ci w tym, bo nawet taka czynność, w obecnym stanie, była dla ciebie sporym, wykraczającym poza twoje możliwości wyzwaniem.– Rytuał się udał - powiadomiła po chwili. – Pan Roger zostanie niebawem przewieziony na obserwacje - słowa, które możesz rozumieć jak Pan Roger nie jest już naszym zmartwieniem - a ty musisz odpocząć - chociaż w głosie Lindy pobrzmiewa delikatność, być może nuta czułości, nie podchodzi do ciebie jak do każdego pacjenta. Przez otoczkę troski przebija się stanowczość, która nie dawała przestrzeni na żaden akt sprzeciwu.

W Zjawę wcielił się Cecil Fogarty.
Zjawa
Wiek : 666
Terence Forger
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
Drgawki spowodowane nagłą gorączką nie ustępowały, gdy po wysiłku jakim okazało się przejście kilku metrów usiadł na krześle. Organizm zareagował gwałtownie, próbując bronić się przed niszczycielską mocą, która zaatakowała swojego użytkownika, wymykając się spod kontroli. Magia była odpowiedzialnością i nauczycielką pokory, przypominając o swojej nieujarzmionej naturze. Forger ciężko opadł na siedzenie, niezdolny do utrzymania pozycji siedzącej opuścił się na siedzeniu i odchylił głowę do tyłu, ciężko oddychając. Ciśnienie również musiało ruszyć gwałtownie do góry, na co wskazywały pulsujące skronie. Wszystkie objawy docierały do niego z opóźnieniem. Nie umarł. Niestety, śmierć nie przychodzi szybko i rzadko robi to sama w momentach, gdy faktycznie chcemy.

Ja… — wychrypiał i spróbował oczyścić gardło, ale suchość nie ustępowała. Zacisnął mocniej powieki, w tej chwili rozdrażniony wszechogarniającą bielą dopadającą go z każdej strony i atakując wrażliwe oczy. — Podaj mi wodę. Proszę — wymamrotał. Tym razem to on potrzebował opieki.

Wkrótce szklanka znalazła się w jego dłoni, asekurowanej przez Lindę. Jak niewiele trzeba, żeby role się zamieniły. Teraz to Terence nie radził sobie nawet ze stabilnym chwytem. Jednym haustem opróżnił szkło, ale w gruncie rzeczy było to tylko kroplą morzu. Nie wiedział czy przyjaciółka pokusiła się o czar, który miał ulżyć mu w bólu czy pierwszy szok, jaki przeszył go od stóp do głów, właśnie minął. Mógłby się pocieszać, że przynajmniej nie poszło to na marne, ale jak szybko się przekonał, ciężko było mu cieszyć się z tego sukcesu.

Przyjrzyj mu się. Póki masz jeszcze okazję. Z nim jest coś nie tak — mruknął mając na myśli Hamilla nim udał się na kanapę w rogu pokoju socjalnego. Jak zawsze w takich sytuacjach zdany był na pomoc innych w powrocie do mieszkania.

z tematu
Terence Forger
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : eaglecrest, saint fall
Zawód : egzorcysta / pielęgniarz
Arlo Havillard
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1729-arlo-havillard#23861
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1739-arlo-havillard#24099
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1734-arlo-havillard#24078
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1732-poczta-arlo-havillarda#24075
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f236-waterbury-place-5-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1733-rachunek-bankowy-arlo-havillard#24076
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1729-arlo-havillard#23861
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1739-arlo-havillard#24099
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1734-arlo-havillard#24078
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1732-poczta-arlo-havillarda#24075
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f236-waterbury-place-5-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1733-rachunek-bankowy-arlo-havillard#24076
29 maja 1985

Gęsty czarny dym objął pomieszczenie, zanim miał szanse zareagować. Ostry, siarkowy fetor, który odebrał mu dostęp do powietrza, stłumił woń unoszącego sie w powietrzu oleju, a sam zamarł bezruchu. Wiedział co się zaraz stanie. Najpierw poczuł jego obecność - nieprzyjemną aurę rozlewającą się w pomieszczeniu. Potem w polu widzenia pojawił sie zarys obcej i równie osobliwej sylwetki. Kształt utkany z gęstej mgły przypominał ogromnego ptaka o wychudłej szyi, długim, ostrym dziobie patykowatych, ledwie dźwigających ciężar jego ciała nogach. Przemówił, a jego głos wybrzmiał nie w pomieszczeniu, ale jego głowie. Poczuł, jak pięść strachu zacisnęła się gwałtownie na żołądku, a serce zabiło mocniej w piersi. Po słowach przyszedł ból w opuszkach palców - gwałtowny, niespodziewany, jakby demon żywym ogniem chciał wypalić na jego skórze piętno strachu. Zacisnął zęby na dolnej wardze, by nie pozwolić sobie na nieartykułowany dźwięk. Strach stopniowo z sekundy na sekundę się przerzedzał, stawał się coraz mniej namacalny, opadał jak kurz.
Wierzył w swoją siłą. I w to, że wkrótce, gdy wbije godzina ich ponownego spotkania, sprosta rzuconemu przez demona wyzwaniu - ujarzmi jego moc i zamknie ją w przedmiocie, ale najpierw piekielna siła, razem z dymem, rozpłynęła się w powietrzu. Pozostawiła go z bałaganem i niestygnącym bólem. Z palców ciekły gęste krople krwi. Przyjrzał się swoim drżącym dłoniom, by przynajmniej pobieżnie określić zasięg obrażeń i już teraz wiedział, że nieunikanie wizyty w placówce medycznej. Mógł co prawda zadzwonić do River, ale ale mając świadomość, że obecnie zmagała się ze swoimi problemami, nie chciał jej odkładać kolejnych.  
Wstał, podczas tej czynności zakręciło mu się w głowie, ale ból promieniujący z palców jedynie się pogłębił, a mimo to nie zanurzył się w swojej porażce. To co wcześniej uważał za strach, teraz było zapierającą w dech piersi ekscytacją; sęp, którego postać przyjął Halfas, nie zabrał Arlo niezbędnego elementu jego osobowości - pewności siebie.
Rozejrzał się po pomieszczeniu. Książki i bibeloty walające się po ziemi, dwie roztrzaskane fiołki z olejami, czy pęknięta gliniana misa, w której zaklinał demony, zanim nie zafundował sobie lepszą, marmurową, nie mogły konkurować z brakiem paznokci. Wychodząc z pracowni, zamknął za sobą drzwi i udał się wprost do łazienki, gdzie tam, przy konsultacji z domową, zgromadzoną przez Evana, apteczka, zabezpieczył świeże rany bandażami, a potem, nie zwlekając ani minuty dłużej zorganizował sobie transport w formie taksówki do szpitala.
Nad Saint Fall zachodziło słońce. Jego łuna pozostawiła smugi pomarańczy, żółci i czerwieni, gdy samochód zaparkował przed znajomą fasadą budynku. Podziękował kierowcy, zapłacił mu banknotem dziesięciodolarowym i wysiadł, czując na policzkach łagodne, otrzeźwiające kąsanie wiatru.
Przy recepcji wylegitymował sie znajomieniem czarownika ulokowanym za prawym uchem. Pielęgniarka, zapoznawszy się z jego przypadkiem, wskazała mu drzwi gabinetu zabiegowego. Lekarz operuje, ale niebawem wróci, a więc usiadł i czekał, próbując ignorując nieprzyjemny piekący ból w rękach. W tym czasie materiał prowizorycznego opatrunku przesiąkł krwią. Zerknął na zegarek. I dopiero teraz, gdy emocje opadły, a jego oczy skonfrontowały sie z bielą szpitalnych ścian, uświadomił sobie, że powinien zadzwonić do Evana i powiedzieć, że jego pobyt w szpitalu może się przedłużyć, choć, po prawdzie, w pierwszej kolejności powinien powiedzieć, co się stało. Nadal odrobine się łudził, że wróci do domu przed Cunnighamem i już tam, w bezpiecznej przystani, bez szelestów w słuchawce, opowie mu co się stało.[ukryjedycje]

Ostatnio zmieniony przez Arlo Havillard dnia Sob Sie 31 2024, 16:56, w całości zmieniany 3 razy
Arlo Havillard
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : saint fall
Zawód : detektyw policyjny, zaklinacz
Dorian Bane-Park
ANATOMICZNA : 15
NATURY : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 25
TALENTY : 6
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2319-dorian-bane-park
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2349-dorian-bane-park
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2350-dori-mori-boom
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2351-poczta-doriana-bane-parka
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f263-raventree-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2431-rachunek-bankowy-dorian-bane-park
ANATOMICZNA : 15
NATURY : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 25
TALENTY : 6
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2319-dorian-bane-park
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2349-dorian-bane-park
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2350-dori-mori-boom
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2351-poczta-doriana-bane-parka
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f263-raventree-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2431-rachunek-bankowy-dorian-bane-park
Co robi tutaj Dorian? Po wydarzeniach na ulicy Alchemików został tu zatrzymany na dwa dni. Musiał przejść pełną rekonwalescencję, by upewnić się, że jego organizm nie wykazuje poważniejszych objawów zatrucia oparami alchemicznymi. Te dwa dni spędził pod opieką medyków, którzy regularnie sprawdzali jego stan zdrowia. Kylo, młodszy brat Doriana, przyniósł mu ubrania na wyjście. Jednak sama myśl o byciu pacjentem była dla Doriana nie do zniesienia. Nie mógł znieść faktu, że został zmuszony do odpoczynku, co więcej, do przymusowego wypoczynku  w domu aż do następnego tygodnia. Miał w tym czasie całkowicie zregenerować siły i po prostu zwolnić tempo.

Zwolnić? To było dla Doriana nie do pomyślenia. Dwa dni odpoczynku to maksimum, które był w stanie znieść. Już teraz czuł, że jeśli nie znajdzie sobie jakiegoś zajęcia, zacznie chodzić po ścianach z nudów. Może w końcu zrobi porządek w garderobie? Ale to zajmie mu co najwyżej pół dnia... Spacery? Mógłby krążyć po mieście, ale wiedział, że szybko by się znudził. A może poczyta? W końcu ma jeszcze kilka książek, które czekają na przeczytanie. Jednak to nie było coś, co mogłoby go na dłużej zająć. Może powinien skupić się na czymś bardziej ambitnym? Może dalej planować i rozpisywać, jak przygotować się do otworzenia nowego oddziału – jego marzenia i szczytu ambicji. To wymagało jednak znacznie więcej czasu i zaangażowania, a teraz, kiedy miał go w nadmiarze, wydawało się to najrozsądniejszym planem na najbliższe dni. Nauka i planowanie...czego więcej mu trzeba

W końcu nadszedł moment, kiedy medycy uznali, że jego stan zdrowia jest na tyle dobry, by mógł opuścić szpital. Z ulgą przyjął zgodę na wyjście. Choć lubił przebywać w szpitalu, to zdecydowanie nie po tej stronie łóżka. Przebrał się szybko w wygodne spodnie i oversize'ową koszulkę, a w rękę chwycił bluzę. "No dobrze," pomyślał, "czas wracać do domu."

Ruszył w stronę rejestracji po wypis, gdy nagle coś przykuło jego uwagę. Przed salą zabiegową siedział mężczyzna, który na pierwszy rzut oka nie wzbudzał większego zainteresowania, jednak coś w jego postawie wydało się Dorianowi niepokojące. Instynkt podpowiadał mu, że powinien zareagować. Zbliżył się do nieznajomego, szybko oceniając jego stan – pomoc była potrzebna natychmiast.
Proszę pana… halo! — zawołał, starając się zwrócić na siebie uwagę mężczyzny. Dopiero teraz dostrzegł jego dłonie. Koniuszki palców były prowizorycznie opatrzone, ale widać było, że zrobiono to w pośpiechu i bardzo nieumiejętnie. Co tu się wydarzyło? Serce Doriana zabiło szybciej – wyglądało to naprawdę źle.
Proszę pójść ze mną, zajmę się panem — powiedział stanowczo, wyciągając rękę, by pomóc mężczyźnie wstać. Stan jego skóry, widoczna utrata krwi, prawdopodobny szok i wyraźne osłabienie wymagały natychmiastowej interwencji. Choć teoretycznie powinien udać się prosto do domu, Dorian wiedział, że nie może zignorować tego, co widzi. Sala zabiegowa była otwarta, był tego pewien. Zawsze można znaleźć gdzieś fartuch i rękawiczki. Może nie powinien tego robić, ale przecież był przede wszystkim lekarzem. Oznaczało to, że obowiązek pomocy spoczywał na nim bez względu na miejsce czy czas. Dorian wiedział, że nie jest w tak złym stanie, by nie móc zająć się tym pacjentem. Z jego doświadczeniem i umiejętnościami mógł spokojnie zapewnić mężczyźnie potrzebną pomoc.
Dorian Bane-Park
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : Chirurg ogólny, Ratownik, Dorywczo model
Arlo Havillard
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1729-arlo-havillard#23861
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1739-arlo-havillard#24099
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1734-arlo-havillard#24078
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1732-poczta-arlo-havillarda#24075
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f236-waterbury-place-5-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1733-rachunek-bankowy-arlo-havillard#24076
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1729-arlo-havillard#23861
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1739-arlo-havillard#24099
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1734-arlo-havillard#24078
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1732-poczta-arlo-havillarda#24075
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f236-waterbury-place-5-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1733-rachunek-bankowy-arlo-havillard#24076
Głos w bliskiej przestrzeni ucha wydobył go z otchłani letargu; poniósł głowę, pod oczami zamajaczył kształt ludzkiej sylwetki, która, oświetlana tlącym się nad głową światłem jarzeniówki, wyglądała jak wcześniej utkany z mgły Halfas, jak projekcja ukształtowana z materiału wyobraźni, a nie żywy, ludzki byt,  być może zdolny od odczuwania współczucia.
Dopiero po chwili uświadomił sobie, że wciąż, nieustannie od kilku, a może nawet kilkunastu minut - zgubił rachubę czasu między dwudziestym a dwudziestym pierwszym uderzeniem serca, kiedy tętno nico zwolniło, a on sam poczuł jak oblewa go zimny pot - przebywał w placówce medycznej umienia Sary Madigan.
Zabłądził wzrokiem wyżej, do jego twarzy i tam nim zakotwiczył, przełykając ślinę, by nawilżyć spierzchnięte od suchość gardło. Ciało mi drżało. Czul nieprzyjemny prąd przepływający w obu kończynach. Czuł przytłoczenie i pulsujący ból skroni, który odezwał się niespodziewanie, ignorując obecność trzech kapsułek aspiryny w jego organizmie.  
Zreflektował się półminuty później, gdy pod sklepieniem czaszki pojawiły się nieco bardziej racjonalne refleksje, a z mgły zamroczenia wynurzyły się wyczekiwane przez niego tonące w stanowczości słowa. Nie skorzystał z pomocnej dłoni, najzwyczajniej w świecie jej nie zauważył, zbyt skupiony na wykrzesaniu z siebie odrobinę energii.  Wstał o własnych siłach, ale tej czynności towarzyszyły zawroty głowie, rozmyty obraz przed oczami i odrętwienie obu dłoni, jakby klątwa, jaką rzucił na niego demon broniła się przed magiczną ingerencją.
Podążył w ślad za mężczyzną, polegając na własnej koordynacji, która, nie licząc rzadkich sytuacji, niemal nigdy go nie zawiodła. Krok za krokiem, choć oddech przyśpieszył niemal w tej samej chwili, gdy przekroczył próg gabinetu zabiegowego. Rozejrzał się po pomieszczeniu, choć mgła zeszła na spojrzenie i każdy kształt rozmywał się w jego mętności.
Która jest godzina?, chciał zapytać,ale w tym momencie ta kwestia wydawała się mało ważną błahostką. Przeszedł jeszcze kilka kroków i, czując jak siły go opuszczają, usiadł na kozetce. Przymknął powieki i przycisnął palcami nasadę nosa, by stłumić poczucie odrealnienia, które zaczęło mu towarzyszyć - jakby ciało, w którym się poruszał, nie było jego własnym. Musiał wyrównać oddech, przystosować go do pracy serca, stłumić drżenie ramion, odzyskać kontrolę nad strunami głosowym. W tym momencie nawet nagłe omdlenia na kafelkach w łazience było dużo przyjemniejsze od konfrontacji z piekielną, pełną złych intencji mocą.
(…) twoja arogancja nie zna granic, zaszumiało jego w głowie basowym tembrem głosu; miał racje, po tym wszystkim dosięgnie chmur, jednocześnie Havillard będzie się modlił się do Trójcy Piekielnej, by nie została spopielona przez słońce.
- Więc - pojedynczy charkot, który wypadł spomiędzy jego warg nie brzmiał jego więc, bliżej było mu do niezadowolonego warkotu, choć samemu Arlo daleko było mu do takich emocji; za ten stan winić mógł wyłącznie siebie. - Próbowałem przywołać demona, ale coś ewidentnie poszło nie tak i - chwila przerwy - się na mnie zemścił - wydusił z siebie dwa głębokie oddechy później, jednocześnie na głos, na oczach świadka, przyznając się do porażki, nie pierwszej i nie ostatniej. Zaklinanie było ryzykowanym hobby, o czym Evander przypominał mu na każdym kroku. - Zdarł mi wszystkie paznokcie u rąk - zademonstrował wtedy zakrwawione opatrunki na obu dłoniach.  Nie oczekiwał cudu. Nie oczekiwał, że paznokcie nagle mu odrosną, ale przynajmniej mial nadzieje, że mężczyzna uśmierzy ból, zatamuje krwawienie i przyśpieszy ten wydłużony proces. Nazajutrz czekały go obowiązki, od których nie chciał uciec, nawet jeśli ucieczka miałby być argumentowała rekonwalescencją.
Arlo Havillard
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : saint fall
Zawód : detektyw policyjny, zaklinacz
Dorian Bane-Park
ANATOMICZNA : 15
NATURY : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 25
TALENTY : 6
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2319-dorian-bane-park
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2349-dorian-bane-park
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2350-dori-mori-boom
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2351-poczta-doriana-bane-parka
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f263-raventree-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2431-rachunek-bankowy-dorian-bane-park
ANATOMICZNA : 15
NATURY : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 25
TALENTY : 6
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2319-dorian-bane-park
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2349-dorian-bane-park
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2350-dori-mori-boom
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2351-poczta-doriana-bane-parka
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f263-raventree-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2431-rachunek-bankowy-dorian-bane-park
Patrząc na mężczyznę, Dorian od razu zauważył, że jest on w stanie głębokiego szoku. Jego zdezorientowane spojrzenie i wolna reakcja zdradzały, że nie do końca orientuje się w sytuacji, jakby otoczenie było dla niego zamglone i odległe. Zamiast reagować natychmiast, patrzył na Doriana z pustym wyrazem twarzy, co tylko potwierdzało jego dezorientację.
Gdy mężczyzna próbował się podnieść, Dorian nie odstępował go na krok, gotów natychmiast zareagować w razie potrzeby. Choć pacjent usiłował wstać, jego ruchy były nieskoordynowane, a każdy krok mógł się zakończyć upadkiem. Dorian instynktownie wyciągnął rękę, aby go podtrzymać. Wiedział, że to moment, w którym pacjent jest najbardziej narażony na niebezpieczeństwo – zbyt szybkie wstanie mogło spowodować nagłe zawroty głowy i upadek. To przypomniało Dorianowi sytuacje z dzieciństwa, kiedy sam gwałtownie wstawał i czuł, jak świat wokół niego wiruje. Wiedział, że podobne zawroty głowy mogą teraz dotknąć jego podopiecznego, a upadek mógłby skończyć się poważnym urazem. Dorian trzymał go mocno, gotowy do asekuracji, aby zapobiec tragedii, która mogła się wydarzyć w każdej chwili.

Spokojnie, jestem przy Panu – mówił Dorian łagodnym, uspokajającym tonem, starając się przyciągnąć uwagę pacjenta i utrzymać jego świadomość w chwili obecnej. Wiedział, jak ważne jest, aby mężczyzna nie stracił teraz kontaktu z rzeczywistością, więc kontynuował rozmowę, skupiając się na neutralnych, bieżących sprawach. Opowiadał o tym, jak piękna jest dzisiejsza noc, jak miło, że niedawno zainstalowano nowe lampy na tym korytarzu. Mówił o drobiazgach, które mogły wydawać się błahe, ale właśnie to było celem – unikać pytań o to, co się wydarzyło, nie zmuszać pacjenta do konfrontacji z traumą. Jego umysł musiał pozostać zakotwiczony w teraźniejszości, w prostych, bezpiecznych tematach, tak jak w przypadku osób doświadczających silnego szoku, ataków paniki czy dysocjacji.

Dorian otworzył drzwi do gabinetu zabiegowego, zgarniając z nich kartkę z informacją, którą miał zamiar odwiesić, gdy tylko uporządkuje sytuację z pacjentem. Każdy ruch mężczyzny był pod czujnym okiem lekarza, który z troską obserwował, jak ten powoli zbliża się do kozetki. Wskazał mu ją i poprosił, by usiadł, starając się, by jego ton głosu był równie delikatny i uspokajający. Gdy pacjent usiadł, Dorian poczuł ulgę, która odbiła się na jego twarzy w formie mimowolnego uśmiechu. Odłożył swoją bluzę na krzesło i sięgnął po kitel, który był odwieszony wcześniej na boku. Ubrał go sprawnym ruchem, po czym zaczął przeszukiwać szufladę w poszukiwaniu rękawiczek, przygotowując się do dalszych działań.

Gdy usłyszał pierwsze słowa wypowiedziane przez mężczyznę, natychmiast zwrócił głowę w jego stronę. Uważnie wsłuchiwał się w każde słowo, jednocześnie sięgając po jednorazowe rękawiczki. Wrócił do pacjenta, siadając na obrotowym stołku, który lekko zaskrzypiał pod jego ciężarem. Nie przerywał pacjentowi, nie chciał zaburzać jego myśli ani narzucać własnej perspektywy. W ciszy układał sobie w głowie to, co usłyszał, jakby próbował dopasować kolejne elementy układanki, które miały mu pomóc w pełniejszym zrozumieniu sytuacji. Dorian wiedział, że teraz nie jest czas na oceny. Zaklinanie, o którym wspomniał mężczyzna, na pewno nie należało do najbezpieczniejszych zajęć, ale to nie było jego zadanie, by to komentować. On sam był ratownikiem medycznym – zawód równie niebezpieczny i pełen ryzyka. Zamiast pytać o szczegóły, skupił się na tym, co mógł teraz zrobić, by pomóc pacjentowi odzyskać spokój. Delikatnymi gestami pokazywał mężczyźnie, jak oddychać – powolne wdechy i wydechy. Wiedział, jak ważne jest kontrolowanie oddechu w takich momentach, by zminimalizować szok i złagodzić napięcie.

W porządku, zanim zajmę się tymi pięknymi dłońmi, ulżę Panu w bólu. Nie ma potrzeby, by Pan to dłużej znosił — powiedział, spoglądając na opatrunki z troską i uwagą. Zrozumiał, że ból, który odczuwał pacjent, musiał być znacznie większy niż typowy ból brzucha czy głowy. Wiedział też, że czeka go sporo pracy, by doprowadzić wszystko do porządku.
-Subtilis tactus- Powiedział cicho, sięgnął po narzędzia i uważnie włożył rękawiczki, starannie przygotowując się do dalszych działań. Zanim przystąpił do zdejmowania opatrunków, upewnił się, że pacjent nie odczuwa żadnego bólu ani dyskomfortu. Z delikatnością i precyzją dotknął bandaży, sprawdzając, czy mężczyzna nie czuje tego wszystkiego. Kiedy już miał pewność, że pacjent jest gotowy, zaczął sprawnie zdejmować opatrunki, które zdążyły już przeschnąć do skóry. Działał z pełnym skupieniem, używając pęsety, by ostrożnie odrywać materiał od rany. Opatrunki odkładał na bok, jednocześnie uważnie przyglądając się stanowi skóry i ranom, które pozostawił po sobie demon. Jego oczy z niesłabnącą koncentracją śledziły każdy szczegół, analizując i oceniając stan zdrowia pacjenta.

Subtilis tactus k72+15
Dorian Bane-Park
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : Chirurg ogólny, Ratownik, Dorywczo model
Arlo Havillard
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1729-arlo-havillard#23861
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1739-arlo-havillard#24099
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1734-arlo-havillard#24078
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1732-poczta-arlo-havillarda#24075
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f236-waterbury-place-5-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1733-rachunek-bankowy-arlo-havillard#24076
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1729-arlo-havillard#23861
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1739-arlo-havillard#24099
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1734-arlo-havillard#24078
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1732-poczta-arlo-havillarda#24075
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f236-waterbury-place-5-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1733-rachunek-bankowy-arlo-havillard#24076
Spróbował skoordynować ruchy swojego ciała, ale mięsnie, spięte paraliżem napięcia, odmawiały posłuszeństwa. Czuł się jak na rollercoasterze - góra i dół,  góra-dół, i znowu góra, i znowu gwałtownie w dół. Zawroty głowy się pogłębiły, świat zawirował mu przed oczami, a ostrze bólu jeszcze bardziej wtopiło się w pulsujące skronie.
Ledwie przytomne spojrzenie skierował na twarz stojącego nieopodal medyka; asekurował go ręką przed upadkiem, za co Havillard był mu wdzięczny,  bo niewykluczone, że zaraz-
Zaraz trwało ledwie ułamki  sekund później. Zacisnął mocno dłoń na ramieniu, by nie skonfrontować się z podłogą; dopiero po chwili zdal sobie sprawę, że wbił w ciało mężczyzny palce, opuszki znowu odezwały sie bólem, zdławił syk w przełyku. Wtedy też niewidzialna siła zacisnęła się pięścią na jego żołądku, pożałował sobie tej wypitej na szybko kawy przed zaklinaniem; mial wrażenie, że zaraz pozostawi jego treści na szpitalnej, sterylnej podłodze.  
Lekarz mówił, mówił i mówił,  by najprawdopodobniej utrzymać jego świadomość na granicy przytomności, ale nie słuchał; sens jego słów - wydawało mu się, że mówił coś o tym, że zapadła noc, ale dzięki nowemu oświetleniu, na szpitalnych korytarzach jest dużo jaśniej i nie panuje w nich już półmrok - rozmywał się w przestrzeni umysłu, jakby odgradzała ich ściana, która zniekształcała wypowiadane przez mężczyznę dźwięki.
Dopiero, kiedy usiadł, plecy opierając o ścianę i rozmasował obolałe skronie, poczuł się nieco lepiej, choć nadal go mdliło od utraty krwi, nadal słyszał szum ciśnienie w uszach, nadal miał jasne plamy przed oczami, nadal ledwie kontaktował i jedyne, co w tej sytuacji wydawało się realne to ból promieniujący z opuszków palców. Nawilżył spierzchnięte wargi koniuszkiem języka i dopiero wtedy pierwsze słowa opuściły niechętnie jego gardło, ale wydawało mu się, że brzmią jak pijacki bełkot; nie poznawał własnego głosu, był zbyt charkliwy, zachrypnięty.
Jeszcze kilkanaście minut temu, gdy trafił do szpitala i zawitał na recepcje, czuł się o wiele lepiej, teraz ledwie łączył wątki. Znowu gdzieś nieopodal rozległ się męski głos. Pojawila sie wzmianka o pięknych dłoniach - może tylko mu się wydawała - a potem długo wyczekiwana przez niego deklaracja - ulżę Panu w bólu. Chwilę później poczuł ciepły, przyjemny podmuch magii, który otulił jego opuszki placów; ból zależał - nie na tyle, by zniknąć, ale przestał być tak dokuczliwy, jak jeszcze chwile temu, gdy znowu zacisnął zęby na dolnej wardze, by nie wysyczeć kurwę przez zęby.
Spojrzał na swojego wybawcę; na pewno był lekarzem? Wyglądał młodo. Havillardowi wydawało sie, ze mial dwadzieścia cztery góra dwadzieścia pięć lat. Był rezydentem? Nieważne. Chciał wierzyć, ze znalazł się w dobrych, znających swój fach rękach. Dlatego nie patrzył na nie, zamiast tego skierował wzrok na okno, za którym czaiła się ciemność. Poczuł, jak lekarz - precyzyjnie, bez pośpiechu - odrywa skrawki bandaży, którego materiał musiał przykleić się do zakrzepłej już krwi. Arlo nie przywidział tego, kiedy zakładał prowizoryczny opatrunek na swoje ręce; działał na autopilocie, pod wpływem impulsu, niezdrowej dawki endorfin buzujących w organizmie pobudzonych przez andrenalinę.  I kolejny raz utwierdzał sie w przekonaniu, że być może Evander miał racje - powinien pójść na kurs pierwszej pomocy, bo ten, który mial na studiach, już dawno wywietrzał z głowy.
- Jest bardzo źle? - przerwał w końcu ciszę zakłóconą tylko przez jego nieco przyśpieszony oddech, zerknął na profil lekarza, pozwalając, by na ustach ułożył się subtelny grymas uśmiechu; twarz mężczyzny zastygła w skupieniu. Arlo więc, by go z niego obudzić i nadać dynamiki ten interwencji medycznej, poruszył palcami, jednocześnie chcąc się upewnić, że nie stracił w nich czucia.  Powiedz, proszę, że kilka prostych, niezbyt czasochłonnych zabiegów wystarczy, bym mógł funkcjonować bez paznokci jak dotychczas.
Arlo Havillard
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : saint fall
Zawód : detektyw policyjny, zaklinacz
Dorian Bane-Park
ANATOMICZNA : 15
NATURY : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 25
TALENTY : 6
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2319-dorian-bane-park
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2349-dorian-bane-park
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2350-dori-mori-boom
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2351-poczta-doriana-bane-parka
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f263-raventree-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2431-rachunek-bankowy-dorian-bane-park
ANATOMICZNA : 15
NATURY : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 25
TALENTY : 6
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2319-dorian-bane-park
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2349-dorian-bane-park
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2350-dori-mori-boom
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2351-poczta-doriana-bane-parka
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f263-raventree-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2431-rachunek-bankowy-dorian-bane-park
Zdecydowanie nie wydawało mu się, żeby kiedykolwiek wcześniej słyszał komplement o "ładnych dłoniach." Jednak w tej chwili musiał znaleźć sposób, by wprowadzić choć odrobinę pozytywnego tonu do rozmowy z pacjentem. Było to częścią jego strategii, by utrzymać uwagę mężczyzny na sobie i odwrócić ją od bólu i niepokoju. Wiedział, że pacjent nadal dryfował gdzieś w swoim własnym świecie, próbując dojść do siebie po operacji, dlatego postanowił nie przeciążać go zbędnymi rozmowami.

Teraz najważniejsza była prawdziwa praca – to, czego pacjent potrzebował w tym momencie najbardziej: jego fachowej pomocy. Skupił się na swoim zadaniu, poruszając się w rytmiczny, metodyczny sposób, charakterystyczny dla kogoś z wieloletnim doświadczeniem. Gdy delikatnie zdejmował opatrunki, układał je starannie na metalowej tacce. Jego spojrzenie, wprawne i pełne skupienia, przesunęło się po ranach pacjenta. Z pełnym profesjonalizmem ocenił stan, w jakim się znajdowały, analizując każdy szczegół, by móc podjąć dalsze decyzje. W tej chwili to była jego jedyna troska – pacjent i zapewnienie mu najlepszej możliwej opieki.

Widziałem gorsze przypadki, ale to nie oznacza, że ten jest mniej poważny — powiedział, trzymając dłonie pacjenta i uważnie je oglądając. Ktoś naprawdę się postarał, by go skrzywdzić, i wygląda na to, że żywił  głęboką nienawiść. Wyrywanie paznokci na żywca to jedna z najokrutniejszych tortur, jaką można zadać drugiemu człowiekowi. Zwykle miał do czynienia z usuwaniem martwych paznokci, na przykład po silnym uderzeniu. Jednak to, co widział teraz, było znacznie gorsze. Gdyby nie wiedział, że ma do czynienia z demonem, mógłby pomyśleć, że pacjent padł ofiarą brutalnego ataku psychopatycznych chuliganów. Ale w końcu to był demon, a to wymagało odpowiedniego podejścia i specjalistycznej opieki.
Ogólnie rzecz biorąc, damy radę to zagoić bez większych problemów — kontynuował, zachowując spokój. — Proces gojenia potrwa kilka dni, a jeśli chodzi o odrastanie paznokci, wszystko zależy od pana organizmu. W najgorszym przypadku może to potrwać kilkanaście tygodni, ale proszę się nie martwić, wszystko przebiegnie naturalnie.

Jego głos był łagodny, pełen profesjonalizmu i doświadczenia, kiedy tłumaczył, co pacjenta czeka po zakończeniu leczenia. Mimo trudnej sytuacji starał się emanować spokojem i pewnością, które mogłyby przynieść ulgę mężczyźnie.

Teraz muszę to odkazić — powiedział, przybierając wyraz twarzy, który sugerował współczucie, ale też ukryte poczucie winy. — Będzie boleć, ale zaraz znowu uśmierzymy ból. Wystarczająco się Pan już wycierpiał.
Na jego twarzy pojawił się delikatny, niemal nieśmiały uśmiech, jakby wiedział, że mógłby zrobić to w mniej bolesny sposób, lecz obecne okoliczności nie dawały mu takiej możliwości. Wymawiając zaklęcia, jego ton stał się bardziej stanowczy, jakby zyskiwał na sile.
Sanacruore — rzucił, a chwilę później dodał — Subtilis tactus.

Zaklęcia były nieco brutalne w działaniu, ale nie miał teraz siły na bardziej zaawansowane i subtelne formuły. Każde słowo było wypowiadane z taką precyzją, jakby każde miało moc odczuwalną fizycznie. Wiedział, że te inkantacje przyniosą ulgę, choć ich skutki mogły być mniej delikatne, niż by sobie życzył. Zastanawiał się przez moment, jak najlepiej podejść do dalszego leczenia. Ocenił stan pacjenta, badając jego reakcje i starając się wyczuć, jak bardzo ten jest osłabiony. Było oczywiste, że mężczyzna był na skraju wyczerpania, a stanięcie na nogach mogłoby się dla niego okazać niemożliwe.
Jak się Pan trzyma? — zapytał, z troską w głosie. W jego pytaniu kryło się więcej niż tylko standardowe zainteresowanie – była w nim chęć upewnienia się, że pacjent jest w stanie znieść kolejne etapy leczenia. Każdy jego ruch był teraz starannie przemyślany, każde słowo dobrane tak, by nie wprowadzać dodatkowego stresu. Patrzył na mężczyznę z uwagą, gotów natychmiast dostosować swoje działania do jego stanu.

Sanacruore(20) k62+15
Subtilis tactus(35) k48+15
Dorian Bane-Park
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : Chirurg ogólny, Ratownik, Dorywczo model
Arlo Havillard
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1729-arlo-havillard#23861
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1739-arlo-havillard#24099
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1734-arlo-havillard#24078
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1732-poczta-arlo-havillarda#24075
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f236-waterbury-place-5-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1733-rachunek-bankowy-arlo-havillard#24076
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1729-arlo-havillard#23861
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1739-arlo-havillard#24099
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1734-arlo-havillard#24078
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1732-poczta-arlo-havillarda#24075
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f236-waterbury-place-5-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1733-rachunek-bankowy-arlo-havillard#24076
Widziałem gorsze przypadki zabrzmiało jak wyliżesz się z tego, Arlo, bez poważnego uszczerbku na zdrowiu, pozostanie tylko wyraźnie zatarty ślad na psychice. Nadal w głowie szumiały mu słowa Halfasa, który zjawił sie w jego pracowni, by go ukarać za zuchwałość, tylko skąd ta fatyga? Havillard, im dłużej o tym myślał, tym dochodził do śmiałego wniosku, że demon musiał poczuć się sprowokowany, dlatego sam rzucił mu przysłowiową rękawicę i objawił się na wpół materialnej, utkanej z dymu formie.  
Teraz jednak, zamiast analizować sytuacje, której był świadkiem półtorej godziny temu, powinien skupić się na bieli szpitalnych ścian, łagodnym, spokojnym głosie lekarza i dotyku jego dłoni, gdy złapał go za nadgarstki, aby ocenić zasięg obrażeń i wdrążyć skuteczne leczenie, w celu ich wyeliminowania.  
Arlo sam zawędrował spojrzeniem do swoich zakrwawionych rąk; pani Boswell, pod sklepieniem namiotu, podczas zimowego sabatu, stwierdziła, że jego linia życia jest długa, ale w niektórych miejscach przerywana; właśnie to miała na myśli? Kontakt z demonicznymi mocami zawsze był ryzykowany, niemniej jednak Arlo zdecydował się na to ryzyko dawno temu i nie miał zamiaru zejść ścieżki, która, krok za krokiem, zbliżała go do wyznaczonego przed laty celu, choć ten nadal nie majaczył na horyzoncie, póki co był ledwie pozbawionym konkretnego kształtu marzeniem.
- Do tej po razy nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo to boli - odezwał sie chwile później, tylko po to, by zachować trzeźwość umysłu, uwolnić się od poczucia odrealnienia i znaleźć drogę do pokoju zabiegowego, a przecież widział trupy pozbawione paznokci - czy to na miejscu zbrodni, czy w chłodnych trzewiach prosektorium, na metalowym stole, gdzie ich odczłowieczone ciała były rozbierane na czynniki pierwsze, by ustalić przyczynę zgonu i przywrócić im tożsamość - najczęściej tracili je wskutek brutalnych, nieludzkich tortur. - Przez chwile myślałem, że Halfas chce mi spopielić dłonie, abym nigdy więcej nie próbował przywołać demonicznych mocy z Piekła.
Diagnoza postawiona przez lekarza, choć nie była satysfakcjonująca, ale na ten moment musiała w zupełności wystarczyć. Nie uległ rozdrażnieniu, mimo iż refleksja, która zabłąkała sie pod sklepieniem czaszki, usiłowała, cichym, butnym szeptem podważyć kompetencje stojącego przed nim młodego Azjaty - kilkanaście tygodni? to człowiek, który ma nikłe doświadczenie, Havillard, znajdź kogoś, kto faktycznie będzie mógł ci pomóc!
Zignorował głos w swojej głowie, po części dlatego, że wiedział, co kryło sie za krótkim teraz muszę to odkazić - Sanacruore wielokrotnie odcisnęło na jego skórze piętno bólu, więc, przygotowany na to, co nadejdzie, zacisnął mocniej zęby na dolnej wardze, żałując, że nie czuje pod nim filtru papierosa; po części dlatego, że nie miał zamiaru podważać niczyjej kompetencji, gdy sam zawiódł.
Kilka gwałtownych uderzeń serca później było po wszystkim.
Rwący, nieprzyjemny ból nadszedł niespodziewany, ale zaraz został ugaszony innymi, także dobrze znanymi Arlo słowami, które zazwyczaj w kierunku jego ran kierował Evander.
Wpuścił do płuc nową dawkę powietrza i niemalże się nie zachłysnął, co wywołało natychmiastową relacje obroną jego organizmu - kaszel.
Czuł sie nieco lepiej. Nie na tyle, by wstać i o własnych siłach wyjść z budynku, ale na tyle, by uspokoić oddech i dopasować do jego rytmu bicie serca. Obraz przed oczami, choć nadal odrobinę rozmazany, wyostrzył się wystarczająco, aby mógł rozpoznawać kształty znajdujących sie w zasięgu spojrzenia przedmiotów. Głos lekarza stał sie wyraźniejszy, przestał wybrzmiewać z otchłani.  
- Nadal jestem przytomny, ból nieco osłabł, więc jest Pan dobrym lekarzem, a ja być może zasłużyłem na naklejkę dzielnego pacjenta, skoro moje poczucie humoru niespodziewanie wróciło z dalekiej podróży bez żadnego zastrzyku witamin - docenił troskę, jaka wybrzmiewała ze słów lekarza, dlatego pozwolił sobie na żartobliwy ton, podkreślony przez zarys uśmiechu, który ułożył się mimowolnie na jego wargach, angażując do tej oznaki nagłej radości także spojrzenie. Pozwolił nawet, by ich oczy spotkały się na tej samej wysokości - w tych, które należały do mężczyzny dostrzegł niepokój wymieszany z troską. Wyglądał na kogoś, kto szybko zdejmował chłodną maskę profesjonalizmu i pokazywał swoją ludzką stronę, tym samym aż za bardzo angażując się w sprawy zdrowotne swoich pacjentów, na które powinien zobojętnieć, by nie fundować sobie dodatkowego bagażu emocjonalnego.
Arlo Havillard
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : saint fall
Zawód : detektyw policyjny, zaklinacz
Dorian Bane-Park
ANATOMICZNA : 15
NATURY : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 25
TALENTY : 6
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2319-dorian-bane-park
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2349-dorian-bane-park
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2350-dori-mori-boom
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2351-poczta-doriana-bane-parka
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f263-raventree-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2431-rachunek-bankowy-dorian-bane-park
ANATOMICZNA : 15
NATURY : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 25
TALENTY : 6
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2319-dorian-bane-park
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2349-dorian-bane-park
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2350-dori-mori-boom
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2351-poczta-doriana-bane-parka
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f263-raventree-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2431-rachunek-bankowy-dorian-bane-park
Widząc ból malujący się na twarzy pacjenta, poczuł, jak serce ściska mu się z żalu. Wiedział jednak, że nie miał wyboru – musiał to zrobić, choć każdy jego ruch wywoływał dodatkowe cierpienie. Zastanawiał się przez chwilę, czy nie wybrać bardziej tradycyjnej metody, jednak był świadom, że zajęłoby to znacznie więcej czasu, a tym samym przedłużyłoby męki pacjenta. Dlatego też zdecydował się na użycie zaklęcia, które wydawało się w tej sytuacji bardziej humanitarne, zwłaszcza że odrazu po rzuceniu odrazu dał kolejne zaklęcie, dając choć chwilową ulgę od bólu.

Gdy procedura dobiegła końca, dokładnie obejrzał rany na dłoniach pacjenta. Z ulgą stwierdził, że sytuacja wyglądała lepiej niż wcześniej. Przesunął się na bok na swoim stołku, sięgając po świeże opatrunki, gotów nałożyć je na zranione miejsca. Nie mógł pozwolić, by pacjent chodził z odsłoniętymi ranami, narażając się na dodatkowe urazy lub infekcje. Po chwili wrócił do pacjenta i z największą ostrożnością zaczął nakładać nowe opatrunki na koniuszki jego palców. Jego ruchy były precyzyjne, a każdy bandaż starannie umieszczony, by zapewnić, że pozostaną na swoim miejscu i nie odpadną zbyt szybko. Dbał o to, by pacjent czuł się jak najbardziej komfortowo w tej trudnej sytuacji, a każda czynność była wykonywana z najwyższą starannością i empatią.

-Jeśli chodzi o zmianę opatrunków, proszę to robić co dwa, trzy dni. Jeśli opatrunek przywrze do rany, proszę namoczyć brzegi– najlepiej roztworem soli fizjologicznej, ale jeśli nie będzie go pod ręką, zwykła woda również powinna wystarczyć. Ważne, aby to robić delikatnie -tłumaczył spokojnym, ale zdecydowanym tonem, utrzymując kontakt wzrokowy z pacjentem, by upewnić się, że ten rozumie każdą radę.-Jeżeli mieszka Pan z kimś, najlepiej poprosić tę osobę o pomoc przy zmianie opatrunków, ponieważ w Pana stanie może być to nieco trudniejsze do samodzielnego wykonania-Zawiesił na chwilę głos, chcąc, by jego słowa miały szansę dotrzeć do pacjenta, po czym kontynuował-Proszę również przemywać ranę pod bieżącą wodą przed nałożeniem nowego opatrunku. A jeśli zauważy Pan jakiekolwiek krwawienie, proszę natychmiast działać, by zatamować krew poprzez ucisk-Zakończywszy swoje wyjaśnienia, wciąż zachowywał spokojny ton, uważnie obserwując reakcję pacjenta, chcąc upewnić się, że wszystkie instrukcje zostały zrozumiane.

Gdy usłyszał jego żart o naklejce dla dzielnego pacjenta, na jego twarzy pojawił się ciepły, serdeczny uśmiech po czym zaśmiał się perliście, rozładowując napięcie chwili, doceniając humor w tej trudnej sytuacji
-Spróbuję coś dla Pana załatwić- odpowiedział z lekkim uśmiechem, wciąż nieco rozbawiony. Jego oczy, choć jeszcze przed chwilą pełne życzliwego humoru, teraz uspokoiły się, gdy zauważył, że na twarzy pacjenta pojawił się cień ulgi. Widząc, jak powoli wraca mu humor, poczuł, że jego pacjent zaczyna odżywać na nowo. Dorian zawsze starał się być lekarzem bliskim ludziom, takim, który nie buduje dystansu i nie przytłacza swoją obecnością.Zastanowił się przez chwilę, po czym zaproponowa
-Mam dla Pana pewną propozycję. Mogę przeprowadzić na Panu rytuał, który przyspieszy gojenie się ran i doda trochę energii. To może pomóc w szybkim powrocie do sił, a w Pana przypadku każda dodatkowa pomoc będzie na wagę złota- Jego ton nieco spoważniał, gdy składał tę ofertę, chcąc pokazać, że jest to poważna propozycja, a nie tylko kolejna formalność-Oczywiście, niczego nie narzucam. Decyzja należy do Pana- dodał, dając pacjentowi wybór, co zrobić w tej sytuacji. W jego głosie słychać było troskę i zaangażowanie, gdy proponował możliwe rozwiązanie, mając na uwadze dobro pacjenta. Był gotów podjąć wszelkie kroki, aby pomóc mu w szybkim powrocie do zdrowia, jednocześnie szanując jego wolność wyboru.
Dorian Bane-Park
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : Chirurg ogólny, Ratownik, Dorywczo model