28 maja 1985 rokuPanie ZafeiriouChoć stronię od oceniania kompetencji postronnych, tym razem nie potrafię wyzbyć się wrażenia, że pieczę nad antykwariatem wygrał Pan pod etykietką gum Hubba Bubba. Są nieskończone i bez smaku — zupełnie jak Pańskie kłamstwa. Nim posądzi mnie Pan o bezpodstawne oskarżenia bądź — nie daj, Aradio! — spożycie zbyt dużej ilości napojów wysokoprocentowych śródziemnomorskiego pochodzenia, pozwolę zacytować Sartre; być może Pan kojarzy, jest wszakże
prawdziwym filozofem, w przeciwieństwie do wielu ubranych w prześcieradła, agora—rosłych imitatorów.
Chaque homme doit inventer son chemin — tak się składa, że własną odnalazłam i w najbliższym czasie ponownie zaprowadzi mnie do Pańskiego antykwariatu. Zamierzam zwrócić
Kroniki Umierającej Ziemi; gdyby interesowały mnie piąte wydania (miało być trzecie, oczekiwałam trzeciego, zostałam podstępem zwabiona wizją trzeciego!), odwiedziłabym ot, choćby, Seven Eleven.
Chciałabym pozdrowić, lecz nie potrafię
Genevieve Paganini