kwiecień 27, 1985Panie Zafeiriou,
dziękuję za list. Proszę mi wybaczyć, że odpowiedź będzie dość krótka, ale moim ciałem zawładnęła choroba.
Moja córka jest już dorosła, nawet jeśli bardzo nie chciałbym tego widzieć. Nigdy nie podważałbym zamiarów Perseusa albo Pana wobec mojej córki, dlatego cieszy mnie, że na miejsce swojego dorosłego życia wybrała właśnie Archaios. Dziękuję za gościnę Winnifred, ale nie musi mi się Pan niczym odwdzięczać. Traktuję go jak syna i nigdy nie oczekiwałem wdzięczności.
Obydwoje chcemy ich szczęścia i, proszę wybaczyć, obydwoje nie jesteśmy na tyle głupi, żeby nie domyślić się, że jest między nimi coś więcej niż przyjaźń. (Przynajmniej tak twierdzi moja żona. Ja się na tym nie znam) Nie przelewa nam się na tyle, by wynajmować wielkie sale balowe, ale z przyjemnością zorganizujemy wesele w naszym ogrodzie przy Gniazdku. Jedzenia i modlitw na pewno nie zabraknie. Osobiście wolałbym, żeby Perseus najpierw poprosił mnie i moją żonę o jej rękę, ale pogodziłem się już z myślą, że świat idzie do przodu. Zresztą, nie życzyłbym jej nikogo innego, traktując go jak syna przez tyle lat.
Nie godzi się, żeby ta dwójka mieszkała pod Pana dachem, gdy Pan sypia na kanapie u przyjaciela. Razem z żoną moglibyśmy część oszczędności przeznaczyć na wynajem mieszkania dla nich, ale niestety nie starczy nam na wszystko... Nie chcę brzmieć, jakbym prosił o jałmużnę, ale może wspólnymi siłami bylibyśmy w stanie pomóc im na starcie?
Frank Marwood