marzec 29, 1985Dup Ores,
dziękuję, że mnie pytasz się o zdrowie. Tak, już wszystko dobrze, palce się wygoiły, miły pan doktor mi pomógł.
Znalazłam sobie inne źródło odchodów dochodu, więc rynek musi poczekać, a poza tym mogłeś mnie zastąpić, przecież i tak nikt nie chodzi do twojego sklepu (żartuje, masz może książkę o supernowych supernowach?). Poza tym nie wmówisz mi, że wróżba nowego auta i młodej kochanki to taka zła wróżba? Nic się nie nauczyłeś, najważniejsze jest to, by byli szczęśliwi (i płacili godziwe pieniądze).
Mnie się wydaje, że pomyliłeś brzoskwinię i dupę z sercem, bo marzec to czas miłości, a ja poznałam wspaniałego mężczyznę i już niczym i o nic nie muszę się martwić. Niedługo lecę do Malibu. Nigdy nie myślałam, że zwiedzę Afrykę. Na pewno mi teraz zazdrościsz, ale abuela zawsze mówiła, że wystarczy mocno wierzyć, a wszystko, co dobre się spełni. Ty też znajdziesz kiedyś porządną dziewczynę, która zabierze cię na Księżyc (i tam zostawi).
To musiał być ogromny tyłek, ale skoro był w Grecji, to chyba nie można go zobaczyć w Stanach, co nie? I znowu się mylisz, bo na pewno życie nie da mnie kopniaka, bo już takiego dostałam i teraz wszystko będzie dobrze, a wiem, bo ostatnio wszystko mi się wspaniale udaje. Boję się tylko, że to sen, ale przecież w śnie nie potrafiłabym pisać po angielskiemu, prawda?
Kupiłam ci prezent. Znalazłam go w lumpeksie w Little Poppy i od razu pomyślałam o tobie. To za tamto ciastko i tamtą herbatę. Może czasem jesteś nieznośnym, chamskim, wrednym, okropnym, irytującym, przemondrzałym i głupim grekiem, ale to bardzo mi pomogło. Wyprałam go, nie ma plusków, obiecuje.
Sierra
do listu dołączam brzydki świąteczny sweter z reniferem