Witaj,
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
Pracownia
Pracownia w mieszkaniu Javiera idealnie odzwierciedla stwierdzenie "kontrolowany chaos". Jest to największe z pomieszczeń, ale prawie tego nie widać ze względu na dużą ilość gratów. Tuż pod wysokim oknem zwykle stoi poplamiony i wyraźnie wysłużony blat, który można przesunąć w dowolne miejsce - w jego licznych szufladach i szufladkach znajdują się artystyczne przybory. Najbardziej uporządkowane jest stacjonarne biurko z wygodnym krzesłem, do którego Javi zamocował na wysięgnikach szkła powiększające o różnej mocy. W licznych organizerach znaleźć można metale, szlachetne kamienie, narzędzia jubilerskie oraz szkicownik. Na tablicy korkowej przyczepione są zdjęcia wycięte z różnych wydań Playboy'a - na większość z nich nałożone zostały cienkie pergaminy z projektami biżuterii wszelakiej, niektóre wciąż czekają na swoją kolej. Podłoga w części pracowni zabezpieczona jest dużymi płachtami brązowego papieru, by chronić drewno przed plamami farby.

Rytuały w lokacji:
łatwej przewagi [moc: 41]
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
12 V 1985

Być może przygotowywał się do tego spotkania co najmniej tak, jakby miała mu później zostać wystawiona ocena za gościnność. Może zrobił tak duże zakupy, że miał potem pewien problem wnieść na górę te wszystkie torby i może, tylko być może, poprosił matkę, by przyszła do niego wcześniej i pomogła przygotować kilka różnych dań. Takich, które z zasady wyglądały jak przekąski, a w praktyce gdy Javi popatrzył krytycznie, ile tego narobili, wystarczałoby dla całej zgrai, jeśli taka zwaliłaby mu się niespodziewanie na imprezę. Cóż, Ana na pewno nie wyjdzie od niego głodna, to miał jak w banku – zakładając, że nie najadła się w domu na zapas, zakładając, że faktycznie będą tylko i wyłącznie malować. Mógł to jakoś doprecyzować, zadzwonić... Ha. Gdyby tylko Ana miała telefon. Może jej go kupi? To przecież żaden wydatek.
Ze swoich ubrań roboczych wykopał względnie reprezentatywne ciemne jeansy, które plamy zielonej i błękitnej farby miały tylko na prawej nogawce – w kwestii koszulek nie było już tak łatwo, bo Rivera miał nieznośną manierę wycierać w nie pobrudzone farbami palce i absolutnie każda stanowiła kakofonię kolorów, których nie szło sprać. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie wyciągnąć z szafy czegoś czystego, ale finalnie poddał się, uznając, że jeśli Anie przeszkadzałyby plamy farby, to nie powinna w ogóle zgadzać się na to spotkanie. Tak, jak nie lubił marnować materiałów w pracowni, tak samo nie uważał, by brudzenie kolejnej, dziesiątej czy piętnastej koszulki miało sens.
W czasie, jaki pozostał mu przed przybyciem gościa, nastawił w radiu jedną z kaset i podśpiewując sobie niezbyt udolnie, za to z zaangażowaniem, poprzestawiał w pracowni trochę gratów i wyciągnął spod ściany wepchnięte tam sztalugi. Rozstawiał je akurat na brązowym papierze pokrywającym tę część podłogi i skręcał, by nie rozjechały się nagle w trakcie pracy, kiedy miękkie dźwięki ballady przeciął dzwonek do drzwi. Miał nadzieję, że to nie znowu sąsiadka z dwóch pięter niżej udająca, że kran jej się zepsuł – na początku te podchody nawet go bawiły i planował skorzystać, dopóki nie dowiedział się, że znana była w okolicy z rozdawania prezentów w postaci chorób wenerycznych. Za bardzo cenił sobie swoje przyrodzenie, żeby ryzykować.
Na widok Any uśmiechnął się bez zawahania i przesunął w drzwiach, teatralnym gestem zapraszając ją do środka. Widok tej konkretnej kobiety w jego przestrzeni wywoływał w Javim dziwne uczucia – jakby podenerwowanie, ale też nieproporcjonalnie dużą satysfakcję. Wzrok prześlizgnął mu się po sylwetce Any tak samo gładko jak zawsze, gdy ramieniem zamykał drzwi.
- Mam nadzieję, że jesteś głodna. Albo niedługo będziesz. Przypadkiem nagotowałem jakbym miał mieć dziesięciu gości a nie jednego – rzucił z rozbawieniem podszytym lekkim muśnięciem zażenowania, bo przecież doskonale zdawał sobie sprawę, ile jadł jeden dorosły człowiek, czemu nie zrobił zakupów pamiętając o tym? No tak, bo chociaż znali się od lat, a od paru płacił jej niemałe pieniądze, to w jakiś sposób wciąż chciał kobiecie zaimponować. W inny sposób niż tylko słodkim zapachem dolarów.
- Napijesz się czegoś? Z alkoholem albo bez – zaproponował, kompletnie niezaskoczony odpowiedzią, że chyba żartuje i że oczywiście z. Zachęcając Anę krótkim komentarzem, by sobie pozwiedzała, jeśli miała na to ochotę i wskazując, gdzie znajdowała się pracownia, samemu zajął się mieszaniem składników na rebujito.
Znalazł ją w pracowni, intensywnie oglądającą zdjęcia i szkice przyczepione do tablicy korkowej. Bez słowa podsunął jej wysoką szklankę z drinkiem, samemu biorąc łyka z własnej.
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Anaica Laguerre
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
Od rana nie mogła znaleźć sobie miejsca, a gdy w końcu usiadła na chwilę i wzięła jeden – tylko jeden – głęboki oddech, musiała przyznać, że zachowuje się... Cóż, głupio. Zwyczajnie głupio.
Nie pracowała dzisiaj, co całkiem dobrze się składało, bo nie wyobrażała sobie, jak miałoby wyglądać jej malowanie po pracy czy – tym bardziej – przed pracą. Inna rzecz, że gdyby miała pracować, chyba w ogóle nie chciałaby Javiego odwiedzać. Po występach mogła się z nim spotykać, mogła gdzieś wyjść, ale wpaść do niego do domu? Wolałaby nie. Wolałaby bardzo nie. Odkąd wrócił Valerio – nie ważne, czy na chwilę czy na dłużej; po prostu wrócił – było wprawdzie lepiej, znacznie lepiej, czuła się spokojniejsza i wystarczająco usatysfakcjonowana, by opanować przynajmniej połowę głupich myśli, jakie lęgły jej się ostatnio. Nie dość lepiej jednak, by w pełni sobie ufała. Nie dość lepiej, by serce nie biło jej szybciej, że po raz pierwszy od bardzo dawna miała być z Javim, tylko z Javim – i że już zupełnie po raz pierwszy miała odwiedzić go w jego własnym mieszkaniu.
Czuła się jak nastolatka przeżywająca swoją pierwszą miłość i ani trochę jej się to nie podobało.
Nie potrafiła jednak powstrzymać się przed wciągnięciem na tyłek ulubionych spodni – tych, w których wyglądała szczególnie dobrze – dobraniem do nich jednej z wielu zwiewnych, kolorowych koszul i całej garści błyskotek. To ostatnie nie było może najbardziej przemyślanym zabiegiem, szła wszak do złotnika, a stroiła się w biżuterię co najwyżej pozłacaną, nie złotą – od dawna już jednak nie wychodziła z domu z gołymi palcami czy nadgarstkami, bez kolczyków czy wisiorka.
Ani razu nie zastanowiła się, czy jej strój nie jest aby zbyt uroczy jak na siedzenie w mieszkaniu – i zbyt śliczny jak na zaplanowane malowanie.
Trafiła bez problemu – mieszkali na tej samej ulicy, wystarczyło więc, by minęła kilka kolejnych kamienic, zbliżyła się do pobliskiego parku i już była na miejscu. Jeszcze stojąc pod wejściem słyszała niezbyt głośną muzykę, przypominającą trochę melodie brzmiące naokrągło w Kolorowych, ale jednak inną. Uśmiechnęła się przelotnie. Mogłaby się założyć, że to u Rivery, i że sama muzyka była pewnie jednym z wielu dóbr, jakie przywiózł ze sobą z Hiszpanii.
Gdy otworzył drzwi i zaprosił ją do środka, rozpromieniła się wyraźnie, uśmiechając może odrobinę zbyt szeroko jak na to, że spotykali się tu przecież wciąż w ramach umowy.
Ucałowała Javiera w policzek na powitanie i śmiało weszła do środka. To nie był pierwszy raz, kiedy odwiedzała takiego czy innego mężczyznę i na pewno nie ostatni – co naturalnie sprawiało, że zaczynała się rządzić w zasadzie jak u siebie. Nie potrzebowała specjalnego zaproszenia, by się rozgościć ani dodatkowego namawiania, by poczuła się jak u siebie.
- Przypadkiem – powtórzyła i roześmiała się lekko. Jeśli nawet zauważyła zawstydzenie Javiego, nie dała tego po sobie poznać – chociaż równie prawdopodobnym było, że była zbyt zaaferowana i zbyt przejęta własnymi uczuciami, by zwrócić uwagę na zakłopotanie Rivery.
Bo jej serce już od dobrych kilku godzin niemal nie zwalniało rytmu, a delikatne rumieńce na policzkach tylko częściowo wynikały z szybkiego marszu od jednej do drugiej kamienicy.
Bez skrępowania życząc sobie alkoholu, gdy zaproponował, zaraz potem ruszyła na małą wycieczkę krajoznawczą. Nie była dość bezczelna, by samopas zwiedzić wszystkie kąty – czy raczej, nie chciała być dzisiaj dość bezczelną – ograniczyła się więc do pomieszczenia, które musiało być niczym innym jak domową pracownią Rivery. Podczas, gdy mężczyzna szykował im napoje, Anaica niespiesznie przespacerowała się wzdłuż poplamionego farbą blatu, uważając, by nie potrącić niczego ze zgromadzonych tu szpargałów – Laguerre nie wątpiła, że wszystkie miały jakieś super ważne zastosowanie. Opuszkami palców musnęła biurko, pochyliła się przy jednym z organizerów, z ciekawością przyglądając się zgromadzonym w nim kamieniom – a potem spojrzała na zawieszoną przy biurku tablicę. Przekrzywiła głowę lekko, z wyraźnym zaciekawieniem przyglądając się kolejnym zdjęciom – i kolejnym projektom.
- To nie byłoby wygodne. Wyglądałoby świetnie, ale na dłuższą metę ciężko byłoby w tym chodzić – stwierdziła bez wahania i wskazała jeden ze szkiców, gdy Javier znów do niej dołączył. Uśmiechnęła się lekko w podziękowaniu, odbierając od niego szklankę i zaraz znów zerknęła na tablicę.
Ruchem głowy pokazała na kolejne ze zdjęć i kolejny z pergaminów.
- To z kolei nadawałoby się chyba tylko na sztuczne cycki. Obawiam się, że przy naturalnych projekt przegrałby z grawitacją – kontynuowała nieskrępowana, uśmiechając się przy tym z rozbawieniem.
- To jednak... – zatrzymała się na kolejnym ze szkiców. Zmrużyła oczy lekko, przez dobrą chwilę przyglądając się. Zerknęła potem po sobie – dekolt, piersi, brzuch – i znów na szkic. Wyraźnie wyobrażała sobie delikatny, złoty harness w praktyce.
- To – stwierdziła wreszcie – jest świetne. Wyglądałoby świetnie na obcisłym kostiumie, ale pewnie jeszcze lepiej na nagim ciele. – Uśmiechnęła się szerzej – i drgnęła zaraz, tknięta nagłą myślą.
- Mógłbyś mi taki zrobić – stwierdziła, nie dając sobie czasu na zastanowienie. – Byłby świetny do występów. Albo na imprezę. Albo po prostu... – urwała, łapiąc się na tym, że się zagalopowała. Roześmiała się lekko. – Po prostu bardzo mi się podoba. Chętnie nosiłabym coś takiego. – Uśmiechnęła się miękko i uniosła szklankę, upijając pierwszy łyk orzeźwiającego alkoholu.
Nie miała pojęcia, co to było, ale, na wszystkie kręgi piekieł, było szalenie smaczne.
Anaica Laguerre
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Iluzjonistka i tancerka, dama do towarzystwa
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
Gdy znalazł Anę w pracowni, nie był specjalnie zaskoczony faktem, że przystanęła przy tablicy korkowej – co tam szpargały, poprzekładane papierem podobrazia czy farby, które w pojemnikach częściowo wyciągnął już na zewnątrz. Zdjęcia, które powycinał z różnych wydań Playboy'a zwracały uwagę już od wejścia, zarówno z powodu swojego rozmiaru jak i tego, co przedstawiały. Kobiece ciała w różnych pozach, w zmieniających się stadiach ubrania, stanowiły idealne tło dla hobbystycznych projektów Javiera – w większości takich, których nie spodziewał się kiedykolwiek wykonać do sklepu. Do pierścionków, kolii czy inszych kolczyków nie potrzebował modeli, te potrafiłby wyrysować na pustej kartce nawet obudzony w środku nocy. Co innego uprzęże, podwiązki, czy pasy opinające biodra – te o wiele lepiej wyglądały naszkicowane na gotowych kształtach i tylko na nich miały prawdziwy sens.
Specjalnie się nie odezwał, podając kobiecie drinka, ciekaw jak skomentuje to, co widziała – czy skupi się bardziej na nieprzyzwoitych zdjęciach czy jego projektach.
To nie byłoby wygodne.
Parsknął cicho we własną szklankę, kiwając głową, bo Ana postanowiła zacząć od najdziwniejszego i prawdopodobnie nadającego się tylko do zdjęć projektu – pełnego geometrycznych płytek pospinanych ciasno łańcuszkami, o szerokim, sztywnym kołnierzu z metalu, w którym Javi nie wyobrażał sobie oddychać czy mówić. Szczerze współczułby kobiecie ubranej w coś takiego, nawet jeśli wyglądałaby pięknie przez pierwsze kilka minut – zanim wszystkie ostre krawędzie zaczęłyby wbijać się w jej ciało. Kolejna pod ocenę poszła specyficzna atrapa stanika, opinająca operacyjnie poprawione piersi jak w klatce – fikuśnej i błyszczącej, również z łańcuszków. Jakby się nad tymi zastanowić, Javiera mocno ciągnęło do ich delikatnych fal i nie mając przed sobą konkretnych wymagań, chętnie po nie sięgał. Nie znosił ręcznie ich tworzyć, docinać i doginać tysięcy drobnych kółeczek, ale doceniał efekt końcowy.
Powoli popijając własnego drinka, zerknął na Anę, która w wyraźnym zamyśleniu wpatrywała się w kolejny pergamin, po czym zaczęła wodzić oczami między nim a kolejnymi częściami swojego ciała, niemal słysząc jak w jej głowie obracały się koła zębate. Uśmiechnął się, zadowolony że któryś z projektów przypadł jej do gustu, usilnie próbując nie wyobrażać sobie, jak wyglądałaby w czymś takim. Przynajmniej nie teraz, nie kiedy stała tuż obok.
Mógłbyś mi taki zrobić.
Wciągnął mocniej powietrze, zamykając na moment oczy, by pozbyć się sprzed nich widoku kobiety – nie podziałało, więc zaraz je otworzył, mrugając intensywnie przez krótki moment. Wszystko, byle zignorować to, jak serce zaczęło mu walić, a we wnętrzu dłoni pojawiło się lekkie mrowienie. Wszystko, byle nie myśleć o tym, że musiałby z niej zdjąć miarę, najlepiej właśnie w jakimś obcisłym kostiumie, o którym mówiła. Wszystko, byle nie szczerzyć się jak durny.
- To się da zrobić – stwierdził wreszcie, mając nadzieję, że w jego głosie nie słychać całej tej szczeniackiej ekscytacji, jaką czuł. Odstawił szklankę na biurko, po czym wsparł się nieco na blacie i wyciągnął do tablicy, odpinając z niej projekt. Położył go przed nim, przytrzymując brzegi, żeby wciąż dobrze składał się ze zdjęciem pod spodem, po czym wziął do ręki automatyczny ołówek.
- Tutaj. Albo tutaj – zaczął, zaznaczając fragmenty gdzie łańcuszki przecinały się tuż pod piersiami i wyżej na dekolcie. - Albo w obu miejscach dobrze wyglądałyby jakieś kamienie. Najlepiej podłużne, żeby kołysały się w ruchu i łapały światło – zaproponował, popukując zaraz palcem w projekt. - Mógłbym ci osadzić coś miłego. Niekoniecznie na przyciąganie wzroku, bo tego wcale nie potrzebujesz – rzucił, wywracając zaraz nieco oczami na własny kiepski komplement. - I pewnie nie wyglądałoby identycznie, bo kwestia proporcji, ale dopasujemy wszystko pod ciebie. Jeśli faktycznie chciałabyś coś takiego, musiałabyś znieść więcej mojego paplania niż zwykle. I drobiazgowości. Nie wiem, czy to tego warte – dodał z rozbawieniem, odkładając ołówek. Umilkł na moment, wspierając przedramiona na blacie biurka i przyglądając się Anie nieco z dołu.
- Nie żebym nie doceniał, jak dobrze wyglądasz, ale jesteś pewna, że chcesz poplamić te ciuchy? Mogę ci dać coś swojego, mam parę rzeczy tylko do malowania.
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Anaica Laguerre
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
Nie zauważyła ekscytacji Javiera – nie zauważyła w zasadzie niczego, co zmieniło się w mężczyźnie, głównie dlatego, że była zaaferowana sobą. Tym, co czuła, patrząc na projekty Rivery – i patrząc na niego. Jakie obrazy przychodziły do niej, gdy ślizgała się wzrokiem po nagich piersiach, brzuchach, udach na zdjęciach – i co widziała, spoglądając na własne, skryte pod koszulą krągłości; jak układały się na niej wyobrażone błyskotki i jak...
...Albo tutaj.
Złapała się na tym, że nie słuchała. Tylko przez chwilę, jeden krótki moment, jakiego potrzebowała, by wyobrazić sobie dłonie Javiego na własnych biodrach, jego usta na jej, jego samego między jej udami. Tyle wystarczyło jednak, by przegapiła moment, gdy Rivera odpiął projekt z tablicy i zaczął kreślić na nim dodatkowe linie, mówiąc coś o kamieniach, dopasowywaniu, o bardzo wielu różncyh rzeczach, które teraz nie miały aż takiego znaczenia.
Skup się.
- Hej, uwagi nigdy za dużo, szczególnie jeśli idą za nią satysfakcjonujące napiwki i darmowe drinki. – Najpierw komplement – nieudolny może, ale w tej nieudolności całkiem uroczy. Uniosła brwi znacząco i uśmiechnęła łobuzersko.
Nigdy nie udawała przesadnie wstydliwej – i nigdy nie ukrywała, że karmi się atencją. Lubiła, gdy na nią patrzono. Pragnęła sławy i głównej roli w mokrych snach całego Saint Fall. Pragnęła złota, kolorów, beztroski – tego wszystkiego, co mogłaby mieć, gdyby tylko jej renoma dorównała jej ambicji. Była próżna i nie wstydziła się tego – ani na scenie; ani w prywatnej loży, w ramionach Valerio; ani tutaj, przy Javim, wciąż mając pewne problemy ze skupieniem się na tym, po co właściwie tu byli.
Po powrocie Paganiniego było łatwiej, ale nie aż tak.
- Chyba przeżyję – odparła więc z rozbawieniem na ostrzeżenie mężczyzny. Upiła z chęcią kolejne łyki drinka i przekrzywiła głowę lekko. – Jeśli ubierzesz mnie w złoto i kamienie, myślę, że zniosę nawet powtarzane po trzy razy anegdoty z twojego dzieciństwa. – Uśmiechnęła się szerzej. – Powienieś już wiedzieć, że bardzo łatwo mnie kupić.
Potrząsnęła głową lekko, pozwalając rozsypać się burzy loków i jeszcze przez moment przyglądała się zdjęciom – tym razem już głównie zdjęciom, nie projektom. Sączyła niespiesznie alkohol i uśmiechała się nieznacznie, bez skrępowania przyglądając się kolejnym kobiecym sylwetkom. Drgnęła dopiero, gdy Javi wsparł się obok o biurko i wspomniał coś o... Ciuchach? Zmarszczyła brwi lekko.
- To będzie aż tak brudne? – spytała bez zastanowienia, zaraz jednak ześlizgując się spojrzeniem na plamy farby na koszulce i spodniach Rivery. Nie kłamała mówiąc, że brud jej nie przeszkadza, ale mówiąc o malowaniu wyobrażała sobie jednak chyba coś innego niż to, co proponował jej Javi.
Serce potknęło jej się raz, gdy mężczyzna wspomniał o przebieraniu się i drugi, gdy wyobraźnia usłużnie podsunęła jej odpowiednie obrazki.
- No dobra, to daj coś – rzuciła szybko, nie dając sobie czasu na zastanowienie. – Wolę uświnić twoje jeansy niż mój śliczniutki len i bawełnę. – Uśmiechnęła się niewinnie i zaraz roześmiała lekko.
Dała wreszcie spokój tablicy, znów przespacerowała się przez pracownię i zaraz śmiało ruszyła przez mieszkanie Javiego.
- Do twojej sypialni to tam? – rzuciła z bezczelną śmiałością, a gdy nie zaprotestował, lekkim krokiem pomaszerowała prosto do pokoju. Tam jednak, o dziwo, nie rozglądała się za bardzo – jakby w ostatniej chwili znajdując w sobie odrobinę szacunku dla prywatności mężczyzny.
Pozostawiona sama sobie – nie miałaby nic przeciwko, by patrzył, Javi był jednak dżentelmenem – prędko zrzuciła ciuchy i wślizgnęła się w te Rivery. Dziwnie się czuła, wsuwając na siebie koszulkę i szorty mężczyzny. Ta pierwsza była dość luźna, by z powodzeniem służyć Anie za tunikę – te drugie trzymały się na niej tylko dzięki dosyć ciasnej, nierozciągniętej jeszcze gumce. Zwlekając jeszcze ostatnią chwilę, Laguerre wtuliła nos w koszulkę. Materiał pachniał praniem – czymś świeżym i bardzo domowym – i Javim. Odetchnęła głęboko, czując znajome ciepło rozlewające się jej w podbrzuszu.
To wszystko, całe to popołudnie, to może jednak nie był najlepszy pomysł.
Tak czy inaczej, nie zamierzała uciekać. Jeszcze raz odetchnęła głęboko i już w kolejnej chwili – na boso – dołączyła do mężczyzny z powrotem w pracowni.
- To co robimy? – spytała z uśmiechem, prędko odnajdując pozostawioną na stole szklankę i osuszając ją w kilku kolejnych, nierozsądnie prędkich łykach.
Anaica Laguerre
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Iluzjonistka i tancerka, dama do towarzystwa
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
Żartował sobie, gdy mówił o paplaniu – w ten sposób zwykle ukrywał przecież zakłopotanie. Robiąc z siebie większego idiotę, niż prawdopodobnie był, przerysowując wizerunek beztroskiego amanta, bo to innym było łatwo zrozumieć, przykleić mu stosowną łatkę i nie przyglądać się zbyt długo. A o to przecież Javierowi chodziło, by nie dać się poznać zbyt dobrze. Być uważanym za nieszkodliwego, może zabawnego gościa, który tworzył ładne błyskotki.
Tylko, że w momentach takie jak ten, przy Anie, coś kuło go lekko, mimo rozsądności tego zachowania.
- Nie możesz mi mówić takich rzeczy, bo opowiem ci ze szczegółami wszystkie głupoty, jakie odwalałem, udając, że nie znam języka – skłamał gładko, bo przecież przez pierwsze kilka lat po przyjeździe wcale nie psocił, zbyt zestresowany, że nie rozumiał większości tego, co się do niego mówi. To nic, podobne kłamstewko zwyczajnie brzmiało dobrze. Pasowało do rozmowy.
Powinieneś wiedzieć, że bardzo łatwo mnie kupić.
Uśmiech Javiera drgnął nieco, tylko przez mgnienie oka sprawiając wrażenie, że zmieni się w grymas – jedno proste, skądinąd prawdziwe stwierdzenie wywoływało w nim sprzeczne uczucia.
- Gdybyś nie potrzebowała gotówki do życia, chętnie płaciłbym ci w samych błyskotkach – odparł, gładko odbijając piłeczkę. Zanim rozsądek kazał mu się powstrzymać, dodał jeszcze:
- A potem patrzył, jak w nich błyszczysz. I jak inni nie mogą się napatrzeć.
W jego fantazji, jednej z tych do których lubił wracać, oczarowywała na scenie jeszcze bardziej niż zwykle, a po jej skórze ślizgały się błyski odbite od klejnotów, które dla niej zrobił – i mimo setki urzeczonych spojrzeń, rzucała porozumiewawcze spojrzenia tylko jemu.
To było cholernie absurdalne, to co pozwolił sobie wyhodować względem kobiety, z którą nie łączyło go nic poza profesjonalną umową.
Zmienił temat w nadziei, że ucieknie, ale chyba tylko coraz głębiej kopał pod sobą dół – czekał na moment, w jakim miał się do niego zwalić z hukiem. Kiwnął lekko głową, kiedy przytaknęła na zmianę ubrań – naprawdę szkoda byłoby zmarnować zestaw, który dzisiaj wybrała – i westchnął cicho na wspomnienie sypialni, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że przecież tam zwykle stały szafy z ubraniami, a on właśnie zaproponował jej przebranie. Zachowywał się jakby miał lat cztery a nie czterdzieści.
- Tak, te drzwi po lewo – odparł, zaraz podążając za Aną na przedpokój i do wspomnianej sypialni. Skupiony na szafie – tylko na szafie – wyciągnął z jednej z dolnych półek koszulkę ze stosu tych przeznaczonych na brudne prace, ale ze spodniami był problem. Kobieta była od niego o wiele drobniejsza i jeśli nie chciała co chwilę podciągać materiału w górę, albo trzymać go w garści, musiał jej dać coś innego. Jedna z par nowych, krótkich spodenek musiała się nadać i nie miał serca nawet pomyśleć, że tak szybko przeznacza ją na stracenie, skoro miała za zadanie zakrywać przed nim tyłek Any. Wręczył kobiecie naręcze ubrań i wycofał się z powrotem do pracowni, zostawiając ją samą w sypialni. Nie był pewien, jak by się zachował, gdyby zobaczył, że rozbierała się w jego przestrzeni – chciał myśleć, że jak dżentelmen, którym próbował wobec niej być, ale wyobrażenia często nie przystawały do rzeczywistości.
Zanim się obejrzał, osuszył połowę swojego drinka, projekt który tak zainteresował Anę, wsuwając na razie za okładkę szkicownika. Mimowolnie uśmiechnął się lekko, słysząc plaskanie bosych stóp na deskach, zerkając przez ramię, gdy wróciła. To było bardzo nie fair, jak dobrze wyglądała w jego ubraniach.
- Najpierw musisz sobie wybrać podobrazie – rzucił, odstawiając szklankę na biurko i wchodząc w tryb zadaniowy. Przynajmniej chwilowo. - Na regale mam tego trochę.
Podszedł bliżej mebla, zanim zdążyła się na to zdecydować, przeglądając ramy złożone jedna na drugiej.
- Mam zwykłe prostokątne, parę kwadratowych i okrągłych. Duże, małe, jak wolisz. Raczej nie polecałbym tych największych, zajmują cholernie dużo czasu – podpowiedział, stawiając zaraz na jednej ze sztalug to podobrazie, które sobie wybrała. - Zacznij od lekkiego szkicu. Chyba, że chcesz pójść w totalną abstrakcję. To całkiem terapeutyczne.
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Anaica Laguerre
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
Udawała, że nie słyszy westchnień Javiego – chociaż każde z nich sprawiało, że węzeł, jaki zawiązał jej się w podbrzuszu, stawał się tylko coraz ciaśniejszy. Udawała, że nie widzi, jak mężczyzna na nią patrzył – chociaż coraz trudniej przychodziło jej ignorować to, co sama w nim dostrzegała. Udawała wreszcie, że w sypialni Rivery rzeczywiście chciała się tylko przebrać – choć tak naprawdę najchętniej robiłaby w tym pokoju coś zupełnie innego.
Ale nie mogła. Nie powinna tak wielu rzeczy.
Szybko wróciła do pracowni, bo tam przynajmniej miała pod kontrolą cokolwiek. Nie do końca siebie, ale coś. Ich interakcje tu, pośród farb i przeróżnych artystycznych szpargałów były bezpieczniejsze niż mogłyby być tam, w sypialni. Łatwiej było pilnować wyobraźni, gdy nie miała na wyciągnięcie ręki miękkiego materaca i pościeli rozkosznie pachnącej pewnie Javim – i może jakąś inną kobietą, którą miał ze sobą ostatnio.
Tu miała przed sobą jakieś zadanie, które dosyć skutecznie zajmowało jej głowę.
Podążyła za mężczyzną, z ciekawością przyglądając się kolejnym podobraziom. Ana nie znała się na malowaniu, nigdy nawet tego nie próbowała, co oznaczało, że nie miała pojęcia czym tak naprawdę podobrazie jest – poza tym, że jakąś bazą pod obraz. Jedyne, co była w stanie zrozumieć, to różnice kształtów. Prostokątne, kwadratowe, okrągłe, duże, małe.
- To – wybrała wreszcie po ledwie chwili wahania i wskazała palcem średniej wielkości koło. Biorąc pod uwagę, że Anaica podjęła decyzję raczej prędko, nietrudno było odnieść wrażenie, że wybrała raczej na chybił-trafił niż w pełni świadomie.
Jak jednak miała wybrać inaczej, skoro nawet nie wiedziała, co tak naprawdę chciałaby namalować?
Patrzyła, jak Rivera ustawił wybrane podobrazie na sztaludze – i roześmiała się lekko.
- Szkic? Przecież ja zupełnie nie umiem rysować – roześmiała się lekko, zupełnie nie kryjąc się ze swoimi brakami. Ołówek, kredki czy farby miała w ręce po raz ostatni może jako dziesięciolatka, a i wtedy jej ilustracje były raczej rozkosznie koślawe niż faktycznie przemawiające za talentem. Talentem, którego Laguerre zwyczajnie brakowało. Mogła tańczyć, bawić iluzjami czy snuć barwne opowieści, ale rysować? No nie. Skoro nawet wyplecionej własnoręcznie laleczki voodoo nie potrafiła za dobrze ozdobić, oczekiwanie, że stworzy na płótnie coś z niczego było... Cóż, powiedzmy, że to wyzwanie, któremu Ana raczej nie miala szans podołać.
Co nie znaczyło, że zamierzała się od tak poddać.
Prędko wpadła na pomysł i gdy Javier znów zanurkował w regale, by wybrać podobrazie dla siebie, w skupieniu przystąpiła do pracy. Marszcząc się komicznie, ołówkiem wyciągniętym z jednego z przyborników Javiego zaczęła kreślić... Coś. Bo choć w początkowym założeniu miała to być papuga, Anaica nigdy w życiu nie pokusiłaby się o opisanie swojego szkicu w ten sposób. Był to niewątpliwie ptak – ale oczy miał zbyt wyłupiaste, pióra sterczące na wszystkie strony, dziób jakby trzy razy przetrącony i krzywo zrośnięty, a szyja, cóż, w najśmielszych marzeniach nie sposób było uznać, by była w stanie utrzymać na sobie nieproporcjonalnie wielki łeb. Wiedząc to wszystko, Laguerre jednak jeszcze przez chwilę pracowała dzielnie, a gdy wreszcie cofnęła się, by ocenić pierwszy szkic – parsknęła cicho, zaraz wpadając w pełnoprawny chichot.
- Czy to też kwalifikuje się jako abstrakcja? – rzuciła ze śmiechem, zupełnie nieskrępowana swoim niepowodzeniem. – Chyba tak, co? Jakby się dobrze przyjrzeć, to taki sam dziwoląg jak jedne z tych Picassa – palnęła bezczelnie, wyraźnie nie mając specjalnego szacunku do dzieł wybitnego malarza.
Otarła oczy z pojedynczych, wyciśniętych śmiechem łez i pociągnęła nosem.
- To nie ma sensu – podsumowała. – Daj farby i powiedz tylko, czy jak się nimi upapram po łokcie, to dasz mi coś, czym będę się mogła domyć – rozpromieniła się, wyraźnie podjąwszy już decyzję, że szice, pędzle, jakieś wspaniale przemyślane kompozycje są dla słabych, i że ona sama woli podążać śladem najdawniejszych przodków ludzkości.
Czyli łapy prosto w barwnik i mazać na ścianie – czy, w tym przypadku, podobraziu – co jej tylko przyjdzie do głowy.
Anaica Laguerre
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Iluzjonistka i tancerka, dama do towarzystwa
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
Przecież ja zupełnie nie umiem rysować.
Cholera, jak często słyszał podobne głupoty z ust osób, które po prostu nigdy nie trzymały w ręku ołówka wystarczająco długo, by narysować nim coś więcej niż kółko i kilka kresek mających służyć za sugestię ciała. Javier był silnym zwolennikiem teorii, że kiedy przychodziło do tak zwanych talentów artystycznych, posiadał je absolutnie każdy – u niektórych wymagały po prostu większej zachęty.
- Nonsens – odparł więc nieskrępowany na śmiech Any. - Jeśli potrafisz narysować ludzika z patyczków, to już umiesz – dodał, stając na chwilę za kobietą i ponad jej ramieniem spoglądając na puste jeszcze płótno. - Jak człowiek zaczyna dopiero szlifować umiejętności gotowania, mówi mu się, żeby zaczął od kanapki, a nie od razu obiadu na pięć dań. Wybierz sobie coś, co będzie ci sprawiało przyjemność i zacznij od tego. Samo tworzenie ma ci sprawiać frajdę. Wybieranie tematu, kolorów, trzymanie pędzla – mówił z miękkim uśmiechem na ustach, zadowolony że mógł proponować Anie doświadczanie tej samej satysfakcji z tworzenia, jaką czuł nad jubilerskim warsztatem i przy sztaludze. Nie musieli tworzyć arcydzieł, by czerpać radość z procesu.
Lekko musnął ramię kobiety, zostawiając ją na chwilę samą przed sztalugą, by wybrać też podobrazie dla siebie – finalnie zaczął pracę nad takim samym, okrągłym jak te, która wskazała palcem Laguerre. Nie pamiętał, kiedy je kupił, a to znaczyło że musiały leżeć w pracowni przynajmniej od paru miesięcy. Równie dobrze mógł przyłączyć się do ich powolnego zużywania.
Nie przyglądając się szkicowi, nad którym pracowała w ciszy Ana, wyciągnął z pojemnika jeden z poplamionych, obgryzionych przy gumce ołówków, zastanawiając się tylko chwilę, zanim pewnymi  ruchami zaczął stawiać linie układające się w kształt rozkosznie wyłożonego w łuk kociaka odsłaniającego brzuszek. Zdążył wstępnie zaznaczyć kształty łapek, łepka i puchatej kity, kiedy pracująca obok kobieta zaczęła nagle chichotać, ściągając na siebie uwagę Javiera. Słysząc pytanie, wsunął ołówek za ucho, przesuwając się nieco po szeleszczącym na podłodze papierze i zerkając na dzieło wpatrujące się wytrzeszczonymi oczami z podobrazia Any. Przez parę chwil próbował zachować powagę, spojrzeniem ślizgając się po piórach sterczących ostro jak bagnety, osobliwym dziobie i cieniutkiej szyjce, aż wreszcie poddał się, zaplatając ręce na klatce piersiowej, nadymając policzki i zaraz wypuszczając powietrze z furkotem.
- Jest piękny – rzucił ze śmiechem. - Nietuzinkowy. Wygląda jakby prosił o szybką śmierć – szturchnął lekko ramieniem kobietę i tak na chwilę został, bok przy boku. - Nieźle jak na kogoś, kto twierdzi, że nie umie.
Przekrzywił głowę, porzucając podziwianie wyliniałego kurczaka wpatrującego się w nich z płótna na rzecz spoglądania ku Anie, zaczerwienionej uroczo od śmiechu i kilku wywołanych przez niego łez.
- Dam. Chcę to zobaczyć – parsknął, ruszając zaraz między swoje szpargały i spod paru rolek białego, półprzezroczystego pergaminu do jubilerskich szkiców wygrzebując kontenerek. A potem jeszcze jeden, oba na kółkach i wjechał nimi ostrożnie między dwie sztalugi, zdejmując pokrywy. Tuby farby leżały w nich na pozór byle jak, ale zaskakująco ułożone odcieniami – jedne jeszcze kompletnie czyste, inne pokryte plamami tak gęsto, że ledwo dawało się odczytać nazwę koloru.
- Rozumiem, że nie chcesz palety? Ani pędzla? – spytał niewinnie, szczerząc się z rozbawieniem na samą myśl o tym, że ręce Anaiki faktycznie mogłyby pokryć się kakofonią kolorowych plam. Te same ręce, które tak elegancko prezentowały iluzjonistyczne sztuczki i miękko układały się na ciałach partnerów w tańcu. Było w tym dla Javiera coś bardzo abstrakcyjnego.
Wyprostował się od plastikowych kontenerów, krytycznie zerkając na własny szkic – jeśli chciałby się go trzymać, powinien użyć pędzla, inaczej kotek skończyłby wyglądając jak malunek przedszkolaka. Tylko czy sam raptem parę chwil wcześniej nie mówił Anie, że chodziło przede wszystkim o radość z tworzenia, a nie końcowy produkt?
- A jebać to – stwierdził elokwentnie, wygrzebując z pojemnika kilka tub farby, stawiając je sobie przy nogach, a dwie wyciągając w kierunku kobiety i zaraz nadstawiając dłonie. - Dawaj, wysmaruj je.
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Anaica Laguerre
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
Nie chciała podcinać Javiemu skrzydeł, choć więc zupełnie nie zgadzała się z tym, co mówił o umiejętności rysowania – doceniała jego dobre chęci, ale naprawdę nie wiedział o czym mówił, nie w jej przypadku – to uśmiechnęła się tylko łagodnie, postanawiając udowodnić mu błąd w rozumowaniu... No, praktycznie. Po prostu pokazując, że są ludzie, którzy rzeczywiście potrzebują po prostu postawić pierwsze kroki, by doszlifować ukryty talent – a są też takie rodzynki jak ona, którzy mimo najszczerszych chęci nigdy nie wyjdą poza etap tych patykowych ludzików.
Nie można być idealnym i wybitnym we wszystkim, prawda?
W jednym mężczyzna rzeczywiście się jednak nie mylił – choć papudze finalnie bliżej było do popieszczonego piorunem kuraka, a sam szkic nieśmiało kwilił o pomstę piekieł, sam proces tworzenia rzeczywiście był przyjemny. Gdy tak stała z ołówkiem w ręku, kreśląc kolejne linie, przypominało jej się plecenie lalek pod okiem babci. Wtedy też nie szło jej za dobrze – ot, potrafiła stworzyć w miarę ludzki kształt, ale niewiele więcej. Od lat już obiecywała sobie, że do tego wróci, że się nauczy, ale... Nie wychodziło. Zawsze miała na głowie coś innego, a lalkarstwo nie było przecież tak naprawdę jej potrzebne – stanowiło raczej hobby niż faktyczny plan biznesowy na przyszłość.
Tak, jak teraz przy rysowaniu, tak i wtedy jednak, plecąc kolejne laleczki, Anaica świetnie się bawiła.
Ciche szuranie po papierze wskazało moment, w którym Javi porzucił na chwilę swoją pracę – Ana wciąż nie wiedziała, co tworzył, zbyt zaaferowana własnym dziwolągiem, by się obejrzeć. To, że nie roześmiał się od razu, było godne podziwu. To, że potem silił się jeszcze na teatralne komplementy – tym bardziej.
- Nietuzinkowy – parsknęła cicho. – Hasło-wytrych każdego krytyka, co? – Wyszczerzyła zęby.
O jej występach w Kolorowych nikt nigdy nie pisał (jeszcze nie), potrafiła sobie jednak wyobrazić, jakich przymiotników mógłby użyć taki czy inny dziennikarz, by podsumować jej występy, nie mówiąc jednocześnie wprost, że tak naprawdę jest nudnym, zmęczonym życiem krytykiem nie potrafiącym czerpać ze swej egzytensji choćby odrobiny radości. Nietuzinkowy mogłoby być jednym z takich terminów, podobnie jak kontrowersyjny, dyskusyjny, czy niszowy.
Dając spokój szkicowi, wodziła wzrokiem za Javim, gdy ten wyciągał farby i z ciekawością wsadziła nos w pojemniki. Bogata kolekcja odcieni całkiem jej zaimponowała – nie sądziła, by użyła choćby połowy, ale i tak miło było mieć wybór.
- A po co mi to? – odparowała bez wahania i uśmiechnęła się równie niewinnie, jak niewinny był ton pytań Javiego. – Tu są farby – pokazała tuby. – A tu pędzle – uniosła dłonie i zamachała nimi w powietrzu, szczerząc się łobuzersko.
Jeśli przedtem mógł mieć jeszcze wątpliwości odnośnie jej gotowości do brudzenia się, tak teraz nie powinien mieć już żadnych. Widziała przy tym moment, w którym sam Javi również postanowił porzucić formy tradycyjne i...
Mimowolnie zerknęła na podobrazie mężczyzny.
- Żartujesz sobie chyba – zatchnęła się, spoglądając na Javiego z niedowierzaniem. – Popsujesz sobie! Pomażesz tylko i... – urwała w połowie, sapnęła cicho, a gdy Rivera wciąż stał z rękami wyciągniętymi w jej stronę, pokręciła głową z rezygnacją.
- Jesteś uparty – stwierdziła rezolutnie. – To w ogóle nie tak miało wyglądać – kontynuowała, odkręcając jednocześnie jedną z podanych jej tub. – To ja się miałam babrać, a ty miałeś pokazać mi, jak to robią profesjonaliści – perorowała, jednocześnie wyciskając pokaźną ilość farby na dłonie mężczyzny przy akompaniamencie nieprzystojnych dźwięków wydawanych przez w połowie puste już opakowanie. – Potem mógłbyś jeszcze pokręcić głową z politowaniem, widząc moje... No, cokolwiek bym tam umazała – kontynuowała, zakręcając tubę. – A następnie zapewnić, że jeszcze parę prób i wyjdę na ludzi – chociaż oboje byśmy wiedzieli, że wcale nie – mądralowała się dalej, jednocześnie z entuzjastycznym plaskiem wciskając dłonie w farbę dopiero co wylaną na ręce Javiego, brudząc tym samym nie tylko Riverę, ale też siebie.
- A ty teraz mówisz, że chcesz tak samo, jak ja – zakończyła, pokręciła głową z teatralnym tsk-tsk-tsk rozczarowania – i rozpromieniła się. – Brzmi świetnie – podsumowała radośnie i bez wahania maznęła farbą nos Javiera, z piskiem uciekając przed kontratakiem.
- Podobrazie! Tam maluj, a nie mnie tu będziesz... – chichotała, przez chwilę wijąc się między sztalugami.
Gdy finalnie znów zatrzymała się przed swoim czystym płótnem – znów poważna, jak człowiek z grubsza cywilizowany – farba zasychała już wszędzie, tylko nie na podobraziach. Barwy wojenne Javiego rozlewały się na nosie i czole, jej własne pyszniły się dumnie na policzkach.
Uśmiechnęła się szeroko i z dziecięcym niemal entuzjazmem zaczęła wodzić dłońmi po podobraziu, stopniowo zakrywając nastroszonego kuraka grubą warstwą farby. Raz na jakiś czas zmieniała tylko kolory – zupełnie nie przejmując się zasadami mieszania barw – i szczerzyła się od ucha do ucha, tworząc wzory, które nie przypominały już ani wypłoszowatej kury, ani zupełnie niczego.
Anaica Laguerre
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Iluzjonistka i tancerka, dama do towarzystwa
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
Miło było spędzać z kimś czas w ten sposób – nie przejmując się tym, co wypadało w pewnym wieku, jak lubił mu od czasu do czasu wypominać ojciec nudzący się na emeryturze. Chociaż potrafił poruszać się w społecznych konwenansach, Javi uważał, że wszystkim żyłoby się o wiele łatwiej bez nich. A przynajmniej spokojniej. Kiedy znajdował już kogoś, komu niestraszne było pokazywanie tego, co naprawdę siedziało mu w głowie oraz robienie rzeczy, na jakie miał ochotę bez hamulców w postaci reguł, Rivera trzymał tych ludzi blisko. Otaczał się ich kolorowym wianuszkiem i wyrywał sobie razem z nim wszystkie soczyste kąski życia, na jakie zwykło patrzeć się tylko tęsknie z daleka. Odpoczynek należał mu się po ciężkich latach pracy wydzierającej każdą odrobinę siły, jaką jeszcze miał – i tę, której mieć już nie mógł, ale napędzany tylko upartością i złością, parł dalej.
Beztroska Any, jej swoboda w śmianiu się z własnego dzieła i chęć, by porzucić standardowe narzędzia na rzecz czegoś bardziej wyzwalającego i brudnego, była ekscytująca – ekscytująca inaczej niż odsłaniane nęcąco ramię w zadymionym klubie, czy powłóczyste spojrzenia. Bardziej... Nie potrafił znaleźć odpowiedniego słowa ani po angielsku, ani po hiszpańsku. Potrafiłby to opisać tylko mówiąc, że robiło mu się od tego lżej na sercu, mimo jego szybszego bicia. W ogóle się nie zastanawiał, gdy podawał kobiecie tuby z wybranymi przez siebie kolorami i nadstawiając ku niej otwarte dłonie. Nie wyobrażał sobie, by miał się bawić aż tak dobrze, gdyby jednak zdecydował się na pędzle.
- Pomażę, a jak będę chciał, to narysuję jeszcze raz – rzucił tylko ze swobodnym uśmiechem, demonstrując wyraźny brak emocjonalnego przywiązania do puszystego ciałka, które zarysował lekko na swoim podobraziu. Skoro potrafił zrobić to raz, będzie potrafił i następny, jeśli jeszcze kiedyś zamarzy mu się stworzyć słodkiego kotka – perspektywa unurzania palców w farbie była zbyt nęcąca, by jej odpuścił.
Wywrócił lekko oczami, słuchając jaki to niby był uparty – był – i że nie tak to miało wyglądać – może i nie – i że jego rolą w scenariuszu spotkania miał być sztywny profesjonalista. Z każdym kolejnym słowem uśmiech na ustach Javiera tylko rósł, całkiem rozchodząc się w szwach, gdy mężczyzna zaśmiał się, czując dłonie Any klepiące ochoczo jego własne, kolorowe. Zanim zdążył pochwycić jej palce, już wystrzeliła do przodu, już maznęła morskim błękitem jego nos i z piskiem uciekła, gdy ani myśląc wyrwał się za nią, próbując złapać jej odsłonięte przedramiona.
Gdyby ktoś mu wcześniej powiedział, że będzie bawił się z Laguerre w berka we własnej pracowni, próbując odcisnąć na niej kolorowe ślady farby, popukałby się w czoło. A jednak tu byli – z papierem szeleszczącym pod bosymi stopami, próbując mniej lub bardziej zasłonić się przed drugim sztalugami, odgrażając się wysmarowaniem od stóp do głów na różowo. Rozejm nastąpił dopiero, gdy z triumfalnym okrzykiem Javier trafił Anę w pośladek, rozbryzgując farbę tak soczyście, że żółć nakropiła też tył jej nogi i część pleców. Chwilowo usatysfakcjonowany, z uśmieszkiem samozadowolenia wrócił przed swoją sztalugę, z pewnym rozczuleniem zerkając kątem oka, jak kobieta entuzjastycznie przykłada dłonie do płótna, pokrywając je ścieżkami koloru.
Zakrył swojego kota pewnie nałożoną smugą błękitu, zaraz nad nim dodając resztki tej żółci, która pyszniła się aktualnie w kształcie jego dłoni na tyle spodenek, które pożyczył Anie. Nie patrzył już na to, jak bardzo brudził kolejne tuby farby, po które sięgał, okazjonalnie wycierając dłonie z nadmiaru koloru w jeansy i koszulkę, jakie miał na sobie, dokładając do istniejących plam kolejne. To, co pojawiało się na ich płótnach, stanowiło radosną kakofonię koloru, nie mającą przedstawiać niczego konkretnego – coś na co każdy krytyk spojrzałby z politowaniem, sugerując brak talentu.
Javi miał to serdecznie w dupie, umazany farbą po łokcie, mający ją pod paznokciami i kruszącą się na nosie. Odsunął się od sztalugi dopiero, gdy warstwa farby lśniącej na płótnie była tak gruba i pełna tekstury, że nie nałożyłby nic więcej, nie ryzykując, że wszystko zacznie kapać na podłogę.
- Skończyłem – oznajmił z dumą niemal tak wielką, jakby właśnie odtrąbił koniec prac nad szlifowanym latami dziełem i przesunął się te parę kroków w kierunku Any, z ciekawością zerkając na jej płótno. Nie różniło się od jego pod tym względem, że też przedstawiało radosną, tęczową  kakofonię, ale sama Ana była jakaś taka... Za mało kolorowa. Za czysta. Nie namyślając się zbytnio, schylił się do pojemnika z farbami, odnalazł neonowy, różowy odcień i jak gdyby nigdy nic, wycisnął sporą porcję farby na rękę kobiety, rozsmarowując ją z entuzjazmem godnym pięciolatka.
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Anaica Laguerre
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
Nonszalancją Javiego oburzała się tylko dla zasady – znacznie bardziej cieszyło ją, że Rivera w ogóle tak potrafi. Tak beztrosko, bez wahania odrzucić jeden pomysł na rzecz drugiego, dużo bardziej szalonego. Tak od ręki zmienić plany, tylko dlatego, żeby się lepiej bawić. Teoretycznie wiedziała, że Javier nie stroni od rozrywek – miała dość czasu, by to zauważyć – tym niemniej nie była głupia i co i raz łapała się na myśli, że, być może, tak naprawdę wcale go nie zna. Układ, w jakim trwali, siłą rzeczy nakładał na nich ograniczenia i od początku ustawiał ich relację w jakichś konkretnych ramach. Najpierw, gdy chodzili jeszcze głównie na wystawne gale, eleganckie spotkania dla bogaczy, Ana nie była sobą – i głupotą byłoby oczekiwać, że Javi też nie przywdziewał wtedy jakiejś maski, przeznaczonej specjalnie na salony. Potem, gdy zaczęli spotykać się częściej, wychodzić dalej niż tylko w gościnę do takiego czy innego prominenta – wtedy zaczęło być lepiej. Powoli, metodą małych – bardzo małych – kroków, Ana uczyła się Javiego, a on jej.
Wciąż jednak nie była pewna, jak wiele faktycznie o nim wie.
Tak żywy dowód jego beztroski wciąż doskonale łagodził jej wątpliwości – i jeszcze bardziej wpędzał ją w pułapkę uczuć, na które zupełnie nie była przygotowana. Dzika gonitwa wokół sztalug jej to robiła, farba rozchlapana na wszystkie strony też. Odcisk dłoni Rivery na spodenkach, rumieńce na policzkach, mniejsze czy większe krople koloru schnące na jej skórze.
Anaica nie pamiętała, kiedy ostatnio śmiała się tak lekko, w sposób tak zupełnie pozbawiony trosk.
Rozsmarowywała potem kolor na płótnie niespecjalnie myśląc, nie podejmując w zasadzie żadnej świadomej decyzji. Kolejne barwy wybierała na chybił-trafił, to, gdzie wycierała nadmiar farby – też. Kształty mazane na podobraziu nie miały większego sensu, ale przecież wcale nie miały go mieć. W momencie, w którym Ana pozwoliła sobie się nie starać – wtedy właśnie zaczęła się odprężać. Potrzebowała porzucić ambitne plany stworzenia faktycznego szkicu, wywiesić białą flagę przed pierwszymi zamiarami zrobienia z siebie artystki – i wtedy, nie wcześniej, poczuła, że faktycznie się bawi. Bawi się doskonale, zupełnie inaczej, niż bawiła się na imprezach, w Kolorowych czy z Valerio.
Lepiej. Bawiła się zwyczajnie lepiej, bardziej szczerze, bardziej... Bardziej. Nie potrafiła opisać tego inaczej.
Dryfowała myślami przez cały czas malowania. Nic nie mówiła, nie oglądała się nawet na Javiego specjalnie, tonąc w spiralach koloru i przyjemności, której nie umiala do niczego porównać. Gdy skończyła – niewiele później niż Rivera – ręce miała upaprane tęczą niemal po ramiona (zupełnie nie zwracała uwagi na to, jak bardzo ochlapuje się barwnikami), a płótno było śliskie od nieprzyzwoicie grubej warstwy farb (nawet przez chwilę nie brała pod uwagę, że dzieło powinno jeszcze wyschnąć i, najlepiej, nie spłynąć przedwcześnie w postaci kolorowych wodospadów).
Rozpromieniona od ucha do ucha jeszcze przez chwilę popatrzyła na swoje maziaje, nim obejrzała się na płótno Javiera. Efekty ich prac były, o dziwo, całkiem podobne. Tu i tam spirale, łuki, linie raczej swawolne niż nudno proste; tu i tam ocean koloru, tu i tam zupełnie nic, co dałoby się nazwać. Może, gdyby się postarali, mogliby pokusić się o jakieś odpowiednio poetyckie interpretacje własnych dzieł. Albo, gdyby tylko poświęcili chwilę, mogliby...
Nie dokończyła tej myśli ani, tym bardziej, nie zaczęła formułować kolejnej.
- Ej! – zaprotestowała w piekielnym oburzeniu. – No jełop! – sapnęła z niedowierzaniem.
Najpierw uśpić jej czujność, a potem podejść tak podstępnie? No żarty!
Bez wahania zanurkowała w pojemniku, wyciągnęła pierwszą z brzegu tubę i już zaraz odwdzięczyła się pięknym za nadobne, rozsmarowując kolor na szyi i ramionach mężczyzny. Te drugie były gorsze, bo skryte wciąż pod koszulką, ale Ana i na to znalazła metodę, bez wahania – i bez chwili namysłu – wpychając upapraną barwnikiem dłoń pod nieziemsko brudny już materiał.
- Jesteś... okropny! – wydusiła na przydechu w przerwie między chichotaniem. – Naprawdę... nie wiem... czemu... – wyrzucała z siebie, każde słowo podkreślając kolejnymi plamami farby rzucanymi byle jak na ubrania i skórę Javiego, ale też pod nogi, na szeleszczący papier. – Się w ogóle z tobą zadaję! – dokończyła, zaraz odskakując z piskiem i umykając na drugą stronę stołu, gdy tylko Rivera zebrał się w sobie, gotów do kontrataku.
Przez moment zdążyła zapomnieć, że nie spotkali się tu towarzyszko, nie byli na randce – że nie miała do mężczyzny absolutnie żadnego prawa.
Anaica Laguerre
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Iluzjonistka i tancerka, dama do towarzystwa
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
Mógłby zachowywać się poważnie – potrafił to przecież. Umiał zetrzeć z twarzy uśmiech, nadać oczom blasku wyrażającego skupienie, śledzić każdy ruch i spijać słowa rozmówcy z jego ust. Umiał marszczyć brwi, wycofywać się i odgradzać murem emocje od tego, co robił, ale nie lubił tej wersji siebie. Był świadom jej zastosowania, świadom że wytworzył tę personę głównie w kontaktach z despotycznym ojcem, ale kiedy wreszcie miał wybór, kiedy wyszarpał możliwość jego dokonywania, nie chciał wracać do nadmiernej powagi, jeśli nie wymuszała tego trudna sytuacja. Nawet wtedy sądził, że wolałby zachowywać się zgodnie ze swoim charakterem – bezczelnie, z wyraźnym tupetem i nie cedząc słów przez filtr – i ewentualnie odebrać za to parę siniaków. Ślady, które prędzej czy później zanikały, stanowiły niewygórowaną cechę za życie w prawdzie z samym sobą.
Cieszył się, że Anaica nie miała nic przeciwko jego mniej poważnej stronie teraz, kiedy nie musieli przed nikim niczego udawać – on manier i uprzejmego zainteresowania choćby najbardziej nudnymi tematami do rozmowy, ona uległości i zachwytu jego osobą przed pozostałymi gośćmi bankietu. Cenił sobie te pojedyncze chwile, gdy byli naprawdę sami – w samochodowym kinie, labiryncie luster, czy przy sztalugach, rozsmarowując farby palcami. Próbował nie myśleć, że to tylko i wyłącznie dzięki pieniądzom, jakie jej płacił.
Szło mu to całkiem nieźle, szczególnie w momencie gdy znienacka wycisnął na ręce Any różową farbę, ze śmiechem odpowiadając na jej protesty i oburzenie, próbując się wywinąć ubabranym kolorem dłoniom, którymi sięgnęła do jego szyi i pod sztywniejącą od zasychającej farby koszulkę. Próbował chwycić ją za nadgarstki, odciągnąć, ale palce ślizgały mu się na farbie – mógł się tylko cofać, ze śmiechem obracając głowę tak, by nie sięgnęła w pełni do włosów, nie wsmarowała barwnika w ciemne fale.
- Lubisz to – stwierdził bez skrępowania, gdy wreszcie sama odskoczyła z piskiem, wyrzucając, że nie wie, czemu się z nim zadaje. Próbował wytrzeć nos swędzący od schnącej, różowej plamy w rękaw koszulki, ale poskutkowało to tylko rozsmarowaniem kolejnej plamy na policzku i cichym westchnieniem. Nie było opcji, że wyjdą z pracowni i tak radośnie uwalani farbą pójdą jeść przygotowywane w pocie czoła jedzenie, które na samym wstępie rozreklamował Javi – a skoro pierwotny plan poszedł się przysłowiowo jebać...
Złapał pierwszą lepszą tubę farby – białej – i z jeszcze bardziej powalanymi rękoma, próbował wykurzyć Anę zza stołu na kółkach. Kiedy przez zbyt długą chwilę przesuwała się tylko w tę i we wtą, utrzymując bezpieczny dystans, wlazł na blat, zsuwając się po jego drugiej stronie – zaskakując kobietę wystarczająco, by odbić jej dłoń na plecach i zahaczyć drugą, względnie czystą nogawkę spodenek. Miał w sobie na tyle wspaniałomyślności, by nie brudzić jej poskręcanych loczków – aż za dobrze wiedział, jak cholernie trudno wypłukać z włosów farbę.
Gonitwa skończyła się w momencie, gdy jedno z nich potrąciło sztalugę, a drugie złapało ją panicznie, dopiero po chwili parskając śmiechem na ten kompletnie przerysowany moment przestrachu. No i co by się stało? Nic.
- Ale burdel – stwierdził elokwentnie Javi, wspierając się lekko na sztaludze i z błyskiem rozbawienia w oczach rozglądając się powoli po pomieszczeniu. Oddychał przez chwilę szybciej, próbując uspokoić galop, w jaki wpadło jego serce, zanim przekrzywił głowę, obcinając Anę spojrzeniem. A potem robiąc to samo ze sobą.
- Łazienka. Zanim uwalimy mi cały dom – zarządził, pocierając przedramię, z którego odrobina zaschniętej farby posypała się na podłogę w drobnych płatkach.

[z/t Ana i Javi]
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
13 V 1985

Nie mógł się skupić po wyjściu Any – ani na odpisywaniu na wiadomości z zamówieniami od tych, którzy wydali w zakładzie już tak dużo, że nie mógł ich traktować jak zwykłych klientów, ani na książce wyciągniętej na chybił trafił z regału. Miotał się, szukał sobie miejsca, czując nieodpartą potrzebę, by coś zrobić. Cokolwiek, co pozwoliłoby odwrócić myśli od słodko-gorzkich słów i zachowania kobiety. Coś powtarzalnego, przy czym mógł nastawić radio.
Miał wolne, ale paradoksalnie to praca okazała się pierwszym, co przyszło mu do głowy jako skuteczne rozwiązanie problemu – no cóż, Carmen na pewno nie będzie narzekać, że odhaczył parę rzeczy z listy w czasie, za jaki nie musiała mu płacić. A jeśli miał pracować, równie dobrze mógł się do tego zabrać porządnie.
Poszedł do pracowni pierwszy raz od momentu, w którym opuścili ją z Aną umazani farbą i westchnął tylko, obejmując wzrokiem rozmiar pobojowiska, jakie po sobie zostawili. Tuby leżały mniej lub bardziej w pojemnikach, ale kropki farby były wszędzie – na sztalugach, papierze pokrywającym częściowo podłogę, na ścianie i ruchomym stole. W miarę sprawnie, choć nie bez lekkiego ukłucia w klatce piersiowej, odłożył przybory na ich miejsca, przesunął sztalugi z wciąż schnącymi obrazami pod ścianę, zwinął papier, odsłaniając czyste deski. Dopiero wtedy wyciągnął słój z mieszanką soli, mąki i popiołu, ostrożnie usypując pentagram na tyle duży, by mógł w nim swobodnie stanąć i obracać się, nie naruszając stopami linii. Wyciągając z szafy żółte świece, zmarszczył się lekko, odnotowując w głowie, że powinien uzupełnić ich zapas. Ustawił po jednej we wszystkich ramionach figury, przez moment przyglądając się krytycznie miejscu rytuału, zanim poprawił jedną z linii, która wyszła zbyt krzywo. Dopiero wtedy, z athame w ręku, stanął pośrodku pentagramu, kierując myśli ku intencji, by praca w tej przestrzeni szła mu sprawniej, zanim zaczął powoli i wyraźnie wypowiadać inkantacje:
- Ternum virium et vigoris huius domus, id est quod opto.
Obrót i wskazywanie każdego z ramion nie wymagały skupienia, były już jak druga natura.

Rytuał łatwej przewagi, próg 30
20 (magia powstania) + k100

Ostatnio zmieniony przez Javier Rivera dnia Sro Lip 17, 2024 5:29 pm, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : poprawka roku w dacie na górze posta)
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Javier Rivera' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 21
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
Rytuał łatwej przewagi, próg 30
20 (magia powstania) + (21) k100 = 41 (rytuał udany)

Nie bez satysfakcji obserwował, jak knoty żółtych świec rozpaliły się jasnym płomieniem pod wpływem mocy rytuału. Stał jeszcze przez chwilę we wnętrzu pentagramu, opuszczając tylko athame i wdychając znajomy, nieco drażniący zapach rozpalonych świec oraz rytualnej mieszanki. Chociaż to. Chociaż to mu dzisiaj wyszło. Nawet jeśli metale, które planował obrobić tego wieczora, będą się stawiać i nie do końca wychodzić jak powinny, miał już jedną rzecz, którą mógł odhaczyć jako sukces.
Ostrożnie przestąpił nad linią pentagramu, uważając, by nie trącić żadnej świecy i odkładając athame na stół, kucnął przy figurze, jeden po drugim zdmuchując płomienie. Parę kropel roztopionego wosku skapnęło na podłogę, gdy zbierał świece, ale niespecjalnie się tym przejął – wosk, w przeciwieństwie do farby, było z desek usunąć całkiem łatwo. Ślady i zadrapania? A mało to ich już było w pracowni?
Sprzątając, mimowolnie zaczął znów myśleć o Anie – zastanawiać się, czy mimo wszystko nie wolałby cofnąć czasu i nigdy nie zaprosić jej na wspólne malowanie. Szufelką zbierając mieszankę popiołu, soli i mąki, wracał do tego, jak brzmiał jej śmiech, kiedy dłońmi rozprowadzała farbę na płótnie, jak szczęśliwa się wydawała. A może to tylko wyobraźnia płatała mu figle – może widział tylko to, co chciał widzieć, chyba wreszcie – wreszcie – spragniony czegoś, co sięgało głębiej. Prychnął pod nosem, wrzucając resztki mieszanki i świec do osobnego worka na śmieci – jasne i co jeszcze? Płacił Anie za jej towarzystwo i czas, nic dziwnego że była dla niego miła. Gdyby nagle miała te pieniądze stracić, gdyby miała wybrać ten bałagan w ludzkiej skórze, jakim był ze swoją odmiennością, co by wybrała?
Z uczuciem goryczy na języku, Javier pozbawiał się złudzeń.

[z/t]
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler