Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
First topic message reminder :

SKWEREK PRZY KOŚCIELE
To tutaj zawsze liście mienią się kolorami jesieni, niezależnie od pory roku. To wyjątkowe miejsce stanowi chlubę dzielnicy, a na pobliskich ławeczkach często spotkać można zwłaszcza starszych czarowników, ucinających sobie pogawędki po mszy, przed mszą, lub właściwie o każdej innej porze dnia i nocy. Po drzewach kręcą się koty i wiewiórki.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Thibalt Overtone
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t760-thibalt-overtone
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t881-thibalt-overtone#7535
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t882-poczta-thibalta-overtone#7537
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f115-graceview-manor
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1115-rachunek-bankowy-thibalt-overtone
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t760-thibalt-overtone
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t881-thibalt-overtone#7535
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t882-poczta-thibalta-overtone#7537
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f115-graceview-manor
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1115-rachunek-bankowy-thibalt-overtone
27 stycznia, 1985

Za złotą wskazówką sekundnika mozolnie podążały minuty — pierwsza, druga, trzecia, miej litość, Lucyferze, ile jeszcze? czwarta i piąta. Ciche przekleństwo kierowcy — Jean—Paul, proszę cię, częste klęcie wzmaga wzdęcie, nie słyszałeś? — zamknęło się w ośmiu sekundach. Trzydzieści dwie kolejne spędził na parkowaniu równoległym (prostopadłym? Skąd Thibalt ma wiedzieć, o autach wie tyle, że mają koła i sprzedawane są w kolorze Golden Saffron, co było zresztą głównym kryterium przy zakupie). We wtorkowe popołudnie centrum Deadberry przypominało widokówkę z małego miasteczka — pod warunkiem, że ktokolwiek chciałby kupić pocztówkę, na której śnieg przypomina tanią atrapę, ludzie zagłodzonych statystów—studentów, a niebo sprane prześcieradło.
Jean—Paul — tak naprawdę miał na imię Jack Paulson, ale przyznanie, że jego kierowca nosi imię pospolitsze od przeziębienia w styczniu, było poniżej godności Thibalta. — Później zawieziesz mnie do The Old Trumpet, to jedyne miejsce w tym przeklętym mieście, gdzie dostanę miętowe Taylors Of Harrogate.
Wcale nie miał ochoty na herbatę, ale kiedy mężczyzna musi podjąć wybór — wrócić do żony, która cztery godziny temu próbowała wybić wazonem dziurę w ścianie (tak naprawdę chciała wybić dziurę w nim, ale jej wątpliwa celność i jego niewątpliwa zwinność zażegnała poranny kryzys małżeński) albo kupić brytyjską herbatę, zawsze wybierze herbatę.
Jean—Paul otworzył drzwi, Thibalt w ramach podziękowania nałożył okulary na nos — była zima, minus dwa stopnie, pochmurny dzień, co z tego? Zawsze jest pogoda na RayBan Aviator ze złotą oprawką — i zanim mglista obietnica miętowego naparu wzięła górę nad obowiązkiem, pokonał szesnaście metrów krokiem lekkim na tyle, że gdyby na chodnikach zalegał śnieg, mógłby nie zostawić na nim śladów (zbędna przesada). Tradycja sprzed lat — on, rodzeństwo, drobna dłoń bliźniaczej siostry w uścisku jego palców — płonęła w tej samej czarze, z której jako dziecko łowił podarunki. Wiara, że to dar od Lucyfera zniknęła zanim jego głos zakłóciły pierwsze harce dojrzewania; lata później tradycja żyła nadal.
Wiara? Niekoniecznie.
Ukryta pod miękką, skórzaną rękawiczką dłoń zniknęła w ogniu po kilkunastu sekundach czekania — to jedyne miejsce, w którym był skory poczekać; ten plac, ten Kościół i ten, dzięki któremu wszystko się zaczęło, zasługiwali na zatrzymanie — łagodnie ujmując pierwszy z napotkanych pakunków. Kącik oka uchwycił blask po lewej — dziennikarskie hieny — i skłonił do pośpiechu. To mógł być zwykły refleks na karoserii — rzadko bywał — albo podstarzała pani Devall poprawiająca w lusterku kruszejący na zmarszczkach makijaż — rzadko pomagało — ale taki już los Overtona; poza czubkiem własnego nosa dostrzega jedynie aparaty.
Złożona Jean—Paulowi obietnica obejmowała pięć minut — Thibalt potrzebował dwóch, żeby wrócić do auta z małym pakunkiem w dłoni, poczuciem spełnienia i twardym postanowieniem.
Wezmę jednak Rooibos.
Ciężkie życie wielkiego artysty i jeszcze cięższe jego dylematy.

z tematu
Thibalt Overtone
Wiek : 30
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : north hoatlilp
Zawód : aktor musicalowy, reżyser teatralny
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Thibalt Overtone' has done the following action : Rzut kością


'(S) Czara Ognia' :
Skwerek przy kościele - Page 5 U727szh
dodano do ekwipunku
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Roche Faust
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 161
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t477-roche-a-faust
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t586-roche-faust
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t587-poczta-roche-a-fausta
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f119-apollo-avenue-12
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1058-rachunek-roche-faust
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 161
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t477-roche-a-faust
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t586-roche-faust
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t587-poczta-roche-a-fausta
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f119-apollo-avenue-12
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1058-rachunek-roche-faust
20 stycznia 1985

Po wyjściu z kościoła znów dopadł go harmider. Ludzie zebrani na skwerku rozmawiali głośno, co jakiś czas słychać było śmiech nastolatków, którzy czekali w kolejce po swój podarek. Nasunął na dłonie skórzane rękawiczki i chociaż w kieszeni poczuł jak palce stykają się w pozostawioną tam paczką Marlboro, nie wyciągnął jej. Może jednak pora przemyśleć lepiej swoje nawyki? Prychnął na tę krótką myśl pod nosem, bezsens. Przecież on doskonale wie, że nic mu nie jest i to lekarze przesadzają. A jednak kartonik pozostał głęboko. Zamiast niego skupił się na niemałym tłumie czarowników i czarownic, zastanawiając się jak długo zajmie czekanie na swoją kolej.

Pan Faust! — usłyszał głosy młodych osób chwilę po tym jak został przyuważony podczas zbliżania się do czary. Spoglądając w ich stronę rozpoznał własnych uczniów. — Dzień dobry, proszę pana — powtórzyło kilka osób, gdy skinął głową na powitanie w odpowiedzi. Chichoty na jakiś czas ucichły; przy dorosłych ciężko czasami się śmiać, kiedy nie wiemy na ile można sobie pozwolić. Niektórych po prostu ciężko wyczuć. — Dawno pana nie widzieliśmy! Będzie pan później w Cripple Rock przy ogniskach?

Zaskoczony spojrzał na piętnastoletnią córkę Woodów. Z jakiegoś powodu nigdy nie miała oporów przed zadawaniem mu pytań bardziej i mniej osobistych. Z równie interesującego powodu Roche nie miał problemów z odpowiadaniem na nie. To prawdopodobnie za długi jęzor, Sissy nie raz mu mówiła, że powinien mniej mówić.

Nie w tym roku, ale miłej zabawy dla was. I szykujcie się na dłuższą lekcję. Przez moją nieobecność przepadła nam godzina — zwrócił uwagę, stając za nimi. Nic więcej nie mówił, jedynie przesuwał się regularnie o parę kroków i nasłuchiwał czy któreś odważyło się napomknąć coś na głos o niesprawiedliwości lub braku czasu. Na naukę zawsze ma być czas.

Stojąc tuż przed czarą, bez wahania wyciągnął dłoń przed siebie i wsunął ją w płomienie. Miał tylko nadzieję, że będzie umiał to samodzielnie wykorzystać.

z tematu
Roche Faust
Wiek : 50
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : broken alley, saint fall
Zawód : siewca magii iluzji
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Roche Faust' has done the following action : Rzut kością


'(S) Czara Ognia' :
Skwerek przy kościele - Page 5 OQezWSN
dodano do ekwipunku
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Terence Forger
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
30 stycznia 1985

Pierwszy raz o Uczcie Ognia dowiedział się od kolegi z ławki w Szkółce Kościelnej. Pani Marwood musiało nie być wtedy w sali, ostatnie minuty przerwy wszyscy poświęcali na rozmowy o sabacie i tym, co wyciągną z czary, gdy udadzą się pod kościół. Mały Terence nieśmiało zapytał siedzącego obok Danny’ego. Niewiedza na tematy magiczne zawsze go krępowała, gdy miał świadomość, że większość zebranych nie musiała tego dowiadywać się z książek ani od siewców. Danny co prawda nigdy się z niego nie śmiał i z pasją opowiadał o ciekawych wydarzeniach czy miejscach, które nie mogły go ominąć, ale było w tym coś irytującego jego samego, że wciąż musiał pytać.

To jak, Terry? Pójdziesz z nami?

Uśmiechnął się lekko do wspomnień sprzed lat, gdy wymijał grupy osób zgromadzonych na Placu Aradii. Mieszanina twarzy, różnych dialektów, a nawet języków była charakterystyczna dla obchodów święta na cześć Lucyfera. Nie zamierzał wchodzić do kościoła, aby się modlić. Pan nie pochylał się nad jego intencjami już dawno, nieważne jak długo klęczał ze złożonymi dłońmi i jak wiele robił, nie oczekując niczego dla siebie. Teraz nie miało to znaczenia, wybrał inną ściężkę, a jutrzejsze wydarzenia miały być kolejnym potwierdzeniem obranego kursu.

Kolejka do losowania prezentu w godzinach popołudniowych była jak zazwyczaj długa. Terence ustawił się na końcu i cierpliwie czekał. Widok dwunastolatków przed nim pokazujących sobie swoje fanty sprawił, że kąciki ust egzorcysty powędrowały ku górze. Jego pierwszy prezent dalej leżał w tej samej szufladzie przy aktualnie zapisywanym pamiętniku – sporej ilości kryształ górski. Mógł go przerobić na biżuterię, ktoś na pewno umiałby zrobić z niego użytek, ale zdecydował się na trzymanie kamyka blisko siebie. Podobno oczyszcza energię wokół ciebie, Terry. Trzymaj go blisko.

W końcu nadeszła jego pora. Bez strachu wsunął dłoń w płomień i pochwycił w palce tegoroczny podarek.

z tematu
Terence Forger
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : eaglecrest, saint fall
Zawód : egzorcysta / pielęgniarz
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Terence Forger' has done the following action : Rzut kością


'(S) Czara Ognia' :
Skwerek przy kościele - Page 5 VGz7Jjo
dodane do ekwipunku, +1 do magii natury (przedmiot można przekazać innej postaci)
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Charlie Orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#33318
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#33318
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
20 stycznia 1985

Wspomnienie dziadka opowiadającego o tym, jak to było kiedyś zawsze towarzyszyło Orlovsky'emu podczas sabatów. O tym, jak to pierwszy w ich rodzinie sięgnął do czary ognia, i jak to zaczął sięgać doń co roku. Odległe, niewyraźne wspomnienie wydawało się być obce i nierealne. Wychowywali się w innych światach, z czego świat jego dziadka był podzielony podwójnie. Nie rozumiał tego i Charlie i żaden inny członek magicznej gałęzi ich rodziny - byli wychowywani już zupełnie inaczej.
Upił łyk gorącej kawy, którą miał w termicznym kubku - w kawiarni specjalnie poprosił o to, by nie nalewać jej do papierowego; za szybko wystygnie. Choć początkowo nieprzekonany, dał się namówić na dolewkę orzechowego syropu zamiast cukru. Z każdą kolejną chwilą nabierał pewności, że podjął dobrą decyzję.
Stał teraz pomiędzy zgromadzonymi wokół czary ludźmi, czarownikami i czarownicami, którzy z niecierpliwością czekali na swoją kolej wyławiania upominków. Sam był tu służbowo, nie dla przyjemności. Zdążył zmarznąć, zaraz więc napił się raz jeszcze; dopiero za godzinę kończył zmianę.  Powiódł spojrzeniem po zgromadzonych - dorosłych i dzieciach; ci najmłodsi byli zawsze najbardziej podekscytowani. Stanął wreszcie w kolejce kolorowych kurtek i płaszczy by w końcu samemu wyciągnąć rękę z kieszeni podszytej kożuchem skórzanej pilotki zmarzniętą dłoń i wsunąć ją w płomienie. Grzały przyjemnie, ale w żadnym razie nie parzyły. Gdyby nie ilość czekających wokół niego czarowników i obowiązki, którymi miał się zajmować, zapewne postałby przy czarze jeszcze chwilę. Nie było na to czasu. Chwycił niewielki pakuneczek, którego strukturę poczuł pod palcami i odszedł na bok, żeby nie blokować kolejki. Na co tym razem wykosztował się Kościół?

z/t

Ostatnio zmieniony przez Charlie Orlovsky dnia Nie Lip 09 2023, 15:41, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : dopisanie daty)
Charlie Orlovsky
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Gwardzista - protektor
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Charlie Orlovsky' has done the following action : Rzut kością


'(S) Czara Ognia' :
Skwerek przy kościele - Page 5 LYLSxli
dodano do ekwipunku
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
31 marca 1985

Niedzielny poranek Sebastian rozpoczął jak wiele innych, jeśli tylko pozwalał mu na to czas – wizytą w kościele. To jeden z tych dni tygodnia, podczas których wnętrze świątyni nie świeci pustkami, a czarne msze ściągają tłumy wyznawców. Takie niedziele przypominają Sebastianowi, jak zgraną są społecznością, jak mocno jednoczy ich miłość do Lucyfera i jego dzieci. W takie dni łatwiej jest odsunąć na bok myśl o nieprawdopodobnym rozłamie, sugerowanym przez samo istnienie grupy, która wynosi Lilith ponad Stwórcę. Wtedy wystarczy przekroczyć próg świątyni i przesunąć wzrokiem po pochłoniętych w modlitwie wyznawcach, by wiedzieć, że te herezje to tylko stek bzdur, za które sama Lilith najpewniej prędzej czy później ześle na nich karę.
Niedziela nie jest jedynie okazją do przywdziania eleganckich ciuchów i posłanie swoich modlitw do Piekieł, ale stanowi również solidny grunt pod nadrobienie relacji towarzyskich z tymi, którzy pokazują swoje zaangażowanie w życie Kościoła. Nie zawsze ma czas, by po mszy dłużej z kimś porozmawiać, ale zawsze znajduje go choćby na to, by wymienić się krótkimi uprzejmościami i pozdrowić innych wiernych.
Dziś ma wystarczająco dużo wolnych godzin, by wziąć udział w mszy, a także wdać się w dłuższe nadrabianie towarzyskich zaległości. Ponadto w planach znalazło się miejsce na spacer do pomnika Aradii, by oddać cześć jej poświęceniu i należycie jeszcze raz za nie podziękować.
Gdy wychodzi z kościoła, odziany w jedne z najlepszych i najelegantszych kreacji ze swojej garderoby, pomiędzy ludźmi dostrzega jedną z osób, z którymi od dłuższego czasu bardzo chętnie ucina pogawędki, gdy jest ku temu okazja. Był nawet moment, w którym Maurice Overtone stał w progu kowenowych drzwi. Niestety podczas obiadu z Imani, zgodnie z Sebastianem doszli do wniosku, że Maurice nie jest jeszcze gotowy na poświęcenie, którego wymaga wtajemniczenie choćby w samo istnienie Kowenu. Co nie zmienia faktu, że młody mężczyzna przedstawia sobą wzór do naśladowania w temacie oddania Lucyferowi i jego sprawom.
Maurice, niech Lucyfer błogosławi — wita się, podając młodszemu koledze dłoń w przyjaznym, swobodnym uścisku. Podczas obiadu u Imani może i nie zyskali nowego członka Kowenu, ale przynajmniej wykorzystali tę miłą, rodzinną atmosferę do przejścia na „ty”. — Miło zobaczyć, jakie tłumy ściągają do kościoła, by uczcić męczeństwo Aradii — dzieli się swoim zadowoleniem, zerkając po wylewających się ze świątyni ludziach. Cieszy go, że kataklizmy z zeszłego miesiąca nie wpłynęły na zaangażowanie wyznawców w życie Kościoła. Może nawet przeciwnie, widząc, jak kruche może być życie, zaczęli oddawać się jeszcze gorliwszym modlitwom?
Odnoszę wrażenie, że nie rozmawialiśmy całe wieki. Czy coś mnie ominęło? Jak życie? — Korzysta z tego, że odeszli kawałek od kościoła i wyciąga papierosa, częstując nim także swojego towarzysza.
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
Blada twarz kryła się w obszernym, ciepłym płaszczu zdobionym złotą nicią. Wysoko postawiony kołnierz stanowił swego rodzaju zaporę, która miała być pokrzepieniem dla Overtona. Zazwyczaj nie przeszkadzało mu przyciąganie cudzych spojrzeń, a wręcz wprost przeciwnie. Lubił, gdy setki par oczu lądowały na jego jasnych włosach, jak okalały rumiane od śpiewu i uśmiechów policzki. Właśnie z tej uwagi czerpał swoją pewność siebie. Odłączając się od głównego zasilania, przypominał bardziej ducha samego siebie, który przemykał pomiędzy cieniami, zamiast stanowić godne słońce olśniewające pozostałych wiernych. Powodem jego dzisiejszego wycofania było nieskomplikowane przeżywanie typowych dla niego dolegliwości. Właśnie minął tydzień, odkąd Maurice zdołał porządnie się przespać. Minione dni stały pod znakiem nieustannych pobudek i lęków ściskających mu trzewia, gdy szarplica po raz kolejny wyrywała go z półdrzemki drgnięciem kończyny. Ciemne cienie pod oczami dodawały mu lat, lecz nie ujmowały uroku, o ile tylko nie barykadował się na progu swojej bezpiecznej, płaszczowej przystani. Natomiast dzięki swojej prezencji wyglądał dziś jak zagorzały maniak religijny. Oddając się kolejnej pospiesznej modlitwie, tym razem znów z prośbą o godny wypoczynek kolejnej nocy, sprawiał wrażenie, jak gdyby nie wyszedł stąd od co najmniej kilkunastu godzin. Może i nawet nie było to aż tak mylne wrażenie? Czuł już piasek pod oczami od świecowego dymu. Opuszczając kościół, przecierał rzęsy dłonią zwiniętą w pięść. Znalazł miejsce do przycupnięcia, swobodnie postanawiając osiąść na jednej z ławek, tuż pod jednym z niewielu ciepłych promyków słońca. Złoto rozlało się wzdłuż jego policzka, przydając mu kolorów, jakich tak dramatycznie mu brakowało. Dzięki temu mógł poszczycić się trochę mniej trupią, a bardziej żywą prezencją.
Pojawienie się Sebastiana w pierwszym momencie umknęło jego uwadze. Zmęczony bezsennością umysł ledwo radził sobie ze sklejeniem ze sobą wszystkich czynności życiowych, którym winien operować, co dopiero mówić tu o dbaniu o towarzyskie relacje. Dlatego też w chwili, w której dosłyszał jego głos wręcz krzyczący jego imię (wcale nie, tylko aż w uszach mu dźwięczało od gwaru kościelnych rozmów), prawie się wzdrygnął. Prawie, bo uświadomił sobie kto go woła akurat chwilę przed potencjalną paniką ściskającą za gardło.
- Sebastian - odpowiedział na powitanie i wbrew własnej niemocy uścisnął jego dłoń dość pewnie. Wykrzesał nawet z siebie swobodny uśmiech, najwidoczniej zmuszając się do wejścia w rolę człowieka niezmęczonego, gotowego na dyskursy. Pożałuje tego wieczorem, gdy po raz kolejny wypompowany z energii będzie mógł wyłącznie oddychać i liczyć sekundy wybijane przed zegar.
- Również cieszy mnie ten widok. Niemniej doceniłbym więcej modlitw, a mniej czczego gadania. Zdaje się, że znam już zawartość co najmniej połowy przyszłej rubryki towarzyskiej w Piekielniku. - Zażartował, pozwalając, aby oczy uśmiechnęły się razem z ustami. W takich chwilach niezwykle doceniał Overtonową, teatralną musztrę. Już na dobre żegnając się z ławeczką, podążył z nim wzdłuż ścieżki odchodzącej od kościoła, starając się iść prosto pomimo silnego zmęczenia. Tuż obok nich przebiegła para ścigających się wiewiórek.
- Dziękuję, dalej nie pale. - Oznajmił, gdy przeczącym ruchem dłoni podziękował za generujący wolne rodniki poczęstunek. - Absolutnie nic cię nie ominęło. Dochodzę najwidoczniej do wieku, w którym nie ma już miejsca na zaskakujące zwroty akcji i bogate życie towarzyskie. W zeszłym tygodniu praktycznie nie schodziliśmy ze sceny, a to dopiero początek sezonu. Moje koty już niedługo zapomną, jak wyglądam.
Żalił mu się niepoważnie, starając się oddalić myślami od ponurych, przygnębiających przemyśleń, w których dziś tonął. Zdobył się nawet na uprzejmy, czarujący uśmiech, z którego zawsze sprytnie korzystał, by maskować swoje niedobory entuzjazmu.
- Widzę, że wciąż jesteś w jednym kawałku, miłe to wieści. Obyś miał ich dziś dla mnie sporo. Potrzebuję, żebyś opowiedział mi wszystko, co umknęło mi podczas ostatnich tygodni. Miałem wrażenie, że naprawdę już zamieszkałem w garderobie, a wiesz, jak tam bywa, jak już dyskutują to tylko plotkarsko. - Spróbował odsunąć dyskusję od swojej osoby i rzucił haczyk z nadzieją, że jego ładna rybka postanowi się nim prędko poczęstować.
Maurice Overtone
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
To był zwariowany czas. Ci, którzy wiedzą, czym zajmuje się Sebastian, mogą spodziewać się po nim worków pod oczami i zapadniętej od zmęczenia twarzy. Może i nie wygląda jeszcze tak źle, ale ostatni miesiąc bez wątpliwości się na nim odbił. Od zawsze był mocno zaangażowany w swoją pracę, a jednak nie potrafi sobie przypomnieć, kiedy ta ostatnio tak bardzo go pochłaniała, jak teraz. Chyba jeszcze za czasów wywiadowczych, w końcu wtedy całe jego życie krążyło wokół obowiązków.
W każdym razie, Sebastian nie dziwi się, gdy co rano widzi w lustrze podkrążone oczy, nie spodziewałby się jednak, że odbicie swojego zmęczenia ujrzy dziś na twarzy Maurice’a. Młody Overtone jest artystą, tak więc rozterki jego i Sebastiana prawdopodobnie nie mogą różnić się mocniej. Być może to przez niewiedzę Veritiego na temat funkcjonowania światka artystycznego, ale nie potrafi sobie wyobrazić, jakie poważne problemy może mieć ktoś taki jak Maurice. Stres przed występem i prawdopodobny nacisk na ożenek to jedyne, co przychodzi Sebastianowi na myśl. No i oczywiście, jako że dotyczy to każdego czarownika, być może wydarzenia sprzed miesiąca. W końcu nie każdy uwierzył w to, co pisano w Piekielniku, wręcz Sebastian byłby skłonny zaryzykować podejrzeniem, że ci, którzy uwierzyli, tworzą mniejszość (to jednak może wynikać z tytułu towarzystwa, w jakim się obraca). Kościół zaś nie może poinformować o prawdziwej przyczynie kataklizmów, bo sam do końca jej nie zna. Oczywiste więc, że ludzie będą snuć własne domysły, dopowiadać sobie i tworzyć najmroczniejsze scenariusze.
Nie wie, jakie troski odbijają się na twarzy Overtona i nie zamierza pytać. Jakby nie było, każdy ma swoje zmartwienia.
Wtóruje rozbawieniu swojego rozmówcy, słysząc jego lekko uszczypliwy komentarz, a milczenie Sebastiana można uznać za zgodę. Rzeczywiście wiele osób szybko zapomina o modlitwie, przestawiając się na plotki i nadrabianie skandalów. Ludzie będą tylko ludźmi. W idealnym świecie Sebastian widziałby wiernych wpatrzonych w swojego Pana choć na czas obecności w kościele, jednak po niespełna pięćdziesięciu latach życia do człowieka dochodzi, że świat nigdy nie sprosta stworzonym w głowie ideałom, a poddawanie się wywołanej tym frustracji to zwykła głupota.
Sebastian chowa papierośnicę, zaciągając się dymem, którego najwidoczniej nie upodobał sobie młodszy towarzysz, a ten już po chwili sam zdradza źródło swoich trosk. Te mogą się wydawać dość prozaiczne, ale w pełni zrozumiałe i właściwie nie tak odległe od tego, co spędza sen z powiek Sebastianowi – praca. Prawdopodobnie obaj po prostu pilnie potrzebują odpoczynku. Tymczasem Verity wykorzystuje tych kilka wolnych godzin, częścią świadomości będąc już przy kolejnej sprawie, której rozwiązywaniem zajmie się jutro z Carter.
Uśmiech zastyga mu lekko na ustach, ale rozbawienie nie wycofuje się, a być może nawet lekko przybiera na sile.
Maurice Overtone prosi Sebastiana Veritiego o miłe wieści trzydziestego trzeciego dnia apokalipsy.
I oby miał ich sporo.
Jak tu teraz nie zawieść oddanego silnej wierze młodzieńca, wiedząc to wszystko, co inni próbują uzupełnić własną wyobraźnią?
Cóż, wiosna przyszła, wszystko budzi się do życia, pogoda będzie lepsza, wyjdzie słońce — żartuje sobie swobodnie, wypuszczając dym. Obawia się, że to jedyne dobre wieści, na jakie go stać. — I od miesiąca nie słychać o żadnych geniuszach, którzy rytuałami niszczą pół miasta — podejmuje, bo domyśla się, że to do tego pił Maurice. Minął miesiąc a temat nie cichnie.
Docierają do rozwidlenia chodnika, więc Sebastian przystaje na chwilę, gasząc tym samym fajka.
Wybieram się pod pomnik, złożyć swoje wyrazy wdzięczności. Czy miałeś już okazję, czy może i Tobie jest po drodze?
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
Prawdę powiedziawszy, liczył na nieco bardziej szczodrą odpowiedź. Nie zależało mu jakoś nadmiernie na zapoznawaniu się ze wszystkimi „newsami z pierwszej ręki”, lecz nie pragnął również, aby uwaga towarzysza ponownie zwróciła się ku niemu. Nie był w nastroju na niezobowiązujące rozmowy, ale jeśli już został zagajony, wolał słuchać, aniżeli zastanawiać się, czy aby jest dostatecznie towarzyski, otwarty i budzący uwagę zgromadzonych. Bycie godnym reprezentantem Overtonów męczyło go dziś bardziej, niż zazwyczaj, a i jego przejęcie tą kwestią zdawało się zbędnie narastać.
- Trudno powiedzieć, co raduje mnie bardziej. - Stwierdził i uśmiechnął się z lekkim przekąsem, chociaż bardzo zgadzał się co do pozytywności oznajmionych mu oczywistych wieści. Właśnie, oczywistych. Niezadowolenie rozlało się w nim goryczą, którą spróbował od siebie oddalić. Ciekawość nie była szczególnie pożądana podczas rozmowy z gwardzistami, nawet znajomymi. Skoro nie uzyskał bardziej satysfakcjonującej odpowiedzi, szybko obszedł się smakiem. Podążył wzrokiem za śmigającym po drzewach rudym stworzeniem, odprowadzając je swoją uwagą aż po samą koronę drzew.
Zatrzymał się przy nim, obserwując mimowolnie, jak gasi papierosa. Maurice uśmiechnął się krótko w odpowiedzi na otrzymaną propozycję, bo chociaż nie łudził się, że ich rozmowa jakoś szalenie się rozwinie, to zawsze czerpał satysfakcję z prostego oddawania się wierze w czyimś towarzystwie (o ile nie były to przerywające wszystkim stare baby).
- Jest mi po drodze. Miałem wybrać się tam później, ale „teraz” jest równie dobrym wyborem. - Bez najmniejszej chwili zastanowienia podjął decyzje i ruszył wraz z Sebastianem właściwą odnogą rozwidlenia. Niestety, wrodzona potrzeba zagadywania nie pozwalała mu zamknąć buzi. Błękit jego spojrzenia odwrócił się ku twarzy rozmówcy i obdarzył ja wyczekiwaniem.
- Wieści przynosisz mi skąpe, ale może masz jakieś swoje osobiste? Sebastianie, co słychać?
Maurice Overtone
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Sądzi, że Maurice może domyślać się, jakim zajęciem para się Sebastian, nawet jeśli ten nigdy nie przyznał się mężczyźnie na głos. Rzadko kiedy to robił, w końcu im mniej ludzi wie, tym lepiej. Jednakże w przypadku Sebastiana ciężko było nie podejrzewać go o związki z gwardią, gdy kwestia jego zatrudnienia pozostawała tak rozmyta. Wielu gwardzistów zatrudnia się w policji, czy też wykonuje inne zawody, jednak Sebastian zechciał poświęcić się gwardii w stu procentach i gdyby doszła do tego inna praca, zwyczajnie nie byłby w stanie tego zrobić. Dlatego, gdy ktoś pyta czym się zajmuje, odpowiada najbardziej ogólnikowo, jak się da – wspieram Kościół, pomagam społeczności, pomagam kapłanom, i tak dalej, i tak dalej. Kto zna go dłużej, jak na przykład Maurice, może bez trudu wywnioskować, że praca gwardzisty jest co najmniej prawdopodobną opcją.
Nie znaczy to jednak, że zechce ten fakt wykorzystać do zabłyśnięcia wiedzą. W gruncie rzeczy gwardia nie wie tak wiele, jak by sobie tego życzyła i gdyby Sebastian nie posiadał całkiem innego źródła wiedzy, sam głowiłby się teraz nad tym, co wyprawia się z ich magicznym światem. Gdyby nawet było inaczej, Verity jest jednym z tych gwardzistów, którzy czasem aż do przesady strzegą swoich sekretów. Dlatego Maurice musi obejść się smakiem. Kto wie, być może z czasem dojrzeje do tego, by samemu móc wstąpić w szeregi Kowenu i zyskać łaskę wiedzy niedostępnej dla tych, którzy nie są gotowi, by wyrzucić ze swojego serca wszystko to, co niepotrzebne, a w to miejsce wpuścić Lucyfera. Na razie jest dla niego za wcześnie.
Obaj kierują się w stronę pomnika Aradii, a gdy młody Overtone podejmuje dalszą rozmowę, Sebastian uśmiecha się lekko z nikłym rozbawieniem, którym skutecznie zakrywa wewnętrzne zmieszanie, jakie wywołuje to, do czego doszło między nim a Judith w dniu, w którym społeczność czarodziejska skąpała się w chaosie.
Obawiam się, że moje życie osobiste jest mało porywające. Oddaję się pracy i modlitwom. Nic nowego, ale takie już uroki mojego wieku. — Jakże łatwo kłamstwa przechodzą przez usta, gdy tak łatwo sobie wyobrazić, że mogłyby być prawdą. Gdyby tylko był przeciętnym pięćdziesięciolatkiem. Nie jest.
Co z tobą, Maurice, nie za mocno zatracasz się w pracy? Nie wątpię w twój rozsądek, ale posłuchaj starego dziada, kiedy ci mówi, że czas leci szybciej niż się wydaje. Żebyś nie skończył jak ja — żartuje sobie, bo wcale nie żałuje, że jest tu, gdzie jest. Ale w oczach społeczeństwa, w oczach tych, którzy nie wiedzą, że złożył ważniejszą przysięgę, jest tylko starym kawalerem z niewiadomym życiem zawodowym, ciągnącym pieniądze z nazwiska. Pozornie mało atrakcyjne.

Sebastian i Maurice z tematu. Kontynuacja posta i wątku przy Pomniku Aradii.
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 21
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 21
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
8 — IV — '85

Ulotka była niewielka, niepozorna, prosta, ale bez dwóch zdań — autentyczna.
Wczesnokwietniowy poranek z gorącą kawą w tle prędko przepoczwarzył się w nerwowe obracanie skrawka papieru w dłoniach; poranna kontrola magicznej skrzyneczki przeszła przez wszystkie pięć stadiów żałoby i prawdopodobnie trzy etapu obłędu. Żaden czarownik — szczególnie spoza Kręgu — nie spodziewa się odnalezienia na dnie skrzynki przesłanej przez Ratusz informacji; żaden czarownik — szczególnie spoza Kręgu — nie powinien taktować tego omenu jako okazji do—
Właściwie, czego, panie Zafeiriou?
Kawa na stole zdążyła wystygnąć, czas nie zamierzał zatrzymać się w miejscu, dowody były niezbite i w jego ręce — Ratusz zawiadamiał każdego czarownika posiadającego historyczną lub architektoniczną ekspertyzę o spotkaniu magicznej społeczności na Placu Aradii. Cel: konsultacja na temat renowacji uszkodzonych dwudziestego szóstego lutego gmachów kamienic. Data: ósmy kwietnia, godzina dwunasta.
Zegar na ścianie śmiał się po grecku; prosto w twarz.
Najłatwiej byłoby zmiąć ulotkę, wrzucić ją do kosza i udawać, że nic podobnego nie miało miejsca; najłatwiej byłoby wrócić do swoich spraw, wypić przestygłą kawę i liczyć, że tak naprawdę była to pomyłka. Kto w Ratuszu na Starym Mieście wiedział o Greku w Little Poppy, który, czysto teoretycznie, mógłby wziąć udział w konsultacji i upewnić się, że historyczna ostoja Saint Fall nie zostanie oszpecona przez jakiegoś industrialnie obłąkanego architekta, który—
Dość, Ores; przecież nie pójdziesz — pomyślał ten sam Ores zapinający pod szyję kurtkę.
Powrót do Deadberry odwlekany był od miesiąca; najpierw przez strach — główną przyczynę, dla której nie stawił się na osobiste zaproszenie Williamsona na zrywie społecznym organizowanym przez jego rodzinę — później przez przymusową wizytę w kazamacie. Ta dzielnica w myślach Zafeiriou nadal cuchnęła płonącą Piwniczką; zamykając oczy, czuł żar na skórze i strach, że nie zdąży opuścić pogrążonego w ogniu budynku, zanim będzie—
Za późno; zrozumiał kwadrans i większość drogi do Placu Aradii później.
Odnalezienie wskazanego na ulotce miejsca nie było trudne — gmach Kościoła Piekieł dumnie górował nad okolicą, przywołując czarowników do oddania czci piekielnej trójcy. Udział w czarnych mszach w rodzinie Zafeiriou nigdy nie odgrywał nadrzędnej roli; ich tradycja była starsza od tego kontynentu, a wiarę okazywali nie w zimnych budynkach, tylko czynami.
To czyn stał za jego obecnością w Deadberry; nawet, jeśli ostatnimi krokami w stronę grupki kilkunastu czarowników kierowało wahanie. Nie rozpoznawał żadnej z obecnych twarzy — wystarczył jednak widok okrągłego stołu, na którym rozłożono rys architektoniczny tej części magicznej dzielnicy, by domyślić się, że nie trafił na spontaniczne zgromadzenie ulicznych artystów. Już z odległości kilku metrów echo podniesionych głosów oscylowało wokół słów—kluczy; renowacja, ruina, potrzeba odświeżenia, historyczny aspekt, szacunek dla tradycji, spójność wizualna.
Nadal mógł zawrócić — był gotów zawrócić — ale wtedy siwy czarownik o niepokojąco podobnej do mopsa twarzy (zwierzęcopodobny?) odezwał się nieznoszącym tonu sprzeciwem:
— To wizytówka całego Saint Fall i, niestety, jest przestarzała. Jeśli z tragedii wyniknęło cokolwiek dobrego to to, że wreszcie mamy finanse i zezwolenie Ratusza na odnowienie oblicza Placu.
Zatrzymany w pół kroku Zafeiriou to Zafeiriou czujny; słowa wypadły z jego ust bez udziału woli.
Proszę wybaczyć, ale wydaje mi się—
Kilkanaście par oczu — o kilkanaście za dużo — zwróciło się w jego kierunku; większość wyglądała na znudzoną, inni na gotowych wyrwać mu z gardła słowa, które właśnie wypowiedział. Za późno na wycofanie; nerwowo wygładzony materiał kurtki w zamiarze miał dodać mu powagi — w efekcie tylko się pogiął.  
Wydaje mi się, że ze względu na aspekt historyczny, ta część — niesprecyzowany ruch ramieniem wskazał na część Placu za ich plecami; to tam płomienie zasiały największe spustoszenie i choć bruk uprzątniętego przed miesiącem, elewacja nadal nosiła ślady tragedii. — Powinna zostać zachowana w oryginalnym stanie. Nie mam wiedzy architektonicznej, ale—
Ale? Zawsze ale; z tego ale mógłby utkać historię o sprzeciwie.
Zmiana oblicza znacznie zaburzyłaby to, co na Placu Aradii najważniejsze — pamięć o jej poświęceniu — zmarszczone brwi mężczyzny z mopsią twarzą — Orestes miał szczerą nadzieję, że właśnie nie sprzecza się z nestorem jednej z rodzin Kręgu — tylko utwierdziły go w przekonaniu, że ma trochę racji. Niewiele, odrobinkę; dość, by mówić dalej.
Decydując się na całkowite odświeżenie tej części Placu, Ratusz stworzy precedens. Za kilka lat różnice pomiędzy historyczną i odnowioną częścią Placu wzbudzą konieczność ujednolicenia — Plac Aradii prowadził do gmachu Kościoła Piekieł; nienaruszalna fasada kipiała historią i była najstarszą częścią Saint Fall — ostoją wiary całej społeczności. — Przez to zupełnie zatracimy obecną formę. Fronty kamienic mogą zostać zmienione, ale co z samym gmachem Kościoła?
Kilka osób skinęło głową; większość nadal wpatrywała się w rys architektoniczny na stole, jakby spodziewała się dostrzec tam odpowiedzi na niezadane pytania. Mężczyzna o mopsiej twarzy odkaszlnął, drapiąc się po pokrytym zmarszczkami policzku.
— Gmach nie został uszkodzony, ingerencja w niego nie jest i, niech Lucyfer nas strzeże, nie będzie konieczna.
Tyle wystarczyło; lekkie skinięcie głową zwieńczyło sens punktu, do którego próbował dotrzeć Zafeiriou — krok bliżej stołu nie pomógł w zrozumieniu architektonicznych niuansów na stole, ale nie o architekturze mówił.
Czy renowacja nie powinna skupiać się na odtworzeniu utraconej, historycznie wartościowej części Placu zamiast zastępowania jej powiewem świeżości?
Pomruk z ust kilku osób napotkał zimne spojrzenie kilku innych; okazało się, że konsultacje społeczne i opinie były jak dupy — każdy miał własną.
Mam przez to na myśli, że moda przychodzi i odchodzi. Klasycyzm jest wieczny.
O architekturze nie wiedział zupełnie nic, ale światem od zawsze rządziła tylko jedna wartość — wahanie zastąpił cichym pytaniem.
Czy kosztorys pomiędzy industrializacją i renowacją jest znaczący?
Tym razem miał uwagę wszystkich; pieniądze były uniwersalnym językiem.
— Kilka tysięcy dolarów różnicy. Odświeżenie gmachu kamienicy oznaczałoby ucięte koszty w konsultacjach prawdziwych historyków i—
Oznaczałoby też, że za dwie dekady Plac Aradii zacznie przypominać wnętrze galerii handlowej. Przywrócenie świetności fasady kamienicy nie jest odtwarzaniem budynku od zera, pozwoli też zachować historyczną i kulturową wartość nieruchomości.
Skoro o pieniądzach mowa, niech pomówią poważnie; co przyciąga czarowników z całego świata, jeśli nie możliwość zaciągnięcia się historią miejsca, gdzie wszystko tak naprawdę się zaczęło i gdzie prawdopodobnie dobiegnie końca?
Pomogę z konsultacją historyczną na tyle, na ile potrafię. Resztą zajmą się prawdziwi historycy.
Cisza trwała kilka sekund; w tym czasie Orestes mógłby wykonać krok do tyłu i pogodzić się z myślą, że Plac Aradii przejdzie rewolucję — neony, tandeta, tanie materiały.
Zamiast tego postawił krok do przodu — architekci niech robią swoje; historia osądzi ich wszystkich.

z tematu
Orestes Zafeiriou
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios
Marvin Godfrey
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
12 III 1985 || Marvin Godfrey, Philip Duer

Malownicze Deadberry zachwyca kolorami nietypowymi dla tej pory roku, gdzie wszystko niby powinno kwitnąć, a wbrew naturze wygląda, jakby jednak gniło.
Marvin już przywykł, przechadzał się tymi ulicami więcej razy, niż jest w stanie zliczyć — czasem rekreacyjnie, częściej w drodze do Kościoła, ale najczęściej za zleceniem. Dziś drepcze w okolicach parku za powodem trzecim, z wypisanymi na kartce nazwiskiem klienta i dokładnym jego adresem. Ma tylko maleńki problem ze zlokalizowaniem budynku, nie wspominając o mieszkaniu i to być może dlatego wygnało go w rejony przyjazne dla mózgu, czyli najbardziej znane, gdzie zaraz zaczepi losowego przechodnia, szukając pomocy w—
Może jednak przechodzień ów nie będzie tak nieznajomy, jak Marvin się początkowo spodziewał? Szeroki banan na gębie Godfreya był tylko tego potwierdzeniem, kiedy dostrzegł z daleka znajomą sylwetkę.
Dzień dobry, kolego drogi! — Z czego ani kolego, ani tym bardziej drogi nie było dziełem przypadku, choć na to pierwsze — nie wiedzieć czemu — Duer czasem się zżymał. Godfrey zawsze tłumaczy to sobie w sposób prozaiczny. Kolega jest zwyczajnie zbyt zamknięty w sobie, by przyjąć prostą, płynącą z głębi serca serdeczność.
Marvin przyjął zaś sobie za punkt honoru, by go tego nauczyć.
Zauważywszy znajomą twarz, do tego niewątpliwie zwróconą już w jego kierunku, przyspieszył kroku. A zaaferował się Marvin tym spotkaniem tak bardzo, że nie zauważył rozłożonego stanowiska i siedzącego przy nim malarza.
I wziął w to stanowisko wdepnął.
Sztalugi i rozłożonego na niej płótna na szczęście nie wywrócił — przytomny autor obrazu go przytrzymał. Mniej szczęścia miały za to dosychające na świeżym powietrzu pozostałe obrazy, z czego jeden z nich zapaskudził czerwienią brązowo–bure spodnie złotej rączki. Incydent i reprymenda artysty szybko sprały z facjaty Godfreya wszystkie uśmiechy świata.
Panie, jak pan leziesz? Tu artysta pracuje! — Rozzłościł się wąsaty mężczyzna, na co szybko odpowiedziały mu szczere i wylewne przeprosiny Marvina–niezdary.
Z powodu tej całej awantury Godfrey nawet nie zauważył, co dzieje się z czerwonymi plamami na materiale — te zaczęły nabierać blasku i dziwnej trójwymiarowości, jakby wylewały się poza własny obrys.
To samo działo się również z samymi obrazami.
Marvin Godfrey
Wiek : 34
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Złota rączka