First topic message reminder : SKWEREK PRZY KOŚCIELE To tutaj zawsze liście mienią się kolorami jesieni, niezależnie od pory roku. To wyjątkowe miejsce stanowi chlubę dzielnicy, a na pobliskich ławeczkach często spotkać można zwłaszcza starszych czarowników, ucinających sobie pogawędki po mszy, przed mszą, lub właściwie o każdej innej porze dnia i nocy. Po drzewach kręcą się koty i wiewiórki. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Stwórca
The member 'Lyra Vandenberg' has done the following action : Rzut kością '(S) Czara Ognia' : |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Thea Sheng
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 10
TALENTY : 9
22 stycznia 1985 W swoją pierwszą Ucztę Ognia z podekscytowania nie mogła przestać bujać dyndającymi samopas krótkimi nóżkami, co jakiś czas boleśnie odciskając podeszwy swoich adidasów o szerokie ramiona ojca na których ten z dumą ją sadzał. W kolejce do lśniącej płomienną czerwienią i pstrokatą pomarańczą czary—na którą, bezdyskusyjnie, to ona ze zgromadzonych miała najlepszy wgląd—Thea figlarnie szczypała staruszka za uszy i wydymała radośnie policzki gdy ten zadzierał głowę by wystawić w jej stronę język. Ich bańka beztroski, upojnego ferworu, choć kolosalna, prysnęła, surrealnie, w czas sięgnięcia po przyszykowany przez wspaniałomyślnego Lucyfera podarek. Gdy Haitao uniósł swą szorstką, szeroką dłoń, ta zatrzymana została w pół drogi ku obfitym płomieniom przez matkę dziewczynki. “Niech Dawei to zrobi.” uargumentowała swoją reakcję krótko. Widziała ogniki strachu jarzące się w ciemnych oczach córki. Przez moment chłonęła je ziemistym brązem swoich tęczówek. Po czym z premedytacją dolała do nich oliwy. Miał to być jej rozżarzony chrzest. Pierwsza próba ognia. Coś, co pozwalało Thei udowodnić swoją siłę. Tym razem w kolejce do Czary stała sama. Dopalając po cichu papierosa i wsłuchując się, niby to z nudów, od niechcenia, w stłumione szmery wymiany myśli czarowników wokół. W błyszczący tym samym ostrym pomarańczem i czerwienią ogień, wpatrując się ze spokojem i inercją z własnego poziomu. Odgrzebując jedynie poprzednie Uczty mimowolnie, niby to stare nagrobki poustawiane z wolna na cmentarzysku bulwersujących wspomnień. Pamiętała ciepły szept ojca przy jej uchu gdy ta wyciągała dłoń ku inferalnemu gorącu. Pamiętała chłód bijący brutalnie od kobiety, która nazywała się jej matką. Spojrzała ogniowi w krwawe oczy po raz kolejny. Sięgnęła wprost w jego skwarną paszczę bez zawahania. Thea out /zt. Ostatnio zmieniony przez Thea Sheng dnia Wto 14 Lut - 17:14, w całości zmieniany 1 raz |
Wiek : 26
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : saint fall, deadberry
Zawód : grabarz
Stwórca
The member 'Thea Sheng' has done the following action : Rzut kością '(S) Czara Ognia' : |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
2 — II — 1985 Przedstawienie czy tradycja? Wetknięta w kieszeń płaszcza dłoń drży nerwowo; trochę jak myśliwski pies, który złapał trop, ale nadal nie usłyszał rozkazu — bierz go. Odprawiany pod publiczkę rytuał czy faktyczna wiara? Wbity w czubek buta wzrok — grudka błota na dotychczas nieskazitelnie lśniącej skórze zaczęła mierzić; był gotów pochylić się i zetrzeć ją palcem, ale zrezygnował w ostatniej chwili — uniósł się tylko raz; i to wyłącznie dlatego, że matka poprosiła. Scenografia ułożona z uśmiechów, pewności, zjednoczenia. Tradycja ugruntowana przez całe pokolenia, zakopana w ziemi rodzinnych mauzoleów, podparta nieprzejednanym autorytetem nestora — w obchodach Uczty Ognia istniała tylko jedna prawda — i była to prawda zespolenia. Przy huczących subtelnie płomieniach rodzina pokazywała się razem; nie istniał Ronald, Arthur, Maaike, Barnaby, Charlotte — był za to jeden, wspólny byt. A na imię mu Pochód — pogrzebowy, dodał w myślach i spojrzał na siostrę, której wzrok zdradzał podobny koktajl skojarzeń — był kaskadą płynnej czerni i skupionych twarzy. To, co dla innych stanowiło prosty ciąg przyczynowo—skutkowym: podejdź do ognia, nie potknij się po drodze, włóż w nią dłoń, wyciągnij pakunek i zrób miejsce innym, dla bytu — dla rodziny—symbolu; dla kwintesencji dochowania wierności tradycjom i oddania hołdu Lucyferowi — było sceną. Tłum dookoła to statyści; Williamson to główny aktor. A ogień — ogień to tylko dobrze dobrana, symboliczna scenografia. Nawet ich dłonie znikały w płomieniach w rytm ściśle określonej kolejności; najpierw mężczyźni karnie posegregowani wiekiem i funkcją (jeśli się pomylisz, słyszy ośmioletni Barnaby, i wpakujesz łapę w ogień przed kuzynem, w domu wepchnę ci łeb do kominka. Tej obietnicy Arthur nigdy nie spełnił; Barnaby zawsze — nawet dwadzieścia pięć lat później — karnie czekał na swoją kolej.) Dziś rękę w płomieniach zanurzył po ojcu, próbując — jak co roku — poczuć ten sam rodzaj ekscytacji, który przy Czarze odczuwali rówieśnicy. Nawet po latach nie był w stanie wykrzesać zadowolenia; poczuł za to dobrze znany, szorstki język ulgi pełgającej wzdłuż napiętych postronków mięśni. Zaciśnięte na pakunku palce przelały ją z ciała na nieruchome zawiniątko; cofając dłoń, musnął nadgarstkiem brzeg Czary — ciche pozdrowienie i pożegnanie, które od trzech dekad współdzielili. Do zobaczenia za rok. W tym życzeniu — od pół dekady; dnia, w którym wymienił życie na Gwardię — było więcej nadziei niż przekonania. — z tematu |
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Stwórca
The member 'Barnaby Williamson' has done the following action : Rzut kością '(S) Czara Ognia' : |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Leoluca Paganini
ODPYCHANIA : 15
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 5
TALENTY : 14
22.01.198 Pomyśleć, że Luca, gdy był mały wierzył, że Lucyfer naprawdę podrzuca prezenty swoim wiernym. Któryś ze szkolnych kolegów brutalnie uświadomił mu, że to sprawka dorosłych. Ponoć udało się mu podsłuchać dyskusję rodziców, którzy zastanawiali się, jakie niespodzianki szykuje Krąg. Trudno mu było to przełknąć. Niewiele brakowało, a pobiłby się z kumplem. Podczas Uczty Ognia pierwsze co zrobił to poleciał do Czary licząc, że jeszcze zdąży zobaczyć pozostawiającego podarunki Władcę Piekieł. Tamtego roku srogo się rozczarował. Dziecięce rozczarowania też bywają przykre. Po tylu latach wspomnienie wywoływało u niego co najwyżej lekki uśmiech. Lucyfer może i nie obdarowywał ich prezentami, ale pozostawała nadzieja, że łaskawym okiem spogląda na nich w czasie święta. Nie był już dzieckiem, toteż zmierzał w kierunku Skweru bez zbytniego pośpiechu. Prezenty były miłym dodatkiem do uroczystości, ale należało zachować trochę godności. Niech nie myślą sobie, że jakoś szalenie zależało mu na upominku. Otóż nie. W żadnym wypadku. Żeby pokazać jak bardzo mu nie zależy, zatrzymywał się, by zamienić kilka słów z napotkanymi znajomymi. Był przy tym w doskonałym nastroju. Nie zdołał go posuć nawet widok pełnych samozadowolenia gęb Cavanaghów. Po dotarciu do celu przekonał się, że przed Czarą tłoczy się spory tłum ludzi. Niektórzy wyciągali rękę do ognia z większą, inni mniejszą pewnością. Nie było słychać wrzasków bólu ani przekleństw, co oznaczało, że nikogo nie spotkał przykry wypadek. No dobrze. Zaczekał na swoją kolej, a następnie zbliżył do Czary. Płonący w niej ogień miał w sobie coś hipnotycznego. Pewnie dałoby się wpatrywać w płomienie bardzo, bardzo długo. Tylko co komu przyniosłoby takie spoglądanie w gorący, buzujący żywioł? Ponownie wrócił wspomnieniami do szkolnych czasów. Przypomniała się mu rudowłosa Melissa, która upierała się, że z ognia można wyczytać przyszłość. Oczywiście wszyscy wiedzieli, że Melissa była zdrowo szurnięta i tylko pukali się w głowę. Czemu akurat dzisiaj myślę o przeszłości? Otrząsnął się ze wspomnień i zdecydowanym ruchem włożył dłoń w magiczny ogień. Zacisnął palce na jakimś przedmiocie, po czym wycofał rękę z dala od żaru. [z tematu] |
Wiek : 22
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : student, muzyk, krupier
Stwórca
The member 'Leoluca Paganini' has done the following action : Rzut kością '(S) Czara Ognia' : |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 21
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
Opustoszała ulica to tylko miraż. Cwane kłamstwo, pułapka na nieostrożnych — w poniedziałki o siedemnastej nawet zawilgocone od niezdecydowanej zimy Deadberry nie może być aż tak opustoszałe. Niby pada, niby nie pada; niebo smarka czymś nieokreślonym — czymś, co sprawia, że Zafeiriou od razu jest przemoczony. Powietrze nasiąkło brudną odmianą mżawki; tą, która osiada na skórze i ubraniach, i przez dwa kolejne dni zlepia włosy w niereformowalne strąki — nieistotne, ile litrów szamponu przelejesz. Jego dłonie drżą w tęsknocie za Nie, nie guza; te zaczynają rozdawać dopiero po dwudziestej pierwszej. Gdy tylko uświadamia sobie sytuację — jedno zanurzenie dłoni w ogniu i trzysta pięćdziesiąt metrów oddalają go od baru — zaczyna czuć pierwsze ukłucia paniki. Demon z czerwoną dupką i trójzębem w ręce dźga go w tak tylko sobie znanej melodii; gdyby Orestes wsłuchał się w jej takt, usłyszałby Don’t stop belivin’. Jeszcze tego mu brakowało; hitu Journey wypalonego w zwojach mózgowych do końca dnia. Mógłby opuścić kolejkę i wrócić do domu, ale to byłoby głupie, tchórzliwe i kaskaderskie; tak po prostu wycofać się i pobiec. Zamiast tego zaczyna się zastanawiać, czy jeśli przygryzie dłoń do krwi, to zapomni o alkoholu (nie zapomni; ta sztuczka przestała działać wiosną tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego trzeciego). Zamiast uciec, czeka cierpliwie — wpatrzony w ogień zmrużonymi oczami, jakby próbował z niego wyczytać odpowiedzi na niezadane nigdy pytanie; na coś, z czego istnienia sam nie zdaje sobie sprawy. Kiedy nadchodzi jego kolej, nie daje sobie czasu — na namysł, zwątpienie albo taktykę dzięki której palce uchwyciłyby największy pakunek. Palce zanurzają się w płomieniach, zaciskają na pierwszym kształcie w zasięgu opuszków i cofają; paczuszka w jego dłoni — w przeciwieństwie do zaciśniętego boleśnie żołądka i wyrzutów sumienia — jest lekka. Świat wokół milczy, mżawka osiada na ubraniach, demon z czerwoną dupką dalej wykrawa na jego zmysłach właśnie zidentyfikowany rytm — hold on to that feelin' i wróć do domu zanim będzie za późno. z tematu |
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios
Stwórca
The member 'Orestes Zafeiriou' has done the following action : Rzut kością '(S) Czara Ognia' : |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Arthur O'Ridley
22.01.1985 Jak co roku czara ognia była oblegana niczym sklepy przed świętami. Arthur lubił tę tradycję, nawet już jako dorosły. Jako dziecko wmawiali mu, że były to dary od Czarnego Pana, dla czarodziejów i czarownic. Dziś wiedział, że były to dary od Kręgu dla reszty ferajny z miasta. Doceniał takie gesty, odrobina słodyczy w tych trudnych czasach. Tłum oczywiście kłębił się wokół czar, łącznie z O'Ridleyem, który w ostatnich dniach coraz śmielej opuszcza swoją dziuplę w lesie. Nawet jeszcze nic nie pił dzisiaj, więc można mówić o małych sukcesach w życiu. Jednak nie oznaczało to, że do końca dnia będzie uciekał od typowych uciech. Marzył mu się jakiś prezent związanym z magią natury albo chociaż coś, co mógłby zjeść w momencie, gdy go wszystkie siły opuszczą. Kiedyś dostał z czary dar, który niestety nie był już w jego posiadaniu. Była to blaszana, nakręcana żaba, która skakała na kilka metrów w górę. Straszył nią domowników lub puszczał ją w wysoką trawę, a potem szukał jej po okolicy domu babki. Uwielbiał ją, jednak kiedyś zabrał mu go jego siostra i według jej zeznań, zgubiła ją. Czuł wtedy okropny żal do kilku letniej dziewczyny i fakt, że do dziś pamięta o tej żabie, świadczyło tylko o trwającej urazie. Jednak z tego rozmyślania o dziecięcych zabawkach rozproszyła osoba za nim. Szturchnęła go, aby w końcu włożył rękę do czary. Delikatnie zakłopotany zielarz zrobił to. Powiną rękawy swojej kurtki i zanurzył dłoń w płomieniach, aby wyciągnąć z nich pakunek. Nie wyglądał jak ciemnozielony płaz z magiczną sprężyną, ale też nie może wybrzydzać. W końcu był to prezent, a nie coś co sam musiał kupić. Po odebraniu podarunku, wyszedł z kolejki i udał się w inne miejsce. [z/t] |
Wiek : 24
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : sprzedawca i hodowca roślin
Stwórca
The member 'Arthur O'Ridley' has done the following action : Rzut kością '(S) Czara Ognia' : |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Perseus Zafeiriou
POWSTANIA : 25
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
Ustawieni w karnym wężyku wierni to kwintesencja dumy i powagi — patrzcie, jesteśmy tacy dorośli, tacy dojrzali, nasze zadumane oblicza naznaczone są głębią, która dorównuje gardłom amatorek jagód przy trasie międzystanowej. Czarna fałda porusza się statecznie i dostojnie; co z tego, że każdy z jej elementów teraz cieszy się w duchu jak dziecko na samą myśl o wyłowieniu z ognia podarunku? A skoro Czara budzi takie emocje — to znaczy, że w tej analogii jest bezdennym workiem? A jeśli ona jest workiem — czy to oznacza, że Lucyfer jest Mikołajem? Zafeiriou zaciągnął się papierosem, wymamrotał pod nosem coś, co brzmiało jak o kurwa, rzeczywiście choć równie dobrze mogło być stłumionym przez filtr o morwa, gubi liście; chyba wypił wczoraj o dwa piwa za dużo — dziś, poza bólem głowy, czuł ból egzystencjalny, który nakazywał mu kwestionować uznany porządek świata i podsuwał jeszcze większą pulę niedorzeczności niż ta zwyczajowo obijająca się o wnętrze czaszki Perseusa. W tym pochodzie czerni nie tylko jego myśli były niedorzeczne; w blasku płonącego ognia jego tania, zimowa kurtka — taka niby—szmaragdowa i wyblakła; koloru taniej, plastikowej miski, która bywa jedynym ratunkiem po suto zakrapianych wieczorach — wycinała go na tle tłumu jak bohatera kreskówki. Czuł na sobie przelotne spojrzenia współwiernych czekających na swoją kolej przy Czarze — czuł też znacznie zimniejsze sopelki wzroku gwardzistów, którzy bez wysiłku zlewali się z tłumem; Percy znał ten typ spojrzeń od podszewki. Były podobnie do zerknięć ochroniarza w centrum handlowym; zupełnie jakby ten odrobinę nieokrzesany, z lekka niezdarny, pieczołowicie wytatuowany jegomość zjawił się w sklepie tylko po jedno — i na pewno nie był to zamiar kupienia prezentu na Dzień Matki. Perseus zmarszczył brwi, mocniej zaciągając się papierosem; to nie czas ani miejsce, żeby poddawać w wątpliwość słuszność pieczołowicie opracowanego wizerunku. Cel jego wizyty właśnie znalazł się na wyciągnięcie ręki — płomienie pełgały leniwie w rześkim, zimowym powietrzu, za nic mając chłód otoczenia. Kąciki ust Zafeiriou drgnęły w uznaniu — czasem warto rzucić wszystko i być taką Czarą. Płonąć w oczekiwaniu na spragnionych dotyku oraz bliskości wiernych. Dłoń zanurzyła się w ogniu; już jako dziecko nie czuł strachu, cierpliwie powtarzając w myślach słowa kuzyna — coś o ogniu, odwadze, hartowaniu. Chyba — Orestes mówił szybko i w starożytnej grece. Palce natknęły się na niewielkie zawiniątko, a Perseus uznał, że dostatecznie wystawił cierpliwość gwardii na próbę; jeśli nie zirytował ich kolor jego kurtki, zrobi to zbyt długie trzymanie dłoni w płomieniach. W cofniętej ręce tkwił pakunek — cel i nagroda, i prawdopodobny powód do przechwalania się przed najbliższymi. z tematu |
Wiek : 26
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : SPIKER RADIOWY, ZAKLINACZ, TECHNOLOG MAGII
Stwórca
The member 'Perseus Zafeiriou' has done the following action : Rzut kością '(S) Czara Ognia' : |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Laurie Padmore
22 stycznia 1985 Była okrągła, zaczerwieniona i w idealnym kształcie półksiężyca. Jeśli musnął ją opuszkiem palca – a musnął cztery razy, za każdym kolejnym wyrażając to samo bezbrzeżne zdumienie – otwierała się na nowo i broczyła jasnoczerwoną krwią. Wtedy marszczył brwi łagodnie; nie lubi krwi. Nawet swojej. Była okrągła, zaczerwieniona i w idealnym kształcie półksiężyca – towarzyszyła mu od szóstej dwadzieścia i nie opuściła nawet, kiedy poprosił tatę o podrzucenie do Deadberry, bo kuzyni znów pojechali beze mnie, może zostanę u Nico na noc, mogę wziąć trochę ciasta na drogę? Tak, bratu też wezmę, och, przecież nie zjem całej blachy, to, że zdarzyło się raz czy dwa nie oznacza, że zrobiłem z tego nawyk! (Zjadł już połowę; szczelnie zapakowana blaszka z każdym mijającym kwadransem stawała się coraz lżejsza). Była okrągła, zaczerwieniona i w idealnym kształcie półksiężyca – bał się, że kiedy włoży ją w płomień Czary, odległe szczypanie przeistoczy się we wściekłe ukłucie bólu. Zbędny przestrach; gdy nadeszła jego kolej, a dłoń uchwyciła pakunek ukryty w płomieniach, cierpienie nie nadeszło. Jedynie strupek, ledwie zasklepiony, otworzył się na nowo – strużka krwi spłynęła aż do nadgarstka i groziła zabrudzeniem rękawa. Musiał ukryć dłoń w kieszeni parki; nie chciał wystraszyć dzieci. Była okrągła, zaczerwieniona i w idealnym kształcie półksiężyca – zamiast syknąć gniewnie i trzepnąć Pontiaca po ptasim łebku, docenił jego artystyczną odwagę i precyzję zadanego ciosu. Była okrągła, zaczerwieniona, w idealnym kształcie półksiężyca i nie miała najmniejszego znaczenia dla tej historii; tajemnicza towarzyszka dzisiejszej wizyty w mieście to nic innego, jak ranka na dłoni. Nic istotnego – ale Laurie Padmore z rzeczy nieistotnych tworzy opowieści dziejowe. Dlatego jego okrągła, zaczerwieniona, w idealnym kształcie półksiężyca i obecnie krwawiąca ranka była głównym bohaterem na skwerku przed kościołem – bo jeśli istniał ktoś, kto doceniał poświęcenie swoich wiernych, był to Lucyfer. Nawet, jeśli wierny poświęcił tylko kawałek skóry – na rzecz dziabnięcia przez drób. Znikomy ciężar podarunku w kieszeni – tej samej, gdzie ukryła się podziabana dłoń; kogut miał na imię Pontiac i obudził się w paskudnym nastroju, więc Laurie nie miał prawa winić go za humorzastość – zrównoważył niknący balast ciasta. Pierwszą rzeczą, którą zrobił Padmore po opuszczeniu kolejki, było owinięcie dłoni chusteczką. Drugą – rozpakowanie borówkowej tarty. Trzecią – pobrudzenie parki borówkową tartą. Czwarty krok pozostał owiany tajemnicą; Laurie i jego okrągła, zaczerwieniona, w idealnym kształcie półksiężyca ranka zadana przez koguci dziób zniknęli za rogiem – jego wędrówkę przez miasto znaczyły wyłącznie słodkie okruszki pozostawiane w tyle. z tematu |
Wiek : 24
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : twój lokalny farmer
Stwórca
The member 'Laurie Padmore' has done the following action : Rzut kością '(S) Czara Ognia' : |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty