Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
First topic message reminder :

Nawa główna
Solidne drewniane ławki, ułożone w równych szeregach, zdobią proste linie i naturalny kolor, co nadaje miejscu prostotę i elegancję. Ciemne drewno, oświetlone naturalnym światłem wpadającym przez witraże, rzuca delikatne cienie na posadzkę. Drewniane belki stropowe tworzą wzory, a ich naturalny odcień podkreśla tradycyjny charakter wnętrza. Tutaj drewniana nawa staje się świadkiem wielu modlitw i duchowych doświadczeń, a także stąd roztacza się najlepszy widok na wszystko, co dzieje się na ołtarzu.


RYTUAŁY:
Sieć osłabiająca (moc: 44), Locus Metus (moc: 77), Wieczny płomień (moc: 98)
[ukryjedycje]

Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Pią Cze 21, 2024 12:07 pm, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
Cierpiętnicze westchnienie wedle Maurycego było dostateczną odpowiedzią na wszelkie uwagi wściekającej się kobiety. Posłał jej krótkie, oceniające spojrzenie, nie znajdując przyjemności w przerywaniu obrządków religijnych jakimś bezsensownym paplaniem i kiedy już stracił zainteresowanie, skupił się na wrzucaniu intencji. Na swoje nieszczęście szybko odkrył, że nawet tak prosta czynność stała się nagle niemożliwie uciążliwa do wykonania. Czy ludzie naprawdę powariowali? Połowy z nich nawet nie kojarzył z ławek kościelnych. Pomyślałby kto, że ten wrzący tłum to ludzie spragnieni lucyferowego słowa i przychylności. Maurie widział w nich jedynie obrzydliwych poszukiwaczy uwagi. Zniesmaczenie zajaśniało na jego twarzy szybciej, niż dopadły go konsekwencje powolnego dzielenia się intencją. Jedno spojrzenie rzucone w kierunku kardynała okazało się być błędem ostatecznym i zdeterminowało jego los. Nie dość, że guzik zobaczył, to w dodatku ktoś dotknął jego ramienia, aby odzyskać równowagę. Co prawda szybko go za to przeprosił, ale wciąż...
Pomyślałby ktoś, że syrena powinna być do tego przyzwyczajona i może tak właśnie było. Nawykła do naruszania jej granic reagowała złością. Maurice na szczęście zapanował nad mimiką i udało mu się wypowiedzieć swe słowa w sposób całkiem neutralny, jak gdyby wcale nie miał zamiaru kopnąć w kostkę każdego, kto stał mu na drodze.  
Czy ja komukolwiek z państwa wyglądam jak kościelna kolumna? Proszę mnie nie dotykać.Wyraziwszy swoje zdanie i zakreśliwszy granice, spróbował wymiksować się z dalszego udziału w kotłowaniu się pod urną. Jeżeli obyło się bez dalszych turbulencji, Maurice wrócił na swoje miejsce, by z ciężkim westchnieniem podsumować swój smutny żywot. Rzucił okiem w kierunku dostrzeżonego ruchu i stojącego tam Sebastiana, lecz czegokolwiek nie dojrzał, szybko skupił znów uwagę na słowach duchownego. Niezależnie od osobistych preferencji, Overtone nie docenił tak bezczelnej sugestii padającej z ust ojcowskiego pośrednika. Ugryzł się w język, aby już nic więcej nie mówić, ale znalazł czas, aby odwrócić głowę w stronę Anniki. Wyglądał tak, jak gdyby bez słów pytał, czy usłyszała dokładnie to samo co on, czy jednak byli na innych koncertach.

Rzuty
Percepcja na kardynała: 12 + 5 + 17 < 80
Percepcja na Sebastiana: 60 + 5 + 17 = 82
Przepychanki przed ołtarzem: 3
Maurice Overtone
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Leander van Haarst
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 12
PŻ : 168
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1696-leander-van-haarst
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1720-leander-van-haarst
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1719-poczta-leandra-van-haarst
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f238-fairfield-street-7
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1716-rachunek-bankowy-leander-van-haarst
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 12
PŻ : 168
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1696-leander-van-haarst
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1720-leander-van-haarst
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1719-poczta-leandra-van-haarst
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f238-fairfield-street-7
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1716-rachunek-bankowy-leander-van-haarst
Obserwował, jak z oczu Iry znikała determinacja i tylko nieznacznie uśmiechnął się na ten miły dla oka widok. Subsidio było niezawodną pomocą przy niejednym nastoletnim humorku i miło było widzieć, że i tym razem rozładowało emocje wiszące w powietrzu. Gdyby stało się inaczej, Lilith jedna wie, co teraz miałby na głowie. Prujące się babsko wystarczało mu już w wersji demo, nie potrzebował pełnego pokazu jej wspaniałej osobowości, zwłaszcza gdy coś w jej natarciu zaczynało wygasać niczym zdmuchnięta zapałka. Wycofała się z szarży, ale Leander zdołał zachować kamienną twarz i nie napawać się triumfująco tym małym zwycięstwem, chociaż bardzo chętnie pokazałby babie, gdzie jest jej miejsce. Spoiler: w nieskończenie długiej kolejce. Każdy, kto poczeka co najmniej trzy lata w bólu i dyskomforcie, niezwykle kruszeje i nabiera szacunku do ludzi wokół. Natomiast jeśli kiedykolwiek przyjdzie mu coś jej zoperować, to zrobi wszystko, aby najpierw nie podjąć się zabiegu, a potem do samego końca sabotować współpracownika, co by schrzanił całą operację. Zwykła wredna prukwa, o której zapominało się po kilku sekundach. Ach, gdyby tylko był nieco mniej mściwy, to pewnie skończyłoby się na milczącym skinieniu głową.
Rozumiem, w razie potrzeby pozostaję do dyspozycji.Zaoferował się kobiecie, bo tego wymagała sytuacja, a zwłaszcza oczy powbijane w jego sylwetkę. Van Haarst zazwyczaj funkcjonował w pewnym wypracowanym przed laty rytmie. Zachowania ludzi i pewne formalności pozostawały niezmienne, jedyną zmienną w tym układzie zawsze być ten cholerny…
Palce Iry zacisnęły się wokół jego ramienia, ale nie odtrącał ich. Przyjął na siebie cały ciężar tego gestu i nakrył prawą dłonią chłodne palce swojego maleństwa, będąc mu opoką i wsparciem. Dość szybko miało się okazać, że to on będzie tego wsparcia potrzebował. Pierwsze znaki były stosunkowo niewinne.
Krótkie spojrzenie posłane w kierunku kardynała było absolutnie rozluźnione. Nie spodziewał się, że dostrzeże na jego twarzy cokolwiek więcej, niż fałszywą dewocję, a tu proszę. Znalazł tam uśmiech i to ten z kategorii podnoszących mu ciśnienie.
Spójrz na niegomruknął szeptem w kierunku irowego ucha, kiedy udawał, że poprawia ułożenie materiału na swoim ściskanym barku. Wrócił wzrokiem do kardynała. Jego wzrok był beznamiętny, ale Ira z łatwością mógł poznać tę minę. Miał ją zawsze na kilka chwil „przed”. Czym było „przed”? Och, zainteresowany już dobrze wiedział, o co mogło chodzić.
Ukryty przekaz kryjący się w słowach duchownych zmusił Leandra do przymknięcia powiek na dwie długie sekundy. Spokojnie, jeszcze nie teraz, powtarzał sobie, starając się przekonać samego siebie, że to jedno z niewielu bezpiecznych rozwiązań.

Rzuty
Percepcja na kardynała: 67 + 5 + 9 > 80
Leander van Haarst
Wiek : 40
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : Neurochirurg, odtruwacz, lekarz podziemny
Ira Lebovitz
ILUZJI : 5
PŻ : 236
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 43
WIEDZA : 3
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1313-ira-lebovitz#13798
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1501-ira-lebovitz
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1679-poczta-iry-lebovitza
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f233-majestic-way-9-2
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2144-rachunek-bankowy-ira-lebovitz#26310
ILUZJI : 5
PŻ : 236
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 43
WIEDZA : 3
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1313-ira-lebovitz#13798
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1501-ira-lebovitz
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1679-poczta-iry-lebovitza
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f233-majestic-way-9-2
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2144-rachunek-bankowy-ira-lebovitz#26310
Czy mój uśmiech jest trochę szyderczy, kiedy patrzę, jak stary babsztyl potulnie się wycofuje? Może. Przytulam się ciaśniej do ramienia Lei, łapiąc się ostatków przyzwoitości, żeby się na nim nie wieszać. A przecież tak ciężko być blisko niego i nie domagać się jeszcze więcej bliskości. Patrzcie tylko, jakie się babsko grzeczne nagle zrobiło. Oczywiście że tak, nikt nie chce podskakiwać lekarzom, nawet takie flądry z Kręgu.
Zerkam na Leę z drobnym niepowstrzymanym uśmiechem, przyglądając mu się przez kilka chwil ukradkiem, napawając się całą tą świadomością, że jest mój. Taki charyzmatyczny, poważany, taki… nietykalny. I mój. I wszyscy mogą to zobaczyć. W końcu nie musimy się ukrywać, w końcu nie każe mi robić z tego wielkiej tajemnicy, w końcu mogę obwieścić wszem i wobec, że należy do mnie.
Subsidio chyba przestało już działać, nie czuję się taki otępiały, ale nie jestem też zły. Nie potrafię się długo złościć, a już na pewno nie na niego, szczególnie teraz, kiedy najchętniej zrobiłbym z nim rzeczy, jakich w kościele nie wypada nawet wypowiadać.
Na pewno?
Wydawałoby się, że nie wypada też prowadzić gierek politycznych, a coś kurwa mi się wydaje, że w jednej właśnie bierzemy udział. Nie chcę, żeby rządził nami niemagiczny, ale przysięgam, że mam ochotę zagłosować na Addamsa tylko po to, by zrobić temu knurowi na złość.
Dobrze, że za myśli jeszcze nie zamykają, bo ci czarni wokół nie wiedzieliby, w którą stronę najpierw iść. Jestem pewny. To niemożliwe, żeby tylko mnie ten cały kardynał napawa wstrętem. Przyszedłem na mszę, bo nawet jeśli żaden ze mnie fanatyk, jestem wdzięczny Trójcy za to, że nas wybrali, że mogę czarować i nie ogarnicza mnie to, co ogranicza przeciętnych ludzi. Ale to tutaj? Ten obwieszony złotem czerwony pijak? To nie jest reprezentacja Trójcy, to jest jakiś żart. Chuj wie, może prawdziwego kardynała coś porwało i się pod niego teraz podszywa jakiś wujek Bobby.
Nie wiem o co chodziło tej wariatce, którą właśnie wyprowadzili, ale trochę straciła swoją szansę – zamiast rzucać papierkami w przypadkowych ludzi, mogła pociągnąć grubasa za jeden tych łańcuchów na szyi, żeby się potoczył gdzieś w bok i przestał marnować nasz czas na oglądanie, jak bardzo skorumpowany jest Kościół. Miłło, że przypomniał, na co dzień się tak o tym nie myśli. No, może tylko wtedy, kiedy dokładam do kieszeni Salem, by się nie przypierdalali do naszego klubu.
A jednak przydałoby mi się jeszcze to Subsidio.
Właśnie zaczynałem rozważać, czy się stąd nie zmyć szybciej, kiedy dłoń Lei zaczyna mocniej ciążyć na moich palcach a jego usta znajdują się bliżej.
Spójrz na niego.
W oczywistym odruchu zerkam znów w stronę kardynała, ale nie widzę nic, czego nie zauważylibyśmy dotąd – obwieszony bogactwami buc, podający się za kogoś więcej, choć prawdopodobnie jego wyjątkowość to tylko kolejne zakłamanie. Wracam spojrzeniem do Lei, chcąc podzielić się swoim niezadowoleniem, ale głos zatrzymuje się w gardle, gdy dostrzegam jego minę, a moje ciało lekko się spina w niedostrzeżonym instynkcie.
Dlaczego jest taki wściekły? Co się zmieniło? Co przeoczyłem?
Powinienem wiedzieć?
Zrobiłem coś źle?
Nagły stres sprawia, że przestępuję niemrawo z nogi na nogę, a po błogim wpatrywaniu się w Leę z utęsknieniem nie ma już śladu. Teraz próbuję doszukać się na jego twarzy przyczyny tej złości, jakby jego mimika rzeczywiście mogła mówić.
Mówił o kardynale. Coś w nim go wściekło, to raczej nie ja. Im dłużej tu będziemy, tym bardziej będzie wkurwiony. I tym cięższy będzie ten wieczór.
Moje palce przsuwają się delikatnie po jego ramieniu w uspokajającym geście, choć wiem, że mu to nie pomoże. Ale ja nie rzucę na niego Subsidio.
Zmywamy się? – pytam również szeptem, choć zerkam krótko na Dolly. A potem na Allie. W kościele podniosła się lekka wrzawa, ludzie są niespokojni, a gwardziści wyglądają, jakby chcieli pozamykać połowę z obecnych. Może zrobić się nieciekawie jeśli tak dalej pójdzie, więc nie ma szans, że wyjdę bez dziewczyn. Jeśli Lea będzie chciał się ulotnić, po prostu zaproponuję im to samo. Jeśli się uprą, żeby zostać… Cóż. Czego nie robi się dla przyjaciół.

Percepcja na kardynała: 31 | nieudane
Ira Lebovitz
Wiek : 23
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : akrobatka / współwłaściciel klubu "WhizzArt"
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
Właściwie zakładał, że kiedy wrzuci już z dzieciakami intencje, wrócą na miejsca gdzieś z tyłu – w jakiś miły kącik na względnym uboczu. Szybko zrozumiał, że nie będzie to możliwe, nie przy istnej fali tsunami, jaka przetoczyła się przez środek nawy i uniemożliwiła odwrót, wpychając go wraz z Anaiką i siostrzeńcami gdzieś na ubocze. W jednym z pierwszych rzędów. Zrobiło mu się ciepło pod kołnierzykiem koszuli, bo gdyby coś się miało stać, nie miałby się gdzie ukryć – mógł tylko dziękować sobie za podjętą po raz enty rozsądną decyzję ubrania długich rękawów.
Skinął głową Anie, gdy spytała, czy zostaną, uśmiechając się odruchowo, jakby nie potrafił czuć się źle, skoro była obok. Udało im się przesunąć parę kroków w bok, w nieco luźniejszą przestrzeń, do której Javi utorował sobą drogę dla siostrzeńców i Laguerre. Kiedy Kardynał zaczął przemawiać, kątem oka zerknął na Gabrielę, zapatrzoną z uwagą w kierunku ołtarza, zaproponował też cicho jej bratu, że weźmie go na ręce, by więcej widział, ale maluch zajęty był znów układanką, którą podał mu wcześniej. W porządku. Nie oczekiwał przecież, że przez całą mszę będzie skupiony tak samo jak dorosły – chociaż patrząc na co poniektórych z nich, też nie potrafili z uwagą słuchać, szepcząc do siebie. Pokrzykując gdzieniegdzie. W pewnym sensie Javi czuł się bardziej jak na wiecu politycznym niż na mszy. Albo na demonstracji, na której czuło się ciągłe niebezpieczeństwo oberwania kostką brukową w głowę. Abstrakcja. Absolutna abstrakcja. Zmarszczył nieco brwi na wymowne spojrzenia w kierunku Williamsona sprawnie wplecione w kardynalską przemowę – miał co do tego kandydata na burmistrza bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony przyklaskiwał poszerzeniu dzielnicy magicznej, a z drugiej słuchając postulatów przeciw niemagicznym, nie mógł opędzić się od wrażenia, że jeśli uda się ich odsunąć na boczny tor, ktoś będzie musiał być następny. Najpewniej odmieńcy.
Cholera, religia i polityka nie powinny się łączyć.
Z zabarwionych pesymizmem rozmyślań wyrwało Javiego poruszenie i chwyt za ramię – dostrzegając, że to Ana, która wyraźnie się zachwiała w tej gęstej ciżbie, odruchowo przytrzymał ją za rękę, przyciągając nieco bliżej. Siostrzeniec podniósł głowę znad łamigłówki, też robiąc kroczka bliżej i zaciskając drobną pięść na nogawce wujka.
Przepraszam.
- Daj spokój. Chodzą jak połamani – rzucił cicho, zerkając ponad ramieniem w tył, tam skąd zaczęły podnosić się najpierw niezadowolone a potem karcące głosy. Najpierw te zamieszanie, wyraźne niepokoje, nie tak subtelne wskazywanie na kogo powinni głosować mieszkańcy... Nie musiał zwracać uwagi na zwierzęcy instynkt wiecznie buczący pod skórą jak linia wysokiego napięcia, by zauważyć, że coś tu rosło. Pęczniało i w którymś momencie musiało wybuchnąć.
To spojrzenie Any – spłoszone i przepraszające – zwróciło jego uwagę z powrotem ku kobiecie, przetasowując znów priorytety.
Nie martw się, poruszył powoli ustami, by z ich ruchu odczytała słowa – teoretycznie niepasujące do niczego. Jestem.  

Przepychanki pod ołtarzem: 3
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Blair Scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t222-blair-scully
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t261-blair-scully#673
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t282-blair-scully#778
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t260-poczta-blair-scully#672
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1052-rachunek-bankowy-blair-scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t222-blair-scully
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t261-blair-scully#673
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t282-blair-scully#778
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t260-poczta-blair-scully#672
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1052-rachunek-bankowy-blair-scully
Uwięziona pomiędzy sufitem a mozaiką trwałam poza ciałem jeszcze przez chwilę, a potem nagłym, ciężkim wdechem wróciłam do ciała. Jednocześnie czułam ,jakbym była rozpalona, ale z drugiej strony dłonie miałam lodowato zimne. Mrugnęłam jeszcze kilka razy, jakby próbując wybudzić się z tego dziwnego stanu i rozejrzałam się po otoczeniu. Zdawało mi się, że nikt nie zwrócił na mnie uwagi, więc mogłam jedynie odetchnąć z ulgą. Moje spojrzenie przykuli jednak mężczyźni nieopodal, którzy komentowali kapłaństwo i kościół. Zauważył to również Cecil, dając mi prosty sygnał - wiedziałam, co powinnam zrobić. Podeszłam nieco bliżej całej tej sprzeczki, żeby wszystko dobrze widzieć.
[1]
Blair Scully
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : saint fall, stare miasto
Zawód : studentka, prowadzi antykwariat
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Blair Scully' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 79

--------------------------------

#2 'k3' : 2

--------------------------------

#3 'k100' : 67

--------------------------------

#4 'k3' : 2
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Ciemno. Cicho.
Światło?
Początkowo działa bezwolnie. Instynktownie. Światło w ciemności oznacza tylko jedno. Światło to Lucyfer, światło to obietnica spokoju, błogości, to znak. Czuje ból w każdym mięśniu przy każdym drobnym ruchu, ale idzie tam, tam, gdzie zaraz spotka Lucyfera. W którymś momencie przestaje być sam.
Nie. Nie, Judith. To jeszcze nie pora, przechodzi mu przez myśl, ale jej obecność przynosi otuchę, nawet jeśli przecież wie, że tam gdzie światło, tam spoczywa obietnica odpoczynku i… koniec. Błogość.
Zniknie odór zgnilizny, zniknie mrożące kości zimno.
Ale nie znika. Światło się nie zbliża, ściany się kurczą, a Judith… Judith go woła i cierpi.
Nie. Nie znowu. Nie. Wszystko w nim protestuje, lecz nie może oderwać spojrzenia od przekrwionych oczu, od wyciągniętej w jego stronę dłoni.
Nie, to wszystko nie tak.
Coś tu nie gra. Nie  umarł. Nie powinno go tu być. Czas. Traci czas. Judith… Nie, to nie Judith.
Gdzie był przed chwilą?
Kościół… Kardynał.
Msza.

Otwiera oczy z trudem i z trudem podnosi się z krzesła na nogi, jeszcze nim dobrze widzi co znajduje się przed nim. Umysł się poddał, ale ciało działa automatycznie, jest w pełnej gotowości, choć sam Sebastian nie od razu orientuje się w wydarzeniach. Zamroczony wzrok wpierw wbija się w stojącego obok gwardzistę. Potrzebuje chwili. Ma wrażenie, że minęły wieki, ale… Ale nikt nie zdaje się zwracać na niego uwagi. Eliksir musiał zadziałać tak szybko, jak się tego spodziewał, jednak wyraźnie było z nim coś nie tak. Nie powinien się czuć równie paskudnie. A może to kwestia tych głosów, tych wizji? Może to one tak mocno na niego wpływają, czymkolwiek są
Prostuje się, a chwile słabości wypisane wcześniej na jego twarzy odchodzą w niepamięć. Wzrok znów ma przytomny i ostry, zaś ciało nie pozwala na pokazanie, że coś jest nie tak, choć wcale nie czuje się najlepiej. Kładzie krótko dłoń na ramieniu gwardzisty, który mu pomógł i można to uznać za podziękowanie.
Wróć na pozycjępada rozkaz, a Sebastian już rozgląda się, szczędząc ruchów głowy, po okolicy. Szuka spojrzeniem kobiety, która wszczęła zamieszanie i dostrzega, że została wyprowadzona zgodnie z poleceniem. Kardynał również ma się dobrze, wręcz…
Uśmiecha się?
Coś w tym uśmiechu wzbudza w Sebastianie cień dyskomfortu, ale uczucie szybko zostaje zepchnięte tam, gdzie nie będzie w stanie już go odnaleźć. Skupienie wraca falami, lecz te napływają szybko i kilka chwil później jest już znów w swojej skórze, stojąc pewnie na nogach, starajac się kontrolować sytuację. Przynajmniej wokół siebie. Wokół kardynała.
Słyszy, że ludzie szepczą, mówią między sobą, że nastroje robią się niespokojne. Gdyby tylko mógł ich wszystkich uciszyć machnięciem ręki, zrobiłby to bez wahania. Ciężko mu zdzierżyć równy brak szacunku. To nie pieprzony rynek, to świątynia Pana, a jego wysłannik zjawił się tu, by wesprzeć czarowników na duchu, by pomóc im się zjednoczyć – winni więc pokornie słuchać i docenić gest, lecz oni wolą szeptać i się wykłócać. Skandaliczne zachowanie, niezależnie od tego, do kogo modlą się gorliwiej. To msza. Zapominają po co i dlaczego tu są? Dzięki komu?
Niespokojne nastroje skłaniają Sebastiana do posunięcia wzrokiem po wszystkich gwardzistach w zasięgu wzroku. Upewnia się, że każdy jest na swoich pozycjach i marszczy brwi nieznacznie, widząc gdzieś w tłumie plecy Richarda.
Ma na uwadze, że w każdej chwili może się zrobić gorąco, choć wciąż wierzy, że społeczeństwo nie upadło na tyle nisko, by wywoływać zamieszki w kościele podczas Czarnej Mszy i to prowadzonej przez samego kardynała. Te prowokacje… To sprawka wyznawców Lilith. To musi być ich sprawka. Fałszywie budują nieprzychylne nastroje i podjudzają oszczerstwami, sądząc, że uzyskają wsparcie.
Nie uzyskają. Nie mogą uzyskać. Ludzie nie pójdą za nimi jak barany. Ludzie będą wytykać ich palcami, chętnie wskażą ich gwardii. A może na to liczą? Na gwałtowne odpowiedzi, na podniesione głosy wiernych, po to tylko, aby sprowokować gwardzistów do działania, aby potem przyjąć fałszywą narrację – gwardia atakuje ludzi. Zamieszki służą buntom, służą propagandzie.
Ale gwardziści stoją na swoich pozycjach. Naczelny cel to obrona kardynała. I choć Sebastian z ogromną chęcią zesłałby do kazamaty każdego bluźniercę, nic takiego się nie stanie. Nie zaczną łapanki na mszy. Gwardziści doskonale znają jej wagę, w przeciwieństwie do niektórych wiernych, dlatego nie są nadgorliwi, póki wciąż panuje względny spokój.
Być może Daniel wyczuje moment i zejdzie tu do nich. Aparat przemykający się pomiędzy wszystkimi tak chętnymi do głośnego wyrażania bluźnierstw może kazać im zastanowić się dwa razy, czy na pewno chcą je mówić.
Słucha kazania kardynała tak jak wszyscy inni i tak jak wszyscy doskonale rozumie przekaz. To nie jest dobry moment na zastanawianie się nad kwestiami politycznymi i tym co słuszne, a co nie, więc Sebastian zupełnie nie zaprząta sobie tym głowy. A nawet gdyby miał to robić, doszedłby najpewniej do łatwego wniosku, że wszystko, co mówi kardynał do wiernych, musi być słuszne – w końcu jest kardynałem nie bez przyczyny.
Celermentis – szepcze, kierując moc na siebie, gdy kardynał kończy mówić, a głosy w ławkach stają się liczniejsze. Mimo wszystko chce być gotów, gdyby coś miało pójść nie tak, gdyby nerwowe szepty ludzi zaczęły wymykać się spod kontroli. Kardynał może i nie wygląda na przejętego, ale Sebastian miał szansę już zobaczyć, co motłoch potrafi zrobić choćby i z silniejszymi od siebie. Nie mają szans przeciwko gwardii i przedstawicielom Kręgu, ale w tej liczbie mogliby narobić wielu szkód, niezależnie od tego, co próbowaliby osiągnąć. Bo oczywiście wiadomym jest, że ci, którzy bluźnią to mniejszość. Reszta jednak mogłaby oberwać rykoszetem, gdyby dała się sprowokować.
Nie może zrobić więcej, jak zwyczajnie być gotowym. Do bronienia kardynała, do wydawania rozkazów gwardzistom, którzy są na dole. Jest pewien, że oni również są w gotowości. Ale na tę chwilę z jego strony żaden rozkaz nie pada. Na razie uważnie obserwuje.

Celermentis: 57+25-10=72, st. 65 | udane
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia
Kayla Rossi
ANATOMICZNA : 8
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 12
PŻ : 144
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 3
TALENTY : 15
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2318-kayla-rossi
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2385-kayla-rossi
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2377-poczta-kayli-rossi#33628
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
ANATOMICZNA : 8
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 12
PŻ : 144
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 3
TALENTY : 15
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2318-kayla-rossi
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2385-kayla-rossi
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2377-poczta-kayli-rossi#33628
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
Kayla była tak daleko, że nie do końca docierało do niej, co dzieje się z przodu. Wiedziała, że jest jakieś zamieszanie, słyszała też różne komentarze wokół siebie i próbowała zorientować się w sytuacji, jednak miała wrażenie, że coś ją ominęło. Gwar jakby się przyciszył i kardynał znów zaczął mówić.
Kayla próbowała go dostrzec – ze swojego miejsca nie było to łatwe, ale od mężczyzny świeciło się tak, że nawet tutaj nie dałoby się go przeoczyć. Coś w niej buntowało się przeciwko zaakceptowaniu tego widoku. Czy kardynał naprawdę powinien tak bardzo opływać bogactwem, gdy tyle ludzi, czarowników, głodowało? Nie chciała nikomu zaglądać do portfela, tu nawet nie o to chodziło. Po prostu obnoszenie się ze swoim bogactwem w tej roli było według niej conajmniej niestosowne, nawet jeśli czuła się nieco nieswojo, myśląc w ten sposób. Nie powinna przecież źle myśleć o takiej osobistości jak kardynał. A jednak myślała, co więcej po jego kazaniu część ludzi zaczęła podobne myśli wypowiadać. O tym, że Kościół zawodzi wiernych. O tym, że nie robi wystarczająco.
Kayla nie mogła się nie zgodzić. Nie podobało jej się to, jak kardynał wskazywał, na kogo mają głosować, nie podobało jej się to, że zamiast wsparcia duchownego, widziała przed sobą wiec polityczny, że widziała jegomościa, który wydaje się taki odległy i niedostępny. Tak to powinno wyglądać? Przecież między kardynałem, a nią jest… przepaść. Bezdenna. Nie potrafiła wykrzesać w sobie sympatii do tego człowieka, nie potrafiła uwierzyć mu. On nie wiedział nic o problemach zwykłych ludzi, którzy przecież stanowili większość społeczeństwa.
Te rzeczy, które tak odważnie wygłaszali wieni… To przecież wcale nie bluźnierstwa. To niewygodna dla Kościoła prawda. Dlaczego nie chcieli tego dostrzec? Gdyby tylko zauważyli problem, gdyby przyznali, że w pewnych obszarach popełniają błędy, mogliby rozpocząć proces ich naprawiania. Wystarczyło wyjść naprzeciw ludziom, zrozumieć ich potrzeby, być dla nich, być z nimi.
Czy ta wizja naprawdę była taka nieosiągalna? Przecież wystarczą chęci i trochę działania. Dlaczego musieli tak mocno zaznaczać te różnice? Podwyższenie, pierwsze rzędy, ławki, miejsca stojące. To wszystko… To wszystko nie powinno przecież tak wyglądać.
Kayla jednak nie dołączyła do dyskusji. Grzecznie stała i strapiła się tylko nieco, kiedy w którymś momencie zauważyła na sobie dłuższe spojrzenie obcej dziewczyny. Znów nerwowym ruchem poprawiła włosy, wlepiając spojrzenie przed siebie.
Kayla Rossi
Wiek : 17
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Sonk Road
Zawód : Uczennica | Modelka
Virgil Scully
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 3
WARIACYJNA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 186
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 16
WIEDZA : 19
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1383-virgil-scully#14776
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1505-virgil-scully#17482
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1519-na-ryby-czy-na-grzyby#17646
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1526-skrzynka-virgila-scully-ego#17710
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f225-puffin-s-nest
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1543-rachunek-bankowy-virgil-scully#18209
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 3
WARIACYJNA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 186
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 16
WIEDZA : 19
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1383-virgil-scully#14776
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1505-virgil-scully#17482
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1519-na-ryby-czy-na-grzyby#17646
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1526-skrzynka-virgila-scully-ego#17710
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f225-puffin-s-nest
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1543-rachunek-bankowy-virgil-scully#18209
Ktoś oczywiście poczuł potrzebę wywołania awantury. Nie rozumiałem tego - wydarzenie było wyjątkowe, rozumiałem to nawet ja, który nie czuł się szczególnie wciągnięty w wydarzenia w kościele piekieł. Zerknąłem z ciekawości, czy osoba wywołująca tę awanturę była młodsza czy starsza - u młodszej można to byłoby wytłumaczyć buntem i niezrozumieniem rangi dzisiejszej mszy. Starszej nie tłumaczyło nic, prócz chęci wybicia się, choroby psychicznej albo koszmarnie nieprzemyślanej próby zwrócenia na siebie uwagi.
Po chwili wraz z rodziną stanąłem tam, gdzie poprzednio. Spojrzałem na Thursby'ego, po czym zacząłem słuchać słów płynących przez cały budynek. Nie wierzyłem w słowa, że nasza okolica jest wyjątkowa, choć nie zamierzałem się kłócić. Może za mało byłem w innych miejscach, miastach czy stanach by to poczuć. A może tak byłem przyzwyczajony do omawianych cudów, że odbierałem je jako swoją codzienność, normalność. Walcząc o trochę czasu dla siebie, nie rozglądałem się w sumie w poszukiwaniu piękna czy niezwykłości.
Następnie obiecywano nam wyniesienie dla tych, którzy okażą się godni. Choć tego nie czułem, zacząłem w duszy robić rachunek ewentualnych przewinień wobec piekielnej trójcy. Czy jest coś, co mogłoby ich ode mnie odrzucić? Chyba nie. Miałem przynajmniej taką nadzieję. Nie wydawało mi się, bym ogólnie żył niezgodnie z wiarą.
O dziwo jednak usłyszałem kroki niosące się i zerknąłem, że chyba niektórzy ludzie wychodzili, a inni szeptali ze sobą niezadowoleni. Nie ukrywam, zaskoczyło mnie to mocno. Czy stało się coś, o czym nie wiedziałem czy też wcześniej byłem ślepy na takie jednostki?

Rzucam na percepcję
Virgil Scully
Wiek : 32
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : członek zarządu rodzinnej spółki
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Virgil Scully' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 75
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
Modlitwa zmieniona w mantrę, mantra przekształcona w propagandę — mały—wielki pożar podniesionego głosu zamilkł, kiedy gwardzista—bez—imienia (i bez znaczenia; Kościół to szachownica, gwardziści to pionki, gramy czarnymi) położył dłoń na ramieniu kobiety. Nie stawiała oporu, nie próbowała się wyrwać, nie musieli pacyfikować cywila na oczach Kardynała i całego miasta; promil napięcia — Williamson ma go w sobie wiele; tak wiele, że odmierzanie procentami nie byłoby wymierne — spłynął po ramieniu i rozbił się na wytartym tysiącami butów kamieniu.
Gdyby ta msza była arrasem, ktoś właśnie pociągnął za luźną nić; zamiast dźwięku prucia, gmach wypełnił szmer zmieszanych z sobą szeptów.
Verity zniknął z pola widzenia, w ostatnim akcie świadomości formując przez Kardynałem tarczę; przezorność czy faktyczny atak? wpadło w kategorię zbędnych pytań — Williamson reagował na to, co widzi, nie to, czego się domyśla. Uśmiech Thursby'ego był odpowiedzią, której szukał; przezorność — nikt pod ostrzałem magii nie potrafiłby zdobyć się na podobne wykrzywienie ust.
Pobłażanie i kpina to dwie strony tej samej monety.
Krótkotrwała dyskwalifikacja Verity'ego przesunęła układ sił — Williamson musiał być gotowy do pokonania kilku oddzielających go od ołtarza metrów w olimpijskim czasie; sprzymierzeńcem okazał się sam Kardynał — kiedy jego głos znów wypełnił wnętrze Kościoła, wyszeptane:
Avisceleritas
mogło zgubić się pod natłokiem słów. Szmer narastał, intencja przybierała patriotycznych barw; krótkie zerknięcie na wuja Ronalda nie osądzało — zrobił dokładnie to, co zrobiłby każdy polityk na jego miejscu: wykorzystał okazję. Poparcie Kościoła nie powinno dziwić nikogo — kiedy ważą się losy najważniejszego dla religii hrabstwa, wybór pomiędzy zdaniem się na wolną wolę niekoniecznie rozsądnych obywateli, a oświetleniem preferowanego kandydata kagankiem kościelnej aprobaty był prosty.
Czy słuszny?
Ten konkretny Williamson — prawdopodobnie jedyny w promieniu stu mil — nie byłby taki pewien. Kardynał naruszył granicę, która nie istniała od dnia uformowania Kręgu — Kościół i polityka dzieliły ten sam talerz, a rolą kapłanów było pozwalanie wierzyć, że nikt nie wymieszał na nim sosów. Ten serwowany dziś nie smakował każdemu, ale to bez znaczenia; szmer za plecami i małe zamieszanie w wężyku, który ustawił się do czary, a teraz nie potrafił wrócić na miejsca — wszystko bez znaczenia.
Rozkazy były proste i składały się z trzech sylab; Kar—dy—nał. Nie Verity, który zmartwychwstał po krótkiej niedyspozycji; nie Morley, który opuścił pozycję i właśnie wylądował przed ołtarzem — paradoksalnie, był tu teraz bardziej przydatny niż na tyłach tłumu, który potrzebował dyscypliny, nie Rzecznika. Doświadczenie wzięło górę nad wróżbami — w te drugie Williamson i tak nie wierzył. Nadchodzące minuty będą kluczowe; przyda im się każde wsparcie — to ciche, wypowiadane na wydechu, skierował w kierunku dwóch gwardzistów w zasięgu wzroku.
Adultus.
Magia słowa na ołtarzu, magia pentakla dookoła, magia przekonań wokół nich — na lewo Ronan obiecywał synowi, że to wkrótce się skończy; kłamstwo rodzica w dobrej wierze.
Tak naprawdę to — czymkolwiek nie było i dokądkolwiek ich nie zaprowadzi — dopiero się zaczyna.

Avisceleritas na siebie | próg 40 | 34 (k100) + 5 + 9 (Adultus) = 44
Adultus na Sebastiana i Richarda M. | próg 80 | k100 + 33 + 1 (kieł) + 9 (Adultus)
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Barnaby Williamson' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 91
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
Chaos. Chaos, kurwa, chaos.
Zaklęcie odpowiedziało nie tak, jak bym sobie tego życzyła – teraz moja dupa spina się dwukrotnie bardziej, a ja rozglądam się czujnie. Nie mogę rzucać się na każdego jak jakiś cholerny paranoik, bo mnie po mszy Klein opierdoli z góry na dół. Muszę być czujna. Zachować czujność. Zareagować, gdy będzie potrzeba.
Póki co zamieszania, które się dzieją, nie są w mojej okolicy. Widzę, że Williamson próbuje radzić sobie z kobietą wykrzykującą jakieś anty-kościelne teksty. Nie wiem, dlaczego tak się patyczkuje – trzeba ją wyprowadzić i to natychmiast, potem aresztować, przesłuchać i niech się tłumaczy. Ewentualnie postawi jej się zarzuty obrażenia głowy kościoła.
Taki cyrk, kiedy do Hellridge przyjechał sam kardynał…
Co Ci ludzie odpierdalają?
Wszyscy. Na przykład Morley, który właśnie wraca sobie spacerkiem od ognia ofiarnego. Ile on ma lat, dwanaście? Brwi marszczą się wyraźnie, a spojrzenie mówi za mnie – zapierdalaj w podskokach na pozycję. Co to jest, przedszkole? Jak ma intencję do Piekielnej Trójcy, to niech się pomodli. Lucyfer słyszy nasz głos, nasze modlitwy, i na nie odpowiada. Doświadczyłam tego na własnej skórze i nigdy już nie zwątpię.
Prześlizgując się spojrzeniem wokół sytuacji przy ołtarzu, dostrzegam to małe zamieszanie z Sebastianem. Wzrok zatrzymuję na nim dłużej, gdy widzę, jak gwardzista coś mu podaje i próbuje zasłonić ciałem. Nie widzę dokładnie co tam się dzieje, ale serce przyspiesza bicie. Wiem, na co cierpi Sebastian. Powiedział mi. Oboje mierzymy się ze skutkami otworzenia Wrót Piekieł i ja już przeżyłam epizod utraty przytomności. Czy to samo może wydarzyć się z nim? Nie mówił mi… ale jeśli jednak… na pewno był na to przygotowany. Dlaczego teraz wygląda jak ściana, jak śmierć?
Gdyby nie dzieliła nas przestrzeń i obowiązki, podeszłabym. Przygryzam wargę i staram się uspokoić. Sebastian żyje, powtarzam sobie, bo przecież nawet nie przyszło mi do głowy, żeby mogło stać się coś innego. Porozmawiacie po mszy.
A mimo wszystko jedno oko uciekało w jego stronę.
Drugie zaś – do rozmówców, którzy niewiarygodnie się rozgadali podczas kazania. Nie wiedzą, że w kościele powinna panować cisza? Odwracam głowę, tym razem już nawet nie dyskretnie, a mój wzrok jest karcący wobec takich pogaduszek. Zatrzymuję spojrzenie na mężczyźnie o krzaczastych brwiach tylko dlatego, że stoi tam ten chłoptaś, który przyszedł razem ze Scully. Marszcząc brwi, widzę, że coś szepcze rozgadanemu towarzyszowi. Nie wiem, co planuje, ale skupiam swoje spojrzenie na nich, starając się odnaleźć zmiany w zachowaniu, cokolwiek podejrzliwego, a nawet wychwycić słowa.

#1 percepcja na Sebastiana | percepcja: +5 | talent: +24
#2 percepcja na NPCa i Cecila | percepcja: +5 | talent: +24
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : starsza oficer sumiennych w Czarnej Gwardii
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Judith Carter' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 14, 87
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Sandy Hensley
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1289-sandy-hensley#13481
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1427-sandy-hensley#15770
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1428-sandy-hensley#15771
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1429-poczta-sandy#15772
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-golden-hour
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1430-rachunek-bankowy-sandy-hensley#15773
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1289-sandy-hensley#13481
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1427-sandy-hensley#15770
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1428-sandy-hensley#15771
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1429-poczta-sandy#15772
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-golden-hour
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1430-rachunek-bankowy-sandy-hensley#15773
Jeśli jeszcze przed chwilą zaledwie myślała o tym, jak bardzo kościół stał jej się obcym miejscem, tak teraz to uczucie się wzmogło. Awantury, brak poszanowania, chaos, a teraz… jeszcze to. Słowa kardynała, które powinny być zbliżeniem do Piekielnej Trójcy, a są kolejnym wiecem wyborczym.
To utwierdziło tylko Sandy w jednym. Te wybory odbędą się bez jej udziału.
Drży nagle pod niespodziewanym dotykiem. Towarzysz, Arlo, zniknął już wcześniej w tłumie, a Sandy pożegnała go krótkim skinieniem głowy, ale dotyku na swoim ramieniu się nie spodziewała. Sprawił, że obejrzała się w stronę Marvina i spojrzała w jego twarz wzrokiem nieco zagubionym.
Wszystko w porządku?
Nic w porządku nie było.
Tak – odpowiada jednak, zwracając ponownie twarz do ołtarza, gdzie kardynał kontynuuje swoją polityczną propagandę. Nie do pomyślenia, że w miejscu, które…
Ciche westchnięcie zatrzymuje się na ustach i nie wychodzi dalej. Okolica zdaje się ją otaczać i osaczać, hałasu jest coraz więcej – gdzieś obok milkną słowa awantury, gdzieś na przedzie kolejna jest zażegnywana. Z tyłu odzywają się ludzie, oburzeni czy pełni aprobaty. To nie przypomina ani trochę domu modlitwy, to przypomina…
Cyrk, nie powiedziałaby na głos.
Wystarczy, że Marvin wyrażał swoje myśli.
I to, co usłyszała, częściowo ją zmroziło.
Zerknęła ku niemu, za siebie, starając się przetworzyć jego słowa i połączyć kropki, czy Marvin mógłby trzymać… z tymi drugimi. Czy zawsze był taki pobożny? Tak bardzo popierał kościół? Dlaczego popiera go dalej? Nie dostrzega tego, co się dzieje, nie widzi, co robi kardynał? Przecież przed nim pojawiła się bariera chroniąca jego osobę, a zza niej uśmiechał się kpiąco. Jak mógł tego nie widzieć?
Muszę stąd wyjść.
To jedyne, co mogłaby w tej sytuacji zrobić. Nie chciała się z nim kłócić. Nie chciała mówić mu, że nie miał racji. Nie tutaj. Nie teraz. Nie w tak zatłoczonym miejscu.
Poczekam przed drzwiami – informuje go tylko, nim zawraca się i przeciska pomiędzy ludźmi, aby tylko dotrzeć do drzwi wyjściowych. Do powietrza. Jak najdalej od tego, co działo się na jej oczach.
Jedno było pewne.
Kościół przestał być miejscem, w którym jej obecność mogłaby być mile widziana.
Jej noga więcej tutaj nie postanie.

wychodzę przed kościół
Sandy Hensley
Wiek : 30
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : medium, opiekun w Rezerwacie Bestii