Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
Łazienka Przestrzenna i doskonale wyposażona w dziesiątki wonnych olejków, płynów do kąpieli, kremów, szczotek, wałków do kręcenia loków, pomad, perfum oraz wonnych balsamów i świec. To prawdziwie syrenia oaza, urządzona z należytą dbałością o szczegóły i głupiutko pełna nawiązań do prawdziwej natury gospodarza. Pojedyncze rzeźby syrenek i koników morskich, muszle, perły, błękity i biel jednoznacznie wskazują na główny motyw przewodni. Całości samouwielbienia autora dopełniają fantazyjne lustra, w których można przeglądać się nawet wylegując się w wannie. |
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
[TW] | z sypialni homoseksualizm - Przykro mi, tutaj znowu ten ocean. - Zażartował, sprawnie wchodząc w rolę rozbawionego gospodarza i chętnie się weń wczuwając. To pozwalało zachować mu panikę pod kontrolą. Wmawianie samemu sobie, że nie ma na nią czasu, było jedną z niewielu zalet spędzania każdego nastoletniego popołudnia na deskach rodzinnego teatru. Dzięki temu nie miał z tym najmniejszego problemu. Porzucił Marcusa przy wannie na podwyższeniu, potrzebując obu dłoni do dobrego dostosowania temperatury wody. Wybrał kąpiel gorącą i jak się wkrótce okazało również pękającą w szwach od dodatków zapachowych. Wlał do wody olejek pachnący białymi kwiatami, tak dobrze znany Marcusowi, bo i możliwy do wyczucia na jego skórze niemalże za każdym razem. Był jego ulubionym, co do tego nie było wątpliwości. Do tego dorzucił garść soli morskiej zmiękczającej skórę i wsypał odrobinę kolorowych płatków przypominających płatki róż. Płatki mydlane nie rozpuściły się tak szybko jak powinny pod strumieniem gorącej wody. Wygląda na to, że odrobina magii dotarła nawet do rytuałów kąpielowych. - Chodź do mnie - popędził go gestem dłoni, żądając ponownego splecenia ich dłoni w uścisku. Poprowadził go za winkiel, tuż do zabudowanego prostokąta złożonego wyłącznie z kafelków, odpływu i deszczownicy. Tam włączył zdecydowanie zbyt zimny strumień wody, pod który śmiało wszedł i wciągnął również Marcusa. Nie trwało to długo, ledwie kilkanaście sekund. Obmywając ich z potu i nasienia, przygotowywał do zanurzenia się w wannie. Kąpać się w swoich sokach mogli wyłącznie w łóżku. - Dobry chłopiec - zawyrokował, gdy zakręcał wodę i kradł mu pospieszny pocałunek. Prowadząc ich z powrotem w stronę wanny, wciągnął na siebie dłonie Marcusa, owijając się nimi niby najdroższym płaszczem. Ogrzewał się w oczekiwaniu na napełnienie wanny. |
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Marcus Verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
CW: treści (homo)erotyczne Dłonie miał jeszcze zajęte pieszczeniem miękkiej skóry Overtone’a, dlatego też nie mógł zaoferować mu zasłużonych owacji. W repertuarze Marcusa brakowało kwiecistych komplementów, jakimi mógłby nakarmić spragnioną pochlebstw duszę artysty, a okrutne palce drażniące jego podbrzusze złośliwie przeganiały składne myśli. Z natury był oszczędny w pochwałach, zwłaszcza tych nieprzemyślanych – swą aprobatę wyrażał raczej brakiem dezaprobaty. Kolejna cecha, którą musiał odziedziczyć po ojcu. – Jesteś – odpowiedział zatem na jego pytanie, po dłuższej chwili bezskutecznego szukania lepszych słów. Brzmiał zbyt poważnie, aby mogło chodzić wyłącznie o erotyczne atuty Maurice’a. – Nie żałuję. Nie mógłbym się ubiegać o rozgrzeszenie. W jego oczach trudno byłoby doszukać się kłamstwa i to wcale nie dlatego, że oszustem był pierwszoligowym. Nie żałował niczego, może oprócz dzisiejszego doboru garderoby i swojej opieszałości. Ten grzech mógłby popełniać raz za razem, choć to nie obietnica dobrej zabawy i orgazmu byłaby największą pokusą. – Myślę, że można cię uwzględnić w klauzuli siły wyższej – przyznał półżartem. – Gdzieś między klęską żywiołową a aktami czarciej woli. Podobnie nieuchronny. I podobnie okrutny, gdy bezwstydnie podziwiał owoce swej pracy. Żołądek Verity’ego znów zrobił fikołka, szarpnięty odurzającym koktajlem pożądania, wstydu i zadowolenia. Nawet bez swojej odmienności, o tym jednym nie mógłby zapomnieć. W przestronnej łazience lodowata woda zmyła ostudziła jakiekolwiek kiełkujące zapędy. Poddał się woli gospodarza, kontynuując egzamin z zaufania, jaki sobie dziś zafundował. Spróbował nawet nie przeszkadzać mu zbyt często. – Staram się – parsknął cicho, rozbawiony jego komentarzem. Tak samo chwalił swoje czworonogi, gdy niechętnie poddawały się kąpielowym torturom? Na szczęście ta kąpiel niewiele miała wspólnego z torturami. Usadowił się w wannie za plecami Maurice’a, z przelotnym tylko grymasem, gdy dla odmiany gorąca woda otuliła nadwrażliwe teraz miejsca. Oparł się o brzeg wanny i przyciągnął go do siebie, prowadząc złotą głowę na własny bark, żeby obdarować ją jeszcze kilkoma pocałunkami. Dopiero gdy Maurice znów znajdował się bezpiecznie w jego zaborczych ramionach, odetchnął głęboko. Woda mozolnie wyciągała z mięśni napięcie. – To już twoja czwarta kąpiel w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin – zauważył z rozbawieniem po chwili ukontentowanego milczenia, spoglądając na przystojną buźkę spod półprzymkniętych powiek. Jego dłonie wciąż swobodnie gładziły rozluźniające się mięśnie brzucha. – Coraz bardziej rozumiem, skąd ten ocean. Rachunki za wodę muszą zabijać twój budżet. Będę musiał przyciąć wypłatę Grace, żeby móc sobie na to pozwolić. Kolejna subtelna, podprogowa sugestia, wypowiedziana z beztroską, od której był bardzo daleki. Jeśli miał godzić się z finiszem ich krótkiej przygody, już teraz powinien zacząć przygotowania. W piersi wciąż gorzała nadzieja na sequel i to niekoniecznie pornograficzny. |
Wiek : 29
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat (również diabła)
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
[TW] homoseksualizm „Nieuchronny i warty grzechu”, właśnie takim zawsze musiał być. Potrzeba najjaśniejszego świecenia w panteonie Overtonowych gwiazdek była czymś, z czego się nie wyrastało. Odpowiedział mu więc jedynie zadowolonym z siebie uśmiechem. Być może kontynuacja tej dyskusji nastąpi innym razem, gdy po raz kolejny przyjdzie im kwestionować zasadność ich wspólnych figli. Gorąca kąpiel była tym, czego potrzebował. Umościł się w wannie z głośnym westchnieniem, bardzo chętnie odnajdując swoje miejsce na piersi Marcusa i mrużąc oczy z przyjemności, kiedy jego dłonie zamknęły mu się na brzuchu. Milczał przez dłuższą chwilę i pozostawiał jego słowa bez odpowiedzi wyłącznie z potrzeby chwilowego odnalezienia odprężenia. Dopiero gdy osiągnął swoje zen, uchylił powieki i spojrzał na niego z ukosa. - I nie ostatnia. Po południu idę na trening, a po nim czas na kolejną kąpiel. Następna wieczorem, tuż przed snem. - Uświadomił go, odpowiadając uśmiechem na jego naiwne bajania. Maurice nie łudził się tak samo jak on, że jeszcze kiedyś będzie mógł zabijać budżet Veritiego swoimi nawykami kąpielowymi. - Kochany, gdybym musiał przejmować się rachunkami, to spotykalibyśmy się na osiedlu. - Odpowiedział, wskazując na bliskość ich rodzinnych posiadłości. Rzeczywiście, zazwyczaj mało który członek Kręgu zaznawał zmartwień związanych z prowadzeniem domowego budżetu, a jeśli już takowe mu się przydarzały, to w tej hierarchii nie wstydem było wrócić na garnuszek rodziców i tłumaczyć się remontami własnego domu. - Nie waż się karać Grace za moją obecność, bo to będzie ostatni raz, kiedy mnie tam widziałeś. - Pogroził mu z pozornym uśmiechem, chociaż jego oczy były absolutnie poważne. Maurice mógł być prawdziwym chujkiem, który rzadko kiedy baczył na innych, ale miał jedną zasadę - służbę traktował z należytymi honorami, a gdy już naruszał zasady zwyczajnych czynności porządkowych (chociażby poprzez wymiotowanie w biurze pracodawcy) odwdzięczał się finansowo bądź rzeczowo za uszczerbki na zdrowiu, czy psychice. Dla niego służba była bardzo ważnym elementem składowym domu i ufał jej jak nikomu innemu, co widać było po otwartości prośby, z jaką zażądał zmiany pościeli. Budowali to wspólnie. Grace zasługiwała na to samo co Lucienne. - Zresztą, u ciebie grasuje przepiękna pani Verity. Na przytulanki i tak będziesz musiał przyjeżdżać tutaj. Póki co nie grozi mi małżeństwo. - Oznajmił z lekkością, której tak do końca nie czuł. Zaproszenie mogło być szczere, lecz jednocześnie nieco przyduszało ograniczeniami, jakie powodowało. Może powinni jednak uciąć więź, którą półświadomie zaciskali? Pod wodą nadal miarowo gładził jego uda. |
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Marcus Verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
CW: treści (homo)erotyczne Codzienna rutyna Maurice’a rozwiązała kwestię pożegnań i powrotów na Willowside. Zabawa dobiegała końca, czas powrócić do normalności, obowiązków i zobowiązań, które nagle wydały się Marcusowi mało atrakcyjne. Mało który przybytek mógł konkurować o jego serce z Kancelarią Veritych. Nie sądził, że godna konkurencja odnajdzie się w Maywater. – Nie odbębniłeś już treningu? – pod wodą jego dłoń zabłądziła niżej, łaskocząc pachwinę i wróciła zaraz w bezpieczne strony. W przeciwieństwie do tematu ich konwersacji. Nie miał w zwyczaju karać swojego personelu, niezależnie od jego przewinień. Był przełożonym, nie właścicielem (lub ojcem), a wszelka dezaprobata była proporcjonalna do ewentualnych potknięć. Dzisiejsze potknięcie Grace należało do tych grożących upadkiem z niebotycznej wysokości. Relacja między gospodarzem a pomocą domową wymagała niezachwianego zaufania – w końcu w domowym zaciszu chowali nie tylko rodzinne kosztowności, ale i najbardziej intymne sekrety. Dziś naruszyła to zaufanie, być może nieodwracalnie. – Nie za twoją obecność, a za rażące zaniedbanie obowiązków – gdy wreszcie odpowiedział, był to ton nieznoszący dyskusji. – Zapraszanie gości do mojej garderoby bez jakiejkolwiek konsultacji jest nie tylko nieprofesjonalne, ale zwyczajnie nieodpowiedzialne. Niezależnie od tego, jak pięknie uśmiechają się owi goście. Nie miał żadnych wątpliwości, że Maurice był głównym organizatorem tego naruszenia. Absolutnie niczego to nie zmieniało. Grace miała wolną wolę, była odpowiedzialna za swoje decyzje. Jeżeli wystarczyło kilka minut, by przekonać ją do łamania niepisanych warunków ich współpracy, to niezależnie od jej wieloletniego stażu, może powinni jeszcze raz zastanowić się nad jej przyszłością. Raz naruszone zaufanie Verity’ego piekielnie trudno byłoby odbudować. Pomimo surowości w głosie, niezobowiązujące pieszczoty nadal trwały w najlepsze. Jego praca i podwładni byli osobnym tematem – takim, nad którym nawet zło wcielone, obecnie przyciśnięte do jego piersi, nie miało jurysdykcji. – Wczoraj w niczym ci to nie przeszkadzało – wytknął cierpliwie, wstępując zgrabnie w rolę adwokata diabła. – Zastanawiałeś się, co byś zrobił, gdyby to ona otworzyła ci drzwi? Szczęście głupiego, że akurat zapragnęła nacieszyć się towarzystwem własnej rodziny. Inaczej Marcus musiałby się naprawdę gimnastykować, by uzasadnić pijanego Overtone’a nachodzącego ich w środku nocy. Gdy woda wypełniła już wannę, otulając ich piersi ciepłem, sięgnął po wybrane przez Maurice’a mydło. Zerknął krótko na francuską etykietę, zapamiętując markę oraz zapach, zanim namydlił dłonie. Pianę wmasowywał w muśniętą słońcem skórę skrupulatnie, zaczynając od piersi, przechodząc przez bicepsy, aż po opuszki palców. Cierpliwie powtórzył proces z drugiej strony, gładząc jeszcze obnażoną, długą szyję, by zaraz przycisnąć wargi do maurice’owej skroni i delikatnie popchnąć go do przodu. Napiętym barkom poświęcił jeszcze więcej czasu, rozmasowując twarde mięśnie i drapiąc wrażliwą skórę karku. Najwyraźniej jeszcze nie dość mu było inspekcji. |
Wiek : 29
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat (również diabła)
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
[TW] homoseksualizm Prychnął cicho, próbując butą nakryć gęsią skórkę wpełzającą mu na ramiona, kiedy jego dłoń znalazła się na jego pachwinie. To był ten problem w relacjach z mężczyznami - zawsze wiedzieli, gdzie dotknąć, aby sprawić mu przyjemność. Kobiety tak nie potrafiły. Dla większości z nich strefa przyjemności mężczyzny zamykała się w najważniejszym narządzie, z którego same również czerpały satysfakcję. - Może to czas rozszerzyć sportowe wyczyny do trzech dziennie. - Stwierdził i w ramach zemsty zaczepnie poruszył się na swoim miejscu, aby potrzeć pośladkami jego krocze. Przez dłuższą chwilę Marcusowi odpowiadała jedynie wymowna cisza i stwardniałe od sztywności mięśnie. Dezaprobata zawisła pomiędzy nimi tak wyraźnie, że równie dobrze mógłby nic nie mówić, a i tak dałby wyraz wszystkiemu, co w tej chwili kołatało mu się po głowie. - Mmm, Grace spisała się równie dobrze w odmawianiu mi, jak dzisiaj zrobiłeś to ty. - Wytknął mu to bez najmniejszego zawahania, zerkając na niego z despotyczną upartością, która była dla niego okrutnie charakterystyczna. Jeżeli on nie miał racji, to nie miał jej nikt. - Może spróbujemy wykorzystać na tobie wszystkie triki? Jestem ciekaw, jak długo wytrzymasz, zanim zaczniesz prosić mnie o litość. - Jego głos przejęła nie tylko sensualna zaczepność, lecz również lekka chrypa. Trudno ocenić, czy wywołana potencjalną wizją Marcusa w roli ofiary, czy gniewem, który w nim rozpalił. Wbił paznokcie w jego kości biodrowe, ale szybko rozluźnił uścisk. Dyskusje o żonie zawsze jakoś przygaszały zapalczywość. - Hm, pewnie to samo, co zrobiłem z tobą. Tylko być może nie skończylibyśmy w jednym łóżku. - Odpowiedział ze swobodą, unosząc dłonie ponad wodę, aby po królewsku podarować mu możliwość zaopiekowania się sobą. Wydawał się być co najmniej przyzwyczajony do tego, że ktoś zajmował się nim w tak trywialnych czynnościach życia codziennego jak masowanie i mycie mu pleców. Odpowiadał na jego przewodnictwo, jak lalka na sznurkach zajmując narzucane mu pozycje, a kiedy masaż ramion dobiegł końca, śmiało wstał, aby umożliwić mu zajęcie się także dołem. Jasne oczy zapędziły się wzrokiem dalej, niż wyłącznie w granice wanny. Patrząc na ocean, starał się wygasić wzburzenie, budujące mu pod skórą zaporę z irytacji, przez którą mógłby dziś powiedzieć o kilka słów za dużo. Obrócił się i spojrzał na niego z góry nieomal ponaglająco, jak gdyby dalsza zwłoka w kąpieli była niewybaczalnym przewinieniem. |
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Marcus Verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
Wiek : 29
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat (również diabła)
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Marcus Verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
[ukryjedycje] Ostatnio zmieniony przez Marcus Verity dnia Wto Lut 06 2024, 15:07, w całości zmieniany 1 raz |
Wiek : 29
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat (również diabła)
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Marcus Verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
[ukryjedycje] Ostatnio zmieniony przez Marcus Verity dnia Wto Lut 06 2024, 15:11, w całości zmieniany 1 raz |
Wiek : 29
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat (również diabła)
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Marcus Verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
[ukryjedycje] Ostatnio zmieniony przez Marcus Verity dnia Wto Lut 06 2024, 15:18, w całości zmieniany 1 raz |
Wiek : 29
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat (również diabła)
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
[ukryjedycje] Ostatnio zmieniony przez Maurice Overtone dnia Wto Lut 06 2024, 21:11, w całości zmieniany 1 raz |
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Marcus Verity
ILUZJI : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 7
PŻ : 163
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 13
Wiek : 29
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat (również diabła)