Wypadki chodzą po ludziach, a zwłaszcza po Marvinach. Ale nie tylko. Po ślimakach także, jak się za chwilę Godfrey miał przekonać.
Wyjątkowo mokry, wiosenny wieczór Marvin zwieńczył wyprawą do najlepszego sklepu po tej stronie Deadberry po kilka przysmaków szczególnie uwielbianych przez Mniszka i Grubą Zośkę – dwa największe, a co za tym idzie, najstarsze z jego małego stadka miały dość wysublimowany gust i nie tknęły niczego, co nie nęciło zapachem dobrze ususzonego pomidora.
Z reklamówką pełną dobroci i kilku fantów dla siebie udał się do swojego pojazdu, gdy w trakcie wydarzyło się nagle kilka rzeczy.
Kałuża. Ślimak na drodze. I rozpędzony motocykl.
Pierwsze zlokalizowane było tuż przy krawężniku. Drugie swoim ślimaczym tempem do tego krawężnika zmierzało.
A trzecie rozpętało sztorm w tym pierwszym akurat, gdy Marvin pochylił się nad maleństwem, by przenieść je bezpiecznie w okolicę parku.
Długo nie musiał szukać sprawcy masakry, który zatrzymał się nieopodal z piskiem wysłużonych opon. Odłożywszy ślimaka tam, skąd go zabrał, przyspieszonym krokiem pogonił za gagatkiem.
– HEJ! – Ryknął, skracając dystans między sobą, a chłopakiem – HEJ, GNOJKU! – Strzepnął resztki brudnej wody z i tak przemoczonego boku.
Nawet majtki miał mokre.

Jest zimno. Niebo wygląda, jakby miało się zaraz rozpłakać, więc Holden porzuca pomysł dłuższej wycieczki motocyklowej za miasto, a raczej, co jest poprawniejszą wersja prawdy, odkłada ją w czasie.
Nie pamięta, kiedy ostatnim razem pozwolił sobie na rozwinięcie takiej prędkości. Licznik pokazuje ponad 100 km/h.
Dalej, Holden, dociśnij pedał gazu i pobij swój rekord, dreszcze adrenaliny toczy walkę ze zdrowym rozsądkiem. Shelby daleko do kogoś, kto najpierw myśli, a potem robi, ale w tym wypadku pozostaje biernym słuchaczem tej rozgrywającej się w jego umyśle wymiany zdań.
Nie zauważa stojącego na poboczu mężczyznę. Skręca gwałtownie. Tylne koło rozbryzguje dokoła kałuże, a on - pięć uderzeń serca później - parkuje swojego Harleya z piskiem opon, czemu towarzyszy zadowolenie rozlane na wargach.
Wibrujący w przestrzeni niemal opustoszałego parkingu krzyk dociera do jego uszu w chwili, w której zdejmuje kas.
- Co jest? - Spogląda na mężczyznę, który bezapelacyjnie zmierza w jego stronę. Po chwili -trwającej ledwie kilka sekund - pytanie "co jest?" wydaje się zupełnie zbędne. Widzi ciemną plamę wyraźnie odznaczają się na materiale spodni i już wie co jest. – Pardon, stałeś za blisko kałuży? - Chociaż kusi go "posikałeś się z wrażenia na widok mojego cudeńka?"
W jego słowach, choć powinna, nie wybrzmiewa  skrucha. Na usta wślizguje się grymas lekkiego uśmiechu, spojrzenie rozświetlają ogniki rozbawienia.
Czego od niego nieznajomy oczekiwał? Zadośćuczynienia?
Shelby co najwyżej może mu wyłącznie pogratulować emocjonalnego zaangażowanie w sprawę mokrych gaci.
Nikt nigdy wcześniej z taką pasją nie nazwał go gnojkiem.

Gniew Marvina był podwójny – po pierwsze przemoczone spodnie, a po drugie – ślimak. Nie dziwiłby się więc jego wzburzeniu nikt, kto lepiej go znał. Ledwo bowiem Godfrey ukończył wiosenne porządki w swoim cacuszku, w co włączył generalne czyszczenie wszystkich foteli, a teraz miałby niby usiąść w nim takim brudnym i przemoczonym dupskiem – jeśli to zrobi to tylko wtedy, gdy upewni się, że winowajca po wszystkim wytrze siedzisko własną twarzą. Tak postanowiwszy, ruszył w pogoń, a gniew wzmógł się tylko, gdy reakcja nie świadczyła o jakiejkolwiek formie pokutnego pomyślunku.
– Za blisko?! Prawie mi zaparkowałeś w tyłku! – Może i by nawet westchnął rzewnie na widok tego cudeńka, gdyby nie na wskroś przeszywające go obecnie wzburzenie. W przeciwieństwie do chłopaka, u Marvina próżno było szukać spolegliwego uśmiechu i tej charakterystycznej radosnej beztroski, gdy dopiero co prawie mu przed oczami przeszło wszystkie szesnaście wychowanych pokoleń mięczaków i kolejnych szesnaście, których odchować już mógł nie zdołać.
Podszedł bliżej, mrucząc pod nosem…
– Lubricitas – ciekawe, czy będzie się tak śmiał, gdy sam skończy z mokrym siedzeniem!

Punkty życia: 188
Rzut: Lubricitas - próg 55 (Wyczarowuje na podłożu cienką warstwę lodu, przez co stojący w tym miejscu przeciwnik może się przewrócić. Aby utrzymać się na nogach, należy pokonać próg sprawności 50)

The member 'Marvin Godfrey' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 70

Odczuwa chłód dopiero po zdjęciu kasku. Zimny wiatr układa się na jego skórze, swoimi porywistymi podmuchami tworząc na jej powierzchni reakcje pilomotoryczną, przez co drżą mu ramiona i nawet pożar gniewu, jaki płonie w spojrzeniu i sączy się z gardła nieznajomego, nie podnosi temperatury. Daruje sobie cisnący się na ustach komentarz, bo niemożliwe, twój tyłek nie nadaje się na parking może jedynie podsycić złość, jaka razem z krwią buzuje w żyłach mężczyzny.
Przygląda mu się przez chwile, pozwalając, by lekki uśmiech zastygły na jego wargach stał się elementem odległych o dwa uderzenia serca wspomnień.
Wcześniej nie myślał o załagodzeniu konfliktu, jaki - po upływie pół minuty - jedynie eskalował, jednak teraz dochodzi do wniosku, że wyciagnięciu ku niemu dłoni, to najprawdopodobniej jedny sposób, by ugasić iskry złości tańczące na krawędzi ciemnych źrenic.
- Jak mogę ci to zreko-
Pytanie zostaje zagłuszone przez ryk silnika nadjeżdżającego samochodu, który na chwile skupia na sobie uwagę Holdena, przez co nie zauważa, że - mężczyzna sprowokowany do ostateczności - pokrywa grunt pod jego stopami cienką warstwą lodu. Wycofując się dwa kroki do tyłu, testuje sympatię grawitacji. Nie może liczyć na litość z jej strony. Traci równowagę i bez żadnej amortyzacji upada, obijając sobie kość ogonową.
Powinien to rozegrać inaczej. Powinien sie zaśmiać i powiedzieć "jesteśmy kwita", ale ból, który zaognia się w jego ciele, utrudnia mu podjęcie racjonalnej decyzji i wywołuje reakcje łańcuchową - na agresje odpowiada agresją.
- Aliquo - syczy przez zaciśnięte zęby, po krótkim "pojebało cię?", które niepostrzeżenie wymyka się spomiędzy jego warg, w momencie bolesnego upadku.
Utop się w tej kałuży.

PŻ: 148 (-15 za Lubricitas)
Zaklęcie: Aliquo. Podcina nogi ofiary. Próg utrzymania się na nogach wynosi 50 rzutu na gibkość.

The member 'Holden Shelby' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 50

Nie dość, że bezczelny pirat drogowy, to jeszcze agresywny! Ani mu się śniło przepraszać, to jeszcze bardziej wzmogło gniew Godfreya, co to zamierzał tylko chłopakowi utrzeć nosa i pójść grzecznie w swoją stronę. A tu z każdym gestem i z każdym wypowiedzianym słowem coraz bardziej zbliżali się do regularnej ulicznej bójki. Czy to przez ruch uliczny, czy gniew który jak wosk, zakleił mu uszy – nie usłyszał, ani nie zinterpretował poprawnie skromnego gestu pojednania.
Za mocno zaaferował go efekt czaru, tak wspaniale komiczny, sprowadzony do prostego żeby tak łobuz upadł i sobie głupi ryj rozwalił.
Aliquo, aż w krzyżu pykło – nie chcąc zrobić z siebie błazna na ulicy o ten jeden raz za dużo, usiłował skontrować ten imperatyw, co zawładnął jego ciałem i w efekcie rymnął prosto w kałużę – jeszcze inną, niż ta wcześniej rozchlapana przez delikwenta.
– Żesz kurw... – jęknął, podnosząc się w boleściach i łypiąc na oponenta jeszcze bardziej morderczo.
– Foetidaaqua – zemsta będzie słodka i obślizgła jak ślimaczy odpad, co go Marvin spierał z kanapy częściej, niż by tego sobie życzył. Wielu gotowych byłoby pomyśleć sobie, że to coś zgoła innego.
Co pomyśli ten łobuz, niewiele Marvina interesowało. Miał po prostu dostać nauczkę.
Za Ślimaka, za żywota i za przemoczone spodnie. Za moknącą na ulicy paszę ślimaczą i za stracony czas.

Rzut: k100 + 5 (próg: 80)
Foetidaaqua – Ciało przeciwnika pokrywa się śmierdzącym śluzem, który znika po upływie 3 tur. Przeciwnik nie jest w stanie utrzymać nic w rękach.

The member 'Marvin Godfrey' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 14

Dzień zapowiadał się spokojnie, bezkonfliktowo, bez zbędnego bagażu emocjonalnego – od herbaty z dodatkiem syropy klonowego i papierosa. Teraz już wie, że cisza ta, była zapowiedzią burzy, przed którą nie udało mu się skryć w domowym zaciszu.
Gniew nieznajomego – z minuty na minutę – się nawarstwia i zaczyna się udzielać również kompozytorowi, co uśmierca polubowne rozwiązanie ich konfliktu, który – według Holdena -został zrodzony w wyniku nieporozumienia.  
Mężczyzna jest w gorącej wodzie kąpany. Jego niemą prośbę - utop się w tej kałuży - traktuje dosłownie, co zostaje skomentowane adekwatnym do zaistniałej sytuacji żesz kurwa. Holdenowe usta wykrzywiają się w lekkim uśmiechu, choć docenia komizm tej sytuacji i po prawdzie z trudem tłumi wpinający się po ścianie gardła śmiech, który, łaskoczącą go po podniebiu, ostatecznie nie odnajduje drogi do ust i zostaje ledwie zawiesiną na wargach.
Piec uderzeń serca później, kiedy mężczyzna bierze się w garść i kieruje w stronę Shleby'ego kolejny czar, o równie paskudnym działaniu, co ten poprzedni, muzyk nie wyczekuje z zatrzymanym w piersi oddechem, aż ślimaczy śluz pokryje powierzchnie jego ciała.
- Gorgona - mówi, odwdzięczającą się podobną uprzejmością, co nieznajomy, który wyraźnie szuka guza i pretekstu do wszczęcia bójki, bo okazja, by zatopić topór wojenny, przeleciała im między palcami, wraz z upływem cennych sekund.


PŻ: 148 (-15 za Lubricitas)
Rzut: k100 + 20 (Próg: 80)
Zaklęcie: Gorgona. Ciało ofiary pokrywa się szronem, stopniowo prowadząc do wymrożenia organizmu.

The member 'Holden Shelby' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 31

Pojedynek gigantów, wielkie starcie mocarnych charakterów, prawdziwy pojedynek Goliata z Goliatem… Czy to realne? Czy cokolwiek, co dzieje się na tej słabo oświetlonej uliczce w Deadberry jest w ogóle prawdą? Czy żaden ślimak nie ucierpi w tym starciu?
Na te wszystkie pytania nie ma żadnych gotowych odpowiedzi, wszystko jest niejasne, a oczekiwania skrajnie różne od rzeczywistości, jak zamówiony w telezakupach Bongo wielofunkcyjny odkurzacz. I jak w jego przypadku, pierwsze czyszczenie na mokro weryfikuje oczekiwania.
– Smacznego! – Rzucił z szerokim uśmiechem.
Oczywiście, że Marvin szukał pretekstu. Byłby w stanie opanować temperament z dziecinną łatwością, gdyby tylko zechciał tego w tej konkretnej chwili. Być może nie odparował jeszcze w stopniu dostatecznym po ostatnim kontakcie z byłą niedoszłą i dlatego nie uśmiechało się robienie obcemu tej przysługi, by zdusić problem oblanych portek w zarodku.
Zwłaszcza, że i on jemu nie szczędził przykrości, choćby próbą ochłodzenia gorącego temperamentu Marvina. Czar nie zadziałał do końca tak, jak powinien, unosząc tylko na chwilę włoski na całym ciele w dość imponującej – choć nieszkodliwej – formie gęsiej skórki.
– Ignisharenae – …lecz Marvin miał dość zimna, a kolejnym czarem niewinnego chłopaka zamierzał… ten, no. Rozgrzać.
Tak z dobroci serca.

PŻ: Łajza jestem i nie odjęłam wcześniej za poprzedni czar, tutaj się poprawiam! 188 - 10 = 178
Rzut: k100 + 15 (próg 55)
Ignisharenae – Pod stopami przeciwnika podłoże zaczyna rozgrzewać się niczym rozżarzone węgle.

The member 'Marvin Godfrey' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 13

To,co się w Holden wplątał, trudno jest określać mianem pojedynku. Bliżej temu do kina klasy b, albo nisko budżetowego spektaklu opartego na nieudolnej improwizacji aktorów, którzy zjawili się na deskach teatru bez uprzedniego przygotowania.
Kolejne zaklęcia, jakie sącząc się spomiędzy ich warg, utwierdzają Shelby'ego w przekonaniu, że magia nie staje pod żadnej ze stron wyimaginowano konfliktu zdradzonego z nieporozumienia i braku prowadzącego do kompromisu dialogu. Sam przyłożył do tego ręku. Rozniecił iskry, która pożarem gniewu wybuchła w nieznajomym.
Żałuje?
Ani trochę.
W odpowiedzi  na kolejny nieudany czar, kącikowy uśmiech faluje w kącikach jego ust.
- Lucyfer nie sprzyja dzisiaj żadnemu z nas - kwituje, ale nie ma w tym nawet cienia drwiny, a jedynie nuta rozbawienia drży pomiędzy słowami.
Sytuacja robi się coraz bardziej groteskowa. Nawet na twarzy mężczyzny odnotowuje wyraźną zmianę. Tam, gdzie jeszcze niedawno gościł grymas złości, pojawia się teraz imitacja uśmiechu.
Wraz z Ignisharenae, grunt pod stopami Shelby'ego nie zaczyna się palić. Cienka warstwa lodu, która wcześniej zwaliła go z nóg, nadal pokrywa skrawki podłoża, chociaż tym podeszwy butow unikają kontaktu z gołoledzią.
- Chcesz pogrzać atmosferę? Pomogę. Ignisharenae.
Co prawda preferuje zaklęcia chłodzące, ale rozumie, że po kąpieli w kałuży może być nieznajomy najzwyczajniej świecie zimno, wiec wychodzi na przeciw jego potrzebą i tym razem nie sili się na przejaw kreatywności.


PŻ: 148
Rzut: k100 + 20 (Próg: 55)
Zaklęcie: Ignisharenae. Pod stopami przeciwnika podłoże zaczyna rozgrzewać się niczym rozżarzone węgle.

The member 'Holden Shelby' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 81