First topic message reminder :

Taniec bez muzyki i walka bez końca; smuga scalonej magii zamieniona w strzałę dokonała tego, co jeszcze chwilę temu wydawało się nieosiągalne. Orlovsky zareagował szybko, słusznie i prawie skutecznie — wzniesiony z energii mur był prawie nieprzepuszczalny; tyle, że powstał o sekundę za późno.
Cios w przeponę wyrwał z płuc dwa zduszone westchnięcia — to Charliego przesycone było bólem, to należące do Williamsona balansowało na granicy wysiłku i skupienia. Udane spiculum będzie teraz krążyć nad nimi jak wygłodniały sęp — i podobnie do sępa spróbuje dostać się do wątroby.
— Ktoś cię—? — niedopowiedzenie zawieszone w kontrataku, którego Barnaby nie zamierzał odpierać — magia skraplała się w żyłach, wystawiana na próbę poprzedniego czaru i tego dopiero obracanego na koniuszku języka; jeśli chcą zdążyć na nierozcieńczane piwo, powinni się pospieszyć. — Exigo — magia odpychania za magią odpychania — w prawdziwym pojedynku wykorzystałby ten moment, żeby podejść bliżej, ale nie na zdobyciu pentakla skupiał się trening. Kolejny czar posłany w kierunku Orlovsky'ego zamierzał przekuć zawahanie w impet uderzenia; dziś jeszcze nikt nie oderwał się od ziemi.
— O co chodziło?
Kilkanaście sekund i całą salwę bólu temu Charlie brzmiał na kogoś, kto do przekazania ma coś istotnego.

PŻ: 181
Rzut: k100 + 27 + 1 (kieł Cerberusa z ekwipunku): próg: 70

The member 'Barnaby Williamson' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 9

Sekunda - tyle wystarczyło, by pozwolić na to, by strzała wbiła się w jego ciało. Dwie sekundy - tyle zajęło rzucenie kolejnego, nieudanego zaklęcia. Trzy - by kolejne uderzenie piekącego bólu sprawiło, że zacisnął zęby. Rozleniwił się i być może takie były tego skutki.
- Nie wie. Jeszcze go nie znalazłem - najlepszym sposobem było po prostu dać się złapać i wtedy działać. Poza zdawkową informacją od lekarza nie wiedział wiele. Próbował sobie przypomnieć z kim miał na pieńku, jednak możliwości było zbyt wiele. Pracując w Gwardii nie trzeba było wiele, by narobić sobie wrogów.
Poruszył się gwałtownie gdy Williamson wypowiedział kolejne zaklęcie, jednak nic się nie stało. Postawił więc wszystko na ostatnią kartę; puby nie były otwarte w nieskończoność, dobre piwo schodziło szybko. Już i tak przegrał i obaj o tym wiedzieli. Ostatni, krótki powrót do magii wariacyjnej.
- Ranavenena


punkty życia: 137 - 10 = 127
zaklęcie: K100 + 6; próg 75Sekunda - tyle wystarczyło, by pozwolić na to, by strzała wbiła się w jego ciało. Dwie sekundy - tyle zajęło rzucenie kolejnego, nieudanego zaklęcia.


punkty życia: 137 - 10 = 127
zaklęcie: K100 + 20; próg 75

The member 'Charlie Orlovsky' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 34

Zaciśnięte zęby, nadkruszone skupienie i ból; to miejsce widywało podobne obrazy każdego dnia — nie wydawało się znudzone żadnym z nich.
— Gdybyś potrzebował — pomocy to złe słowo; w Czarnej Gwardii nie ma miejsca na bezinteresowność, jest tylko poczucie obowiązku i zamazana moralność — dodatkowej pary oczu, znasz numer.
Dziewięć—jeden—jeden, jaka jest twoja sytuacja?
Nieudane exigo, nieudana ranavenena, nieistniejące czary defensywne i kolejna dawka bólu zadana przez materializującą się w powietrzu strzałę. Magia wyciągała spod skóry energię, energia kumulowała się w sobie i szukała celu, który został wskazany w zamiarze; na wariacyjne zaklęcie — Williamson, weź się za naukę, mają niezłe sztuczki — odpowiedział mechanicznie.
Dwa słowa, jedna intencja i cel skupiony na prawym ramieniu Orlovsky'ego.
— Impetum Nuntiorum — po Saint Fall chodził ktoś rozkochany w tym zaklęciu; Barnaby od dawna szukał okazji do przekonania się, czy to warta uwagi sympatia.

PŻ: 181
Rzut: k100 + 27 + 1 (kieł Cerberusa z ekwipunku): próg: 70

The member 'Barnaby Williamson' has done the following action : Rzut kością

---

#1 'k100' : 18

--------------------------------

#2 'k3' : 3, 1, 1

Kolejne, bolesne ukłucie - byłby gotów przysiąc, że czuje to coraz głębiej. Stęknął ciężko chwiejąc się lekko na nogach. W innej sytuacji spróbowałby to zaleczyć. Na czole pojawiają się krople potu.
- Jak się czegoś dowiem - przytakuje poruszając palcami. Całą resztę omówią przy zimnym piwie. Ten trening, ta cała farsa z każdą chwilą mocniej dawała mu się we znaki a jasny materiał koszulki przesiąknięty był czerwienią krwi. Będzie tylko do wyrzucenia; całe szczęście nie wziął tej ulubionej - niepoważnej, z dziwacznym nadrukiem jednego z krzykliwych zespołów rockowych.
Zaklęcie, jakie wypowiada Williamson nie brzmi dobrze. I całe szczęście się nie udaje; zauważa to nie odczuwając skutków innych niż lekkie uszczypnięcie na wysokości ramienia.
- Diruptio - podejmuje jeszcze jedną próbę, teraz walcząc już tylko o zachowanie honoru.  Przez chwilę przychodzi mu na myśl by wspomnieć o przesłuchaniu ale szybko reflektuje się, że to zły pomysł. Nie ma to z resztą znaczenia.

punkty życia: 127 - 10 = 117
zaklęcie: K100 + 20; próg 65

The member 'Charlie Orlovsky' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 69

To byłby zły pomysł; potencjał tego zdania rozciągał się po całej szerokości geograficznej możliwości — przez to byłby zły pomysł rozmawiać o przesłuchaniu po to byłby zły pomysł wybierać podrzędny bar zamiast czystego.
To byłby zły pomysł zrezygnować z sugestii pomocy, kiedy w życiu, którego ścieżkę wybrali sami, nie istniało wiele osób mogących zrozumieć skalę skrywanej przez gwardzistów tajemnicy. Wnętrzności Kazamaty cierpliwie tłumiły dźwięki i zazdrośnie strzegły sekretów każdego, kto przekroczył próg sali treningowej — na pewnym etapie kariery, musiał zrobić to każdy z nich, nawet Rzecznicy.
Dziś pustka była donośniejsza niż zazwyczaj, a magia bardziej kapryśna; nieudany czar kontra ten, który stawia włoski na karku w pierwotnym instynkcie nadchodzącego uderzenia — zanim Williamson rozumie, co zamierza umysł, ten już podejmuje próbę obrony. Nie ma czasu na słowa; być może poza tym jednym, które dziś powracało zwielokrotnionym echem echem.
— Ordinatio.

PŻ: 181
Rzut: k100 + 27 + 1 (kieł Cerberusa z ekwipunku): próg: 60

The member 'Barnaby Williamson' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 36

Posmak magii na języku, półprzezroczysty mur z energii i krótka, przelotna, chwiejąca się w posadach myśl — udało się? Czar rozbryźnięty na wzniesionej z magii tarczy stanowił odpowiedź samą w sobie; udało.
Buzująca krew mknęła krętymi ścieżkami żył, próbując znaleźć ujście w skumulowanej w pomieszczeniu magii; gdyby którykolwiek z nich miał czas mocniej zaciągnąć się powietrzem, powłóczysty zapach siarki i burzowa woń ozonu dopełniłaby obrazu walki, która wreszcie zaczęła przypominać jedną z tych odbywanych regularnie. Defensywa i ofensywa, czar za czar; zanim pytanie opuściło usta, wyrwało się z nich pojedyncze, wymierzone w pierś Orlovsky'ego słowo.
— Diruptio — brzmi znajomo; dziś nawracało z uporem i uporczywie odmawiało posłuszeństwa — Williamson postanowił dać mu ostatnią szansę, obserwując jednocześnie, jak ze zlepków energii powstaje kolejna strzała mknąca w kierunku Charliego. Spiculum dziś się wściekł; Orlovsky nawet nie próbował odpierać bolesnych ukąszeń grotu.
— To jak? Kierunek Stare Miasto?
Będą potrzebowali czegoś mocniejszego niż piwa.

Obrona: udana, PŻ: 181
Rzut: k100 + 27 + 1 (kieł Cerberusa z ekwipunku): próg: 65

The member 'Barnaby Williamson' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 25

Zaklęcia latały pomiędzy nimi jak wystrzelone kule; tym razem nie padło z ich ust wiele zaklęć obronnych a atak był wymieniany na atak. Jak piłka odbijająca się o stół do ping-ponga. Inkantacje rozbrzmiewałych echem pośród pustych ścian sali treningowej.
Orlovsky zwykle wolał radziś sobie ze swoimi problemami sam. Ten jednak mógł wymknąć się spod kontroli (Jakiej kontroli, Charlie? Nie kontrolujesz nawet samego siebie). Ciśnięte w Williamsona zaklęcie odbija się od szybko rzuconej tarczy a po chwili - znów, jak ta piłeczka - wraca do niego, rzucone przez przeciwnika. Kolejna kropla potu spływa po czole a zatruta rana wciąż daje się we znaki.
Uderzenie, jakie powinien poczuć okazuje się niezbyt silne choć wystarczające, by się zachwiał.
- Taa... - spojrzał na Williamsona - nawet go nie drasnął. Co najwyżej sprawił, że też się spocił - Pulvis - rzucił więc na koniec celując w jego twarz. Nic mu się nie stało, więc niech chociaż naje się kurzu. - Tylko najpierw... - odsunął zabrudzoną od krwi dłoń od brzucha - muszę się ogarnąć.



punkty życia:  117
zaklęcie: K100 + 20; próg 50


/zt, Stare Miasto

The member 'Charlie Orlovsky' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 100

Na lewo — ściana, na prawo — drzwi, pośrodku — oni.
W rytmie przyspieszonych oddechów i echu magii, od której uwięzione w podziemiach Kościoła powietrze zaczęło gęstnieć nieprzyjemnie, zabrakło miejsca na namysł. Akcja i reakcja, ruch i odruch, atak i obrona; znane szlaki reakcji mogłyby trwać, dopóki pierwszy z nich — obaj wiedzieli, komu dziś miała przypaść ta rola — nie osunie się na ziemię.
W polutowej rzeczywistości, szastanie energią było kaprysem, nie koniecznością; błędem, nie rozwiązaniem. W każdym momencie jeden z nich mógł zostać wezwany do zlecenia — sierżanci w Kazamacie działali jak gończe psy; po woni magii potrafili odnaleźć cel. Zimny kufel z planu stałby się tylko mrzonką, a na te Williamson nie miał dziś apetytu; na słowa Orlovsky'ego skinął krótko głową i—
Błąd nowicjusza to ten, kiedy zakładasz, że walka dobiegła końca, chociaż przeciwnik wciąż oddycha.
Czar Charliego przeciął powietrze nagle, celnie i w tumanie nagromadzonego z zakątków pomieszczenia kurzu — zanim Barnaby zdążył unieść dłoń i wycisnąć spomiędzy ust tarczę, siwa mgiełka z roztoczy i chuj—wie—czego łupnęła go prosto w nos; jakby ten nie był złamany dostatecznie wiele razy.
Pierwszy krok w tył był milczeniem.
Drugi cichym Orlovsky, wzięło cię na sprząta—
Trzeci donośnym kichnięciem, które mogłoby oderwać tynk ze ścian, gdyby tylko pokryte były czymś więcej niż rytuałami i zaprawą.
Jeszcze tego nie wiedzieli, ale cała droga na Stare Miasto miała wyglądać w ten sposób — Charlie uporczywie tyrpał ukruszony ząb językiem, Williamson kichał, taksówkarz wysadził ich dwie ulice wcześniej, a jednoznaczny zwycięzca starcia — magia odpychania — udał się na drzemkę.

PŻ: 176
z tematu