En Garde! 12.03.1985 | Valerio Paganini, Annika Faust
test mechany i przepiękna okazja do małego rodeo!
First topic message reminder : En Garde! 12.03.1985 | Valerio Paganini, Annika Fausttest mechany i przepiękna okazja do małego rodeo! |
Il scherzo w Red Poppy trwa i trwa, i nie zamierza dobiec końca — odpychające typy i odpychające dziedziny magii najwyraźniej się niwelują. Zamiast splecionego z energii muru, jest pustka; podobna do tej, którą Paganini ma w umyśle, kiedy zaklęcie uderza w niego z subtelnością rozpędzonego motocykla. Na początku nie czuje nic — jest o wdech od zanucenia w eter mieszkania Annika, amore, ja cię pierdolę, ale wtedy— Wtedy— Wtedy. — Nieładnie— Drapanie w gardle to dopiero początek; nonna na podobne dolegliwości zalecała mleko, czosnek i klapsa w dupę za bieganie półnago w środku zimy. — Nie lubisz mojego — kaszlnięcie i piasek w gardle zamiast słowa; ciemne brwi nad nieskazitelnie prostym nosem zbiegają się z sobą. — Głosu? — przecież zawsze ma do powiedzenia tyle miłych słów — szczególnie o kobietach. Ciao, graziosa, oglądałaś kiedyś wybuch Wezuwiusza? Tej nocy będziesz mieć okazję. Zebranie intencji w składną wizję trwa sekundę dłużej i kosztuje kilka połączeń nerwowych — drapiące gardło, skurcze w łydkach, co dalej? Jeśli Annika zaatakuje jego krocze — i to nie w sposób, który Valerio sugeruje z godną podziwu regularnością — Paganini odwiedzi kuchnię; tasak nie potrzebował magii, żeby ciąć. — Sonolique — tak naprawdę kieruje się koniecznością; krótki czar w kierunku kuzynki kwituje wymownym khem—khem. Punkty Życia: 140 Rzut: k100 + 20 (próg: 75, magia iluzji) |
The member 'Valerio Paganini' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 99 |
Są rzeczy, których po prostu nie sposób uniknąć – pierwszej miłości, okresu dojrzewania, rozszczepionego Valerio wieczorem w sypialni, czy aranżowanego – mniej lub bardziej – ślubu. Pewne stałe musiały istnieć, by utrzymać świat Anniki w ryzach i nie pozwolić zbyt długo chełpić się jakimkolwiek łatwym zwycięstwem. I tym razem zegar już odliczał czas. – Zaraz uwierzę, że ci się spodobało – widocznie śnili oboje – tak naprawdę zapieczętowani na amen w starej pieczarze, o której zapomnieli wszyscy z wyjątkiem tych, którzy dawno temu zrobili z niego miejsce kaźni. Pierwsza część snu należała w całości do Anniki, co można było wywnioskować po subtelnych detalach jak chociażby wciąż kompletna garderoba na obojgu i fakt, że Valerio zakaszlał, jak Annika mu zagrała. – Spokojnie, jeszcze dla mnie zaśpie– Urwała, rażona piekielnym gorącem, odczuwanym z mocą tysiąca słońc. Krzyk, który do wtóru wyjących zakończeń nerwowych wydobywał się z jej gardła, równie dobrze mógł mieć miejsce wyłącznie w jej własnej głowie, bo pozostałe zmysły jakby zniknęły, nie życząc sobie być świadkiem takich okropieństw. Zamknęła oczy, gdy skóra zaczęła tracić swoją stabilność i spływać z jej ciała jak gotowana smoła, ale powieki również płonęły – gdy raz je zwarła, potrzebowała całej siły woli, by rozewrzeć je ponownie. Upadła, jak życzył sobie uprzednio – na wysokości zadania, nadal krzycząc. Nie potrafiła oszacować, jak długo trwała ta chwila tortury, ale jej echo wciąż można było dostrzec w zlanej potem twarzy i drżących ramionach. Dysząc jak po przebiegnięciu kilkuset metrów, podniosła się z powrotem na nogi pełna determinacji, by odwdzięczyć się pięknym za nadobne. – Alisfaucium – jeśli jeszcze kilkadziesiąt minut temu Valerio miał w ustach przepyszną pastę, niech lepiej uważa, by utrzymać ją bezpiecznie w żołądku. Punkty życia: 169 - 15 = 154 Rzut: k100 + 12 (próg: 70) |
The member 'Annika Faust' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 63 |
Są rzeczy, których nie warto unikać — na przykład rozszczepionego Valerio w sypialni. Są rzeczy, których uniknąć się nie da — na przykład nierozszczepionego Valerio, który przypomina sobie, dlaczego na każdy pojedynek warto zabierać broń palną. — Ból? — traci wątek, cierpliwość i nieskazitelnie ułożone włosy — ciemny kosmyk wymyka się z objęć żelu i opada na czoło. — Ból podoba mi się zawsze, mia cara. Co prawda preferuje jego zadawanie, nie przyjmowanie, ale nie wszystko można mieć w życiu; czasem łatwiej zdobyć cudzą żonę niż wyczarować skuteczną obronę (che bello, musi to zapamiętać i podzielić się złotą myślą z Benem). Chwilowo nie ma okazji, czasu ani możliwości na szybki telefon — wreszcie w życiu coś mu wyszło; czar posłany w stronę pani Faust robi dokładnie to, co lubi magia iluzji. Przepala jej zwoje mózgowe. Krzyk w Red Poppy nie jest niczym nowym — sąsiedzi przywykli do arii, choć tym razem ich źródło odbiega od tego, które zwykle wyczarowuje podniesione głosy kobiet odwiedzających Valerio. Zamiast spodni zrolowanych wokół kostek, ma skurcz w łydkach — zamiast Anniki na kolanach, ma Annikę— Allora, na kolanach. — Skoro tak ładnie prosisz — chciała, żeby zaśpiewał, ale teraz to ona śpiewa; niezbyt ładnie, więc wesprze ją w tych wysiłkach. Uśmiech mimo — a może dzięki? — bólu powraca na usta Valerio. Kuzynka powinna zgadnąć, co się zbliża; panie prowadzący, po jednej nutce. — Una mattina, mi sono alzato — to niemoralne, zaczynać tak wesoło, kiedy rodzina wrzeszczy u stóp. — O bella ciao! — pierwsza próba dźwignięcia się na równe nogi — Annika krzyczy coraz ciszej, Valerio śpiewa coraz głośniej, może ktoś za ścianą zastanawia się nad przeprowadzką, a Paganini? Coraz poważniej rozważa kamerę w mieszkaniu, ustawi ją na regale; oglądałby dzisiejszy odcinek z nadobną czcią. Atak nadchodzi spodziewanie, ale Valerio — in tutta onestà — trochę zapomniał, po co dziś się zgromadzili. — Ordinatio — to zdecydowanie nie część piosenki; defensywny czar tylko poprzedził nieuniknione — Valerio przecież zawsze kończy. — Bella ciao, bella ciao, ciao, ciao! Punkty Życia: 140 — 20 = 120 (III tura udanego Flecteremembra) Rzut: k100 + 5 (próg: 60, magia odpychania) |
The member 'Valerio Paganini' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 54 |
Zabawna rzecz z tym śpiewem; czasem brzmi ładnie. Czasem jak drapanie. Czasem jak coś, co próbuje wypełznąć na świat nieproszone — wystarczy być zbyt pewnym siebie (kiedy Valerio nie jest?) albo zbyt głośnym (kiedy Valerio nie jest?) albo mieć wyjątkowo paskudny dzień (od dwudziestego szóstego lutego każdy dzień jest paskudny). Mur z energii i odrobiny magii okazuje się pięknie nieudany — kiedy jego zarys zaczyna tkwić w powietrzu, czar Anniki przenika przez niego jak ksiądz przez komżę i Valerio nagle traci ochotę na śpiew. Zyskuje za to nieodpartą potrzebę wyrzygania muchy — drapanie w gardle z przelotnego zamienia się w całkiem namacalne; rozchylone usta uwydatniają bzyczenie i zanim Paganini uzna, że białka nigdy za wiele, spomiędzy nich wylatuje mucha. Jedna, druga, trzecia, cazzo, będzie musiał kupić lep. Do drugiej powtórki refrenu nie dochodzi — skurcz w łydkach znika bez śladu, a Valerio odsuwa się od ściany w niezawodnym towarzystwie; uśmiechem na ustach i magią iluzji na języku — Lutopellis — nadzieja umiera ostatnia i lubi grzmocić się z głupimi — o ile ci mają freudowskie zamiłowania; jeśli atak się powiedzie, Valerio już wie, co powie. Ciao, Annika, mogę ci pomóc z nawilżaniem. Punkty Życia: 120 — 20 = 100 Rzut: k100 + 20 (próg: 80, magia iluzji) |
The member 'Valerio Paganini' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 15 |
Bellisimo. Meraviglioso. Było coś pięknego w tych obrzydliwości, na jaką składała się magia przyrody – zawsze to odrobinę Annikę fascynowało. Przemiana materii w dosłownym i przenośnym znaczeniu tego wyrażenia – raz jesteś panią wody głębinowej, czujesz ją pod palcami, gdy dotykasz ziemi, innym razem jesteś panią życia, przyspieszając rozkład tego, co i tak wkrótce do ziemi będzie należeć. A innym razem stoisz w pięknie urządzonym salonie w Little Poppy, by stworzyć życie. Jakkolwiek sprośne mogłyby przyjść tu myśli do głowy, tym razem chodziło o coś niewątpliwie jajorodnego. I niezmiennie obrzydliwego, obrzydliwszego nawet niż lubieżny pomruk, jaki Valerio lubił z siebie wydawać, gdy wiedział, że Annika go słyszy. Zawsze krzywiła się na to w ten sam sposób, a teraz? Stłumione bzyczenie gdzieś z głębi przełyku wykrzywiło jej usta we wciąż krzywym, acz podłym uśmiechu satysfakcji. Choć raz to ty połkniesz. – Dokopała się w tej walce do pokładów okrucieństwa, o jakie nigdy by siebie nie podejrzewała, gdyby nie została zmuszona do sięgnięcia po najniższe możliwe instynkty. Jak to, że nawet spodobała jej się taka jego wersja – asekurowany przez ścianę, zachowujący kamienną twarz mimo skurczów targających obiema kończynami. Choć to ostatnie miało się zaraz skończyć. Wiele miał z tą satysfakcją wspólnego fakt, że chciał ugotować ją żywcem w swoim salonie. Iluzorycznie co prawda, ale tak namacalny ból sprawił, że gęsia skórka wciąż falami nachodziła jej ciało, jakby chcąc ochłodzić je na zapas, a gardło prosiło o solidny łyk wody. Nie poskarżyła się ani słowem. Tylko samotna strużka potu przekroczyła właśnie linię żuchwy i spływała dalej po szyi w dół, mijając wiszący na niej pentakl i dalej, w kierunku magicznego znamienia ukrytego pod podkoszulkiem. Reszta pozostała wielką niewiadomą. Jak czar, którego skutków tym razem nie odczuła. – Och, Valerio. Questo mio cuore è in fiamme. – Prychnęła, prostując plecy. Rozgrzała się podwójnie. Fantomowy ból iluzorycznie przypalanych zakończeń nerwowych powoli opuszczał jej ciało, choć wspomnienie tego pozostanie w niej na znacznie dłużej. Paganini z tunelu wyniósł swoją traumę, a w ramach ćwiczeń zaaplikował kuzynce przedsmak jej własnej – a w trakcie jeszcze zaoferował jej przepiękny występ a capella. Nie wiedziała, jak mu za to dziękować. – Epulo – …a może jednak wiedziała? Muszy oddział rozproszył się po pomieszczeniu – to tylko zwiadowcy, a za nimi miało ruszyć ciężkie wsparcie. Czy ruszy? Punkty życia: 154 Rzut: Epulo – (k100 + 12: próg 85) |
The member 'Annika Faust' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 18 |
Brzydkie słowa, ładne uśmiechy, ciosy poniżej pasa w kontekście, któremu daleko do przyjemności — marzec usilnie próbuje zatrzeć mgliste wspomnienie końca lutego i bliski jest sukcesu. Jeszcze jedna dawka bólu, jeszcze jeden paskudny czar, jeszcze jedno cazzo i Valerio zapomni o palcach na krtani, krwi w ustach, powietrzu poza płucami. Annika nie zawodzi; niech wgniecie go w podłogę, a odrodzą się na nowo. — Mia cara cugina — znikają skurcze i ściana za plecami — strużka potu na skroni łaskocze, serce odkrywa nowy takt i nawet myśli wpadają w zagadkowy strumień jaźni. Dwa tygodnie po tunelach woda wywołuje grymas ust — gdyby pani Faust naprawdę chciała zwycięstwa, powinna odkręcić kran. — Jeśli nie podpalimy kuchni płomieniem naszej żądzy— Jej płonie serce, jemu co innego; trochę łydki, mocniej ślina w ustach, prawie zamieniona w kocie wymiociny i wciąż smakująca owadami. — Ugotuję ci malloreddus alla campidanese — obietnice bez pokrycia to tradycja — chyba, że ich głównym składnikiem jest kuchenka. Myśl o gotowaniu sprawia, że Paganini odczuwa głód; czar na języku to zwieńczenie tego pragnienia — cel w postaci kuzynki to naturalna konsekwencja zabawy, która powoli zamienia Red Poppy w uschnięte maki. — Unoflatu. Może zrobi jajecznicę? Punkty Życia: 100 Rzut: k100 + 20 (próg: 85, magia iluzji) |
The member 'Valerio Paganini' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 97 |
Może i ona zdoła dziś zapomnieć o burzy w głowie i jej powodach. Tych, o których wspomniała i tych owianych tajemnicą – co nie szepnęła o nich nikomu ani słówkiem. Tych rozumianych tylko przez nią, za to licznych i mnożących się jak podziwiające tę wymianę czarne paskudztwa obecnie podlatujące do sufitu w poszukiwaniu azylu. Och, jak Paganini się dowie, będzie miał używanie. Azyl. Kto by się spodziewał, że będzie go szukała właśnie tutaj? Czyżby rzeczywiście była aż tak samotna? O w pół do decyzji podejmuje się zawsze najbardziej desperackie działania. Annika na przykład desperacko uciekała z domu. Malloreddus alla campidanese weszłoby więc dziś doskonale, może w końcu bez mdlącego posmaku wyrzutów sumienia, że powinna być teraz gdzie indziej. – Na żądzę mordu nie wystawiam gwarancji – …inne żądze pozostawiłam za drzwiami – czekają, aż wyszaleje się ta jedna. No i... może nie udał jej się poprzedni czar, ale za to Valerio zrobił ją w jajo. Czy to przez absurdalną myśl o jajorodnych stworzeniach pojedynek poszedł akurat w takim kierunku to pozostanie tajemnicą. Kiedy ten mascalzone nauczył się czytać w cudzej głowie? Nim się zorientowała, mleczna poświata zablokowała wizję, fonię zdominował stłumiony dźwięk, być może oszalałe bicie jej własnego serca. A oddech... Na wszystkie nieświętości – płuca wypełniała gęsta, obrzydliwa woda. Embriolodzy go nienawidzą – cofnął kuzynkę do życia płodowego, by uzmysłowiła sobie, czy jest kurą domową, czy jednak podłą żmiją. Jedyna pociecha w tym, że trafiło na pływaczkę. Wymacała ścianę, wzięła zamach. Pękaj. Albo ja pęknę. Punkty życia: 154 - 20 = 134 Rzut na sprawność: próg 50 (k100 + 8 ) |
The member 'Annika Faust' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 60 |
In faccia, Paganini. Zaciśnięta pięść przebiła skorupę iluzji, uwalniając ledwie dyszącą Annikę z okowów szaleństwa, w jakie niewątpliwie popadłaby, spędzając jeszcze choćby minutę w tym jaju. Ledwie wstrzymując odruch wymiotny, wyrzuciła z siebie wszystko, czego nałykała się wewnątrz, a co wręcz zbyt gwałtownie chciało ją teraz opuścić. – Ti pentirai – wykrztusiła z kolejnym wydechem. Wgnieść Valerio w podłogę – wyzwanie, przed którym coraz trudniej było jej się oprzeć. Lęk przed bezpośrednią konfrontacja opuścił ją już całkowicie, jakby nigdy nie istniał. Gdy jeszcze była o zdrowych zmysłach, ten lęk pozwalał na niezbędną czujność w kontakcie z Paganinim; teraz okazał się zbędnym balastem, którego z radością się pozbyła. Jakby stanęła przed nim naga. Tylko, że nie. – Eximpresivo – popieścić Valerio? Nieraz o to prosił. Proszę bardzo. Punkty życia: 134 Rzut: k100 + 12; próg 65 |