Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
First topic message reminder :

Kaplica cmentarna
To w tym miejscu odbywają się nabożeństwa pogrzebowe czarownic i to stąd zmarły wyrusza w swoją drogę do Piekieł.
Kaplica wznosi się na środku głównej alejki, która omija ją z dwóch stron, co podkreśla jej dominującą pozycję na tym terenie. Schody prowadzące do niej wykonane są z ciemnego granitu, a z każdym stopniem stają się coraz węższe, jakby zapraszały do innego świata. Budowla ma kształt nieregularnego wielokąta, a jej dach, zdobiony delikatnymi stalowymi pentagramami, zdaje się zlewać z ciemnym niebem. W każdym rogu kaplicy znajdują się smukła wieżyczka, na której szczycie gorą małe płomienne pochodnie. Ich blask wpada przez witraże okien, rzucając na wnętrze kaplicy pulsujące światło.
Wewnątrz kaplicy powietrza jest gęste od aromatu palonych kadzideł. W centralnym punkcie znajduje się ołtarz, wykonany z ciemnej czarnej, litej stali, wykończony ornamentami. Na ołtarzu zawsze płoną świece, tworząc cienie, które wydają się żyć własnym życiem na ścianach kaplicy.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Leoluca Paganini
ODPYCHANIA : 15
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 5
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t216-leoluca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t442-leoluca-paganini#1618
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t443-mlody-lew#1621
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t444-poczta-leoluci#1623
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
ODPYCHANIA : 15
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 5
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t216-leoluca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t442-leoluca-paganini#1618
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t443-mlody-lew#1621
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t444-poczta-leoluci#1623
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Kuzynka Annika nadal wyglądała blado. Biedaczka. A do tego sprawiała wrażenie kogoś, kto bardzo, ale to bardzo chce, żeby wszyscy zwyczajnie poszli do diabła i dali jej wreszcie spokój. Leo szanował ją na tyle, żeby spełnić to życzenie. To znaczy, nie poszedł do diabła, ale zostawił ją w spokoju. Dodatkowo, przy jego ławce pojawiła się jakaś starsza kobieta (utrapienie z nimi dzisiaj!) i skarciła go za złe zachowanie. Chociaż Leo nic złego nie robił. Po prostu rozmawiał przyciszonym głosem z członkiem rodziny i to jeszcze przed rozpoczęciem mszy. Takie pogrzeby jak ten tutaj powinny wręcz służyć za inspirację do docenienia i hołubienia żywych członków swojej rodziny, czyż nie? Dla zachowania pozorów zrobił jednak skruszoną minę młokosa, który przyjmuje reprymendę. Niestety, zdolności aktorskie go zawiodły, bo nieznajoma usadowiła się przed nim w ławce. Tak jakby chciała przypilnować niesfornego smarkacza. Cholera.
Ale zaraz potem rozbrzmiały dzwoneczki sygnalizujące początek mszy. No w końcu. Sam nie wiedział, jak długo wytrzymałby w tym tłumie, intensywnym zapachu kwiatów i kadzideł oraz czujnych staruszek. Raczej nie długo. Kapłan rozpoczął swoje kazanie, zaś Leo, wbrew sobie, skupił się na jego słowach.
Tak. Oby stary Wesley żył sobie wesoło i dostatnio w Piekle. Co by mu przyszło z nudnego życia pośmiertnego? Wpatrywał się w złożone w trumnie ciało, na poważnie zastanawiając, jak zamierzał spędzić swoją wieczność Carter, kiedy... Zamrugał zaskoczony. Niemożliwe! A jednak.... Było to mało widoczne, ale z każdą sekundą nabierał absolutnej pewności, że Wesley drgnął. Poruszył się jakby zaraz miał usiąść, rozejrzeć się i zapytać, co tu się u diaska dzieje. To byłoby niezłe przeżycie. Obudzić się na własnym pogrzebie.
Ponosi cię wyobraźnia odezwał się w nim rozsądek. Carter senior był tak martwy jak martwy mógł być nieżyjący człowiek. Nie mógł wrócić cudownie do życia. Chyba że to było zaplanowane. Leo rzucił szybkie spojrzenie w stronę Carterów. Czy byli aż tak perfidni i okrutni, by pochować kogoś żywcem? Może Wesley tak bardzo zalazł im za skórę, że postanowili się go w ten sposób pozbyć? To byłaby niemal zbrodnia doskonała. Nikt z obecnych nawet nie podejrzewał, że planowano zakopać w ziemi żywego nestora. Nigdy wcześniej się z tym nie spotkał, ale słyszał parę razy o takich praktykach od swoich kuzynów. Opowiadali mu parę o osobach, które szczególnie naraziły się czymś włoskim gangsterom. Za karę zamykano ich w trumnie, a następnie chowano żywcem. Czasami gangsterom nie chciało się kopać w ziemi, więc ograniczali się tylko do zamknięcia wroga w trumnie. Po jakiś dwóch czy trzech godzinach wyciągali go na zewnątrz. Taki delikwent od razu stawał się pokorniejszy i nie sprawiał więcej problemów. Bezwzględna za to skuteczna metoda na rozprawianie się z problematycznymi ludźmi. Leoluca nawet jako dziecko sceptycznie podchodził do tych opowieści. Był przekonany, że kuzyni zwyczajnie się z niego nabijają albo próbują przestraszyć. Jeśli faktycznie chcieli go nastraszyć to udało im się, bo Leo śniły mu się potem koszmary o byciu uwięzionym w ciasnej, dusznej i ciemnej trumnie.  Mimo to nie do końca wierzył kuzynom i ich makabrycznym opowiastkom.
Aż do teraz.
Po raz pierwszy od dłuższego czasu przypomniały mu się te historie. I zastanawiał się czy nie kryło się w nich jednak ziarenko prawdy. Bo jeśli chcieli pochować Cartera żywcem...Niemal słyszał gwałtowne bicie swojego serca. Mieszanka zapachów stała się jeszcze intensywniejsza, niemalże nie dawało się normalnie oddychać. Przełknął ślinę. Czy nie powinien czegoś zrobić? Albo podzielić się z kimś swoimi spostrzeżeniami. Chyba nie pozwoli by biednego Wesleya pochowano żywcem? Gdzieś w oddali rozbrzmiewał głos kapłana i trwała uroczystość żałobna, ale Leo za bardzo zatracił się w walce z nasilającym się atakiem paniki. Nie tyle powinien, co musiał coś zrobić. Najlepiej wstać i przerwać tą farsę. Boleśnie wbił paznokcie w drewno ławki. Rozsądek jeszcze próbował przywołać go do porządku i nakłonić do powrotu do rzeczywistości. Wesley Carter nie żył. To on, Leoluca ubzdurał sobie nie wiadomo co. Możliwe, że naprawdę tak było. Jednak spanikowany umysł nie chciał podporządkować się logice.
Tak bardzo zatracił się w tym wszystkim, że przestał zwracać uwagę na to co się dookoła niego dzieje. Dopiero czyjś dotyk i słowa nieznajomego mężczyzny (Zamierzasz tu zostać?) wyrwały go z owego dziwnego letargu w który popadł. Uświadomił sobie, że niemalże wszyscy opuścili już kaplicę, udając się na miejsce ostatniego spoczynku Cartera. Wzdrygnął się i bezwiednie dotknął obolałych od ściskania drewna palców. Co go napadło? Dlaczego nabrał przekonania, że kogoś chcą pochować żywcem. Zawstydzony, w poczuciu bycia skompromitowanym opuścił kaplicę.

Losowe zdarzenie nr 4 i panika na całego, bo rzut na siłę woli to marne 3. Post nadrobiony, późno bo późno, ale zawsze :p

Z/T.
Przejście z kaplicy do grobu Wesleya Cartera
Leoluca Paganini
Wiek : 22
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : student, muzyk, krupier