18 IV 1985Panie Carter,
Mam nadzieję, że przez te ponad pół miesiąca okrytych z mojej strony okrutnym milczeniem nie zapomniał Pan, jak
dręczyłam umilałam wam swoją obecnością obie Pielgrzymki z okazji Męczeństwa Aradii. Wszyscy wynieśliśmy z tamtych tras jakąś pamiątkę dla siebie i dziś w sprawie jednej z nich chciałabym szerzej rozpisać się w tym liście. Mam w tym miejscu również nadzieję, że wasze mają się tak samo dobrze, jak ta należąca do mnie.
Żarty na bok.
Piszę, ponieważ potrzebuję pomocy — powstrzymując się od tanich pochlebstw i skracając nudne wstępy, przejdę od razu do rzeczy.
Chciałabym, aby zgodził się Pan na opiekę nad Bunniculą na czas mojej niedyspozycji, która chwilowo wyklucza mnie z opieki nad barghestem. Szacuję, że zdrowienie zajmie mi około tygodnia, niemniej wolałabym dmuchać na zimne i nie odbierać szczenięciu tego czasu w momencie kluczowym dla jego rozwoju i socjalizacji.
Oczywiście, nie proszę o przysługę, nie oferując nic w zamian. Jestem otwarta na propozycje i kiedy tylko będę w stanie się za pomoc odwdzięczyć — zrobię to. To samo się tyczy wypełnienia kolejnej koperty zielonym ekwiwalentem czasu i włożonego wysiłku.
Co do samego szczenięcia, poznaliście się już jakiś czas temu i poza jej rozmiarem, zmieniło się też wiele więcej. Bunnicula przez większość czasu jest posłuszna i dobrze ułożona, choć miewa czasem momenty oślego uporu. Wciąż lubi otworzyć pysk i grozić zębami, ale dobrze odczytuje sygnały i nie ma problemu z przywróceniem jej do porządku.
Łatwo można ją przekupić — za porcję jedzenia zrobi wszystko. Jest w stanie sprzedać się choćby za gotowanego ziemniaka. Reaguje na obie formy imienia — Bunny i Bunnicula
zareaguje również na dobrze zaintonowane chodź tu, uparty szczeniaku, oraz stare, dobre suko. A to wszystko w aż dwóch językach!Cieszę się, że doczytał Pan ten list do tego momentu i liczę na przemyślenie mojej prośby. Jeśli się Pan zgodzi, przekażę szczeniaka Lucasowi — poznaliście się, gdy skórowaliśmy pumy — a on dowiezie małą, gdziekolwiek będzie trzeba.
Pozdrawiam,
Annika Faust