Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
JADALNIA W MIESZKANIU ANNIKI
Dość małe pomieszczenie z dużym oknem, które oświetla je praktycznie całe podczas pogodnego dnia. W kącie stoją miski z kocią karmą oraz wodą, jeśli pupil poczułby pragnienie. Można natknąć się na ślady łapek na podłodze czy też sierść, która zaświadcza obecność futrzastego lokatora. Jadalnia jest urządzona w eleganckim, ale dość luźnym stylu. Szyku dodają dodatki - gipsowe popiersie na szafce, latarenki oraz średnich rozmiarów lustro. Nie jest zalecane spoglądać w nie przed poranną kawą.
[ukryjedycje]
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Moriarty Faust
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t759-moriarty-faust
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t759-moriarty-faust
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
14/02/1895

Czasem nie samą nauką oraz badaniami żyje Faust. Tym właśnie Moriarty się różnił od swojego ojca, bardzo mocno zwracał uwagę na wszelakie okazje dotyczące osób w pewien sposób dla niego ważnych. A trzeba przyznać, że żona była na pierwszym miejscu listy bliskich. Nadal niestety nie potrafił się pozbyć irracjonalnego strachu o jej zdrowie... Nieprzyjemne doświadczenia z przeszłości sprawiały, że Faust bardzo mocno obawiał się utraty drugiej żony. Co prawda ich relacja różniła się od jego poprzedniego małżeństwa, ale wstyd przyznać, że to chyba trochę też z jego winy. Nie potrafił wziąć spraw w swoje ręce, zawalczyć mocniej, znaleźć drogę do serca Anniki. Chciał, aby przestała go lubić, a zaczęła w chociażby minimalny sposób kochać. Potrzebował kogoś bliskiego z kim mógł dzielić życie, odziedziczył to po swojej matce, ponieważ ojcu chyba zawsze było to nieco obojętne. Ich więź z matką była wyjątkowa, ale nadal przegrywała z nauką.
Zbliżał się dzień kolejnej rocznicy ślubu Faustów, dlatego Moriarty postanowił wysilić się nieco bardziej. Co prawda zdrowotnie funkcjonował średnio i musiał sięgać po laskę coraz częściej, ponieważ choroba sprawiała, że kończyny odmawiały mu posłuszeństwa. Swoją drogą próbował zatuszować genetyczną przypadłość przed Anniką, nie zdając sobie sprawy z tego, że kobieta może cokolwiek podejrzewać. Ciągle wykręcał się przemęczeniem czy też zaniedbaniem albo zwyczajnie ciężkim dniem. Przez większość czasu w domu kobiety nie było, ponieważ przebywała w Maywater. Dlatego ukrywanie ataków było łatwiejsze, czasem po prostu nie wychodził ze swojego gabinetu... Co nie poprawiało ich kontaktu. Cóż, coś za coś, jak to się mówi! Nie wiedział, co chciał sobie czy jej udowodnić tym ukrywaniem. Jednak ciągle szukał lekarstwa, szczególnie na jej przypadłość.
Tym razem wziął się w garść, spakował potrzebne rzeczy oraz prezent i ruszył samochodem do mieszkania żony. Posiadał klucz, ponieważ kiedyś sama mu go dała, gdy ustalali jakieś istotne warunki. Faust nigdy nie miał zamiaru jej zabraniać samorozwoju, spełniania się zawodowego, dlatego Annika miała od niego pełną dowolność. Dowiedział się wcześniej listownie o której mniej więcej pracuje, chcąc jej zrobić niespodziankę. Postanowił przyszykować dla nich kolację, zadbał nawet o świeże produkty. Mistrzem gotowania nie był, ale kilka podstawowych dań nauczyła go robić matka. Dlatego z przerwami, ale zaległ w kuchni przy garnkach. Pieczeń w rozmarynie powinna być w porządku, wszelakie warzywne dodatki były łatwizną. W salonie przygotował stół, wazon z bukietem fioletowych kalii. Niektórzy mogliby uznać je za pogrzebowe, jednak Moriarty uważał, że są wyjątkowe. Tak, jak osoba dla której je dziś przywiózł. Wyjątkowo postawił również mnóstwo świec, oszczędzając na tych rytualnych... Bo takie wykorzystanie surowców byłoby niewłaściwe. W końcu przyniósł talerze, postawił też małe pudełko z prezentem dla żony, przebrał się w świeże eleganckie ubrania i czekał. Mijała godzina za godziną, a on... W końcu zasnął na krześle z rzeźbioną laską w ręku. Nie spodziewał się późniejszego powrotu Anniki.
Moriarty Faust
Wiek : 42
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : profesor/badacz
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Znów spędziła zbyt wiele czasu w gabinecie, przy rycinach i obowiązkach zapalonej badaczki. Beznadziejnej, bo nie potrafiącej skupić się na swoich codziennych zadaniach – jakże miałaby się na nich skoncentrować? Wrodzona uprzejmość i instykt samozachowawczy kazały jej ostatnio milczeć na zbyt wiele tematów. W tym o zaobserwowanych u męża symptomach. Zbyt dobrze wiedziała, że Johan tylko szukał powodu, by postawić na swoim i ściągnąć ją z powrotem do domu. Gdyby na to przystała, to prócz złamania serca człowiekowi, któremu nic, a zwłaszcza serca, łamać nie chciała, to w dodatku utraciłaby całą wywalczoną sobie swobodę działania. Zawsze chciała żyć po swojemu, oddać się pasji, a ostatecznie zadomowić w nowej, rodzinnej niszy… I każdą z tych rzeczy osiągnęła – niemal w całości i niemal perfekcyjnie.
Niemal.
Bo być może czasami za często znikała z domowego krajobrazu – czuła jednak, że nie ma wyjścia. Bezsilność, choć nie do końca uświadomiona, stawała kołkiem w gardle. Matczyne uczucia przelewała na Lorenzo, ich białego persa, a troska? Och, tej ledwo starczyło dla ostatniego z braci, który jej pozostał. I te rozmowy w zaciszu domowym prowadzone niby o czymś, ale w gruncie rzeczy o niczym. I wieczory, w trakcie których to jedno pytanie było już na samym końcu języka. Zawsze wstrzymane, czekające na lepszą okazję, lepsze samopoczucie, bardziej sprzyjający układ kulek na niebie – cokolwiek.
Ostatecznie zawsze brakowało powodów do szczerości.
A może to nie ona powinna się na tę szczerość zdobyć?
Tylko godzinę po czasie, ale była już gotowa do wyjścia. Powrót do domu nie powinien zająć jej więcej, niż pół godziny… I tak byłoby, gdyby profesor Katz nie zlecił Annice pilnych spraw w momencie, gdy już szykowała się do wyjścia – mogła się tylko domyślać, co stało za tą profesorską fanaberią, zwłaszcza zważywszy na torbę podróżną upchniętą w kącie gabinetu. Annika mogła się tylko domyślać, jaka historia stała za tym smętnym widokiem, ale najwyraźniej ten kawał nazistowskiego drania pragnął, by wszyscy wokół niego byli równie nieszczęśliwi.
Toteż upewnił się, że jego asystentka będzie należała do grona takich osób i taką do cna wyprutą i w minorowym nastroju wreszcie wypuścił ją do domu. By ta, powłócząc nogami po schodach obiecała sobie dziś długą kąpiel, koc, szklaneczkę czegoś rozgrzewającego i długą, psychiczną regenerację przy jakiejś komedii.
Tylko, że jej mąż miał inne plany. A ona, przy całej swojej sympatii do małżonka, zapomniała na śmierć o tym, że zbliża się rocznica sfinalizowania pewnej umowy między nią, a Moriartym.
Otwarte drzwi, półmrok, zapachy z kuchni. Lorenzo witający ją od progu jak zwykle, dziś przypadł do niej pełen wigoru, jakby miał jej coś ekscytującego do zakomunikowania. Wreszcie – Moriarty. Podparty o swoją laskę, z głową opuszczoną na klatkę piersiową, ledwo trzymający pion na drewnianym krześle.
Nie wspominając o przystrojonym stole.
Zwłaszcza to ostatnie chwyciło ją za serce. I właśnie ta kaskada zdarzeń zebrała do kupy cały jej tłamszony dotąd żal do mężczyzny za milczenie w sprawach istotnych. Czymkolwiek mogła, zamierzała przykryć zwykłe, ludzkie wzruszenie.
Zamrugała szybko, nie dając drgnąć żadnemu z mięśni – swoją sztywną postawą mogłaby teraz konkurować z marmurem rzymskiej rzeźby w Palazzo.
Luxlucis – wykrztusiła zdławionym szeptem i… nic. Nic nie rozświetliło ciemności.
Szlag! – Rzuciła już nieco głośniej, podchodząc energicznym krokiem do włącznika światła przy jednej ze ścian. Z zaciśniętymi ustami przyglądała się powoli przebudzającemu się Moriarty’emu. Zabrakło jej słów na cokolwiek więcej. Tylko język ciała stanowił obronę i komunikat. A było nim głośne tłumacz się.

Luxlucis - niewypał - i nici z Wejścia Smoka
Annika van der Decken
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Moriarty Faust
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t759-moriarty-faust
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t759-moriarty-faust
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Potrafił zrozumiem siedzenie do późna nad pracą, w końcu sam tak postępował. Żona nie wiedziała o jego wizycie, inaczej nie byłoby niespodzianki, dlatego spokojnie postanowił czekać aż wróci. Nie spodziewał się, że przez ponowny atak choroby tak szybko się zmęczy i zwyczajnie odpłynie na krześle. Inaczej sobie wszystko zaplanował, chciał o nią trochę zawalczyć, wykonać jakiś ruch, aby ich małżeństwo zaczęło być... No właśnie czym? Właśnie małżeństwem. Nie potrafił skupić się jedynie na nauce, wiedzy oraz baśniach, a stres związany z obawą o śmierć kolejnej żony... Cóż, wykańczała go powoli. Dlatego miewał takie zrywy, bywał mocno nieporadny jeśli chodzi o kontakty międzyludzkie więc zabierał się za wszystko dość nieumiejętnie. Jednak liczył na to, że dzisiejszy wieczór rocznicowy będzie dla Anniki przyjemnym zaskoczeniem. Wyszło nieco inaczej ostatecznie, ale tego się zwyczajnie nie spodziewał. Jego naukowy umysł nie potrafił przewidzieć tego, że małżonka może zareagować negatywnie na taki widok.
Może gdyby bardziej porozmawiali otwarcie to wtedy przyznaliby się do wzajemnych pragnień, obaw. W gruncie rzeczy Moriarty również chciałby trochę się skupić na rodzinie, na zbudowaniu własnym, jednak nie przepracowaną żałoba nie pozwalała mu na to. Żył w strachu, ciągłym stresie, że historia zatoczy koło. Już raz stracił żonę oraz Ich nienarodzone dziecko, nie mógł pozwolić na to po raz kolejny. Następnej takiej sytuacji by nie przeżył... Dlatego tak, szczerość powinni postawić na pierwszym miejscu, dzieląc się ze sobą takimi sprawami. Chyba o to chodzi właśnie w małżeństwie, tak?
Lorenzo gdzieś tam błąkał się między nogami Fausta, czasem obdarował go kawałkiem mięsa, który akurat szykował. Coś się zwierzakowi też należało, a wiedział, że dla Anniki kot jest naprawdę ważny. Moriarty nie był do niego aż tak przywiązany, ale zdarzało im się razem zasypiać na kanapie, co tworzyło całkiem uroczy obrazek. Wróćmy jednak do chwili obecnej, kiedy to mężczyzna zasnął nieświadomy zbliżającej się tragedii. Nagle dostał po powiekach ostrym światłem i aż podskoczył na krzesełku, budząc się powoli. Zamrugał kilka razy, zobaczył dobrze znaną mu twarz i ponownie poczuł okropny stres, który jedynie spotęgował ból mięśni. Zacisnął mocniej szczękę, aby nie dać po sobie nic poznać. Mina Anniki nie zwiastowała nic dobrego...
-Na Lucyfera... Przepraszam, zasnąłem, straciłem poczucie czasu... Po raz kolejny coś schrzaniłem...- zaczął tłumaczyć się szybko, próbując przy okazji nie zwracać uwagi na ból kończyn. Zawziął się w sobie i podniósł powoli z krzesła, opierając się znacznie bardziej na łasce niż poprzednio. – C-C-Chciałem Ci zrobić niespodziankę. Wszystkiego najlepszego z okazji piątej rocznicy ślubu...- uśmiechnął się niemrawo, w wolną dłoń zgarnął pudełko z drobnym prezentem. Złoty łańcuszek z wisiorkiem, drobiazg w kształcie łezki z niebieskim, jak woda kamieniem. Co prawda zwyczajnym, ale nadal. Podszedł bliżej kobiety i wręczył jej prezent. –Pewnie jesteś zmęczona... Jeśli masz ochotę to podgrzeję kolację, a jeśli nie to dam Ci już dziś spokój.- stał blisko niej, a mocno bijące serce zagłuszało wszystko dookoła.
- Przepraszam... Powinienem Cię uprzedzić.- westchnął jeszcze, opuszczając głowę. Chciał dobrze, naprawdę, chciał zawalczyć, jak to powinno się robić... Jednak wyszło całkiem inaczej.
Moriarty Faust
Wiek : 42
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : profesor/badacz
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Och, ale czy wiedział, z czego powinien się wytłumaczyć?
Na ich życie – czy też może życia – składało się niewiele istotności. Nieistotne były plany na przyszłość, o ile jakąkolwiek w istocie wspólnie zamierzali projektować. Nieistotne były czułe gesty, częstokroć po prostu wstrzymywane, jak gdyby od zamiaru do czynności działo się coś, co nie powinno się wydarzyć, ale nic z tych rzeczy. Zwyczajnie – oboje dręczyły ich własne demony, a ten Anniki? Jeszcze jako Decken nie zamierzała być jakkolwiek istotna w tej relacji. Wiedziała zresztą dobrze, w co weszła wraz z przysięgą. Zdawała sobie sprawę z trudnej sytuacji bycia drugą, po kimś. I jak nikt rozumiała nieprzepracowaną żałobę po bliskiej sercu osobie. I jak to rozrywa od środka.
A jednak, z pełną odpowiedzialnością pakt podpisała, nie żałując niczego. Do czasu, gdy ścieg grubo szytego kłamstwa zniszczył się, wyżarty przez mole.
Ale nie o to teraz szło, jak wszystko, nawet ta złość była wymówką. Szybko bowiem Moriarty przeniósł uwagę Anniki na coś jeszcze innego. Nie spodobało jej się ani jedno jego słowo, o czym zaświadczyła mimika – ledwie zdołał wyrzucić z siebie pierwsze zdanie, do spojrzenia i zaciśniętych ust dołączyły zmarszczone brwi. Tylko kompletny samobójca chciałby te usta całować, gdy zmieniały się w wąską linię w poprzek twarzy napiętej już do imentu. Taka była Annika Faust, gdy nie musiała już skrywać złości. Byli tu przecież sami. W innych okolicznościach, a nade wszystko – w innym małżeństwie – świętowanie piątej rocznicy wyglądałoby zgoła inaczej. U nich było kolejną okolicznością do pokazania, jak bardzo nie potrafią ze sobą rozmawiać.
…Kolejny. – Wymruczała ni to pytanie, ni kolejne stwierdzenie z gatunku tych oczywistych. Korzył się przed nią, jakby zorganizowanie kolacji było tym przewinieniem, za które warto było przepraszać. Jakby coś takiego, jak przewinienia w tym domu były jakkolwiek znaczące. Przeszłość jak i teraźniejszość pokazały, że bynajmniej. A ilekroć była już gotowa to zaakceptować, on korzył się ponownie.
Wdech.
Bolało, jak wykastrowali cię z resztek godności? Czy to te pokastracyjne bóle fantomowe nie pozwalają ci wstać z krzesła? – Pragnęła mu to wykrzyczeć prosto w twarz, stała jednak twardo, przyglądając się widocznemu jak na dłoni obrazowi nędzy i rozpaczy, a teraz wyciągającym pudełko. Prezent.
Prawą brew opanował ledwo widoczny skurcz, unosząc ją lekko do góry, po czym wróciła na swoje miejsce. Jak gdyby nigdy nic. Wyrzuty sumienia? Jeśli tak, to szybko zaszlachtowała je Deckenowa duma.
Wydech.
Dziękuję. Nie jestem zmęczona – odparła wreszcie, imponującą siłą woli luzując naprężone mięśnie. Nie czuła przy tym nawet ułamka tego bólu, z jakim codziennie mierzył się Moriarty. Jak długo więc to zajmie, nim on wreszcie zmięknie?
Coś podkusiło ją, by się o tym wreszcie przekonać. Może to ten profesor Katz, snujący się za nią jak śmierć od samego rana. Może poczucie porażki związane z tym, że nic z zaplanowanych z pieniędzy firmy projektów jeszcze nawet nie ruszyło z miejsca, a ostatecznie – może to po prostu zmęczenie. Ale nie pracą, tylko atmosferą tak gęstą, że można byłoby nią zagęszczać masę bitumiczną.
Usiadła, wskazując mu miejsce obok. Jedna z dłoni – ta niedawno zaciśnięta kurczowo, aż odbite półksiężyce paznokci wciąż pozostawały widoczne na jej wewnętrznej powierzchni – poszukała dłoni męża.
Słusznie, to już pięć lat – powiedziała, przyglądając się uważnie jego twarzy. Pięć cholernych lat związku, który same zaaranżowały. Ona i Audrey.
Nie miała do niej żadnego żalu. W gruncie rzeczy, nie żałowała niczego.
Najwyższy czas, żebyśmy omówili z tej okazji najważniejszą kwestię. – Zaczęła. Jeszcze bywały takie momenty, gdy rzeczywiście podejmowała próby, dobrze wiedząc, że właśnie tego się od niej oczekuje. Z czasem podjęła decyzję o nie proszeniu o cokolwiek. A zwłaszcza o rozmowę.
Chcę dziecka – podjęła twardo, nie bawiąc się dłużej słowami o gówno wartych powinnościach.
Miarka się przebrała.
Annika van der Decken
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Moriarty Faust
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t759-moriarty-faust
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t759-moriarty-faust
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Kiedy zmarła jego żona to doskonale wiedział, że nie będzie mógł długo być wdowcem. Nie przepracował żałoby, nie wyżalił się nigdy nikomu, ciągle wszystko dusił w sobie. Nie stracił jedynie żony, ale również ich nienarodzone dziecko, nagle cały świat został mu brutalnie odebrany. Przez pewien czas w ogóle to do niego nie docierało, wracał do pustego mieszkania, łapiąc się na tym, że oczekiwał powrotu ukochanej. Później poznał Annikę z którą załapał wspólny język, diametralnie różniła się od jego poprzedniej żony i... Nigdy nawet nie miał zamiaru ich do siebie porównywać. Urzekły go listy, pasja, zdecydowanie oraz jej zaangażowanie w pracę, badania. Kobiety, które spotykał z reguły były dość delikatne, a Annika zawsze wydawała się wiedzieć, co chce od życia. Chcąc, nie chcąc, jak szybko się zorientował oddał jej swoje serce. Jednak nadal nie potrafił nic z tym zrobić... Zmobilizować się do czułego gestu, wziąć sprawy w swoje ręce, zawalczyć o  to, żeby ich małżeństwo było faktycznie małżeństwem, a nie jedynie układem. Z drugiej strony cholernie się bał powtórki z przeszłości, bał się chorób, które ich nękają. A kiedy już przywołał się do porządku, zdeterminowany ruszał na rozmowę to... Wystarczyło jej rozgniewane spojrzenie i zwyczajnie odpuszczał. Nie ważne, jak bardzo chciała być nieistotna w tej relacji, dla Moriartego tak to nie działało. Najwidoczniej zajęło im aż pięć lat, żeby przestać w końcu wzajemnie się oszukiwać i wyłożyć kawę na ławę.
Teraz trochę żałował swojego pomysłu z rocznicową kolacją... Chciał zrobić jej niespodziankę, ale również nawiązać do przyszłości ich małżeństwa, w końcu możliwe, że przyznać się do niektórych rzeczy. Nie spodziewał się takiej reakcji po żonie, która teraz przypominała rozwścieczoną bestię o których nauczał. Dobrze, że czytać w myślach nie potrafił, ponieważ takie słowa pewnie by go zabolały, plus możliwe, że wyprowadziły z równowagi. Stres oraz gęsta atmosfera nie pomagały jego chorobie, a ból nasilał się coraz bardziej. Jedyne, co mógł zrobić to zacisnąć mocniej szczękę i czekać, aż zaczną rozmowę. Nie wiedział z czym połączyć słowo „kolejny”, dlatego milczał, siląc się jedynie na to, aby wstać i podać jej ten cholerny prezent. Tak, korzył się przed nią przy każdej możliwej okazji... Nie wiedząc, czy faktycznie zawinił czy aż tak boi się stracić ponownie ukochaną osobę, że woli odpuszczać i przepraszać za własne życie. To były jego problemy, których nigdy nie rozwiązał, które spędzały mu sen z powiek. Fizycznie przypominał już żywego trupa, ponieważ od środka wszystko go zjadało... A jego choroba tylko na takie okazje czekała. Nerwy, stres to tylko potęgowało ból, a spokój stał się czymś nieosiągalnym.
-Dobrze to... - odpowiedział, nie wzięła ani prezentu, ani nie wspomniała o kolacji, nic. Cóż, Faust zacisnął jeszcze mocniej szczękę oraz palce na rzeźbionej rączce swojej laski. Usiadł obok niej, kiedy wskazała mu miejsce, nie wiedział czego do końca się spodziewać. Jednak czuł w kościach, że czeka ich bardzo wyczerpująca rozmowa na którą z jednej strony naprawdę nie miał siły. Jej drobna dłoń odszukała tą jego, co skwitował lekkim drganiem kącików ust. Nie mógł się powstrzymać przed delikatnym kreśleniem kręgów kciukiem po wierzchu jej dłoni. I nagle wszelaki dyskomfort uszedł, uleciał, dając Moriartemu odrobinę ciepła drugiej osoby.
-Tak to już pięć lat.- odpowiedział, zdobywając się na to, aby móc na nią spojrzeć pewniej. Również niczego nie żałował, nigdy. Stres ponownie wrócił, kiedy usłyszał o tych najważniejszych kwestiach, a gdy doszła informacja o dziecku to... Krew nieco odpłynęła mu od głowy, ale nie dawał tego po sobie poznać.
-Masz rację, musimy w końcu omówić wiele kwestii, szczególnie jeśli chodzi o dziecko. - odpowiedział spokojnie, nie spuszczając z niej wzroku. – Chcesz dziecka? Ja też tego naprawdę chcę, ale najpierw musimy omówić kwestie między nami. Chcę być innym ojcem niż mój, angażować się w życie dziecka, też... Boję się klątwy rodu mojej matki.- cóż, przekleństwo Devallów już raz go niestety dopadło, nie wytrzyma kolejnego takiego ciosu. –Do tego Annika, ja... Choruję, praktycznie od dziecka. Nie chcę być ciężarem dla Ciebie i jeszcze do tego naszej pociechy.- ścisnął trochę mocniej jej dłoń,  sporo go kosztowało takie otwarte wyrażanie swoich obaw, emocji.
Moriarty Faust
Wiek : 42
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : profesor/badacz
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Walczyć można było na wojnie, wydzierając rabusiowi z rąk torebkę, albo o przetrwanie w dziczy. Walczyć można było o posadę w szanowanej firmie, albo o wzmocnienie pozycji politycznej. Ostatecznie – walczyć można było o prawa. I mówiono co prawda, że w miłości jak na wojnie, ale dla Anniki ta konkretna wojna kojarzyła się zawsze i niezmiennie z walką o siebie, o nieutracenie swojego życia na rzecz życia innej osoby. O to, by nie dać się pochłonąć jakiemuś fagocytującemu makroorganizmowi – wbrew swojej naturze. I ta walka przysłoniła jej wszystko inne. Nawet faktyczne uczucie.
Bo czy mogła się mu poddać, stojąc tak wiernie na straży swojej niezależności, angażując się w projekty nie tylko na uczelni, ale i w rodzinnej firmie? Jak wiele Anniki musiałoby być w Annice, by wszystkich równo obdarzyć i by zostało coś jeszcze dla niej?
A zwłaszcza wliczając zaangażowanie w relację z kimś, kto od początku nie był z nią szczery. Kimś, kto wolał w kółko przepraszać, zamiast szczerze wyznać, dlaczego nieraz potrafił wyjść z mieszkania w połowie rozmowy.
Wiedziała, do czego dziś dąży w tej konwersacji i otrzymała to szybciej, niż się spodziewała. Nie miała żadnej gotowej odpowiedzi, bowiem od dawna wyobrażała sobie ten moment jako długie i wyczerpujące dochodzenie do prawdy, wręcz wyrywanie jej z trzewi jak na torturach, którymi w istocie było życie Moriarty’ego.
Cyniczna część osobowości Anniki twierdziła zaś, że to wszystko miał na własne życzenie.
Cieszę się, że to wprost przyznajesz – odparła, bo długim, może zbyt długim wydechu. Annika w przeciwieństwie do niego, nie obawiała się żadnej klątwy, a przed nawet najgorszym zrządzeniem fortuny ocali ją jak nie własny, ośli upór, to przynajmniej protekcja najbliższych. Wiedziała, czego chce, jakie obowiązki do niej należą – jak rzeczony żołnierz wychodzący na front, tak samo kobiety od wieków toczyły własne boje – nie mniej spektakularne od tych męskich. Czego miała się bać, gdy ona dla odmiany pochodziła z rodu silnych ludzi? W wieku ośmiu lat była wystarczająco dobrą pływaczką, by można było ją nazwać godną męskiej wyprawy – nie zezwolono jej na to przez rzekomo niemęski charakter i ciągłą konieczność ścierania z jej nosa na wpół krwawego gluta, co należało często do obowiązków Johana. Całą resztę życia poświęciła na udowadnianie im, że się mylą. Wreszcie przestała płakać.
W efekcie ukształtowała się Annika o charakterze tak twardym, że mężczyźni – istotnie – łamali sobie na nim zęby. I nosy. Czasem dosłownie. Czy teraz z jej mężem mogło być inaczej?
Uścisk jej dłoni zelżał, gdy wreszcie wyznał prawdę. A mimika – mogłaby przysiąc – nie zmieniła się w żaden sposób, żaden mięsień twarzy nie zdradził zwykłego, ludzkiego rozczarowania. Głośno przełknięta ślina i ściśnięta w gardle pętla świadczyły jednak o czymś zupełnie przeciwnym.
Wiedziałam – poruszyła się, wyprostowała na krześle, dostrzegając wreszcie ból w jego oczach. Nieczęsto przebywali ze sobą na tyle blisko, by mogła tak łatwo zauważyć, że ten był tam przez cały czas – sądziłeś, że… Co właściwie sądziłeś? – Wielokrotnie myślała o tym, jak nienawykła do rozmawiania o uczuciach opowie o tym, co czuje. Że wolałaby, by zdradzał ją ze wszystkimi kobietami i mężczyznami tego świata, niż raz skłamał w temacie tak dla obojga istotnym? I czy rzeczywiście tego chciał, skoro krył prawdę przez tyle czasu? Czy w istocie byli jedną drużyną?
Wstała, wyrywając dłonie z uścisku, a krok, którym przemaszerowała od barku i z powrotem – och, Zeusie przysiągłbyś, że sypały z niego iskry. I nie powiedziała już nic więcej, póki nie przełknęła naprędce przelanego do szklanki, obrzydliwie ciepłego, złotego, dymionego paskudztwa. Zawartości butelki otwartej przed wiekami, której treść dziś miała dać ukojenie i otworzyć na inne, mniej przemocowe rozwiązanie tej sytuacji.
Chodź do salonu. I poczekaj tam na mnie – wręczyła mu tę butelkę, a sama popędziła do kuchni, po sól. A później do gabinetu, po białe świece i księgę. Dopiero układając wszystko na małym, kawowym stoliczku, podniosła ponownie wzrok na męża. I nie było w tych oczach niczego poza determinacją. Mógł sobie Johan mówić, co tylko chciał o tym małżeństwie, matka mogła do woli wznosić modlitwy do Lucyfera o małego Paolino, czy inną słodką Paolę. A Moriarty mógł do spółki z nimi zwodzić Annikę dłużej i cierpieć męki bez najmniejszego sensu. Wielokrotnie w listach opowiadała mu historię, jak od czasu, gdy była małą dziewczynką, leczyła drobne rany u Johana i Maksima – raz nawet jej własny ojciec pozwolił jej na dostąpienie zaszczytu pozbycia się paskudnego zadrapania od harpuna. Miała wtedy nie więcej, niż czternaście lat, a o swoim nie do końca udanym wyczynie opowiadała z taką dumą, że wszyscy wokół dostawali już od tego szału. A mimo to nigdy dotąd jej własny mąż nie zwrócił się do niej o pomoc.
Jakby nie wierzył w to, że można okazywać miłość w inny sposób, niż pocałunkiem i głaskaniem po policzku o poranku.
Pozwolisz mi na spróbowanie czegoś? – Spytała wreszcie, powoli wertując kolejne strony.

Ostatnio zmieniony przez Annika Faust dnia Sro Lip 19 2023, 00:52, w całości zmieniany 1 raz
Annika van der Decken
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Moriarty Faust
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t759-moriarty-faust
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t759-moriarty-faust
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Poniekąd życie to nieustanna walka, a Faust przekonał się o tym na własnej skórze. Także małżeństwo też poniekąd można porównać do walki. O co się tak intensywnie walczy? Cóż, o zrozumienie, odpowiednią komunikację, uczucia oraz wzajemny szacunek. U nich niestety komunikacja mocno kulała więc należało właśnie o nią zażarcie powalczyć. Faust chciał zebrać siły i wspólnie stawić czoła niektórych rzeczom, które spieprzył. Najpierw sam, a jeśli Lilith pozwoli to żona mu jakkolwiek wybaczy. Ciągle czuł do Anniki to samo, a nawet z roku na rok jego uczucia się pogłębiały, tylko nie potrafił tego wyrazić. Wewnętrznie krzyczał, zapewniał ją, jak wiele dla niego znaczy... Jednak w rzeczywistości jego nieme krzyki nie dostawały żadnego ujścia. Nigdy jej nie ograniczał, nie chciał aby rezygnowała z własnych pasji, badań, samej siebie. Dlaczego więc ciągle musiała pod tym względem traktować go, jak wroga?
Trudny temat, nigdy nie miał śmiałości prosić o ciut więcej uwagi czy też zainteresowania. Dlatego też ukrywał przed nią chorobę, aby nie stać się pewnego rodzaju blokadą czy też ciężarem. Ciągle przejmował się również jej chorobą, bojąc się ponownej utraty bliskiej osoby. Pozwolił na to, aby nieprzepracowana trauma oraz choroba przejęły kontrolę nad jego życiem. Poddał się jej bardzo szybko, przyznał do długo skrywanego wstydliwego sekretu, który myślał, że jakoś magicznie zniknie. Obyło się bez tortur czy też innych drastycznych metod, bardzo szybko zwyczajnie zmiękł. Chyba najbardziej zadziała na niego wizja zakładania nowej rodziny... Dziecko powinno się kojarzyć z samym szczęściem, ale Faust był poniekąd przerażony. Nie znała go wtedy, nie wiedziała, jak bardzo cieszył się na wieść o tym, że zostanie ojcem... A potem wszystko legło w gruzach. Dlatego tak kurczowo trzymał się wyżej wspomnianych lęków, tracąc obecne życie.
- Klątwa to nie przelewki Annika, zdążyłem się już przekonać.- westchnął ciężko, naprawdę chciał, żeby chociaż w małym stopniu zrozumiała jego obawy. Nie wątpił w to, że jest twardą kobietą z męskim charakterem. Jednak piętno rody jej matki nie rozpatrywało żadnych mocnych cech, to się po prostu działo. Fakt, jego poprzednia żona diametralnie się różniła od Anniki, jednak to nie miało najmniejszego znaczenia w tej sytuacji. I nagle czar wsparcia, aby się przyznał prysł. Uścisk na dłoni zelżał, a jej mimika pomimo braku zmiany nie zwiastowała nic dobrego.
-Wiem, że Cię rozczarowałem... Nie chciałem kłamać...- najchętniej teraz zamieniłby się życiem z kimkolwiek innym, starał się też nie stresować mocniej, żeby zaraz tutaj nie padł całkiem na podłogę, ponieważ nie będzie w stanie się ruszyć. –Sądziłem, że jakimś cudem znajdę lekarstwo albo sposób na znaczne opóźnienie ataków.- uniósł się trochę, a kiedy żona odeszła od niego to ukrył twarz w dłoniach. –Chciałem znaleźć sposób dla mnie i dla Ciebie.- to nie tak, że chciał ją wiecznie oszukiwać. Czy ona nie robiła tego samego z własną przypadłością?
-Nie liczę na to, że kiedykolwiek mi wybaczysz. – dodał cicho, a potem wziął kilka głębokich wdechów, żeby jakimś cudem się uspokoić, jednak nerwy nie odpuszczały. Uniósł w końcu wzrok, odsuwając dłonie od twarzy. Wspaniale, alkohol pojawił się w całej tej sytuacji i Faust przyłapał się na tymże że najchętniej również chwyciłby za butelkę. Pokiwał tylko głową, zabrał butelkę, pozwalając sobie na łyk trunku i przeszedł powoli do salonu. Ból się nasilał, co skwitował cichym syknięciem... To nie tak, że nie pozwalał jej na pomoc, on nikomu na to nie pozwalał. Nigdy nie poprosił, nawet Noxa, który doskonale znał jego sytuację, nawet Roche’a, który był dla niego, jak brat... Nawet jej, która stanowiła centrum jego wszechświata. To nie miało nic wspólnego ze zdolnościami Anniki, nigdy nie wątpił w jej umiejętności. Doskonale przeczuwał, co się święci, kiedy zobaczył, co przyniosła do salonu. Tym razem musiał ustąpić i zwyczajnie pozwolić sobie pomóc.
-Dobrze.- uśmiechnął się do niej blado, zaciskając mocniej szczękę z powodu bólu, który przez stres się jedynie nasilał.

Moriarty Faust
Wiek : 42
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : profesor/badacz
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Annika nie była sadystką. Wręcz przeciwnie. Zdarzało się bowiem, że cudzy ból odbierała niemalże w takim samym stopniu, jak swój własny, a im bliższa relacja i im większa zażyłość, tym to uczucie stawało się tylko bardziej nie do zniesienia. Nie potrafiła myśleć o tym, jak fale targają martwym ciałem Maxima, a koncepcja bólu tak silnego, że mogącego zatrzymać uderzenia serca, wypalała jej własne od środka. Nie afiszowała się z tym, podobnie jak z jakąkolwiek inną emocją – nie zmieniało to faktu, że myśl ta zostawała w niej głęboko. Dziś więc podjęła próbę ukojenia bólu nie tylko męża, ale i siebie. Przynajmniej na jakiś czas.
Jeśli ma zabrać mnie klątwa, to zabierze. Niezależnie od tego, co zrobimy. A musimy jakoś żyć – podjęła, pozostawiając księgę na stronie traktującej o rytuale zdrowego ciała. Skupiła się na centralnej części pomieszczenia, rozsypując tam trzymaną na podorędziu mieszankę soli, mąki i popiołu, formując ją w kształt pentagramu. Nieczęsto podejmowała próby z rytuałami magii anatomicznej, nawet tymi najprostszymi, leczniczymi – ale kiedy to zrobić, jeśli nie teraz? Komplet białych świec zawsze był w pogotowiu, choć postawiłaby wszystkie pieniądze świata na to, że wypali je w intencji Johana.
Och, Lilith. Jaka była szczęśliwa, mogąc wykorzystać je dla Moriarty’ego.
Chciałem znaleźć sposób dla mnie i dla ciebie zmusiło ją do chwilowego zaprzestania dreptania po salonie i spojrzenia na męża raz jeszcze. Z mieszaniną zaskoczenia i niedowierzania, które miało swoje podłoże w jednym malutkim fakcie.
Moriarty… – Uklęknęła w pewnej odległości naprzeciwko niego, przed na wpół usypanym pentagramem. – Miałam całe życie, żeby się nad tym zastanowić i myślę, że moja… choroba… to część mnie. Nie wiem, kim byłabym bez niej, skoro to mnie ukształtowało – bo co w istocie oznaczałoby dla niej pozbycie się tak integralnej części jej osoby? Czegoś, z czym uczyła się żyć latami, na czego temat nieudolnie kłamała, wymawiając się zapaleniem spojówek, porfirią, ba! Nawet przetrwałą błoną źreniczną. Wszystkim co brzmiało mądrze, naukowo i medycznie, a było totalną, wyssaną z palca bzdurą. Czymś, co zagięło pałąk w tyłku wścibskiego pytaczowi. Czuła dziwny lęk na myśl, że mogłaby to wszystko stracić.
Po raz pierwszy od początku rozmowy, uśmiechnęła się pod nosem.
To zaledwie dyskomfort, przez który przestałam płakać, tylko tyle. Nie boli, nie zagraża śmiercią… To prawda, nie chciałabym, żeby nasze dziecko odziedziczyło którąkolwiek z przypadłości, ale ja ze swoją nauczyłam się już żyć – czyżby naprawdę prowadzili najzwyklejszą w świecie rozmowę? Bez wywracania oczami, bez podnoszenia głosu i bez humorów? Czyżby na ten jeden moment Annika rzeczywiście pohamowała swój temperament, by nie pogorszyć? Być może.
Zresztą, tylko sama najlepiej wiedziała, jak jej choroba mogła wpłynąć na życie i psychikę małej dziewczynki, nastolatki, aż wreszcie młodej kobiety. W tym przypadku wręcz podwójne, bo z komponentą surowego wychowania. Skrywała to w sercu, nie dzieląc się, bo poskutkowałoby to jednym – potokiem szkarłatnych łez.
Wreszcie wstała.
Jeśli ten rytuał się uda, poczujesz ulgę od objawów, przynajmniej na kilka dni. – ustawiła po jednej świecy w każdym rogu pentagramu i stanęła w jego centrum, posyłając mężowi jeszcze jedno spojrzenie. Takie z gatunku tych, które mówiły naprawdę wiele. Athame zawsze miała przy sobie, wystarczyło go dobyć. Wskazała pierwszy róg, skupiając się na intencji.
Hoc corpus morbi dimittant… – niespiesznie wykonała pierwszy obrót, wskazując ostrzem każdy kolejny róg pentagramu – ...sanum et mirabile reddantpozwól, proszę na tę jedną, spokojną chwilę. Potrzebujemy tego oboje. Ja tego potrzebuję.

Rytuał zdrowego ciała - próg 20 (bonus: +5 z anatomicznej)
Annika van der Decken
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Annika Faust' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 67
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Moriarty Faust
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t759-moriarty-faust
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t759-moriarty-faust
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Może dlatego też chciał poniekąd ją chronić przed własnym bólem? Nie chciał stanowić dla niej ciężaru, aby musiała się nim jakoś mocniej przejmować. Chciała się rozwijać? Realizować własne plany? On na pewno nie miał zamiaru jej ograniczać w żaden sposób, przede wszystkim swoją chorobą. Dlatego każdy mocniejszy atak przeżywał w samotności, zamykając się w swoim gabinecie. Czasem nie potrafił nawet wstać z łóżka, co dobijało go okrutnie. Poniekąd nie mógł się pogodzić ze swoją przypadłością, ciągle szukając lekarstwa. Po raz kolejny się nie zrozumieli, nie porozmawiali otwarcie, ale... Czy dzisiejszy wieczór nie jest przełomem w ich związku? Może od tej pory zaczną rozmawiać otwarcie, bez większych tajemnic. Oby, ponieważ to na pewno podreperowałoby ich małżeństwo. Sama próba ukojenia jego boku znaczyła dla Moriartego naprawdę wiele, chociaż czuł też głównie wstyd... Czego się wstydził? Własnych słabości, ułomności.
-Wiem, naprawdę wiem, tylko...- urwał na moment, a potem wbił w nią zbolałe spojrzenie. –Zwyczajnie się boję Annika, boję się Cię stracić, jak niegdyś Arabellę.- dodał, pierwszy raz od dawna wymawiał imię żony. Ostatni raz rozmawiał o niej z Roche, kiedy ten wylądował w szpitalu i wspominali swoje zmarłe małżonki. Z nikim nie rozmawiał o traumie, stracie, która zmieniła jego życie na zawsze. Nigdy ich nie porównywał, ale nauczony przykrym doświadczeniem obawiał się śmierci drugiej żony. Nie chciał po raz kolejny chować ukochanej osoby... Tak, pomimo życia razem, ale osobno po prostu ją kochał. A teraz zajął się obserwacją jej działań, żeby jakoś przestać skupiać się na palącym bólu.
-Może to po prostu kwestia tego, że nie potrafię się pogodzić z własną chorobą.- skrzywił się nieco, uciekając wzrokiem. Potem zebrał siły, żeby móc się trochę wychylić w jej kierunku, że delikatnie ujął jej podbródek. Uśmiechnął się lekko, patrząc na nią. Miał przed sobą, tak cholernie mądrą kobietę, a tak bardzo nie potrafił trafić do jej serca.
-To część Ciebie, a każda z Twoich części tworzy niesamowitą całość.- to chyba jedna z najbardziej czułych rzeczy, jakie od niego usłyszała. Najwidoczniej Moriarty w końcu postanowił wziąć się w garść, podejmując próbę naprawy ich relacji Podejrzewał, jak wiele musiała przejść nawet z samą chorobą.
-Nawet jeśli nasze dziecko odziedziczy jakąkolwiek chorobę to nauczymy je z tym żyć, radzić sobie.- zapewnił ją, jego próbowała uczyć tego matka, ale była zbyt protekcjonalna. Jeżeli Annika uważa swoją chorobę za coś, co ją ukształtowało to nie będzie jej tego odbierał. Najwidoczniej normalna rozmowa nie była taka trudna, trzeba to zapamiętać na przyszłość. Jeśli chodzi o surowe wychowanie... Podobno człowiek nie chce popełniać błędów własnych rodziców.
-Mam nadzieję, że się uda.- pokiwał głową, ulgą by mu się przydała. Przynajmniej mógłby zasnąć na ciut dłużej niż chwila na krześle, odpocząłby fizycznie. Ostatnio ataki stawały się mocniejsze, co nie dawało Faustowi żyć. Potem przymknął powieki, aby nie przeszkadzać w żaden sposób, skupił się na wymawianej przez żonę inkantacji. To zadziałałoby korzystanie dla nich, nie tylko dla niego.
Moriarty Faust
Wiek : 42
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : profesor/badacz
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Ciężar.
Brzmiało to dość żałośnie w ustach kogoś, kto miał być podporą rodziny. I nie tyle sama niemożność wzbudzała w Annice odrazę, co tłumaczenie się z tejże niemożności na każdym kroku. Moriarty bowiem nie musiał nic – mógł zaszyć się na najwyższym piętrze kamienicy i całymi dniami skręcać zegarki, mógł rzucić wszystko i zainteresować się rodzinnym biznesem – żyć bezstresowo, nie ganiać za magicznymi potworami i niemagicznymi ale równie potwornymi studentami – mógłby. Ale wybrał inaczej.
I odpowiedzialnością Anniki było, by podołał tej narzuconej dla siebie roli – bez wstydu dla rodziny.
Och, przestań...bo nie jestem jak ona. Arabella w Anniki oczach z biegiem czasu urosła bowiem do roli nadludzkiego, nieosiągalnego bytu – rzadko wspominana, ale oczy te widziały, czego pełna była ich historia. A jeszcze więcej wyczuwało się między wierszami i w urywkach wspomnień, którymi przesiąknięte było mieszkanie i rzeczy Fausta. Annika nigdy nie potrafiła zdobyć się na taką szczerość i autentyczność w uczuciach.
Moriarty nigdy nie powinien więc za nią płakać.
Ani w ogóle dotykać jej w sposób, który-
Spojrzenia się spotkały – jedno zaskakująco rozbawione, a drugie… cóż, zabawnie zaskoczone i zapadła krępująca cisza, którą musiał przerwać Moriarty. Bo Annika ponownie, nie poruszyła choćby mięśniem, zbyt skupiona na dotyku. I zbyt nim przerażona.
Moriarty przerwał tę ciszę raz. A potem drugi. Wreszcie Annika przymknęła oczy wraz z pierwszym, głębszym wdechem, który zaczerpnęła łapczywie tylko po to, by z zimną krwią zaszlachtować resztki suspensu.
…I lepiej, żebyś się pogodził, bo rytuał nie będzie działał wiecznie. Nawet pochodzący od mojej niesamowitej całości – cała ta zabawa w kreślenie pentagramów, wznoszenie modlitw i inkantacji, miała tylko na celu kupienie im nieco spokoju. I czasu. Właściwa praca powinna skupiać się na czymś zupełnie innym, tylko czym byłaby, gdyby pracowały nad tym dwa tak zmęczone umysły?
Pierwsza inkantacja była już za nią, moc wezbrała. Wszystko zależało teraz od tej drugiej.
Hoc corpus morbi dimittant, sanum et mirabile reddant – wyszeptała, zgodnie z instrukcją, zatrzymując się tam, gdzie rozpoczęła obrót.
Lada moment rozstrzygnie się, czy osiągną wreszcie spokój, czy zagrają w marynarza o to, kto poleci po drugi komplet rytualnych świec.

Rytuał zdrowego ciała (część II) - próg 20 (bonus: +5 z anatomicznej)
Annika van der Decken
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Annika Faust' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 40
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Moriarty Faust
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t759-moriarty-faust
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t759-moriarty-faust
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/

Tak się czuł przez ponad połowę swojego życia, a śmierć ukochanych osób jedynie go potwierdziła w tym przekonaniu. Nie potrafił zmienić myślenia tak nagle, ale przynajmniej chciał spróbować i walczyć. Dlatego dziś pomimo bólu, dolegliwości przyjechał, starając się, aby ten wieczór w pewien sposób stanowił punkt zwrotny dla ich małżeństwa. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak cholernie wiele rzeczy spieprzył... Jednak czy to nie jest tak, że zawsze warto próbować się zmienić? Roche pewnie by to pochwalał, w końcu to mężczyzna musi zawalczyć o kobietę, nawet jeśli nie robił tego przez pięć lat. Jemu również było ciężko z tą tajemnicą, sam nie wiedział dlaczego tak długo postanowił to zatajać przed żoną.
To też nie tak, że nie musiał nic. Na pewno nie pozwoliłby na sytuację jego ojca, czyli jedynie koczowanie w gabinecie, ignorowanie ważnych dla rodziny wydarzeń. Chciał być kimś lepszym, na razie średnio mu to wychodziło. Tak, wybrał dla siebie taką drogę, żeby nie rezygnować całkowicie z jakiejkolwiek kariery naukowej. Lubił wykłady ze studentami, szczególnie tymi niemagicznymi. Dlatego nie, nie potrafiłby po prostu bezstresowo żyć i pozwolić na to, żeby wszystko dookoła go omijało. Chyba, że miałby zająć się rodziną, wtedy to coś całkiem innego. W gruncie rzeczy chyba tylko tego pragnął – normalnej rodziny. Jeżeli chodzi zaś o podołanie roli, którą sobie wyznaczył... Jak na razie dawał radę sam, czasem znikając, kiedy choroba nie dawała mu żyć. Może od teraz będzie mu lżej, kiedy Annika będzie mu pomagać, a bardziej to Faust pozwoli na jakąkolwiek pomoc. Dotychczas wszystkim zawodowo mydlił oczy.
Pokiwał tylko głową w odpowiedzi. To nie tak, że je porównywał i mierzył Annikę tą samą miarą, co swoją zmarłą żonę. Nic z tych rzeczy, doskonale wiedział, że ona nie jest zmarłą. Jednak klątwa miała głęboko gdzieś czy ktoś jest delikatny, czy twardy. Dlatego się bał, czego Annika za bardzo nie potrafiła zrozumieć. Gdyby nie potrafił pogodzić się z utratą Arabelli to nawet nie żeniłby się ponownie. A tutaj proszę, nawet kochał swoją obecną żonę i chciał o nią zawalczyć, nie ważne, jak długo będzie musiał próbować.
Teraz miał okazję na to, żeby móc spojrzeć w jej oczy. Zajęło to jedynie chwilę, jednak Moriarty bardzo szybko zapamiętywał szczegóły. Zieleń przez kilka dłuższych sekund mieszała się z błękitem, a dotyk nadal był bardzo delikatny. Pozwolił sobie nawet lekko przesunąć kciukiem po jej podbródku. Tak, przełamał pewną granicę i podświadomie chciał więcej takich barier przełamywać, jeśli by mu na to pozwoliła. Może w pewien sposób potrafił wyczytać w jej spojrzeniu, że z jednej strony boi się kontaktu, ale z drugiej gdzieś tam głęboko by go chciała?
- Spróbuję... - zapewnił ją, ale oczywiście nie przestanie szukać lekarstwa. Nox prowadził badania, pewnie prędzej czy później dojdzie do jakiegoś przełomu. Zaśmiał się pod nosem, słysząc, jak używa jego słów. Wiele jeszcze przed nimi do przepracowania, wystarczyły jedynie chęci oraz cierpliwość. Potem skupił się na kolejnej inkantacji, przymykając powieki. Nie miał pewności, czy się powiedzie, jednak warto spróbować. Świece samoistnie się rozpaliły, a Faust poczuł jak przez jego ciało coś przechodzi, aż ból zelżał. Oddychał szybciej, jakby nie mógł się przyzwyczaić do egzystencji bez tak ogromnego cierpienia. Otworzył oczy, a potem zwyczajnie w świecie się uśmiechnął, szerzej niż zazwyczaj. Spojrzał na żonę.
-Udało Ci się. Ból się zmniejszył, pewnie to kwestia czasu aż zniknie na pewien czas..- zapewnił uradowany,
Moriarty Faust
Wiek : 42
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : profesor/badacz
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Świece zapłonęły. Cokolwiek by się teraz nie wydarzyło, Annika podjęła własną próbę naprawienia obecnej sytuacji, co do której – była tego niemalże pewna – sama nieświadomie przyłożyła rękę. Swoim milczeniem, wywracaniem oczami w reakcji na jakąkolwiek milszą uwagę, czy inne rzeczy równie paskudne i bardzo zamierzone.
I by nie dać się pochłonąć wyrzutom sumienia, podjęła tę żałosną próbę wyciągnięcia męża z kłopotów. I pokazania, że w razie potrzeby, może się do niej zwrócić o to samo w przyszłości.
Pieczołowicie usypany pentagram zniszczyła jednym ruchem dłoni, zgasiła też świece. Wkrótce wszystko pochłonie odkurzacz, a następnie kosz na śmieci. Nie pozostanie nawet ślad po zuchwałej próbie oszukania genetyki i natury.
Wszystko w porządku? – Spytała wreszcie po długiej chwili milczenia. Niechęć do bliższego kontaktu nie zmieniała jednak faktu, że w pewnym momencie swojego życia podjęła znaczącą decyzję, której konsekwencją był fakt, że po raz drugi tego wieczora klęczała dziś na podłodze w kamienicy Faustów. W mieszkaniu, które pachniało nią, trzymała w nim swoje rzeczy i żyła w nim. I to już od pewnego czasu. I jak każdej obietnicy, tak i tej zamierzała dotrzymać.
Szeroki uśmiech potwierdził, że coś jej się dziś jednak udało. Odpowiedziała więc tym samym, nieco powściągliwym, choć z pewnością szczerym. Rozwiązała problem.
Rozwiązała problem. Choć na chwilę. Ta cisza, dotąd tak ciężka i bezkompromisowa, wtopiła się w otoczenie, jak kolejny mebel w pokoju. Była użyteczna. Pomagała pozbierać myśli.
Skup się teraz na odpoczynku. I przemyśl to wszystko raz jeszcze. Nie mam rytuału na wszystkie lęki tego świata i nie jestem pewna, czy umiem pocieszać… – zapatrzona w obłok pyłu, który przed chwilą był pentagramem, zbierała po kolei świece. Nie będąc do końca pewną tego, czy zniesie kolejny, przeciągły kontakt wzrokowy, zajęła się sprzątaniem bałaganu.
Tylko spokój mógł ją uratować.
…Wiem tylko, co należy do moich zadań. Chcę żyć, jak należy, ale jednocześnie nie zamierzam ci niczego utrudniać, jeśli zechcesz wybrać inną drogę i radzić sobie ze swoimi problemami na własną rękę – komplet świec położyła obok siebie i uniosła wreszcie głowę, by spojrzeć na Fausta – ale nie zamierzam otwierać się przed kimś, kto nie zrobi tego samego przede mną. Nie możesz stawiać zasieków i jednocześnie forsować moje i jeśli nie potrafisz stawić mi czoła, to nie mamy o czym rozmawiać.
Zdawała sobie dobrze sprawę z pewnej nierównowagi sił w tym małżeństwie, do czego w dużej mierze przyczyniła się jej własna rodzina, a w szczególności postawa Johana. W tym wszystkim był jednak istotny inny fakt – Annika bowiem nie postawiłaby na Moriarty’ego, gdyby nie wierzyła, że może mu się to udać.
Nie mogła się przecież pomylić.
No i... – zaczęła – jeśli tylko zechcesz, następnym razem możemy pójść do kościoła razem. Mnie to czasem pomaga – to jedyne miejsce w całym Hellridge, gdzie kiedykolwiek odważyła się płakać publicznie. I na pewno nie zaszkodziłoby, gdyby społeczność częściej widywała ich razem.
Annika van der Decken
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy