Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
First topic message reminder :

Basen sportowy
Dla osób lubiących sport jedno z najczęściej uczęszczanych miejsc, zwłaszcza zimą cieszy się on największą popularnością. Do dyspozycji odwiedzających zostało oddane pięć torów o długości 12.5 metra ze słupkami startowymi, chociaż w tygodniu najczęściej jeden z nich zajęty jest przez ratowników prowadzających zajęcia z nauki pływania dla najmłodszych. Akustyka tego miejsca jest okropna, stąd ma się wrażenie ciągłego harmidru wywoływane przez rozmawiających na brzegu lub krzyki ratownika pilnującego nastolatków popisujących się skokami do wody.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
W przesyconym chlorem i wilgocią otoczeniu oddychało się dużo lepiej — znacznie poprawiał się nie tylko przepływ powietrza, ale i myśli. A przynajmniej tych należących do Anniki, które pod wpływem wody rozpłynęły się jak wata cukrowa. Przyjemne uczucie niebycia chętnie współdzieliłaby z członkiem rodziny. Ona przestała tu bowiem obawiać się znaczących spojrzeń, ani pytań — głupotą byłoby lękać się czegokolwiek w miejscu, gdzie każdy głos i tak ulegał zniekształceniu odbity od tafli wody, ciała i tak miały niewiele do ukrycia, a pośladki opinał mokry materiał — to ostatnie wzbudziło szczere parsknięcie śmiechem. I tylko jednoczęściowy kostium Anniki wciąż ukrywał tajemnicę znamienia, z którym przyszła na świat. Każdy zainteresowany dobrze wiedział, gdzie się znajduje i jaki przybrało kształt; większość jednak znała ten fakt wyłącznie z opowieści. Ona zaś o tatuaż nigdy nie pytała — zarejestrowała jego obecność i zaakceptowała ją — wszystko to za spojrzeniem tak krótkim, jakim przyzwoitość nakazywała obdarzać wdzięki krewniaka.
Dobry czar. Cieszę się, że go znasz… — Niektórym wszak z anatomicznych ciekawostek pozostała rozkładówka ostatniego numeru, który z Barnabym wspólnie mieli okazję przejrzeć. A jeszcze innym wręcz przeciwnie — nie bez powodu kuchnia w kamienicy Faustów widziała więcej pospiesznie obnażanych torsów należących do krwi z jej krwi, niżeli tego, który należał do jej męża we własnej osobie.
I być może — ale tylko być może — różnica ta wynosiła dokładnie jeden.
Ruchem niecierpliwych kończyn rozchlapując wodę, ruszyła z gracją do narożnika, który miał się stać ich miejscem spotkania. Obok pozostawiła kilka niezbędnych rzeczy, w tym jeden piankowy makaronik. Ten przyda się później.
…Ale magia lubi obrócić się dupą w najmniej spodziewanym momencie, będę więc chciała, byś razem ze mną skoordynował wdechy i wydechy z zanurzaniem do wody i wynurzaniem — zmierzyła jeszcze kuzyna pełnym zadumy spojrzeniem, dodając po chwili — wdech nad wodą, wydech pod. Weź.
Podała mu swoje gogle. Regulowane, istniała więc pewna szansa, że się w nie wciśnie bez wyciskania gałek ocznych na zewnątrz oczodołu. Annika poradzi sobie bez nich. Jak i bez oficjalnych — bardziej lub mniej — podziękowań od samego Williamsona. Niemniej, cieplej zrobiło jej się na sercu z samego faktu, że jej nadludzki upór przebicia się przez głuchotę pani Mamsen został dostrzeżony.
Mogłabym zrobić więcej, gdyby tylko wcześniej opuściło mnie zmęczenie. I mam nadzieję, że wszystko przebiegło spokojnie? Sama dość szybko wróciłam do domu
czy miała coś konkretnego na myśli? Niespecjalnie. Jednak sam fakt, jakim kotłem była każda kręgowa impreza — próżno wykuwać na pamięć, kto kogo nienawidzi, a kto z kim się obraca — wiec i zbiórka mogły skończyć się albo nadspodziewanie dobrze albo bardzo, bardzo źle.
Oddychanie — potwierdziła. — Bierzesz głęboki wdech, zanurzasz się i robisz powolny wydech pod wodą, aż wyciśniesz z płuc jak najwięcej powietrza. A potem powtórka. Zrobię to razem z tobą — wyszczerzyła zęby, niezwykle z siebie zadowolona. Całkiem możliwe, że taryfa ulgowa dla kuzyna skończyła się wraz z zaproszeniem go na początek do tej płytszej części basenu.
Jakieś pytania? Świetnie. Raz, dwa…
Na trzy oboje byli już pod taflą wody.

Jeśli masz ochotę, rzuć sobie k100, do wyniku dorzuć punkty na sprawność — próg 40. Jeśli nie przekroczysz progu, Barnaby przy wynurzaniu złapie wdech odrobinę za szybko i lekko zachłyśnie się wodą.
Annika van der Decken
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
Nieoczekiwane ciepło oswajanej wody odegnało pierwsze wrażenie niepewności; głęboko zalęgnięte wahanie złapało za dryfujący niedaleko makaronik — był jaskrawożółty i widoczny ze stacji kosmicznej — po czym odpłynęło na sąsiedni tor. Na kilkadziesiąt minut Annika i Barnaby mogli być jak on; zawieszeni w niebycie, z daleka od rzeczywistości, utrwaleni w stanie nieważkości i zwielokrotnianych echem słowach.  
Mam kilka sztuczek w starym rękawie.
Wolałby mieć w rękawku — najchętniej dmuchanym. Para takich definitywnie rozwiązałaby kwestię potencjalnego utonięcia; nie rozwikłałaby za to powodu, dla którego szósta nad ranem wydawała się doskonałą porą do opuszczenia sypialni. Na śliskim terenie kafelków i w błękitnej toni wody nie zamierzał kwestionować poleceń; Annika była weteranką, on — rekrutem, który czas odmierza przez muśnięcia spokojnej tafli czubkami palców.
Tak jest, ma'am. Wdech nad wodą, wydech pod — prosta teoria zapisana w schludnych aktach umysłu — na naukę pływania miał osobny segregator; rady kuzynki zaczęły pełnić w nim wyznacznik przetrwania.
Gdyby tylko mogła udzielić ich komuś jeszcze, przykładowo—
Spotkałaś Valerio na Placu Mniejszym — wspomnienie rozmowy na Starym Mieście zatoczyło echo; tym razem włoski cień siłą utorował sobie drogę między słowa i niewiele wskazywało na to, by miał zagościć w nich na dłużej. — Spokój i Paganini się wykluczają, więc dla pobudzenia krążenia pobił menela pod Piwniczką.
Zabrzmiało nieracjonalnie, zabrzmiało niedorzecznie, zabrzmiało obłąkańczo, zabrzmiało dokładnie tak, jak powinno — zaskoczenie byłoby większe, a historia mniej prawdopodobna, gdyby wersja przygód Valerio zakładała sumienną pomoc i mszę w intencji poszkodowanych.
Williamson nie mógł wiedzieć, że to jego widmo Annika próbowała odkazić chlorem; wiedział za to, że zanurzeni po pas w wodzie i odgrodzeni od Saint Fall chłodnymi kafelkami pływalni, powinni skupić się na pilniejszych kwestiach — dla niej była to rola mentorki; dla niego — potencjalnego topielca.
Sprężysta gumka gogli bez oporu poddała się regulacji; dwa oczka dalej, przymiarka, nałożenie — poznany jeszcze za dziecka dryg nie opuścił pamięci mięśniowej.  
Czekaj, Anni—
ka. Jak katastrofa, ale bez katastrofizmu; jak kamień — w wodę. Karetka — prawdopodobnie na basen. Jak katalizator; bodziec do zanurzenia głowy pod wodę zanim instynkt przetrwania spróbuje przejąć kontrolę nad ciałem. Prawda była taka — i rozległa się na trzy razem z pluskiem — że to nie jego pierwszy, drugi ani nawet dziesiąty raz w chlorowanej toni; to pierwszy raz, kiedy poczuł, że ma kontrolę.
Nad sytuacją; bo gdy poluzowana gumka gogli zacisnęła się wokół głowy — a wspomnienia podsunęły prześwietloną kliszę lata sześćdziesiątego szóstego roku, kiedy z chłopakami sprawdzali, ile recepturek trzeba nałożyć na arbuza, żeby ten pękł — nieprzyjemne szarpnięcie bólu szybko rozmyło się w nadmiarze bodźców.
Nad reakcjami; bo kiedy do uszu wdarła się woda, a dźwięk zamienił w głuche bzyczenie ciśnienia — nie musiał zastanawiać się nad tym, co dalej; instrukcje były jasne, Williamson pod wodą, wyślijcie posiłki — zaczął wcielać plan Anniki w życie. Mimowolnie zmrużone oczy uwolniły powieki z pułapki odruchu; otwierając je szerzej, wypuścił kilka bąbelków przez ściśnięty goglami nos. Woda nie wdarła się pod plastik — pierwszym, co zobaczył, było zniekształcenie; świat pod taflą to zakrzywione linie i nałożony na rzeczywistość chłodny filtr.
Druga w zasięgu wzroku była Annika — osamotniony kosmyk wydostał się spod podgrzybkowego czepka i falował teraz w niebycie wody, podobny do leniwego węgorza; skojarzenie wydarło z nosa kilka pęcherzyków powietrza. Pieczenie w płucach nadchodziło powoli — im więcej białych bąbelków unosiło się w górę, tym lżejsze było ciało i tym trudniej odnaleźć punkt grawitacji; a kiedy ostatni, spokojny wydech wydarł się z piersi, reakcja nadeszła sama.
Ciało podążyło w górę za pęcherzykami powietrza — zdublowany huk przebijanej głowami tafli rozległ się po wciąż opustoszałym basenie zwielokrotnionym echem, tylko po to, żeby zawrócić i zlać ze zdławionym pytaniem, w który — poza bezdechem — zabłądziła kropla entuzjazmu.
Jeszcze raz?

rzut 58 w połączeniu ze sprawnością 13 = 71, próg pokonany, Barnaby nieutonięty w gogle zaklęty
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Najmłodsze siostry zawsze miały więcej, niż jeden as w rękawie, gdy chodziło o subtelne działania unikowo–dywersyjne. Wybuchnięcie płaczem, rzewna scena wzruszająca dokładnie nikogo, czy udawane rany wojenne sprawdzały się w swojej roli, gdy było się jeszcze za mało wprawionym w innych dywersji przejawach — tych wprost kipiących sprytem i wieloletnim doświadczeniem w kiwaniu rozmówcy. Przyklejony na usta uśmiech i kilkusekundowa gra aktorska — spektakl godny Oscara. A to wszystko po szyję w wodzie. Powinna założyć własny teatr, konkurujący z tym pawim gniazdem Overtonów; byłaby absolutnie najlepsza w krótkiej formie improwizacyjnej.
A tak naprawdę, to nie.
Nie wiedziała po prostu, co mądrego odpowiedzieć; w głowie zapanowała absolutna i absolutnie przez to przerażająca pustka, w której odbijało się wybiórcze echo.
Spotkałaś Valerio
A żebyś, kurwa, wiedział.
I nim jej twarz zdąży przybrać inny, niż niezmącenie pokerowy wyraz; nim da poznać po sobie choć w rozszerzonym naczynku na policzku, czy błysku zdradzieckiej tęczówki ciąg skojarzeniowy, jaki sama dopisała w swojej głowie, przypuściła atak na — gotowego czy nie — kuzyna.
Drugie, co przypuściło natychmiastową ofensywę, to dreszcz na jej kręgosłup. Tego Barnaby nie zauważył — już adaptował się do mgły, jaką znienacka zaszło spojrzenie.
Nic tak nie studzi głowy jak zanurzenie jej w chłodzie i nic nie skupia tak umysłu jak przytępienie wizji i fonii — krótka deprywacja sensoryczna skutecznie łagodziła kanciaste myśli — te o zbyt ostrych krawędziach, by tak po prostu się do nich dotknąć i zaraz tego nie pożałować.
W wodzie dla odmiany ogarnęła ją rozkoszna bezwładność. A w niej podgrzybek nie próżnował i wypuściwszy z płuc zbędny nadmiar powietrza próbował przysiąść na dnie zbiornika w pozycji Lotosu jak na zajebiście spokojnej tafli jebanego jeziora i tam spędził dobrą chwilę unosząc się to w górę, to w dół, przyglądając się swojemu uczniowi, dzielnie mierzącemu się z trudem oddychania tam, gdzie pomylenie skurczu przepony z jej rozkurczem kosztowałoby życie całą armię pęcherzyków płucnych. Niesforny węgorz tymczasem łaskotał ją raz w czoło, a raz w policzek — jakby uspokajając czule, że wszystko będzie dobrze. I owszem.
Bo z każdej, nawet najbardziej posranej rozsypanki da się w końcu ułożyć finalny obrazek. Bałagan w głowie nie będzie trwał wiecznie.
Wynurzyła się tuż za Barnabym, po drodze nawlekając na sznureczek ładną i zgrabną odpowiedź. W sam raz do prasy — a skoro o tym mowa…
Czyli jak zwykle uroczy — podsumowała zwięźle, kwitując narrację wywróceniem oczami. Nie zwykła zawracać kijem prądu rzeki, dlaczego miałaby więc trudzić się umoralnianiem akurat tego Paganiniego? Czy ona na jego miejscu posłuchałaby takiej porady przepełnionej troską? Czy nie dość często puszczała już takowe mimo uszu? Byłby to akt najwyższej hipokryzji. — I owszem, spotkałam go. Zalecał się do dziennikarki Piekielnika.Już nie mogę doczekać się kolejnego numeru — gdybyś widział, jak zawzięcie skrobała w notatniku, gdy już zeskoczyła z murku i poszła na stronę. — Dodałaby, gdyby wcześniej nie powiedziało tego wymowne spojrzenie. Oby tylko poza tym bilans wyszedł na zero i nie okazało się, że mniej sprzątania mieli przed wiecem, niżeli po nim.
A tak poza tym…
Zdałeś. Będą z ciebie ludzie. Znaczy– Wiesz. — Rozciągnęła usta w uśmiechu z gatunku tych niewątpliwie szczerych — jakby pękała z dumy nad postępami pilnego ucznia i choć jeszcze nic takiego wielkiego nie zrobili w procesie wodnej edukacji Barnaby’ego, to nie był on przypadkiem absolutnie beznadziejnym. Aż klasnęła w dłonie.
Dobrze, to teraz jeszcze spróbujemy tak z dziesięć razy. Ale od tej pory wynurzamy się tylko na szybki wdech. Każde w swoim tempie. I tym razem nie zaciągnę cię do wody siłą, obiecuję. Po prostu zacznij, kiedy będziesz gotowy. — Cisza po jej słowach wybrzmiała echem obietnic niewypowiedzianych.
Następnym razem nie zasłonię się tak żałosnym unikiem.
I następnym razem wezmę ze sobą gwizdek.

To jeszcze raz, tym razem próg 65.
Annika van der Decken
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
Pod wodą milknie świat i krzyczą płuca.
W niebycie błękitnej toni — zza wypukłych szkiełek gogli bardziej niebieskiej i bardziej niebyłej — myśli dryfują razem z ciałami; te, przed którymi uciekała Annika, były sekretem sklejonym jak źle wymieszany makaron. Te, przed którymi ukrywał się Barnaby, też przypominały pastę; tę jego ktoś zbryzgał passatą albo—
W górę.
W górę, gdzie powietrze, ląd, naturalne warunki do życia — gdzie zamiast płuc i myśli krzyczą gesty; gdzie łatwiej odpowiadać słowami i spojrzeniem niż domysłami.
Zalecał się — słowo—żart; jedyne zalecenie, które powinno stać w jednym zdaniu z Valerio, to zalecenie wizyty u specjalisty — do Wendy Paterson?
Notes w dłoni, okulary na nosie, cierpliwie wywąchiwanie smrodu; Piekielnik nie miał kolumny na próby uwiedzenia mężatek.
W przeciwieństwie do Zwierciadła.
Kolejny numer może obfitować w więcej niż zaskakująco trafne horoskopy. Jeśli Valerio nie przewinie się pomiędzy skandalami, Williamson będzie zwyczajnie rozczarowany — chwilowo prym wiodło niedowierzanie, które ktoś oprószył posypką rozbawienia — nie mogła rozpuścić go nawet chlorowana woda.
To będzie doskonałe. Co—
Co dokładnie mówił? poniosłoby się echem w rzeczywistości ulepionej z chłodnych płytek i trupiego blasku reflektorów, gdyby nie rozbite kawałki spostrzeżeń. Nawet po pas — oh, Williamson, głębiej; woda sięgała teraz do połowy piersi; nawet nie zauważył, kiedy posunął się na tyle daleko — w płynnej śmierci krótkie ucięcia tematu nie przeszły bez echa. Tego na basenie było wiele — każdy dźwięk wydawał się spłaszczony pod charakterystyczną wonią, trupiobladym światłem jarzeniówek i spojrzeniami; to należące do Anniki mówiło odpuść.
To Williamsona nie sugerowało wiele; ukrywał je pod goglami.
Po wyłonieniu spod tafli zostały tylko chłodne strużki spływające po karku, zlepione kosmyki włosów, o dwadzieścia uderzeń serca na minutę za wiele — świat ponad wodą był głośniejszy, pełen ostrych krawędzi i sylab o rozmytych końcówkach. Uśmiech na ustach Anniki zsuwał z barków ciężar, z którego istnienia nie zdawał sobie sprawy aż do zanurzenia; pod wodą istniała nieważkość.
Na powierzchni—
M—hm, wrodzony talent — radosne klaśnięcie przypominało wystrzał; pod gmachem pływalni każdy dźwięk ocierał się o cienką granicę groźby i obietnicy. Płytką zmarszczkę między brwiami próbowała wygładzić zbłąkana kropelka wody — odruchowo otarł ją ramieniem, problem kontrolowany zmieniając w chaos rozbryzgu.
Kiedy skończymy z udawaniem łodzi podwodnych — obietnica została dochowana — nikt nie wciągnął go pod wodę; płuc nie zalała nieproszona dawka ha—dwa—o (wystarczy kropla). — Spróbujemy faktycznie popływać?
Samotny makaron dryfował teraz po lewej — tu brutalne; zostawiać go zapomnianego.
Kto ostatni na dole ten—
Rucha fasolę to naturalny rym, ale basen roznosił słowa zwielokrotnionym echem, a oni przestali balansować na granicy pogańsko wczesnych godzin; było bliżej ósmej, wkrótce w wodzie zaroi się od podgrzybków różnych kolorów i rozmiarów. To ostatnia szansa — Williamson potrafi wykorzystywać je jak mało kto.
Zniknięcie pod wodą z haustem powietrza w płucach znów wyciszyło świat; Annika musiała podążyć tuż za nim i znaleźć się bliżej dna szybciej — kiedy rozchylił mimowolnie przymknięte powieki, już uśmiechała się do niego w niebycie błękitu, otoczona niesfornymi węgorzami wymykających spod czepka kosmyków. Kilka samotnych baniek powietrza powędrowało w kierunku nieba — razem z nimi uniósł się kciuk.
Następnym razem nie będzie musiała unikać prawdy.
Następnym razem zbierze z sobą betonowe buciki; tylko tak utrzyma go bliżej dna.

rzut 62 w połączeniu ze sprawnością 13 = 75, próg pokonany, Barnaby wyporny w nauce nieoporny
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Jej myśli miały pozostać sekretem — dreszczykiem niepokoju dostępnym tylko dla niej, kontraktem nieprzypieczętowanym niczym namacalnym, ale nie mniej istotnym, niż ten rozdawany w banku Duerów na wysoko oprocentowane świstki — a utrzymanie tego w tajemnicy i tak kosztowało ją mniej, niż podzielenie się każdą myślą ze światem — miała bowiem ograniczoną odporność na głupie pytania. Z Barnabym też zawarła dziś umowę; ty nie pytasz, ja nie pytam — jego spojrzenie zza zaparowanych szkiełek mogło mówić niewiele, ale choćby rozmyte, kontrastowało z beztroską zielenią kąpielówek. Albo to tylko jej umysł zgodnie ze swoim nawykiem zapełniał dziury w krajobrazie cudzą troską, którą należało się natychmiast zająć — tym również byli oboje — które bardziej?
Mogłaby odpowiedzieć, że to ona coraz częściej zwraca się ku sobie. I skłamałaby. Gdyby tak było, zadbałaby o siebie lepiej.
Głęboko pod fasadą imitującą kontrolę nad własnym życiem Annice brakowało bowiem jednego — szczerości. W jej miejsce doczepiała protezy; rozmowy telefoniczne skandalicznie ubogie w słowa, zabawy magią w zaciszu własnych — i cudzych — kątów, pracę, czy wdechy i wydechy w za zimnym basenie. A w tym ostatnim bezczynność była szczególnie nie do pomyślenia.
I całe szczęście. Działanie genialnie odwracało uwagę.
Mhm — odpowiedziała, nie siląc się na zbędną artykulację. Do Wendy Paterson.Nie wiem, uznałam, że zechcesz to wiedzieć. Nie wątpię, że śledzisz prasę, ale—
Nie ma to jak ułyszeć o tym od naocznego świadka? Jednak niespecjalnie ją to bawiło. Czytanie o skandalach za mocno śmierdziało zbliżającym się nieuchronnie skandalem własnym — czy będzie jej w tym tak samo do twarzy, jak kuzynowi? A poza tym—
Dziennikarski światek był mały i hermetyczny, a jeśli ktoś się bardzo uparł, mógł w kogoś uderzyć w więcej, niż na tylko jeden sposób. Wysmarować uszczypliwość w Piekielniku — nawet zupełnie nieprawdziwą, oboje wiedzieli dobrze, ile kłamstw znalazło się w poprzednim numerze — było tylko jednym ze sposobów.
To będzie doskonałe. — Prychnęła, na chwilę znów niknąc w basenowej toni. Półprzymknięte oczy odbierały jedynie przebłyski światła. Nie dbała o ostrość widzenia i nie skupiała na niczym wzroku, liczył się tylko wydech. Barnaby mógł nie doceniać tej rozgrzewki, dla niej była kluczowa — przypominała niezmiennie, że musi oddychać świadomie.
I że każde z nich — bez najmniejszego wyjątku — pójdzie spać dokładnie tak, jak sobie pościeliło. Na nią wkrótce będzie czekało leże najwygodniejsze, bo madejowe — już prawie podjęła decyzję. Kwestią do ustalenia pozostało jeszcze, jak bardzo zależy jej na tym, by dwóm rodzinom popsuć obchody pod koniec miesiąca.
Pora na wdech.
A co, jeśli ja zrobiłabym coś, co oburzy socjetę? — nie spytała — znów — dodałaby, gdyby miała odwagę wykrztusić z siebie choćby to pierwsze. Ostatecznie wybrała komplement — bezpieczny, bezinwazyjny, nie niszczący uśmiechów dzieci, ani marzeń o nieświętym spokoju.
Wrodzony — zmarszczyła nos w uśmiechu wartym tysiąc wydechów pod wodą — udawanie łodzi podwodnej cię nudzi? To moja ulubiona zabawa. — A jednak — spojrzeniem i ruchem głowy dała sygnał. Niech więc nagnie fioletowy makaronik do swojej woli i pokaże jej, jak pieski pływają.
I pokazał — nawet szybciej, niż się spodziewała. W pierwszym, absurdalnym odruchu poczuła ogromną chęć chwycenia go za gumkę kąpielówek, gdy zaświecił nią na dłużej przy zanurzaniu. Opanowując tę dziecięcą myśl — rzeczywiście, podgrzybków na terenie przybywało zbyt szybko, by publicznie okryć kuzyna hańbą — po prostu ruszyła w pościg z własną żenująco rymowaną końcówką.
…Bo ostatni na dole się rucha w stodole.
Tymczasem ruchy ciała w wodzie miały w sobie wiele z tańca — dlaczego więc Annika nie została nigdy tancerką? — mocne wybicie, skoordynowane ruchy i zatrzymanie z dłonią na jednej z płytek na samym dnie basenu — cwany uśmieszek i gest zmałpowany od jednego zuchwałego lekkoatlety. Barnaby musiał obejść się smakiem — za to punkty nadrobił sprytem.
Jedno wynurzenie głowy później zarobił pacnięcie w czoło. Z miłością.
Bierz makaron, zanim jakiemuś dzieciakowi się spodoba. Pływamy. Tylko nie chcę widzieć głowy lewitującej nad wodą, unosisz ją tylko do wdechu — wyraźnie zasapana, z kilkoma węgorzami wokół czoła więcej — ale i w znacznie lepszym nastroju, niż jeszcze minutę temu z hakiem.
Annika van der Decken
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
Gra w udawanie i gra w milczenie; zabawa w chowanego pod wodą — gdy ukrywają się oni, a szukającym jest świat — i rycerzy nad jej powierzchnią.
Po lutym żaden poranek nie spełniał podstawowych kryteriów pośledniości; ten, w którym właśnie uczestniczyli, podźwignął poprzeczkę absurdalnego nie—absurdu, gdzie pomimo nietypowych okoliczności wszystko — przez moment, na moment — wydawało się—
Właściwe?
Valerio nie boi się skandali — Valerio jest skandalem; poziomem skandaliczności określa, czy dzień warto uznać za udany czy tylko znośny — czegokolwiek nie napiszą o nim w Piekielniku, sprowadzi artykuł do równania śmiechu i paru(nastu) włoskich wyzwisk, które umilkną dopiero, kiedy do ucałowania pierścienia wezwie go nestor familii.
Tego świto—poranka jedynym włoskim akcentem były piankowe makarony, mgliste wzmianki i zatopione wspomnienia; włosy kuzynki ukrywał czepek, pod włosami czaiła się głowa, w głowie musiały dryfować niechciane myśli — próba zadławienia ich chlorem rozpoczęła się w momencie, kiedy ciszę słuchawki wypełnił sygnał połączenia.
Wrodzony talent do milczenia dołączył do tego wodnego; bywają jednak momenty, kiedy nawet Barnaby nie może dłużej zachowywać ciszy — po raz pierwszy przerwała ją łódź podwodna.
To jest twoja ulubiona zabawa? — pod powierzchnią było cicho i nie istniało nic poza wolą przetrwania; na poziomie molekularnym mógł zrozumieć — na poziomie uniesionych brwi nawet nie próbował. — A próbowałaś kiedyś sek—
—undę później nie istniał świat, była za to woda — w uszach, we włosach, w kąpielówkach, które zielenią dolara obiecywały dobrobyt i gwarantowały marny substytut spojrzenia za zaparowanymi szkiełkami gogli. Znów zapadła cisza, świat stracił kontury, Annika przegrała wyścig, Barnaby unik — ciche plaśnięcie poniosło się czkawką przez pływalnię, wróciło zwielokrotnionym echem i zbiegło z cichym rozbryzgiem rozchlapywanej wody.
Makaron w dłoni — tego nie sprzedawano w Palazzo — i skupienie w mięśniach; główna atrakcja wczesnego poranka dopiero się rozpoczynała. Nauka była procesem, nie skokiem na główkę; ten w przypadku Williamsona rozpoczął się dwa tygodnie temu, kiedy noce były coraz krótsze, sen coraz płytszy, koszmary coraz realniejsze — symbolizm zanurzenia był odpryskiem obmycia; chlor mordował roztocza obowiązków, sześćdziesiąt minut w wodzie rozmiękczało ostre krawędzie rzeczywistości, oddech — czasem zapominany, często tracony — z pomocą Anniki wrócił na swoje miejsce.
Przed czymkolwiek nie próbowała zniknąć, Williamson doskonale rozumiał; tutaj przynajmniej mogła udawać, że ewakuacja zakończyła się sukcesem.
Kiedy wydawało się, że ten dzień niczym nas nie zaskoczy — gra na czas i na wyrównanie oddechu; pływanie i walka różnią się tylko typem podłoża — na scenę wbiegł pies pływający z głową pod wodą — piankowy makaron przypominał nieporęczny miecz i — jak wszystko, czym można wymachiwać, imitując walkę o Lucyfera, honor i ojczyznę — budziło nieodpartą, samczą potrzebę zadania ciosu wyimaginowanemu wrogowi. Powstrzymał się tylko dlatego, że wrogów było więcej; na oko dwudziestu, wszyscy półtorej razy niżsi od niego i w kawalkadzie kolorowych, podgrzybkowych czepków. Jeszcze nie wdarli się do basenowej twierdzy — w zupełności wystarczyło, że po prostu się darli.
Plastikowy zegar na okafelkowanej ścianie podpowiadał, że zostało im kwadrans zanim basen zaleje powódź porannej lekcji — walka na makarony musiała zaczekać. Czas na walkę o przetrwanie; z pianką, unormowanym oddechem i odbitym od kafelków umysłu echem; głowa nad powierzchnią tylko do wdechu.
Cała reszta — zmęczenie i opór, świat i pozabasenowa rzeczywistość — musiała zaczekać; mieli lekcję do odrobienia, prysznic do wzięcia i prywatne demony do zatrzaśnięcia. Po kwadransie i czterech długościach, wiązance wskazówek i bukiecie oszczędnych podziękowań — te w ich przypadku zawsze składały się z kiwnięć głową, siateczek zakwaszonych ironią słów i próbach odnalezienia samotności tam, gdzie narastał krzyk rzeczywistości. Dziś niepisaną zmowę milczenia ubogaciło wyżynanie wody z kąpielówek — aż nadszedł moment wynurzenia na czekający poza basenem świat.
Saint Fall zdążyło się rozbudzić; oni jeszcze zdążą stawić mu czoła.

z tematu x2
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
10 — V — 1985

O szóstej dwadzieścia siedem żaden budynek nie posiadał prawa do wyglądania znośnie.
O szóstej dwadzieścia siedem — godzinie porannych zmian w sklepach spożywczych i powrotów z nocnych patroli — nikt nie powinien czerpać radości z życia. Abstrakcyjna myśl, której nie mogła zmyć nawet woda pod basenowym prysznicem; niespełna trzy tygodnie temu byłby tym, który dopiero opuszcza komisariat, na skórze nosząc smród policyjnego wozu, pod oczami napięcie bezsennej nocy, a w żyłach kawę nazywaną tak tylko z uwagi na brak lepszego określenia.
O szóstej dwadzieścia siedem — był piątek; euforia nadchodzącego weekendu dopiero budziła się ze snu — nikt z własnej woli nie płacił trzech dolarów i pięćdziesięciu centów za godzinny wstęp na basen. Dwudziestocoś—latek przy kasie był zbyt zaspany, zbyt zblazowany lub zbyt uodporniony na widok Williamsona, żeby wypowiedzieć coś ponad stłumione ziewnięciem ziendoby.
Ziendoby, w rzeczy samej.
Basen sportowy sprostał jedynemu oczekiwaniu, które posiadał Barnaby — był pusty. Nawet żywa dusza nie zabłądziła do męskich szatni; ani pół rybika cukrowego nie przemykało w kierunku odpływu prysznica, kiedy nagły rozbłysk jarzeniówek rozpoczął kolejny dzień z życia basenowego mikroświata. Wyciśnięcie trzech godzin tygodniowo na naukę pływania było dwa miesiące temu wyczynem na miarę splunięcia ze szczytu Mount Lucania i nieodmrożenia przy tym ust. W marcu Williamson dopiero odkrywał wyporność własnego ciała — po sumarycznym połknięciu litra chlorowanej wody, mógł stwierdzić, że lekcje przyniosły oczekiwany skutek. Kiedy zaczynał, Jason — Barnaby nigdy nie zapomni koloru kąpielówek instruktora; Armstrong byłby w stanie zobaczyć je z Księżyca — mówił o pozytywnym nastawieniu i konsekwencji.
Pierwszego Williamson nie posiadał nigdy, druga nadal utrzymywała go przy życiu — i, jak okazało się dwadzieścia osiem godzin lekcji później, na powierzchni basenu.
Czepek koloru dziesięciodolarówki, kąpielówki barwy dwudziestki; pierwszy ściskał czoło w akcie niemego aktu wandalizmu, drugie były wilgotne od szybkiego prysznica. Skóra musiała przyzwyczaić się do chłodu, zanim ciało zanurzy się w nienaturalnym błękicie pływalni — kafelki pod klapkami nie były śliskie tylko dlatego, że nikt nie zdążył rozchlapać wody poza krawędź basenu.
W pięćdziesiąt pięć minut Williamson zdąży zmienić to dziesięć razy; ambitny plan na długości basenu — o szóstej trzydzieści—coś podejmowane powinny być tylko takie.
Płuca wypełniła zdrowa dawka tlenu; odruchowe wciągnięcie powietrza było nawykiem, nad którym pracował od dwóch ostatnich miesięcy. Główną przyczyną wodnej paniki była myśl, że organizm nie zdoła oddychać — dlatego należało zapewnić mu powietrze zanim ciało zanurzy się w chłodnej toni, a mięśnie, kości i każdy nadwyrężony staw uświadomią sobie, że życie wcale nie musiało być ciężkie.
Czasem wystarczy pozwolić wodzie na uniesienie balastu.
Twarde dno zaakceptowało wyzwanie; punkt wyporny rozpoczynał się na drugim torze — kiedy Williamson pływał tydzień temu, zboczył z kursu i łokciem przyrżnął o brzeg basenu; tę lekcję najwyraźniej też przyswoił. Odbicie od szorstkiego murka zapoczątkowało nierówną walkę z żywiołem; nasunięte na oczy google zamieniły świat w rozmazaną mozaikę zatartych granic i wszechobecnego błękitu. Nie próbował być szybki — nie przy pierwszej długości; stłumione dźwięki zaczęły składać się z odległego echa młóconej ramionami wody i ciała, które przecinało pasmo wody wzdłuż zaznaczonych na dnie basenu linii. Kraul pochłaniał energię i — jeśli wierzyć skromnemu doświadczeniu oraz naukom Jasona — musiał być równomiernym ruchem. Praca nóg, równie wytężona, co ramion, prowadziła ciało przez błękitną toń pewnie; pod wyciągniętą dłonią Williamson poczuł twardą obecność dotarcia do końca pierwszej długości.
Ciało skręciło w wodzie sprawnie — bez zbędnego balastu grawitacji, tułów mógł swobodnie zawrócić i wyruszyć w tę samą stronę, z której dopiero przybył. Szarżowanie na samym początku byłoby głupotą; do swobodnego, instynktownego pływania nadal było mu daleko — w wodzie sam sobie przypominał, żeby trzymać tempo, nabierać wdechy nad powierzchnią i wypychać powietrze z płuc, kiedy wraz ze zmianą ramienia głowa zanurzała się pod wodę. Dłoń znów uderzyła o kraniec basenu; ciało znowu zawróciło.
Trzecia długość była szybsza — wyczuł tempo i własne ograniczenia, nadał rytm ciału, które przestało liczyć; zaczęło po prostu płynąć. Zanim do umysłu zdążyło dotrzeć nieuniknione obciążenie płuc, Williamson znów zawracał — mięśnie zaczynały słabnąć, ale nie przestawał; nie mógł zatrzymać się w połowie basenu.
Chodziło o zasadę — o zrobienie wszystkiego, żeby dotrzeć do krańca i znów zwrócić ciało przeciwko oporowi wody. Kiedy dłoń dotknęła murka, odliczając czwartą długość, poczuł się zbyt pewnie.
Powinien zaczekać; złapać i wyrównać oddech, pozwolić ciału na zrozumienie, że nigdzie się nie spieszą — zbyt mocno przywiązał się do myśli, że może być równie szybki, co na lądzie. Piąta długość zaburzyła rytm; źle wymierzył wdech, do ust wtargnęła woda i cały proces przerwany został, kiedy nogi dotknęły dna basenu — był w jednej trzeciej, grzecznie przełykając chlor, który wdarł się do płuc. Zakrztuszenie było krótkie, podobnie jak oddech; tym razem Williamson zaczekał sześćdziesiąt sekund — niech serce uspokoi rytm, mięśnie nie zdążą ostygnąć, a ciało wyruszy dalej.
Do krańca basenu dotarł zacznie wolniej, niż przy pierwszych czterech długościach; szóste było nagłym zwrotem akcji i obróceniem ciała na plecy — płynął tyłem do kierunku, przez plastikowe google obserwując blade jarzeniówki nad głowami i surowy, pływalniany sufit. Gdy dłoń dotknęła murka, znów przerzucił się na kraula — po przepłynięciu trzech metrów za wznowiony pośpiech zapłacił w walucie bólu.
Kolka w lewym boku ściągnęła go z toru w lewo; odruch dotarcia do brzegu nie ustał nawet przy ósmej długości basenu. Zmęczenie było coraz dosadniejsze; ograniczenia w wodzie dopadały go szybko i zwykle wydzierały się z płuc razem z urywanym wydechem.
Tym razem — przed podjęciem wyzwania dwóch ostatnich długości — dał sobie trzy minuty. Serce musiało odzyskać rytm, oddech drogę do płuc, zsunięte na moment google pozbyć się pary.  Kiedy ruszał przedostatni raz, kolka minęła; od tego momentu, aż do samego końca, testował teorię prędkości — nie był tak szybki, jak na lądzie, ale to nic.
Czasem sukces wystarczy odmierzyć niezmienieniem stanu istnienia — nie utonął.
Dobry początek dnia.

mechanikuję pływanie: zbiorczy próg bezproblemowego przepłynięcia długości basenu dziesięć razy: 300 (5 rzutów z progiem 60, 1 rzut — 2 długości), wliczana k100 + sprawność + modyfikatory
w przypadku nieprzekroczenia progu na którejkolwiek długości, kością k3 na określenie skutków ubocznych:
1 — kolka
2 — skurcz
3 — zachłyśnięcie wodą

1 & 2 długość: 67 + 14 = 81
3 & 4 długość: 78 + 14 = 92
5 & 6 długość: 10 + 14 = 24
7 & 8 długość: 13 + 14 = 27
9 & 10 długość: 86 + 14 = 100

k3 na skutki uboczne: 3 & 1 dla długości 5 & 6 oraz 7 & 8


z tematu
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii