Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
First topic message reminder :

Kozia arteria
Ten niezwykle ważny szlak komunikacyjny dla owiec, baranów i innych zwierząt gospodarczych wypasanych na tych terenach nosi nazwę koziej arterii. Przydomek ten wziął się ze starej legendy, której dokładnej treści nikt już nie pamięta. Podobno wieki temu, jeśli jakaś z kóz zgubiła na pastwisku, ostatecznie prędzej czy później można było znaleźć ją na tej ścieżce. To, w jaki sposób się na nią dostawała, pozostawało tajemnicą, ale Padmorowie lubią sobie potwierdzać, że Lucyfer o nią zadbał i zesłał na właściwą drogę. Arteria biegnie pomiędzy pięknymi pastwiskami, które wydają się zielone przez niemal cały rok. Chociaż zimą pola pokrywa warstwa śniegu, przebijające się kłęby świeżej trawy tworząc niemal magiczny nastrój. Mówi się, że magia ma w tym swój udział, ale, jak i po co? Tego nie wie nikt.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Percival Hudson
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t493-percival-hudson
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t497-poczta-percivala-hudsona
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t493-percival-hudson
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t497-poczta-percivala-hudsona
Czasami człowiek nie musi mówić na głos tego, co myśli o drugiej osobie, żeby widać było, jak skomplikowana może być to relacja. Ot wystarczą drobne gesty i mowa ciała, ton głosu, by od razu poczuć ciężką atmosferę, która zbierała się niczym burzowe chmury. Aż mogło się wydawać, że w powietrzu unosi się ten charakterystyczny zapach ozonu, a w tle słychać niski odgłos gromu. Właśnie takie odczucia miał Percival, kiedy patrzył na Judith i Sebastiana. Może było błędne — w końcu bazowało tylko i wyłącznie na obserwacji oraz empatii, a nie na suchych faktach. Wyraźnym jednak było pewne napięcie między tą dwójką. Może uda się kiedyś zapytać wuja, o co tu chodzi? Tak po prostu, nie żeby Hudson należał do tych wybitnie ciekawskich. Wolał jednak rozumieć, co dzieje się w jego otoczeniu, by móc na to w prawidłowy sposób zareagować.
Wiedza dawała poczucie kontroli, a tego nigdy nie było dość.
Szczególnie teraz, kiedy informacje były szczątkowe, a dzień przytłaczał swoją niecodziennością i nawet nie planował przestawać. A zapowiadało się, że dalej będzie już tylko dziwaczniej.
Ślady kopyt, które były wiele większe, niż mają normalne konie, prowadziły ich dalej, a mężczyzna za wszelką cenę próbował przypomnieć sobie wszelkie możliwe rasy tych zwierząt, jakie mogłyby być posiadaczami takich tropów. Niestety było to okropnie trudne.
Ale od kiedy anioły podróżowały na wierzchowcach? Nawet te upadłe? Cóż, na to pytanie również nie mógł odpowiedzieć, gdyż były to zagadnienia, wchodzące zbyt głęboko w religijne kwestie.
Nie było jednak czasu zagłębiać się w rozważania, niebezpiecznie dotykające tematu ile demonów zmieści się na główce od szpilki. Należało iść i odszukać Upadłego.
—Chyba go słyszę — odezwał się, kiedy do jego uszu dobiegły pełne bólu słowa. - Wzywa naszego Pana i …Aradię?
Zmarszczył czoło.
—I jakieś “Sygnómi”. Wiecie, co to jest? — zwrócił się do towarzyszy, ale chcąc zadać kolejne pytanie, coś go powstrzymało, i to w taki sposób, że o mały włos, a straciłby równowagę. Gruby łańcuch, zakończony kulą nagle zmaterializował się tuż przy kostce Percivala, przykuwając go do ziemi.
Nie znał tej magii, chociaż obcował z nią prawie na co dzień. Wiedział jedno — ktoś próbuje im przeszkodzić w tym, by osiągnęli swój cel. Nie mógł na to pozwolić.
W pierwszej chwili myślał, by wyłamać sobie stawy, by w taki sposób spróbować wyciągnąć nogę, ale nie próbował jeszcze innych sposobów — takich mniej drastycznych dla układu kostnego.
—Celer!Wystawił rękę, by uderzyć w trzecie od swojej nogi kółko łańcucha, nie wiedząc, czy magia da sobie radę z tymi przedziwnym przedmiotem. Dlatego dla pewności wyciągną athame, by spróbować odgiąć spoiwo (jeśli takowe było) tej samej części łańcucha, w które chwilę wcześniej celował magią.

akcja 1: zaklęcie Celer
akcja 2: siłuje się z łańcuchem, Sprawność
Percival Hudson
Wiek : 40
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Rentier i inwestor
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Percival Hudson' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 100

--------------------------------

#2 'k100' : 67
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Potężny kajdan na nodze, a przy nim ciężka kula — ktoś lub coś chciało was unieruchomić, spowolnić i nie dopuścić byście ruszyli dalej. Pułapki pojawiły się znikąd, ale nie zamierzały znikać wraz z upływem czasu. Dopóki nie zdecydowaliście się wykonać akcji — byliście uwięzieni, przykuci do małego skrawka polnego terenu. Wokół nie było nikogo. W tle rozlegał się tylko jęk mężczyzny.
Sebastianie, próbowałeś poradzić sobie z tym dziwnym zabezpieczeniem magią. Pierwszy czar, którego użyłeś, nie był w stanie ci pomóc. Zapięcie nawet nie drgnęło, chociaż magia uderzyła w nie z delikatną siłą. Zaklęcie przerywało czary, to co miałeś przyczepione teraz do kostki, widać czarem nie było, musiał to być mechanizm znacznie bardziej skomplikowany. Druga inkantacja jednak... Ta uformowała się w strzelisty kształt, który z uderzył w kajdan na twojej nodze. Poczułeś silny ból, jak gdyby w piszczel kopnął cię ktoś znacznie większy i bardzo zdenerwowany. Twoje ciało pulsowało w narastających odczuciach, ale gdy otworzyłeś oczy — dostrzegłeś, że mechanizm zapięcia jakby się poluzował. Dalej nie byłeś wolny, wciąż kula zabezpieczała cię przed poruszaniem się, ale stało się cokolwiek, co pozwoliło ci na wyciągnięcie wniosków.
Judith, do gwardii nie przyjmują byle kogo — ogromna pomysłowość i niezwykłe umiejętności magiczne miały dzisiaj zapewnić ci wolność od niesfornej kuli, która ciągnęła cię za sobą i nie pozwalała ruszyć się nawet o krok. Chociaż pierwszy czar nie zadziałał, wykazałaś się ogromnym sprytem. Zaklęcie Dormi z trudem podniosło kulę, bardziej tocząc ją po ziemi, niż lewitując, ale ta powędrowała zgodnie z twoim życzeniem, w stronę kałuży, krańce łańcucha zamaczając właśnie w niej. Nie byłaś w stanie do końca kontrolować przebiegu tego dziwnego przedmiotu, część twojej kostki również znalazła się w szkarłacie, ale chociaż ten przeżarł ci ubranie, a i również skórę, była to mała cena za to, co udało ci się uzyskać. Łańcuch spalał się, chociaż działo się to dość powoli. Krew przeżerała surowy metal, ostatecznie oddzielając kulę od twojego ciała. Na kostce został kajdan z wiszącym obok teraz już krótkim łańcuchem, ale ten, chociaż ciążył na kostce, nie krępował ci ruchów.
Percivalu, ciebie spotkało ogromne szczęście, chociaż było dość zabawnem patrząc na sytuację, w której się znalazłeś. Ogrzewając swoje ciało niezwykłymi umiejętnościami magii anatomicznej, ślęcząc w pidżamie na polach Padmorów niewiele godzin po tym, jak znalazłeś się w centrum potężnego pożaru, który trawił Deadberry — spod twoich palców wykaraskała się silna magia. Czar na ogół nie był w stanie zadziałać na przedmioty, znacznie lepiej radził sobie z ludzką skórą, ale z drugiej strony — nie wiedziałeś przecież, z czym właściwie masz do czynienia. Zaklęcie uderzyło w kółko łańcucha, przecinając je. Wystarczyło użyć odrobiny siły, żeby odgiąć spoiwo. Ty wykorzystałeś do tego athame, potężny przedmiot magiczny, którego istnienia nigdy nie należało bagatelizować. Ten, jak gdyby wchodził w masło, dokończył robotę czaru. Prawdopodbnie, gdyby nie pierwszy czar, nie byłoby to możliwe. Wtedy też stało się coś jeszcze, ta sama wiązka światła, która uformowała się, uderzając najpierw w twój łańcuch, popędziła dalej w linii prostej, wyjątkowym łutem farta uderzając w łańcuch Sebastiana, przy okazji przecinając też nogawkę jego spodni, a potem wbiła się w ziemie, wywołując w niej potężne draśnięcie. Sebastianie, twój łańcuch jeszcze bardziej się poluzował. Miałeś w sobie dostatecznie dużo siły, aby całkowicie go odgiąć.
Z odległości znów usłyszeliście męski jęk, bardzo zmęczony i zmarnowany, wyraźnie cierpiący. A potem rozległ się krzyk, jak gdyby wydzierał się z jego piersi skowyt potężnego bólu. Głos był donośny, to musiało oznaczać ogrom siły, która drzemała w tej istocie, ale nie dało się wyciągnąć z tego innych wniosków — być może były to już jego ostatnie słowa. Wciąż powtarzał pod nosem dziwne mantry w niezrozumiałym języku, które słyszałeś tylko ty Percivalu.
I w kolejnym wrzasku, gdy przyszedł kolejny ból, spomiędzy drzew wyłoniła się kolejna istota. Te poruszyły się, a wy usłyszeliście stukot potężnych kopyt. W dół pół wybiegł biały, monstrualny i zachwycający pegaz. Miał blisko trzy metry, wzrostu, jasną sierść, białą grzywę i ogon, długie i odbijające ostatnie blaski słońca. Z jego tułowia unosiły się wielkie skrzydła zdobione białymi piórami, w wielu miejscach oblane szkarłatną krwią. Na grzbiecie niósł siodło, teraz puste. Ktoś, kto go ujeżdżał, musiał być istotą równie olbrzymią. Bok miał przecięty, a z niego wylatywała strużką krew. Cierpiał, chociaż galopował na masywnych nogach kilkadziesiąt metrów od was, zupełnie ignorując waszą obecność, a potem wzniósł się w niebo, majestatycznie i z pewną swoistą gracją. Hipnotyzował, pociągał za sobą spojrzenia i puf. Za chwilę go nie było.

Tura 6
Judith, łańcuch został przepalony, ale przy okazji uszkodziłaś sobie skórę. Otrzymujesz -10 pż P i poparzenia na lewej kostce. Na twojej kostce dalej zostaje kajdan, ale nie będzie ci on przeszkadzał w poruszaniu się, chociaż może zostawiać nieprzyjemne uczucie drażniące poparzoną skórę.

Percivalu, w wyniku krytycznego sukcesu udało ci się przeciąć swój łańcuch na tyle, że odgięcie spoiwa athame załatwiło sprawę. Na twojej kostce dalej zostaje kajdan. Na twojej kostce dalej zostaje kajdan, ale nie będzie ci on przeszkadzał w poruszaniu się. Dodatkowo krytyczny sukces sprawił, że pomogłeś Sebastianowi w przecięciu jego łańcucha.
Rozpoczyna się ostatnia kolejka, w której będzie działać twoja zdolność biokinezy na ogrzewanie ciała.

Sebastianie, twój łańcuch trzyma się ostatkami sił. Wystarczy, że odegniesz go, korzystając ze swojej siły. Próg na powodzenie miał wynosić 80, ale ze względu na czar Percivala, spada on do 35. Takie odgięcie łańcucha będzie akcją. Do rzutu kością dolicz swoją statystykę sprawności i ewentualny bonus za udźwig. Dodatkowo przypominam, że żeby poruszać się zgodnie z grupą, musisz poświęcić akcję na przemieszczenie się na drugą mapę.

Jeśli chcecie poruszać się w przód mapy i wyjść poza jej obręb, będzie to oczywiście akcją.

Punkty życia:
Judith Carter 164/174 (-10 P, poparzenia na lewej kostce)
Percival Hudson 156/161 (-5 W (wychłodzenie co turę) ogrzewanie z pomocą biokinezy 2/3)
Sebastian Verity 183/183

Aktywne czary:
Absolutaudite na Percivala 3/3

mapka - judith, percival:

mapka - sebastian:

ekwipunek:

Termin odpisu czwartku (6.06) do 23:59.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
Jebał to wszystko pies, jakie to kurestwo było ciężkie! Nie wiem, kto to wyczarował, ale musiał być istotą naprawdę potężną i naprawdę musiało mu zależeć na tym, żeby nas unieruchomić.
Zostawiając na razie panów za sobą, skupiłam się na swojej misji – przeżarcie tego dziadostwa. Okazało się, że krew anioła, upadłego, czy już kogokolwiek innego, wszystko jedno, była dostatecznie dobra – tylko że ledwie tocząc zaklęciem tą kulę, zachlapałam sobie kostkę i nie mogłam na czas odskoczyć. Nie byłam pewna, czy cichy syk wydobywał się z moich ust, czy może z buta, który po tej eskapadzie raczej pójdzie do wyrzucenia. Psia mać. Ale zaciskałam zęby, starając się twardo znieść kolejny wypalany fragment. Chuj wie, czy to się zaleczy, teraz ważniejszym było, żeby mi nie przeszkadzało w dalszym marszu.
Ostatecznie – łańcuch stopił się pod naporem magii zamkniętej we krwi. Może to średnio godne, wykorzystywać coś takiego do tak prozaicznych rzeczy, jednakże grunt, że zadziałało, a na mojej nodze dyndała już tylko resztka łańcucha.
Problem w tym, że gdy ruszałam kostką, strasznie piekło.
Kurwa – syknęłam, odsuwając się od kałuży, żeby jeszcze raz przykucnąć. – Sanaossa. – Nigdy nie byłam orłem w magii anatomicznej, ale jak raz by się przydała, żeby chociażby tylko powierzchownie zasklepić tę ranę, aby tylko nie była tak otwarta i nie obcierała jeszcze bardziej.
Dochodzące zaraz do moich uszu jęki sprawiły, że na chwilę zapomniałam o własnych boleściach. Nie wypadało mi obrażać upadłego, ale… albo musiał kurewsko cierpieć, albo zobaczymy największą pizdę świata. Cokolwiek się stanie – i tak musimy się tam ruszyć.
Zamierzałam już się odwrócić do całej reszty wycieczki, kiedy potężny tęten kopyt przykuł moją uwagę. Za moment pomiędzy drzewami dostrzegłam ogromnego konia. Nie, nie konia. Pegaza. Jak na greckich malowidłach z Herkulesem, psia jego w dupę mać. To, że oczy nie wypadły mi z orbit, było zupełnym przypadkiem, ja jednak obserwowałam każdy jego ruch, włącznie z zamachnięciem skrzydeł, gdy wzbijał się w górę, a potem… zniknął. Tak sobie, kurwa, po prostu zniknął.
Było zainwestować w dobry aparat, bo nikt mi, kurwa, nie uwierzy – burknęłam pod nosem, jeszcze bardziej zdeterminowana, żeby ruszyć przodem.
Tylko faceci, jak to faceci, musieli się mazgaić i trzymać po tyłach. Czego ja wymagałam.
Ruszać dupska – warknęłam na nich. Dopiero po chwili mój wzrok padł na wciąż znajdujące się na nogach Sebastiana kajdany i niemalże wywróciłam oczami. – Leviora – burknęłam, przypominając sobie dawno zagrzebane lekcje z magii iluzji. Czy płomień mi zaświecił, czy też nie, zdecydowałam się ruszyć drogą przed siebie.

akcja #1: Sanaossa (bonus: +1 | próg: 45) | akcja #2: Leviora (próg: 30)
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : starsza oficer sumiennych w Czarnej Gwardii
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Judith Carter' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 27

--------------------------------

#2 'k100' : 72
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Nie zdążył odpowiedzieć siostrzeńcowi, kiedy kajdany zajęły skutecznie uwagę ich wszystkich i pytanie rozwiało się w powietrzu. Nie ma to jednak większego znaczenia, bo Sebastian w istocie nie wie, co znaczy bełkot upadłego. Ma wrażenie, że dzwoni mu w którymś kościele, jakby mógł słyszeć gdzieś podobnie brzmiące słowa, dialekt czy język, może jeszcze na kompletach. Ale jeśli tak było, to wspomnienie pozostaje słowem zawieszonym na końcu języka i nie ma zamiaru opuścić wygodnego miejsca niezależnie od frustracji Sebastiana. A ta wzrasta nieubłaganie, kiedy kostkę przeszywa tępy ból, a kajdany ledwie się poluzowują. Solidna robota, co więcej nie zareagowały na poprzedni czar, choć przecież pojawiły się znikąd. Czym więc są, jeśli nie magią? Być może już się tego nie dowie.
Nim zdążył posłużyć się nożem, by do końca pozbyć się kajdan, czy choć rozeznać się w sytuacji reszty załogi, przy kostce przemknął mu czar, niemalże uwalniając nogę. Nie marnuje czasu, żeby zastanowić się nad tym, co mogłoby się wydarzyć, gdyby czar zboczył o centymetr, choć mógł to wywnioskować po przeciętej nogawce. Zamiast tego, motywowany dodatkowo rozpaczliwym skowytem istoty, przyklęka przy kuli i próbuje pozbyć się jej z nogi, dla pewności używając cienkiego ostrza noża do podważenia spoiw.
Już w następnym momencie wmurowuje go i niemal przestaje oddychać, gdy znikąd wyłania się to przepiękne, onieśmielające wręcz stworzenie. Wpatruje się w pegaza, wcale nie kryjąc swojego oczarowania, nawet jeśli jego twarz dawno już zapomniała jak ekspresyjnie okazywać szczere zdziwienie. Sebastian jest zbyt przyzwyczajony do kontrolowania mięśni twarzy, by pozwolić jej żyć własnym życiem. A jednak teraz wiele można wyczytać w jego oczach. Nawet nie próbuje oderwać spojrzenia od poranionego, magicznego zwierza. Patrzył na niego zaledwie przed chwilą, a jednak gdyby ktoś mu teraz powiedział, że miał zwidy, nie oponowałby długo przed zawierzeniem temu osądowi.
Otrząsa się z chwilowego szoku i rozeznaje w sytuacji towarzyszy, by za chwilę bez zwlekania do nich dołączyć. Skowyt upadłego brzmiał na tyle niepokojąco, że Sebastian nie próbuje robić sobie nadziei na to, że zastaną go żywego. Co wcale nie znaczy, że nie zamierza spróbować się w tym wyścigu z czasem. Swoją drogą, przy tym wszystkim z wprawą, która kosztowała go kilka dobrych lat nerwicy, ignoruje zrzędzenie i ponaglanie Judith, jakby nawet nie oddychała tym samym powietrzem, nie mówiąc już o zauważeniu jej obecności tutaj. To nie przeszkadza mu jednak rzucić jej wymownego spojrzenia spod tytułu „a ty co już sobie zrobiłaś, łamago?”, gdy to prześlizgnęło się po zranionej kostce.

Akcja 1 Sprawność, uwolnienie z kajdan
Akcja 2 Dołączenie do grupy

Jak wszystko poszło tak jak ma być, to Sebastian trzyma się grupy w kwestii lokalizacji.
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Sebastian Verity' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 64

--------------------------------

#2 'k100' : 39
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Percival Hudson
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t493-percival-hudson
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t497-poczta-percivala-hudsona
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t493-percival-hudson
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t497-poczta-percivala-hudsona
Mężczyzna nie rozumiał dziwnego języka, w jakim mówiła ta osoba i nawet trochę żałował, że na studiach olewał kursy francuskiego czy hiszpańskiego, skupiając się bardziej na historii i biznesie. Sądził, że to mu wystarczy, by prowadzić życie, o jakim marzył. By osiągnąć cel, do którego tak uparcie dążył. A języki? Od tego miał ludzi, by mu tłumaczyli za odpowiednie wynagrodzenie.
Cóż, obecnie nie było w okolicy nikogo, kogo Hudson mógłby obdarować plikiem zielonych banknotów lub też czekiem, by ten wyjaśnił mu znaczenie obco brzmiących słów. Zresztą i portfel, i książeczka czekowa zostały w domu, byle jak rzucone na szafkę nocną.
Co za pech — odbiło się echem w myślach Percivala.
Szybko jednak zapomniał o pustkach we własnych kieszeniach, kiedy bliżej nieznana magia, zakuła go i jego towarzyszy w ciężkie kajdany, uniemożliwiające ruch. Coś próbowało im przeszkodzić, żeby wypełnili zadanie dla Kowenu, dla samego Lucyfera.
Czując, jak wzbiera w nim gniew, mężczyzna wypowiedział zaklęcie, które było o wiele mocniejsze, niż przypuszczał — czar dosięgnął również Sebastiana. Wiązka magii poważnie uszkodziła krępujący kostkę łańcuch, a zgrabne ostrze athame dokończyło robotę.
-Co to było? — rzucił w eter, nie wiedząc, czy jego towarzysze również znają odpowiedź na to pytanie. Widząc, że kobieta podczas prób uwolnienia się, ucierpiała najbardziej, ostrożnie zwrócił się do niej:Judith, poczekaj. Spróbuję pomóc. Sanaossa Magnus.
Nie czekał na zgodę, bo nie było czasu. Musieli iść dalej.
Percival słyszał ten krzyk pełen bólu, w który zmieniły się wcześniejsze jęki. Było jednak coś jeszcze — tętent, zbliżających się w ich stronę kopyt. I chyba nie tylko on go usłyszał, sądząc po minach reszty.
Jednak to, co się przed nimi pojawiło, wprawiło czarownika w nie lada szok, w końcu ostatnie, czego można się było spodziewać w tym miejscu to pegaz. Wielki, skrzydlaty pegaz, który wzbił się w niebo, po czym zniknął jak kawałek mgły, odgoniony przez wiatr.
-Znowu Grecja? — wymamrotał Hudson, otrząsając się z zaskoczenia. - Słuchajcie, ten ogień, który niszczył ulice Deadberry, był podobno tym mitycznym ogniem greckim. Ugasiliśmy pożary jedną, powtarzam, jedną butelką octu i piaskiem, a to nie jest naukowo możliwe. A teraz ten pegaz. To wszystko musi być powiązane…
Znów poczuł, jak chłodny wiatr wdziera mu się pod ubranie, zapełniając zimnem każdą komórkę ciała, dlatego ponownie spróbował się skupić na własnym organizmie, by znów zmusić go, by sam się rozgrzał.

Akcja 1: Sanaossa Magnus, próg 65
Akcja 2: Biokineza
Percival Hudson
Wiek : 40
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Rentier i inwestor
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Percival Hudson' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 77
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Wyswobodzenie z łańcuchów zajęło wam dość mało czasu. Wyjątkowy spryt i skupienie na celu ewidentnie zadziałało, bo chociaż wciąż na kostkach mieliście kajdany, tak bez trudu mogliście się już poruszać. Sebastianie, dołączyłeś do grupy, odkrywając, że twoi towarzysze również posiadali obręcz na nogach. Percivalu, gdy rzuciłeś czar na Judith, magia rozpłynęła się delikatnie po jej skórze, zabezpieczając poparzenia i łagodząc przynajmniej częściowo pieczenie. Byliście niemal nieuszkodzeni, potężna magia, którą władaliście stała po waszej stronie — tak samo, jak Lucyfer. Twoje rozważania nabierały sensu. Elementy zgadzał się ze sobą, tylko co to wszystko znaczyło? Judith, twoje zaklęcie rozświetliło ci teren, a chociaż słońce swobodnie już zachodziło i na zewnątrz dalej było stosunkowo jasno, teraz otoczenie było znacznie wyraźniejsze.
Pozostawało iść dalej. Chociaż wyrwano was od codziennych obowiązków lub odpoczynku, byliście już gotowi. Nie było czasu do stracenia. Gorsou pojawił się w zasięgu waszego wzroku, znów powoli krocząc w waszą stronę, oparty o laskę. Na jego nogach nie było podobnych kajdanów, zdawało się, że ich plaga dosięgnęła tylko was.
Wiele czasu nam nie zostało — przywitał się bez zbędnych ceregieli, ruszając w stronę zagajnika, nie pytając o to, co się wam przydarzyło. Wzrokiem przeciągnął tylko po waszych kończynach, kiwając z pewnym zrozumieniem głową — jakby nie potrzebował słów, by rozumieć. — Bądźcie cierpliwi i obserwujcie wszystko, zapamiętujcie i nie dajcie się zwieść. Nie jestem pewien jego nastawienia, ale słyszę cierpienie. Mamy niewiele czasu — powiedział ze spokojem i szedł dalej, prowadząc was za sobą, aż doszliście do...

Po następną część posta zapraszam tutaj.

Tura 7
Judith, z pomocą czaru Percivala, udało się zaleczyć połowę twoich obrażeń. Ból znacznie się zmniejszył, chociaż dalej uczucie ocierania jest nieprzyjemne.

Żeby przyspieszyć i nie rozwlekać akcji przed moim wyjazdem, zdecydowałam się przesunąć was dalej na mapie, kosztem jednej akcji z następnej tury. W tej turze zostało wam po 1 akcji

Następne posty piszecie już w tym miejscu.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
kontynuacja z Zagajnika

Otworzyliście oczy, stojąc w tym samym miejscu na ścieżce, do którego trafiliście, gdy Gorsou porwał was z domów i z pracy. Wokół nic się nie zmieniło, było tak samo pusto i bezludnie. Tylko słońce było już nisko, jego ostatnie promienie chowały się za horyzontem, a niebo pokrywała głęboka szarość. Dla ciebie Judith nie było to problemem, rzucona przed wieloma minutami Leviora rozświetlała ci cały teren.
Odpocznijcie. Gdy będziecie gotowi, zamknijcie oczy i skupcie się na inkantacji, którą teraz wam powiem. Eo ad corpus meum. Zapamiętajcie ją. Gdy ją wypowiecie, wrócicie do swoich domów, a wasze wierne kopie, które was tam zastępowały, znikną. Milczcie przed innymi o tym, czego dowiedzieliście się dzisiaj. Nasi pobratymcy z kowenu winni wiedzieć. Spotkamy się w pełnym gronie, gdy minie kilka wschodów, a ja zdobędę więcej informacji — dyszał ciężko. — Tamci ludzie, którzy zjawili się z kobietą o ciemnych włosach — mówił o Kowenie Nocy — zapamiętajcie ich twarze. Będą chcieli nam przeszkodzić w dopełnieniu tego, co musi się stać. Oddychajcie pełnych tchem. Wypełnia się przepowiednia Lucyfera. Nadchodzi kres Niebios — kiwnął wam głową, obserwując każdego z was po kolei, lecz nim zdążyliście cokolwiek powiedzieć — zamknął oczy i... zniknął. Nie znaliście podobnej magii, nie widzieliście, jak parał się nią wcześniej, a jednak teraz przed waszymi oczami jego sylwetka po prostu prysnęła.
Obok nie bylo już Gorsou, nie było nikogo - tylko wasza trójka, która właśnie przetrwała pogrzeb Upadłego Anioła.

Tura 9
Docieramy powoli do końca naszej przygody. Macie teraz czas na rozmowę, podleczenie się, lub wykonanie jakiejkolwiek innej akcji. Jesteście tu sami, nie ma z wami Gorsou. Możecie swobodnie omówić wydarzenia, albo wracać do domów. Po wypowiedzeniu inkantacji podanej przez Gorsou, wrócicie do miejsc z których was zabrał.
Od tej pory macie wiedzę fabularną na temat Kowenu Nocy, chociaż nie znacie jego nazwy ani motywacji, tak możecie uznawać, że wasze postacie zdają sobie sprawę z wrogiej grupy. Bez problemu też powinniście pamiętać ich twarze.

Do upływu terminu możecie wymienić tutaj dowolną liczbę postów i skorzystać z dowolnej liczby akcji (uznajac oczywiście upływ czasu i fakt, że zaczyna robić się coraz zimniej). Po tym czasie pojawi się pełne podsumowanie wydarzenia.

Punkty życia:
Judith Carter 149/174 (-5 P, poparzenia na lewej kostce, -20 M)
Percival Hudson 136/161 (-20 M, -5 W (wychłodzenie co turę) ogrzewanie z pomocą biokinezy 2/3)
Sebastian Verity 163/183 (-20 M)

Aktywne czary:
Leviora na Judith

ekwipunek:

Termin odpisu do poniedziałku (26.06) do 22:00.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
Eros nie wiedział, ale dał mi wystarczającą odpowiedź. Wiedziałam więc już, czego spodziewać się po dwóch trzecich wymienionych przez niego grup. Ale Gabriel i Lucyfer… dzielili krew, o ile dobrze to rozumiałam. Obaj byli archaniołami, a więc obaj krwawili, według Erosa, podobnie. To znaczyło, że Lucyfer znałby odpowiedź. Gdyby tylko chciał nam jej udzielić… Czy żarliwa modlitwa go do tego przekona? Czy też może powinnam poprosić o pomoc Gorsou? On był znacznie bliżej Pana niż którekolwiek z nas… Być może na niego Lucyfer spojrzałby bardziej przychylnie. Musimy się dowiedzieć – skoro krew, jak wcześniej powiedział, ma ważne znaczenie, tak być może ta informacja może okazać się dla nas bardziej niż cenna.
Do czego?
Nie wiem.
Mówił też o swojej księdze. O tym, co spisał Jan Ewangelista. Spisał ewangelię, to jasne, ale to byłoby za łatwe. Jedyne, co jeszcze ci bałwochwalcy uznają, to… możliwe, że apokalipsa. Ci idioci w końcu oczekiwali na koniec końców i spotkanie z Bogiem, jakby miał ich przywitać radosnym uściskiem i pogratulowaniem za długie, święte życie według przykazań Gabriela.
Idioci.
Muszę to sprawdzić. Muszę wiedzieć na pewno, czy chodzi o tą księgę, czy te słowa zostały zapisane aby na pewno po grecku.
Muszę powiedzieć Hudsonowi, żeby zapamiętał to bełkotanie, które słyszał wcześniej. Mogło okazać się przydatne. Mogła to być greka, skoro mieliśmy przed sobą greckiego bożka, na greckim koniu, z greckim ogniem, o greckiej urodzie, piszącego po grecku i mówiącego po grecku. Tak, myślę, że Grecja może być dobrym tropem. Skąd? Nie wiem zupełnie, zwalmy to na kobiecą intuicję.
Jeśli miałam jeszcze chwilę temu wątpliwości, o jaką księgę chodzi, ostatnie słowa Erosa dały jasno do zrozumienia, w którym kierunku powinnam się udać jako następnym.
Kurwa psia jego mać, jeszcze dojdzie do tego, że zacznę czytać chrześcijańskie ścieki, do czego to do…
Nagle prawie pod moimi rękami zaczęła pękać ziemia, kiedy Eros wydał ostatnie tchnienie. Nie oceniałam, czy wyglądał na miękkiego przez łzy czy też nie. Każdy bał się śmierci – najwidoczniej on także. Co działo się po śmierci takich istot? Odradzały się raz jeszcze w Niebie czy Piekle, a może przepadały na zawsze? Dobre pytanie, idealne do kolejnego stosu dla naszego Pana.
Choć ziemia ustępowała, prawie nie zdołałam od niej uskoczyć – gdyby nie silny uścisk Gorsou, zapewne wpadłabym do środka jak trójka gapiów. Nie to mnie jednak dziwiło, a kobieca dłoń wciągająca Erosa do wnętrza ziemi. To była… Lilith? Aradia? Jeszcze jakaś inna upadła? Nie zdołałam połączyć kropek, nie zdołałam zarejestrować wszystkiego, a…
Pojawiliśmy się tam, gdzie zaczęliśmy to przedziwne spotkanie.
Byłam zmęczona, ale bardziej oszołomiona. Nie od razu dotarło do mnie wszystko to, co się działo i wszystko to, co mówił do nas Gorsou. Gdzieś tak w połowie zaczęłam rejestrować i podniosłam na niego wzrok. Nie skomentowałam jego poleceń, ale nie pozwoliłam mu odejść od razu, łapiąc za ramię, na krótko.
Nie, nie chciałam dziękować za uratowaniem mnie przed wpadnięciem cholera wie gdzie. Może do samego Piekła.
Gorsou – zaczęłam tym razem wyraźnie. Wszyscy tu byliśmy świadkami. Między sobą i tak będziemy wiedzieć. – Eros powiedział mi, czym jest ta krew. Niebieska należy do sług Gabriela, czerwona do upadłych. Czarna do archaniołów takich jak Gabriel, czy Lucyfer. Jeśli to prawda… nasz Pan może wiedzieć, czym jest ta czarna. Gabriel nią krwawił, zapewne też spadła na ziemię. Nie wiem, czy to ważne, ale na to pytanie tylko On może znać odpowiedź.
A mówił, że to ważne. Więc oby zrozumiał i zapytał. Choć to nieco durne, przyjść do Lucyfera i zapytać „ej, jaką masz krew?” „a co się stanie, jak spadnie na ziemię?”
Puściłam go, gdy odszedł.
W chwili milczenia stałam, mieląc wszystko to, co się działo. Całą opowieść Erosa, o włamaniu do niebios. O miłości do Aradii i… Jezusa…
Kurwa, chyba się zrzygamburknęłam, nerwowo przetrzepując kieszenie kurtki w poszukiwaniu papierosa. Szczęśliwie, była tam cała paczka, wraz z zapalniczką i dość szybko odpaliłam końcówkę. Z wielkiej dobroci serca rzuciłam paczkę chłopakom, jeśli chcieli się poczęstować.
Zaczęłam chodzić w tę i z powrotem, na krótkie dystanse. W dłoni zgasiłam już Leviorę, nie było jeszcze aż tak ciemno, a nie potrzebowałam niczego tutaj szukać. Poza sensem tego wszystkiego. A było zbyt późno i stało się zbyt wiele, żeby go znaleźć.
Trzeba przeczytać Apokalipsę, nie ma innego wyjścia – burknęłam pomiędzy zaciąganiem się tytoniem. Wcale nie było dziwne, że papieros praktycznie znikał w oczach. – Hudson, spróbuj spisać ten bełkot, który słyszałeś. Trzeba znaleźć jakiegoś Greka, który to przetłumaczy. – Na pewno gdzieś któryś mieszka. A jak nie, to się ściągnie, kurwa, tłumacza, nawet jeśli to znaczyło tylko „pies Cię w dupę jebał”.
Ostatecznie rozmasowałam nieco skronie. Łeb mnie zaczynał napierdalać. Miałam serdecznie dość już tego dnia. Oby się skończył i nie było już żadnych spadających aniołów.
Verity, trzeba przesłuchać tego gnojka, co zdechł a żyje. – Chociaż nie wiem, czy jest sens. Eros pokazał nam, co się stało. Ale może przynajmniej chłopak powie nam coś bardziej odkrywczego, coś, co nam umknęło, a było ważne. Byleby przestał pierdolić te paciorki, noż kurwa. – A ja… - westchnęłam głęboko – muszę zdobyć tę próbkę krwi anioła. Może nada się jako lek na HIV – splunęłam gdzieś w bok, bo aż mi było nie w smak na samo myślenie. – Oby od samego patrzenia się nim nie zarażało.
Czy dwa tysiące lat temu był HIV? Chuj wie. Nie zamierzam się pytać o to lekarzy, już i tak mają Carterów za wystarczających wariatów.
Panie doktorze, czy od patrzenia we wspomnieniach na sodomię dwóch panów można się zarazić?
Miłościwy Lucyferze…
Kurwa. Mamy koniec świata, panowie. Idę się najebać.
Rozdeptałam jeszcze rzuconego peta i wymamrotałam formułkę eo ad corpus meum, wracając do miejsca, w którym być powinnam. I jak na złość, wychodząc z siedziby Czarnej Gwardii, raz jeszcze natknęłam się na Verity’ego.
Co za przesrany dzień.

#1: percepcja | #2: religioznawstwo
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : starsza oficer sumiennych w Czarnej Gwardii
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Judith Carter' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 60

--------------------------------

#2 'k100' : 85
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Zapamiętuje słowa rozbrzmiałe w głowie, powtarza je i utrwala, a gdy słyszy wieńczącą je obietnicę, drży lekko, przejęty jej wagą. Eros, Jan Ewangelista, umiłowany Jezusa, upadły anioł, grecki Bóg i potęga, której pogrzeb ma zaszczyt obserwować – właśnie on potwierdza raz jeszcze to, czego zapewnienie dostał dawniej od samego Lucyfera – jest tutaj po coś. Ma osiągnąć cel, ma spełnić swoją rolę, ma spełnić wolę Pana. I zrobi to.
Czy Eros jest też także pierwszym z jeźdźców apokalipsy, o których dawniej tak wiele słyszał i czytał Sebastian? Literatura chrześcijańska nie jest mu obca, nie tylko ze względu na przygotowania do święceń kapłańskich, ale także dzięki szpiegowskiej pracy w oddziale Wywiadowców. Musisz znać swojego wroga mocniej niźli przyjaciół, jeśli chcesz być wiarygodnym i uniknąć zdemaskowania. A Sebastian przeszedł w jednym kawałku przez te wszystkie trudne lata, bogatszy o nowe traumy, ale i wiedzę, która najwyraźniej ma mu się znów przydać. Bo oto nadchodzi koniec świata doczesnego, takiego, jakim go znają ludzie. Oto nastaje początek panowania Lucyfera. Gabriel nie może czuć się dłużej bezpieczny, niebo nie jest nieosiągalne, anioły nie są niepokonane. Z armią będą w stanie sforsować bramy niebios. Jeśli tylko dostaną wystarczająco dużo czasu.
Eros umiera, a ziemia pod gapiami rozstępuje się, gdy spod niej wychyla się drobna, kobieca dłoń. W tym wszystkim ten gest stanowi ukojenie i Sebastian wierzy, że Eros również je poczuł. Jego śmierć nie ma już znaczenia, nie wzbudza żadnych konkretnych emocji, jednak to, co zrobił przed wyzionięciem ducha – to sprawia, że Sebastian patrzy za tym upadłym wojownikiem i salutuje mu w duchu jak żołnierzowi, który nienagannie dopełnił swoją ostatnią misję.
W oczy rzuca mu się kłopotliwe położenie Judith i jego ciało reaguje szybciej niż rzucone w myślach „do kurwy nędzy”, gdy stawia krok w jej stronę. Gorsou go uprzedza, upewniając się, że Carter nie pójdzie w ślad za Erosem. Chwilę później znów są na polach Padmore’ów.
Słucha biernie instrukcji prefekta i notuje skrupulatnie w głowie każdą informację. Zaraz milcząco łapie paczkę papierosów od Judith, odpala jednego i odrzuca opakowanie siostrzeńcowi.
Podczas gdy Carter atakuje swojego fajka gwałtownymi sztachnięciami, on zaciąga się spokojnie i wbija wzrok w jeden punkt, wyglądając, jakby myślami był zupełnie gdzie indziej. Na Judith zwraca spojrzenie dopiero, gdy słyszy swoje nazwisko.
Kto postawił ją w roli dowódczyni, że tak nimi rozporządza?
Judith może się domyślić, jakim uraczyłby ją komentarzem, gdyby byli sami. To w końcu jeden z tych momentów, gdy z wieloletnią wprawą i niezmiennie tą samą satysfakcją wyciąga kartę „żołnierza o dłuższym stażu” vel „gdyby nie ja, nie byłabyś w gwardii, znaj swoje miejsce”, ubrane naturalnie w mniej prostackie słowa – choć to już zależy od stopnia dyskusji, a z tym bywa różnie z tą kobietą.
W każdym razie, nie są sami, a o ile Percival, jak i reszta rodziny Sebastiana, wie, czym ten się zajmuje, niekoniecznie posiada tę samą wiedzę w kontekście Judith. Verity zatrzymuje więc dla siebie komentarze o hierarchii w gwardii i puszcza cały wywód Carter mimo uszu.
Judith znika i Sebastian również nie zamierza tego przedłużać.
Wygrzej się porządnie, napiszę, żebyśmy mogli to omówić, jak już wszyscy wypoczniemy. Do zobaczenia, Percy – zwraca się do siostrzeńca i również inkantuje eo ad corpus meum.
Kiedy znów wpada na Judith, poddańczo opuszcza ramiona i wzdycha teatralnie, jakby pokonany przez swoją bezradność.
Jakim drinkiem chce pani uczcić pierwszy dzień apokalipsy, pani Carter? – Uśmiecha się w swój zwyczajowy sposób, który można uznać za prowokacyjny albo i zawadiacki, jak kto tylko woli, po czym wskazuje krótkim ruchem głowy w stronę wyjścia, akcentując swoje niesprecyzowane zaproszenie na wspólną celebrację.
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia
Percival Hudson
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t493-percival-hudson
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t497-poczta-percivala-hudsona
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t493-percival-hudson
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t497-poczta-percivala-hudsona
Scena, jakiej Percival stał się świadkiem, powoli zaczynała go przerastać i zmuszać do zadawania pytań, czy aby na pewno to, co ma przed swoimi oczyma, jest realne. Może i czarownik był osobą bardzo religijną, jednak był również tym, co stąpa mocno po ziemi. Tym, dla którego obcowanie z mitami, które nagle ożywają, nie jest czymś normalnym, jak granie w bilard, czy sączenie drinka na brzegu basenu.
Hudson uznał jednak, że jedyne, co pozwoli mu nie oszaleć, jest trzymanie się tych drobiazgów, które rozumie. Dlatego, zamiast skupiać się na tym, jak wiedza jest mu przekazywana — w końcu dziwaczne szepty w głowie, nie są jego chlebem powszednim — całą swoją uwagę poświęcił temu, by zapamiętać wszystko, co istota ma mu do przekazania.
Był wściekły, że magia nie pomogła w takim stopniu, jak pragnął i Eros na jego oczach konał. Czy to faktycznie będzie koniec Niebios? W końcu pyszny i podły Gabriel upadnie? Na samą myśl, aż zapierało dech w piersiach.
Ofiara upadłego anioła nie mogła pójść na marne, powinna też radować, ale Hudsonowi było go straszliwie żal. Stracił tą, na której mu tak zależało (czując przez chwilę emocje i przeżycia istoty mógł zrozumieć, jak bolesna to była strata) i teraz kona w tak przykry sposób, wypytywany przez nich, obce osoby, które zleciały się tu jak sępy. Nie tak powinno wyglądać łoże śmierci dumnej istoty.
— Niebiosa upadną — powiedział z przekonaniem w głosie, chcąc tym samym zapewnić Erosa, że jego słowa zostały usłyszane. Że kres ich największego wroga jest już bliski.
Z chwilą, kiedy byt wydał swoje ostatnie tchnienie, ziemia zaczęła trząść się i pękać, grożąc, że razem z ciałem Erosa pochłonie także i ich. Hudson miał szczęście, gdyż stał w bezpiecznej odległości od źródła zagrożenia, w odróżnieniu od Judith, która gdyby nie szybka reakcja ich prefekta, o mały włos nie zniknęłaby w mrocznych czeluściach.
Musieli uciekać.
To był moment, kiedy ponownie znaleźli się na polach Padmorów.
Dopiero kiedy mężczyzna zdał sobie sprawę, że są w bezpiecznym miejscu, poczuł, jak powoli schodzi z niego całe napięcie, ustępując miejsca powtórnemu bólowi głowy. Jego ciało nie było przygotowane na obcowanie z nieziemskimi istotami o mocach, których nie dało się pojąć. To był chyba pierwszy raz w jego życiu, kiedy nie mógł określić, co mu się działo. Nadal jeszcze odczuwał na sobie echa przedziwnych wizji i innych doświadczeń, oblepiających, jak żywica.
Pytania o tamtą drugą grupę pozostawił na razie na czas kolejnego spotkania, nie wiedząc, czy ktoś inny z Kowenu wiedział coś więcej. Zresztą, nie sądził, że teraz jest to ważne.
— W porządku, Judith — odpowiedział na jej prośbę. — Tak się składa, że akurat poznałem niedawno kogoś, kto się na tym zna. Mam na myśli Grekę, a nie plugawe teksty, oczywiście.
Ręka czarownika powędrowała do kieszeni, z której wydostał wymiętoszonego papierosa, po czym go odpalił.
Smak tytoniu nie pomógł zanadto, ale był dobrym początkiem, by złapać kontakt z rzeczywistością.
— Eros powiedział mi, że śledził wysłannika Gabriela, by dostać się do Niebios. I że wskazano mu drogę, która zgubił, kiedy został wygnany. Chyba było tam coś jeszcze, ale potrzebuje zebrać myśli. Za dużo tych atrakcji jak na jeden dzień, muszę wam powiedzieć…
Zaciągnął się dymem i zignorował komentarz Judith o HIV. Sam miał zgoła odmienne zdanie, ale wolał nim nie epatować. Szczególnie w takiej chwili.
— Będę czekać na wieści. — Skinął Sebastianowi. — Ty też odpocznij. Eo ad corpus meum.
Mógł w końcu wrócić do domu.
Percival Hudson
Wiek : 40
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Rentier i inwestor