Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Gabinet wykładowcy biologii
Gabinet jest jasnym, aczkolwiek niewielkim pomieszczeniem z dużym oknem, z widokiem na dziedziniec uniwersytetu. Na ścianach wiszą ramki z fotografiami i obrazami przeróżnych stworzeń, a także anatomiczne szkice budowy wielu z nich. Reszta ścian zapełniona jest regałami z przeróżnymi dokumentami, teczkami, a także publikacjami naukowymi. Pośrodku stoi mosiężne biurko z krzesłem po jednej stronie oraz dwoma mniejszymi po drugiej, stojącymi tam na wypadek odwiedzin studentów. W kącie stoi terrarium zamieszkałe przez szyszkowca zwyczajnego — pupilka obecnie urzędującego tam wykładowcy, który znany jest z tego, że ulubionym studentom zleca opiekę nad zwierzęciem w dniach, gdy samego profesora nie ma na terenie uczelni.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
18 lutego 1985; Winnie i Annika

Leniwy poranek rozpoczęła kawą, a poprawiła bajglem tak pysznym, że powinny mu się kłaniać wszystkie wykwintne kawiory świata. Dalej mogło już być tylko lepiej.
Odkąd profesor Katz kilka dni temu udał się na niespodziewane zwolnienie z powodu kłopotów rodzinnych, Annika pozwalała sobie na coraz to bardziej kreatywne sposoby na wypełnienie swojego dnia pracy rzeczami, na jakie normalnie nie mogła znaleźć czasu w wypełnionym po brzegi terminarzu, który na domiar złego jakoś musiała zgrać z kalendarzem profesora. Chwilowy brak superwizji wyzwolił w niej kreatywnego ducha i dał więcej przestrzeni na to, by między wykładami i seminariami zająć się projektowaniem rycin, które z czasem miały zastąpić te stare, pożółkłe, niedokładne. Byłyby one istotnym wkładem pani Faust w uniwersytecką rzeczywistość, ubarwiając ją w sposób tylko Annice właściwy. Bo tego nie była w stanie zrobić samą swoją obecnością i nieskazitelnym ubiorem, jak już zdążyły wspólnie z Vittorią ustalić, ku bezdennej rozpaczy tej drugiej.
Choć w istocie prawda o nagłym zrywie pani Faust do pracy i kończeniu później, niż przewidywał harmonogram była nieco bardziej prozaiczna. Zatapianie się po same uszy w żmudnej i bardzo zajmującej czynności pozwoliło Annice na moment wytchnienia od refleksji tak trudnej, że aż bolesnej. Uciszało podszepty w głowie, przytłumiało intuicję. A właśnie tego obecnie potrzebowała. Niemyślenia. Przerwy od mentalnej katorgi.
Stukanie niskich obcasów niosło się echem po niemal pustym korytarzu, przerywając ciszę. I znów ten sam, nudny do porzygu, tweedowy komplet grzał Annikę w dzisiejszy, nie za ciepły dzień – aż skryła lodowato zimne dłonie w idealnie głębokich kieszeniach marynarki, przyzwalając tym samym na to, by skórzana torba na długim pasie okładała ją po pośladku, ile wlezie. W istocie, było Annice zimno, jak diabli – czy tam anieli, mniejsza. Wieść gminna wszak niosła, że mocno wieje tam na górze.
Ale odkładając żarty na bok, żadna z tych rzeczy, ani inna niedogodność nie miały prawa popsuć dobrego nastroju, w jaki wprawiło ją zjedzenie dziś rano tego idealnego bajgla.
Ciężkie drzwi gabinetu uchyliły się w akompaniamencie otępieńczego jęku zawiasów – znów będzie trzeba naoliwić – i o dziwo nie potrzebowały do tego klucza.
W gabinecie już ktoś był. Dziewczyna. Najwyraźniej fanka profesora Katza lub jego skromnego zwierzyńca. Ewentualnie obydwu. Annika natychmiast wyjęła drugą rękę z kieszeni, wyprostowała się, pierś dumnie wypięła.
Dzień dobry – rzuciła od progu, siląc się głosem na kompletnie niepotrzebną w tym momencie surowość. Dwóch kroków potrzebowała, by znaleźć się obok biurka, gdzie odłożyła torbę. Przelotnie rzuciła okiem na leżące na biurku prace – niemalże dokończony eubalaena glacialis – klejnot wśród jej ostatnich prac – w sposób dość udolny zaprojektowała nawet jego przekrój poprzeczny, razem z wybranymi organami. Na samym wierzchu zaś leżał inny projekt – majestatyczny vulpes vulpes, do tego naszkicowany w dwóch pozycjach! A gdzieś pomiędzy nimi coś, co w zamyśle pewnie miało być żyrafą – szyja już powoli zaczynała nabierać odpowiedniej długości, choć jeszcze nie została zwieńczona głową z charakterystycznymi wyrostkami. Wszystko zdawało się być pozostawione w takim samym nieładzie, w jakim Annika pozostawiła to zaledwie dzień wcześniej. I dopiero, gdy ten fakt zarejestrowała, pozwoliła sobie na to, by rozluźnić się nieco.

Ostatnio zmieniony przez Annika Faust dnia Nie Cze 18 2023, 22:24, w całości zmieniany 1 raz
Annika van der Decken
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Winnifred Marwood
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
Czy Winnie dawała się zbytnio wykorzystywać? Możliwe.

Pochwały jednak z ust autorytetu wystarczały, aby nie przejmowała się tym zbytnio. Sprawa z profesorem Katzem miała się następująco: na zajęciach na początku semestru, pochwalił Winnifred za nienaganną wiedzę na temat przedstawicieli rodzinny żukowatych, po czym spędził dwadzieścia minut po zajęciach na długiej dyskusji z nią na ich temat. Przy kolejnym spotkaniu, odpowiedziała poprawnie na wszystkie zadane przez profesora pytania, a cztery zajęcia później, dostała już zaproszenie na konsultacje w jego gabinecie. Lubiła jego gabinet, głównie dlatego, że był on właścicielem (profesor, nie gabinet) wyjątkowo ładnego okazu szyszkowca zwyczajnego. Nazywał się Freddy.

Gdy spytała, czy od Freddiego Mercury'ego, to profesor spojrzał na nią z kamienną twarzą, odpowiadając jedynie, że nie.

Chodziło o Ernsta Ferdinanda Sauerbrucha, niemieckiego chirurga.

Winnie bardzo wyraźnie mogła dostrzec moment, w którym traci w jego oczach i obiecała sobie winić za ten incydent pewnego Greka, który puszczał Somebody To Love trzy dni wcześniej w swojej audycji. Na szczęście już niedługo po tym udało jej się znowu wkupić w łaski, stąd niewątpliwy zaszczyt opieki nad Freddiem (Freddiem chirurgiem, nie Freddiem muzykiem), przypadł jej. Wraz z kluczami do gabinetu i bardzo szczegółowymi instrukcjami odnośnie karmienia jaszczurki, dostała również niepowtarzalną możliwość, aby znaleźć spokojne miejsce do nauki.

Nawet spokojniejsze, niż biblioteka.

Gdy nasypała już jaszczurce odpowiednią ilość karmy, upewniła się, że terrarium ma optymalną temperaturę i pogłaskała ją delikatnie po grzbiecie, miała zbierać się do przysiądnięcia na chwilę na fotelu, aby skończyć rozdział podręcznika, gdy drzwi do gabinetu otworzyły się i do środka weszła młoda kobieta. Znajoma z twarzy, z pewnością nie raz miały się na korytarzu, seminarium czy innych uniwersyteckich okazjach.

Dzień dobry — odpowiedziała, nieco przytłoczona surowością w głosie kobiety. — Pan profesor kazał... znaczy się, poprosił, oczywiście, aby zająć się Freddiem. W sensie szyszkowcem zwyczajnym, nie muzykiem — to ostatnie powiedziała pod nosem, niemal niesłyszalnie.

Czuła jednak, że musi wyjaśnić swoją obecność i że wcale nie próbowała włamać się do gabinetu z żadnych niecnych powodów. W ogóle się nie włamała — miała klucz.

Bardzo ładny waleń biskajski — powiedziała, lekkim ruchem dłoni wskazując na biurko. Profesor Katz miał wyjątkowo nieczytelne rysunki (oraz pismo), więc z pewnością nie były one jego autorstwa.
Winnifred Marwood
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy (tymczasowo)
Zawód : studentka medycyny i magicyny
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Z szyszkowcem Freddym, czyli pupilkiem pana profesora, a co za tym idzie także z samym profesorem Katzem, łączyła Annikę osobliwa relacja – z jednej strony doceniała jego kreatywność w doborze zwierzęcia towarzyszącego, z drugiej jednak strony miała go za – nie przymierzając – idiotę, że ilekroć oddawał się czy to błogiemu lenistwu na działce za miastem, czy też pracy tamże, beztrosko podrzucał kolczastego potwora do zabawy studentom.
Ale nie oponowała otwarcie, co to, to nie – niech się dzieje wola Piekła. Widocznie i tak niespecjalnie lubi to stworzenie. Annika jest w stanie przymknąć na takie rzeczy oko, choć sam Ferdinand Sauerbruch pewnie by mu tego tak łatwo nie wybaczył. Może więc lepiej by to jednak jakiś inny Freddy miał udzielać tutaj łaski.
Pytanie tylko, czy tej tutaj dziewczynie, czy samemu profesorowi?
Proszę się wyprostować. I nie mruczeć pod nosem. Nie dosłyszałam, co pani mówi. – zganiła dziewczynę, choć nie bez lekkiego uśmiechu. Jedno profesorowi Katzowi musiała jednak przyznać, bo do warty przy swoim małym pupilu nie wyznaczał losowego studenta z listy obecności, którego może ze dwa razy od początku semestru uświadczył na wykładzie. Bo i Annika tę pannę, owszem, kojarzyła. Gdzieś w pamięci wyrył się nawet jej portret z ręką uniesioną wysoko w powietrze. Prawdą też jednak było, że spodziewała się po niej… Cóż, większego opanowania. Bo przecież nie była w tym gabinecie nielegalnie, dlaczego więc tak skuliła się w sobie, jakby nagle pozostało tu tylko pół studentki?
Ale nawet i te pół studentki potrafiło prawić komplementy.
Dziękuję, to dopiero początek kolekcji rycin. Uzupełniam ją w wolnym czasie, żeby zastąpić niektóre sta… zabytkowe dzieła. Część tych wiszących w salach zostanie zarchiwizowana – autentycznie ucieszyła się z tego, że znów mogła się przed kimś troszeczkę o tym wygadać. Ostatnimi czasy często zaszywała się po prostu gdzieś ze szkicownikiem, stosem podręczników, zdjęć – dlatego zwykle wybierała do siedzenia bibliotekę – i zbierała materiał, który później mozolnie przekuwała w to, co w artystycznym nieładzie pozostawiła na blacie. Nieporządek był to jednak wyłącznie pozorny – gdyby było inaczej, to mogłyby się przyplątać tu również coś zgoła innego, jak choćby niedoskonały jeszcze szkic ałbasta. A nic takiego nie miało prawa mieć miejsca w uporządkowanym świecie Anniki Faust.
Przyszłam tu tylko po kilka publikacji i szkic żyrafy, proszę sobie dłużej nie przeszkadzać – postukała palcem w leżącą na biurku kartkę z delikatnego, szarego papieru i błyskawicznie zgarnęła ją stamtąd, niemal od razu zwijając w rulon. Skoro dziś gabinet okazał się być okupowany, Annika zamierzała popracować w bibliotece.
Obróciła się w stronę jednego z regałów i przeglądała po kolei grzbiety zgromadzonych tutaj książek.
...gdzieś to tutaj musiało być.
Annika van der Decken
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Winnifred Marwood
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
Nagana z ust kobiety sprawiła jedynie, że Winnie spięła się bardziej, a jej twarz przybrała bardzo oczywiste symptomy stresu. Niemniej — wyprostowała się i spojrzała w stronę Anniki, aby ta tym razem wyraźniej usłyszała jej słowa. Na próżno jednak szukać w tym geście jakiegoś buntu, a najzwyczajniejsze posłuszeństwo.

Powiedziałam, że — przełknęła ślinę, walcząc z odruchem, aby nie skończyć tego zdania i wyskoczyć przez okno z drugiego piętra prosto na dziedziniec. Byłoby to około sześciu lub ośmiu metrów. Upadek byłby bolesny, ale czy śmiertelny? — przyszłam zająć się tu szyszkowcem zwyczajnym, nie muzykiem. Otóż kiedyś myślałam, że nazywa się Freddie na cześć takiego muzyka z zespołu Queen, ale okazało się, że jest imiennikiem Ernsta Ferdinanda Sauerbrucha, co z początku nie wydawało się niczym dziwnym, ale w zeszłym tygodniu natknęłam się w bibliotece na jego życiorys i jestem poważnie zmartwiona politycznym poglądami pana profesora.

Od tamtej pory uznawała w swojej głowie, że biedna jaszczurka nosi przydomek muzyka i nie przyjmowała innej wersji rzeczywistości do świadomości. Obiecała sobie również mniej udzielać się na zajęciach profesora, w ramach cichego protestu. Teraz jego komentarz, że ma bardzo ładne, niebieskie oczy, zaczyna nabierać sensu.

Na szczęście jest to ostatni semestr, w którym ma z nim zajęcia.

Ma pani rację, niektóre są już zdecydowanie zabytkoweoraz błędne, dodała w myślach. Wolała nie wypominać na głos feralnego szkicu chlorocala africana, której tułów jest nieproporcjonalny do reszty ciałka. — Żyrafy? Widziałam ją chyba na komodzie przy wejściu. Ale nie musi pani wychodzić, właściwie to ja powinnam, już nakarmiłam, co miałam nakarmić.

Mogłaby zacząć pakować pośpiesznie swoją torbę i opuścić w pośpiechu pomieszczenie, ale pani Faust była znacznie przyjemniejsza w obyciu, gdy temat zszedł na ryciny, więc postanowiła się nie śpieszyć.

Jeśli potrzebuje pani drobnej pomocy z rycinami— Oczywiście nie sugeruje, że sama pani sobie nie poradzi, tylko wygląda to... Wiem naprawdę dużo o żukach.

Gdyby tylko mogła, uderzyłaby się z całej siły otwartą dłonią prosto w czoło.
Winnifred Marwood
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy (tymczasowo)
Zawód : studentka medycyny i magicyny
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Pani Faust wychodziła w swojej pracy z prostego założenia – jeśli kogoś zjadał nadmierny stres, miał dwa wyjścia. Albo temat przezwyciężyć i zarazem stać się bardziej skutecznym, albo skulić się gdzieś w kącie i płacząc, przyznać do porażki, a następnie wycofać się z życia akademickiego. Młodej damy więc nie zamierzała oszczędzać. Albo dziewczyna nabierze pewności siebie, albo zostanie żoną i matką na pełen etat.
Obrócona tyłem do dziewczyny i przesuwająca powoli dłonią po grzbietach woluminów ułamkiem świadomości wyłapała to, co panna Marwood zaczęła powoli artykułować. Ledwie spostrzegła, a dziewczyna z powrotem zyskała całą jej uwagę. Jeśli Winnifred miałaby teraz skakać z okna, zyskałaby wierną publiczność w przynajmniej jednej osobie.
Och, czyli jeszcze nie kazał pani opowiadać Freddiemu o supremacji narodu aryjskiego? – Spojrzała na dziewczynę spod półprzymkniętych powiek, powstrzymując uśmiech. Tak naprawdę profesor Katz nie kazał tego robić nigdy i nikomu, ale nie mogła powstrzymać się przed taką drobną zanętką. W gruncie rzeczy Annika uznawała poglądy profesora za absurdalne – ale tylko ze względu na to, jaką obrał sobie grupę dyskryminowaną. I że mimo pełnej dyskredytacji, uparcie utrzymywał swoje poglądy, choć te zestarzały się przecież okrutnie źle. Czasem warto było po prostu przyznać się do błędu. – Nie widzę problemu, by udawać, że szyszkowiec zyskał imię po innym Freddiem. Bo w istocie, nie powinna pani się grzebać w tak brudnej polityce, pomijając kwestie czysto etyczne, to obecnie bardzo szkodzi wizerunkowi. Doktor Sauerbruch też nie wiedział, kiedy się wycofać i tylko tym sobie zaszkodził. – I proszę, nawet od lekarza o bardzo radykalnych poglądach, można było się czegoś mądrego nauczyć. Przy okazji udało się Annice przemycić to, co myślała o szanownym panu profesorze, który choć może i specjalistą był nie najgorszym, to człowiekiem troszeczkę, cóż. Fatalnym. Jak zresztą przystało na nuworysza. A przy okazji tej miłej rozmowy, Annika upewniła się, że gest uniesionej ręki panny Marwood był gestem całkowicie i bezsprzecznie niewinnym. Choć specyficznie skalibrowany umysł profesora Katza mógł to odebrać nieco inaczej.
Pochłonięta rozmową Annika wróciła do biurka i do rycin. Czekało ją jeszcze mnóstwo pracy i prawie na pewno w pewnym momencie sobie temat odpuści, gdy wreszcie dopadnie ją artystyczne znużenie. A to było nieuniknione, bo i gatunków do szczegółowego opisania pozostało… Cóż, troszeczkę.
I gdyby była fenkiem, albo innym, niepustynnym lisem, zastrzygłaby uszami na propozycję panny Marwood. Uśmiechnęła się tym razem szeroko, opierając się obiema rękami o blat.
Może pani zostać. Jeśli zechce mi pani pomóc, możemy to od razu omówić. Z wykształcenia zajmuję się raczej fauną morską i oceaniczną. Ale myślałam o tym, żeby przenieść na rycinę Phloeodes diabolicus. Fascynuje mnie – w szerokim uśmiechu pani Faust aż zabłysnęły oczęta. Aż z tego wszystkiego zapomniała o żyrafie i porodowej ciekawostce, którą szykowała dla dziewczyny.
Annika van der Decken
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Winnifred Marwood
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
Przepraszam, co? — mrugnęła kilkukrotnie, przekrzywiając głowę w celu podkreślenia swojego zdziwienia. Jako wzrokowiec, niemal od razu w jej głowie pojawiła się wizja czytania pewnego manifestu jaszczurce, która całkowicie postanowiła zaakceptować swoje pochodzenie i na pyszczku miała krótki, czarny wąsik, a w tle wisiały czerwone flagi, złowieszczo powiewając na wietrze. Moralny opór jednak nie pozwalał jej na takie lektury, więc wizja kończyła się — niczym z filmu o Indianie Jonesie, który oglądała niedawno z Juniorem — dramatyczną sceną stopienia twarzy jaszczurki oraz profesora o wątpliwych poglądach, z lecącą w tle muzyką z filmu.

Tu-tu-do-tu, tu-tu-tu...

N-nie, jedynie poinstruował, aby karmić ją w południe. Jego. To samiec — poprawiła siebie samą. Zamilkła, jednak gdy kobieta zdecydowała się na dość dyplomatyczny, aczkolwiek wyraźny pogląd na tematy tu rozważane. Większej zgody Winnie nie potrzebowała, aby od teraz myśleć jedynie o śmiesznie ubranym muzyku, gdy myślała o jaszczurce. Na całe szczęście — patrząc na nią, dochodziła do wniosku, że nie byłoby jej do twarzy z wąsem. — W takim razie pozostańmy przy wersji o muzyku, to znacznie lepszy imiennik.

Temat można by uznać za zakończony, gdyż dalsza jego kontynuacja byłaby a) mało taktowna, b) mało dyplomatyczna oraz c) znacznie mniej przyjemna, niż to, co miało nadejść.

Owady.

Uśmiech pani Faust był niemal tak szeroki, jak uśmiech panny Marwood, gdy jej propozycja spotkała się nie tylko z akceptacją, co niezaprzeczalnym entuzjazmem oraz pierwszym wymienionym gatunkiem chrząszcza. W słowniku Winnie oznaczało to jedno: szykuje się naprawdę udane popołudnie.

Przysiadła po drugiej stronie stołu, nawet nie próbując ukryć swojej euforii.

Jest w nim co fascynować! Czy wiedziała pani, że mógłby on przeżyć kolizję z samochodem? — jej skórzana torba wylądowała oparta lekko o nóżkę krzesła. — Można go spotkać na zachodnim wybrzeżu, ja niestety nie miałam nigdy okazji podróżować tak daleko, jednak mam w domu bardzo jakościowy atlas. Kolega go kiedyś przyniósł z, umantykwariatu Archaios. — nieistotne. Nigdzie indziej nie spotkałam się z tak dobrze opisaną jego budową. Mogłabym go pani pożyczyć.

Pani Faust nie wyglądała na kogoś, kto czytał i jadł jednocześnie lub miał okropny nawyk zalewania wszystkiego herbatą, więc czuła, że powierzenie w jej dłonie tak drogiego (w wiedzę, niekoniecznie cenę) atlasu, było rozsądną decyzją.

Z pamięci potrafiłabym tylko wymienić jego budowę, niestety nie jestem tak dobrym rysownikiem. Właściwie to żadnym, jednak kalka potrafi zdziałać cuda, a do tego wystarczą stabilne dłonie.

Prawie wspomniała o swoich ostatnich tworach — żuczkach z balonami na zaproszeniach na urodziny, ale w porę ugryzła się w język. Miała okazję, dość niepowtarzalną, na poważną rozmowę z poważną osobistością, w dodatku kobietą. Niewiele przedstawicielek jej płci było na uniwersytecie, a im bardziej ścisła dziedzina naukowa, tym mniej. W naukach przyrodniczych było ich kilka, jednak mężczyźni stanowili znaczną większość. Pani Faust musiała być bez wątpienia osobą imponującą, skoro udało jej się dojść do pozycji, którą obecnie zajmuje.

Nie wyglądała również na kogoś bardzo starszego od niej, jeśli się jej dokładnie przyjrzeć.
Winnifred Marwood
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy (tymczasowo)
Zawód : studentka medycyny i magicyny
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Pani Faust również nie widziała problemu z uznaniem pewnej… Hm, supremacji jednego Freddyego nad drugim, zwłaszcza, że do Mercury’ego było jej znacznie bliżej. Nawet jeśli wyłącznie przez sympatie Johana i ich wspólne, zabielane imprezy z karłami w roli głównej, o których zdarzało mu się opowiadać w przypływie jakiejś dziwacznej dumy z pijackich wyczynów. Annika wolała nie wnikać w cokolwiek więcej, a tym bardziej wtajemniczać w to dziewczynę. Takie natężenie kontrowersji mogłoby pozostawić jakiś ślad na jej psychice – a już wystarczyło, że każdorazowo pozostawiało ślad w Annice.
No i zawsze mogły szyszkowca powiązać z jeszcze jednym Freddym. Kruegerem. Tak po prawdzie, Annika robiła właśnie to każdorazowo, ilekroć miała styczność z najmniejszym współpracownikiem, który okupował ten gabinet. Zaraz po molach książkowych.
Skoro jednak miała tu zostać, torbę odłożyła na wieszak przy drzwiach, a wszystkie szkice z jej wnętrza wylądowały na biurku, pomiędzy kobietami.
Nie interesowałaby mnie przeciętność – skwitowała odpowiedź znaczącym uśmiechem. Jeśli można było doszukiwać się podobieństw pomiędzy panią Faust, a jej zawodowym mentorem, to zarówno ona, jak i profesor Katz utrzymywali, że najwyższą cnotą każdego studenta była nieprzeciętność właśnie. I o ile Profesor lubił sobie ich… kolekcjonować, o tyle Annika ograniczała się do spokojnej i wyważonej obserwacji.
Kupa czasu minie, zanim będzie mogła pozwolić sobie na własnego asystenta. Lub asystentkę. Usiadła wreszcie.
...a ten już z nazwy jest okazem szczególnym. Być może będzie jeszcze okazja do podobnych badań, na razie rzeczywiście zadowolę się atlasem. Dziękuję – nie da się ukryć, że entomologia nie była mocną stroną Anniki, choć jednocześnie obraziłaby się okrutnie na stwierdzenie, że nie ma o niej najmniejszego pojęcia. Acz szczegóły anatomiczne tych małych, żuczych poczwar przećwiczyła ledwie na trzech, najbardziej ikonicznych przykładach, z czego największą gwiazdą był karaczan pospolity, którego obraz, po szybkim przekartkowaniu szkicownika, podsunęła Winnie. Był obrzydliwy, jak na karalucha przystało. Ale zawsze można było oddać jego obrzydliwość troszeczkę lepiej.
I podobnie byłoby z niemal każdym egzemplarzem stawonoga, jaki tylko zdecydowałaby się odwzorować – z nich bowiem tylko kraby zajmowały szczególne miejsce w Anniki serduszku, o czym panna Marwood mogłaby się szybko przekonać, gdyby zapragnęła przekartkować wręczony jej szkicownik.
Tymczasem Annika przyjrzała się dziewczynie nieco dłużej, oparła łokcie o blat i pochyliła lekko do przodu, ku dziewczynie.
Nie ma takiej rzeczy, której nie można byłoby się nauczyć. A już zwłaszcza na studiach...bo od czego są wykłady profesora Katza jak nie od zgłębiania hobby? – zapragnęła dodać w swej kąśliwej złośliwości, ale wstrzymała konie. Niewątpliwie, Annika miała pewne zalety, które pozwoliły jej zajmować aktualną pozycję. Upór, koneksje, inteligencja, pieniądze rodziny, silna wola i mąż naukowiec. Zapewne jeszcze kilka dodatkowych by się znalazło, gdyby się dłużej zastanowić.
Ach, i wiele seksistowskich uwag na koncie. To ją najlepiej przygotowało do pełnienia powierzonej jej roli. Immunizowała się na nie już jako dziecko, a później nastolatka i wreszcie młoda kobieta.
Annika van der Decken
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Winnifred Marwood
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
Przeciętność znajdowała się na liście słów, które wyjątkowo drażniły Winnifred. W domu panowało głębokie przeświadczenie, że każdy jest wyjątkowy na swój sposób (co w przypadku Marwoodów często oznaczało po prostu dziwny), oraz że swoją wyjątkowość powinien kierować w ku chwale Lucyfera. Dorastała więc w przekonaniu, że ma pełne prawo dążyć do naukowego rozwoju, tytułu doktora oraz heroicznego ratowania ludzkiego życia, jeśli w takim obszarze leżą jej talenty. Ojciec, chociaż był niezaprzeczalnie osobą o poglądach dalekich od nowoczesnych, nigdy nie powiedziałby jej, że jest gorsza, gdyż jest kobietą.

O tym poglądzie, dowiedziała się, idąc na studia.

Na pierwszym roku wraz z nią studia zaczęło dziesięć innych dziewcząt. Pod koniec pierwszego semestru, na egzaminy dwie z nich już nie przyszły. Obecnie liczbę kobiet, które mają szansę ukończyć kierunek, można policzyć na palcach jednej dłoni. Winnie nie uważała, że jej koleżanki zrezygnowały ze względu na brak możliwości intelektualnych, co silną presję, że nie jest to miejsce dla nich. Jej również próbowano to zakomunikować — wielokrotnie i dobitnie — ale była zbyt uparta i zdeterminowana, aby słuchać.

Nawet by mi to nie przeszło przez myśl — odwzajemniła uśmiech, czując (być może złudnie) tworzącą się pewną nić porozumienia między rozmówczynią. Pani Faust nie wyglądała na kogoś, zainteresowanego przeciętnym okazem, a Winnie poczuła ogromną potrzebę, aby udowodnić jej, że ona sama do takich nie należy. — Mogłabym go pani zostawić po zajęciach w przyszłym tygodniu lub wysłać na adres domowy, jeśli taka opcja byłaby wygodniejsza.

Jej ręka powędrowała w stronę zawieszonego na szyi pentaklu, który wyciągnęła subtelnie spod kołnierzyka błękitnej koszuli. Pani Faust była — cóż — Faustem, więc nie było tutaj żadnych wątpliwości odnośnie tego, do jakiego kościoła się udaje. Winnie pragnęła zapewnić jej podobny komfort rozmowy. Wielu przedstawicieli magicznego społeczeństwa pracowało wśród niemagicznych, co zmuszało ich to dyskretnego wyznawania Kościoła Piekielnego. Ona, chociaż miała zwyczaj chowania pentaklu pod ubraniami, czasami pozwalała sobie na drobne wyrazy wiary, jak kolczyki z odwróconym krzyżem. Kowen Dnia wierzył przecież głęboko w zasadę integracji z niemagiczną społecznością.

Z zainteresowaniem wymalowanym wyraźnie na jej twarzy, zaczęła przeglądać podsunięty jej szkicownik, zaczynając od karaczana pospolitego, który być może przez kogoś innego mógłby zostać uznany za paskudnego, jednak dla niej prezentował się wręcz dumnie. Pomimo osobistej sympatii, jako osoba posiadająca wiedzę medyczną, zdawała sobie sprawę z pewnego niebezpieczeństwa, jakie niosło ich towarzystwo. Gdy kiedyś znalazła dwóch przedstawicieli w spiżarni w Gniazdku, kazała każdemu domownikowi zaszczepić się na gruźlicę, następnie przez resztę miesiąca obserwując, czy nikt nie wykazuje żadnych objawów choroby.

Szkicownik był wypełniony przeróżnymi okazami, jednak zdominowany zdecydowanie przez kraby. Bardzo sympatyczne stworzonka — gdy pojechali kiedyś całą rodziną do Maywater na plażę, jeden przyczepił się do spódnicy Emmy i dopiero gdy po dziesięciu minutach przestała biegać chaotycznie w kółko, Winnie udało się ściągnąć jegomościa i wypuścić z powrotem w stronę oceanu.

Jaki piękny callinectes sapidus — zachwyciła się, trafiając na rysunek kraba błękitnego. — Jego nazwa oznacza właściwie "piękny pływak smaczny" i faktycznie jest piękny, chociaż — Ores jej kiedyś to powiedział, gdy przeglądali atlasy podczas swoich cyklicznych herbatek w antykwariacie. — nigdy go nie jadłam. Widziałam za to w muzeum skorupiaków w Maywater. Jadła kiedyś pani?

Winnie uwielbiała się uczyć. Stres przychodził, dopiero gdy jej wiedza musiała być w jakiś sposób testowana, jednak przez większość semestru siedzenie z nosem w książce było formą wręcz relaksu. Dreszcz emocji, gdy dowiadywała się czegoś nowego, nie był niczemu innemu, co do tej pory doświadczyła, równy. Czasami chciałaby zapomnieć wszystko, co się do tej pory dowiedziała, aby móc nauczyć się tego od nowa.

Moje niestety dobiegają już końca — melancholijny uśmiech zaplątał się na jej usta. Nie mogła doczekać się już rezydentury i wiedziała, że jako lekarz uczyć się będzie całe życie, ale będzie mieć zdecydowanie mniej czasu na fascynujące dyskusje o chrabąszczach czy skorupiakach. — Postaram się jednak następny semestr poświęcić na doskonalenie zdolności manualnych. Sprawne dłonie są bardzo ważne w pracy chirurga, więc można powiedzieć, że będzie to inwestycja w przyszłość.
Winnifred Marwood
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy (tymczasowo)
Zawód : studentka medycyny i magicyny
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Boston był kiedyś dla Anniki taką Ziemią Obiecaną, gdzie wszystko miało być inne, lepsze. Szybko jednak okazało się, że społecznie zakorzenione mity o jeszcze przewijającej się tu i ówdzie, choć dawno obalonej, niejakiej Anorexia scholastica, wciąż mają się dobrze.
Straszna choroba, a niektórzy twierdzą, że to po prostu podły szowinizm.
Skonfrontowała się z tym już na pierwszym egzaminie. A gdy przyszły ćwiczenia terenowe i poważna praca, nauczyła się puszczać to mimo uszu. No i to wtedy zaprojektowała w głowie obraz mężczyzny za którego wyjdzie, jako totalne przeciwieństwo tych tam. A później zaczęła tego mężczyznę zadręczać listami.
Zaangażowanie się dziewczyny w sprawę pomogło Annice wykrzesać trochę więcej entuzjazmu. Oczy jej pojaśniały, a nawet przyozdobiły dookoła niewielkimi zmarszczkami – nie miała ich wiele. Przez to wiele ze swojej akademickiej powagi musiała nadrobić postawą, modulacją głosu… I byciem gotową na wszystko.
Proszę się nie kłopotać z wysyłką, pewnie jeszcze nieraz się spotkamy – czy w ten sposób otwierała pannie Marwood drogę do częstszych kontaktów? Zapewne. Niemniej, nigdy się od nich nie wzbraniała i choć studentów miała różnych – o odmiennych poglądach i pochodzeniu – to była dla wszystkich. Wspólnie koegzystując w miejscu jak Uniwersytet z naprawdę różnymi charakterami, interesowała Annikę wyłącznie wiedza. To jedna z rzeczy, które sobie obiecała, gdy rozpoczynała pracę – by uprzedzenia nigdy nie przysłoniły jej sposobności.
Dlatego rozmawiała z panną Marwood, nawet nie będąc pewną jej magicznych korzeni. Sama pani Faust natomiast nie czerpała przyjemności z obnoszenia się z jakimikolwiek wyróżnikami, świadczącymi o jej urodzeniu, statusie, czy – no właśnie – zdolnościach. Nie, odkąd wyrosła z nastolęctwa i dumnej postawy z nosem zadartym w niebo – taka postawa przysporzyła jej niemal wyłącznie wrogów. Dorosła Annika była sprytniejsza i na pewno bardziej powściągliwa.
I nie umknął jej gest studentki, choć subtelny i łatwy do przeoczenia dla kogoś, kto nie wiedziałby, na co patrzy. Nie była nawet całkowicie pewna, czy był tylko przypadkiem, zwykłą czynnością wykonaną mechanicznie w zamyśleniu, czy sygnałem. Czymkolwiek nie był, Annika nie widziała powodu, by nie kontynuować rozmowy w tonie o wiele bardziej swobodnym.
Zwłaszcza, że ostatniego pływaka błękitnego miała okazję oglądać na żywo, przy okazji wycieczki w bardziej południowe wody, przy okazji jednej z konferencji naukowych. Samo wspomnienie wystarczyło, by Annika Faust fizycznie wymłodniała o rok, czy dwa.
Od dziecka… Mój brat kiedyś mnie nastraszył, że zachoruję na ośmiorniczenie albo wyrośnie mi pancerz, jak będę ich jadła za dużo – a ona uwierzyła, co poskutkowało odmawianiem dalszego jedzenia oraz kakofonią wrzasków, ryków i umoczeniem wszystkiego w posoce płynącej tymi niepozornymi oczętami. To jedno ze wspomnień, które ukształtowało jej późniejsze nawyki wykorzystywania tej samej kakofonii do wymuszania uwagi i wszystkiego, czego panna sobie zażyczyła.
I o ile wcześniej zajmowała Annikę rozmowa o skorupiakach i innych stawonogach, o tyle z nienacka przeszła do zainteresowania osobą, która przed nią siedziała. Bo pani Faust swego czasu liczyła na karierę medyczną, dopiero z biegiem lat zrozumiała, że biologia morska będzie lepszym dopełnieniem jej umiejętności i zostanie bez problemu zaaprobowane przez ojca i matkę. Co nie znaczyło, że nigdy nie zadała sobie pytania co by było, gdyby.
Chirurgia? Ambitnie. Słyszałam, że składanie origami wspiera precyzję i koordynację. – zagaiła. Sama kiedyś stosowała tę metodę, by pobieranie próbek w rękawicach nurkowych stało się mniej uciążliwe. Nie pomogło, ale przynajmniej dobrze się bawiła.
Annika van der Decken
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Winnifred Marwood
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
Och, to żaden kłopot, naprawdę — odpowiedziała niemal automatycznie, dopiero po chwili orientując się, że być może była to wyznaczana przez kobietę granica w formie grzecznej odmowy. Nigdy nie była dobra w wyłapywaniu takich sygnałów. — Tak, oczywiście, zostawienie go w pani gabinecie będzie bardziej na miejscu.

Skarciła się w głowie za lekko zbyt zuchwałą propozycję ze swojej strony. Ciężko było jednak winić jej entuzjazm — dziewczynę zawsze ciągnęło do autorytetów, a kobieta miała w sobie coś, co sprawiało, że łatwo było ją za takowego wziąć. Pomimo tej chwilowej niepewności, szybko odbiła się z powrotem, widząc, że pani Faust wyraźnie ożywiała się podczas rozmowy. Miła odmiana — gdy ktoś nie spogląda na ciebie zza zmrużonych ze zdziwienia oczu, nie kręci głową, czy nie pyta "czemu wiesz tyle o żukach, są ohydne".

Wypuściła szybciej powietrze z nosa, słysząc historię kobiety.

Bracia mają bardzo głupie pomysły — powiedziała, pragnąć szybko wyjaśnić, że nie próbuje się naśmiewać z historii, co bardziej się z nią utożsamia. — Mój ma jedenaście lat, ale terroryzuje już całe domostwo. Oprócz tego mam cztery siostry, siostry czasami bywają znacznie gorsze. Moja siostra kiedyś rzuciła longelateque na mój podręcznik od anatomii i goniłam go przez pół podwórka, aż wreszcie wpadł do sadzawki sąsiadów.

Ważny fakt — Winnie miała wtedy dziesięć lat i podręcznik wypożyczyła z miejskiej biblioteki w celach czysto hobbistycznych. Nie zmieniało to faktu, że niszczoną książkę należało odkupić, co na szczęście spadło na szesnastoletnią Joyce, gdyż mama widziała całe zajście z okna kuchni. Winnie i tak płakała w nocy — nie zdążyła doczytać najlepszego fragmentu.

Uśmiechnęła się dumnie. W swojej lekkiej arogancji lubiła, gdy ktoś chwalił jej wybór przyszłej kariery. Daleko było jej do kompleksu boga, którym niemal każdy chirurg się charakteryzował, aczkolwiek kłamstwem byłby stwierdzenie, że nie przejawia ani grama arogancji, w szczególności w przypadku pochwał.

Kiedyś myślałam jeszcze o internie, żeby móc ostatecznie otworzyć praktykę w Wallow, ale — zawahała się. Nie mówiła o tym jeszcze nikomu, w szczególności nie rodzicom, ale zmieniła wybór z czystej ambicji. Chirurgia była trudniejsza. Fascynowała ją też mocniej — od pierwszego, zszytego misia w dzieciństwie, po pierwsze zajęcia praktyczne na studiach. — ale mówiąc szczerze, to wydawało się to zbyt proste.

Uśmiech na jej ustach wykrzywił się lekko, jakby zdradzała kobiecie sekret.

Nie słyszałam wcześniej tego o origami, będę musiała zapamiętać. Póki co ćwiczyłam na, cóż, wszystkim, co mogłam. Lubię bardzo pleść wianki z kwiatków. Mają delikatne łodygi i wymagają skupienia, żeby się nie przerwały. A później zostaje ładny wianek.

Pomogła zapleść Wendy wianek na jej ślub. Każda z sióstr miała wtedy jakiś we włosach, ale ten panny młodej był zdecydowanie najpiękniejszy — upleciony z margerytek i błękitnych śnieżników lśniących, które miały niemal identyczny kolor, co jej oczy.
Winnifred Marwood
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy (tymczasowo)
Zawód : studentka medycyny i magicyny
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Nie zamierzała sugerować dziewczynie, że porusza się po grząskim gruncie ani wprost komunikować, że nie życzy sobie ingerencji w jej życie prywatne. Jak na dość socjalne stworzenie przystało, rozpoznawanie intencji opanowała na tyle by wiedzieć, że dziewczyna nie ma niecnych zamiarów. Chyba. Tylko raz zdarzyło się Annice, by jeden ze studentów przyniósł jej kwiaty. Wycofał się na szczęście chyłkiem w reakcji na gromy w spojrzeniu kobiety. Nawet nie musiała upartemu amantowi przypominać, że jest mężatką.
Zwyczajnie będzie mi bardziej potrzebna tutaj, niż w domu – dodała po chwili namysłu, by trochę rozwiać gęstniejącą atmosferę. Bo jeśli Annika była osobą, która czasem potrafiła dzielić włos na czworo z byle powodu, to Winnie przerastała ją w tej konkurencji o całe dwie długości. O stanowieniu autorytetu dla młodej dziewczyny dotąd nawet nie pomyślała – przecież to absurd. Ledwie zaczęły rozmawiać!
Może więc nie tylko Winnie bywała niedomyślna.
W reakcji na opowieść o krnąbrnej siostrze, Annika mogła się tylko uśmiechnąć. Sama rzadko pozostawała dłużna chłopakom i podobna sytuacja równie dobrze mogłaby mieć i ją za sprawczynię. Gdyby tylko Annika nie była z natury bardziej subtelną.
Mogę sobie tylko wyobrazić, co może się dziać z szóstką dzieci pod jednym dachem. Nas wystarczyła trójka – urwała temat, by przypadkiem nie musieć wspomnieć o niczym więcej, a zwłaszcza o losie jednego z braci. Nie podlegało bowiem dyskusji, że los ten był tragiczny, a Annika nie chciała wyrazów współczucia – już wiele lat temu zdecydowała się udawać, że każda kolejna rocznica śmierci jej nie dotyczy. Jeśli Johan z Helen pragnęli ją celebrować, mieli do tego pełne prawo. Ale bez Anniki.
Ta wolała rozmawiać o karierze chirurga, niż rozdrapywać rany.
Zbyt proste… – Uśmiechnęła się półgębkiem – myślę, że trudność polega tam na czym innym. Na pewno trudniej jest zostać przeciętnym chirurgiem, podczas gdy przeciętnym internistą można zostać stosunkowo łatwo. Zwłaszcza w Wallow, gdzie nie ma zbyt wielkiej konkurencji.I zwłaszcza, jeśli zamiast jąder masz jajniki – dodałaby, gdyby nabyta w toku wychowania ogłada nie przydeptała jej języka. Nie przydeptała jej go za to w zgoła innej sprawie. W sprawie przez którą zaraz miała zapewne spłonąć ze wstydu.
Bardzo miła rozmowa, panno… Devall? – Rzuciła, odrobinę pytająco. – Niedługo kilka z tych rycin zastąpi stare, z sali wykładowej i jeśli ta książka jest tak dobra, to będzie mogła pani przypisać część zasług, gdy już zdejmę z wystawki tego zezowatego rysia – znów przyjrzała się pracy swoich rąk. Długo myślała o uzupełnieniu swoich prac kolorem, by dawało to lepszy obraz całości. Wszystkie stare były pokolorowane…
Annika van der Decken
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Winnifred Marwood
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
Pokwiała głową. Takie wyjaśnienie miało oczywiście sens. Oczywiście, że kobiecie najbardziej przyda się atlas tutaj. Oczywiście, że nie miało to nic wspólnego z nią prywatnie. Oczywiście.

Przytaczane historie z dzieciństwa mogłyby budować obraz Winnie jako niewinnej ofiary i chociaż co do zasady Winnie była posłuszna, grzeczna i przestrzegała wszelakich zasad, to każdy doskonale wie, że relacje między rodzeństwem posiadają własne zasady. Chociaż dla młodszego rodzeństwa często pełniła rolę klawisza więziennego (odrobiłeś zadanie domowe? posprzątałaś już gazety z kuchni?), to bywało i tak, że frustracja bliskiego pokrewieństwa wylewała się w formie niewinnych dowcipów na siostrach lub bracie. Do tego jednak nie miała zamiaru się kobiecie przyznawać.

Po pewnej liczbie staje się to już... — zatrzymała się, próbując znaleźć właściwie słowo. — bez znaczenia. Między czwórką a szóstką nie ma chyba aż tak dużej różnicy.

Różnicą było to, że Junior był ucieleśnieniem chaosu, ale tego już nie powiedziała na głos. Nie powiedziała już nic więcej w tym temacie, bo chociaż nie miała zielonego pojęcia o rodzinnej historii pani Faust (tym bardziej, że kiedyś była panną van der Decken), to nie miała też w zwyczaju drążyć tematów, które zostały sprawnie pozostawione w tyle.

Przeciętność mnie nie interesuje — powiedziała z lekkim uśmiechem kryjącym się w kącie ust. Chociaż słowa mogłyby sugerować coś innego, to na próżno było tam szukać pychy. To nie pycha, a nieustanna potrzeba ciągłego udowadniania sobie i innym własnej wartości, napędzała jej potrzebę robienia czegoś idealnie albo wcale. Doskonałość nie była niczym, czego oczekiwała od innych. Jedynie własnego odbicia w lustrze. — Nie jest też chyba możliwością, gdy jest się... albo raczej, gdy nie jest się czymś, czym jest niemal każdy inny chirurg.

Mężczyzną.

Devall? — powtórzyła echem, nieco zdezorientowana takim założeniem. Nie była ani trochę oburzona, że kobieta nie znała jej nazwiska. Daleko było jej do podejścia, że ludzie muszą wiedzieć, kim jest i zazwyczaj nie mieli zielonego pojęcia. Co prawda zapadała w pamięć prowadzącym zajęcia nienaganną aktywnością, aczkolwiek pani Faust do nich nie należała, więc było to całkowicie zrozumiałe. Zakładanie jednak, że skoro studiuje medycynę, to jest Devallem, było... — Nie, nie Devall.

Bardzo starała się, aby nie było w jej głosie słychać oburzenia. Od razu na myśl przyszedł jej Hugo i pomysł, że miałaby być z nim spokrewniona, wydawał się niedorzeczny. Spokrewniona albo—

Fuj.

Marwood — odpowiedziała spokojnie, aczkolwiek z wyczuwalną nutką dumy. Nigdy nie wstydziła się bycia Marwoodem, mieszkania w Wallow czy swojego licznego rodzeństwa. Uważała to wszystko za wyjątkowo dobre okoliczności dorastania, pomimo pewnych braków finansowych. Rodzice jednak bardzo uważnie uczyli swoje pociechy, że pieniądze nie były najważniejszą wartością w życiu. — Winnifred Marwood. Z mojej strony również było bardzo miło, nie miewam wielu okazji, aby tak żywo porozmawiać o tematach około przyrodniczych, niekoniecznie medycznych. A jak przypiszę się do obalenia zezowatego Roberta, to znaczy, że było to udane popołudnie.

Zezowaty ryś był notorycznie obgadywany przez studentów, ostatecznie zyskując imię i całe bogate backstory.
Winnifred Marwood
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy (tymczasowo)
Zawód : studentka medycyny i magicyny
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Może trochę mimochodem, w związku z podjętym tematem, Annika zaczęła się nieśmiało zastanawiać nad tym, jaką liczbę dzieci dźwignęłaby ona i Moriarty – przede wszystkim on. A to przez ich ostatnią wymianę uprzejmości, po której pytanie to wydało się być jeszcze bardziej zasadne, niż kiedykolwiek wcześniej. Aż zacisnęła szczękę na samą myśl, a pionowa zmarszczka zaburzyła gładką linię czoła. Przez krótki moment Annika była zmuszona zatrzymać się i poprawić swoją maskę, przyklejaną dumą i strachem o przyszłość. Dotarła do niej przecież niedawno kolejna rzecz, która miała prawo spędzać jej sen z powiek w nawet większym stopniu, niż wspomnienie zmarłego brata. I nawet nie musiała być do tego jednym z niewielu chirurgów o dwóch chromosomach X. Dodatkowo nie będącą Devallem.
Rozumiem… – Splotła palce i wykręciwszy je raz w jeden bok, a raz w drugi, walczyła z wewnętrznym poczuciem zażenowania sobą. Annika Faust bowiem nienawidziła popełniania tak beznadziejnie głupich błędów. A jeszcze mniej lubiła się do takich pomyłek przyznawać – całkiem możliwe, że zagalopowałam się z oceną, przepraszam – dodała po krótkiej chwili zagryzania zębów, przełykając resztkę swojej Deckenowej dumy. Oczywiście, że słyszała o Marwoodach i niemagicznym pochodzeniu ojca tej rodziny – przed pochopną oceną powstrzymał ją wyłącznie fakt, że stała przed nią właśnie młoda, zdolna i ambitna kobieta, która – istotnie – mogła wywalczyć w życiu jeszcze wiele. Sama ta okoliczność bywała niekiedy kluczem do chłodnego serca pani Faust – podobnie, jak w przypadku Gill. Ta przecież nie musiała być nikim więcej, niż tylko sobą.
By nie powiedzieć nic bardziej krępującego, z rodzaju nie spodziewałam się, to dość osobliwe, nie sądzi pani? – postanowiła zamilknąć. Może nie na wieki, ale przynajmniej w tej jednej sprawie, by grubiaństwo nie przysłoniło Anniki autorytetu. Sama zresztą zadbała o najlepszą ku temu okazję.
Zezowaty Robert… Och, teraz to zaczęłam się obawiać, że jednak zaczniecie za nim naprawdę tęsknić, gdy już zniknie na dobre – bo czy mogło być coś lepszego, niż wymyślanie kolejnej historii dotyczącej Rysia o Bardzo Małym Rozumku, dystansującej studencką gawiedź od pełnego napięcia oczekiwania na swoją kolejkę do odpowiedzi ustnej? I to u kogo! U najstarszego profesora rezydującego w tej części budynku, czyli przygłuchego i niedowidzącego już profesora Edwardsa, specjalisty w anatomii, raczącego studentów na każdym wykładzie anegdotką o wędrującej nerce. To w pobliżu jego gabinetu zawisło to cudo, co jest o tyle znamienne, że sam profesor Edwards posiada nieco podobną skazę, co i rzeczony ryś. Zbyt jednak subtelną, by można było autora wprost oskarżyć o karykaturę. A zapewne wszystko było jedynie niefortunnym przypadkiem, podtrzymywanym niczym swoista tradycja z jakiegoś przewrotnego powodu absolutnie akceptowana przez profesora.
Annika van der Decken
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Winnifred Marwood
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
Winnie nigdy nie rozmyślała nad tym, ile dzieci będzie miała. Było dla niej trochę oczywiste, że będzie je miała — w końcu gdyby tak miało nie być, to Lucyfer inaczej by stworzył świat. Jedyna rzecz, która spędzała jej sen z powiek i która była powodem wielu "nie" w jej życiu, było pytanie nie czy a kiedy.  Kiedy było pięcioma literami, które mogły zaprzepaścić wszystko, na co tak ciężko pracowała i od czego tak wiele w jej życiu zależało. Choć bardzo szczerze wierzyła, że pieniądze szczęścia nie dają, to jako realistka wiedziała, że konieczne są do przeżycia. Bardziej od sławy i otwierania szeroko drzwi w wybranej przez siebie dziedzinie medycyny, marzyła o tym, aby móc swoim rodzicom zapewnić spokojną i stabilną starość; tak jak oni jej dzieciństwo.

Przypatrywała się kobiecie z niemałą uwagą, dostrzegając na jej twarzy coś chyba na kształt zażenowania własnym komentarzem. Uśmiechnęła się więc, by zapewnić, że nic tak naprawdę się nie stało. Mógł to być nawet komplement — nie w oczach Winnie, ale mógłby.

Nic nie szkodzi, niech się pani nie martwi — poprawiła leżącą przed sobą kartkę tak, aby teraz leżała prostopadle do krawędzi biurka. — Kto nigdy nie podjął pochopnych wniosków, niech pierwszy — i proszę mi tu wybaczyć biblijne nawiązanie — rzuci kamieniem.

Marwoodowie nie byli rodziną nieznaną — nie tylko w Wallow, gdzie wszyscy się znali — ale również w mieście, z bardzo prostego powodu. Miała czasami wrażenie, że jej rodzice uczyli dosłownie każde magiczne dziecko pod słońcem. Nie zdziwiłaby się nawet, szczególnie gdyby Frank czy Esther uczyli panią Faust na którymś etapie edukacji. Niemagiczne pochodzenie jej ojca również nie było tajemnicą. Żaden Marwood się tego nie wstydził. Głęboko wierzyła, być może trochę jeszcze naiwnie, że nie potrzebowała historycznego nazwiska i trzech setek lat historii w Hellridge, by osiągnąć w życiu coś wielkiego.

Z pewnością już nie musiała się do tego nazywać Devall.

Znacznie bardziej wolałaby—

To bardzo realne zagrożenie — zaśmiała się. Ryś Ryszard wspierał ich na dobre i na złe — przed każdą bitwą u profesora Edwardsa, który nie był aż tak pocieszny, jak on. — Mogłabym zapytać, co się z nim stanie? Jeśli szuka nowego domu, to ja bardzo chętnie...

W Gniazdku zawsze było miejsce dla przybłęd wszelakiej maści, rasy czy obcobrzmiących nazwisk. Rodzice uczyli ich uparcie, że w życiu należy dzielić się tym, czego ma się dużo — a że u nich zawsze w zapasie było miłości i rodzinnego ciepła, to nic dziwnego, że nie miała problemu przekazywać je dalej.

Lekko zamyślona spojrzała na zegarek na swoim nadgarstku, a gdy po dwóch sekundach dotarło do niej, na jakich cyferkach wskazówki się znajdują, podniosła się niemal w panice z krzesła.

Na Lucyfera, przepraszam — zaczęła w popłochu zbierać swoje rzeczy. Chwyciła za ramię torby, która oczywiście leżała otwarta, więc połowa jej zawartości wysypała się na ziemię. — za dziesięć minut mam zajęcia, a muszę jeszcze pójść do biblioteki. Przepraszam, zasiedziałam się, przepraszam!

Wsunęła książki z powrotem do torby, tym razem odpowiednio zabezpieczając od niej klapki. Była już stara i przetarta, więc często otwierała się bez większego powodu czy prowokacji.

Dziękuję bardzo za rozmowę i przepraszam! — już znikała za framugą otwartych przez siebie drzwi, gdy zawróciła na ostatnią sekundę, wychylając jednie głowę do pomieszczenia. — Miło było poznać!

/z tematu
Winnifred Marwood
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy (tymczasowo)
Zawód : studentka medycyny i magicyny