02 III '85Najdrozszy bracie,
Czy pamiętasz, by na niebie były chmury, kiedy byłeś dzieckiem? Nie potrafię sobie przypomnieć czy horyzont był wówczas bez przerwy tak błękitny, czy to tylko dziecięce złudzenie. Wszak niebo mieliśmy nad sobą jedno. To tutaj wydaje się być wielkim oceanem i zalewa nas bez przerwy żarem.
Ulice wprost pełne są ludzi - i mówię to bez choćby krztyny przesady. Miejscowe kobiety noszą na głowach potężne pakunki, a mężczyźni w ten sam sposób wożą ogromne kosze z bananami. Gdzieniegdzie stoją straganiarze ze świeżą wodą, którą rozlewają ze szklanego dystrybutora. Inni kuszą pieczonymi kolbami kukurydzy bądź miejscowym pieczywem. Znakomita większość wszelkiej maści powozów ciągnięta jest przez osły, choć z rzadka zdarzają się też muły i kozy. Są tu też, naturalnie, auta i skutery, lecz Kair jest miastem socjoekonomicznie bardzo nierównym. Są tu całe dzielnice pełne nieformalnych osiedli, w których tłoczą się ludzie, a bieda sięga zenitu. Zupełne przeciwieństwo stanowią bogate architektonicznie, reprezentatywne dystrykty pełne pięknie zdobionych medres, strzelistych minaretów czy opasłych kopuł. I tak z jednej strony turystów i historyków przyciąga Cytadela Saladyna, by położony niedaleko cmentarz odstręczał od wizyt nawet miejscowych. Nazywają to miejsce Miastem Umarłych. Tam mieszkają ci najbiedniejsi - nagrobki służą za łóżka czy stoły, zaś między nimi kursują nawet ledwie toczące się autobusy. Dawna nekropolia stała się niemal autonomiczną jednostką, w której ludzie żyją z sortowania śmieci, żebraniny czy przypadkowych, lichych prac. W kontraście, największe jednak wrażenie robią chyba dawne mury obronne stolicy oraz ich wjazdowe bramy, które pozwalają uświadomić sobie, jak potężnym miastem musiała być al-Qahira. Jej różnorodność widać także w samej geografii: zachodnia część to szerokich alei, zieleni i otwartych przestrzeni. Wschód to, natomiast, małe, zatłoczone alejki, kończące się często ślepymi zaułkami oraz gęsta zabudowa. To tam stoi znakomita ilość zabytkowych meczetów.
Pokażę ci wszystko na ręcznie malowanych pocztówkach, które załączę do listu. Jedna z nich przedstawia suk Khan el-Khalili, druga - plac Tahrir, zaś na trzeciej widnieje bazylika z dzielnicy Masr El Gedida… Będzie ich całe mnóstwo! Każdą opiszę i oznaczę numerem, byś mógł je sobie ułożyć i choć spróbować wyobrazić to niesamowite miejsce, którego pokrętnej, lecz niezaprzeczalnej magii nie potrafię oddać w pośpiechu, kreśląc te słowa podczas krótkiej przerwy od pracy. Muszę już jednak kończyć. Oby ten list do Ciebie dotarł i ściągnął Twoje oblicze w uśmiechu - nawet najbardziej nikłym. Tymczasem ślę też najserdeczniejsze życzenia i obietnicę rychłego spotkania. Wracam jutro.
Usciski,
HHM Do listu dołączony był tuzin pocztówek malowanych akwarelami - owinięte pergaminem oraz przewiązane jutowym sznurkiem.