Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KAWIARNIA „CARDIO PRAISE”
Dokładnie pięć miesięcy po otwarciu siłowni Cardio Crisis, po drugiej stronie ulicy wykwitła niewielka kawiarenka, która ochoczo nawiązała do nazwy siłowego przybytku. Cardio Praise oferuje szeroki wybór gorących napojów oraz słodkich wypieków — kilka stolików w środku zapewnia doskonały widok na znajdująca się po drugiej stronie ulicy siłownię oraz jej okna, w których często podziwiać można dzielnych i opierających się pokusie panów, którzy wybrali sztangi zamiast ciastek. Klientela Cardio Praise składa się głównie z kobiet — choć w letnie miesiące, kiedy przed witryną dostawiane są dodatkowe stoliki, na kawę i papierosa zatrzymują się tu również panowie. Powiadają, że opuszczające siłownię grupy muszą walczyć z pokusą, żeby nie przejść na drugą stronę ulicy, gdzie za już za pół dolara kupić mogą popisowy wypiek kawiarni — ciastko W Nagrodę.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
4 — II — 1985

O szóstej—zero—osiem — godzinie odpowiedniej jedynie dla pierwszej zmiany w otwierających się niedorzecznie wcześnie sklepach, kierowców autobusów, właścicieli jamników i policjantów wracających z nocnego patrolu — nie ma miejsca na składne myśli. Słowa to rysa na winylowej płycie powtarzalnych czynności; szary poranek to jedynie droga, którą trzeba przebyć z punktu A do punktu B, żeby zmyć z siebie smród radiowozu, jedno splunięcie i perfumy pięćdziesięciodwuletniej kurtyzany — chociaż zatrzymana w nocy kobieta z kurtyzany miała jedynie narzuconą na siebie kurtę; i, niestety, tylko ją.
O szóstej—zero—osiem w Little Poppy Crest zamknięte jest wszystko — drzwi, okna, serca mieszkańców, samochody i oczy nielicznych przechodniów, którzy rozpoczynali pracę o siódmej na rubieżach Hellridge. Kilka — cztery, pięć? — miesięcy temu Williamson odkrył, że o dokładnie szóstej—zero—zero szczęka jeden z pierwszych zamków w dzielnicy, a dla świata — i jednego policjanta — otwiera się kawiarnia. Zapach świeżo mielonej kawy snuł się nad pokrytym szronem chodnikiem i obiecywał bezpieczną przystań w świecie ulepionym z szarych połaci śniegu, siwych chmur oraz odpalonych papierosów. Przez kilka — cztery, pięć? Pewnego dnia sprawdzi w kalendarzu — miesięcy znał większość porannej obsługi i żadnego właściciela; a szkoda, miał do nich kilka pytań, z których pierwsze brzmiało dlaczego nienawidzicie swoich pracowników, kto otwiera kawiarnię o tej godzinie?
(Kto o tej godzinie chodzi do kawiarni, Williamson?)
Drugie to od kogo kupujecie pączki?
Z trzecim nosił się od jakiegoś czasu i wreszcie nadejdzie dzień, kiedy je zada; możecie zwolnić tego hippisa? Raz spóźnił się dwanaście i pół minuty. Dla pozbawionego kofeiny człowieka to równowartość dwutygodniowego odwyku.
Tego poranka — szósta—zero—dziewięć, spóźnił się przez zapalniczkę, która postanowiła odmówić współpracy; pomogło dopiero łupnięcie nią o mijany akurat budynek — był nieterminowy. Wizja ogołoconych z wypieków regałów prześladowała go aż do drzwi — zatrzymał się plecami do witryny, dopalając papierosa; gdyby zobaczył przez szybę pustkę, tytoń przestałby mu smakować, a przecież trzeba palić, papierosy mają witaminy — i ulotniła się dopiero z ostatnią smużką dymu.
Dzień dobry, Willy.
Dzwoneczek nad drzwiami brzmiał jak śmiech; Barnaby nie mógł go winić. Cztery — pięć? Zdecyduj się, Williamson — miesięcy temu o szóstej—zero—cztery zastał za ladą kogoś, kto nigdy nie pracował na tej zmianie; metr pięćdziesiąt—coś zakończone ciemnymi włosami i wyjątkowo cudacznym (kim był, żeby osądzać?) imieniem na plakietce, które na dobre wypaliło się w neuronach pamięci. Willy przypominała postać z Charliego i Fabryki Czekolady — co prawda nie tytułowego Wonkę, tylko jednego z pomocników, ale wciąż — i tamtego poranka życzyła mu smacznego.
Odparł nawzajem i pojawił się dopiero dwa tygodnie później.
To, co zwykle — kawę; średnią, czarną, bez cukru i mleka, do tego coś słodkiego — najlepiej z czekoladą, bez posypki, nadzieniem, ale nie malinowym. Czasami — ostatnio częściej niż zwykle — dobierał coś jeszcze; kiedyś Helen przyłapała go ze świeżym croissantem na korytarzu kamienicy.
Nie odzywała się przez tydzień.
I dwie drożdżówki z budyniem.
Za to wczoraj wspomniała, że powinna zrzucić kilogram.
Albo nie, z jagodami.
Są zdrowsze od budyniu — a dzieci w wieku Elsje chyba potrzebowały owoców w diecie.
Albo nie, poproszę trzy.
Przecież nie będzie siedział z pustymi rękoma, kiedy dziewczyny zaczną jeść.
Transakcja z Willy za ladą zwykle przebiegała szybko; żadnych pytań o jak minął panu dzień (nie interesuj się), czy podać coś jeszcze (właściwie, tak), czy chciałby pan wesprzeć drobnym datkiem lokalne stowarzyszenie na rzecz bezdomnych karakanów (czym jest, kurwa, karakan?). Ekspres pod jej opieką zazwyczaj już bulgotał, najładniejszy pączek czekał na wyciągnięcie ręki, słój na napiwki zawsze mógł liczyć na dolara albo pięć; dziś wszystko wyglądało tak, jak zawsze.
Do czasu.
Williamson najpierw dostrzegł skrawek papieru obok lady — coś czystego i białego na podłodze, którą dopiero zamieciono, bo nawet drobny okruszek nie zakłócał integralności płytek. Kartkę pokrywało drobne pismo — nie wczytał się w treść tylko dlatego, że spojrzenie przyciągnął rysunek, wyraźny i ładny na tyle, żeby nawet Barnaby mógł odróżnić go od — cóż — karakana.
To twój żuk?
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Winnifred Marwood
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
O szóstej—zero—dziesięć Winnie była na nogach już od dwóch godzin i ośmiu minut. Wychodząc z Gniazdka minęła Xandera, sennie dziobiącego zamarzniętą ziemię. Chwyciła go więc za mięciutki kuperek, poświęcając trzy minuty, aby odnieść go do kurnika, nim nabawi się odmrożeń na dziobie. Właściwie, to straciła sześć minut, bo mrok zimowego poranka nie sprzyjał sprawnemu poruszaniu się po podwórku pełnym juniorowych dziur. Musiała kiedyś zapytać brata, jak udało mu się swoimi jedenastoletnimi rączkami rozkopać ziemię w lutym.

Może czeka go przyszłość jako grabarz.

Na przystanek autobusowy przyszła spóźniona o cztery minuty, co oznaczało, że spędziła kolejne piętnaście, czekając, aż autobus pojawi się na miejscu. Nigdy nie przyjeżdżał na czas; co nie zmieniało faktu, że Winnie zawsze starała się pojawiać zgodnie z rozkładem jazdy. Kiedyś upomniała kierowcę na temat jego nieustannych opóźnień i następnym razem, gdy zobaczył, że tylko ona stoi na przystanku — przejechał dalej. Tydzień później czekała, machając papierową torebką z drożdżówką. Była to pierwsza lekcja, jak daleko można zajść, oferując darmowe słodycze.

Druga lekcja — wkurwiony policjant wchodzi do kawiarni i nie, nie jest to początek kawału. Było to trzy miesiące temu (cztery, pięć? Williamson, zdecyduj się); już wcześniej go obsłużyła dwa i pół raza (jedno zamówienie zaczął Creed, ale gdy zobaczył odznakę, powiedział, że nie będzie obsługiwać psa i poszedł na zaplecze), więc pamiętała już, jaką woli kawę. Gorzką, czarną i doprawioną czymś słodkim; najlepiej drożdżówką.

Wkurwiony policjant staje się mniej wkurwiony, gdy kawa już na niego czeka oraz — to szczególnie ważne — do zamówienia dokłada jednego makaronika i życzy mu smacznego. Nie zmienia to jednak na tyle humoru, aby poprawić go, że wcale nie ma na imię Willy, więc te cztery czy pięć miesięcy później (kup sobie kalendarz, Williamson), zdecydowała, że jest już na to za późno.

Aby uniknąć niezręczności, zmieni imię, jeśli będzie trzeba.

Dzień dobry — postawiła przed nim kubek ze świeżo parzoną kawą. — Widziałam pana przed drzwiami — wyjaśniła.

Właściciel kazał im oszczędzać i wlewać kawę jedynie do połowy, ale nie mogła się przemóc, w szczególności w przypadku osób, które zawsze zostawiały napiwki. Creed patrzył na nią z dumą, klepiąc się po piersi i mówiąc pieprzyć establishment. Obawiała się, że ich motywacje były skrajnie różne, ale nie chciała się kłócić.

Zrobiła krok w stronę gablotki z drożdżówkami, już gotowa sięgnąć szczypcami po te z budyniem, zamierając jednak w powietrzu, gdy zmienił zdanie.

Nie polecałabym jagodowych — powiedziała cicho, rozglądając się dookoła, chociaż w kawiarni nie było jeszcze nikogo innego, a właściciel nie miał zamiaru tracić pieniędzy monitoring. — Zostały jeszcze z wczoraj, zęba można sobie na takiej skruszyć.

Nie była pewna, czy policja miała zapewnioną opiekę dentystyczną, więc nie chciała ryzykować zdrowia pana Williamsona.

Ale truflowe kubeczki z kremem i bananami są świeże. Nie wolałby pan ich? W ramach rekompensaty mogłabym dorzucić — czwartą gratis, mogłaby powiedzieć, ale nie powie, gdyż dostrzegła wtedy, jak pan Williamson schyla się po kartkę, podnosi ją, a ona w przerażeniu przypomina sobie, co jest na niej napisane.

"Serdecznie zapraszam Perseusa Zafeirou..."

Żuk? — spytała głupio, wpatrując się to w kartkę, to w dłoń policjanta. — Ach, tak to... robiłam zaproszenia i... — odłożyła szczypce, zostawiając na chwilę słodkie bułeczki, babeczki i inne pyszności za sobą. W dwóch krokach wróciła do lady, opierając się o nią dłońmi, trochę licząc, że mężczyzna odda je bez większych problemów.

Właściwie to jest to lucanus cervus. Jelonek rogacz — poprawiła się, tak jakby angielska nazwa miała panu Williamsonowi rozjaśnić sytuację bardziej. — Mają żuwaczki trochę jak poroże jelenia, stąd, um, stąd tak się nazywają. Ale nie noszą czapeczek urodzinowych.

Dobrze, że wyjaśniła.
Winnifred Marwood
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy (tymczasowo)
Zawód : studentka medycyny i magicyny
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
Wkurwiony policjant wchodzi do kawiarni i próbuje nie zastanawiać się nad tym, jak wyglądałby świat bez kofeiny. Na pewno niewyraźnie; kształty nabierały ostrości dopiero po drugim łyku, szczególnie o poranku po nocy spędzonej w trupim świetle posterunkowych jarzeniówek. Na pewno smrodliwiej; aromat świeżo zmielonych ziaren byłby w stanie stłumić nawet smród Sonk Road — pod warunkiem, że w Sonk Road kogokolwiek byłoby stać na świeżo mielone ziarna.
Dystopijna wizja nie zagraża Hellridge tak długo, jak długo do jednej z uliczek w Little Poppy Crest przylegała kawiarnia; drobny prztyczek w nos właścicieli siłowni był tak naprawdę wielką, słodką bezą oprószoną płatkami czekoladowymi dla każdego, kto potrafił docenić walory smakowe lokalnych wypieków, sumiennie napełniany po brzeg kubek z kawą i obsługę, która w siedemdziesięciu pięciu procentach składała się ze stosunkowo miłych, raczej kompetentnych i na szczęście nieszczególnie rozmownych pracowników.
Pozostałymi dwudziestoma pięcioma procentami był Creed.
Williamson wiedział — a Creed wiedział, że Williamson wie — o sposobach na naplucie do kubka z kawą i tym, że kiedy ktoś odwraca się do ciebie plecami, w szczypczykach trzymając pączka, nie robi tego dla walorów wizualnych; raczej po to, żeby na niego nakichać. Dzisiejszy poranek nie był porankiem na testowanie cierpliwości — nieobecność Creeda to dar od Piekieł i dwadzieścia dolarów mniej w portfelu.
Willy, w przeciwieństwie do kolegi po nie—fachu, zasługiwała na napiwki — czekający już kubek z kawą i ostrzeżenie przed bułeczkami były tego dobitnym dowodem.
Konkretnego zęba czy to element niespodzianki? — niewinność jagodowych wypieków stanęła pod znakiem zapytania — moralność ich sprzedaży tym bardziej. — Nieważne. Wezmę cztery.
Chronić i służyć — nawet, jeśli przez wykupienie jagodzianek o właściwościach szczerbiących.    
Jedną zostawię twojemu współpracownikowi. Jako gest dobrej woli.
To byłoby na tyle, jeżeli o chronić idzie.
Trzy pozostałe zaczekają na niechcianych gości; oczami wyobraźni widział Valerio, który z werwą próbuje dostać się do nadzienia, zamieniając niewinną — chociaż czerstwą — bułkę w alegorię seksualnych podbojów. Truflowym kubeczkiem go nie poczęstuje; trufle to grzyby, prawda? Grzyby są zdrowe, banan to owoc, Elsje i Helen będą zadowolone, Willy po raz kolejny uratowała ich poranną dietę.
Gdyby tylko zechciała uratować wiarę Williamsona w to, że pracownicze zniżki to jedyna zaleta pracowania w kawiarni, ten poranek z absurdalnie złego mógłby przeobrazić się w stosunkowo znośny.
Dorzucić dwie eklerki z kokosową posypką? — podpowiedź oprószona szelestem obracanej między palcami kartki; ładna papeteria z udolną podobizną żuczka zasługiwała na kolejne dwie sekundy cennej, niepodzielnej uwagi. Spojrzenie do porzucenia oględzin skłoniły dopiero słowa — robiłam zaproszenia.
Co za dziwne określenie na sprowadziłam z Bostonu na specjalne zamówienie.
Sama? Za rogiem jest znośny papierniczy, a—
Dwie przecznice stąd antykwariat, na pewno mają kartki okolicznościowe. Williamson posiadał zaskakująco wiele opinii na temat miejsc zaopatrzenia jak na kogoś, kto zaproszenia na własny ślub zobaczył dopiero, kiedy Daisy skończyła wypisywać ostatnie.
To wykonane ręcznie zwrócił bez oporów; jeśli spojrzenie mimowolnie opadło na jego treść — i jeśli równie mimowolnie odkryło zlepek liter ułożonych w niedorzeczne nazwisko (z błędem? Cholera wie) — nie powiedział nic. Prawie nic; to, co padło moment później, naprawdę mógł sobie oszczędzić.  
Nie noszą czapeczek urodzinowych.
Może dlatego, że nikt nie zaprasza ich na przyjęcia?  
Najpierw spojrzał na wyraz twarzy kelnerki, później — własne odbicie w czystym szkle, na samym końcu — oskarżycielsko — w kierunku kawy.
Nie osądzaj mnie, Willy. Dopiero uzupełniam niedobór kofeiny — dowód pierwszy, kluczowy w toku oskarżenia: głęboki łyk prawdopodobnie wypalił co istotniejsze kubki smakowe, ale Wiliamson odsunął naczynie od ust dopiero, kiedy ból przepoczwarzył się w przyjemność.
Kogo urodziny będziesz świętować?
To istotne pytanie; wpłynie na ekonomiczną wartość napiwku.
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Winnifred Marwood
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
Myślę, że padłoby na zęby oczne, jako że odpowiadają za prawidłowe złapanie pokarmu, więc byłyby to pierwsze pana zęby, które— Oh.

To nie było prawdziwe pytanie. Często łapała się na tym, że zanim zorientowała się, że czyjeś pytanie co to za żuk — które odnosiło się nie do konkretnego gatunku, a raczej ogólnej ekspresji niezadowolenia faktem, że ten żuk się tu znajduje — była już w połowie historii na temat jego nawyków żywieniowych czy ulubionego podłoża.

Creedowi? — upewniła się, dodając później już bardziej do samej siebie, gdy ułożenie wskazówek na zegarze przykuło jej uwagę. — Powinien już tu być.

Nie miał jednak w zwyczaju pojawiania się punktualnie. Kiedyś go zapytała, dlaczego, ale dostała jedynie krótką informację, że zegarki są faszystowskie. Zapytała, czy wszystkie, czy tylko włoskie. Dalej nie dostała odpowiedzi. Miała już kilka swoich teorii na temat poglądów politycznych zegarków — czasami, gdy nudziło się jej na zajęciach, bo omawiany materiał już opanowała, grała w grę na kogo w wyborach głosowałby ten zegarek? Ten w sali głosowałby na Busha.

Dwie eklerki, już się robi — odpowiedziała być może zbyt entuzjastycznie, ale pan Williamson — tak twierdziła, że miał na imię jego plakieta nad odznaką — nigdy nie oszczędzał na napiwkach. Chyba że za jej ramieniem pojawiał się Creed. Wtedy wiele osób chowało portfel z powrotem do kieszeni.

Biała, żuczkowa kartka zdominowała jednak resztę rozmowy. Pytanie z początku wydawało jej się lekko absurdalne — kto zamawia zaproszenia na urodziny, gdy można zrobić je własnoręcznie? Gdy byli młodsi, siadali wspólnie z rodzeństwem, gdy któreś miało nadchodzące przyjęcie i tworzyli niezbyt urodziwe, ale zawsze czytelne kartki. Emma zawsze chciała, aby na jej zaproszeniach było jak najwięcej brokatu. Wendy były bardzo bezpośrednie, Aurora lubiła, gdy rysowano na nich słoneczniki, a Junior chciał, aby czcionka była DUŻA I CZERWONA.

Gdyby była nieco bardziej zuchwała, mogłaby zapytać, czy on nigdy nie robił sam zaproszeń, ale zniszczyłoby to ich niepisaną zasadę, że pytania miały się ograniczać do zamówionego jedzenia. Chociaż jeśli na to głębiej spojrzeć, to pan Williamson już ją złamał. Żuczków tu nie podawali — chociaż proponowała, że mogłaby wraz z babeczką wręczać ciekawostkę dnia, ale właściciele uznali, że mogłoby to odstraszyć klientów.

Wbrew wszelkiemu rozsądkowi, zaśmiała się. Brzmiało to jak coś, co Percy by powiedział.

Ich strata, żuki to bardzo dobrzy tancerze — jawne kłamstwo; nie ma dowodów empirycznych na to, aby żuki posiadały talenty taneczne. Po jej minie nie można było jednak odgadnąć, czy mówiła poważnie, czy nie. — Nikomu nie powiemże ma pan poczucie humoru.o ile pan nie powie, że ostrzegłam pana przed babeczkami. Zabroniono nam.

Byłaby to świetna okazja, aby powiedzieć mu, że wcale nie nazywa się Willy, ale znowu stchórzyła. Cóż, może następnym razem.

Oh, swoje. Dwudzieste trzecie.

Nie, nie dwunaste, jak niektóre leśne gnomy mogłyby twierdzić.
Winnifred Marwood
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy (tymczasowo)
Zawód : studentka medycyny i magicyny
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
Oh w rzeczy samej.
Jedno, wielokrotnie złożone zdanie w zupełności wystarczyło, żeby cisza, która po oh wypełniła wnętrze kawiarni stała się tak gęsta, by z powodzeniem posłużyć za substytut pianki do golenia. Dwie sekundy i taką samą ilość tyknięć zegara później, nadeszły pytania — żadne na głos. Po pierwsze: zęby oczne? Po drugie—
Zapomniał, zęby oczne zdominowały wyobraźnię.
Przez kolejną sekundę rozważał odwrócenie się bez słowa, wyjście bez płacenia (i, co gorsze, bez śniadania), znalezienie innej kawiarni w okolicy i spędzenie reszty życia na udawaniu, że nie zauważa Willy na ulicy; to ostatnie nie byłoby trudne, raz czy dwa (cztery) prawie potknął się o nią, kiedy sprzątała stoliki.
Był niewyspany, w pośpiechu i wysoki, a ona — cóż, w świecie żuków na pewno pełnowymiarowa.
Dzień, w którym zjawiłby się do legalnej — wymagającej choćby szczątkowego poczucia odpowiedzialności, opłacającej podatki, w pełni akceptowalnej społecznie; Barnaby miał na ten temat mocne opinie i zbyt słabą kawę w kubku — pracy na czas, byłby początkiem końca cywilizacji.
Gdyby Creed faktycznie chciał zapoczątkować rewolucję, wystarczyłoby, żeby zaczął wykonywać obowiązki, za które mu płacą. Wykonywać nie zamierzał, więc amerykańska demokracja, Kongres i cała rodzina Williamson mogła odetchnąć z ulgą; odetchnął na pewno Barnaby, który tego poranka ostrożnie odmierzał porcje energii — z pospiesznych rachunków wynikało, że na Creeda musiałby zużyć rezerwy przewidziane na telefon z matką.
Willy, jeszcze dwie tartaletki. Przypomniałem sobie o przegranym zakładzie i—
Helen, która do każdego tygodnia zwłoki doliczała odsetki; z jednej tartaletki w zeszłym tygodniu zrobiły się dwie, jeszcze doba, a byłyby trzy — i niech mu ktoś powie, że nie jest biegły z matematyki.  
Właściwie, nieważne. To nie dla mnie.
Głęboko zakorzeniony nawyk, zawodowa skłonność do przemilczenia wszystkiego, co balansuje na granicy prywatności, czy absolutny brak potrzeby, żeby dzielić się szczegółami z życia toczonego poza drzwiami kawiarni? Cokolwiek nie kierowało Williamsonem, imiona nigdy nie padły nad ladą; raz zabrał tu Elsje, ale Willy akurat nie było na zmianie. Przegapiła półgodzinną dyskusję przy jednym ze stolików na temat tego, kto wygrałby wyścig — rekin na motorówce czy krewetka na koniu?
(Oczywiście, że rekin; Elsje była innego zdania, ale to akurat wina konnej propagandy Audrey).  
Nie wątpię. Wiesz, kto jest ich ulubionym wykonawcą? — w normalnych okolicznościach — te nie były normalne; od dwóch minut rozmawiali o żukach — nigdy nie opowiedziałby tego dowcipu. W normalnych okolicznościach byłby w połowie drogi do drzwi, a nie w połowie żartu, który na zawsze odmieni oblicze ziemi (tej ziemi); zawieszony wymownie głos i trzy sekundy ciszy budowały napięcie, po którym nadeszła — mordercza — puenta.
The Beetles.
Za przysuniętym do ust kubkiem ukryło się coś, co ktoś — ostrożnie i z wahaniem — mógłby nazwać uśmiechem. Wystarczyło sześć łyków kawy, żeby wkurwiony policjant przepoczwarzył się w istotę znacznie groźniejszą; policjanta po godzinach w dobrym nastroju.  
Co padnie nad ladą, zostaje nad ladą. Poza dowcipem, był zbyt udany — za godzinę opowie go w kuchni na Staromiejskiej, ale bez kontekstu żukowych zaproszeń nie zabrzmi tak dobrze — Barnaby dostrzegł jedyną szansę w życiu i postanowił ją wykorzystać. Nigdy więcej nie będzie podziwiał ręcznie wykonanych, urodzinowych zaproszeń, na których żuki noszą czapeczki urodzinowe i najwyraźniej są dobrymi tancerzami; gdyby próbował to komukolwiek opowiedzieć, jego obłęd stałby się oficjalny.
Wszystkiego najlepszego — cztery lata małżeństwa, siedemnaście lat doświadczenia w związkach lub ich szkolnej imitacji i całe życie wśród dam z Kręgu nauczyły go trudnej sztuki: nigdy, przenigdy nie bądź zaskoczony, kiedy kobieta dobrowolnie zdradza ci swój wiek. — Pamiętaj, że podawanie alkoholu nieletnim jest karalne.
Zabrzmiałby groźniej, gdyby właśnie nie wrzucał dwudziestu dolarów do słoika z napiwkami.
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Winnifred Marwood
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
Całkowicie przypadkiem, dwudziestego szóstego lutego, Creed pojawi się w drzwiach tej kawiarni na czas. Czyżby pan Williamson posiadał naturalny dar do przepowiadania przyszłości? Być może to zwykła, policyjna intuicja. Cokolwiek z powyższego — świat faktycznie mógłby się skończyć przez zmienione przez chłopaka nawyki.

Niektórzy może nie powinni się zmieniać.

Zamówienie zaczęło rosnąć do stopnia, który w branży nazywają profesjonalnie jako skomplikowane. Cztery drożdżówki z jagodami, trzy eklerki i jedno zaproszenie na urodziny, które nadal pozostawało głównym tematem rozmowy. Miewała egzaminy, które wprawiały ją w mniejszą migrenę. Pytania z anatomii były łatwiejsze niż debaty, kto wygrałby wyścig. Dobrze, że Willy Winnie nie było tego dnia w kawiarni, bo zgodziłaby się z ekspercką wiedzą dziewczynki. Rekin nie ma jak kierować motorówką, natomiast krewetka mogłaby się utrzymać na koniu, gdy ten by cwałował ku wygranej.

Faszystowski zegarek zatykał (głośno) trzy razy, nim na policzkach Winnie pojawiły się nieśmiałe dołeczki, oczy nieco rozweseliły, a ona ostatecznie zaśmiała się śmiechem nawet niespecjalnie wymuszonym. Oprócz małej radości, wkradła się również mała katastrofa, gdy próbując zakryć dłonią usta, zrzuciła na ziemię piramidę z papierowych kubków na kawę. Pomyślała, że musi zapamiętać ten żart i opowiedzieć go Percy'emu przy najbliższej okazji.

Proszę ostrzegać następnym razem — powiedziała, przykucając szybko na ziemi, aby usunąć ślady własnej zbrodni. W zwinnym ruchu rąk pozbieranie papierowych ofiar kawału zajęło ledwo kilka sekund. Oprócz trzech, które potoczyły się za jego stronę blatu. — odsunę się od wszystkiego, co nie powinno lądować na ziemi.

Całe szczęście, że nie była to jego kawa.

Dowcip doprawdy był udany, zaśmiała się jeszcze raz z niego pod nosem, gdy układała z powrotem kubeczki. Piramida pełniła rolę czysto dekoracyjną — nikt do nich nie nalewał napojów, więc mogła z czystym sumieniem ułożyć figurę na nowo.

O, dziękuję, ale jeszcze trochę nim—

—będę je obchodzić, powiedziałaby, gdyby nie dwadzieścia dolarów, które właśnie znalazło się w słoiku. Dwadzieścia dolarów to trzy piąte walkmana lub jedna trzecia, jeśli kupi używanego. Nie była to jednak kwota, której się spodziewała w ramach napiwku.

Proszę pana, chyba pomylił pan banknoty. Proszę się nie wstydzić, mi też raz zdarzyło się wyciągnąć dwadzieścia dolarów, zamiast dwóch. Wygrzebać ze słoika?

Winnie nie trzeba było przypominać o ludzkiej uczciwości — ani o karalności podawania napojów alkoholowych nieletnim.
Winnifred Marwood
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy (tymczasowo)
Zawód : studentka medycyny i magicyny
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
Jedynym naturalnym talentem, który posiadał pan Williamson, było łamanie nosów — częściej innym, sporadycznie sobie, w wyjątkowych przypadkach jednego i drugiego tego samego wieczora. Gdyby przepowiadanie przyszłości należało do puli jego umiejętności, dwudziestego szóstego lutego podjąłby drastyczne kroki.
Na przykład, nie kupował frytek; wyrzucenie całej torby zakrawało o abominację.
Creed, piąty jeździec Apokalipsy, dziś najwyraźniej nie zamierzał dojechać do pracy; kolejne minuty względnego spokoju — szósta—coś rano była dokładnie taka; zawieszona w niebycie pomiędzy wspomnieniem nocy i niechęcią wobec nadchodzącego dnia —  wybrzmiewały w rytm niepotrzebnie źle ukrywanego śmiechu. Nie śmiałaby się w dzień wyścigowej debaty; Elsje też nie było do śmiechu, kiedy usłyszała, że krewetka na koniu nigdy nie wygrałaby tego starcia.
Wyścig odbywał się na środku oceanu.
Następnym razem? — pula posiadanych żartów została przeceniona; sukcesu żuków nie powtórzy, dowcipy o psach kierował do innego typu widowni, te z grą słów o włoskich potrawach i płynach ustrojowych rozumiała tylko jedna osoba. — Daj mi tydzień.
Znał kogoś, kto na poczekaniu wymyśla żarty o słoniach w kapeluszach i oposach w prosach — właściwie, myśl wybrzmiewająca w takt rozsypywanych kubków z wystawki posiadała potężną moc sprawczą, może powinienem ich sobie przedstawić? Trzy zbłąkane, papierowe naczynia podążyły w ślad za zaproszeniem, które powoli odchodziło w niepamięć; żuk w urodzinowej czapeczce mógł wrócić do swojej żuczej misji, kiedy policyjne stawy (liczba mnoga zamierzona; było ich co najmniej trzy) strzyknęły przy schylaniu się po kubki.
Wygrzebać ze słoika — stłumione echo słów z poziomu okołopodłowego szybko wróciło do zwyczajowej głośności — Williamson wyłonił się zza lady ze zgubami w dłoni i przekrzywionym szalikiem. — A później włożyć do własnej kieszeni, Willy. Udam, że nie widzę.
Mistrzem udawania nie był, ale wystarczyło skupić wzrok na czymś innym — ułożenie trzech ostatnich kubków na piramidce było wystarczająco frapującym zajęciem, które dało komuś dokładnie osiem sekund na wyjęcie banknotu ze słoika i dorzucenie go do kapitału. Wolał nie pytać, ile zarabiają pracownicy kawiarni; ponad dekada w budżetówce oferowała bolesną lekcję wartości pieniądza, ale nawet policja nie była w stanie przygotować go na pensję kelnerki.
Możesz dorzucić do zamówienia brownie dla wyrównania rachunku.
Robił to dla niej, wcale nie dla siebie — kompletna bezinteresowność, którą zje do kawy po powrocie na Staromiejską. Helen zapyta, dlaczego wziął tylko jedno brownie, on będzie musiał skłamać, że tylko tyle mieli; później Elsje westchnie i powie szkoda, wygląda smacznie, chciałabym spróbować, bo najwyraźniej właśnie wkroczyła w wiek, w którym ktoś — podejrzenia były jednoznaczne, a imię winowajczyni w znajomy sposób układało się na końcu języka — uczył ją, że to skuteczny sposób na dostanie tego, czego się chce.
Cholerna Vittoria.
Willy, mam pyta—
Pytanie, Barnaby? Cienkie pęknięcie między brwiami było ledwie zalążkiem zmarszczonych brwi. Willy, spotykasz się z kimś?
Nawet o szóstej—coś rano — zwłaszcza po wyjątkowo udanym dowcipie — potrafił wyobrazić sobie, jak dokładnie by to zabrzmiało.
Nie będą musieli dzwonić na policję, jest już na miejscu.
Nieważne. Ile wyszło w sumie?
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Winnifred Marwood
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
Przenoszenie wyścigu na środek oceanu było jawnym oszustwem, który do głowy mógł przyjść jedynie komuś, kto w świecie krewetek i koni, był rekinem, urodzonym w środowisku idealnie dla niego przystosowanego. Pan Williamson powinien się cieszyć, że tego dnia również Creeda nie było w kawiarni — z pewnością opowiedziałby, dlaczego rekiny bywają faszystowskie.

Jeśli do stałego repertuaru — kawę, czarną i coś słodkiego — dołączy również kawał z gatunku żukowatych, pan Williamson mógłby szybko awansować na ulubionego klienta. Konkurencję miał dużą — póki co na pierwszym miejscu znajduje się emerytowana nauczycielka biologii, która przychodziła w każdy czwartek, siadała przy stoliku pod oknem i oglądała przepiękne atlasy botaniczne. Jeśli ruch nie był za duży, Winnie siadała obok niej, w milczeniu oglądając je wspólnie.

Znała kogoś, kto żarty potrafił opowiadać przez sen — swój lub czyjś — jakby było to jego drugą naturą. Było; niektóre osoby nierozerwalnie kojarzą się z lipcowymi popołudniami, pełnymi ciepłych promieni słońca, orzeźwiającą lemoniadą i Dolly Parton lecącą w radiu. Takie osoby były jej ulubionym (chociaż starała się nie mówić tego głośno) towarzystwem. Może powinien więc ich sobie przedstawić.

Dźwięk skrzypienia ludzkiego ciała był z łatwością przez nią rozpoznany, i zanim zdążyła się powstrzymać, zboczenie (prawie) zawodowe, przemówiło za nią:

Je pan ryby? Są dobre na stawy.

Zaginione kubeczki zostały zwrócone — policja znów stanęła (kucnęła) na wysokości zadania, a dwadzieścia dolarów nadal pozostało w szklanym słoiku. Skoro nie była to pomyłka, to Winnie nie zamierzała się wykłócać, głównie dlatego, że byłoby to nieuprzejme. Nie miała również zamiaru wyciągać banknotu ze słoika — pracowała dzisiaj (najwyraźniej) sama, więc na koniec zmiany i tak będzie go opróżniać.

Pierwszą zasadą pracy w branży gastronomicznej — nigdy nie zapomnij swoich napiwków. Stanowią większą część wypłaty.

Przesunęła się znowu kilka kroków w bok, wracając za szklaną wystawę słodkości, szczypcami pakując cztery babeczki do papierowej torebki, trzy tartaletki do następnej, aby w trzeciej umieścić samotny kawałek brownie. Brązowe, papierowe opakowania szybko znalazły się na ladzie przed nim, gdy zmarszczyła brwi i sięgnęła po leżący nieopodal mazak.

Miała zapytać, czy nie podpisać mu, co znajduje się gdzie, ale przerwała, gdy sam stwierdził, że—

Cóż, nie dowie się. Może za tydzień.

Dolar za kawę, cztery babeczki, ale jedna gratis, trzy tartaletki i — mruczała pod nosem, wstukując odpowiednie kody na kasę fiskalną. — To będzie pięć dolarów, pięćdziesiąt osiem centów.

Wydrukowany rachunek ułożyła obok zamówienia — brakowało na nim jednej babeczki i brownie. Całe szczęście, że właściciel niespecjalnie przejmowali się liczbą wypieków. Zresztą — po prostu nie zje swojego pracowniczego ciastka dzisiaj. Żadna strata.

Tak właściwie — zaczęła, ocierając palcami o siebie w geście zdenerwowania. — to nazywam się Winnie....

Brawo, zajęło jej to tylko pół roku, niezliczoną ilość darmowych wypieków i z pewnością dwucyfrową liczbą napiwków, by odważyć się, go poprawić.
Winnifred Marwood
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy (tymczasowo)
Zawód : studentka medycyny i magicyny
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
Oszustwem było jedynie przekonanie, że świat to sprawiedliwe i pozbawione złych intencji miejsce — jeśli szkoła pełniła rolę klosza, który odgradzał dzieci od brudu rzeczywistości, Williamson był w tym scenariuszu młotkiem. Elsje musiała dorastać bez ojca; nie zamierzał pozwolić, żeby do puli katastrof dotarła naiwność — Helen, na szczęście, i bez niego spisywała się bezbłędnie. Nikt co prawda nie opowiadał jej o faszystowskich zegarach (albo rekinach — poza tym, jeśli ktoś jest faszystami oceanów, są to delfiny), ale lekcje nadchodziły nieoczekiwanie; nawet nad kawiarnianym ciastkiem.
Bardziej nieoczekiwane były tylko dietetyczne porady w miejscu, które opływało cukrem — zerknięcie na gablotę ze słodkimi wypiekami to prosty przepis na wizytę u dentysty; zajrzenie do zakupów zrobionych przez Williamsona to jeszcze szybsza wyprawa do diabetyka. Przez dokładnie cztery sekundy — zegar może i był faszystowski, ale uczciwie odmierzał czas — Barnaby milczał. Pięć alternatywnych odpowiedzi, dwie z nich to gra słów, jednej nie powstydziłby się Valerio, więc—
Naprawdę? Słyszałem, że podnoszą ciśnienie.
Piramida kubków zachwiała się wyłącznie raz i prawdopodobnie było to przytaknięcie. Mentalna notatka — kupić makrelę — dołączyła do dwóch innych punktów na liście zakupów — jakiś warzyw, czerwone żarówki — i zagrzebana została głęboko; tam, gdzie wspomnienie zaproszenia z żukiem. Istniał rodzaj opowieści, w które nie uwierzyłby nikt — istniał też rodzaj historii, których lepiej nie powtarzać.
Ta rozegrana o szóstej—coś wpisywała się w obie kategorie; sekret urodzin Willy był bezpieczny, podobnie jak nienabite na rachunek brownie i babeczka, sztuk jeden. Dwa wysunięte z portfela banknoty — czasami wciąż czuł zaskoczenie, że znajduje podobne nominały między paragonami i złożonymi ulotkami; ta, którą właśnie przesunął palcem, krzyczała o jedenastym lutego i premierze albumu — spoczęły na ladzie.
Mam sześć dolarówstuk—stuk; palec na paragonie mimowolnie wskazał miejsce, gdzie zabrakło dwóch pozycji. Nazwisko na zaproszeniu mógł przeoczyć — bardziej naumyślnie niż przypadkiem, pod jednym dachem mieściło się więcej zawodowych zboczeń niż dietetyczne porady — ale dowód rzeczowy numer trzy właśnie tkwił pod ręką. — To ładnaświęta cyfra, nie psuj jej wydawaniem reszty.
Gdyby trzymał przy ustach kubek, kolejne słowa mogłyby odcisnąć brzydkie piętno na ich relacji — trudno odzyskać sympatię kogoś, kogo opluło się kawą. Na tym etapie poranka mógłby usłyszeć wszystko; od informacji, że kosmici nie tylko istnieją, ale właśnie piszą na Białym Domu Titanic wcale nie zatonął, po prostu miał ukrytą funkcję U—Boota aż po usłyszenie, że on, Barnaby, tak naprawdę został adoptowany.
To, czego się nie spodziewał, to skorygowane po pół roku imię. Willy, Winnie, Whiskas; co może powiedzieć poza—
Ładnie. Jak zwycięzca.
Można powiedzieć też coś, na co wskazuje dobre wychowanie; choćby—
Powinienem przeprosić za ostatnie pół roku, ale winna — drgnięcie w kąciku ust mogło być stłamszonym uśmiechem albo pierwszym przejawem migreny; w pięć minut dowiedział się o kelnerce więcej niż przez ostatnie sześć miesięcy — była pierwsza plakietka. Creed równie dobrze może nazywać się Fred.
Gdybyś tylko wiedział, Williamson.
Szelest zbieranych z blatu, papierowych torebek był jasnym sygnałem — zbliżały się godziny porannego szczytu, już za moment przez drzwi wmaszeruje mała armia spragnionych kofeiny wskrzeszeńców. Barnaby zdążył odwrócić się w kierunku drzwi i wykonać pół kroku, kiedy ciężar nadprogramowego, darmowego brownie skłonił go do ostatniego przejawu solidarności na linii klient—sprzedawca. Spojrzenie przez ramię trwało wydech; dokładnie tyle zajęło wypowiedzenie kolejnych słów.
Udanej zabawy, Will— Winnie.
Kawiarnie tak mają: zwykle tuczą, czasem uczą.
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Winnifred Marwood
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
Delfiny nie były faszystami oceanów — były ich absolutnymi psychopatami. Orki natomiast przejawiały tendencje anarchistyczne, za to foczki chciały po prostu surfować w spokoju.

Podnoszą? — podniosła również delikatnie jedną z brwi do góry, czując napływające poczucie obowiązku, by poprawić nieprawdziwą informację. — Właściwie, to wręcz przeciwnie. Taki łosoś, makrela albo śledź są dobrym źródłem kwasów omega-3, a one mogą zmniejszyć stężenie oksylipin—

Ugryzła się w język, czując, że wykład medyczny może być w tym przypadku zwyczajnie nieproszony. Często był, rzadko jej to przeszkadzało, ale zastanawiała się, czy policjant może aresztować kogoś za wymądrzanie się. Creed powiedziałby, że nie może, ale i tak to zrobi. Potem dodałby, że prawo jest i tak formą opresji na obywatelach, wiszącą nad ich głowami formą przemocy, a rolą policji jest systematyczne przypominanie, że w tym kraju więcej jest kijów, niż marchewek.

W każdym razie, ryby są bardzo zdrowe. Zdrowsze niż babeczki.

Nie był to żaden przytyk, sama uwielbiała słodkie wypieki, ale zdecydowanie polecała łączyć je z odpowiednio zbilansowaną dietą. Na przykład jakimś warzywem — liczba mnoga zamierzona — oraz obowiązkowym ruchem fizycznym. Nie ma nic gorszego, niż gdy człowiek się zasiedzi.

Pieniądze w portfelu pana Williamsona nie miały jednak zamiaru się zasiedzieć — sześć dolarów wysunęło się z niego zgrabnym ruchem — gdy powiedział, że reszty nie trzeba, Winnie zaczęła się martwić, czy nie wysłała jakiś sprzecznych sygnałów w stronę oficera.

Dobrze, nie będękupię za to po drodze jedzenie dla kotów i zostawię w miejscu, gdzie te bezdomne lubią sobie drzemać. Za dużo pieniędzy i człowiekowi może w głowie się przewrócić. Lepiej przeznaczyć te środki na szlachetny cel. Dokarmianie czworonogów zawsze nim było.

Plakietka była winna wielu nieporozumieniom w jej życiu, to jednak było chyba do tej pory najdłuższe. Głównie dlatego, że nikt inny nie zapamiętywał imion kelnerek — nawet błędnych — na tyle, że po kilku miesiącach nie musieli już czytać (tym razem właściwiej) plakietki. Poniekąd dobrze to o nim świadczyło, a z drugiej strony sprawiało, że wysokie napiwki niepokoiły jeszcze bardziej.

Nie musi pan przepraszać, t-to moja wina.

Nie była; za podpisanie plakietek odpowiedzialny był Creed.

Już nie wspomniała, że jej pełne imię, to Winnifred, często skracane do przydomka, o którego oskarżał teraz jej współpracownika. Zdecydowała, że może z tym poczekać kolejne pół roku — akurat odejdzie z pracy tutaj. Może spotkają się kiedyś w szpitalu, gdzie będzie musiała mu wyjaśnić na nowo, że ryby nie podnoszą ciśnienia, a jedzenie sześciu słodkich wypieków dziennie nie było dobrym pomysłem. A potem zaszyć mu ranę postrzałową na lewym biodrze.

Oh, dziękuję. Nawzajem—

Winnie, ty skończona idiotko.


oboje z tematu
Winnifred Marwood
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy (tymczasowo)
Zawód : studentka medycyny i magicyny
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry

Kawiarnia Cardio PraiseLittle Poppy Has a Little Problem

Było po drugiej. Ulice były już puste, wszyscy dawno popędzili do swoich domów, żeby następnego dnia wstać rano do pracy. Siłownia znajdująca się naprzeciwko również była zamknięta. Ostatni ćwiczący i pracujący tam personel wyszli chwilę po północy.
Ulicę dalej zatrzymał się Ford pick-up pamiętający zeszłą dekadę. Wysiadły z niego dwie osoby ubrane w ciemnych kolorach. Obie szybkim krokiem podeszły w stronę szklanej witryny siłowni.
-  Wystarczy rozbić szybę - stwierdziła Val - a potem szybko zrobić swoje.
- To nie będzie aż tak ciche - stwierdził jej partner, przykładając dłoń do szkła. Ta po chwili wybuchła pod naporem magii i zaklęcia - dwie minuty! - rzucił, i oboje wparowali do środka.

Mechanika


Wątek musi mieć miejsce między 15, a 25 kwietnia.

Po wejściu do wątku przez pierwszą postać druga i każda kolejna ma równo 48h od posta pierwszego gracza, żeby dołączyć. Po wejściu do lokacji wszystkie posty musi dzielić maksymalnie 48h. Po przekroczeniu tego terminu lokacja staje się wolna i mogą do niej wejść inne postacie.

Orientacja


Postacie orientują się w sytuacji i decydują na interwencję. Ten etap może trwać 1 lub 2 kolejki, w których może dojść do ataku z zaskoczenia na NPC. Po upływie 2 kolejek NPC orientują w sytuacji i atakują postacie.

Walka


Na tym etapie, tuż po pierwszym ataku postaci na NPC lub w 3 turze wątku dochodzi do walki. Walka ze strony postaci NPC będzie trwać aż do ostatniej kropli krwi lub do powstrzymania NPC przed dalszym atakiem. Bandyci nie zmienią zdania niezależnie od przekonywania ich, uznając sytuację za konieczną do doprowadzenia do końca.
Atakami NPC postacie mogą kierować w swoich postach lub poprosić o pomoc Zjawę. Walkę można stoczyć w Kostnicy lub w postach. W każdej turze postacie lub Zjawa rzucają kością k100 na powodzenie ataków i obrony postaci NPC, zgodnie z mechaniką magicznych pojedynków. O celu ataku postaci NPC można zdecydować samodzielnie lub rzucać kością określając z tą pomocą ofiarę.

Statystyki NPC:
Val:

punkty życia: 120
magia anatomiczna: 20
siła woli: 10
Rzuca z pętli czary: Flecteremembra, Saeta Equina i Mergi oraz broni się zaklęciami: Ordinatio. Gdy jej życie spadnie poniżej 60 spróbuje zamiast ataku wyleczyć swoje obrażenia czarem: Spirituspuritas Magnus, Sanaossa Magnus, Calidumauxilium Magnus w zależności od tego, jakiego typu obrażeń ma najwięcej. Jest to jednorazowa próba, która nie będzie przez nią powtarzana.

Trystane:
punkty życia: 120
magia iluzji: 25
siła woli: 5
Rzuca w pętli czary: Caveocavi, Ihor, Nonpulmonis oraz broni się zaklęciami: Ordinatio, gdy jest taka konieczność.

Walka kończy się na 3 możliwe sposoby:
a) Ucieczka/wycofanie/unieszkodliwienie postaci graczy. W przypadku pż postaci graczy równego 0 dochodzi do omdlenia.
b) Zabicie postaci NPC, zniżając ich wartość punktów życia do 0.
c) Unieszkodliwienie postaci NPC, zniżając ich wartość punktów życia do 30 lub mniej.

Gracze mogą samodzielnie nakreślać środowisko i dodatkowe przeszkody czyhające na nich w zakamarkach kawiarni.

W trakcie walki należy korzystać z mechaniki pojedynków magicznych.

Zakończenie walki


Po zakończonej walce należy należy zgłosić się do Mistrza Gry odpowiedzialnego za wątek (Johan) z prośbą o ingerencję.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Sandy Hensley
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1289-sandy-hensley#13481
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1427-sandy-hensley#15770
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1428-sandy-hensley#15771
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1429-poczta-sandy#15772
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-golden-hour
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1430-rachunek-bankowy-sandy-hensley#15773
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1289-sandy-hensley#13481
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1427-sandy-hensley#15770
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1428-sandy-hensley#15771
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1429-poczta-sandy#15772
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-golden-hour
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1430-rachunek-bankowy-sandy-hensley#15773
21 kwietnia 1985

Gdyby tylko duchy miały świadomość, jak ciężkie czasami są ich życzenia i żądania.
Może byłyby łatwiejsze, gdyby Sandy Hensley nie bała się opuszczać przedmieści Saint Fall, a konkretniej – w ogóle do miasta wjeżdżać. I gdyby miała własny samochód. Musiała przejść kawałek z Wallow do przystanku, gdzie zatrzymywał się nocny autobus i zabierał ją prawie do centrum miasta. Takowych nie było zbyt wiele i nie miała pojęcia, jak wróci do domu, ale najwidoczniej to będzie jej zmartwienie na późniejszy czas. Obiecała, że pójdzie wraz z Annie do miejsca niezwykle dla niej ważnego. Annie chciała bardzo skontaktować się z pewnym mężczyzną i ważnym dla niej było pokazanie Sandy, gdzie mieszkał.
A mieszkał akurat w Little Poppy Crest. Nieszczęśnie, obie wybrały sobie akurat moment, w którym ktoś inny zdecydować się wejść do kawiarni. Poza godzinami otwarcia.
Widzisz? To właśnie ta kamienica, pierwsze piętro, trzecie okno – mówił niewzruszony duch, bo nie w gestii duchów jest się wzruszać. – Teraz nie pali się tam żadna lampka, ale na pewno go tutaj złapiesz, gdy będzie wracał…
Nie powinno ich tutaj być – powiedziała cicho Hensley, po drugiej stronie ulicy obserwując, jak dwójka włamywaczy właśnie za pomocą magii rozbija szybę. Było więc jasne, że powstrzymać mogą ich jedynie czarownicy.
Co? – zmieszana Annie rozejrzała się, wzrok zawieszając na dwójce włamywaczy, którzy właśnie zamierzali dostać się do środka. – Sandy, skup się, to jest ważne.
Pierwsze piętro, trzecie okno – recytuje Hensley, nie patrząc zupełnie na ducha. – Nie powinno ich tutaj być.
I co, zamierzasz sama wyłapać włamywaczy? Policja jest od tego.
Nie ma tutaj policji. Zanim przyjadą, ich już tutaj nie będzie.
Nie od razu zauważyła sylwetkę mężczyzny skąpaną w mroku, który również widział rozpoczęcie włamu do kawiarni naprzeciwko siłowni. Być może nawet usłyszał, jak Hensley mówiła do ducha i wziął ją za wariatkę – wszak duchy słyszą jedynie osoby, które je widzą.
Sandy Hensley
Wiek : 30
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : medium, opiekun w Rezerwacie Bestii
Abraham Alden
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 208
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 8
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1479-abraham-alden#16965
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1497-abraham-alden#17232
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1498-abe#17234
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1496-poczta-abrahama#17229
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f229-apollo-avenue-13-alden-historic-house
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1499-rachunek-bankowy-abraham-alden#17238
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 208
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 8
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1479-abraham-alden#16965
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1497-abraham-alden#17232
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1498-abe#17234
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1496-poczta-abrahama#17229
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f229-apollo-avenue-13-alden-historic-house
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1499-rachunek-bankowy-abraham-alden#17238
   Stoi wsparty o ścianę, ze splecionymi na piersi rękoma. Cień budynku, rzucany na jego twarz i sylwetkę, nie jest tak duży, żeby całkowicie go ukryć, ale nieznajoma, którą obserwuje, nie zdaje się dość spostrzegawcza, żeby go zauważyć. Jego uwaga też rozbija się pomiędzy nią, a grę świateł i mroku, która wskazuje na to, że ktoś przemieszcza się we wnętrzu budynku. Nie pomyślałby tego sprawdzić, gdyby nie wcześniejszy dźwięk tłuczonego szkła, który ściągnął go pod sklepowe witryny. W niewyraźnych kształtach majaczących w ciemności, rozpoznaje jedną albo dwie osoby, ale może być ich więcej. NIczego nie może być pewien, mając za mało podstawowych informacji, żeby to określić. Mimochodem docierają do niego słowa kobiety. “Nie powinno ich tam być”, “Nie ma policji”, “Już ich tutaj nie będzie”. Dziewczyna zwraca się w eter, nie patrzy na niego, czym wywołuje lekkie uniesienie brwi łowcy. Jeśli jest zaskoczony, że jednak go widzi, nie daje innego wyrazu tego zaskoczenia. Odpycha się leniwie od muru, poprawiając pasek strzelby na ramieniu i mruczy:
   — Nie pytałem.
   Bo istotnie, nie pytał. Nie obchodziło go też czy policja schwyta złodziejaszków czy nie, to nie była jego sprawa. Miał swoje problemy, brak informacji o siedzibie czarowników w okolicach Saint Fall, a był prawie pewien, że jakaś się tutaj znajdowała – dostrzegając za dużo obecności magii, nagłe ataki ptactwa, które od kilku dni próbuje wydłubać mu oczy, brak snu, ból w krzyżu, ptactwo, zakaz wstępu do biblioteki, ptactwo, Annika, ptactwo… Można było wymieniać dalej. Kilka kroków od niej zatrzymuje go nie poczucie obowiązku, a szybkie oględziny, jakich ją poddaje. Jego spojrzenie pada na drobną budowę kobiety, która zdaje się od niego niższa prawie o pół głowy. Na jej łagodne, nieco egzotyczne rysy twarzy, miękki łuk nad ustami i tak samo – w tym cieniu – miękką cerę. Aż ma ochotę wyciągnąć się dłoń i to sprawdzić.
   Nie jego sprawa. Powtarza sobie w myślach, ale ostatecznie wzdycha kilka kroków dalej.
   Jest głupi. Jak jebany filantrop.
   Ona też wygląda na głupią. Na taką, która może zrobić coś niemądrego. Szalonego. Jak na przykład schwytanie złodziei w pojedynkę. Rzuca jej ostatnie spojrzenie, przeklina się w myślach, że wraca z polowania ze strzelbą i jest jej jedyną szansą na przeżycie. Przeklina się też za swoje wariactwo, jakie wyraża w następnym pytaniu.
   — Umiesz się skradać?
   Jemu skradanie znacznie lepiej wychodzi w lesie, podczas tropienia zwierzyny, ale miasto to przecież trochę duża dźungla, pełna imbecyli gorszych od małp i dzikich zwierząt.
   Zaciska dłoń na pasku strzelby i kiwa na nią głową, żeby poszła za nim. Wzdłuż muru kawiarni, w miejscu, gdzie dwie lampy rozstawione równo od siebie, rzucają lekki cień dokładnie pomiędzy nimi. Tą drogą chce znaleźć się bliżej siłowni. I jeszcze nie wie, czy szyby, którą weszli włamywacze. Jego ostatni plan na siebie – to brak planu, właśnie go wciela w życie.
Abraham Alden
Wiek : 36
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : łowca stworzeń magicznych
Sandy Hensley
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1289-sandy-hensley#13481
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1427-sandy-hensley#15770
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1428-sandy-hensley#15771
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1429-poczta-sandy#15772
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-golden-hour
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1430-rachunek-bankowy-sandy-hensley#15773
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1289-sandy-hensley#13481
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1427-sandy-hensley#15770
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1428-sandy-hensley#15771
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1429-poczta-sandy#15772
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-golden-hour
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1430-rachunek-bankowy-sandy-hensley#15773
Nie widziała tutaj nikogo innego, toteż odpowiedź, która padła z męskich ust, omal nie przyprawiła jej o zawał. Po twarzy niewiele było widać, leczy Sandy obejrzała się za siebie, na mężczyznę ze strzelbą na ramieniu. Nie miała pojęcia, co myśliwy może robić o drugiej w nocy w Little Poppy Crest, ale też nie pytała. Nie miała też gwarancji, że jest to myśliwy. Broń miała mniejsze ograniczenia do kupna jej niż by sobie tego życzyła.
Magia zresztą też ograniczeń miała za mało. Była bronią, a każda broń powinna być rozdawana zgodnie ze wszelką logiką i przestrzeganiem reguł bezpieczeństwa dla wszystkich.
Mężczyzna widocznie założył, że mówiła do niego. Nie wyprowadzała go z tego błędu, bo tłumaczenie prawdy byłoby bardziej skomplikowane niż przyjęcie tej iluzji. Słyszała tylko, jak duch prychał śmiechem, ale nie odezwała się ani nie skarciła jej. Im mniej się do niej odezwie, tym mniej wątpliwości do tłumaczenia.
Wzrokiem odprowadziła sylwetkę nieznajomego, kalkulując, na ile jest on zaznajomiony z magią. Nie miała wątpliwości, że włamywaczy ją znali i nią władali. Sposób, w jaki zbili szybę, niepozbawiony był mocy z Piekieł, więc pozostawało oszacować, co jest silniejsze – magia czy broń palna.
Nie zdziwiła się również, gdy mężczyzna z bronią zdecydował widocznie odpowiedzieć własnymi siłami na atak. Kiwnęła tylko głową, potwierdzając, że skradać się umie. Marvin by go wyśmiał za to pytanie. Nie zliczyłaby, ile razy już padał na zawał, gdy zobaczył ją za swoimi plecami, gdy zobaczyć się nie spodziewał.
Powinniście zadzwonić na policję. – Duch ma rację, ale otrzymuje jedynie krótkie spojrzenie Sandy, gdy rusza za mężczyzną. Wie, że powinni. Ale zanim policja przyjedzie, niż już z tego sklepu nie zostanie.
Przystaje w cieniu, przy rozbitej szybie, zerkając to na mężczyznę, to na włamywaczy. Zastanawiała się, jak wiele będzie miała problemów, jeśli użyje zaklęcia przy człowieku, który magią nie włada. A może włada, tylko Sandy o tym nie wiedziała? Pentakl nie musiał zawsze wisieć w widocznym miejscu, a złodziejom kradzież szła zbyt sprawnie i widocznie szukali jeszcze wartościowych przedmiotów do zabrania.
Pilnuj tej szyby, żeby nikt tutaj nam nie wlazł – zwrócił się mężczyzna do kobiety, a Sandy zrozumiała, że czekanie nie ma sensu.
Lubricitas – sięgając do pentaklu wyrecytowała formułkę szeptem, a pod nogami kobiety pojawiła się tafla lodu. Włamywaczka przez moment manewrowała swoim ciałem, ale ostatecznie udało jej się ustać na nogach i utrzymać równowagę.
Cholera, Trystane, ktoś tu jest! – zawołała, przetaczając spojrzeniem po okolicy. Sandy być może za wolno schowała się za rogiem, bo za moment w jej stronę leciało już zaklęcie: -  Flecteremembra.
Czyli włamywacze byli czarownikami.
To wiele ułatwi, gdy już przyjdzie tutaj Czarna Gwardia.

Akcja #1 Sandy: Lubricitas: 61 + 20 (magia natury) = 81 > 45 | zaklęcie udane
Nie-akcja Val: ustanie na nogach: 91 > 50 | akcja udana
Akcja #1 Val: Flecteremembra: 36 + 20 (magia anatomiczna) = 56 > 55 | zaklęcie udane

Punkty życia:
Sandy: 173/173
Abraham: 208/208

Val: 120/120
Trystane: 120/120
Sandy Hensley
Wiek : 30
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : medium, opiekun w Rezerwacie Bestii