Skrzynka pocztowaJ. van der Decken
Poczta ogólna sprawdzana jest przez sekretarkę. Poczta prywatna - przez Johana.
Skrzynka pocztowaJ. van der DeckenPoczta ogólna sprawdzana jest przez sekretarkę. Poczta prywatna - przez Johana.
Ostatnio zmieniony przez Johan van der Decken dnia Sob Lis 11 2023, 16:42, w całości zmieniany 1 raz |
26.02.85 Dziś wyjątkowo nikt mi nie przeszkadzał i nie dotarły do mnie żadne wieści – jak rozumiem, to jednak powinno wzbudzić mój głęboki niepokój. Czy wszyscy w Maywater są cali? Przyjadę jak najszybciej, możesz się mnie spodziewać jeszcze dziś. Nie udzielę konkretnych porad nie wiedząc, z czym mam do czynienia, jednak spróbuję. Zasada pierwsza – nie dotykaj niczego bez rękawiczek. Zasada druga – zimno konserwuje. Ale pewnie to wszystko wiesz. Tyle na razie wystarczy. Annika |
26 — II — 1985 Komisariat tapla się w chaosie, a ja jestem ogrem, który utknął w bagnie — tym poetyckim akcentem uspokajam: jestem cały. Poza Portową oberwała promenada — wiesz, że robi się poważnie, kiedy odkładam jedzenie, a okoliczności wymusiły wyrzucenie ledwo napoczętej torby frytek. Znajdę dla Ciebie czas w przeciągu czterdziestu ośmiu (siedemdziesięciu dwóch? Jaki mamy dzień tygodnia?) godzin; znam kogoś, kto nie tylko odsłuchuje, ale wie rzeczy. P.S. To była wyjątkowo zdolna dziwka. |
26 — II — '85 Nie ma mnie od doby i demolujecie z chłopakami całą dzielnicę? Moje włoskie serce pęka w pół jak połamane spaghetti; jestem w trakcie wycieczki do Bangor, dawny amico ojca potrzebował przypomnienia, że śmierć Tomasso nie rozwiązuje kontraktów z familią — wrócę jutro, uściskaj Bena; Barnaby może walić się na ryj. Valerio |
luty 26, 1985 jestem w kancelarii, a Audrey z dziewczynkami w domu. Co się stało? Jesteś cały? Żonie nic nie dolega? I najważniejsze — o czym ty, do chuja, mówisz? Słyszałem kilka karetek, ale nie sądziłem, że jadą w stronę Maywater. Szczegóły w kwestiach prawnych omówimy w cztery oczy. Wiesz, że nie zwykłem rozwiązywać takich spraw listownie. |
4 marca 1985 roku Smutne i, dla wielu naszych pobratymców, tragiczne w skutkach wydarzenia z dwudziestego szóstego lutego pokazały, że w obliczu katastrofy Krąg Hellridge powinien zademonstrować nie tylko gotowość do działania, ale przede wszystkim — jedność. To z myślą o niej kreślę te słowa, wyrażając szczerą nadzieję, że przywrócenie świetności miastu oraz zadbanie o spokój w sercach czarownic i czarowników Saint Fall jest priorytetem dla nas wszystkich. Choć zabrzmi to jak polityczny frazes — a te dziś odkładam na bok — nawołuję do jednego: ramię w ramię zmierzmy się z rzuconym nam wyzwaniem i zademonstrujmy magicznej społeczności siłę oraz solidarność. Hellridge po raz pierwszy od wieku zaznało gorzkiego posmaku niekontrolowanej katastrofy; przywróćmy poczucie bezpieczeństwa poprzez współpracę nie tylko z Katedrą Kościoła i Międzymiastowym Magicznym Ratuszem, ale przede wszystkim — z sobą. Siódmego marca równo w południe rodzina Williamson obejmie patronat nad skoordynowaną rekonstrukcją uszkodzonego przez pożar Deadberry. Wierzę, że obywatele magicznej społeczności nie zawiodą — jestem pewien, że nie zawiodą również przedstawiciele Kręgu. Zachęcając do współpracy i dołączenia do wspólnej misji siódmego marca, nie powinienem wspominać o korzyściach dla nas wszystkich, te są wszak oczywiste — odbudowane miasto to gwarant odbudowanego zaufania w Krąg i jego idei. List dotyczy wydarzenia prywatnego "Jeden za wszystkich". Wzięcie w nim udziału nie jest obowiązkowe, a niepojawienie się nie wiążę się z żadnymi konsekwencjami wobec postaci; nie musisz również odpowiadać na tę wiadomość — gdyby zaistniała taka potrzeba, użyj listów do Zjawy. |
1 marca 1985 w związku z wydarzeniami z dnia 26 lutego, które miały miejsce w Cripple Rock, co doprowadziło do Pana uszczerbku na zdrowiu i nieprzyjemnych doświadczeń, pragniemy wyrazić nasze najszczersze ubolewanie nad sytuacją, która Pana spotkała. Dokładamy wszelkich starań, aby nigdy już nie wydarzyła się ona ponownie. Prosimy o przyjęcie tego czeku na 200 dolarów, przekazanej Panu z ramienia Magicznej Rady północno-wschodniego wybrzeża USA, jako drobną rekompensatę, pozwalającą pokryć niezapowiedziany wydatek. Życzymy powrotu do pełni zdrowia! Komitet ds. bezpieczeństwa, Międzystanowy Magiczny Ratusz 200 dolarów można dopisać do rachunku bankowego. Link do tego listu jest potwierdzeniem otrzymania ich. |
marzec 5, 1985 nie mam bladego pojęcia, skąd to się u mnie wzięło, ale patrząc na datę zamówienia i numer telefonu — to teraz twój problem. Sprezentuj je gosposi, może nie będzie już łypać na twój sejf tak podejrzliwie. Smacznego! List przyniósł kurier, razem z zapakowanym w karton zestawem garnków i patelni firmy telezakupy Bongo. |
marzec 6, 1985 dla Ciebie wszystko. Dla Consueli też. Jeśli usmaży w nich churrosy koniecznie przywieź mi paczuszkę. (A może piecze się je w piekarniku? Nie wiem. Daj mi znać, co odpowie!) Jutro wiec Williamsona, ja i Audrey wybieramy się, parkujemy przy wschodniej ścianie Deadberry. Spotkajmy się pod tą kawiarnią, gdzie kupowaliśmy bajgle we Frozen Lake. Audrey wspomina coś o kolacji z Wami, ale zostawiam jej organizację tego, na pewno porozumieją się z Florence. Wolę cię poinformować, bo być może chcesz być trzeźwy. |
8 — III — 1985 Z okazji dnia kobiet ślę najserdeczniejsze życzenia — oby ich sukienki zawsze były zwiewne, włosy ciemne, usta chętne, a portfele pełne na tyle, żeby dawały za darmo. Skoro zdobyłem uwagę, przejdźmy do konkretów; dziękuję za Twoją pomoc w Deadberry — wiem, że Maywater ma dość problemów i musiałeś wykroić spory kawałek czasu na pogłaskanie kilku kramarzy po główkach, ale bez Ciebie wuj Ronald nie zastanawiałby się rano nad brunchem, w co trzeba wpierdolić łapę, żeby wystawały z niej drzazgi długości masztu. W ramach podziękowania przyjmij ten oto skromny podarek — rum ma szesnaście lat, więc w pewnych krajach Ameryki Południowej jest w pełni legalny. P.S. Jeden list i przyjadę z odsieczą do Maywater; jeśli potrzebujesz rąk do przerzucania gruzu, moje wolą rytuały — sam rozumiesz, to ten kształt świec. do listu dołączono butelkę drogiego alkoholu (New Grove z 1969) |
3 — III — 1985 bardzo dziękuję za Pana list - no i strzelbę, rzecz jasna. Słyszałam, że strzelba trafiła w Pana ręce i przyznaję, że bardzo niepokoił mnie jej los, chociażby patrząc na to, że nie znałam Pana i Pana intencji - ale skoro broń wróciła w moje ręce, mogę tylko powiedzieć dziękuję. Za zwrot i opiekę nad nią. Mam się już lepiej - i mam nadzieję, że Pan też. I że uda się Panu - nam - zapomnieć o tych okropnych tunelach. Przesyłam pozdrowienia i jeszcze raz dziękuję |
marzec 19, 1985 dziękuję Tobie za tą ostatnią podwózkę do domu, bo faktycznie bez rajstop byłoby mi zimno w drodze. To było bardzo miłe i mi też było bardzo miło... I te perfumy... Śniłeś mi się dzisiaj. Miałeś na głowie wielką koronę — to symbol króla — a ja mieszkałam w Twoim zamku. Twoja willa trochę wygląda jak zamek... Chciałabym kiedyś zobaczyć więcej. Podobno plaże w Maywater są tak piękne, jak w Zihuatanejo, chociaż nikt się nie zna i mówią, że lepsze są w Cancún. Byłeś kiedyś w Cancún? Nie jedź, strasznie dużo tam dziwaków, a Ty nie jesteś dziwny. Dziękuję za rajstopy i perfumy. Bardzo mnie się podobają. Mam strój kąpielowy, ale chciałam kupić nowy, bo tamten ma brzydkie kolory. Chciałam taki ładny różowy. Przesyłam Ci zdjęcie z katalogu. Myślisz, że możesz taki dla mnie dostać? Ja bardzo chętnie pojadę do Malibu, tylko nie wiem kiedy. Czy teraz w Malibu jest ciepło? To gdzieś w Afryce? list miał na brzegach ślady czerwonej szminki i wycięte zdjęcie z katalogu |
9 marca 1985 z tymi Williamsonami, to jak na morzu — raz spokojnie, raz burza i rwie żagle. Ani mnie oni ziębią, ani grzeją. Z Ronaldem, no, da się dogadać, ale żeby tak ufać mu, jak sternikowi? Ryzykowna sprawa. Słyszałem, że byłeś na jego wiecu. Ja miałem inne sprawy, ale dobrze, że była reprezentacja naszej rodziny. Nie boisz się, że się wysra na niemagicznych? Sporo takich zatrudniamy na statkach. Gdyby nagle zabrakło rąk do pracy, to byśmy poszli na dno. Jak stanie się jak w Salem te dwa wieki temu, to nie ma co gadać — trzeba będzie zwijać żagle i zamykać biznes. Potrzebujemy gwarantów, a nikt nam ich nie da. Elbert Adam może i jest głupi jak but, ale przynajmniej nie wchodzi nam w drogę. Jesteś pewien, że o Williamsonach można powiedzieć to samo? Wiem na pewno, że wybory sporo zmienią. Jak zostanie Elbert, to po staremu płyniemy, ale Ronald to rekin. Nie popuści mu zwycięstwa, znam skurczybyka zbyt długo... Jak wygra Williamson, będziemy mieli rewolucje, wspomnisz moje słowa. Nie jestem pewien, Johanie. Nasi marynarze i robotnicy zagłosują, jak im podpowiemy. Jeśli bierzesz na siebie tę odpowiedzialność, to porozmawiaj z nimi, masz moc i możliwości. Ja muszę to jeszcze przemyśleć, ale nie stanę Ci na drodze. Ufam Ci. Z marynarskim pozdrowieniem, |
17.04.1985 Te czekoladki są tak słodkie, jak ja i tak lepkie, jak twoje ręce w Boogie Nights Boulevard... Ostatni tydzień był cudowny, ty jesteś cudowny. Nie jedz ich beze mnie. Przesyłkę, wraz z krótkim listem, znalazłeś na biurku w swoim biurze. Nikt nie wie, jakim cudem się tam znalazła. W środku przesyłki znajdują się czekoladki z nadzieniem z lepkiego granatu. Opis otrzymanego przedmiotu znajdziesz tutaj. Jest to przesyłka otrzymana w ramach wydarzenia Danuta is in love. |
2.04.1985 Są niewielkie i niebieskie, więc albo Cię uśpią, albo okażą się w Twoim przypadku zupełnie niepotrzebne. Prawie na pewno nie mają też w sobie cyjanku. Smacznego, ukochany. Przesyłkę, wraz z krótkim listem, znalazłeś w swojej skórzanej torbie na dokumenty. Cały dzień nie spuszczałeś jej z oka, więc jak się tam znalazła? W środku znajdują się pigułki nasenne. Opis otrzymanego przedmiotu znajdziesz tutaj. Jest to przesyłka otrzymana w ramach wydarzenia Danuta is in love. |