Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Sala numer cztery
Mniejsza sala chorych, mieszcząca się niedaleko recepcji oddziału. Znajdują się tutaj cztery łóżka, chociaż bez problemu znalazłoby się miejsce na kolejne 2. Oprócz małego telewizora zawieszonego pod sufitem jest stąd blisko do toalety, a także do oddziałowej kuchni z mikrofalówką. Z tego powodu pacjenci (zwłaszcza przebywający w szpitalu na dłuższych pobytach) są w stanie wiele oddać za miejsce w sali numer cztery.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Arthur O'Ridley
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t329-arthur-o-ridley
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t388-arthur-o-ridley#1231
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t354-arthur-o-ridley
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t355-skrzynka-arthura
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f83-dom-arthura-o-ridley
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1097-rachunek-bankowy-arthur-o-ridley#10018
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t329-arthur-o-ridley
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t388-arthur-o-ridley#1231
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t354-arthur-o-ridley
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t355-skrzynka-arthura
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f83-dom-arthura-o-ridley
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1097-rachunek-bankowy-arthur-o-ridley#10018
19.01.1985

-Sala dwa, sala trzy iiiiiii mamy sale cztery.-myślał sobie Arthur, czytając na głos kolejne numery na drzwiach. Doskonale wiedział, jakiego miejsca szuka oraz jak tam dojść. Można powiedzieć, że miał okazje dobrze zwiedzić niektóre skrzydła magicznego szpitala. Nie tylko jako dostawca leczniczych roślin, lecz jako pacjent. Od zwykłych stłuczeń, wymagających zebraniem jego ręki do kupy, bo całkowite czyszczenie jego krwiobiegu z rzeczy, które doskonale nadawałyby się jako materiał naukowy o wpływie różnych substancji na ludzki organizm. Kiedyś chciałby zobaczyć swoją teczkę, może znajdzie tam inspirację na coś przydatnego. Dodatkowo do dziś nie wie co się stało po wypiciu tych wszystkich płukanek, a szpitalne akta mogłyby wyjaśnić dlaczego miał przyklejoną marchew do czoła oraz maskę na oczy z papieru toaletowego.
Dziś jednak był zdrowy jak ryba... Właściwie jak ryba, która pływa w Gangesie, ale dalej mógł poruszać się, więc wszystko było w porządku. Można zastanowić się dokąd ryba z rodziny O'Ridley zmierzała ? Zielarz szukał Euridicy Devall, kobieta znana ze swojego zawodowego zamiłowania do wszystkiego, co trujące i niebezpieczne dla zdrowia. Arczi czasem zastanawiał się, czy trzymała na jego wyniki teczkę, czy raczej już mowa była o oddzielnej szufladzie. Jeszcze jedna teoria sugerowała, że mogła już palić tym w piecu, ale potem przypomniał sobie, że panna Devall w jego oczach była osobą solidną, pełną pasji do tego, co robi.
Mężczyzna wszedł do sali szukając jej, aby wręczyć ostatni pakunek z roślinami do maja lub nawet czerwca. Nie miał już za dużo roślin w zapasach, a rytuałami czy magią nie zmusi całej natury do podporządkowania się jego kaprysom. Kilku rośliną może, ale to nie sprawdzało się na dłuższy etat.

Ostatnio zmieniony przez Arthur O'Ridley dnia Czw Sie 10 2023, 22:58, w całości zmieniany 1 raz
Arthur O'Ridley
Wiek : 24
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : sprzedawca i hodowca roślin
Euridice Devall
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t657-euridice-devall#3902
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t705-euridice-devall
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t706-poczta-euridice-devall
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t657-euridice-devall#3902
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t705-euridice-devall
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t706-poczta-euridice-devall
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Sala numer cztery, chwilowo, była pusta. Pacjentka, która leżała w niej przez kilka dni, została właśnie wypisana do domu, a z kolei druga pacjentka, którą Euridice spodziewała się tu zastać, aby pobrać jej krew do badań… rozpłynęła się w powietrzu. Czy też, jak inny lekarz wspomniał pannie Devall: po prostu poszła do domu uznając, że jednak nie życzy sobie żadnych igieł. Pobiegła to oczywiście sprawdzić i okazało się, że miał rację. Żadnych pacjentów. Puste łóżka.
To naprawdę mocno zirytowało lekarkę. Wiedziała, że czarownicy mają różne standardy, ale jeśli czyjeś ciało pokrywała paskudna wysypka, ewidentnie na skutek zatrucia jakimś eliksirem, to już nie było coś, co należało bagatelizować.
- Jednak pani wróciła? Na Lilith, pani Dorotheo, rozumiem, że igły to nic przyjemnego, ale pani zachowanie jest absolutnie… - zaczęła Euridice, odwracając się, kiedy usłyszała za sobą kroki. Osoba, która stanęła w wejściu, nie była jednak z pewnością panią Dorotehą.
Arthur O’Ridley miał u niej teczkę – ale teczkę bardzo, bardzo grubą. Opatrzoną pseudonimem zamiast imieniem, trzymaną z innymi rzecz jasna w skrzynce zamykanej na klucz, w zamykanej na klucz szufladzie, tak by jak najlepiej zabezpieczyć ją przed wzrokiem zwykłych ludzi. Między innymi dlatego kobieta zmierzyła Arthura uważnym spojrzeniem, od stóp do głów, jakby oczekiwała zobaczyć jakieś niepokojące objawy. Nie wyglądał jednak źle, a przynajmniej nie gorzej niż zwykle.
- Dzień dobry, Arthurze. Dziś na badania czy z dostawą? – spytała krótko, sięgając do kieszeni fartucha w poszukiwaniu niewielkiego notatnika, którego używała do zapisywania spotkań. Czyżby pomyliła dni?


Euridice Devall
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Lekarka pediatrii/toksykolog
Arthur O'Ridley
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t329-arthur-o-ridley
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t388-arthur-o-ridley#1231
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t354-arthur-o-ridley
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t355-skrzynka-arthura
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f83-dom-arthura-o-ridley
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1097-rachunek-bankowy-arthur-o-ridley#10018
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t329-arthur-o-ridley
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t388-arthur-o-ridley#1231
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t354-arthur-o-ridley
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t355-skrzynka-arthura
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f83-dom-arthura-o-ridley
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1097-rachunek-bankowy-arthur-o-ridley#10018
Czekając na Euridice, O'Ridley przeglądał pobliską gazetę, która najwidoczniej zostawił jedne z pacjentów. Wyglądał na typowy, kolorowy szmatławiec, wypchany sensacyjnymi historiami i zielarz nie mylił się. Po kilku stronach trafił na artykuł o facecie, który zjada całego, pieczonego kurczak, bez dzielenia go na kawałki.
Arthur jednak został wyrwany z tej ciekawej lektury, gdy zza pleców usłyszał głos lekarki, która pomyliła go z pacjentką.
-Na Lucyfera, pani Dorotheo musi mieć wybitnie brzydkie włosy, skoro pomyliła je z moimi.-powiedział, gdy odwracał się w stronę panny Devall. Prawdą było, że teraz miał jeszcze długie, ciemne włosy, które sięgały już prawie do łopatek, ale były wyjątkowo niechlujnie ułożone oraz suche. Większość kobiet w mieście, wydawał się mężczyźnie, że dba jednak o swój wygląd.
-Ciebie również witam, Euridico.-zaczął-Jak widzisz, stoję tutaj o własnych siłach i nie ma co najmniej dwóch policjantów, więc jestem dziś tylko przywieść tylko rośliny.-po czym podał kobiecie paczkę, która jeszcze chwilę temu była w jego plecaku-Choć wiesz, jeszcze do dnia mam kilka godzin, więc wszystko może się zdarzyć.-rzucił żartobliwie, składając gazetę na pół. Z drugie strony, ten żarcik, z pewnością może podnieść ciśnienie lekarce, na myśl o nocnym dyżurze na oddziale u boku Arthura. Na szczęście, zazwyczaj lądował gdzieś w ziemi lub na czyjeś kanapie, a nie w szpitalnym łóżku.
-Jak praca? Wydajesz się mniej zarobiona niż zwykle, skoro masz jeszcze ze mną gadać. Choć z drugiej strony, mogę mylić się i tylko masz trzynaście sekund przerwy na tą sprawę.-po tych słowach, włożył ręce do kieszeni kurtki, aby znaleźć swoje notatki. Już gubił się kto co komu obiecał na dany dzień, a przecież musi za coś od czasu do czasu jeść, a w sklepie nie zapłaci za zakupy korzonkami.
Arthur O'Ridley
Wiek : 24
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : sprzedawca i hodowca roślin
Euridice Devall
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t657-euridice-devall#3902
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t705-euridice-devall
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t706-poczta-euridice-devall
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t657-euridice-devall#3902
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t705-euridice-devall
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t706-poczta-euridice-devall
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Nawet gdy wspomniał, że przyniósł rośliny, jeszcze przez moment mierzyła go nieco podejrzliwym spojrzeniem. Szczególnie uważnie przypatrywała się twarzy i oczom, jakby szukając w nich jakichś oznak tego, że Arthur znowu nadużył substancji, których nadużywać zdecydowanie nie powinien. Wyglądał jednak dobrze. W gruncie rzeczy to nie pamiętała, kiedy ostatni raz widziała go w tak przyzwoitym stanie.
- Właściwie to wyglądają gorzej niż twoje, ale nie mów jej, że was pomyliłam, jestem pewna, że zesłałaby na mnie jakąś paskudną klątwę – powiedziała, obdarzając go bladym uśmiechem, choć przyszło jej do głowy, że przydałby się mu dobry, ziołowy szampon oraz porządna szczotka. Sięgnęła po paczkę, a potem podeszła do najbliższego stolika, by zajrzeć do środka i upewnić się, że znalazły się w niej wszystkie niezbędne zapasy. Potem musiała iść to posegregować oraz właściwie zmagazynować.
- Nawet się nie waż – ostrzegła, może żartem, a może serio, kiedy wspomniał, że ma jeszcze „kilka godzin”. – Bo tym razem położę cię w sali numer dwa i przetrzymam w szpitali przynajmniej dwa tygodnie. Z zakazem jedzenia czegokolwiek poza szpitalnymi posiłkami.
A te, jak zapewne każdy wiedział, nawet na oddziale magicznym nie były… hm, magiczne.
- Specjalnie dla ciebie wygospodaruję nawet sześćdziesiąt sekund – obiecała, pochylając się nad paczką i upewniając, że korzonki jednej z roślin nie są pokruszone. Nie to, żeby nie ufała umiejętnościom Arthura. Ale kto wie, w jakim był stanie, kiedy to pakował? – Pacjentka, którą właśnie miałam się zająć, dosłownie uciekła mi z oddziału – przyznała Euridice i tym razem w jej głosie pobrzmiewała odrobina irytacji. To dzięki umknięciu Dorothei panna Devall miała teraz chwilę wolnego, akurat na przejrzenie ziół i przy okazji porozmawianie z O’Ridleyem. – Zdaje się, że bardzo nie lubi igieł. Jeśli zobaczysz kobietę pokrytą zieloną wysypką, lepiej się do niej nie zbliżaj. Jestem prawie pewna, że to wynik zatrucia eliksirem i nie powinno być zaraźliwe, ale póki jej nie przebadam, nie mogę zagwarantować, czy to na pewno nie przeniesie się pod wpływem dotyku… A ty? Czyżbyś miał na dzisiaj jakieś plany, skoro zapowiadasz wizytę na oddziale? Mam zostać dłużej w pracy?
Euridice Devall
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Lekarka pediatrii/toksykolog
Arthur O'Ridley
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t329-arthur-o-ridley
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t388-arthur-o-ridley#1231
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t354-arthur-o-ridley
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t355-skrzynka-arthura
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f83-dom-arthura-o-ridley
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1097-rachunek-bankowy-arthur-o-ridley#10018
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t329-arthur-o-ridley
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t388-arthur-o-ridley#1231
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t354-arthur-o-ridley
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t355-skrzynka-arthura
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f83-dom-arthura-o-ridley
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1097-rachunek-bankowy-arthur-o-ridley#10018
Mężczyzna szczerze zaśmiał się na komentarz o włosach, chowając przy tym listę z klientami. Fakt, faktem, w porównaniu do ostatniej wizyty tutaj, wyglądał lepiej, ale nie spodziewał się, że da się bardziej zapuścić niż on tego dokonał.
Patrzył uważnie, czy Devall powie coś na temat roślin, lecz jej milczenie też byłoby doskonałą recenzją. Brak problemów, czy negatywnych uwag to też bardzo dobra ocena jego pracy.
-Jedzenie, łóżko, czyste ubrania.-zaczął wymieniać wszystkie okropieństwa, jakie lekarka szykowała mu w sali numer dwa-Naprawdę chcesz, aby wpadł tutaj na dłużej. Następnym razem użyć mocniejszych hasłem.-tutaj zaczął gestykulować dłońmi, jakby dosłownie te słowa przed oczami- Wiesz, takich jak "lewatywa" lub "operacja płuca" albo możemy polecieć po bandzie i rzucić: "tylko brukselka na obiad". Po takim czymś, bym tylko jadł jabłka i pił wodę.-spojrzał się przez okno oddziału, zapowiadało się, że posypie się jeszcze z nieba. Dobrze, że zostawił rower pod dachem, przynajmniej nie będzie zakopany pod śniegiem.
Arthur w międzyczasie słuchał historii o zielonej pacjentce, która najpewniej gdzieś teraz biegała po szpitalnych korytarzach.
-Zawsze mnie zastanawiało czy nie powinniście mieć swojej wersji Gwardii.-zaczął zielarz swój wywód-Nawet ja czasem boje się, że wybiegnie wam z budynku pacjent, będący żywą plagą lub ktoś, kto zjadł wiadro nocnego lulka.-to ostatnie było przerażającą wizją. Naćpany berserk, który nie czuje bólu, nie wie co się dzieje, ale myśli, że jest Supermanem i ratuje świat. W sumie ciekawe było, czy osoba w takim stanie umie czarować lub chociaż myśli, że umie czarować. Jeden z demonów O'Ridleya, już skrobał w głowie cały plan akcji. Od tego skąd zebrać roślinę, po linię obrony przed Kręgiem, gdy ten skaże go na banicję w Appalachach za zbrodnie. Jednak zdrowy rozsądek wrócił na chwilę z przerwy i wywalił cały misterny plan do kosza. Może Arthur był głupi, ale jeszcze trochę brakowało do tego poziomu.
-Znasz mnie, nie wiadomo co mi strzeli do głowy na sobotę.-odpowiedział Euridice, ale za chwilę dopytał-Masz jakieś plany na dziś? Bo wtedy postaram się być grzeczniejszy. Do jutra przynajmniej.-w sumie nigdy, nie widział lekarki poza pracą. Choć pewnie spędzała go w ciekawszych miejscach niż las czy losowe bary.
Arthur O'Ridley
Wiek : 24
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : sprzedawca i hodowca roślin
Euridice Devall
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t657-euridice-devall#3902
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t705-euridice-devall
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t706-poczta-euridice-devall
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t657-euridice-devall#3902
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t705-euridice-devall
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t706-poczta-euridice-devall
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
- …i pan Robert na sąsiednim łóżku, jutro wpada na badania. Robi to regularnie, przynajmniej raz w miesiącu. To ten, który na pamięć nauczył się „Wielkiej Encyklopedii Chorób”, ale tez traktatów na temat najczęstszych schorzeń magicznych i codziennie wynajduje u siebie jakieś inne. Ostatnio był pewien, że cierpi na syndrom doktora Deightona, a po prostu za ciasno założył krawat. Jego ulubiony temat to hemoroidy oraz lumbago. Na pewno świetnie się dogadacie – odparła, odkładając korzonki. Przejrzała ostatnią paczuszkę i uśmiechnęła się z zadowoleniem, bo wyglądało na to, że wszystko się zgadzało. Na wszelki wypadek zajrzała jednak jeszcze do swojego notatnika, by upewnić się, że niczego nie pomyliła. – A na obiad mamy dziś szpinak... i czy ty w ogóle dziś coś jadłeś? – dodała jeszcze, szybko przebiegając spojrzeniem jasnych oczu po wypisanych na liście pozycjach. Potem odwróciła się do Arthura.
- Mam dla ciebie odliczoną zapłatę. Postaraj się jej nie wydać na coś, co doprowadzi cię do zgonu, dobrze? I najlepiej, gdyby nie sprowadziło cię na oddział przynajmniej do niedzieli, bo wprawdzie nie mam planów na dzisiaj, ale na sobotę już owszem.
Spędzała wiele czasu w pracy. Jeśli nie w szpitalu, to we własnej pracowni, testując magię anatomiczną lub próbując modyfikować receptury. Ale, mimo wszystko, była Devallówną i rodzina czasem wymagała, aby pojawiła się na pewnych okazjach.
Chociaż akurat tym razem po prostu liczyła na spotkanie z kuzynką. Acz tak naprawdę… po prostu trochę martwiła się o Arthura. Chłopak po prostu robił sobie krzywdę. A ona nie miała pojęcia, w jaki sposób miałaby temu zapobiec. Była niemal pewna, że gdyby zaczęła go pouczać i moralizować, po prostu następnym razem skończyłoby się na tym, że prędzej by umarł niż zwrócił się o pomoc, gdy sytuacja zajdzie za daleko. A przecież nie pójdzie z tym do osób wyżej postawionych w Kręgu. Nie chciała, aby uznano go za zbyt… problematycznego.
- Gdyby ta wysypka była naprawdę niebezpieczna, nie wypuściliby jej – uspokoiła go. – Na takie okazje mamy piękne strzykawki… ale może nie będę ci o nich więcej opowiadała.
Bo kto wie, czy O’Ridley nie zażyje kiedyś czegoś, przez co będzie chciał uciekać im z oddziału i używać magii na oczach niemagicznych. Wtedy ucieczka do Appalachów była jego najlepszą opcją. Euridice podejrzewała, że gdyby Gwardia już go dopadła, nie byliby łaskawi.


Euridice Devall
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Lekarka pediatrii/toksykolog
Arthur O'Ridley
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t329-arthur-o-ridley
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t388-arthur-o-ridley#1231
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t354-arthur-o-ridley
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t355-skrzynka-arthura
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f83-dom-arthura-o-ridley
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1097-rachunek-bankowy-arthur-o-ridley#10018
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t329-arthur-o-ridley
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t388-arthur-o-ridley#1231
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t354-arthur-o-ridley
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t355-skrzynka-arthura
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f83-dom-arthura-o-ridley
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1097-rachunek-bankowy-arthur-o-ridley#10018
-A lubi też tematykę łupania w krzyżu oraz kolan ?-dopytał Artur-Bo nie wiem, czy tylko będziemy najlepszymi przyjaciółmi czy raczej mogę spokojnie ożenić się z nim.-skwitował całość żartem. Dalej była to jakaś lepsza wizja - łóżko, ciepłe posiłki, nawet telewizor. Nie pamiętał kiedy ostatnio oglądał jakiś teleturniej, ale z chęcią by nadrobił wydarzenia ze świata.
-Eeee...-zastanowił się czy na pewno coś dziś jadł-Tak, jadłem.-na pewno był tam chleb, masło i łyżka whisky na rozruch organizmu. Potem zgubił rachubę, co jadł, a co pił.
Spojrzał w lustro. Widział, że miał rumieńce na policzkach. Niczym te, które się robią jak jest bardzo zimno i naczynka pękają, ale te zaczęły się pojawiać kilka miesięcy temu, gdy zasiedział się w domu. Jednak nie wyglądało to źle, nawet nadawało mu trochę życia względem reszty, bladej aparycji.
Lekarka dała w końcu zapłatę. Wziął od kobiety pieniądze i pobieżnie odliczył kwotę. Wyglądało, że starczy mu na sprawunki oraz życie na jakiś czas. Schował zapłatę, do kieszonki kurtki na piersi.
-Postaram się być grzeczny.-zaczął zielarz-Najwyżej zrobię tak, że grzecznie tylko położę się w łóżeczku i prześpię całość.-dodał. Z resztą, nie czuł ochoty na jakieś przesadne dawanie w palnik. Wolał grzecznie posiedzieć w domu znowu, może wyjść na normalne zakupy.
-Kontynułuj.-ciągnął za język mężczyzna, będąc ożywionym-Jestem ciekawy, co używacie tutaj, aby szybko ściąć takiego delikwenta. Sam ostatnio rozmyślałem nad tym, ale specyfik na bazie tylko roślin to za mało. Myślałem o czymś, co poza elementem usypiającym, musi mieć substancję przyspieszającą pracę serca, ale te niebezpiecznie tak podbijać nienaturalne tętno.-nie miał zamiaru hobbistycznie usypiać się, tylko szczerze ciekawił go temat anatomii oraz reakcji ludzi na różne substancje. Kto wie, może kiedyś mu się to przyda.
Arthur O'Ridley
Wiek : 24
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : sprzedawca i hodowca roślin
Euridice Devall
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t657-euridice-devall#3902
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t705-euridice-devall
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t706-poczta-euridice-devall
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t657-euridice-devall#3902
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t705-euridice-devall
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t706-poczta-euridice-devall
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
- Uwielbia. Chociaż częściej wspomina o łokciu niż kolanach. Podobno pozwala mu przepowiadać pogodę – przyznała Euridice.
Zmierzyła Arthura bardzo podejrzliwym spojrzeniem, kiedy odparł, że tak, jadł. To „eee” sprawiało, że nie była pewna, czy mu wierzyć. Kłamał i zaraz zemdleje jej tutaj z głodu? A może faktycznie coś zjadł, tylko to coś doprawił czymś, co sprawiło, że zapomniał o posiłku? Ostatecznie westchnęła tylko i zdecydowała się nie drążyć tematu. Gdyby przyznał, że jest głodny, po prostu coś by mu znalazła, ale nawet jeśli nie był do końca szczery – nie mogła traktować go jak małego dziecka. (Chociaż czasem ciężko było się jej powstrzymać przed odnoszeniem się w ten sposób do dorosłych przecież ludzi, prawdopodobnie w odruchu nabytym w efekcie tego, że pracowała przede wszystkim z dziećmi.)
- Doskonale, wręczyłabym ci z tej okazji naklejkę dzielnego pacjenta, ale właśnie mi się skończyły – stwierdziła żartobliwie na jego zapewnienia, że postara się być grzeczny. Uśmiechnęła się blado na jego prośbę o to, aby kontynuowała.
- Tak naprawdę nikt nie był na tyle agresywny, żebym musiała sięgać po jakieś specyfiki – przyznała Euridice. Być może takie sytuacje zdarzyły się innym medykom na oddziale magicznym, ale panna Devall miała pod tym względem sporo szczęścia. Nieprzyjemne sytuacje się zdarzały, ale zwykle udawało się je zażegnać, jeśli nie w pojedynkę, to z pomocą jakiegoś innego pracownika. – Mamy tutaj na przykład propofol, chociaż mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała nikomu go wstrzyknąć bez należytych badań…
Mógł w końcu wywołać bezdech, zaszkodzić komuś z chorobami serca albo nie daj Lucyferze, wywołać wstrząs anafilaktyczny.
- Ale nie chcę ci zdradzać wszystkich sekretów, bo kto wie, czy nie przyjdzie nam pewnego dnia używać go na tobie? Chociaż skoro jesteś tak chętny do bliższej znajomości z panem Robertem, to pewnie nie muszę się bać, że będziesz uciekał mi z oddziału.
Euridice Devall
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Lekarka pediatrii/toksykolog
Arthur O'Ridley
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t329-arthur-o-ridley
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t388-arthur-o-ridley#1231
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t354-arthur-o-ridley
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t355-skrzynka-arthura
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f83-dom-arthura-o-ridley
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1097-rachunek-bankowy-arthur-o-ridley#10018
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t329-arthur-o-ridley
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t388-arthur-o-ridley#1231
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t354-arthur-o-ridley
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t355-skrzynka-arthura
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f83-dom-arthura-o-ridley
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1097-rachunek-bankowy-arthur-o-ridley#10018
Zaśmiał się razem z Euredicą na serię słabych żartów, ale w głębi serca liczył na tą naklejkę. Jednak nie ma zamiaru błagać, jeśli nie miała jej na stanie.
Zielarz uważnie słuchał co takiego było na szpitalnym stanie, dla niegrzecznych pacjentów (tacy co nie dostaną naklejkę). Propofol rozczarował czarodzieja, który spodziewał się czegoś lepszego. Jakiś eliksir, może pistolet na zatrute strzałki, ale z drugiej strony po co kombinować, jeśli jest środek przebadany przez tysiące instytucji oraz naukowców.
-Pytam ponieważ, może wiesz, a może nie, poza byciem zawodowym testerem substancji wszelkich.-zaczął swój monolog-Znam się również na roślinach, szczególnie tych w Cripple Rock. Mamy to szczęście, że ten las to gar pełen roślin ze Starego Lądu, ale też Nowego, które dają radę w klimacie Nowej Anglii i mogą dalej swobodnie rozwijać się.-głos z typowego, śniętego tonu, zamienił się w żywszy, nawet miał nutkę pasji w wypowiedzi-Jedną z tych ciekawszych roślin, które miałem okazję poznać, był lub nawet jest - Różanecznik wąsowaty.-O'Ridley zaczął chodzić po sali, trochę jakby prowadził wykład-Niepozorny dziad, piękne kwiaty - wręcz można upić się ich wonią, jednak kolce to zupełnie inna bajka. Skaleczenie nimi osłabia czarodzieja i nie pozwala mu czarować na jakieś dwa tygodnie, może tydzień, gdy podleczyć go. Dlatego byłem ciekawy, czy wiesz - może ktoś wpadł na pomysł utylizacji tego w przypadku, gdy jakiemuś pacjentowi odwali na oddziale. Nie twierdze, że to coś co możesz używać jak aspiryny czy kremu na reumatyzm, ale warto mieć pod ręką coś takiego. Tylko byłaby potrzeba przyspieszenia wejścia w krwiobieg, aby momentalnie działało. Wtedy to mogłoby się udać...-nastała chwila ciszy. Najwidoczniej ta część Arthura, która zazwyczaj steruje jego poczynaniami, poszła spać i dała na chwilę poprowadzić jego naukowej naturze, choć pewnie to będzie krótka jazda. Czasem pojawiały się w jego głowie, krótkie chwilę, gdy znajdywał jakiś temat, który wydawał się mu ciekawy i był nawet w stanie pogadać. Jednak gdy już się kończył, czuł się głupio.
Miał wrażenie, że wymądrza się czy przynudza. Można nawet uznać, że nie pasowało to do jego osoby, która na co dzień była znana z piwa, papierosów oraz dziwnych wypadków. Dlatego też, po chwili rzucił, aby przełamać ciszę powstałą od kretyńskiego gadania o badylach:
-To jakie masz wielkie plany, że nie możesz się mną zająć w najbliższym czasie?-sytuacja wyglądała na uratowaną. Jeszcze brakowało papierosa między zębami i byłby idealny porter O'Ridleya.
Arthur O'Ridley
Wiek : 24
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : sprzedawca i hodowca roślin
Euridice Devall
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t657-euridice-devall#3902
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t705-euridice-devall
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t706-poczta-euridice-devall
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t657-euridice-devall#3902
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t705-euridice-devall
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t706-poczta-euridice-devall
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Euridice wiedziała co nieco o przyrodzie oraz alchemii, ale zielarstwo nie było już jej domeną. Wysłuchała więc wykładu Arthura z pewnym zainteresowaniem, chociaż i z przeciętnym zrozumieniem: wiedziała, jakiej rośliny potrzebuje do danego eliksiru, ale już na przykład takie szczegóły jak kolce czy upicie się wonią roślin nie były czymś, na czym by się znała.
- To ciekawa idea – przyznała. Przez głowę przeszła jej myśl, czy mężczyzna bardzo często sprawdzał, jak objawia się to „upijanie” wonią tych kwiatów… - Ale obawiam się, że większość czarowników prowadzona do szpitala, w którym kują ich rośliną odbierającą magię, trzymałaby się miejskich latarni, hydrantów oraz futryny w drzwiach – stwierdziła i uśmiechnęła się mimowolnie, bo oczyma wyobraźni zobaczyła samą siebie, ciągnącą za kołnierz pacjenta, rękoma i nogami obejmującego czerwony hydrant, byleby nie pozwolić zaprowadzić się do szpitala.
I tak jedna pacjentka właśnie uciekła jej z oddziału. Euridice wolała nie ryzykować kolejnych przypadków tego typu.
- Chociaż być może warto by było mieć tu tę roślinę na przypadki… ekstremalne. Pewnie zdobyć się ją da radę latem? – spytała. Obecnie za oknami mieli w końcu mróz i śnieg, i panna Devall zakładała, że raczej ciężko, aby coś takiego wyrosło ot tak pośród śniegów. – Umówiłam się na spacer z jedną z moich krewnych – poinformowała lakonicznie. Nie chciała wymieniać nazwiska kuzynki, z tego prostego względu, że rodziny ich ojców nie najlepiej się dogadywały, a matki, choć połączone więzami krwi, zdawały się brać sobie do serca rodzinne animozje jeszcze mocniej niż ich mężowe. – Poza tym mam parę eliksirów do przygotowania na potrzeby szpitala z ziół, które właśnie mi przyniosłeś. A tymczasem muszę już znikać, bo pan Franklin powinien zaraz przyjść na badania… i mam nadzieję, że on nie ucieknie mi tak niecnie, jak poprzednia pacjentka.
Euridice Devall
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Lekarka pediatrii/toksykolog
Arthur O'Ridley
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t329-arthur-o-ridley
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t388-arthur-o-ridley#1231
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t354-arthur-o-ridley
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t355-skrzynka-arthura
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f83-dom-arthura-o-ridley
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1097-rachunek-bankowy-arthur-o-ridley#10018
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t329-arthur-o-ridley
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t388-arthur-o-ridley#1231
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t354-arthur-o-ridley
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t355-skrzynka-arthura
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f83-dom-arthura-o-ridley
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1097-rachunek-bankowy-arthur-o-ridley#10018
Zielarz nie spodziewał się, że Euridica w ogóle odpowie na bezsensowny monolog. Mimo to zrobiła to i najwidoczniej podłapał odrobinę temat na temat rośliny.
-Staram się nie tykać tego dziadostwa-zaczął niepewnie Arthur, gdy lekarka zapytała o potencjalne zbiory-Fakt, to ciekawa roślina, ale utrata mocy magicznych na prawie dwa tygodnie, bo ukuje się w palec i osłabnięcie, raczej nie jest dla mnie zachęcające. Chyba, że miałbym urlop i na pewno bym nie musiał używać magii.-dorzucił trochę żartem, a trochę brzmiało to jak plan na to lato.
Wysłuchał planów lekarki, która ewidentnie miała życie poza szpitalem lub bardzo dobrze udawała je. O'Ridley uwierzył jej z całego serca, więc powiedział:
-W takim razie, będę wzorowy czarodziejem i nie zobaczysz mnie w TEN weekend.-zwrócił uwagę, że może wpadnie w kolejny weekend jako pacjent, bo w końcu ile można być wzorowym obywatelem miasta.
-W końcu rodzina ważna rzecz.-dodał ostaniom rzecz, mając trochę przygaszony głos. Sam nie odzywał się do swojej rodziny latami, a z resztą rodu słabo się trzymał. Co najwyżej szanował nestorkę oraz nie odmówi pomocy innym O'Ridleyą, ale nie miał w zwyczaju wpadać do innych na herbatkę i plotkować o życiu. Też jakoś nie był wybitnie zapraszany, poza tym wolał kawę.
Lekarka w końcu wspomniała, że ma do ogarnięcia jeszcze pacjentów oraz eliksiry. Co było zrozumiałe - w końcu minęło już z 10-15 min, więc wykorzystała swój całoroczny urlop na rozmowie o niczym z Arthurem. Ten rozumiejąc aluzje, zarzucił swój plecak na ramię i powiedział:
-To do zobaczenia na oddziale lub na zabiegu płukania żołądka.-po czym wyszedł z sali, wypominając sobie w głowie, że mógł darować sobie kretyńskie żarty.
z/t oboje

Ostatnio zmieniony przez Arthur O'Ridley dnia Czw Sie 10 2023, 22:59, w całości zmieniany 1 raz
Arthur O'Ridley
Wiek : 24
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : sprzedawca i hodowca roślin
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson

26 lutego 1985 roku, późny wieczór


Gęsta krew rozlała się po osmolonych deskach uczelnianej sali. Wolno wnikała w szpary, sączyła się też po skwierczącym nadal ciele. Własna dłoń zaciśnięta na rękojeści athame drżała w przestrachu, zdradzając trwające napięcie. Wzbudzała strach, wyrzuty sumienia, ale i poczucie obowiązku.
Próba odsunięcia wzroku od pustych oczu Marshalla spełzła na niczym. Swąd spalonego mięsa wdzierał się w nozdrza, wywołując mdłości. Nie dało się z nim oswoić, przyzwyczaić do wzbudzonego przezeń strachu.
Obejmujące nadgarstek palce wbijały się boleśnie. Rzucone z zadziwiającą lekkością ciało lądujące na ścianie.
TRZASK
Zachrzęściły łamane kości. Powietrze z trudem wstrzymane w ciasnych płucach. Ostatnia próba zachowania przytomności. Świadomość ulatująca w niebyt. Wszechogarniająca czerwona mgła rozmywała się przed oczami. Sylwetki Blair, Elianne i Mallory’ego zniknęły w czerni.
Pustka. Cisza. Spokój.
Nareszcie.
Ulga nie trwała długo; zaraz wracał upiorny widok oczu Marshalla. Znów ta spalenizna, materiał stopniony z ciałem. Liczne pęcherze, sącząca się krew. Pogruchotane kości, pękająca czaszka. Czerń zalewająca świat.
Ponownie pustka.
Rozdzierający ból.
Pieprzony anioł…

Pisk w uszach ściągał na ziemię. Zmuszał do wyrwania się z otchłani, w której nie chciała już dłużej tkwić. Bezustannie powracający przed oczy błękit tęczówek Sługi Jedynego stał się czającym w każdym zakamarku umysłu cieniem. Nie było przed nim ucieczki.
Ból czuła każdą komórką ciała, przeszywał okrutnie, skutecznie utrudniając skupienie myśli.
Czyli jeszcze żyję.
Chciała zerwać się gwałtownie z miejsca i zrzucić z siebie tamten ciężar, tyle że nie było to możliwe. Leżała bezwładnie, nie czując nawet złości z braku posłuszeństwa mięśni. Uświadomiła sobie płytki, acz miarowy oddech i wprowadzany do płuc szpitalny zapach. Nie znosiła go, przywodził na myśl przykre wspomnienia nielicznych wizyt, wiążących się z niezadowoleniem rodziny, z porażką. Teraz był błogosławieństwem, wybawieniem od zdającej się trwać w nieskończoność spalenizny.
Podjęła kolejną próbę ruchu, tym razem decydując się na drobne kroki. Ugięła palce dłoni, wyczuwając pod opuszkami szorstkość prześcieradła.
- Charlotte? Słyszysz mnie?
Kurwa.
Niechętnie rozwarła powieki, próbując nie dostać szoku od jasnego światła jarzeniówki.
- Słyszę - chciała odpowiedzieć, ale spomiędzy spierzchniętych warg wydostał się tylko zduszony charkot.
- Coś ty znowu narobiła? - Głos Maaike zmuszał powietrze do zgęstnienia. Przypominał o ponurej, jakże przyziemnej rzeczywistości, do której (niby) chciała teraz wrócić. Ze zdziwieniem zaobserwowała w sobie tęsknotę za matczyną złością, jaka wydawała się teraz bezpieczną przystanią. Poruszanie szyją graniczyło z cudem, wiązało się z wysiłkiem, na który nie była gotowa. Przesunęła więc tylko wzrokiem w stronę, skąd dochodził znajomy głos. Pochylona kobieca sylwetka nie zdradzała żadnych przejawów sympatii czy troski.
-  Same z tobą problemy. Za każdym razem musisz coś wymyślić.
Nie odpowiedziała.
Ponownie zamknęła oczy. Koszmar był lepszy od spotkania z matką. Po dłuższej chwili wymownej ciszy rozległ się stukot obcasów i skrzypnięcie drzwi.
- Lekarza! Moja córka się obudziła. Czy ktoś tu w ogóle pracuje? - Spokojny, acz stanowczy głos Maaike wydostał się poza szpitalną salę, a Charlotte zrozumiała, że to wcale nie koniec problemów.
charlotte williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Oscar Nox
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t540-oscar-nox?nid=3#3014
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t577-oscar-nox
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t578-oscar-nox#3146
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t575-poczta-oscara-nox-a
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f120-mieszkanie-i-gabinet-oscara-noxa
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1063-rachunek-bankowy-oscar-nox#9123
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t540-oscar-nox?nid=3#3014
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t577-oscar-nox
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t578-oscar-nox#3146
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t575-poczta-oscara-nox-a
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f120-mieszkanie-i-gabinet-oscara-noxa
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1063-rachunek-bankowy-oscar-nox#9123
W ostatnich latach Oscar miał wrażenie, że dyżury w szpitalu stają się coraz bardziej wymagające. Już nie był w stanie powiedzieć czy była to kwestia jego wieku? CZy starych przyzwyczajeń?  Choć nie śledził uważnie sytuacji politycznej w kraju i nie był stanie powiedzieć jak nazywa się burmistrz ich miasta, to jednak zmiany w medycynie odcisnęły na nim piętno.
Coraz dłuższe dyżury.
Coraz mniej rąk do pomocy.
Coraz częściej musiał współpracować ze stażystami i rezydentami.
Brak odpowiednio wykształconej kadry, budziła w perfekcjoniście takim jak on frustracje.
Bo nie tylko musiał uważać na własne pomyłki ale również monitorować błędy innych, nie potrafiąc oddzielić granicy między tym gdzie zaczyna się i kończy jego odpowiedzialność za pacjenta.
Nox zamknął metalową szafkę z głośnym brzękiem. Był jednym z nielicznych lekarzy, który przebierali się na dyżur. On wkładał na siebie szpitalny błękitny uniform, taki sam jak sanitariusze na ich boku.
Zrezygnował koszuli i krawatu na modłę kolegów po fachu, którzy chcieli od razu podkreślić swój autorytet. Zupełnie jakby biały kitel, który mieli nie dostatecznie jasno krzyczał: „jestem lekarzem”.
A może chodziło o to, że Oscar nie lubił się wyróżniać, wolał być niewidoczny bo nadal posiadał niezręczność w kontaktach społecznych.
Potarł zmęczony kark, starając się rozetrzeć stres i napięcie mięśni. Choć jego zmiana dopiero się zaczynała, nie pałał szczególną radością na myśl o tym, że spędzi tu kolejną dobę swojego życia.
Nagle poczuł delikatne szarpnięcie przy kołnierzu kitla, który chwile temu zarzucił na uniform. Obejrzał się by natrafić na życzliwe spojrzenie Susan. Kobieta była tuż przed emeryturą co zdradzały jej zmarszczki na papierowej skórze. Siwe włosy zawsze zaplątała w kok a jej nienaganny, wypłowiały już ubiór zdawał się być atutem osoby, której nie chce się inwestować w pracę będąc jedną nogą na zasłużonym wypoczynku.
-Słyszał pan?-Zapytała szczebiotliwym, acz ochrypłym głosem, poprawiając niczym matka jego ubranie. Zawsze go to onieśmielało, zupełnie jakby nie potrafił ją powstrzymać więc godził się na to osobliwe przywitanie, jakim raczyła go zawsze gdy była na oddziale.
-Przepraszam nie słuchałem…-Zakomunikował rzeczowo, poprawiając sobie plakietkę, którą miał doczepioną z prawej strony na wysokości kieszeni.
Coś w jej jasnym, przenikliwym spojrzeniu pozwoliło mu myśleć, że właśnie zrobił z siebie kompletnego idiotę. Nie powiedziała tego, jednak to w jaki sposób patrzyła - wnikliwie, nieustępliwie i długo, jakby chciała zajrzeć do jego czarnej duszy, pozwalało jej na wyrobienie sobie opinii.
Stało się coś złego w mieście, ludzie o tym mówią.- Szepnęła, zupełnie jakby było w tym coś konspiracyjnego.
Jednak jedno proste mruknięcie Noxa, ucinało wszystkie plotki i spekulacje.
-Pani Green czy zeszła już pierwsza zmiana?- Zapytał spoglądając na zegarek zawieszony tuż nad lamperiami, które oddzielały zgniłą zieleń od bieli znajdującej się powyżej.
-Tak! Nie wzięli się za nowe przyjęcia by nie przeciągnąć czasu wyjścia. - Stwierdziła dość chłodno coś, co czasem się zdarzało. Jedna zmiana nie chcąc robić nadgodzin zostawiała pacjenta w oczekiwaniu na grupę, która miała się pojawić. Teoretycznie chory nie powinien czekać a w praktyce wyglądało to dużo gorzej.
Jedni na koniec robili wypisy i zalecenia więc nie mieli czasu na przypadek, który pojawia się nagle na oddziale.
Drudzy, którzy dopiero wchodzili przygotowywali się do pracy, sprawdzając karty i zapoznając się z przypadkami, wiedząc że obchód będzie dopiero rano.
Nie lubił tego, sytuacji w której lenistwo i chęć powrotu do domu przedkłada się nad dobro drugiej osoby.
Kiwnął jedynie głową staruszce, która na odchodne zapytała go czy chciałby napić się kawy.
Dziękuję.- Padło jak zawsze zdawkowo i urywanie gdy popchnął drzwi  prowadzące na korytarz.
Echo jego kroków odbijało się od szpitalnych płytek, gumowe podeszwy piszczały na świeżo umytej lizolem podłodze.
Skierował się w stronę recepcji mając nadzieję, że ktoś tam będzie wiedział czy są pacjenci w oczekiwaniu na badania. Podszedł do kontuaru jednak nikogo nie zastał.
Z jego ust poleciały kalumnie skierowane na współpracowników. Dziś bardziej niż zwykle miał wrażenie, że nic tu nie działa tak jak powinno, nawet strzykająca jarzeniówka na korytarzu.
Na szczęście, ktoś litościwie pozostawił na blacie karty pacjentów, które nie zostały jeszcze umieszczone na ścianie przed drzwiami do stali chorego. Zagarnął je i przez chwilę przyglądał się umieszczonym na pierwszej stronie, numerem sali.
Z tego co zauważył w chaosie papierów i przekładaniu kartek wyglądało na to, że mają dwa nowe przyjęcia.
Pierwsze z nich to sala numer 4.
Wszedł do środka z naręczem papierów spodziewając się tego co zawsze: wypadku i złamań, albo jakichś drobnych ran. Nic nie przygotowało go na to co właśnie widział przed sobą. Z każdym krokiem jego oczy stawały się coraz większe, czy ta dziewczyna eksperymentowała z magią?
-Nazywam się Oscar Nox dziś ja będę pani lekarzem.- Zwrócił się bezpośrednio do leżącej młodej dziewczyny, podchodząc do niej coraz bliżej.
Obrzucił spojrzeniem kobietę stojącą przy jej łóżku.
-Nie krzyczymy, są już godziny nocne. I tym samym zakaz odwiedzin. - Mówiąc to wyciągnął jedną kartkę, której kobieta albo nie uzupełniła wcześniej, albo nie została jej doręczona.
-Prosze wypełnić na zewnątrz.- Podał jej arkusz zawierający dane pacjenta i social security card. Odłożył pozostałe arkusze na łóżku, na którym nikt nie leżał i szybko podszedł do dziewczyny.
-Powiedz mi co Cię boli i gdzie. - Sam delikatnie wsunął jej dłoń pod szyję, sprawdzając opuszkami palców czy nie ma uszkodzonego odcinka szyjnego kręgosłupa.
Nie wiedział ile leżała nim otrzymała pomoc. Ci idioci z poprzedniej zmiany nie zrobili nawet diagnostyki.
Oscar Nox
Wiek : 35
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : Internista/genetyk
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
Łatwo dostrzegalne na twarzy Oscara Noxa zdumienie jasno określało stan, w jakim znalazła się Charlotte. Jak poważna musiała być sytuacja, skoro w pierwszym odruchu lekarz zaniemówił? Oby przynajmniej był kompetentny.
Podobnie pomyślała Maaike Williamson, nienawykła do podobnego traktowania. Młoda czarownica z łatwością rozpoznała na twarzy kobiety drżenie pojedynczych mięśni. Przez lata obcowania ze sobą, oswajania, nauczyła się dostrzegać związek między bezwiednymi gestami, a jej nastrojem. Póki w sali były same, mogły sięgać do znanych wewnątrz murów Blossomfall Estate zwrotów, dających świadectwo tej specyficznej matczynej miłości. Teraz należało zachować pozory rodziny idealnej.
- Moja córka jest w ciężkim stanie. Wymagam swojej obecności podczas badania. Chcę koniecznie wiedzieć jak poważna jest sytuacja i jakie kroki zostaną podjęte do dalszego leczenia.
Pani Williamson miała dwa oblicza, gdzie w jednym wypychała wszelkimi możliwymi sposobami Charlotte z domu, domagając się równocześnie jej samodzielności, zamążpójścia i przede wszystkim przyniesienia rodzinie dumy; w drugim zaś zdawała się zapominać, że młoda kobieta już dawno osiągnęła wiek pełnoletni i nie każde z zaborczych zachowań Maaike było na miejscu.
- Pan doktor ma rację, mamo - padło z ust czarownicy zduszonym wciąż głosem. Mówienie sprawiało trudność, zmuszało do wysiłku, na jaki nie chciała tracić resztek energii. Aby pozbyć się matki z zasięgu, była w stanie poświęcić wiele. - Jestem w dobrych rękach, a ty nie możesz się przemęczać.
Kilka prostych słów, z których miała bić moc przekonywania - albo brzmieć na tyle żałośnie, by kobieta dała za wygraną i przestała swoją jedyną córkę zamęczać. Wyprostowała się niczym struna, a jej ciemna, idealnie wyprofilowana brew uniosła się w rosnącym zwątpieniu. Tego zaś okazać nie chciała. Przyjęła dokument do wypełnienia i bez słowa opuściła salę, zostawiając ich samych.
Choć każdy skrawek ciała wołał o pomstę, niechętnie akceptując wszelką zmianę położenia, z zaciśniętymi zębami tylko trochę skrzywiła się na delikatny dotyk, w odczuciu Charlotte przypominający nacisk wielkich gwoździ. Nie zadarła brody, próbując sięgnąć czarownika spojrzeniem. Przez moment zezowała na niego spod wpół przymkniętych powiek, by zacisnąć je na powrót i wykonać bliżej nieokreślony ruch ręką o bardzo ograniczonym zakresie.
- Światło… To światło mnie dobija - mruknęła, mając na myśli okrutną jarzeniówkę. To ona skutecznie rozpraszała, nie pozwalając zebrać strzępków odczuć w konkretną, dającą się nazwać całość. Głębszy oddech uniemożliwiał ścisk w klatce, blokujące się mięśnie z trudem wykonywały najmniejszy ruch.
- Czuję się, jakby ktoś z niewyobrażalną siłą rzucił mną o ścianę - wyznała wreszcie wpół sarkastycznie, kiedy oślepiające światło straciło na mocy, pozwalając na dłużej utrzymać otwarte powieki. Obraz wirował nadal, przed oczami tańczyły cienie kalejdoskopu. Nie jest dobrze. - Mam nadzieję, że ten drugi wygląda gorzej - mruknęła jeszcze, kiedy na pierwszy plan znów wracała myśli o poderżniętym gardle Marshalla. Czy Blair i reszcie udało się ujść z życiem? Czy ta czerwona mgła nie wyrządziła im dodatkowej krzywdy? I przede wszystkim - skąd ta dziwna istota wzięła się na kampusie?
- Do jutra przejdzie, prawda? - Spierzchnięte wargi wykrzywiły się w lekkim, dość marnym uśmiechu. Czy miała coś przeciwko zostaniu w łóżku przez najbliższe dni, z dala od uczelni i męczących pytań matki? Maaike ewidentnie nie podobał się obraz hospitalizowanej córki, której stan mógł wpłynąć na burmistrzowską kampanię. Zwłaszcza kiedy ktoś dojdzie do prawdziwego powodu niedyspozycji Charlotte Williamson.
charlotte williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity