Magia nie miała woni — nie ta, po którą sięgnęli w grocie — ale rozbłysku zaklęć nie pochłonął nawet przycupnięty pod ścianami mrok. Błękit mieszał się z nielicznymi rozbłyskami czerwieni; żółty odcień nie zdołał dołączyć do tańca — alchemik padł na ziemię, a razem z nim połowa problemu.
Głos Vandenberg poderwał spojrzenie — Williamson
pochylił się nad ciałem mężczyzny, poszukując pentakla; odebranie go będzie pierwszym krokiem w rozwiązywaniu stosu wyzwań, w który wdepnęli.
—
Moja kwestia — nie zdążył się zmęczyć; nie dotarło do niego nawet pół czaru, ale Lyra miała mniej szczęścia — krew na ustach nadal lśniła, zmieniając się w makabryczną wersję pomadki.
Kopanie leżącego nie plasowało się w preferowanych przez Williamsona rozrywkach, ale nagle nabrał ochoty na naruszenie zasady — wybicie kilku zębów wyrównałoby rachunki. To przeczyłoby idei samoobrony; wciągnięte do płuc powietrze próbowało zgromadzić w pentaklu dość magii, by nadać sens
skierowanemu w Lyrę zaklęciu.—
Breviter.Na nią zawsze działało — jeśli dziś zasada zostanie złamana, Barnaby zyska pewność; ta przeklęta grota ma z nim personalny problem.
Ciężar wzroku osiadł na klatkach — zgromadzeni tam ludzie byli kolejnym punktem do odhaczenia; po raz pierwszy Williamson zwrócił się bezpośrednio do nich.
—
Rozumiecie, czego świadkami właśnie byliście?Jeśli są magiczni, zrozumieją; jeśli nie, o wszystkim zapomną.
akcja #1: Breviter na Lyrę | próg 35 | k100 + 5z tematu — wracamy do groty