Witaj,
Francesca Paganini
ANATOMICZNA : 15
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 14
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2265-francesca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2276-francesca-paganini#31175
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2277-poczta-franceski-paganini#31177
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f254-sycamore-street-3-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2278-rachunek-bankowy-francesca-paganini#31178
ANATOMICZNA : 15
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 14
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2265-francesca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2276-francesca-paganini#31175
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2277-poczta-franceski-paganini#31177
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f254-sycamore-street-3-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2278-rachunek-bankowy-francesca-paganini#31178
First topic message reminder :

Kuchnia
Pachnie cynamonem, rozmarynem, mieszankami mniej lub bardziej egzotycznych ziół z całego świata. W doniczkach ustawionych równo wzdłuż parapetu krzewi się świeża bazylia i mięta, w starannie podpisanych pojemnikach można znaleźć mniej lub bardziej oczywiste zapasy przypraw i przekąsek.
Francesca Paganini
Wiek : 24
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : RATOWNIK REZYDENT W SZPITALU IM. SARY MADIGAN, STUDENTKA
Francesca Paganini
ANATOMICZNA : 15
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 14
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2265-francesca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2276-francesca-paganini#31175
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2277-poczta-franceski-paganini#31177
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f254-sycamore-street-3-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2278-rachunek-bankowy-francesca-paganini#31178
ANATOMICZNA : 15
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 14
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2265-francesca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2276-francesca-paganini#31175
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2277-poczta-franceski-paganini#31177
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f254-sycamore-street-3-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2278-rachunek-bankowy-francesca-paganini#31178
Wysłać z samego rana. Mogła to zrobić. Pokiwała głową w ramach zapewnienia, że tak zrobi. Przynajmniej jedna rzecz, której była absolutnie pewna. Tego samego nie można było powiedzieć o późniejszych słowach, późniejszych pragnieniach, późniejszej, zupełnie irracjonalnej, głupiej tęsknocie. Co do nich pewności nie miała żadnej.
A Javier wcale jej nie pomagał. Patrzyła, jak wbrew jej słowom zajął się pakowaniem wszystkiego – i jak unosił brew. Ten gest pewnie coś znaczył, ale w tej jednej chwili Frankie nie była pewna, co. Czy Rivera doskonale wiedział, do czego piła, tylko – typowo dla siebie – zamierzał się z nią droczyć? Tak by obstawiała, gdyby ktoś ją zapytał. Ale przecież mógł też faktycznie nie pamiętać. Mógł zwyczajnie nie rozumieć, co chciała przekazać – wszak plątała się w swoich słowach przeokropnie. Mógł–
Mógł bardzo wiele rzeczy, a mimo to Frankie gotowa była się założyć, że Javier niczego jej nie ułatwia zwyczajnie przez własną, prostą fanaberię.
Znów zamieszała sos. Szturchnęła palcem zafoliowane ciasto – jakby faktycznie było to potrzebne. Wyciągnęła się po ściereczkę i strzepnęła z blatu jakieś pozostałości mąki. Przesunęła stolnicę centymetr w prawo, wyjętą już wcześniej maszynę do makaronu – w lewo. Słowem, zrobiła absolutnie wszystko, co mogła, a co zupełnie nie było potrzebne – żeby tylko nie odpowiadać od razu.
Policzki nie traciły rumieńców. Gwałtowna galopada serca nie zwalniała. W głowie plątały jej się myśli o szybkim kursie dorastania z Genny; o zabawce, którą od niej dostała; o Avim – o nim najwięcej; i do tego jeszcze o samym Javierze, o tym, jak się poznali; jak głupio się na niego gapiła, choć wtedy, te długie miesiące temu, spośród wszystkich mężczyzn na siłowni, nie był przecież nawet najlepiej zbudowany; jak przerażona była, gdy do niej podszedł – i jak zaskoczona, gdy okazało się, że potrafią się dogadać. Że jest sympatyczny, zabawny, i że–
Jeden głęboki oddech, by uspokoić te galopujące rozważania. Drugi, łudząc się, że uspokoi też serce, ochłodzi policzki. Trzeci – z nadzieją, że wraz z powietrzem wciągnie też choć odrobinę śmiałości.
- Mówiłeś, że– – Czwarty głęboki oddech już bez żadnych złudzeń, że w czymkolwiek pomoże. – Że nie warto czekać i nie wiedzieć, czego się lubi. Że zwykle żałuje się tego, czego się nie zrobiło. I że, gdybym chciała, że moje braki– – zająknęła się i znów zagotowała wstydem. Doskonale pamiętała ówczesne słowa Javiera – naprawdę zaskakująco dobrze. Rivera być może byłby z siebie dumny wiedząc, że Francesca – wbrew protestom w danej chwili – potraktowała go wtedy nie tylko poważnie, ale też zachowała jego słowa w tym samym miejscu, w którym przechowywała inne cenne rady.
- Więc pomyślałam sobie– – brnęła dalej.
Rzecz w tym, mia cara, że nie myślałaś, wróciły do niej słowa Valerio. Czy teraz znowu to robiła? Też nie myślała?
Możliwe.
Chociaż bardziej prawdopodobne, że właśnie myślała – tylko w sposób charakterystyczny dla kogoś, przed kim jeszcze strasznie dużo nauki. Nauki o życiu, o samej sobie i – być może przede wszystkim – o innych.
- Pomyślałam sobie– – Krew szumiała jej w skroniach. To, jak mocno zaciska dłonie na skraju blatu, uświadomiła sobie dopiero po chwili, gdy palce poczerwieniały jej już lekko z wysiłku. – Pomyślałam, że może mógłbyś mnie pocałować – wypaliła wreszcie. – Tylko pocałować. Raz – podkreśliła z godnym podziwu przekonaniem. – Żebym– – Przygryzła wargę mocno, przez dobrą chwilę memlała kolejne słowa, wreszcie westchnęła z rezygnacją.
- Już strasznie dawno temu chciałam, żebyś to zrobił – burknęła, wyraźnie się poddając. – I pomyślałam, że to może być jedna z tych rzeczy, których rzeczywiście bym żałowała, gdybym–
Jeszcze nie tak dawno temu mówiła Genny, że nie wie, co lubi. Tak było. Teraz zaczęła się uczyć, Avi zaczął ją uczyć, a jednak–
Potrzeba było czasu, by zrozumieć, czego się pragnie i choć Francesca była absolutnie przekonana, że w tej chwili pragnie Lebovitza – do niego wzdychała całymi dniami; do niego gotowa była jechać zaraz po dyżurze; w jego ramionach chciała zasypiać i budzić się – to nie mogła opędzić się od myśli, że mogą właśnie omijać ją okazje, które pomogłyby jej oswoić się ze sobą, swoją seksualnością, swoim ciałem lepiej.
Być może rozumiała to wszystko trochę na opak.
Francesca Paganini
Wiek : 24
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : RATOWNIK REZYDENT W SZPITALU IM. SARY MADIGAN, STUDENTKA
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
Być może specjalnie droczył się z Frankie i specjalnie odpowiadał tak, by musiała wyduszać z siebie kolejne słowa, brnąć głębiej w tę dziurę, jaką zaczęła pod sobą kopać jednym nieuważnym stwierdzeniem. Robił to po części z czystej złośliwości – czy też fanaberii, jak podsumowała go w myślach Paganini – jako mały odwet za chwilowy popis kręgowej arogancji, na której powroty nie zamierzał pozwalać w ich relacji. Jeśli jakaś miała oczywiście pozostać. Javi chciałby, by tak było. Frankie może i była od niego dużo młodsza, może i miała zupełnie inne problemy, inne spojrzenie na świat, ale mimo różnic wynikających z rozstrzału lat potrafili się zaskakująco dobrze dogadywać i nie chciał tego stracić. Może i gderała czasem o jakichś potencjalnych zawałach, czy strzelających kolanach, a on wytykał jej siano we łbie, ale... Ale. Lubił ją. Tak zwyczajnie.
Nie przerywając sobie już później pakowania reszty narzędzi, zerknął kątem oka na dziewczynę raz, gdy milczała i potem znów, kiedy milczeć przestała, z trudem wypychając z siebie słowa. Javi nie był pewien, czy Frankie miała świadomość tego, jak głośno wciągała powietrze, ale w połączeniu z jej nerwowym tikami i zaczerwienioną buzią – czy kiedykolwiek miała już nie być w jego towarzystwie czerwona? - bardzo łatwo szło odczytać, jak bardzo emocjonalnie podchodziła do tej całej sprawy. Właściwie rzecz biorąc, był nieco zaskoczony skalą reakcji na słowa, co do których miał pewność, że wpadną jednym uchem, a wypadną drugim, skoro nie pasowały do światopoglądu Paganini. Większość tak by zrobiła. Ona jednak najwyraźniej nie.
Zatrzasnął magnetyczne zapięcie torby i odstawiając ją na podłogę tak, by nie przeszkadzała im już poruszać się po kuchni, Javi wstał z krzesła, robiąc jeden, drugi krok. Podobnie jak Frankie zajrzał do garnka, chociaż nie miał w sobie nawet grama tego zakłopotania, które burzyło się jej pod skórą. Z nosem pełnym apetycznego zapachu pomidorowego sosu sprawdził jeszcze, czy makaronowa kula zmieniła się w jakiś szczególny sposób i dopiero, gdy przekonał się, że właściwie nie potrafi dojrzeć żadnej różnicy, wsparł się biodrem o szafkę, nie odrywając już wzroku od Franceski. Wsunął dłonie do kieszeni spodni, przyglądając się jej ze spokojem tak wyraźnie kontrastującym z zakłopotaniem widocznym jak na dłoni. To nie tak, że w ogóle nie ruszało go nic, o czym mówiła Włoszka – po prostu miał praktykę w ukrywaniu. Siebie, emocji, kontrastujących opinii. W tym konkretnym przypadku tym, co uznał za warte schowania, był miks jednoczesnego rozbawienia i rozczulenia tym, jak bardzo Frankie musiała myśleć nad tymi paroma prostymi słowami, które rzucił jej niedawno na siłowni. Próżne samozadowolenie też tam było, jak cieplutki kociak ocierając się miękko o wnętrze klatki piersiowej – Javi miał zbyt prostą konstrukcję, żeby nie puszyć się wewnętrznie, kiedy ktoś przyznawał, że chciał go w ten lub inny sposób.
Próbował utrzymać cisnący mu się na usta uśmiech na wodzy, ale nie udało się to w pełni – kąt jego ust uniósł się lekko, gdzieś między kpiną a flirtem.
- Mógłbym – zaczął miękko, kiedy jasnym stało się, że Frankie chwilowo zabrakło słów, a milczenie zaczęło się przeciągać. - Ale pytanie brzmi, czy tylko myślałaś, czy faktycznie chcesz – przekrzywił głowę, na krzywe spojrzenie dziewczyny parskając śmiechem. - Oj już nie patrz tak na mnie, to są ważne rzeczy. Schlebia mi, że tyle myślałaś nad moją paplaniną, ale potrzebuję mieć pewność, że wiesz, czego chcesz. Za bardzo cię lubię, żeby ryzykować to – uniósł rękę, niedbale wykonując ruch wskazujący na przestrzeń między nimi - za jednego buziaka. To się zwyczajnie nie kalkuluje.
Umilkł, dając Francesce moment, by jego słowa dotarły, gdzie miały dotrzeć i żeby trybiki w jej głowie przekręciły się parę razy, uświadamiając to i owo.
- To jak to jest? Tylko myślałaś, czy naprawdę chcesz? – spytał. - Tylko szczerze, Frankie.
Widział, jak nerwowo wykręcała sobie palce, a ciche trzaski stawów brzmiały jak armatnie wystrzały. Widział, że buzia czerwieniła jej się jeszcze bardziej, chociaż myślał, że to nie jest fizycznie możliwe. Gryzła wargę, unikając patrzenia na niego i Javi nagle zrozumiał, że nie odpowie mu słowami, zablokowana we własnej głowie.
- Pokręć głową na boki, jeśli tylko myślałaś. Kiwnij, jeśli chcesz – zaproponował jej najprostsze wyjście oddające sprawstwo w trudnej sytuacji. Nie chciał, żeby czuła się źle. Gdyby nie była w stanie nawet w ten sposób podjąć decyzji, zrobiłby to za nią, oświadczając prosto, żeby wrócili do gotowania. Gładko rzuciłby jakiś łatwy temat, albo poprosił o szpitalne plotki – skoro już wiedziała, że je lubił, nie było sensu tego dłużej ukrywać. Frankie jednak miała w sobie wystarczająco silnej woli, by kiwnąć głową. Najpierw raz, ledwo zauważalnie, a potem drugi, trudny do pomylenia z czym innym.
Javi nigdy nie rozważał Franceski jako potencjalnej kochanki, ale serce zabiło mu mocniej od połechtanej mile próżności. Skoro była tak grzeczna, zamierzał przyłożyć się, by zapamiętała tę decyzję jak najlepiej.
Nie spieszył się, pokonując dzielącą ich przestrzeń, ani gdy wsparł dłoń na jej kolanie, rozsuwając uda i robiąc sobie między nimi miejsce przy szafce, na której siedziała.
- Tylko buziak – powtórzył jej wcześniejszą granicę, gdyby zinterpretowała jego gest zupełnie nie tak. - Ale jakbym się wyginał, mógłby mi strzelić kręgosłup – zażartował, unosząc rękę i ostrożnie zakładając za jej ucho luźny kosmyk włosów, który uciekł z chaotycznego koczka. Opuszkami musnął miękko zaczerwieniony policzek, wyraźnie czując bijące od niego ciepło, zanim ujął brodę Frankie i uniósł ją nieco, czekając, by podniosła wzrok. Kiedy to zrobiła, uśmiechnął się, a w kącikach jego oczu pojawiły się drobne, kurze łapki.
- Hej – rzucił, obniżając głos i uparcie nie odwracając spojrzenia utkwionego w ciemnych oczach Włoszki. Przysunął się bliżej, biodrami dotykając kuchennej szafki, wyraźnie dając jej poczuć ciepło bijące od jego ciała i zapach cynamonowych perfum zmieszanych z potem. Nie spieszył się. Nie było po co.
Przesunął kciukiem po dolnej, podpuchniętej od przygryzania wardze i pochylił się nieco, składając drapiący nieco zarostem całus na miękkim policzku, wolną dłonią obejmując powoli biodro Franceski.
- Możesz mnie dotknąć, jeśli chcesz – wymamrotał przy jej uchu, składając pod nim kolejny drobny pocałunek, zębami hacząc płatek. Doskonale wiedział, co robił i że zacierało to obraz jednego całusa, o którym mówiła na początku Frankie, ale chyba nie potrafił inaczej. A może po prostu podobały mu się te wszystkie zaskoczone drgnięcia i błyszczące, sarnie oczy.
Gładząc jej bok, przycisnął na moment wargi do kącika ust dziewczyny, zanim pochwycił je w pełnoprawnym pocałunku, dociskając do siebie jej ciało, zachęcając, by wsparła się na nim całym ciężarem. Nie rozmawiali o tym, ale gdy po chwili odruchowo musnął językiem granicę jej warg, chcąc pogłębić pocałunek, wydawało się to po prostu właściwe.
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Francesca Paganini
ANATOMICZNA : 15
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 14
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2265-francesca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2276-francesca-paganini#31175
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2277-poczta-franceski-paganini#31177
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f254-sycamore-street-3-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2278-rachunek-bankowy-francesca-paganini#31178
ANATOMICZNA : 15
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 14
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2265-francesca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2276-francesca-paganini#31175
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2277-poczta-franceski-paganini#31177
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f254-sycamore-street-3-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2278-rachunek-bankowy-francesca-paganini#31178
W którymś momencie czas jakby się jej potknął, zaplątał, wyślizgnął jej się z palców. Nie była tylko pewna, kiedy to się stało. Czy wtedy, gdy Javier uprzątnął już swoje rzeczy i podszedł bliżej, oparł się o szafkę i popatrzył na nią tak, jakby Frankie nie zaliczała właśnie stanu bliskiego udarowi? Czy może trochę później, gdy – wciąż niewzruszony; wciąż tak bezczelnie radośnie uśmiechnięty, wciąż tak beztroski – drążył, wciąż drążył, nie przyjmując jej słów lecz domagając się więcej i więcej, kolejnych wyznań, kolejnych deklaracji, kolejnych stwierdzeń, których nie mogła mu dać? To mogło być też wtedy, gdy zlitował się nad nią wreszcie, pozwalając tylko pokiwać głową – zrobiła to, najpierw niepewnie, potem z większym przekonaniem.
A już na pewno stało się to wtedy, gdy pokonał ostatnią dzielącą ich przestrzeń i oparł dłoń na jej kolanie.
Nie była pewna, jak dokładnie to sobie wyobrażała. Pewnie na bardzo wiele różnych sposobów, wszak nie po to naczytała się tylu romansów, żeby teraz nie mieć odpowiednio kolorowych, rumieniących policzki marzeń. A jednak Rivera i tak ją zaskoczył, bo–
Chyba nie brała pod uwagę, że podejdzie do tego tak poważnie. Chyba wciąż, wiedząc, jakim jest szelmą z charakteru, spodziewała się raczej całusa w policzek, może buziaka w usta tak szybkiego, że nie zdążyłaby zrozumieć, co się dzieje. Chyba, pamiętając, jak budowali tę swoją relację, zupełnie nie przewidziała, że na tę jedną chwilę Javier rzeczywiście potraktuje ją jak kobietę, a nie tylko podlotka z siłowni.
Uśmiechnęła się niepewnie na zapewnienia, że to wciąż tylko buziak. Nie podejrzewała go o naruszanie jej granic, ale i tak doceniała chęci uspokojenia jej. To, takie szczegóły, były dla niej ważne.
Założył jej włosy za ucho i Frankie uzmysłowiła sobie, jak strasznie się denerwuje. Serce tłukło jej się w piersi jak szalone, gdy gładził miękko jej policzek – i jeszcze bardziej, gdy uniósł jej brodę, skłonił, by spojrzała wyżej. Gdy się uśmiechnął, westchnęła bezgłośnie.
Całkiem możliwe że to ten uśmiech zwrócił jej uwagę po raz pierwszy, tam, na siłowni.
- Hej – wyszeptała cicho, nagle boleśnie świadoma, jak był blisko. Nozdrza drgnęły jej lekko, gdy głębiej wciągnęła jego zapach. Dłonie zacisnęła mocniej na blacie, gdy musnął kciukiem jej usta i–
Wciągnęła powietrze głębiej, gdy ucałował jej policzek. Czuła dłoń na swoim biodrze – ciężką, ciepłą, sięgającą dość powoli, by dać Frankie czas na ewentualne protesty. Ta jednak protestować nie zamierzała.
Możesz dotknąć, powiedział Javi i Francesca – wciąż niepewnie jeszcze, ostrożnie, nieśmiało – wsparła dłonie na jego ramionach, by zaraz z wahaniem objąć go mocniej, opuszkami palców musnąć kark, zaczepić pojedyncze loczki.
Miał być tylko jeden pocałunek, chciała zwrócić uwagę, słowa jednak nie znajdowały drogi do jej ust – może dlatego, że te ostatnie zajęte były gubieniem oddechów w odpowiedzi na każdą kolejną pieszczotę.
I faktycznym pocałunkiem parę chwil później.
Nie powstrzymała głębokiego westchnienia, gdy przyciągnął ją bliżej. Instynktownie wsparła się na nim mocniej, przytuliła śmielej. Czując pytające muśnięcie języka, rozchyliła usta zapraszająco bez większego zastanowienia.
Nie kłamała mówiąc, że już naprawdę dawno chciała tego pocałunku.
- Javi, ja– – wyszeptała w którejś chwili, między jednym a drugim pocałunkiem, wtedy, gdy oddech rwał się już, a oczy lśniły jasno. Nie była świadoma, że właśnie po raz pierwszy zdrobniła imię Rivery – nigdy dotąd tego nie robiła.
Niezależnie, co chciała powiedzieć, najwyraźniej nie zamierzała kończyć. Tym razem sama sięgnęła po kolejny całus i sama – wyraźnie bez wprawy – próbowała go pogłębić, muskając język mężczyzny własny.
Drgnęła, zaskoczona, gdy Javier ściągnął jej gumkę, roztrzepał skołtunione trochę włosy i wplótł w nie palce, gładząc ją miękko. Zawahała się na chwilę, jakby studiując nowe wrażenie. Oddech umykał jej prosto w rozchylone usta Rivery, a dłonie zostawione na jego plecach jakby zupełnie samowolnie ześlizgnęły się niżej, szukając brzegu jego koszuli, mnąc lekko materiał, opuszkami palców muskając–
Wciągnęła powietrze gwałtownie i odsunęła się. Serce dudniło jej jak głupia i Frankie była przekonana, że Javi to słyszy. Musiał, bo były to przecieś istne tam-tamy wybijające rytm, którego nigdy w życiu nie powinna słuchać. Pocałunek, bliskość Javiera szumiała jej w głowie jak bąbelki od szampana i choć wciąż powiedziałaby, że to nic w porównaniu z tym, co czuła przy Avim – to jednak było coś, coś, czego nie umiała nazwać.
A to było przecież bardzo proste. Cały ten szum i kolorowe błyski, ten rwący się oddech i serce szarpiące się na uwięzi były przecież niczym innym, jak dławionym nazbyt długo pożądaniem.
- Jeden pocałunek – wydusiła teraz na przydechu, dopiero po chwili orientując się, że wciąż nie zabrała rąk. Zrobiła to teraz, nagle panikując – i w tej panice zupełnie nie wiedząc, co zrobić z nagle niezajętymi dłońmi. Nie wiedziała też, jak się odsunąć; w jaki sposób się wycofać, jak znów wprowadzić między nich w miarę bezpieczny dystans, jak–
Na języku czuła smak wina scałowanego z ust Javiera.
Nozdrza wciąż miała pełne zapachu Rivery.
Głowę jednak i serce zajmował jej tylko Avi, i to wystarczyło, by otrzeźwiała. Z grubsza. Dość, by odpełznąć wreszcie od Javiego po blacie, przerzucić nogi po drugiej stronie, w panice zebrać włosy i związać je porzuconą na blacie gumką.
- Sos nam się zaraz przypali – zaczęła paplać, nieudolnie próbując uporać się z galopującym sercem, rumieńcami, bąbelkami w głowie, szumem w skroniach, dziką tęsknotą w podbrzuszu. – I musimy dokończyć makaron. Mówiliśmy też o deserze, więc równie dobrze możemy– – Nie była świadoma nawet połowy tego, co mówiła, znów skupiona głównie na tym, by za żadne skarby nie patrzeć na Riverę.
Francesca Paganini
Wiek : 24
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : RATOWNIK REZYDENT W SZPITALU IM. SARY MADIGAN, STUDENTKA
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
Oczywiście, że podszedł do tego poważnie – jak mógłby nie? Sam zaproponował Frankie poszerzanie jej dopiero co odkrywanych horyzontów i chociaż to ona finalnie podjęła decyzję, czy chciała skorzystać czy nie, gdyby nie stanął na wysokości zadania, byłby zwyczajnym bucem. I to nie takim zwykłym, a zawodzącym młodzieńcze nadzieje – Javi zwyczajnie nie mógł dopuścić do tego, by starannie budowany wizerunek stracił w oczach małej Paganini. A że sam od zawsze lubił flirtować, wdawać się w mniej lub bardziej niewinne gierki i skradać sobie trochę cudzej uwagi, ciepła i czasu? Dodatkowy bonus. Kiedyś był to sposób na pokraczne udowadnianie sobie, że mimo odmienności, nie musiał żyć w zalecanej przez wszystkich izolacji.
Słyszał, jak Frankie wymamrotała jego imię, ale nie przywiązywał do niego większej wagi, skoro sama wyciągnęła się zaraz po kolejny pocałunek, próbując dotrzymać mu kroku, we wszystkim co jej dawał. Wiecznie rywalizująca, wiecznie próbująca coś udowodnić, chociaż nie było żadnych nagród do wygrania. Uśmiechając się miękko tuż przy jej ustach, Javi nie przyspieszał, gdy entuzjazm Franceski zdawał się robić zaraźliwy, wciąż pewnie i z niezaprzeczalną wprawą prowadząc ją niemal za rękę do każdego kolejnego kroku.
Chciał, żeby było jej dobrze. Żeby miała co wspominać. Gdyby okazało się, że od dziś będzie się rumienić na jego widok, uznałby to za sukces.
Świadomie sięgnął do gumki trzymającej jej niedbały koczek w kupie i zsunął ją, rozsypując na ramionach Frankie długie włosy. Palce wplecione w ciemne kosmyki, muskające niespiesznie kark i drapiące lekko skórę były dla niego naturalnym przedłużeniem pocałunku. Złośliwi powiedzieliby, że zawsze ociągał się nieco, gdy przychodziło do podobnych pieszczot. Javi odparowałby ze wzruszeniem ramion, że to ich strata, skoro nie traktowali tych momentów z należytym pietyzmem.
Nigdy nie widział w Paganini materiału na kochankę, ale z jej dłońmi ześlizgującymi się wzdłuż pleców i rozedrganym entuzjazmem z jakim brała wszystko, co jej dawał, miał przelotną myśl, że gdyby chciała, pokazałby jej o wiele więcej. Nauczył więcej. Zabrałby ją z tego twardego, kuchennego blatu i celebrował w miękkiej pościeli tak, jak na to zasługiwała, aż nie mogłaby uspokoić drżenia ud.
Poczuł, jak się spięła, gdy ledwo sięgnęła pod szarpniętą w górę koszulę, odnajdując ciepłą skórę i już wiedział, że tutaj leżała granica. Nie będzie nauki, nie będzie więcej słodkich, niepewnych pocałunków. Wiedział, na co się pisze, ale mimo wszystko było mu trochę żal, kiedy Frankie odsunęła się z całą stanowczością, na jaką było ją stać – niewielką, ale wciąż wyraźną. Zachichotał, obserwując jej nieskoordynowane odpełzanie po blacie i uniósł rękę, przeczesując zwichrzone nieco  włosy.
- Mhmmm – mruknął spolegliwie, kiedy zaczęła paplać, przyglądając się przez chwilę z wyraźnym rozczuleniem, jak wciąż czerwona niczym najdorodniejszy pomidor, próbowała wrócić do wcześniejszego status quo. - No to pech z tym deserem, ja już swój dostałem – oświadczył bezczelnie, podchodząc do kuchenki i mieszając w sosie, o który tak bała się Frankie. - No i już, nic się nie sfajczy – rzucił z samozadowoleniem, jakie wylewało się z niego falami i nabrał sobie na łyżkę trochę sosu. Podmuchał na niego chwilę, zanim spróbował, wydając z siebie cichy pomruk.
- Zajebiste – stwierdził, zerkając na Franceskę, która wciąż uparcie unikała jego wzroku. Przysunął się o krok bliżej i biodrem uderzył lekko w jej, w bardzo oczywisty sposób zaczepiając dziewczynę.
- Ej, Frankie. Wymij tego kija z dupy. Przecież cię nie ugryzę. No chyba że chcesz.
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Francesca Paganini
ANATOMICZNA : 15
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 14
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2265-francesca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2276-francesca-paganini#31175
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2277-poczta-franceski-paganini#31177
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f254-sycamore-street-3-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2278-rachunek-bankowy-francesca-paganini#31178
ANATOMICZNA : 15
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 14
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2265-francesca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2276-francesca-paganini#31175
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2277-poczta-franceski-paganini#31177
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f254-sycamore-street-3-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2278-rachunek-bankowy-francesca-paganini#31178
Javi nie mylił się twierdząc, że Frankie zawsze rywalizowała, że na każdym kroku próbowała coś udowadniać. Robiła to – chociaż akurat nie teraz. Czy raczej – teraz nie robiła tego świadomie. W jej własnej głowie wyjątkowo wcale nie chodziło o to, by coś Javierowi zademonstrować, a raczej – by nadgonić to, o czym śniła tak wiele razy. Stwierdzenie, że właśnie spełniała jedno z marzeń byłoby przesadą tylko do momentu podliczenia majaków sennych, które miała na temat Javiego odkąd się poznali. A miała ich sporo, bo wyobraźnia Frankie była przecież bujna i trudna do okiełznania.
I może właśnie dlatego nie powinna jednak pozwolić na ten pocałunek.
Jedno przyzwolenie prosiło się, by pociągnąć za sobą kolejne. Czułości Rivery szumiały jej w głowie, jego dotyk rozpalał jej skórę – nie, jej ciało – na bardzo wiele różnych sposobów. Rozgrzewał ją także jego śmiech potem, gdy już niemrawo wyłuskała się z jego obięć – choć ten akurat płonął w niej irytacją i zażenowaniem raczej niż czymkolwiek innym.
Bezczelny komentarz spotkał się z jeszcze głębszą czerwienią policzków i środkowym palcem uniesionym bez zastanowienia w powszechnie rozumianym geście, samozadowolenie mężczyzny – ze zmarszczonymi brwiami, sercem wciąż tłukącym się szybko w piersi Franceski. Była oszołomiona i zagubiona – najlepiej świadczył o tym fakt, że nie zganiła Javiego, gdy bez pozwolenia połakomił się na bulgoczący w garnku sos.
Spojrzała na niego dopiero, gdy znów znalazł się tuż obok. Szturchnął ją biodrem i Frankie sapnęła cicho, chwiejąc się przy kuchennym blacie. Zmarszczyła brwi. Uniosła na niego roziskrzone spojrzenie. Westchnęła wreszcie ciężko, z rezygnacją, i oparła czoło na ramieniu mężczyzny.
- To nie jest kij w dupie – wymamrotała. – To jest–
No właście, co to było?
- Kliniczna niezdolność do ogarnięcia własnego życia – stwierdziła wreszcie sentencjonalnie.
Gdy znów uniosła głowę, policzki wciąż miała zarumienione, w ciemnym spojrzeniu wciąż czaiło się zawstydzenie – i jedne, i drugie nieco już jednak bardziej kontrolowane, bardziej oswojone.
- Nie chcę. Nie wiem czy lubię – palnęła bez zastanowienia na ofertę gryzienia i sapnęła cicho. – I bez urazy, ale wolę to sprawdzić z Avim. Bo, jak już ustaliliśmy, jest bardziej w moim typie. – Bezczelność nieporadną próbą maskowania mętliku w głowie.
Gryząc mocno wnętrze policzka, przyciągnęła bliżej maszynę do makaronu, przygotowała ją, podsunęła też kulę ciasta. Rozwinęła folię, westchnęła bezgłośnie, naprędce zaprezentowała Javiemu, co z tym robić – tu wsadzić, tu zakręcić, tu wyciągnąć, złożyć i od nowa. Teatralnym gestem zaprosiła Riverę do maszyny, a potem, cofając się o dwa kroki, wsparła się biodrami o kuchenny blat, założyła ręce na piersi i odetchnęła głęboko.
- Chodzi o to – zaczęła powoli, w skupieniu dobierając słowa. – Że – te zasady, o których mówiłeś; te, które dla ciebie i Any nie działają – że one– – Przygryzła wargę lekko. – Że one was nie dotyczą, ale mnie tak. Powinny mnie dotyczyć – zawahała się.
- Chciałabym, żeby mnie dotyczyły – poprawiła się z większym przekonaniem, drapiąc nerwowo skórę na przedramieniu.
Javier kręcił makaron. Frankie milczała przez chwilę, myśląc intensywnie.
- Nie żałuję – dodała nagle, unosząc wzrok. – Ani trochę. Ja– – zaśmiała się, skrępowana. – Nie żałuję – ucięła krótko, bo cokolwiek mogłaby powiedzieć, byłoby to głupie, doprawdy żałosne i na pewno nie przeszłoby jej przez gardło.
- Ale nie mogę– – znów zawahała się, potrząsnęła głową. – Nie chcę już. Buziaków, w sensie. Ani niczego. Ja– – Odetchnęła głęboko, policzki zarumieniły jej się mocniej.
- Chcę Aviego. Bardzo. Tylko jego. I chciałabym, żeby on chciał mnie. Tylko mnie. – Chrząknęła cicho. – Nie żałuję. Ale żałowałabym, gdyby przez to– – Machnęła ręką w bliżej niesprecyzowanym geście, w domyśle pozostawiając, że chodzi jej o to ciepło; o pocałunki; o palce wplątane we włosy. – Nie mogę go stracić, Javier – stwierdziła prosto i umknęła wzrokiem, zakłopotana.
Bo to były takie wielkie słowa jak na to, że spotykała się z Avim ile? Miesiąc?
Bo to były słowa, których była tak strasznie pewna.
- A teraz kręć ten makaron, nie mamy całego dnia – burknęła na koniec, kącik ust drgnął jej jednak zdradliwie w tłumionym uśmiechu.
Francesca Paganini
Wiek : 24
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : RATOWNIK REZYDENT W SZPITALU IM. SARY MADIGAN, STUDENTKA
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
Wbrew pozorom to nie była dla Javiego tylko zabawa. Frankie nie należała przecież do tego gatunku kobiet – osób – które Rivera upatrywał sobie podczas przyjęć oficjalnych lub nie, w klubach, pubach, czy innych miejscach, a co do których miał konkretne, nieskomplikowane plany. Z nią łączyła go przede wszystkim sympatia. Życzenie, by jej życie układało się jak trzeba i by najzwyczajniej w świecie była szczęśliwa. To, że w trakcie pocałunku, który miała zapamiętać jak najlepiej okazało się, że mógłby ją też zabrać do łóżka, to była kwestia drugorzędna – nie nakaz wydawany przez rozgrzane ciało do mózgu, na jaki nie miał nic do powiedzenia. Nie raz słyszał żarty i przytyki, że mężczyźni myśleli przede wszystkim kutasem i o ile zwykle się z tym zgadzał, śmiejąc się razem z oryginalnym żartownisiem, tak czasem było mu zwyczajnie przykro. To przecież nie było tak – kolejny nurt, któremu trzeba się przeciwstawiać i udowadniać kłam stereotypu.
Żartował sobie trochę z Frankie, bo nie chciał, żeby wpadła w spiralę zażenowania rozlewającego się czerwienią na policzkach, a spojrzała potem na tę sytuację nieco bardziej trzeźwo. Nie jak na swoisty koniec świata, a coś miłego do wspominania. Postarał się o to.
Zerknął na nią nieco zaskoczony, gdy ot tak wsparła mu czoło na ramieniu, mamrocząc niezbyt składne tłumaczenia i finalnie parsknął na tę kliniczną niezdolność, żeby trzymać życie w składnych, zorganizowanych szufladkach.
- Rzadko daje się wszystko ogarnąć, Frankie. Życie to jeden wielki bajzel – odparł zaskakująco łagodnie, pozwalając jej przez chwilę wspierać się o niego. Sos bulgotał cicho na kuchence, ścienny zegar tykał z każdym poruszeniem wskazówki. Wywrócił oczami na unikowy komentarz, że wciąż przegrywał z Avim w oczach Paganini, ale nie brał sobie tego do serca. Jego próżność i ego świetnie by się czuły, gdyby z każdej strony zbierał tylko komplementy od zachwyconych jego istnieniem osób, ale miał za mało czasu w życiu, żeby każdą z nich obdarzać uwagą.
Z umiarkowanym zainteresowaniem przyglądał się, jak rozstawiła maszynę do makaronu, tłumacząc banalnie prostą konstrukcję i zastosowanie – raptem jedna korbka i dwa wałki miały z kuli ciasta zrobić makaron. Szaleństwo. Chociaż gestem zaprosiła go do maszyny, Javi nie zabrał się za robotę od razu, bo Francesca najwyraźniej nie skończyła jeszcze mówić. Wsparł się tylko rękoma o blat, przyglądając się jej z uwagą. Odruchowo zmarszczył brwi, kiedy padło powinny, bo niczego nie znosił bardziej niż społecznych czy kulturowych nacisków, które wcale nie musiały działać dla każdego, ale Frankie poprawiła się. Kiwnął głową w niemym w porządku, teraz już przyciągając sobie kulę ciasta i rozwałkowując ją wstępnie na oprószonym mąką blacie. Dopiero gdy skończył, zaczął przepuszczać ciasto przez maszynę, której korbka skrzypiała nieco.
- Całe szczęście, moje ego by tego nie zniosło – wtrącił z delikatnym rozbawieniem, unosząc wzrok i zawieszając go na skierowanym ku sobie spojrzeniu dziewczyny. Kąt ust uniósł mu się lekko, kiedy tłumaczyła, czego chciała, a czego nie. Lubił w niej to, że kiedy stawała przed jakimś problemem, nawet jeśli wpadła w pierwszej chwili w panikę, potrafiła się zaraz zastanowić, przemielić w głowie, o co jej naprawdę chodziło.
- W porządku – stwierdził prosto, na emocjonalne stwierdzenie, że nie chciała Aviego stracić. - To dobrze, że wiesz, czego chcesz – dodał z zadowoleniem co najmniej takim, jakby Frankie należała do najbliższej rodziny i potrzebowała dorosłych rad. - Mam nadzieję, że twój amant jest wystarczająco rozgarnięty, żeby to docenić – rzucił jeszcze, bo chociaż miał kiedyś z Avim do czynienia, zajmowali się czymś zupełnie innym niż rozmowy na głębokie tematy.
Pokręcił głową na finalne, burkliwe ucięcie tematu, wzdychając jeszcze wymownie.
- A bo ja wiem, ile zamierzasz mnie tu trzymać? Może od samego początku planowałaś zamknąć mnie w kuchni, poczekać aż zapadnie noc, a potem niecnie wykorzystać? – zażartował, ze śmiechem robiąc unik przed ścierką, którą złapała Frankie. - To napaść na seniora, będę dzwonił na psy! – sapnął, gdy ściera z sukcesem trzepnęła go w tyłek, podnosząc w powietrze mały obłok mąki.
Miał dalej, zaskakująco grzecznie kręcić makaron, ale ta zniewaga wymagała krwi – Javi bez większego zastanowienia chwycił wilgotną, przewieszoną przez kran ścierkę, planując odpłacić się Frankie.
Do domu wrócił parę minut przed północą, z ciepłą wciąż formą z ciastem, które pomógł przygotować i pojemnikiem z porcją lasagne na lunch następnego dnia.

[z/t Frankie i Javi]
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler