Witaj,
Francesca Paganini
ANATOMICZNA : 15
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 14
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2265-francesca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2276-francesca-paganini#31175
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2277-poczta-franceski-paganini#31177
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f254-sycamore-street-3-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2278-rachunek-bankowy-francesca-paganini#31178
ANATOMICZNA : 15
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 14
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2265-francesca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2276-francesca-paganini#31175
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2277-poczta-franceski-paganini#31177
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f254-sycamore-street-3-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2278-rachunek-bankowy-francesca-paganini#31178
Kuchnia
Pachnie cynamonem, rozmarynem, mieszankami mniej lub bardziej egzotycznych ziół z całego świata. W doniczkach ustawionych równo wzdłuż parapetu krzewi się świeża bazylia i mięta, w starannie podpisanych pojemnikach można znaleźć mniej lub bardziej oczywiste zapasy przypraw i przekąsek.
Francesca Paganini
Wiek : 24
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : RATOWNIK REZYDENT W SZPITALU IM. SARY MADIGAN, STUDENTKA
Francesca Paganini
ANATOMICZNA : 15
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 14
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2265-francesca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2276-francesca-paganini#31175
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2277-poczta-franceski-paganini#31177
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f254-sycamore-street-3-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2278-rachunek-bankowy-francesca-paganini#31178
ANATOMICZNA : 15
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 14
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2265-francesca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2276-francesca-paganini#31175
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2277-poczta-franceski-paganini#31177
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f254-sycamore-street-3-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2278-rachunek-bankowy-francesca-paganini#31178
19 VI 1985 r.

Ile masz czasu?, zapytała jeszcze wczoraj, gdy Javier podrzucał jej zakupy – a gdy potwierdził, że w zasadzie tyle, ile trzeba, nie kryła zadowolenia. Doskonale. Z gotowaniem nie należało się wszak spieszyć.
Teraz, czekając, wszystko miała już przygotowane. Część produktów już w lodówce, inne starannie ułożone na blatach. Trochę mis i misek, przeróżnych sztućców, desek, szpatułek. W zlewie niezmyty jeszcze kubek po niedawno wypitej kawie, na szafce – kieliszek z wytrawnym winem, które Frankie postanowiła napocząć jeszcze zanim wpadnie Rivera. Dłonie – już od ponad tygodnia bez bandaży, skóra wreszcie zwyczajna, gładka, pozbawiona niezdrowego zaczerwienienia. Na tyłku – długie, zielone dresy; na stopach – zupełnie nic. Luźny top zamiast t-shirta, włosy związane w kucyk – niezbyt ciasny, niezbyt staranny, ot, taki tylko, by utrzymać większość niesfornych kosmyków w kupie.
Z odtwarzacza w salonie piała Tina Turner, choć ułożone obok kasety pozwalały wymienić ją na Depeche Mode, Madonnę czy Prince’a.
Pląsała po kuchni, przesuwając przygotowane półprodukty i sztućce bez większego celu – i było jej tak strasznie lekko. Plany gotowania z Javierem nie miały w tym przypadku z samopoczuciem Frankie za wiele wspólnego. Wizyta Rivery ją cieszyła – po prostu nie tak, jak rumieniące jej policzki wspomnienia czasu spędzanego z Avim.
Stwierdzenie, że w ciągu ostatnich tygodni stali się z Lebovitzem nierozłączni byłoby może przesadą – ale tylko nieznaczną. Avi wpadał do niej, gdy mógł. Frankie przyjeżdżała do niego, gdy pozwalały jej na to dyżury i zajęcia. Gdy z kolei nie pozwalały – Avi i tak nie omieszkał wyciągać jej czasem na spontaniczne wyjścia. No i noce – noce, których wyrywali dla siebie, ile mogli, ale, zdaniem Paganini, i tak zbyt mało.
Nie byłoby z kolei przesadą stwierdzenie, że Frankie zwyczajnie straciła dla Aviego głowę. Zupełnie na jego punkcie oszalała.
Teraz, wirując po kuchni, uśmiechała się od ucha do ucha w zasadzie bez powodu. W którejś chwili porwała z blatu kieliszek i upiła dwa łyki, do rumieńców zwykłej radości dokładając także delikatną czerwień po alkoholu. Dzwonek do drzwi zastał ją nucącą pod nosem i pląsającą radośnie.
- Hej! – Otwierając Javierowi drzwi uśmiechnęła się szeroko i wpuściła go do środka. Nie wiedziała nawet, czy był punktualny – ostatnio patrzyła na zegarek znacznie mniej.
Jedno roześmiane spojrzenie znad kieliszka później gestem zaprosiła Riverę, by się rozgościł – zostawił rzeczy w salonie, rozejrzał po mieszkaniu, jeśli chciał.
- Napijesz się? – zaproponowała, znacząco unosząc butelkę z winem. – Mam też inne. Inne wino. Inny alkohol. Jakieś różne bezalkoholowe też. Pomyślałam jednak... – Uśmiechnęła się. – Że skoro mamy gotować lasagne z przepisu nonny, to nic nie będzie pasowało tak, jak wino, najlepiej właśnie to.
Nie pamiętała czy wspominała mu wcześniej, jaki obiad im na dzisiaj zaplanowała. Jeśli nie – Javier właśnie się dowiedział.
Francesca nie była pijana. Nie była nawet delikatnie wstawiona. Była po prostu bardzo, bardzo szczęśliwa – i znacznie bardziej swobodna niż kiedykolwiek w ciągu ostatnich miesięcy. Lat?
Francesca Paganini
Wiek : 24
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : RATOWNIK REZYDENT W SZPITALU IM. SARY MADIGAN, STUDENTKA
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
Powrót do codzienności był zaskakująco łatwy – wyrwali sobie z Aną raptem co? Tydzień? Tydzień nie wystarczał, by ciało zapomniało jak to jest spinać się nad stanowiskiem pracy, jak to jest przytrzymywać język za zębami przy co niektórych klientach – a jednak mimo wszystko było lepiej niż przed wyjazdem. Dużo lepiej. Wciąż był zmęczony po prowadzeniu przez ponad dwanaście godzin, wciąż z tyłu głowy zalegała mu żółć wściekłości i niedokończone dyskusje z Mikiem, który uparcie trzymał się swoich argumentów – czy też żalu z powodu niespełnionych oczekiwań, jak uświadomiła Javiemu Ana. Wciąż obracał w myślach rozmowę z Anaiką, choć po liście, do którego załączyła kopię kluczy do swojego mieszkania, powoli przestawał.
Czuł się trochę jakby ktoś potłukł go na setkę szkiełek, wsypał do tuby kalejdoskopu i czekał, jaki obraz utworzy – przerażające i wyzwalające jednocześnie.
Już dzień wcześniej, kiedy podrzucał Frankie produkty na planowany obiad, widział, że coś się zmieniło, wtedy jednak nie miał czasu przyglądać jej się zbyt długo w drodze między pracą a sprawunkami z długiej listy. Dzisiaj jednak... Och, dzisiaj zamierzał ją wypytywać, co to za okoliczności. Javi był przecież plotkarzem nie mniejszym od niektórych kobiet.
Z torbą jubilerskich narzędzi zgarniętych z domowej pracowni – Frankie odgrażała się przecież, że chciała wykorzystać jego umiejętności, zamiast jak normalny człowiek wysłać mu zamówienie pocztą – przespacerował się na drugą stronę parku, gdzie leżała ulica małej Paganini, wszedł po schodach... Już przez drzwi słyszał podkręconą muzykę, a kiedy mu otworzyła cała w skowronkach... Oho. Jakoś wątpił, że cała ta radość to tylko na widok jego gęby. Frankie tylko tę teorię podsycała, pląsając swobodnie na boso zamiast stawiać pewne kroki z kieliszkiem wina w dłoni.
Odpowiedział uśmiechem na powitanie, unosząc znacząco brew – gest ten najwyraźniej jej umknął, gdy w akompaniamencie do piania Tiny Turner zaczęła paplać na temat alkoholu.
- Lej – rzucił z rozbawieniem, odkładając torbę z narzędziami gdzieś obok butów w przedpokoju, dochodząc do wniosku, że nie będzie się z nimi nigdzie rozwalał, dopóki Frankie sama nie zacznie tematu. - Nie musi być kulturalna ilość, nie jestem purystą – dodał, z zaciekawieniem zerkając tylko do salonu, zanim dołączył do Paganini w kuchni, podwijając rękawy miękkiej, ciemnej koszuli, której nie zmienił po pracy. Wsparty ramieniem o framugę drzwi, przyglądał się przez chwilę Francesce – od jej rozpromienionej buzi, skrzących się wyraźnie oczu przez swobodny strój i bose stópki – zanim nie tańcząc specjalnie dookoła tematu, rzucił:
- Te skowronki to chyba nie tylko na mój widok, nie? Dawaj, Paganini. Jak na spowiedzi.
Z rozbawieniem sięgnął po kieliszek, do którego mimo wyraźnego przyzwolenia wcale nie nalała więcej niż nakazywałaby kultura i upił łyk, z pomrukiem cichego zadowolenia rejestrując, że Frankie musiała otworzyć butelkę odpowiednio wcześniej.
- A w międzyczasie dyryguj. W życiu nie robiłem lasagne, umiem się nią tylko obżerać w Palazzo – dodał lekko, wspierając dłonie na biodrach. - I mówiłem serio z tą spowiedzią. Wyglądasz jakby cię ktoś radośnie wyobracał i trochę mi się to kłóci z obrazkiem grzecznej Frankie – umilkł na moment, popukując palcem w skórzany pasek. - Chyba, że wzięłaś sobie moje rady do serca?
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Francesca Paganini
ANATOMICZNA : 15
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 14
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2265-francesca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2276-francesca-paganini#31175
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2277-poczta-franceski-paganini#31177
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f254-sycamore-street-3-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2278-rachunek-bankowy-francesca-paganini#31178
ANATOMICZNA : 15
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 14
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2265-francesca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2276-francesca-paganini#31175
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2277-poczta-franceski-paganini#31177
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f254-sycamore-street-3-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2278-rachunek-bankowy-francesca-paganini#31178
Jeśli nawet Javier przyglądał jej cię ciekawsko już wczoraj, Frankie zupełnie tego nie zauważyła. Co więcej, nie zwróciłaby na jego zainteresowanie uwagi także i dzisiaj, gdyby nie bezpośredniość mężczyzny. Gdy po prędkim powitaniu i jednym oceniającym spojrzeniu później, gdy zażyczył sobie niekulturalnej ilości wina – gdy po tym bez wahania uderzył w sedno, Francesca sapnęła cicho, pokręciła głową i, na koniec, zaczerwieniła się aż po same uszy.
Tego, że Rivera był plotkarą żądną najświeższych plotek – tego, aż do dzisiaj, nie wiedziała.
- To nie... Ja wcale nie... – zapowietrzyła się i przygryzła mocno wnętrze policzka. W ramach ratunku do samej siebie wcisnęła Javierowi mąkę, misę i sito do przesiewania mąki. – Umyj ręce najpierw. A potem przesiewaj aż powiem, że wystarczy – burknęła, wyraźnie skrępowana, a gdy Javier spojrzał najpierw na nią, a potem na sito, sapnęła cicho. Czyli od aż takich podstaw, co?
Prędko zaprezentowała, o co jej chodziło i zostawiając Riverę z mąką, sama wzięła się za jajka – po drodze instruując tylko, że potrzebowali będą łącznie sześciu, dwóch całych i żółtek z pozostałych czterech.
Była przy oddzielaniu drugiego żółtka, gdy odetchnęła wreszcie powoli, jeszcze przez chwilę pomemlała wnętrze policzka, upiła kolejny łyk wina, uzupełniła kieliszek – i odezwała się:
- Może rzeczywiście tak było – przyznała ostrożnie, nie racząc uściślić, do czego pije. Przecież wiedział. Przecież tylko do jednej części jego wypowiedzi mogła. Przecież tylko na jedno pytanie oczekiwał odpowiedzi.
Teraz, gdy już raz to z siebie wyrzuciła, było łatwiej. Głowę wprawdzie wciąż miała zwieszoną – pełnia uwagi skupiona to na jajkach, to na mące, a potem na jednym i drugim na raz, gdy uznała, że tej drugiej jest już dosyć, by wlać te pierwsze – na usta powrócił jednak delikatny uśmiech.
- Może tak było – powtórzyła śmielej, bardziej zaczepnie, a gdy wreszcie uniosła wzrok na Javiera, ciemne tęczówki rozjaśniały łobuzerskie iskry. – Spotykam się z kimś.
Tylko przez chwilę zastanawiała się, jaką wersję historii – jak długą wersję historii – chce mu przedstawić. Było jednak dokładnie tak, jak wcześniej z Genevieve – raz poruszywszy temat, Frankie nie potrafiła się zamknąć.
- Już od jakiegoś czasu – kontynuowała więc, znów tylko starannie unikając patrzenia na Javiera. – Tylko, że on jest z Salem, a ja mam grafik, dyżury, zajęcia i... – Pokręciła głową. – No, nie ważne. Już od jakiegoś czasu – powtórzyła i uśmiechnęła się szerzej.
Jakiś czas to nie był długi czas, ale dla Frankie to nie miało najmniejszego znaczenia. Zupełnie straciła głowę.
- Ma na imię Avi. Poznaliśmy się w cyrku, nawet nie pamiętam kiedy, zakładałam mu kiedyś szwy i– – przygryzła wargę lekko. – Wpadliśmy na siebie jakiś czas temu – stwierdziła lakonicznie. – Poszliśmy do Amnesii i ja– – parsknęła cicho. – Nie chodzę do klubów, więc możesz sobie wyobrazić, jak było.
Tylko, że przecież nie mógł, bo jak miał sobie wyobrazić tę eksplozję uczuć, tę beztroskę, te fajerwerki, tę tęsknotę – i tę euforię, gdy kac już minął, i gdy okazało się, że to wciąż wszystko prawda; że wciąż są z Avim umówieni, że kubek po porannej kawie od Lebovitza wciąż stał w kuchni, że poranny telefon nie był tylko złudzeniem.
- No i potem – potem widzieliśmy się jeszcze raz. Parę razy. – Prawie ciągle, bo zwyczajnie nie potrafili się rozstać. – I może – zaśmiała się krótko. – Może rzeczywiście wzięłam sobie twoje rady do serca.
Uśmiechając się pod nosem, pokazała Javierowi, jak wymieszać ciasto, jak przełożyć je na stolnicę, jak podsypać mąką – i jak wyrabiać.
- Osiem minut – zarządziła czas wyrabiania. – Może dziesięć. Tylko się nie obijaj.
Otrzepała ręce z mąki, odruchowo otarła je też o dresy.
- Jest zabawny – rzuciła nagle, bez uprzedzenia wracając do tematu. – Strasznie przemądrzały, ale ujmujący. Bardzo beztroski. I opiekuńczy. W zasadzie, jest trochę jak ty, tylko– – urwała nagle i zaczerwieniła się po uszy.
Bo Avi może i był trochę jak Rivera, ale, na Trójcę, takie porównania naprawdę nie były potrzebne. Nie tu. Nie teraz. Nie – nigdy. Nie oglądała się za Lebovitzem bo był jak Javier. Nie pozwoliła mu się dotykać dlatego, że przypominał jej Javiera.
Dla Aviego zupełnie straciła głowę. W porównaniu z nim, Rivera był tylko–
Sapnęła cicho – już teraz przestała te sapnięcia liczyć – i pokręciła głową, czując, jak palą ją policzki. Skryła rumieńce za kieliszkiem wina i paroma niesfornymi kosmykami włosów.
- Dawaj, dawaj, jak tak będziesz wyrabiał to co najwyżej pulpety z tego ulepimy, nie lasagne – zamarudziła, surowością nieudolnie maskując zakłopotanie.
Francesca Paganini
Wiek : 24
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : RATOWNIK REZYDENT W SZPITALU IM. SARY MADIGAN, STUDENTKA
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
Nie zdążył skonstruować żadnego niecnego planu, by zawstydzić Frankie najbardziej, jak to tylko było możliwe – a mógłby! - Paganini zawstydziła się sama bez dodatkowej pomocy, ledwie zadał jej pytanie o powód dobrego nastroju i błysku w oku. Fakt, mógł to pytanie inaczej sformułować, ale nie byłby to ani pierwszy ani też tym bardziej ostatni raz, kiedy Javi pierdolnął coś bez pomyślunku. Taki już był po prostu jego urok.
Patrzył więc z rozbawieniem, jak się wiła wewnętrznie, zanim wcisnęła mu pierwsze zadanie i grzecznie umył ręce w jej kuchennym zlewie. Z przesiewaniem było odrobinę gorzej, bo nie był pewien, czy chodziło jej o to, by wsypał całą mąkę do sita, czy tylko część i... Dużo rzeczy nie wiedział. Na litość, nawet nie wiedział, od czego będą zaczynać i po co jej ta przesiana mąka. Czy mąka sama w sobie nie była już wystarczająco drobna? Zerknął więc wymownie najpierw na Frankie, potem na sito, gestem tym wyrażając potrzebę dania instrukcji godnej stereotypowej, tlenionej blondyny. Z konkretnymi wskazówkami zajął się przesiewaniem do sporej misy, tylko raz kichając, kiedy obłoczek mąki załaskotał go w nos.
Wciąż czekał, aż Frankie na nowo podejmie temat, bo jeśli sądzić po jej pierwszej, odruchowej reakcji, miała co opowiadać – choć prawdę powiedziawszy, odpuściłby jej, gdyby cisza przeciągała się zbyt wymownie. Javier lubił słuchać plotek, ale nie do tego stopnia, by kogoś przez to ranić. Zresztą... Nie tak dawno to Paganini mu odpuściła, kiedy nie potrafił wprost mówić o swoich uczuciach do Any. To coś znaczyło – jego sympatia do Frankie coś znaczyła.
Gdyby był lisem lub innym leśnym stworzeniem, zastrzygłby puchatymi uszkami na pierwsze dźwięki słów i wina lejącego się znów do kieliszka. Uśmiechnął się kątem ust, przekrzywiając głowę w wyraźnym sygnale, że słuchał i nie miał zamiaru jej przerywać. Drobinki mąki unoszące się w powietrzu osiadały na ciemnym materiale koszuli, wirowały w świetle.
Spotykam się z kimś.
Szerokość uśmiechu, który rozciągnął mu usta i pociągnął w górę ich kąciki, napinając niemal boleśnie policzki, zaskoczył nawet Javiego.
- To świetnie. Cieszę się – wtrącił krótko z beztroską niemal szczerością, gdzieś nad miską z mąką i jajkami, które rozbijała Frankie, łowiąc na chwilę jej wzrok. Potem już tylko pomrukiwał w tyle gardła po każdym dłuższym fragmencie opisu, jaki coraz swobodniej zaczęła roztaczać przed nim Paganini i jeśli tylko na moment zamarł słysząc znajome imię, najwyraźniej nie zwróciła na to uwagi, zbyt mocno zatopiona w swoich myślach. I dobrze. Javi nie sądził, by była jej do czegokolwiek potrzebna opowieść o tym, co robiło się w klubowych łazienkach i na zapleczach cyrków z ładnymi, sympatycznymi chłopcami. Miał tylko nadzieję, że Avi jej nie zwodził. Że był tak porządny, jak w to najwyraźniej wierzyła.
Euforia Frankie była zaraźliwa.
- Uuu – skomentował tylko, gdy pokrętnie przyznała się, że nie trzymali się tylko za rączki, parskając zaraz cicho, gdy przykryła chwilowe zakłopotanie instrukcją wyrabiania lepkiej mazi, jaką tworzyły jajka z mąką. Cholernie lepiła się do palców, właziła w każdy zakamar i Javi nie mógł się nieco nie skrzywić, z westchnieniem wkładając obie dłonie w coś, co miało być potem... Właściwie czym? Frankie właściwie nie powiedziała, od czego będą zaczynać – proszę zapisać tej pani punkty ujemne w tabelce nauczanie innych.
- Mhm – mruknął na podany czas, zerkając na zegarek zapięty na lewym nadgarstku. Miał nadzieję, że ta jajeczna maź nie sięgnie skórzanego paska. - Jakbyś zapomniała, pracuję rękami – westchnął, kręcąc lekko głową i przenosząc ciężar z jednej nogi na drugą, gdy musiał mocniej pochylić się nad podsypanym mąką blatem. Robili straszny syf, a ledwo zaczęli.
Przerwał próby wyrabiania jajecznej brei, zerkając przez ramię na Paganini, gdy ta zagalopwała się wyraźnie w swoich myślach, beztrosko porównując cechy, jakie zauważyła u Aviego z jego własnymi. Uniósł wyraźnie brew, z bajeczną łatwością odnotowując rumieniec upodabniający dziewczynę do dorodnego, dojrzałego pomidora. A więc uważała, że był ujmujący? Ha.
- Tylko co? – pociągnął więc nieco złośliwie, nie pozwalając tematowi umrzeć. - Tylko młodszy? Mniej skłonny do zawałów? Rani mnie panna do głębi, panno Paganini – zażartował sobie, z parsknięciem wracając do wyrabiania masy, której zdążył już szczerze znienawidzić przez obrzydliwą konsystencję.
- Ja w zasadzie wciąż nie wiem, co to ma być – zauważył, z sapnięciem zagniatając coś, co nie chciało się trzymać kupy raz z jednej, raz z drugiej strony. - Klap na dupę za brak jasnych instrukcji, pani nauczycielko – rzucił, podnosząc oblepioną rękę. - Ale będę szczodry, może być kopniaczek. Jakbym ci dał klapsa, miałabyś potem cały dzień tego gluta na dupie – paplał, szukając wzrokiem swojego odstawionego na bok kieliszka. Chętnie upiłby jeszcze łyk czy dwa, gdyby tylko...
- Zadowolę się ewentualnie potrzymaniem kieliszka. Jakby nie mam teraz rąk.
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Francesca Paganini
ANATOMICZNA : 15
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 14
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2265-francesca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2276-francesca-paganini#31175
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2277-poczta-franceski-paganini#31177
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f254-sycamore-street-3-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2278-rachunek-bankowy-francesca-paganini#31178
ANATOMICZNA : 15
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 14
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2265-francesca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2276-francesca-paganini#31175
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2277-poczta-franceski-paganini#31177
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f254-sycamore-street-3-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2278-rachunek-bankowy-francesca-paganini#31178
Prosta, szczera radość Javiera była rozbrajająca. Francesca nie była pewna, czego się spodziewała – uszczypliwości, rozbawienia, czy może politowania. Gdy zamiast tego wszystkiego otrzymała jednak tylko szeroki uśmiech, nic już nie mogło powstrzymać jej gadulstwa, ekscytacji i rozmarzenia – nic poza późniejszym, wciąż jednak tylko chwilowym zakłopotaniem.
- Dokładnie, młodszy, mniej skłonny do zawałów, jeszcze niezagrożony aż tak strasznie udarem ani połamaniem kolan czy bioder – palnęła bez zastanowienia, czerwieniejąc jeszcze bardziej. – Mniej zdziadziały – wbiła dodatkową, szczególnie perfidną i zupełnie przy tym nieprawdziwą igłę.
Bo prawda była taka, że to wcale nie chodziło o to, w czym Avi był lepszy, a Javier był gorszy. Podobne porównania były trudne, jeśli wręcz nie niemożliwe z jednego, prostego powodu. Z Javierem łączyła ją sympatia – i pożądanie, które wyhodowane raz, jeszcze podczas pierwszych spotkań, ani nie rosło, ani nie słabło, ot, było, okrzepło w sercu Franceski w ten sam sposób jak chociażby fascynacja Benem. Avi jednak – Aviego Frankie zaczynała kochać i z tym nie mogło konkurować absolutnie nic.
Na ostentacyjną krytykę jej sposobów nauczania sapnęła cicho, nie protestowała jednak, bo – chcąc być ze sobą zupełnie szczerą – musiała przyznać, że istotnie, niespecjalnie jej to szło. I jedną rzeczą było, że Frankie dotąd uczyć nie uczyła nikogo i niczego – Richard był jej pierwszą przeprawą w magicynie, Rivera w gotowaniu – inną natomiast fakt, że była zupełnie, niedopuszczalnie rozkojarzona.
- Makaron – powiedziała więc i westchnęła cicho nie tyle nad dociekliwością Javiera, co nad własnym roztargnieniem. – Właśnie robisz swój makaron do lasagne – oznajmiła i przewróciła oczami teatralnie na te wszystkie kopniaczki i klapsy.
Na propozycję, by potrzymała mu kieliszek roześmiała się za to i tę prośbę spełniła bez wahania, może z odrobinę zaskakującą ochotą podtykając Riverze naczynie i przechylając, by mógł się napić. To, że kilka kropel spłynęło mu przy tym z kącika ust, było wypadkiem przy pracy – wypadkiem, który naprawiła, dłonią ścierając uciekający alkohol i odruchowo oblizując palce.
Na tę śmiałość się nie zaczerwieniła, głównie dlatego, że zwyczajnie nie zauważyła i nie wyhodowała żadnych nieprzyzwoitych skojarzeń.
Jeszcze przez chwilę pozwoliła Riverze męczyć się z niewspółpracującym ciastem nim wreszcie uznała, że wystarczy.
- Dobra, teraz masz tu folię i– – Wyciągnęła rolkę folii, podała Javierowi i już gotowa była instruować, jak powninien zawinąć kulę ciasta, gdy zamarła nagle i wciągnęła powietrze gwałtownie, przyglądając się mężczyźnie szeroko otwartymi oczami.
- Ja ci zapomniałam dać fartucha – palnęła z rozbrajającą bezradnością.
Wyciągając wspomniany, zapomniany element z szuflady – jeden z kilku fartuchów, które miały; na Javiera z pewnością trochę przyciasny, za to w słodki nadruk żabek w czapkach szefa kuchni – wcisnęła mu go w ręce, ale nie dała jeszcze założyć, tylko zaczęła panicznie otrzepywać ślady mąki z koszuli mężczyzny.
- Przepraszam, to naprawdę nie było specjalnie, ja zaraz to ogarnę – paplała, tocząc nierówną walkę z przyprószeniem czarnego materiału. Trudno było stwierdzić, czy jej poczynania przynoszą jakikolwiek efekt poza delikatnym tylko przejaśnieniem – i, jednocześnie, powiększeniem – mącznych plam. – To dlatego, że ja sama rzadko biorę fartuch, czasem wręcz specjalnie lubię się pobrudzić i– – gadała bez przerwy, a gdy wreszcie uniosła głowę, by spojrzeć na Riverę, odetchnęła powoli i uśmiechnęła się niepewnie.
Była blisko, z dłonią wspartą  na piersi mężczyzny i policzkami zarumienionymi z przejęcia.
- To teraz musi odleżeć. Ciasto – wymamrotała, zezując na Javiera z dołu. – Półtorej godziny, tak mniej więcej. Pomyślałam, że może mógłbyś w tym czasie... To znaczy... – sapnęła cicho.
To nie tak, że zapomniała, jak oglądała się za Javierem na początku ich wspólnej przygody na siłowni. To nie tak, że przestała się oglądać. To nie tak, że będąc teraz tuż obok, potrafiła cokolwiek ukryć.
- Kamienie – wydusiła wreszcie, jednocześnie wyciągając spod topu pentakl na cienkim łańcuszku. – Pomyślałam, że może mógłbyś mi w tym czasie ogarnąć kamienie. Pentakl. Kamienie w pentaklu. – Policzki zaczerwieniły jej się bardziej.
- Mam dwa – dodała, bo z tego, co pamiętała, wcześniej rozmawiali o jednym. – Kamienie. Nie pentakle.
To nie tak, że zapomniała, jaką propozycję złożył jej niby żartem Rivera nie tak dawno temu na siłowni.
Francesca Paganini
Wiek : 24
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : RATOWNIK REZYDENT W SZPITALU IM. SARY MADIGAN, STUDENTKA
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
Lubił przekomarzać się z Frankie. Lubił to właściwie od samego początku, gdy pierwszy raz podszedł do niej na siłowni, wcześniej przynajmniej kilka razy łapiąc ją na subtelnym spoglądaniu w jego stronę. Pamiętał to bardzo dobrze – była wtedy wściekle czerwona, jak dorodny pomidor, z oczami wielkości spodków do kawy i wzrokiem zwierzątka złapanego w ogień krzyżowy samochodowych świateł na asfaltowej drodze. Bawiła go wtedy i aż prosiła się, by metaforycznie szczypnąć ją tu i tam. Później pojawiła się jeszcze nieco głębsza sympatia, ale chęć do przekomarzanek pozostała. Trochę jak z Charliem i paroma innymi osobami, które dopuścił nieco bliżej.
Wywrócił oczami na padającego z jej ust dziada, bo choć bywały dni, gdy drażniły go podobne porównania, Javi zwykle nie brał sobie takich uszczypliwości do serca, bo zwyczajnie nie czuł się na swoje metrykalne czterdzieści – niedługo czterdzieści jeden – lat. Młody duchem, zwykł mówić tam, gdzie ze sceptycyzmem można by powiedzieć dziecinny czy niedojrzały. Dla niektórych zapewne tak, ale na dłuższą metę takie osoby się dla Rivery zwyczajnie nie liczyły. Jeśli chciały zadzierać nosa, coś mu udowadniać i patrzeć z góry, nie miał dla nich czasu w napiętym grafiku. Zresztą, tacy zwykle wracali z podkulonymi ogonami, gdy potrzebowali jego talentów. Kółko się zamykało.
Kiwnął lekko głową, gdy Frankie zrozumiała delikatne przytyki odnośnie sposobów nauczania, szybko klaryfikując, że mieszanina mąki i jajek miała stać się makaronem. Prawdę powiedziawszy sądził, skorzystają raczej z gotowca. Albo że makaron to jedna z tych rzeczy, które były o wiele bardziej skomplikowane do przygotowania. Z dłońmi jeszcze mokrymi od kleistego ciasta, przekrzywił nieco głowę, by Paganini łatwiej było przytknąć mu kieliszek do ust tak, jak poprosił, nie chcąc przykleić się do naczynia. Wziął dzięki jej pomocy dwa, trzy, spore, wybitnie niekulturalne łyki cierpkiego wina, nie chcąc zalać się karmazynowym płynem – cienka strużka i tak uciekła kątem jego ust, złapana szybko przez Frankie. O ułamek chwili zbyt długo, by uznać to za przypadek, wzrok Javiego podążył za dłonią dziewczyny, a pojedyncza ciemna brew uniosła się, gdy jak gdyby nigdy nic oblizała palce. Nie skomentował tego w żaden sposób, Frankie też tego nie zrobiła, więc najzwyczajniej odpuścił tematowi, wracając do intensywnego zagniatania ciasta, które w pewnym momencie zaczęło współpracować. Zaczęło się mniej lepić do dłoni, a bardziej samo do siebie, z początku lejące nabierało też bardziej zwartej struktury, dając mężczyźnie nadzieję, że jednak nie spierdolił podążania za banalnie prostymi instrukcjami. Gdy padło hasło, że już wystarczyło, dłonie miał bardziej przyprószone mąką, a mniej pokryte lepkimi nitkami ciasta. Wziął rolkę folii i wywrócił znów oczami na niedopatrzenie w postaci braku fartucha. To była tylko mąka, to nie tak że jego ciuchy nadawały się teraz do wyrzucenia. Umyje zaraz ręce, wytrze je do sucha i strzepnie nadmiar... Tyle, że Frankie wzięła sobie swoje gapiostwo do serca, najpierw wydobywając niepotrzebny już fartuch i zajmując nim drugą rękę Javiego, zanim stanęła przed nim, z godną podziwu intensywnością próbując jak najdokładniej otrzepać ciemny materiał jego koszuli. Paplanie Włoszki było całkiem urocze – głównie dlatego, że nie zrobiła nic, co wymagałoby aż takich przeprosin. To tylko trochę mąki, a nie koniec świata. Gdy wreszcie podniosła wzrok, odpowiedział na jej niepewny uśmiech własnym, nieco leniwym i kompletnie niewzruszonym, rejestrując, że zostawiła dłoń wspartą na jego piersi, ale nic sobie z tego nie robiąc. Ciepło przyjemnie przesiąkało przez materiał.
Parsknął cicho, rozczulony jej nagłym zakłopotaniem.
- Może mógłbym – zgodził się łaskawie. - Po coś targałem do ciebie narzędzia – dodał, milknąc na chwilę. Przekrzywił lekko głowę, a uśmiech rozciągnął się szerzej na jego wargach.
- Ja wiem, że to potwarz i dramat, ale musisz mnie w takim razie puścić – rzucił z rozbawieniem, sugestywnie zerkając na dłoń, którą wciąż o niego wspierała. - Chyba, że zmieniłaś zdanie i jednak wolisz coś innego niż kamyki w pentaklu? – droczył się.
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Francesca Paganini
ANATOMICZNA : 15
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 14
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2265-francesca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2276-francesca-paganini#31175
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2277-poczta-franceski-paganini#31177
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f254-sycamore-street-3-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2278-rachunek-bankowy-francesca-paganini#31178
ANATOMICZNA : 15
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 14
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2265-francesca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2276-francesca-paganini#31175
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2277-poczta-franceski-paganini#31177
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f254-sycamore-street-3-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2278-rachunek-bankowy-francesca-paganini#31178
Jej relacja z Javierem była skomplikowana – choć tylko do czasu, gdy zaczynało się rozumieć, jakim torem biegną myśli Frankie. Na przykład, Paganini była absolutnie pewna, że dla Rivery między nimi nie było zupełnie nic skomplikowanego – że już od początku, od pierwszego spotkania, gdy Javier zagadał ją bez zapowiedzi, i gdy z zaskoczonym piskiem Francesca niemal wyrżnęła się rozczochraną czupryną w jedną z maszyn treningowych, że już od tamtego momentu mężczyzna wszystko doskonale rozumiał. Że w głębokich rumieńcach Frankie bez większego trudu dostrzegał młodzieńcze zauroczenie, fascynację z rodzaju tych, które trudno wytłumaczyć słowami. Że w niepewnym uśmiechu dostrzegł wszystkie jej obawy, całą jej nieśmiałość. I wreszcie – że nie tylko to wszystko rozumiał, ale też niezmiernie go to bawiło. I rozczulało? Chyba też.
Od tamtego czasu nie zmieniło się znowu aż tak wiele. Francesca wciąż się za Javierem oglądała – tylko, że teraz nie przeszkadzało jej to w zaprzyjaźnieniu się z mężczyzną. Wciąż czasem rumieniła się w jego towarzystwie, a on z kolei wciąż chyba świetnie się bawił – przy czym obok tych komicznych podchodów udało im się wyhodować także coś naprawdę dobrego. Sympatię, wsparcie, garść wszystkiego tego, co dobre. Relację, którą Frankie bardzo sobie ceniła.
I której nie chciała zepsuć tylko dlatego, że hormony szalały jej teraz znacznie bardziej niż jeszcze przed paroma tygodniami.
A jednak trochę to robiła. Rivera pewnie by zaprzeczył, sama Francesca już od dobrej chwili ciosała sobie jednak kołki na głowie, bo–
Głupia.
No zwyczajnie głupia, taka właśnie była.
Nieudolne otrzepanie koszuli może i dałoby się jeszcze jakoś wybronić, ale już to, że nie cofnęła się potem, zostawiając dłoń na piersi mężczyzny, i że w jej sarnich oczach pojawił się tak strasznie zdradliwy błysk – to trudno było już wytłumaczyć. Podobnie trudno, jak krótkie zawahanie, jeszcze głębszą czerwień na policzkach, głębokie, niemal tęskne sapnięcie.
Propozycję z siłowni pamiętała aż za dobrze i wychodziło na to, że Rivera również nie zapomniał.
- Nic nie wolę – burknęła i wreszcie – z pewnym ociąganiem – cofnęła dłoń, cofnęła też siebie o dwa kroki. – Jak może mógłbyś to może zrób te kamienie – wymamrotała, czerwieniejąc aż po same czubki uszu.
Bo problem polegał na tym, że jakkolwiek faktycznie potrzebowała tych błyskotek – tak jakoś trudno było jej teraz twierdzić, że były one dla niej teraz priorytetem.
Avi zaczął ją psuć i Frankie miała dopiero odkryć, jak bardzo – i jak wiele musi się jeszcze nauczyć.
Strosząc się i marszcząc czoło, przemaszerowała do salonu, z szuflady wyjęła woreczek z dwoma kamieniami i wracając, położyła sakiewkę na kuchennym stole. Zdjęła też z szyi pentakl i ułożyła go obok, by finalnie teatralnym, zamaszystym gestem wskazać Riverze miejsce.
- Rób – zarządziła i sapnęła cicho. – A ja będę tak miła, że pokroję nam już warzywa – zawahała się. – Do sosu – dodała, pomna swojego wcześniejszego zapominalstwa i nietłumaczenia, co właściwie robią. – Warzywa do bazy na sos.
Z godną podziwu determinacją ignorując pieczenie dekoltu, policzków i uszu przemaszerowała z powrotem za kuchenny blat i układając sobie w zasięgu ręki seler, marchewkę i cebulę. Zaczęła kroić bez słowa, starannie konstruując rosnące góry estetycznych, drobnych warzywnych kosteczek.
- Seler i cebula muszą być pokrojone drobno, a marchewkę najlepiej zetrzeć – rzuciła w którejś chwili, nie podnosząc wzroku. Miała uczyć, więc wypadałoby– - Tak jest najlepiej dla konsystencji sosu. Jak najdrobniej. Możesz też zrobić warzywną ciapę w malakserze, ale ja nie lubię. Nonna zawsze kroiła. – Ciach, ciach, ciach, równa, szybka praca noża nadawała tempo wyjaśnieniom. – Potem to wszystko smażysz na oliwie, najlepiej w głębokim garnku. Będziesz potem dodawał mięso, bulion, pomidory – w garnku łatwiej to wszystko wymieszać niż w patelni. – Ciach, ciach, ciach i zarówno seler, jak i cebula były już gotowe, a marchewka zaczęła dokonywać żywota na tarce. Oliwa syczała już we wstawionym w międzyczasie garnku, ledwie parę chwil później w kuchni rozniósł się zapach smażonej cebuli.
Frankie zaś mówiła, mówiła, mówiła. Wyjaśniała kolejne kroki, dorzucała dobre rady wypraktykowane przez samą siebie lub przez nonnę. W garnku syczały wrzucane warzywa, syczał topiący się tłuszcz z boczku, syczało mięso, wino, bulion i pomidory. Przy winie Francesca zapomniała się i, mieszając wszystko jedną ręką, w drugiej odruchowo uniosła butelkę i upiła trzy łyki prosto z butelki. Napotykając spojrzenie Javiera znad stołu znieruchomiała jak sarna w świetle samochodowych reflektorów – i parsknęła cicho na komicznie malutkie oczy Rivery za grubymi szkłami powiększających okularów. Jeszcze jeden łyk później oddała mu butelkę, wytarła ręce w ścierkę i z westchnieniem wskoczyła na kuchenny blat, już w kolejnej chwili kołysząc nogami w powietrzu.
- No dobrze. To ile ci to zajmie? – zapytała słodko, zupełnie niewinnie – i rozpromieniła się, z rumieńcami będącymi teraz zasługą raczej wina niż wstydu.
Przekrzywiając głowę, przyglądała się mu przez chwilę, gdy pracował. Prześlizgnęła się wzrokiem po jego dłoniach i przedramionach, po podwiniętych rękawach koszuli, dwóch – trzech? – rozpiętych guzikach. Znów zamachała nogami w powietrzu, wspierając się dłońmi po obu stronach bioder. Znów przygryzła lekko wnętrze policzka, czując, że jest jej zdecydowanie zbyt ciepło.

Przekazane Javiemu: howlit, czerwony jaspis, pentakl
Francesca Paganini
Wiek : 24
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : RATOWNIK REZYDENT W SZPITALU IM. SARY MADIGAN, STUDENTKA
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
Javi nie miał problemu oglądać się za wieloma ładnymi kobietami – czy też przystojnymi mężczyznami – i być zauroczonym przez kilka osób jednocześnie, bo nigdy nie traktował tego jak czegoś poważnego. To, że do kogoś go ciągnęło, stanowiło dla niego pewną normalność, stan nad jakim niekoniecznie należało pracować. Frankie... Frankie nigdy nie wpadła w tę kategorię. Nie miałby problemu jej pocałować, czy nawet zbałamucić, ale wcale nie czuł potrzeby, by to zrobić, dużo bardziej ceniąc sobie specyficzny rodzaj sympatii, jaka między nimi wykiełkowała. Z początku na pewno pomogło też to, że miał z tyłu głowy wyobrażenia tego, co zrobiłby z nim Valerio, gdyby dowiedział się, że jego kutas znalazł się w bezpośrednim otoczeniu najmłodszej Paganini. Javi za bardzo cenił sobie własne przyrodzenie, ale teraz przekomarzanie się z Włoszką było zwyczajnie zabawne. I dobrze robiło mu na samopoczucie.
- Może zrobię – zgodził się, łaskawie nie komentując już rumieńców na twarzy dziewczyny. Odłożył na stół fartuch w żabki, który nie był mu teraz potrzebny, zawinął też kulę makaronowego ciasta w folię, jak wcześniej poinstruowała, zanim wyszedł do przedpokoju po swoją torbę z narzędziami. Rozkładał się właśnie na kuchennym stole i wsuwał na palec sygnet z szafirem, kiedy Frankie przyniosła mu sakiewkę oraz zdjęła z szyi pentakl.
Wywrócił oczami na jej władcze rób, wcale nie przyspieszając tempa, z jakim układał sobie w zasięgu rąk wszystko, czego mógł potrzebować. I tak nie mógł się skupić na swoim rzemiośle, dopóki tłumaczyła dalsze kroki, w które chwilowo nie został zaangażowany – choć krojenie warzyw nie brzmiało trudno, potrafił to przecież zrobić. Wątpił, by potrzebował instrukcji obsługi noża. Wstał tylko na chwilę, żeby zajrzeć do garnka, kiedy wrzucała do niego warzywa, by zorientować się o jak drobnej kostce mówiła – najwyraźniej bardzo drobnej. Kiwnął tylko głową sam do siebie, grzecznie wracając do stołu, unieruchamiając pentakl Franceski na ceramicznej płytce, która miała chronić od ciepła blat, na którym pracował i wsunął na nos okulary z podnoszoną w górę listewką ze szkła powiększającego. Zdecydowanie preferował swoje szkła na ramionach przywierconych do blatu w pracowni, ale łatwiej było wpakować do torby parę okularów niż cały kawał żelastwa. Niestety.
Oglądał właśnie kamienie, które dała mu Frankie – bo przecież to byłoby zbyt proste, gdyby jak człowiek powiedziała mu z czym ma do czynienia – gdy kątem oka zauważył, jak popija wino prosto z butelki. Miała choć tyle przyzwoitości, by przez chwilę wyglądać na speszoną, zanim zaraz podała ją Javiemu, który parsknął, podnosząc do góry panel z powiększającego szkła. Nie musiał z aż taką dokładnością oglądać etykiety. Podobnie jak Francesca, upił parę łyków, wychylając się w bok i oddając jej butelkę.
- Mówił ci ktoś, że nie można popędzać sztuki? – spytał z cichym rozbawieniem, skupiając się znów na turkusowym, dość surowym howlicie, za który zamierzał zabrać się w pierwszej kolejności. - Mogłaś zapytać, poleciłbym ci kogoś, kto sprzedaje ładne, obrobione kamienie. Te tutaj muszę najpierw przygotować – dodał, doskonale zdając sobie sprawę, że finalnie nie podał nawet przybliżonego czasu pracy. Pomagając sobie pęsetą, umieścił howlit w stabilnych łapkach, ostrożnie wyrównując dłutem jego brzegi, by stworzyć równy, geometryczny wzór. Nie spoglądał na zegarek, kontrolując upływ czasu – nie miał on w tej chwili najmniejszego znaczenia. Z delikatną zmarszczką między brwiami, nie zerkając już na usadzoną na blacie Paganini, oddał się pracy, z wprawą jaką uzyskiwało się tylko po latach, przygotowując pierwszy kamień do osadzenia. Po dłuższej chwili zdmuchnął z howlitu odrobinę pyłu, przetarł go miękką szmatką i oglądał chwilę z uwagą, zanim uznał, że się nadawał. Przysunął sobie bliżej pentakl Franceski i z odrobiny rozgrzanego magią metalu stworzył na dwóch górnych ramionach małe ramki, w których miały znaleźć się kamienie. Poruszył ustami w bezgłośnej modlitwie, zanim wziął howlit w pęsetę i trącił jego krystaliczne struktury swoją magią, na wdechu opuszczając go w przygotowane miejsce.


Howlit: próg 55
k100 + 20 (m. powstania) + 5 (sygnet z szafirem) + 5 (magiczne jubilerskie dłuto)
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Javier Rivera' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 51
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Francesca Paganini
ANATOMICZNA : 15
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 14
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2265-francesca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2276-francesca-paganini#31175
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2277-poczta-franceski-paganini#31177
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f254-sycamore-street-3-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2278-rachunek-bankowy-francesca-paganini#31178
ANATOMICZNA : 15
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 14
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2265-francesca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2276-francesca-paganini#31175
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2277-poczta-franceski-paganini#31177
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f254-sycamore-street-3-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2278-rachunek-bankowy-francesca-paganini#31178
Nie można popędzać? Frankie sapnęła cicho. Ona przecież spieszyła się całe życie. Najpierw, by nadążać za braćmi, każdy z nich był przecież dla niej niedoścignionym wzorem. Potem, by nadgonić to, czego nie dała jej biologia i przygotować się do wymarzonych studiów. Wreszcie, już na tych ostatnich, spieszyła się na zajęcia, na egzaminy i na dyżury; na uniwersytet i do szpitala, na odprawę i do karetki. Sama myśl, że mogłaby cokolwiek robić wolniej, wydawała się abominacją.
A teraz Javier mówił jej, żeby go nie popędzała, nie udzielał jej konkretnej odpowiedzi na jasno postawione pytanie, i to zupełnie nie miało do Franceski sensu.
- Ale my nie mamy czasu – zamarudziła. – To znaczy, trochę mamy, ale nie aż tak dużo, bo przecież jeszcze obiad i– – Burknęła coś pod nosem, gdy Rivera, zupełnie niewzruszony, nie tylko nie odpowiedział – pięć minut? piętnaście? pięćdziesiąt? ile można było osadzać dwa kamienie? – ale jeszcze śmiał gderać.
Westchnęła teatralnie i wywróciła oczami.
- A to już pewnie poniżej twojej godności – odparowała uszczypliwie, choć przecież wcale tak nie myślała. Nie uważała, że brudna robota Javierowi nie pasuje i nie sądziła, by on sam – tak szczerze, w głębi serca – tak uważał. – Rzadko kiedy coś kupuję, Rivera – palnęła tonem trochę tylko zmanierowanej księżniczki, a reflektując się, jak to zabrzmiało – czyli dokładnie tak, jak nigdy nie chciała brzmieć – westchnęła ciężko. – Nie wiem nawet skąd je mam. Pewnie od Valerio. Albo od Elio. Albo– – Wzruszyła lekko ramionami. Opcji było tak wiele. Nie pamiętała kupowania tych kamieni. Mogła je dostać, ale mogła też znaleźć je w rodzinnych zapasach, jednej z tych szuflad, do których Valerio zrzucał drobnicę którą miał nie wiadomo skąd. Czy raczej – zwykle wiadomo, to Frankie zwykle po prostu nie chciała znać szczegółów.
Kołysząc nogami, wsparła w końcu łokcie na kolanach i wychyliła się w kierunku Javiera. Przyglądała się jego poczynaniom z zaciekawieniem, nie zagadując już a tylko zerkając na unieruchomiony pentakl, pierwszy z kamieni – po wyszlifowaniu faktycznie wyglądał dużo lepiej – na dłonie, zmarszczkę na czole, usta mamroczoące coś bezgłośnie i–
Sapiąc cicho pod nosem wyprostowała się i upiła jeszcze jeden, choć tym razem wyraźnie mniejszy, ostrożniejszy łyk wina.
Po raz kolejny odezwała się dopiero, gdy pierwszy z kamieni spoczywał już bezpiecznie w pentaklu. Chyba bezpiecznie. Nie znała się na tym, ale wyglądało na to, że–
- Udało się? – spytała trochę retorycznie i znów wychyliła się, zezując zza ramienia Rivery na howlit połyskujący w ramce jej zawieszki. – Nie wyglądało to na takie tru– – zaczęła i urwała nagle.
Znowu to robiła. Mądralowała się i wychodziła na kogoś, kim sama przecież by gardziła. Na Trójcę, była okropna.
- Chodzi mi o to, że widać, że robisz to już strasznie długo – próbowała odratować sytuację nieporadnie, a słysząc, jak to brzmi, sapnęła z głębi piersi, rozgoryczona samą sobą.
- Nic nie mów. Jestem okropna – podsumowała się z rezygnacją, potrząsnęła głową, zawahała się. – Naprawdę doceniam pomoc – dodała, spoglądając na mężczyznę uważnie. Może i trochę się już znali, może i Javier miał już czas nauczyć się, że Frankie wciąż miała momenty nastoletnie – nastoletnią butę, arogancję, przemądrzałość, ufność, naiwność – ale, zdaniem samej Paganini, to jej nie usprawiedliwiało.
Pracowała nad sobą, pracowała naprawdę mocno, efekty były tylko raczej różne.
Potarła odruchowo wnętrze jednej z dłoni – nerwowy tik, którego nabawiła się przez dwa tygodnie w bandażach – i zerknęła na drugi kamień.
- Czy one się między sobą różnią? – zapytała nagle, tym razem ze szczerym zaciekawieniem. – Kamienie. Czy jedne są trudniejsze od innych?
Zupełnie się na tym nie znała.
Francesca Paganini
Wiek : 24
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : RATOWNIK REZYDENT W SZPITALU IM. SARY MADIGAN, STUDENTKA
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
Gdyby nie skierował już większości swojej uwagi na oszlifowanie howlitu, Javier parsknąłby Frankie w twarz na stwierdzenie, że nie mieli czasu. Sama była wczoraj zadowolona, gdy mówił, że będzie w stanie poświęcić jej całe swoje popołudnie, gdzie się więc spieszyła? Jeśli to wrodzona niecierpliwość, cóż – mała Paganini musiała się pogodzić z faktem, że nie będzie przyspieszał roboty tylko dlatego, że mogła się nadąsać. Gdyby przystawiła mu lufę do skroni, wtedy inaczej rozważałby jej sugestię, ale miał nadzieję, że choć jej bratem był Valerio, Francesca nie posiadała w domu nic, co mogłoby udekorować ściany jego mózgiem.
W efekcie westchnął tylko cicho, nie komentując, nawet gdy próbowała wbić mu szpilę, a zaraz potem niemal wpadła w tyradę, która bardzo jasno sugerować mogła, że Frankie czuła się lepsza z powodu swojego nazwiska i rodzinnej pozycji. Że pewne przyziemne sprawy jej nie dotyczyły. Zmarszczka między brwiami Javiego pogłębiła się, ale wciąż milczał, dłutem metodycznie zdejmując z kamienia równe warstwy i nadając mu bardziej elegancki kształt. Potrafił obchodzić się z klientami, którzy nie byli najprzyjemniejsi w obyciu i mieli o sobie zbyt duże mniemanie, ale nie spodziewał się tego po Frankie. Tak czy inaczej dokończył oszlifowywanie – nie zerkając ani razu na zegarek – i szczęśliwie osadził howlit, który wibrował teraz w pentaklu aktywną magią.
Odłożył na bok pęsetę, na otwartą dłoń wysypując sobie drugi kamyk, który spoczywał dotąd w aksamitnym woreczku i zaczął przyglądać mu się przez szkło powiększające. Ładnie żyłkowany, czerwony jaspis też wymagał obróbki.
Słysząc komentarz Franceski, że wszystko co zrobił, nie wyglądało na trudne, przekrzywił się nieco, rzucając jej co najmniej zdegustowane spojrzenie zza jubilerskich okularów, zanim pokręcił głową, wzdychając sugestywnie. Chyba zrozumiała, że na dłuższą chwilę skręciła w kierunku naburmuszonej, kręgowej pannicy, bo nagle próbowała zmienić nieco wydźwięk swoich słów, tylko połowicznie przygładzając metaforycznie nastroszone piórka Javiera.
- Mhm – mruknął wymownie, zgadzając się, że istotnie, przez chwilę zachowywała się okropnie, ale nie robiła tego wystarczająco długo czy upierdliwie, by chciał zaraz wstawać z krzesła i wracać do domu. Najważniejsze, że zdała sobie z tego sprawę i zatrzymała – wielu kręgowców nie potrafiło nawet tak niewiele. Zresztą, wcale nie trzeba było należeć do kręgu, by zachowywać się jak ostatni dupek czy inna pizda.
Wziął znów do ręki dłuto, ostrożnie uderzając w jaspis, by zacząć nadawać mu podobny kształt do howlitu. Kolorystycznie może i niezbyt do siebie nie pasowały i nikomu nie poleciłby tego połączenia z czysto estetycznych względów, ale Javi nie ścierpiałby roboty wykonanej na przysłowiowy odpierdol. Jeśli już się za coś brał, to porządnie. Skuwał więc delikatnie ścianki, zamierając tylko na moment, gdy Frankie zadała pytanie odnośnie jego pracy, które nie niosło ze sobą cienia złośliwego przytyku. A więc znów wrócili na tory cywilizowanej rozmowy.
- Pewnie – odparł spokojnie, obracając w palcach jaspis, szukając, którą nierówność zdjąć jako następną. - Mają różne stopnie skomplikowania wewnętrznych sieci krystalicznych. Nieco inaczej budzi się ich magię czy szlifuje. Niektóre są tak kruche, że jedno uderzenie i mogą posypać ci się w palcach – urwał na chwilę, wyrównując kolejny bok jaspisu. - Nie każdy jubiler osadzi ci wszystkie kamienie, które mu podsuniesz. Właściwie mało który to zrobi. Nawet nie mówiąc o tym, że magiczne osadzanie niektórych jest zwyczajnie nielegalne. To w gruncie rzeczy bardzo podobne do klasyfikacji czarów i rytuałów, one też dzielą się na łatwiejsze i trudniejsze do wykonania – ciągnął, nie będąc pewnym na ile mówił składnie, a zdania łączyły się z kolejnymi po nich następującymi, kiedy oszlifowywał kamień dla Frankie.
- Te które mi dzisiaj dałaś, howlit i czerwony jaspis, są na bardzo podobnym poziomie skomplikowania. Raczej średnim. I nie z gatunku tych, których magia może cię zwalić z nóg przy osadzaniu. Za to ten wisiorek, który mi wysłałaś... Do niego takie wybrałaś. Dlatego muszą poczekać, to większa logistyka – urwał, dmuchnięciem pozbywając się rdzawego pyłu z powierzchni kamienia, jaki w jego dłoniach nabrał nowego, bardziej geometrycznego kształtu. Wypolerował jego powierzchnie miękką szmatką, upewniając się, że nigdzie nie było jakichś ukrytych niedoskonałości i ujął kamień w pęsetę, garbiąc się nad prowizorycznym stanowiskiem. Ostrożnie opuścił go w miejsce przygotowane na drugim ramieniu pentakla, muskając swoją magią drzemiący w nim potencjał.  

Czerwony jaspis: próg 50 (oprawiany w pentakl Franceski)
k100 + 20 (m. powstania) + 5 (sygnet z szafirem) + 5 (magiczne jubilerskie dłuto)
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Javier Rivera' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 13
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Francesca Paganini
ANATOMICZNA : 15
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 14
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2265-francesca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2276-francesca-paganini#31175
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2277-poczta-franceski-paganini#31177
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f254-sycamore-street-3-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2278-rachunek-bankowy-francesca-paganini#31178
ANATOMICZNA : 15
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 14
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2265-francesca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2276-francesca-paganini#31175
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2277-poczta-franceski-paganini#31177
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f254-sycamore-street-3-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2278-rachunek-bankowy-francesca-paganini#31178
Nastroszenie Javiera było aż nadto wyraźne, a im bardziej on marszczył brwi, tym bardziej Frankie czerwieniały policzki. Nietrudno było zgadnąć, że Paganini jest sobą zażenowana – Rivera nie mylił się, zrzucając jej arogancję na wpływy Kręgu, ale nie mylił się też dostrzegając, że Francesca próbuje z tym walczyć. Próbowała. Po prostu nie zawsze wychodziło.
Pytanie o tajniki jego fachu nie było jednak w tym przypadku formą przeprosin a faktyczną ciekawością. Frankie raczej nie należała do tych, którzy pytali o coś, co ich nie interesowało tylko po to, by kogoś ułagodzić. Paganini, jeśli była czymś zainteresowana, była w tym zupełnie szczera – i szczerość tę było słychać w pytaniu, widać w uwadze, z jaką Francesca przyglądała się teraz Riverze. Nie próbowała nawet udawać, że wszystko rozumie – czym były sieci krystaliczne? – ale nie wtrącała się też, pozwalając Javierowi samemu wybrać to, co uważał za ważne i jednocześnie dość przystępne dla laika. Gdzieś w między czasie kiwała głową lekko na znak, że słucha – odruchowo raczej niż dla Rivera, ten bowiem, skupiony na pracy, niespecjalnie się na nią oglądał – i choć nie była pewna, czy wszystkie te informacje kiedykolwiek jej się przydadzą, cieszył ją sam fakt dowiadywania się czegoś nawego.
To, że gdy Javier mówił, jej serce zaczynało bić nieco mocniej, policzki rumienić intensywniej, a w ustach zasychać nieco bardziej – to był tylko dodatkowy bonus. Albo problem. Raczej problem.
Rivera opowiadał o czymś, na czym się znał i ta jego wiedza, ta pewność działały na nią chyba bardziej niż cokolwiek innego.
Nie odzywała się, gdy mężczyzna znów pochylił się nad pentaklem i przyglądała się tylko, zaciekawiona. Początkowo wyglądalo dobrze – oszlifowany kamień znów prezentował się lepiej, Rivera ostrożnie ułożył go w pentaklu i–
Frankie wzdrygnęła się na cichy, cichuteńki trzask – przegapiłaby go, gdyby nie była tak skupiona na tym, co robił Javier – i nagłe, hiszpańskie przekleństwo. Wychyliła się nieco bardziej, zza ramienia Rivery zerkając na kamień.
Pękł równo, choć nie na pół. Nie rozsypał się jednak na okruchy – ot, jedna, gładka linia dzieląca minerał na dwie części.
Francesca przygryzła wargę lekko, stanowczo dławiąc w zarodku iskrę irytacji. Temperament to jedno – logicznie wiedziała jednak, że złość nie miała sensu, takie rzeczy się zdarzały.
- W porządku – zapewniła pospiesznie, jeszcze zanim Javier zaczął się tłumaczyć. Czy w ogóle miał to w planach? Nie musiał. – Zatrzymaj na razie pentakl, doślę jutro drugi kamień. Tylko – zawahała się. – Czy będziesz mógł ogarnąć mi to od ręki? Spróbować. Mam dyżury, zajęcia, nie mogę zostać bez pentakla – wyjaśniła, zerkając na Javiera niepewnie. Po poprzedniej bucie nie zostało śladu, emocje szalały w Francesce jak kolorowe szkiełka w kalejdoskopie.
Jeszcze przez dobrą chwilę przyglądała się Riverze, niemal fizycznie czując trzaskające wokół niego iskry irytacji. Zerknęła do garnka kontrolnie, zamieszała w sosie. Znów obejrzała się na mężczyznę niepewnie. Odetchnęła powoli, gryząc lekko dolną wargę.
- Javier, ja– – zaczęła czując, jak pieką ją policzki.
Zrób to, szeptał głosik.
- Zostaw to, pomogę ci sprzątnąć później. Jeśli mogę.
To nie jest mądre, podpowiadał drugi, ten rozsądniejszy.
- Pomyślałam sobie, że może–
Wino na jego ustach smakowałoby pewnie słodko.
- Skoro już–
To naprawdę nie jest dobry pomysł.
- Ostatnio, jak byliśmy na siłowni, mówiłeś–
Jeśli nie sprawdzę, będę żałować.
- To znaczy, chcę powiedzieć, że jeśli nadal–
Jeśli to zrobisz, możesz żałować bardziej.
Francesca Paganini
Wiek : 24
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : RATOWNIK REZYDENT W SZPITALU IM. SARY MADIGAN, STUDENTKA
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
Nie oglądał się na Frankie nie z powodu rozdrażnienia, jakie wywołał moment jej zaskakującej arogancji, a zwyczajnie dlatego, że zajęty pracą, Javi nie miał w zwyczaju odrywać wzroku od obrabianych klejnotów. Dłuto czasem ślizgało się po ich powierzchni mimo pewnego uścisku, uciekało odrobinę w prawo czy lewo i nawet najbardziej doświadczenym jubilerom zdarzały się wpadki. Taka jest uroda każdego rodzaju rzemiosła, powtarzano im kiedyś na wykładach i z biegiem lat Javier coraz lepiej rozumiał to stwierdzenie, ucząc się nieco pokory w obliczu porażek.
Nie sprawiało to niestety, że jeśli przygotowany do obróbki kamień o średnim potencjale pękał mu w rękach przy osadzaniu, to nie burknął pod nosem przekleństwa czy dwóch.
Cienkie jak włos pęknięcie wzdłuż prawej krawędzi jaspisu śmiało się Riverze w twarz, chociaż mógłby przysiąc, że miał wystarczająco pewną rękę, a pływy magii nie szalały wewnątrz kamienia.
Javi mrugnął raz, drugi, a potem z cichym westchnięciem zsunął okulary powiększające i nie siląc się już na ostrożność, wyłuskał z pentakla bezużyteczny już jaspis, odkładając go na aksamitny woreczek. Nie miał już żadnej wartości, ale nie wiedział, czy Frankie nie postanowi go zatrzymać – z tego też powodu nigdy nie wyrzucał materiałów dostarczonych bezpośrednio przez klientów, zawsze oddając je razem z gotowym zamówieniem. Doskonale zapamiętał sobie na studiach opowieść jednego z wykładowców o osobie, dla której garść niezbyt drogich kamyków miała wartość sentymentalną.
Przekręcił się na krześle w bok i otwierał już usta, by jakoś wytłumaczyć się Frankie – mało kto w końcu brał pod uwagę nieudane próby przy wytwarzaniu magicznego rzemiosła – ale ubiegła go, sama zaczynając mówić. Wsparł się ramieniem o oparcie krzesła, żując przez chwilę wnętrze jednego policzka, nienaturalnie spięty – mimo wszystko złościł się na nieudane osadzenie, bo takie przypadki zawsze przypominały mu o potrzebie dalszej nauki i doskonalenia się, kiedy za długo czuł się komfortowo ze swoimi umiejętnościami. Nie mówiąc już o zmarnowanym materiale. W domu Javiego i za dzieciaka i teraz nigdy nie brakowało pieniędzy, ale nie czuł się komfortowo, gdy błyskotka trzaskała mu w dłoniach. Tyle lat w skale, w ukryciu przed ludzkim wzrokiem, a potem wystarczył jeden nieostrożny ruch czarownika...
Wsparł wreszcie policzek na zwiniętej pięści, ze zmarszczonymi wciąż brwiami podążając wzrokiem za Włoszką, kiedy pytała, czy mógłby spróbować jeszcze raz i gdy mieszała w garnku, ewidentnie uciekając wzrokiem przed jego spojrzeniem. Topienie go w pomidorach nie było chyba dla Rivery zbyt pochlebne. Odetchnął więc jeszcze raz i przetarł twarz, przez moment intensywniej pocierając zmarszczkę na czole, próbując ją znów wygładzić.
- W porządku – zgodził się, nie wchodząc w dyskusję, że takich jaspisów mógłby próbować osadzać choćby i tysiąc, bo nie miały w sobie na tyle potencjału magicznego, by grozić wysłaniem go na tydzień do łóżka. - Tylko wyślij go z samego rana. Zrobię ci to przed pracą – dodał dla uściślenia, doskonale rozumiejąc, że czarownik bez pentakla mógł czuć się jak bez nogi, ręki czy innej ważnej kończyny.
Przysunął sobie torbę, w której przyniósł narzędzia, zaczynając zbierać ze stołu Frankie bałagan, którego narobił, wywracając tylko oczami, gdy stwierdziła, że pomoże mu ze sprzątaniem. Machnął tylko ręką, nie przerywając sobie w chowaniu pentakla Paganini do miękkiego woreczka, ani później, ostrożnie wkładając na dno ceramiczną płytkę, składając okulary... Przerwał sobie dopiero słysząc słowo siłownia i mówiłeś, z dłutem w ręce uważnie przyglądając się zaczerwienionej znów buzi Franceski, dodając powoli dwa do dwóch i unosząc wymownie brew.
- Ja dużo gadam, Frankie. Musisz być trochę bardziej precyzyjna – rzucił z cichą nutą rozbawienia, wracając do chowania reszty swoich narzędzi.
- Żeby nie było żadnych nieporozumień.
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler