Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Sadzawka
W samym sercu gęstego lasu, gdzie drzewa ściśle przylegają do siebie, znajduje się mała sadzawka. Otoczona wysokimi paprociami i mchami, zdaje się być ukrytym skarbem. Woda jest krystalicznie czysta, przez co można dostrzec drobne kamienie na dnie oraz niewielkie, kolorowe rybki, które pływają leniwie w jej głębinach. Cała okolica otulona jest ciszą, przerywaną jedynie śpiewem ptaków i szumem wiatru. Powietrze jest chłodne i rześkie, niosące ze sobą zapach mokrej ziemi i roślin. Wydaje się być idealnym schronieniem dla tych, którzy pragną uciec od zgiełku świata i zanurzyć się w naturze.
[ukryjedycje]
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry

Tafla księżycaI ujrzałem ziemię nową


Im częściej zdarzają się rzeczy absurdalne i dziwne, tym bardziej człowiek zaczyna dziwić się normalnością.
Podobno.
Ostatnie wydarzenia odbiły się echem nie tylko w Piekielniku, lecz widocznie również i w samym Cripple Rock, które zaczynało skrywać coraz więcej niewyjaśnionych tajemnic. Kto by pomyślał, że spacer po zmroku może okazać się tak… osobliwy?
Jakiejkolwiek technologii właśnie używałeś – latarki, walkmana, czegokolwiek innego, jego energia właśnie… padła. Urządzenie przestało działać, tak po prostu, chociaż zaledwie chwilę temu nic się nie działo i byłeś pewny, że przecież nie wymaga naprawy.
Teraz jednak, gdziekolwiek się nie ruszysz, czegokolwiek nie zrobisz, nie jesteś w stanie naprawić sprzętu. Teraz więc jesteś sam, w ciemnym lesie.
Ale czy to znaczy, że to najgorsze, co może Cię spotkać?



Do lokalizacji powinny wejść minimum dwie osoby, maksymalna liczba postaci nie jest ograniczona. Podczas rozgrywki pomocną może okazać się wiedza z zakresu religioznawstwa, perswazji lub savoir-vivre, ale ich posiadanie nie jest wymagane.
Lokalizacja ta obarczona jest średnim poziomem ryzyka, skrywana pośród drzew tajemnica może zagrażać zdrowiu postaci, a nawet mieć wpływ na zatrucie magiczne, dlatego na czas obecności postaci w lokalizacji rozwój fabularny postaci będzie zablokowany i nie powinny być rozgrywane żadne wątki po obranej przez graczy, dowolnej dacie rozpoczęcia rozgrywki.
W pierwszym poście należy wypisać ekwipunek, jakim dysponuje postać, zgodnie z jego mechaniką.
Śmiałkowie, którzy zdecydują się wejść na teren tej lokalizacji, powinni zgłosić się niezwłocznie w temacie eventu I ujrzałem ziemię nową po wprowadzenie Mistrza Gry do nowych realiów. Od momentu pojawienia się posta z wprowadzeniem obowiązuje termin czasowy na odpis 48h na osobę. Po przekroczeniu tego czasu, do lokalizacji może wejść inna grupa postaci.
[ukryjedycje]
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Benjamin Verity II
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
chwilę po północy, czerwiec 6, 1985

Trzy dni. Siedemdziesiąt dwie godziny ciągłego kontrolowania własnej jaźni, po to, żeby nie oszaleć. Dziewczynki zostają u rodziców na dłużej, Beatrice Verity jest z tego powodu zadowolona, chociaż nie daje tego po sobie poznać. Jej syn jest rozpierdolony. Miliony małych kawałków sumienia. Brzydkie lustro pełne zaprzeczającej samemu sobie myśli, że już nic nigdy nie będzie, kurwa, dobrze. Pękł. W pół. Na cztery. Na osiem. Na szesnaście. Jego dusza dzieli się bardziej niż ta Valerio, bo Willowside 10 to przede wszystkim cisza i wyobrażenie jej trupa na łóżku w sypialni.
Od tamtej pory nie zasnął w tym łóżku nawet na chwilę.
Kokaina przytrzymuje Benjamina przy życiu. Na drzwiach w gabinecie w kancelarii prawnej wisi kartka „wszelkie sprawy do Benjamina I”, bo ojciec, chociaż ten jeden raz staje na wysokości zadania i nie zamienia się w skurwysyna każącego synowi pracować ponad własne siły. Rozumie go, chociaż nie wie, co to znaczy. Może ojciec Audrey pojąłby to lepiej, w końcu i jego żona postanowiła przekreślić wszystko, co budował na rzecz odebrania sobie życia.
W końcu wyrywa się spod czujnego wzroku Williamsona, w końcu mknie do Bella Donny, bo z jakiegoś powodu (przypomni sobie o nim później, teraz lawiruje na granicy świadomości) Vittoria jest tą osobą, która dokładnie zrozumie stan psychofizyczny nieprzyjaciela.
Samochód mknie szybko, noc jest ciemna i krótka, a muzyka za głośna. Oczy ma przekrwione, a w kieszeni zasoby wszelkiego rodzaju wspomagaczy uśmiechu. Pół litra koniaku później prowadzi nawet lepiej niż przed. Litr wina później Toria musi już czuć, że to był błąd, ale Benjamin nie ma zamiaru jej tego obwieszczać. 75 mil na godzinę. 80 mil. 90. 100? Może 100, ale dwoi mu się w oczach i nie dostrzega dokładnie cyferek. Droga jest pusta, Cripple Rock za małe, a Audrey dalej jest, kurwa, zimna. Pogrzeb jest za chwilę. Jaki mamy dzisiaj dzień? Chyba pojutrze musi być trzeźwy, chwycić swoje córki za dłonie i pozować na silniejszego niż się wydaje. O coś ją poprosił? Chyba tak było, ale to już nieważne, bo północ dawno minęła.
Kocham tę piosenkę — wyrzuca z siebie donośnym tonem, przekręcając pokrętło, gdy z radia wydobywa się Boys Don't Cry The Cure. — Śpiewajkurwa, Toria, śpiewaj, bo mam ochotę posłuchać.
Jednak 90 mil na godzinę. To za dużo na tym zakręcie i gdy rozbrzmiewa „I would break down at your feet and beg forgiveness, plead with you, but I know that it's too late and now there's nothing I can do”, samochód odrywa się od nwierzchni. Zaciągnięty hamulec to odruch, spuszczony gaz to intuicja, przekręcenie kierownicy ostro w lewo to ostatni ratunek, ale Benito już nie widzi.
Już jest tylko hałas, już jest tylko huk i już przed oczami miga twarz Audrey i tamten moment z van der Deckenem, kiedy auto na stanowej jedynce wpadło do rowu. Uratowała ich kokaina, więc i teraz jest nieśmiertelny.
Jebany syf — wyrzuca z siebie, chyba minutę później, trzaskając drzwiami rozpieprzonego do połowy Rolls-Royca. Obok brak żywej duszy — tylko L'Orfevre (obrzydliwe) niegdyś zwana Paganini (lepiej). — Nic ci nie jest? Nie straciłem panowania, coś się-. Nie wiem — wymówki.
Wspomina, sięgając do marynarki po papierośnicę. Miesiąc temu uśmiechnął się na jej widok. Williamson ma gust. W papierośnicy są dwa skręty i tylko tyle potrzebują. Jeden z nich trafia w dłoń Torii, drugi w usta Benito. Zapalniczka jest iluzją normalności. Narkotyk rozpustą.
Ale bądźmy rozsądni. Bądźmy normalni.

ekwipunek: cogitavi mundi x2 (jedno dla Vittorii, drugie pale), kluczyki do rozwalonego Rolls-Royca i Rolls-Yoce (rozwalony), zaklęta papierośnica, pentakl, kropla wody ze źródełka w Białowieży, antidotum powszechne
Benjamin Verity II
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat twój i diabła
Vittoria L'Orfevre
POWSTANIA : 24
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 8
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t637-vittoria-l-orfevre-nee-paganini#3727
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t718-vittoria-l-orfevre
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t719-poczta-vittorii-l-orfevre
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f133-liberta
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1078-rachunek-bankowy-vittoria-l-orfevre
POWSTANIA : 24
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 8
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t637-vittoria-l-orfevre-nee-paganini#3727
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t718-vittoria-l-orfevre
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t719-poczta-vittorii-l-orfevre
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f133-liberta
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1078-rachunek-bankowy-vittoria-l-orfevre
Trzy dni, siedemdziesiąt dwie godziny, dwadzieścia mil ponad limit; świat za szybą był brudny, biały proszek w nosku Benjamina Drugiego Verity czysty, a z innych oczywistości: na pogrzebie będą kwiaty, na stypie francuskie wino, za miesiąc starsza z dziewczynek przestanie pytać o mamę — za dwadzieścia lat młodsza będzie opowiadać o tym na terapii.
Zaciśnięte na skórze siedzenia palce miały tylko dziewięć paznokci — środkowy Vittoria złamała pół godziny temu, kiedy Ben pytał bezimiennego strażnika baru, czy mamy jakiś problem (a potem zaczął się śmiać, bo problem, owszem, był; że nie w zachlanym lokalsie). Odciągnięcie od afery, zaciągnięcie do samochodu, trzask drzwi, warkot silnika, butelka przekazywana z dłoni do dłoni, głos cichy i rozsądny — co ty odpierdalasz? — zdeptany pod obcasem tak wysokim, że wyrżnąłby dziurę w podwoziu, gdyby tupnęła.
Tupania nie stwierdzono; były tylko tąpnięcia prędkości, obrotów silnika i świateł — ktoś z naprzeciwka minął ich w pełnym pędzie, aranżacja za szybą zmieniła się w las, na rogatkach mroku postawiono znak.
Witamy w klubie wdów i wdowców Hellridge; na lewo drinki, na prawo dziewczynki, pośrodku zwierzamy się z emocji, dlatego krzesła są puste.
Piosenka, którą kochał Ben, dla Vittorii była zgrzytem — wywróżyła przyszłość i zmieniła uśmiech w zakrzywione na sylabach usta.
Amore, na ten występ musisz zasłużyć — gładkie i miłe, i wcale nie brzmi na Verity, rozkazy zachowaj dla klubowych kurewek. Wróci do nich po tym, co przeszedł? Pochowa żonę, otrzepie buty z cmentarnego błota i odnowi kartę V.I.P. w Zderzakach&Ptakach, czy jakkolwiek ambitnie nazywają kluby, gdzie centralnym punktem była rura z dwunastoma odmianami grzybicznego zapalenia pochwy?
Toria nie zdążyła zapytać, Ben i tak by nie odpowiedział; pięć sekund później poczuła szarpnięcie.
Cztery sekundy i kurwa mać, umrę myśląc o wenerze.
Trzy sekundy, dwie, jedna — czas rozbił się o drzewo, a razem z nim kilkanaście (dziesiąt?) tysięcy amerykańskich dolarów.
Jeśli to była śmierć, bolała; jeśli to śmierć, Vittoria nie powinna pamiętać gwałtownego skrętu, odpinanego pasa i błota, w które zanurzył się obcasik Fendi — cazzo, nie powinna pamiętać, że ma na sobie Fendi.
Lo sai bene, vaffanculo!
Jeśli to śmierć, w Piekle wcale nie mówią po niemiecku.
Siamo quasi morti, sai?! — włoski w ustach drżał; nie pomógł fundament głosu Verity'ego ani odkrycie, że mogła ruszać nogami, rękoma, odruchowo ściśniętymi w dłoniach cyckami — wszystko na miejscu.
Zginął tylko on — strzaskany na kształt marzeń.
Musimy—
Coś musieli, gdzieś szli, po coś się spieszyli; papierośnica w dłoni Bena nie wyglądała na coś, co wzywa pomoc drogową. Drżące palce zaciskają się na skręcie, wolna dłoń odgarnia kosmyk włosów z czoła; jak ma myśleć bez palenia? Nie da się.
Musimy iść tam — dym znad rozpalonej końcówki miał dziwną woń — kilkanaście kroków wąską ścieżką w głąb lasu pomogło nie kwestionować tego, co siedziało w bibule. — To Cripple Rock, poznaję po drzewach.
Brawo Toria, kurwa mać, Maywater poznałabyś po oceanie?
Lanthierowie mieszkają niedalekonie powiedzą nikomu, Ronan to twój kuzyn, Jackie to moja przyjaciółka, oboje mają serdecznie w dupie plotkiZadzwonimy po—
Nie Valerio; Valerio spali pół lasu, kiedy znajdzie samochód, ale nie ich.
Nie po Williamsona; Barnaby spali Vittorię, kiedy dowie się, że złapała Bena pod ramię i próbowała naprawić w ten sam sposób, w który naprawiała siebie po śmierci Jeana. Z tym, że Jean był kurwą na rozstaju dróg; Audrey była matką, żoną i jedną z niewielu kobiet w Kręgu, które pamiętały, po co Lucyfer powołał czarownice na świat.
Zadzwonimy.
Książka telefoniczna miała tysiące numerów, mogą sobie wylosować; trochę jak losowali drogę, która wcale nie wyglądała na cywilizowany skrawek trasy do rodzinnego domu. Było ciemno i chyba obiła łydkę — było ciemno i elektryczna zapalniczka, którą próbowała odpalić dogasającego skręta, przestała działać.
Ben?
Było ciemno i żadne z nich nie wiedziało, gdzie są.

ekwipunek: pentakl, athame, jedwabny szal z fuksjową nicią, cogitavi mundi, elektroniczna zapalniczka, poranna kawa (+5 do kości)
Vittoria L'Orfevre
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : projektantka magicznej mody
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Pech, zrządzenie losu, żałoba, alkohol, narkotyki – cokolwiek to było, jednoznacznie pozbawiło Was środka transportu, tym samym zatrzymując w lesie na dłużej. Benjaminie, jeżeli będziesz chciał obejrzeć Rolls-Royce’a, łatwo się domyślisz, że raczej nie da rady już nigdzie pojechać i gdziekolwiek chcecie trafić, musicie poruszać się pieszo.

Otacza Was ciemność, a niebo rozświetla tylko tafla zanikającego księżyca – jak na ironię, zaledwie trzy dni temu była pełnia. Wasz wzrok jest ograniczony do zaledwie kilku metrów, a nie ułatwia widzenia również fakt, że reflektory samochodu zgasły, pogrążając Was w nieprzyjemnym mroku. Jeżeli chcecie zobaczyć cokolwiek więcej niż dwa metry przed sobą, musicie zadbać o oświetlenie.
Chociaż, czy na pewno chcecie?

W mroku Cripple Rock mogą kryć się różne rzeczy – rozumiecie to tym bardziej, gdy las zaczyna pochłaniać Was i opowiadać o tym, że i w nocy, a może szczególnie w nocy, żyje własnym życiem. Pohukiwanie sowy gdzieś w oddali. Łamiąca się nagle gałąź – czy pod czyimś ciężarem? Czy byliście tutaj na pewno sami, oraz – czy byliście tutaj bezpieczni?

Dochodzący z ciemności, głuchy warkot, zdradzał Wam, że raczej… nie.

Słyszeliście go oboje, a za moment oboje dostrzegliście wielką paszczę wyłaniającą się z mroku. Wyglądała jak pysk przerośniętego psa, ale jeżeli myśleliście, że mieliście przed sobą barghesta, to unoszące się jeszcze dwie dodatkowe głowy bardzo łatwo wybiły Wam to z głowy.

Piekielna bestia uszy miała położone po sobie i podchodziła do Was powoli. Warkot i ślina ściekająca z pysków zdecydowanie nie była zaproszeniem. Nozdrza cerbera poruszały się nerwowo, trzema łbami pilnując Was obu, aż… coś się nagle zmieniło. Z jakiegoś powodu wszystkie trzy głowy zwróciły się właśnie ku Tobie, Vittorio. Cerber podchodził do Ciebie coraz bliżej i bliżej. Warkot narastał, a kiedy już myślałaś, że właśnie z głośnym chapnięciem zamierzał Cię ugryźć – stało się coś dziwnego.
Nie od razu zrozumieliście, co się stało.

Piekielna bestia nagle odwróciła się pognała w głąb lasu, kompletnie Wami niezainteresowana. Kiedy już emocje zaczęły odpuszczać, dostrzegliście ziejącą dziurę w miejscu, w którym znajdowała się Twoja kieszeń, Vittorio, a zrobiwszy rachunek sumienia bardzo szybko zrozumiałaś, że bestia przyczaiła się na… niesiony przez Ciebie eliksir porannej kawy.
Widocznie nawet piekielne bestie potrzebują porannego espresso.

Ciekawe, co powiedziałby na to Wasz dobry znajomy, Ronan. Jesteście poza granicami rezerwatu, co znaczyło, że bestia musiała z niego uciec. Być może Lanthierzy jeszcze tego nie wiedzieli – a być może właśnie podążali jej śladem. Tego nie wiedzieliście.

Za to Wy pójść śladami nietypowego zwierzęcia. Jeżeli zdecydujecie się na wejście w głąb lasu, należy rzucić kością k100 na tropienie, do której dodacie modyfikator odpowiadający Waszym talentom. Próg udanego wytropienia zwierzęcia wynosi 150. Wasze wyniki sumują się ze sobą.

Decyzją rzutu kością wykonanego przez Mistrza Gry, cerber ukradł Wam poranną kawę i porwał w nieznane. Vittorio, dopóki nie odzyskasz skradzionego eliksiru, zostaje on odpisany od Twojego ekwipunku, co oznacza, że nie możesz z niego skorzystać.

Vittorio, zapalniczka, którą miałaś w dłoni, faktycznie by nie zadziałała, gdyby była faktycznie elektroniczna. Tak, jak cała elektryka Rolls-Royce'a padła, tak płomień, wbrew logice, wyskoczył z zapalniczki, przy okazji ukazując, że był to zwykły przedmiot z typu tych powszechnych, benzynowych, tylko z nieco nowszym i ładniejszym designem. Ktoś, kto Ci ją sprzedał (albo dał?), musiał być świetnym handlowcem, bo taka technologia nie była powszechna w latach 80. Bez problemu udało Ci się odpalić swojego skręta od płomienia, podobnie jak odpalił go Benjamin.

Benjaminie i Vittorio, ze względu na zażycie magicznych narkotyków, co drugą turę obowiązuje Was kość k10 na skutki działania, do których powinniście odnosić się w postach. Jeden wynik trwa nieprzerwanie przez dwa posty. Rzut możecie wykonywać w kostnicy.
efekty cogitavi mundi:
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Wątek pozostaje ponownie otwarty ze względu na przedłużający się brak aktywności graczy, stojący w sprzeczności z założeniem eventu.
W przypadku chęci powrotu do wątku, należy skontaktować się z Mistrzem Gry.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
3 czerwca 1985r.

I wtedy on mówi: „będziesz potrzebować większej łodzi”. – Stwierdzenie to podsumował męski śmiech niosący się po lesie. Jego właściciel, wysoki blondyn, trzymał pod rękę niewysoką blondynkę. Usta co rusz krzywił mu rozbawiony uśmiech, a gardło to pewnie za moment zupełnie mu ochrypnie od godzin spędzonych na rozmowie. Maurice opowiedział już jakieś kilkanaście anegdotek, również tych związanych z Maywater i szukaniem większych łodzi, i wcale nie wyglądał na kogoś, komu mogłoby zabraknąć tematów do rozmowy. Zaskakujące z uwagi na fakt, iż para spacerowała po lesie już zdecydowanie dłużej, niżby wypadało. Przyjemnie grzejące słoneczko już kilkanaście minut temu skryło się za wysokimi drzewami, co powoli przekonywało Maurycego, że być może powoli należałoby kierować się w stronę motocykla Alishy. Przyjemne popołudnie dobiegało końca, nogi wchodziły w zadek od ilości przebytych kilometrów, a dwoje młodych ludzi ewidentnie zboczyło z trasy. Ale żeby wejść do Rezerwatu Bestii? Jak do tego doszło, nie wiem.
Mauryc też nie wiedział, ale jego zmartwienie dotyczyło bardziej zegarka na łańcuszku, który tym razem znalazł się w kieszeni dżinsowej kurtki. Stuknął kilka razy w szkiełko i marszcząc brwi, wreszcie wykrzywił usta z niezadowoleniem.
Dziwne… zegarek mi stanął. – Stwierdził odkrywczo, ale ostatecznie wzruszył ramionami na ten incydent. Stojący, czy też nie, nie powiedziałby mu więcej, niż obserwacja. Za moment wieczór i to czas na zawijanie tyłka na miękką kanapę i odrobinę gorącej herbaty. Obejmując Allie ponownie swoim ramieniem potarł lekko jej ramię.
Wracajmy już, nie chciałbym, żebyś zmarzła. – Zaproponował, gotów oddać jej swoje odzienie, gdyby było trzeba. Powietrze zaczynało być nieco chłodnawe, ale może jak zwykle ciągnęło od wody? Wszak na ten króciutki postój zatrzymali się niedaleko urokliwej sadzawki.
Umm, pamiętasz, z której strony przyszliśmy? – Zapytał po chwili ciszy przeznaczonej na obserwacje. Bawił się zdecydowanie zbyt dobrze (i nierozsądnie), nie skupiając się dostatecznie na śledzeniu trasy, ale początkowo go to nie przerażało. Poradzi sobie, zawsze tak było.
Zaproponował jedną ze ścieżek, która – jak mu się zdawało – prowadziła w stronę wyjścia z lasu. Czy tak było? Za jakiś czas się okaże.

Ekwipunek: pentakl, magiczna lira, magiczny bumerang, kropla wody ze źródełka w Białowieży, tungstenowy pierścionek (Kumtael), tytanowy pierścionek (Crocell)
Maurice Overtone
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Alisha Dawson
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 12
TALENTY : 26
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1525-alisha-dawson#17693
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1596-alisha-dawson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1598-alisha-dawson#19707
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1597-alisha-dawson#19705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f230-cedar-lane-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1599-rachunek-bankowy-alisha-dawson#19708
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 12
TALENTY : 26
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1525-alisha-dawson#17693
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1596-alisha-dawson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1598-alisha-dawson#19707
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1597-alisha-dawson#19705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f230-cedar-lane-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1599-rachunek-bankowy-alisha-dawson#19708
Śmiech dziewczęcy mieszał się z tym męskim. Oba przeplatały się co jakiś czas, kiedy Maurice po raz kolejny darzył ją anegdotką na temat życia w Maywater. Allie zawsze, jak prawdopodobnie każda osoba na świecie, chciała mieszkać w domku nad morzem, ale z wiekiem zaczynała rozumieć, że to się nigdy nie stanie.
A tu proszę. Okazuje się, że to wcale nie jest takie niemożliwe – a codzienność nad oceanem, wśród szumu fal i lokalnej społeczności rybackiej potrafi być nie tylko urokliwa i ciekawa, ale również zabawna.
A hałas? Nie przeszkadza Ci ten hałas? – dopytuje, ale powątpiewa; Maurice mieszkał na tyle daleko od głównej części nadmorskiego miasteczka, że może z balkonu widział zarysy portu i całej tej krzątaniny.
My czasem jeździliśmy nad Como, gdy byliśmy jeszcze na studiach. To nie tak daleko od Mediolanu. Tylko zazwyczaj nie było czasu, więc najczęściej na początku albo końcu roku akademickiego – wspomina, sięgając pamięcią do dni, kiedy jeszcze stąpała po Włoszech i zwiedzała Lombardię. – Zawsze chciałam tak zamieszkać nad wodą chociażby na tydzień.
Marzenia ściętej głowy, ale to marzenia czasem utrzymują człowieka przy życiu. Czasem marzenia motywują go do najbardziej absurdalnych i pozornie niemożliwych pomysłów.
Maurice obejmuje ją, a ona przytula się do jego boku, nawet na moment zamykając oczy. To wszystko jeszcze zanim okazuje się, że zaistniała mała katastrofa. Niewielka, bo ani on, ani ona się nią nie przejęli. Niebo pokazywało im wystarczająco godzinę, a wyglądało na to, że było…
Cholernie ciemno.
Tak bardzo mi się nie chce… - wzdycha ciężko, ale nie może się nie zgodzić. Przed nimi jeszcze podróż do domu, a tak się składało, że kurtki zostawili w bagażniku motocyklu. Ten z kolei został na parkingu nieopodal lasu.
Czyli w kierunku… który sądziła, że Maurice pamiętał.
Sama ostatnio miała taką orientację, że niechcący trafiła na teren Rezerwatu Bestii i spotkała pana Sebastiana. Teraz chciała trafić w to samo miejsce, ale nie mówiła nic Mauriemu. Sądziła, że jej się uda i być może odnajdą tą samotną samiczkę jackalope, która uciekła, kiedy odebrali razem z panem Sebastianem poród. Chciała mu pokazać tą istotkę, bo przecież sądziła, że one istnieją tylko w legendach, a jednak…
No a że zabronili jej o tym mówić…
Nikt nic nie mówił o pokazaniu.
Pokazać też jej nie będzie dane.
Czekaj, może będzie łatwiej, jak trochę rozświetlimy drogę… - mruczy pod nosem i sięga do kieszeni do niewielkiej latarki. Światło migocze, po czym gaśnie na dobre. – No nie wierzę… jestem pewna, że baterie były nowe…
Bardzo, bardzo nie chciała wpadać w panikę. Wdech i wydech, nic złego się nie dzieje. Obok jest Maurie. Na pewno się stąd wydostaną. Na pewno. Jeszcze wcale nie było tak późno.

Ekwipunek: pentakl, athame, kluczyki do motocyklu, walkman, aparat fotograficzny, samoczytający tomik poezji, złota bransoletka z suglitem i aleksandrytem -> bursztyn, zaklęty naszyjnik z Sytrim, świece bursztynowe, świece śliwkowe, butelka wody mineralnej, latarka
Aleksandryt przybiera funkcję bursztynu, a na to rzucam następujące kości:
Alisha Dawson
Wiek : 25
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : sopranistka | solistka w Teatrze Overtone
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Alisha Dawson' has done the following action : Rzut kością


'k10' : 4, 7, 5
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Księżyc w pełni lśnił nad koronami drzew. Jego promienie przebijały się przez gałęzie, a liście lśniły pod ich wpływem. Mogliście mieć wrażenie, że jest on dzisiaj nienaturalnie blisko ziemi, ale czy w tak spokojnej i dla was intymnej scenerii podobnież niebezpiecznego Rezerwatu Bestii, było to alarmujące? Właściwie to nie.
W pewnym momencie jakbyście przeszli przez jakąś barierę. Mechanizmy i elektronika stanęły w miejscu. Nawet jakbyście byli pewni, że sprzęt powinien działać bez problemu, nie byliście w stanie zrobić niczego, żeby ponownie wrócił do stanu sprzed kilku kroków.
Sowy hukały nad waszymi głowami regularnie, a letnie powiewy wiatru wprawiały roślinność w ruch, sprawiając, że w okolicy roznosił się miły szum szelestu liści. Nagle inny dźwięk rozniósł się echem po okolicy. Kobiecy głos zaczął nucić jakby kołysankę. Ta była bardzo delikatna, nie przypominała również żadnej z kołysanek, które wy znaliście. Było w niej również coś niepokojącego, coś nieludzkiego. Mogliście odczuć w niej nutę, jakiejś tajemnej inwokacji, nawoływania. Czuliście, jakby przez wasze uszy chciała wwiercić się siłą do waszego umysłu, odcisnąć swoje tętno na waszej psychice, zapraszając was w głąb kniei. Nocne ptaki nad waszymi głowami zerwały się nagle pod jej wpływem i jak jeden mąż pofrunęły w jednym kierunku, a pobliskie krzaki zatrzęsły się nagle, gdy coś dużego zaczęło się z nich wyłaniać.

Maurycy, miałeś wiedzę na temat zwierząt, dlatego bestię przed sobą rozpoznałeś bez żadnego problemu, z czym trudności mogła mieć na początku Alisha. Przed wami pojawił się bies. Krwiożerczy potwór znany z braku litości do żadnego żywego stworzenia, zaczął właśnie podążać właśnie w waszą stronę, skupiając swój wzrok na Maurycym. Wiedzieliście oboje, że przeżywalność ze spotkań z tym zwierzęciem była zerowa. Podchodził powoli, jakby badając grunt, a kolce na jego grzbiecie i jelenie poroże lśniły pod wpływem promieni księżyca.

Maurycy, nie musiałeś długo czekać, aż bestia rzuciła się właśnie na Ciebie bez żadnego ostrzeżenia. Nie miałeś szansy zareagować, gdy Twoja dłoń znalazła się w jej paszczy, kły boleśnie przeszyły Twoją skórę, przebijając ją jak ciepłe masło. Czułeś, jak krew zaczyna się lać z Twojego śródręcza, gdy Bestia nagle puściła uścisk swoich żwaczy i uraczyła Cię dziwnym spojrzeniem, żeby zostawić Cię w spokoju, a Ty mogłeś się zorientować, że zamiast palca, zabrał Ci twój pierścionek z zaklętym Crocellem. Bies następnie pobiegł w tę samą stronę, w którą poleciały sowy, zostawiając was zapewne przerażonych, gdy kołysanka nadal niesie się echem po okolicy.

Mistrz Gry chciałby was serdecznie powitać na wydarzeniu! Grę prowadzi Blair.

Maurycy, decyzją kości straciłeś swój zaklęty pierścionek. Żeby go zabrać, Bestia musiała ugryźć Cię w dłoń, zabierając Ci przy tym 15 P punktów życia i od tej tury zaczynasz krwawić, co zabierać Ci będzie 5 W punktów życia na turę aż do zatamowania krwawienia. W tych warunkach można to zrobić prowizorycznie, ale gdy wrócicie do cywilizacji, wymagać to będzie szycia.

Możecie podążać za biesem. W tym celu co turę wykonujecie sumowany rzut na tropienie. Gdy osiągniecie wynik równy lub wyższy 150 łącznie z modyfikatorami, zgłoście się po interwencję. Oczywiście możecie nie podążać za bestią i zawrócić, ale wtedy wasza przygoda w tym wydarzeniu się skończy.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
Maurice natychmiast prychnął, kiedy zadała mu tak głupiutkie pytanie. Przecież była u niego w domu i widziała, że posiadłość znajdowała się daleko poza zasięgiem portu i przekleństw produkowanych przez niewychowanych marynarzy.
Oczywiście, że nie. Jedynym „hałasem”, który mi „doskwiera” jest szum oceanu. – Sprostował, zginając jednocześnie po dwa palce dłoni w kluczowych momentach i robiąc minę podkreślającą powagę problemu – toteż całkowicie niepoważną.
Podobało ci się? – Zapytał, dając jej przestrzeń na potencjalne rozwinięcie tematu Como. Nie miał bladego pojęcia, jak tam jest i czy warto w ogóle się nad tym zastanawiać. Liczył na ewentualne rozjaśnienie, ale tak naprawdę, to bardziej zainteresowała go dalsza część wypowiedzi Allie.
O popatrz, więc wyłoniłem się z Piekieł w dobrym momencie – stwierdził, z rozbrajającym uśmiechem kwitując lekką zadziornością ten zbieg okoliczności. – To kiedy rozpoczynamy twój tydzień? Tylko ostrzegam – nie wypuszczę cię z pościeli przez kilka pierwszych nocy.
Robił sobie żarty ze stosunkowo poważnego tematu, licząc trochę na to, że Alisha spłonie jak piwonia, kiedy zrozumie, co konkretnie miał na myśli. Tym razem nie chodziło o jego bezsenność.
Daj spokój, nie ucieknę ci – spróbował odpędzić jej umęczone wzdychanie tak, jak gdyby było tylko drażniącym komarem wchodzącym w zasięg jego dobrego humoru. – Możemy się zobaczyć rano, mamy jeszcze do powtórzenia materiał z ostatniej próby.
Propozycja padła niemalże od razu, niewymuszenie. Równie dobrze mógłby znowu spróbować sztuczki „na ładne oczy”, aby zachęcić ją do powrotu razem z nim i zostania na noc, ale tym razem miał dla niej litość.
Przynajmniej on.
Las nie wydawał się szczególnie poruszony miłością wzrastającą wokół dwojga młodych ludzi. Mrok opanowujący zmysły Maurycego nieco ograniczał orientację w terenie, ale nawet w samo południe niewiele by to zmieniło. Nie miał bladego pojęcia, w którą stronę powinni iść, aby się stąd wydostać. Na domiar złego latarka Alishy postanowiła nawiązać tymczasowy sojusz z jego zegarkiem. Nie byłby to jeszcze koniec świata. Wyjątkowo pełen optymizmu, Maurice spróbował jeszcze zorientować się w terenie za pośrednictwem okolicznej flory i może nawet coś by mu z tego wyszło, gdyby nie przedziwna melodia, która niespodziewanie dopadła jego uszu. Gdyby tylko się dało, Overtone aż by nimi strzygł, byleby tylko zrozumieć czy to, co słyszy to jedynie wytwór jego wyobraźni.
Słyszysz to? – Zapytał głupio i jego głos już nie był pełnym rozbawienia frywolnym tenorem. Mówił szeptem, a napięcie na jego twarzy natychmiast zdradziło niepokój, który nim owładnął. Miał jeszcze nadzieję, że może tylko mu się to wydawało? Może to jedna z tych słynnych halucynacji ze zmęczenia, które miały go nawiedzać, a jakie skutecznie odpędzał od siebie eliksirem nasennym? Jeżeli miał więcej wątpliwości, zapomniał o nich natychmiast, gdy tylko kołysanka zaczęła dominować jego umysł, wypychając z niego myśli o czymś więcej, aniżeli o wędrówce w samo serce rezerwatu. Na (nie)szczęście, pojawiło się rozproszenie, które miało temu zapobiec.
Na wszystkich nieświętych, czytyteżtowidzisz? – Wyrwało mu się. Słowa zlały się ze sobą, kiedy pod wpływem emocji, język stracił kontrolę nad właściwą artykulacją. Błękitne oczy natychmiast skupiły spojrzenie na wielkiej, paskudnej bestii wyłaniającej się z krzaków i chociaż nogi miał sztywne z lęku i napięcia, zdołał zrobić krok, którym oddzielił Alishę od stworzenia za pomocą własnego ciała. Rozpoznawał te wielkie zębiska i charakterystyczny kolczasty grzbiet, a cała ta wiedza przynosiła mu tylko jedno – świadomość, w jak wielkiej dupie się znajdowali.
Spokojnie… – zdążył szepnąć, ale niepotrzebnie. Bestia wyskoczyła w jego stronę tak szybko, że zdążył tylko malowniczo się skrzywić. Nie miał pojęcia, w którym momencie jego dłoń znalazła się wewnątrz wilgotnej, gorącej gęby, ale doskonale odnotował ból, jakiemu towarzyszyło spotkanie z zębiskami bestii. Maurycy nie zamierzał się w tańcu szczypać i chociaż takim jak on nie wypadało przeklinać, to guzik go to obchodziło.
Kuuuurwa, oszalałeś?! Zostaw mnie! – Tak brzmiały ostatnie słowa wielkiego śpiewaka. Może zdąży jeszcze wypluć z siebie wysokie C, zanim bies przeżuje pierwsze ramie? Gdyby tylko się postarał, zżarłby go na jeden raz, a on… nagle odpuścił. Overtone aż dwukrotnie zamrugał, bo chociaż ból w zranionej ręce był dotkliwy, to w żadnym stopniu nie przypominał łamania kości i urywania kończyn. Przez moment skrzyżował nawet głęboko zaskoczone spojrzenie z bestią, nim ta… zwinęła mu pierścionek i poszła w cholerę.
Co do… – syknął, chwytając swój drżący niekontrolowanie nadgarstek zdrową dłonią i podtrzymując go w pionie. Gorąca krew spływała mu wzdłuż palców. Trochę go to rozpraszało.
Fascia – spróbował opatrzyć ranę, ale równie dobrze mógłby złożyć o to modły do zdradzieckiej Lilith. Magia zadrwiła sobie z niego i jeżeli Alisha nie miała innego pomysłu, Maurice skorzystał z pomocy bawełnianej chusteczki, którą wcale nie tak dawno podawał Annice roniącej krwawe łzy. Zabawne, że i tym razem nie wyjdzie ze starcia z kręgowymi problemami, bez większych uszkodzeń. Spróbował obwiązać palec na tyle, aby przestał zalewać mu koszulę krwią, a potem jak na zupełnego odklejeńca przystało, chwycił Allie za nadgarstek.
Ukradł mi pierścionek! – Poskarżył się, ale nie patrzył na dziewczynę. Jego wzrok błądził po ziemi przed nimi. – Nie odgryzł mi ręki, a tylko ukradł pierścionek. To nie jest normalne.
Tak samo jak gonienie wielkiej bestii po lesie, bo ta zwinęła ci błyskotkę, Maurice.
Musimy za nim pójść, może to znowu jakaś anomalia – spróbował zmotywować ją do współpracy, ale nie wyjaśniał już, czym jest rzeczona „anomalia”. Alisha siłą rzeczy nie była przez niego wprowadzona w ostatnie przygody Kowenu Dnia, ale Maurice zdawał się o tym nie myśleć. Skupiony na śladach, desperacko starał się schwytać trop i podążyć śladem biesa.

Fascia (m. anatomiczna I)
st. 40 | nieudane

Tropienie: k100 + 17
Maurice Overtone
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Maurice Overtone' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 18
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Alisha Dawson
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 12
TALENTY : 26
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1525-alisha-dawson#17693
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1596-alisha-dawson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1598-alisha-dawson#19707
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1597-alisha-dawson#19705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f230-cedar-lane-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1599-rachunek-bankowy-alisha-dawson#19708
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 12
TALENTY : 26
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1525-alisha-dawson#17693
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1596-alisha-dawson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1598-alisha-dawson#19707
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1597-alisha-dawson#19705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f230-cedar-lane-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1599-rachunek-bankowy-alisha-dawson#19708
Może i Allie była u Mauriego w domu, to fakt, ale przecież nie bywała tam przez cały czas. Może się niósł jakiś hałas w określone dni? Odpowiedź, która za moment przyszła, jasno wyjaśniła, że nie – dom Mauriego był małym rajem na ziemi, gdzie wszędzie dokoła słychać było co najwyżej szum fal rozbijających się o kamienne brzegi w oddali, i o piaszczystą plażę u zejściu…
To marzenie każdej dziewczyny. Chyba. Na pewno Allie kiedyś myślała, że będzie mieć domek nad morzem. Kiedyś, kiedy jeszcze nie znała znaczenia i wartości pieniądza, sądząc, że może wszystko.
Teraz wiedziała, że nie osiągnie wszystkiego. Ale teraz miała też Mauriego. I, co za szczęście, on akurat pobudował się nad oceanem.
Mhm – przytakuje na temat jeziora w okolicy Mediolanu. – Wiesz, to taki trójkąt turystyczny w Lombardii. Mediolan, bo to miasto mody i opery, Bergamo, bo ma średniowieczną zabudowę, i Como. Jest tam ciągle pełno turystów, ale… gdybyś je zobaczył… - krótkie, rozmarzone westchnięcie przecina ten niewielki wywód. – Miasteczko położone tuż przy brzegu. Mnóstwo pięknych, kolorowych kwiatów. Jachty. Promenada. I góry… Jest jak wyjęte z bajki.
Na księżniczkę Allie również nie wyglądała, ale bajki lubiła. Nie znała wprawdzie żadnej, która toczyłaby się we Włoszech, ale obraz wyglądał wyjątkowo. Naprawdę wyjątkowo. Maurie powinien to zobaczyć. Kiedyś.
Póki co, z zaciekawieniem spojrzała na niego, słysząc dalszą wypowiedź. To kiedy zaczynamy Twój tydzień? Uśmiech pełen rozbawienia rozbłysnął na jej wargach, a potem nabrał kolorów. Coś niespodziewanego, rzekłby ktoś postronny, bo tym razem Allie zrozumiała w mgnieniu oka, o czym konkretnie mówił do niej Maurie. I nawet nie próbowała udawać, że było inaczej.
Na twarzy niemal natychmiast wykwitł rumieniec skrywany pośród ciemności nadchodzącej nocy. W oczach jednak iskrzyło coś innego, coś, czego wcześniej zdecydowanie nie było.
Może niedługo nie będzie to tylko tydzień.
I nie będzie musiała okłamywać rodziców, gdzie mieszka. Gdyby się tylko dowiedzieli, co ona i Maurice robią… Dokładnie wszystko to, czego nie wypada młodej pannie na wydaniu, która do ślubu winna zachować czystość. Cóż. Czekanie im trochę nie wyszło. Ale absolutnie tego nie żałowała.
Zacisnęła dłoń nieco mocniej na dłoni Mauriego, jakby chciała poprosić, żeby obiecał. Że z nią będzie, że jej nie zostawi. Że tak się stanie. Nie prosiła o to na głos. I nie prosiła też o litość, bo nawet się zdziwiła, że w jakikolwiek sposób zareagował na to jej marudzenie.
Ale… nie chce mi się wracać, o to chodziło.
Bo chyba Maurie nie zrozumiał. A przecież jego towarzystwa absolutnie nie miała dosyć. Teraz była tym bardziej szczęśliwa, że zaczęli razem grać w teatrze i mogli razem nie tylko cieszyć się sobą, ale również pracować.
Dzień miał jednak inny pomysł. Może nawet ten las. Kiedy jemu popsuł się zegarek, a jej latarka, były to jasne sygnały do niepokoju. Ale to, co się stało potem…
Cichy, kobiecy głos zdawał się wydobywać zewsząd. Słyszała melodię, która układała się w dziwaczną kołysankę, której nie rozpoznawała, chociaż jej wiedza na temat muzyki była bardzo szeroka. Było w niej coś… dziwnego. Obserwowała, jak ptaki zerwały się do lotu. Wszystko zdawało się poruszać w spokojnym rytmie…
Kiwa krótko głową, bo też słyszy, ale nie chce zakłócić cichego transu, w jaki wprowadzała melodia, aż…
Co?!
To była chwila – ale zobaczyła bestię czającą się pomiędzy krzakami. Maurice szybko zasłonił ją swoim ciałem, ale dobrze widziała kły i wwiercone w nich spojrzenie. Chciała szepnąć nie, złapać go za ramię, ale zanim zdążyła – bestia rzuciła się w jego stronę, a z jej gardła wyrwał się okrutny krzyk, przeplatany z jego klnięciem.
Maurie! – wołała, chociaż w tym momencie bardziej powinna przypominać sobie absolutnie wszystkie zaklęcia, jakimi mogłaby uwolnić go z tej pułapki. Nie miała jednak właściwego pojęcia nawet, z czym się mierzą i jakim cudem to zwierzę znalazło się tutaj, przy nich?
Łzy zaczęły napływać do oczu – widziała już wyobraźnią, jak bestia pożera go, a ona niezdolna jest go bronić. On sam nie potrafi również. Ciało spina się w bolesnych konwulsjach, które schodzą ostatecznie do jednego punktu – podbrzusze pulsuje bólem, jakby ktoś właśnie kopnął ją z całej siły i w ten sposób zostawił.
Nie jest źle… Jest dobrze, teraz Maurie potrzebuje pomoc-
Zanim zdążyła się uspokoić, zanim przypomniała sobie pożyteczne zaklęcia, bestia wycofała się i zniknęła w lesie. Oddech, jaki z siebie wypuściła Allie, poluźnił wszystkie spięte mięśnie, przez co po policzkach popłynęły łzy, a dłoń wystrzeliła w stronę dolnej części brzucha. Teraz bolało jeszcze bardziej niż przed chwilą.
Maurie… Maurie mógł umrzeć, a ona nic nie zrobiła. Jak mogła?
Nic… nic Ci nie jest? – pyta, chociaż podnoszony, zamazany przez łzy wzrok dostrzega krew sączącą się z rany i nieudane zaklęcie. Nie, nie… Nie może tak iść dalej.
Jedną częścią ciała wspiera się o pień drzewa, kiedy usiłuje uspokoić oddech. Jedna z dłoni wciąż stara się rozmasować pulsujące bólem miejsce, kiedy druga wspina się, żeby dotknąć pentaklu.
Fa… Fascia – wydusza z siebie. Tym razem rany zostają zasklepione, a Allie ma poczucie, że chociaż w tym mu pomogła. Chociaż już nie będzie krwawił. Wdech i wydech. Wdech… wydech… - Mam ze sobą wodę, obmyję Ci rękę – proponuje krótko, ale zamiast sięgnąć po nią, drżącymi dłońmi sięga po skrawek ubrania, i w ten sposób znaczna część jej bluzki zostaje rozdarta przy jednym, ciągłym trzaśnięciu. Bandażu nie miała, ale miała materiał. – Weź to – tym razem sięga po niewielką butelkę i daje mu ją – a potem zawiniemy dłoń. W każdej chwili może się otworzyć.
A potem słyszy najbardziej nienormalny pomysł świata.
Co? – wypada z jej ust z ledwością, ale odbija się od drzewa idzie tuż za nim. – Cokolwiek to było, było… wielkie. – Nie da się zaprzeczyć. Allie wciąż nie do końca wiedziała, czym było to stworzenie. – Mogło Cię zjeść, a Ty chcesz za nim pójść?
Jest w szoku zbyt głębokim, aby wystarczająco szybko połączyć kropki, dlatego pyta z opóźnieniem:
Znowu jakaś anomalia? To było ich więcej?
Było. Wiedziała, że było. Jedna urodziła jej się na rękach.

Rzut stresowy: 8, boli nas podbrzusze
Fascia: 66 > 40 | udane
Tropienie: 35 + k100 + 26
Alisha Dawson
Wiek : 25
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : sopranistka | solistka w Teatrze Overtone
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Alisha Dawson' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 16
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
To oni prowadzili wcześniej jeszcze jakąś przyjemną rozmowę? Maurice prawie o tym zapomniał.
Krew szumiała mu w uszach tak głośno, że mógłby pomylić ją z wiatrem, gdyby nie wściekłe walenie serca. Zazwyczaj szybko otrząsał się z szoku, ale to było coś, czego nigdy w życiu by się nie spodziewał. Dlatego też słowa Alishy odbiły się od jego głowy bez większego efektu i zorientował się, że coś się dzieje dopiero gdy nogi przestały mu wrastać w ziemię, a ciepłota krwi wylewającej się z rozciętego palca poczęła zanikać.
Dziękuję – szepnął, nastawiając rękę pod butelkę z wodą bez większej refleksji i tym samym nie zabierając jej od Allie. Umysł pędził mu już daleko do przodu, prosto ku ściganiu piekielnej bestii i poszukiwaniu odpowiedzi na niewypowiadane ponownie „co to do diabła było”.
Co ty… – zdążył tylko westchnąć, kiedy cichy dźwięk rozpruwanego materiału odsłonił fragment brzucha dziewczyny. – Zmarzniesz.
Skarcił ją ze zmarszczonymi brwiami, ale nie protestował, bo już i tak było za późno. Nie znał się na zabezpieczaniu ran bardziej, niż sama Alisha, dlatego chętnie zostawił jej rolę pielęgniarki. Sprawdził zakres ruchomości palców bardzo pobieżnie. Nie odcinały dopływu krwi do opuszki, a to musiało wystarczyć.
Unosząc w górę jej nadgarstek, Maurice przelotnie pocałował jej dłoń.
Dziękuję – ponowił, aby nie pozostawać nieczułym na jej troskę i poświęcenie. W końcu to była całkiem ładna bluzeczka, a w wyniku zrządzenia losu została właśnie kawałkiem opatrunku.
Mhm – potwierdził jej określenie wielkości tajemniczego stworzenia. – Wydaje mi się, że to był bies.
Zmarszczone brwi stanowiły dostateczną odpowiedź na niewypowiedziane pytanie – zdecydowanie nie podobał mu się jego własny pomysł zakładający granie w berka z wściekłą bestią, a jednak wcale z tego planu nie zrezygnował. Ten pierścionek musiał być dla niego ważny.
Muszę – odpowiedział Alishy i bez trudu mogła teraz zobaczyć, że jej ukochany to ewidentnie nie miał piątej klepki. Dreszcz emocji pełznący mu wzdłuż kręgosłupa zwieńczył uśmiech oprószony wdzięczną porcją szalonej odwagi – może głupoty. Maurice nie po raz pierwszy ryzykował własne zdrowie, aby zaspokoić ciekawość, a teraz miał ku temu realny argument.
To nie była zwykła błyskotka – poinformował, ale nie był to dobry moment na dalsze składanie wyjaśnień. Najpierw musiał zacząć działać, a że ciężko szukało się tropów w półmroku…
Leviora – wyczarował sobie odrobinę światła. – Wybacz, nie znam innego czaru.
Chciałby, aby też mogła z niego skorzystać, ale nie mieli czasu, aby rozważać, dlaczego ta cholerna latarka nie chciała działać. Jeżeli zmitrężą to ta cholerna bestia, jak nic połamie jego własność.
Tak, spotkałem już coś takiego. – Przyznał, ale zamiast skupiać się na dziwacznych wydarzeniach na łące, sięgnął myślą do spotkania z kelpie. – Pokażę ci ją, obiecuję.
Ją – kelpie, anomalie. Wszystko jej pokaże, tylko najpierw niech bies pokaże mu, gdzie zostawił kolejny ślad. Odcisk łapy, który wspólnie znaleźli, pokierował ich jeszcze głębiej w las.

Leviora (m. iluzji I)
st. 30 | udane

Tropienie: 77 + k100 + 17
Maurice Overtone
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy